asher Posted July 25, 2005 Posted July 25, 2005 Zakciuki nie dziękuję, a tak w ogóle to upomnę się o nie w naszym topiku :wink: Quote
sisi. Posted July 26, 2005 Posted July 26, 2005 :kciuki: :kciuki: :kciuki: za Manię i Hanię oraz :kciuki: :kciuki: :kciuki: za Sabinę i asher Quote
dyziolek Posted July 26, 2005 Posted July 26, 2005 :kciuki: My tez się dołączamy i trzymamy, mocno trzymamy! :kciuki: Quote
Faro Posted July 27, 2005 Posted July 27, 2005 Hania - jeśli byś potrzebowała pomocy (np bym jechała z Tobą na 20.oo lub po Manię do lecznicy a Gezesik nie zostawał sam w domu ) - możesz na mnie liczyć. Jak cos to włóż mi kartke w drzwi lub zastukaj (ale bede pewnie dopiero po 19) . Trzymajcie się - będzie dobrze. Marta Quote
Mokka Posted July 27, 2005 Posted July 27, 2005 Wiem, co znaczą kciuki i dobre fluidy, kiedy pies na stole, więc my też trzymamy za obie laseczki :kciuki: :kciuki: :bigok: Quote
asher Posted July 27, 2005 Posted July 27, 2005 Haniu i Maniu i my z Sabiną tez oczywiście trzymamy kciuki za towarzyszki niedoli!!! :kciuki: :kciuki: :kciuki: Quote
malawaszka Posted July 27, 2005 Posted July 27, 2005 Przesyłamy pozytywne myśli :kciuki: od Bolusia też :kciuki: i od Lunetki :kciuki: Quote
dyziolek Posted July 27, 2005 Posted July 27, 2005 [quote name='Mokka']Wiem, co znaczą kciuki i dobre fluidy, kiedy pies na stole, więc my też trzymamy za obie laseczki :kciuki: :kciuki: :bigok:[/quote] Oj to prawda!!! To bardzo pomaga!!! :kciuki: :kciuki: :kciuki: Quote
Hanna R. Posted July 27, 2005 Author Posted July 27, 2005 Dzięki, dzięki wielkie za wsparcie ! Trzymajcie !!! Mania nie wie co ja czeka, ale przykleiła mi sie od wczoraj do nóg i nie opuszcza ani na moment. Gezes jest zły ... A ten cholerny guzior jest jeszcze większy - taki jak spore jabłko... Zostawiam ja w lecznicy o dwudziestej. O mamusiu, co to będzie .......... Quote
asher Posted July 27, 2005 Posted July 27, 2005 Będzie dobrze!!!! :kciuki: Czemu ten guz tak rośnie? :o To chyba tylo dlatego, że się w nim zbiera coraz więcej ropy, prawda? Bo żeby tak sam z siebie to przecież niemożliwe... Quote
Hanna R. Posted July 27, 2005 Author Posted July 27, 2005 Tak, to ropień. gdybym jej nie oddała do zabiegu, to pewnie za jakiś dzień, dwa zrobiłaby sie przetoka... Poza leczeniem inwazyjnym nie mamy więc wyboru... Skóra nad tym paskudztwem jest napieta, błyszcząca i nadmiernie ucieplona - szkoda gadać... Asher, a napisz co mnie czeka ? Nasz Gezek po kastracji ( ma wszystkie możliwe rodzaje alergii - no i psie ADHD - stąd pomimo , że to pies rasowy , zdecydowaliśmy, że nie bedzie przekazywał tych cech dalej ) był obolały, popiskiwał - ale nic wiecej się nie działo... Napewno są to zabiegi nieporównywałne jeżeli chodzi o rozległość - ale na co mam sie nastawić ??? Quote
asher Posted July 27, 2005 Posted July 27, 2005 Haniu, moja sucz zniosła operację i rekonwalescencję bardzo dobrze. Zakres zabiegu nie był mały, ale też nie jakiś straszny - wycięto jej dwa ostatnie sutki i węzeł chłonny w pachwinie no i wysterylizowano. Jak sie wybudzała z narkozy do dała koncert :lol: Siedziała - jeszcze otumaniona - i tak sobie pod nosem zawodząco nuciła. Mam nadzieję, że dziś też zaśpiewa, bo mi się strasznie podobało :wink: Bezpośrednio po zabiegu raczej nic jej nie bolało, bo dostała bardzo silne (narkotyczne) środki przeciwbólowe. Jeśli nie ma medycznych przeciwskazań, to koniecznie się o prochy dla Mani upomnij! Bez bólu na pewno szybciej wróci do siebie. Calą noc spokojnie przespała, następnego dnia też była otumaniona - ale to pewnie te prochy przeciwbólowe. Ale i tak czuła się na tyle dobrze, że trzeciej dawki prochów jej nie dałam (za co dostałam opierdziel od weta, więc po wizycie kontrolnej potulnie ją nafaszerowałam :oops: ). Przez pewien czas dostawała antybiotyk, ale to standard. Na spędzenie krwiaka i obrzeku - Aescin. Operacja była w czwartek, a już w niedzielę sucza zaczęło rozpierać :wink: Ranka nam się ciut paskudziła, ale nie jakoś tragicznie - wystarczył rivanol (oczywiście sucz aż do pełnego wygojenia rany chodził w kołnierzu). Szwy zdjęto jej w 11 dni po zabiegu. I to w sumie tyle... Ja po wycięciu mi wyrostka czułam się o wiele gorzej :wink: Quote
Hanna R. Posted July 27, 2005 Author Posted July 27, 2005 OK, dzięki - ale i tak wysłałam Ci PW :wink: bo :smhair2: Quote
tufi Posted July 27, 2005 Posted July 27, 2005 Trzymamy rowniez kciuki i przesylamy dobra energie - nam bardzo pomogla! Quote
asher Posted July 27, 2005 Posted July 27, 2005 Haniu, my ju ż jesteśmy po... Wy pewnie też... Mam nadzieję, że u was też wszystko poszło ok! :kciuki: Quote
Hanna R. Posted July 27, 2005 Author Posted July 27, 2005 Jesteśmy już w domu. Oprócz zmąconej i pozszywanej Mani przywieźlismy do domu wyłuszczonego w całości guza ( w formalinie ) To świństwo nie chciało sie zmieścić do naczynie wielkości słoika po dżemie. Jutro dajemy to do badania hist-pat. Mania popiskuje - ale cichutko. Dokładnie w tej samej konwencji - tylko dużo głosniej - popiskuje niezerżnięty Gezio. Leżą obok siebie - nie na posłanku z białym przescieradełkiem, które przygotowaliśmy, ale na kaflach w kuchni. Gezio poprzynosił Mani wszystkie swoje zabawki, o które zawsze jest awantura. No i jak tu nie przenosić zachowań ludzkich na zwierzęce ... Byle do jutra ! Dla was Wszystkich - za dobre fluidy i skuteczne kciuki :buzi: Quote
asher Posted July 27, 2005 Posted July 27, 2005 Ufff :drinking: My guza na szczęście nie musieliśmy wieźc - pojechal z panem kurierem prosto do laboratorium :wink: A za kciuki jeszcze nie dziękujcie! Jak zdjmiecie szwy to podziękujecie :wink: Ja tam jestem przesądna, dziś na spacerze z suczem nadrabiałam kawał drogi, bo nam czarny kot przed nosem przebiegł :lol: :oops: :roll: Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.