Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

[quote name='ania14p']Chyba niezupełnie normalny ten nasz dom, ale zawsze jakoś chyba fajniej niż w schronie.[/QUOTE]

Dobrze że mnie wyręczyłąś w sprostowaniu.... ;-)

Posted

Dwa dni temu zaczęłam opłakiwać Boneczka......... Żadnego udanego spacerku, naprawdę pomyślałam że już blisko....
Ale dziś wreszcie pojęłam !!!! To wszystko przez grudki i sól. Dlatego najbliższe dni spędzę na robieniu bucików i rękawiczek dla Przystojniaka, Poi co On ma sie męczyć a ja denerwować i ryczeć. Poszukam formy w necie i coś tam napewno stworzę bo 4 buciki to kosmiczny wydatek, Boniś ma duży rozmiar ;-). Stanowczo ostatnio za wolno myślę i w dodatku mało koncepcyjnie. To chyba przez te korzonki. Wytrąciły mnie z rytmu na długo. W każdym razie już wiem jak zrobić antypoślizgową podeszwę !!!

Posted

Wybyłam wczoraj po południu, wróciłam wieczorem. W domu wcale nie czekała mnie żadna niespodzianka. Tak jak przewidywałam - jeszcze dziś sprzątam..... Wymiernych szkód nie stwierdzam jak dotąd, ale rozgardiasz przekroczył moje odważne wyobrażenia :diabloti:

Kocinki też zaczęły okazywać swoje niezadowolenie z powodu mojej nieobecności.

Lunia i Rudunio fikały salta w powietrzu z radości, kociny mnie okleiły jak się w końcu dopchały, a Boniuś...... Boniouś spał słodko i nawet nie wiedział że jestem już. Zauważył mnie dopiero głęboką nocą. Było po spaniu. Jakże On cudownie się cieszy.. Przebierał łapsiami, tańczył z przytupem, uśmiechał sie na całą szerokośc paszczydełka, jęzorek wisiał do podłogi.... Jak tu nie radować się razem z takim wspaniałym psiakiem. Zeszło nam prawie do rana. Sprzątanie nie idzie, powieki opadają.. Ale najważniejsze to czuć sie potrzebnym.....;)

Posted

Mnie też wczoraj długo nie było w domu, po powrocie również czekało mnie sprzątanie, ale skala zabrudzeń była dużo mniejsza. Moje koty zawsze witają mnie przy drzwiach, a potem okazują radość wariackim biegiem i skokami. A potem, to już można spokojnie iść spać, bo ja już jestem w domu. Nie wiem, ale one chyba podczas mojej nieobecności nie śpią, tylko czuwają, czekając aż wrócę. :)

Posted

Ależ mnie One dzisiaj pilnują od rana żebym się nie wymknęła.... Nawet Bonulek który niezbyt chętnie podnosi się bez potrzeby, dziś dreptusia za mną bez przerwy.....Nawet jak idę do kuchni to cała trójeczka blokuje drzwi wyjściowe......

Posted

[quote name='Wiedźma']Jak go wyciągnęłaś z zapaści?[/QUOTE]

Ja nie wiem jak.... Nie mam pojęcia co w końcu pomogło, wiem tylko co robiłam...
Kiedy leżał, nie mógł oddychać, jak wstawał to się przewracał. Skłądałam, skręcałam, wiązałam koce i ręczniki. Zbudowałam rusztowanie które pozwoliło Bonisiowi utrzymać pozycję siedzącą, al eokropnie dyszał, w.łaściwie się dusił a nie mógł odkaszlnąć, flegma wszystko zaklejała.. Oklepywałam boczki. Nie wiem gdzie pies ma płuca więc więc tłukłam prawie po całym tułowiu, pozwalał, wiec wymyśliłam ze to mu daje jakąs ulgę. Ale to wszystko było mało. Dmuchałam Mu sama w paszczydełko.... Nie bardzo to wychodziło wiec psiknęłam Ventolinem, niewiele dało więc zaryzykowałam i psiknęłam Berodualem... Bałam się straszliwie bo nie miałam pojecia jak psi organizm może na to zareagować. Mogły zacząc pekać pęcherzyki płucne, mogłam wywołąć krwotok.. Nie mam pojecia co mogło sie jeszcze stać. Wiem jednak ze psom nie podaje sie leków wziewnych a ja to zrobiłąm.... Nadal nie mógł stać ale oddech sie poprawił. Na koniec nadmuchiwałam gumową rękawiczkei pomału wpuszczałam powietrze do środka....
Po jakim czasie wrócił do normy nie mam pojęcia, al sądz że trwało to ok. 3 godz.... Zaczął pluć flegmą....
I tak już od kilku dni martwiąłm się o Bonisiową kupkę. Była brzydka.... podejrzewałam kłopoty z wątrobą. Przy tej iloci leków..... W poniedziałek wieczorwm właczyłam EssentialeForte. Kupka sie poprawiłą wiec chyba trafiłam.
Wczoraj chyba ze stresu miałam cały dzień temperaturę, byłam słaba, klapnięta, jak dętka bez powietrza, ale nie miałam sie czemu dziwić, po takiej nocy......
Ponieważ Matka NAtura lubi mnie doswiadczać.........
Ok 22-giej zdziwiłam sie ze na łózku nie ma Hektorka... Zaczęłam sie rozglądać i okazało się ze nie ma również Lusi...
No to po spaniu... Po pierwszej zobaczyłam, Lusie na parapecie, wpuściąłm.
Hektorek sie nie pokazał. Łudziłąm sie jeszcze rano ze wyjdzie z jakiejś dziurki, ale do tej pory sie nie pokazał...... On wprawdzie potrafi się gdzieś zaszyć i wynurzyć się po kilkunastu godzinach, ale to już za długo nawet jak na Jego zwyczaje. W ogródku też sie nie pokazał.
Co robię ? Ograniczam sie do ryku......
Myślę że już nie powinnam brac na siebie odpowiedzialnosci za zwierzątka...... Nie potrafię upilnować...

Posted

Cały czas był w mieszkaniu.........
Ale chyba kiepsko ze zdrówkiem skoro tak się chowa, choć zewnętrznych objawów nie zauważyłam...
Tak czy siak - mam się czym martwić bo Hekuś przychodzi na wołanie atym razem nie reagował....

Posted

[quote name='Isabel']No coś takiego!!! Był cały czas w mieszkaniu!!! Może jednak nic mu nie dolega? Może to tylko taki koci kaprys? Oby!!![/QUOTE]

Też liczę na kaprys bo pogoda dzisiaj zdecydownie nie sprzyja kotom

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...