Jump to content
Dogomania

Teutońskie plaskatki czyli Albin w nowym domu


Teutonka

Recommended Posts

Zgadza się
cytuje:
...Chińczycy strzegli bardzo zazdrośnie swoich małych przyjaciół,traktując ich jako wysłanników świętego Buddy na ziemi.
Pomimo iż wiele psów trafiło do akredytowanych przy dworze dyplomatów, niemożliwe było ,aby pekińczyki czy shih- tzu opuściły granice Chin.Pomijając kłopoty z przewiezieniem ich drogą morską do innych regionów świata Chińczycy woleli nakarmić je mielonym szkłem niż pozwolić na profanację...

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 505
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Czyli do Polski psiaki przywędrowały z Anglii? A Lhasa apo też? Popatrzcie trochę ponad dwadzieścia lat i shiz stały się niesamowicie popularną rasą w Polsce. Tybetańscy mnisi mieli rację - ku swojemu nieszczęściu.
Ten artykuł o górskich karawanach też czytałam:) i o teorii, że są to masywne pieski predysponowane do dużego wysiłku też. Taaa.... a moje Państwo po niecałym kilometrze stosuje "klappupkę" i dalszy spacer odbywa się metodą "jazdy na ludziu". A duzy wysiłek przejawiają głównie na kanapie pochrapując na dwa głosy w pozie "węzła gordyjskiego".

Link to comment
Share on other sites

Nie chciałam Oso, żebyś odebrała, że podważam to, co mówisz ;) ja sama nie pamiętam, gdzie to wyczytałam. Niemniej jednak wiem, ze shih były czczone więc faktycznie rozsądne jest, że nie chcieli ich wydawać... Mimo wszystko nie nakarmiłabym wysłannika buddy czy poprostu małego psiaka szkłem... okrutna jest czasem historia.
Oso, czy shih to mieszanka z pekińczykiem - bo z tym spotkałam się w wielu publikacjach, ale czytałam też, że wcale nie, bo shih tzu to rasa znacznie starsza niż pekińczyki - wiesz może? I czy możesz polecic jakąś skarbnicę wiedzy na temat shih - chodzi mi głownie o typy, bo jest ich kilka.

Link to comment
Share on other sites

Tak mieszano je z pekińczykami a choćby i najsłynniejsza Angileska hodowla "Elfann"
Po kilku latach prac hodowlanych efekt był rewelacyjny.
Niektórzy hodowcy początkowo wyklęli pannę Evans ale potem "ustwili się w kolejce po poprawiony materiał hodowlany"
Najlepsze światowe hodowle odniosły sukces na liniach hodowli "Elfann" - angielska "Grenmoss","Elanzo","Santhosa","Antarctica","Harropine"....
Szwajcarska "von Penbruch",włoska "di Casa Orsini" oraz francuska "El Sudan"(z której to linii hodowlanej pochodzą też moje suki:))

Papryczko mało jest u nas publikacji na ten temat.
Wiem że podczas wojny sporadycznie krzyżowano shih- tzu z lhasa apso co spowodowało zagubienie typu oraz zmieniło nieco budowę shih.
Według wzorca shih to mocny, krępy piesek, szeroki i krótkonogi.
Przeczytaj wzorzec,jeśli masz rodowód to będziesz wiedziała od jakich przodków wywodzi się dany pies a jeśli nie to sama musisz porównywać...
W europie dominują psy w niepożądanym lżejszym typie


Ostatnio jest o to niemała wrzawa nawet między sędziami kynologicznymi
Jednak wraca się do tego najbardziej pierwotnego typu shih- tzu


Cała ta dyskusja dotyczy psów tatuowanych bo o tych z pseudo nie wiadomo po jakich rodzicach to nie dojdziemy nigdy...:evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

Kolęda to zazwyczaj pewne przeżycie dla polskiej rodziny.
U nas w tym roku było tak:
O tym, że we wtorek jest na mojej ulicy kolęda przypomniałam sobie na piętnaście minut przed jej rozpoczęciem (dom ma nr 1!!!) Biegusiem do domu, wypuścić psiaki na sikuuu - bo rytuał to rytuał a tu ksiądz już na horyzoncie. Przez chwilę musiałam się zastanowić, czy ksiądz lubi psy czy nie (doszłam do wniosku, że jednak nie). Tak więc: psy do łazienki (wyją - bo do takiego traktowania nie są przyzwyczajone), TZ wyciągnąć z pracowni (wylazł z pędzlem w garści i niekompletnie ubrany), zestaw kolędowy na stół ( jak zwykle gonitwa za zapałkami) i zdjęłam kurtkę (kozaków nie zdążyłam)....

