Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

Dlaczego Hekuś i Lusia mają coraz ostrzejsze paznokcie? Przecież zyją wolne, wielokroć widziałam jak uzywają sobie na drzewach i na nodze mojego łóżka, ale to działą jak ostrzałka a nie pilniczek....

Luneczka to wieeeeeelki tchórz. Boi sie bardzo wielu rzeczy. Odkurzac, mop parowy, wiatrak, wirująca pralka, boi się ludzi których zna i lubi jeśli mają w ręku coś nietypowego sporych rozmiarów, boi się nawet ciemności. Boniś o 4,00 dostaje lekarstwa, wypija z litr wody, a ja otwieram balkon zeby sobie poszedł siknąć. Wychodzi Boniś, wybiega Ruduś i rzecz jasna koty. Lunia ? Staje na progu i patrzy czy ja też wychodzę.... Nie ruszam się, wiec Lunia wraca. Kiedyś wyszła na balkon a ja zamknęłam drzwi. To trzeba było widzieć w jaką histerię i przerazenie wpadła.... Jeśli wychodzimy mna tyle późno że już jest ciemno i w dodatki nie świecą latarnie, co często się zdrarza, to Lunia nawet spuszczona ze smyczki trzyma sie bliziutko....

Sprawia wrażenie przebojowej suni....... Ale to nieprawda, już swoje gdzieś, kiedyś przeżyła i bardzo sobie czeni bezpieczeństwo i bliskośc człowieka...

Mam nadzieję że wreszcie mnie rozkłada na dobre, choróbsko pójdzie w diabły... Byle do mrozów i pięknego śniegu ;-) Wtedy już nie ma żadnych chorób.

Hektorek pół dnia wizytuje okolicę, obserwuje w lesie dziki, sarny, jelenie...... Wraca do domku i natychmiast rządzi. Ja teraz chcę opka, ty mnie będziesz przytulac i głaskać, a ja będę ci śpiewał moije mruczanki do ucha......
Rzecz jasna siadam natychmiast i oboje ........odpływamy. Póki psiątka się nie zorientują że nam dobrze.... Cała trója zazdrosna o siebie nawzajem i o wszysto inne. Nawet o telefon...... Tego dźwięku też się boi. Kiedy dzwoni biega przerażona po mieszkaniu....

Posted

Boniś znowu nie mógł sie wczoraj skupić.... Rano też nie. Dostał troszkę olejku parafinowego..... Poszłam do sklepu i później z Rudusiem. Wracamy... Już pod drzwiami podejrzany zapach. Wpadam... i dobrze że na progu zdołałam jeszcze wyhamować. Z Boneczka poleciałooooo.......... co mnie znowu tak bardzo nie mzdziwiło, ale w tym leża : pieczywo, pomidor, pół papryki, rozwalone smarowidło do chleba, kilka sztućów, 2 cebute, główka czosnku, pół kostki białego sera, kilka plasterków żółtego........
Czyje to dzieło? Wiadomo że Luńci. Ściągnęła wszystko co było na wysokosci blatu i wyżej- z lodówki...........Dobrze ze nie zmiksowała tego z Bonia lekami. Pudełko ocalało. Suuuuuper była robótka.
Lunia znowu zaczęła testować swoje umiejetności i moją cierpliwość. Już się naumiała zabierać kotom wszystko. Do niedawna kombinowała, a ja mnożyłąm utrudnienia. Teraz już nie kombinuje. Wskakuje na stół i się częstuje. A złośliwa to jest. Nie korzysta z psiej miski z wodą tylko stpjąc na stole wypija z kociej miseczki która stoi na parapecie.

Posted (edited)

Ale za to u nas nigdy nie jest nudno. Co dzień coś nowego. Nie da się w rutynę popaść.

Gniewałam się na Lunkę od rana. Miała dość Właśnie przyszła przeprosić. Znowu "po ludzkiemu" Wspięł mi się na ramiona, przytuliła i pocałaowała w lewy policzek i prawe ucho.....

I po gniewaniu......

Już się władowała na moje łóżko i widać jak jest zadowolona.... Głównie chyba nie mogłą tego łóżka przeboleć.

Edited by wisela1
Posted

[quote name='ania14p']To już wolę być złą matką i tak mam co sprzątać![/QUOTE]



to tak jak ja. Wiem, ze to mało dogomaniackie, ale cóż. Psy jak i dzieci muszą znać co im można a co nie. Bo bym oszalała inaczej.

Głaski dla Bonia!!!

Posted

[quote name='panbazyl']to tak jak ja. Wiem, ze to mało dogomaniackie, ale cóż. Psy jak i dzieci muszą znać co im można a co nie. Bo bym oszalała inaczej.


Dzieci to rozumiem, ale psy :crazyeye:

Posted

tak, tak - i koty też. Nie mogą łazić po stole (koty) i podczas tego jak robimy kotlety. Jak się nei chcą podporządkować temu to idą na pół godziny do piwnicy - one tam kochaja być, bo zawsze jest jakaś żaba czy inny ślimak. A psy mają u mnie kilka zakazów i są szczęśliwe z tego powodu. Najważniejszym jest ten że mogą ruszyć jedzenie z misek na wyraźne moje polecenie (albo kogoś innego, ale bez tego polecenia żarło musi stać w miskach). Miski stoja koło siebie, psy koło siebie jedzą - nigdy nie było żadnego spięcia. tak samo jak nie maja prawa mnie na schodach czy w drzwiach wyprzedzać i nie pozwalam im skakać na gości. Choć przy niektórych z chęcią bym złamała ten zakaz, ale potem jak wytłumaczyc psu, że na taką osobę to może skakać a na inną nie.... I wchodzenie do łożka - dozwolone jest tylko od 6.20 bo o 6.30 wstaję. I psy to szybo zrozumiały. Nie wiem jak, ale wiedzą, ze maja tylko 10 minut aby mnie rozplaszczyć i nie więcej.

Posted

a jakbyś się czuła gdybyś wiedziała, że Ją wykorzystujesz to bólu? że każesz Jej robić milion rzeczy których nie powinna, nie pozwalasz się wyspać i ogólnie starasz się utrudnić życie dla własnych hedonistycznych pobudek? Taka zmęczona i niewyspana i zziębnięta Wisela raczej do najszczęśliwszych w danej chwili nie należy....

Posted

[quote name='jaanka']Ona to lubi a ja jestem bardzo niedobra :diabloti:

[COLOR=#ffff00]Panbazyl ja przecież żartuję :)[/COLOR][/QUOTE]
oj wiem :) ja też wszystko w żartach (poza kilkoma sprawami typu bez "proszę" podejsc do miski nie mozna )
Podziwiam Elę, ze Ona tak potrafi, ja bym nie mogła. Po prostu bym się wykonczyła po tygodniu.

Posted (edited)

Pisałam ze jeden Pan Sąsiad powiedział mi kiedy, ze w drugim życiu chciałby być psem u mnie..... U tych państwa też fajnie... Pani ustąpiłą psom miejsca w łóżku i sama śpi na rozkładanej kanapie.... . Mają 2 małe terierki. Jeden był niedawno operowany... Odchodzili od zmysłów.....
Ja bardzo, bardzo lubię kiedy zwierzaki mnie wykorzystują. Są jakieś tam niewielkie ograniczenia, ale NIE TRESUJE. To nie małpki w cyrku. Wystarczy że ludzie zabrali zwierzakom wolnośc i naturalne środowisko. Koty jakoś mi po blatach szybko przestawały łazić Jeden NIGDY nie przestał i wszystkie metody wzięły w łeb.... Hektorek. On już w schronie taki był. Mimo kalectwa był najbardziej skoczny i zawsze był wyżej od innych... Wygrał, a ja kupuję spec środek do dezynfekcji blatów, bo to przecież kocinka wychodząca.
Dziś jak wstałam oczywiscie natychmiast stanął pod balkonem i wołał OTWÓRZ !!. Otworzyłam, wyjrzał, nawet do końca nie wyszedłi i zrobił w tył zwrot. Ziiiimno, biało !!!. Nie dziwię się bo dopiero co wygrzebał się spod kołderki.
Skakanie na ludzi... Lunka skacze, Ruduś naumiał się od Niej. Na mnie nie skaczą.... Parę razy powiedziałam - wiecie co, tego to ja nie lubię..... Ze wzgledu na ludzi załozyłam bramkę w drzwiach taką jak dla dzieci.... Lunka przeskakuje...
Martwie sie o Jej przyszłosc bo poznałam panieneczkę na tyle ze wiem jak to będzie po adopcjj. Ona z każdym będzie próbowała się na nowo. Żeby Lunia zaufała potrzebne są oceany cierpliwości. Ona KAŻDEGO najpierw przepuści przez najczarniresze meandry swojego charakterku.... Choć na każdym kroku okazuje mi swoje przywiązanie, wiernośc i miłośc to i tak jak na moment tracę czujnośc albo Ją z widoku,to już próbuje czy moze się coś uda... Widać to jak na dłoni ze zachowanie wstrzemięzliwości dużo Ją kosztuje. Ale naprawdę sie stara. Wie ze nie powinna bo to mnie wkurzy, sama sobie zadaje karę, ale muuuuusi. Od czasu do czasu poprostu muuuusi. To poza bieganiem dodatkowy sposób na wyładowanie nadmiaru energii. Wczoraj jak jeszcze byłyśmy pogniewane wymknęła sie do ogródka jak wyszłam powiesic coś na balkonie. Nie widziałam Jej. Pewnie poszła za tuje. WEróciłąm mdo mieszkania i zamknęąłm balkon. Poszłąm do drugiego pokoiku i zajęłąm sie moją radosną tfutfurczościa. Trwało to ponad godzinę. Wychodzę.... a za drzwiami Lunia. Trzęsła sie z zimna i strachu jak osika ale ani raz nie zaszczekała. Odebrała to jako dodatkową karę. Trzeba było widzieć Jej oczy... Nawet jak otworzyłąm to pytała oczkami czy naprawdę moze wejść.... Do dzisiaj mnie to boli. Uciekłam do łązienki sie wyryczeć bo nie chciałąm zeby to widziała..
Myślę czasem ze może gdyby miała bardzo duży teren do dyspozycji i mogłaby wychodzić kiedy chce, to może.... Ze zwierzakami się szybko dogaduje, ale każdego ludzia musi obszczekać. Na odległośc, nawet sie bardzo nie zbliza, ale musi.... Na koniki kiedyś szczekała, a teraz często wpada do pobliskiej stadninki i tylko biega między konikami, czasem z lokalnym psem. Konie już ją znają i nie reagują, kiedyś sie płoszyły. Najgorzej było w lesie. Teraz nie lubi tylko kiedy ktoś konika dosiada.... Ale da sie to tolerować.
Lunia jest piekna, słodka, ale jeśli ktoś ma włąsne wyobrażenie psich zachowań to napewno Lunia nie dla Niego. Super mieć Lunie koło siebie ale zawsze trzeba być gotowym na niespodzianki.