Modlitwa i błogosławieństwo na kolejny rok odbywało się przy akompaniamencie:
- piszczenia/szczekania/jęczenia/burczenia obrażonych pasztetków zamkniętych w łazience (przytomnie zapaliłam im światło)
- dzwoniącego samoistnie dzwonka do drzwi co kilka minut. Tytułem wyjaśnienia - wpadłam na "genialny" pomysł zakupienia dzwonka bezprzewodowego. Sąsiad niestety dokonał podobnego zakupu i efekt jest taki, że jak dzwonią do niego to u mnie też się odzywa i odwrotnie....

Starałam się dzielnie nie patrzeć na męża, który się dławi ze śmiechu. Dużo energii straciłam starając się nie dostać "głupawki śmiechowej.

Ksiądz chyba miał dość i szybko wyszedł...

a my... no cóż: wypuściliśmy psy (obrażone były do samego wieczora), TZ poszedł wyjąć baterie z dzwonka a ja poszłam po nalewkę. Należała się nam!!!

Link to comment
Share on other sites

A ja miałam na kolędzie tymczasowiczkę w kennelówce
Troszkę śmierdziała bo nie wolno mi było jej kąpać...I "troszkę" szczekała i "troszkę"wyła...
TZ wpadł umorusany bo wyciągali z sąsiadem samochód z rowu a ten w podzięce zrobił mu prysznic z pod kół, błotem i brudnym śniegem... .
Ksiądz też szybko wyszedł ...
A ja poszłam po proszek od bólu głowy ...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Osa']A ja miałam na kolędzie tymczasowiczkę w kennelówce
Troszkę śmierdziała bo nie wolno mi było jej kąpać...I "troszkę" szczekała i "troszkę"wyła...
TZ wpadł umorusany bo wyciągali z sąsiadem samochód z rowu a ten w podzięce zrobił mu prysznic z pod kół, błotem i brudnym śniegem... .
Ksiądz też szybko wyszedł ...
A ja poszłam po proszek od bólu głowy ...[/QUOTE]

:evil_lol::evil_lol::evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

Rano miałam propozycję nie do odrzucenia. TZ postanowił robić zdjęcia o wschodzie słońca. Czyli: łap się kobieto za kierownicę i to biegusiem! Bo światło "ucieknie".
Pomiędzy kanapką a łykiem herbaty stwierdziłam, że nie zdążę wyprowadzić psiaków. Zabrałam je więc ze sobą. Opakowane jak należy, w kocyku itp. Pomysł miałam genialny. Mąż robi pejzaże, a ja wyprowadzę psiaki na chwilkę nad Wisłę. Pojechaliśmy zatem całą hordą. Widoki cudne. Słońce krwiście wstaje. Tu i ówdzie mgiełki pary nad wodą (co za marnotrawstwo energii!!!). W autku cieplutko, TZ wywalamy co kilka kilometrów i powolusiu zbliżamy się do celu.
Nad Wisłą jeszcze piękniej. Wypięłam psiątka by je na chwilkę wypuścić w wiadomym celu. Nawet chętnie wyskoczyły z auta.... I zamarły....Albin usiłował stać na jednej łapie... Luśka na dwóch (z tej samej strony :) .
Po sekundzie miałam obydwa potwory przy drzwiach samochodu drące się w niebogłosy. O "wiadomej sprawie" mogę zapomnieć - mam je wpuścić do auta i to natychmiast! Nawet same wsiądą, byle szybko. Potulnie wpuściłam je do samochodu, gdzie bez niczyjej pomocy wlazły pod kocyk. Nawet ogonów nie było widać :) :)
Natomiast ja popatrzyłam na termometr..... - 22 stopnie!!!!

Niech mi ktoś powie: [B]KIEDY WIOSNA????[/B]

Link to comment
Share on other sites

podobno w maju.... ;) oby prognozy się myliły, bo ja też ciepłolubna jak Twoje stwory jestem ;)
moje zimę uwielbiają :D ale też już powoli mamy dość...