Wiesz co Bazylku - Tobie taka Lunka potrzebna. Szybko by Cię wytresowała. :-)
To jest taki typ - wszystko albo nic.

Edited by wisela1
Posted

Dzisiaj Boneczek dostał ostatni antybiotyk. Za jakieś 2 dni sie okaże czy to działąnia uboczne ( przewidziane nw ulotce ) czy dzieje się coś znowu. Spadł śnieżek. Boniowy przysmak.... Boję sie o gardziołko, ale przecież kagańca Mu nie ubiorę.

Posted

Dziękujemy.
Boniś skończył antybiotyk i jest powiedziałabym ...średnio. Noc nie należała do dobrych, zdrowych ani spokojnych....
Nie wiem co myśleć, co napisać ani co zrobić. Wiem tylko co bym chciała. Bardzo chcę zeby Boniś doczekał światełek. Taki był wtedy szczęsliwy. A tu jak na złosc. W naszej okolicy nie ma jeszcze nic.... Ma tylko światła samochodów na wieczornym spacerku....

Luneczka dla odmiany bardzo grzeczna.

Posted

Lunisia załapała że bardzo mnie rozczula swoim przytulaniem, pokombinowała dziewczynka i wymyśliła że będzie mnie jeszcze witała przytulanką. Nie wskakuje na mnie, staje na dwóch łapsiach i dopiero wtedy staras mnie wziąć za szyję.....
To jest cudowna psina. Naprawdę. Ale trzeba chcieć Ją zrozumieć, wejść z Nią w interakcje. Ostatnio dawałam Jej mniej swojej uwagi bo zajęta byłam moimi rękoczynami to już, już zaczęła się na swój sposób buntować. Wczoraj dałam Jej wiecej siebie, poszłyśmy sobie nawet obie do lasu poplotkować, dzisiaj też zajmowałam się Nią więcej na spacerku i w domu. Juz widać że sunia spokojniejsza, grzeczniutka....
Pisałąm juz kiedyś. Z Nią tak jest. Układ. Ja będę grzeczna ale coś za to dostanę....

Chyba ma serdecznie dość odrzucenia. Za długo to trwało..... Chyba.

Posted

to powoli dobijamy do 1000 posta (ten jest 9996)
Trzymamy mocno kciuki za Bonia - i oby ktoś już jakąś choinkę zaświecił (może w sklepie jakimś? tam zawsze szybciej są swięta).

Posted

Dzisiaj pojechałam w WIELKI ŚWIAT z naszej wsi..... I wiecie co.? Muuuuuuuszę, bardzo muuuuuuuuuszę pochwalić moje futerka. Wcale ni narozrabiały aż tak bardzo jak to mają w zwyczaju kiedy nie ma mnie w domu.
To było niezwykłe. Nie byłam pewna czy weszłam do właściwego mieszkania.

Słuchy mnie doszły że że ogłoszenie Lunki wpadło komuś w oko..... Wolałabym żeby w Luni ktoś sie zakochał, ale..... Ona już tak dawno szuka domku. Zobaczymy czy coś z tego wyjdzie. Sprawdzaniem domku i rozmowami zajmą się bardziej wprawione w takich bojach Ciocie. Na takie akcje to ja jestem chyba zbyt naiwna.
Smutno będzie jakby co, ale tyle innych w kolejce....

Posted

Żadna Cioć nie zechciała nas zaszczycić TYSIĘCZNYM postem więc piszemy sobie sami.......

Biedne moje zwierzątka.... Dopadło mnie zapalenie korzonków ..... Wczoraj tylko jeden spacerek, a dzisiaj jak dotąd nawet się nie zanosi na wyjście. Zobaczymy, może później...

Posted

Oj, zapalenie korzonków to bardzo niemiła, bolesna choroba - zdrowiej Elu szybciutko.

Dobrze, że jest ogródek i pieski mogą choć na chwilę wyjść same i załatwić najpilniejsze potrzeby.

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...