Teutonko, ale Ty masz atrakcje z tym swoim męże :D ale wiesz... mi się to podoba :D może dlatego, ze to ja zawsze mam takie spontaniczne pomysły, co by oczy i duszę nacieszyć ;)

Link to comment
Share on other sites

W Maju????? Dopiero???? To już wolę globalne ocieplenie i zimy bez śniegu :) w związku z powyższym przestaję dbać o ekologię!!!

Zmieniłam nieco sposób karmienia psiaków. Mieszam suchą karmę z gotowanym mięsem i warzywami.
I pasztetki nabrały apetytu. Luśka wrzeszczy jak tylko wyciągam miski. Awanturuje się dopóki nie dostanie swojego przydziału. Albin przychodzi dostojnie na trzecie zawołanie. Staje w progu kuchni i patrzy. Czeka na indywidualne zaproszenie do koryta. Jak pogadamy to zaczyna jeść. I kończy pierwszy: ). Wtedy pańcia - cerber pilnuje Luśki (bo panienka jest dobrze wychowana i je powolutku). Albin krąży, Luśka warczy a mnie kończy się cierpliwość i wywalam Albina do koszyka. Bardzo nieszczęśliwego z powodu nieudanej kradzieży:evil_lol:
Skutkiem zmiany diety jest zmniejszony popyt na ciasteczka. Mało przytomnie dostały wczoraj po jednym z godzinkę po śniadaniu. Albin schował swoje w garderobie między skarpetkami Małoletniego. Luśka przez cały ranek strzegła swojego w koszyku warcząc na każdego, kto przechodził. Spać się jej chciało, oczka zamykała ze zmęczenia i w końcu wykombinowała: ciacho w mordkę i w objęcia Morfeusza!!! Przemymłała te oślinione coś dopiero po drzemce.

Link to comment
Share on other sites

Sposoby na spanie moich psiaków to zupełnie inna bajka ;)
Co powiecie np. na to:
Drzemię sobie spokojnie na kanapie (tzn. oficjalnie "oglądam film"), Albin wlazł z głową pod kocyk, ukokosił się pod moim bokiem i też "ogląda". Nagle budzi mnie śmiech TZ. Albin śpiąc zsunął się głową z kanapy i wylądował w 1/2 na półce stolika. I spał nadal wisząc między kanapą a stołem. Oczywiście był skutecznie owinięty w kocyk, który ściągnął ze mnie!

Luśka zmęczona żebraniem w kuchni zasnęła pod ławą na wadze - takiej do ważenia TZ:evil_lol::evil_lol::evil_lol:

Popularne są też koszyki wilklinowe w garderobie, półka na buty w schowku, kosz na brudną bieliznę, plecak szkolny Małoletniego, pojemnik na szmatki TZ, dywaniki w łazience.... jednak najbardziej pożądany jest burdelik ciuchowy mojego dziecka zebrany na środku jego pokoju w skład którego wchodzą np. stroje treningowe do piłki nożnej (te "zużyte" oczywiście:diabloti:).

Reasumując: śpią wszędzie gdzie się da! W naszym domu nie znasz dnia ani godziny. Aktualnego miejsca noclegowego psów też nie znasz!!!

Link to comment
Share on other sites

Poległam:-(:-(:-(
Jako początkujący treser jestem do kitu.
A było tak:

Obejrzałam sobie kolejny odcinek "ja albo mój pies". Powspółczułam właścicielom psich bandytów. Pozachwycałam się swoimi psiakami, że takie grzeczne i w w ogóle. Dumna byłam z nich dopóki nie zobaczyłam jak kudłaczek w ciągu kilku chwil nauczył się komendy.... tu spojrzałam na swoje stado: jeden leżał brzuchem do góry w pozycji "długiego psa" a druga wisiała na brzegu kanapy na trzech poduszkach.
Myślę sobie o nie! Wstawać lenie!!! Uczyć się! Przecież podanie łapy na komendę nie jest trudne.

Przyniosłam psie kabanoski , wyciągnęłam podręcznik tresury psów i zwaliłam lenie z kanapy.

Na pierwszy ogień poszła Lusia. Robiła wszystko: kładła się, robiła surykatkę, "gadała", podawała dwie łapy jednocześnie lub podgryzała mnie gdy ją chwytałam za łapkę.

Po dłuższej chwili i trzech kabanosach odpuściłam i zabrałam się za Albina.
Efekt: mniej więcej taki jak powyżej tyle, że pożarł 5 kabanosów....

I tak się zastanawiam: kto jest mniej zdolny....
I boję się, że to ja jestem totalne beztalencie. Może powinnam zacząć się czesać w koczek.... jak ta pani z programu....

Link to comment
Share on other sites

[B]Teutonko [/B]czyli masz jak najbardziej rasowe - powiem więcej 100% shih-tzu.
Z zachowania dostają odemnie ocenę doskonałą...:megagrin:
Gdyby było inaczej to nazwała bym je burko -kundlami...
(bez obrazy kundelków oczywiście)
Shih- tzu swój "honor" ma - a jak .
Tak trzymać - szkolić Teutonkę :evil_lol:
Kochane mądre psineczki :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

Teutonko pociesz się, że akcje pt szybkie szkolenie psiaki już dawno wybiły mi z głowy.:razz:

U mnie było lepiej.
Sobota to jeden z niewielu dni, śpię śpię i śpię. Którejś soboty wstałam rano, wypuściłam psiaki, zrobiłam sobie kawę i włączyłam TV. A, że Emiśko ma zapędy ściągania ze stołu wpadłam na pomysł nauczenia psa jak można przezwyciężyć łakomstwo. Przyniosłam psie kabanoski położyłam na stoliku i kiedy pies do niego podchodził padało krótkie Fe.
Po ok 20 minutach uważnego pilnowania psów, nie przewidziałam jednej rzeczy - że kocham spać i że mogę zasnąć. :evil_lol::evil_lol::evil_lol:
Kiedy otworzyłam oczęta okazało się, że psiaki bezszelestnie wchłonęły całą paczkę psich kabanosków.
Odpuściłam i stwierdziłam, że kolor moich włosów jest taki chyba jednak nie bez kozery.:razz::razz::razz:

Link to comment
Share on other sites

Imię psa winno być dźwięczne, najlepiej dwusylabowe i powinno się unikać imion ludzkich.... tak mówią różne poradniki.
A życie? - no cóż, opowiem Wam dwie historyjki. Jedna, która przytrafiła mi się osobiście, druga - opowiedziana.

Historyjka I
Całkiem niedawno temu, kiedy Lusia była maciupim, bialutkim szczeniątkiem chodziłyśmy sobie na spacerki po osiedlu. Puchata kulka budziła powszechną sympatię i dzięki niej poznałam mnóstwo miłych ludzi. Któregoś razu zatrzymałyśmy się przy domku w którym mieszka psiak w rodzaju yorka( znacznie większy i wyższy niż dorosłe shiz!). Psiaki wymieniały uprzejmości przez ogrodzenie, kiedy właściciele yorka podjechali pod swój dom. Standardowe uprzejmości i pytanie: a jak ma na imię to maleństwo? Odpowiedziałam: Lusia. Pani lekko wybałuszyła oczy. A mąż pani śmiejąc się w głos mówi do żony: widzisz Lusiu jaką śliczną masz imienniczkę! Strzeliłam przepisowego buraka i zaczęłam coś bąkać. Na moje nędzne próby uratowania sytuacji pan przedstawił mi okoliczne psy: nasz (czyli yorkopodobny) to Czesiu, po drugiej stronie ulicy jest Karolek (jamnior - cudo podpalane) a dalej jest Grześ (biszkoptowy labek staruszek)...

Historia II - zasłyszana.
Był sobie w pewnym mieście długoryjek wielorasowy zwany Tadkiem. Sympatyczne psisko miało jeden feler: uwielbiał grzebać w śmieciach i zajadać się znalezionymi "smakołykami". Korzystał z każdej, możliwej sytuacji by nawiać z domu.
Któregoś dnia wykorzystał wizytę nosilista i uciekł swojej pani. Ta pogoniła za nim wrzeszcząc: Tadek, ty palancie natychmiast wracaj do domu!!! Bo ci nogi z tyłka powyrywam!!!....
Przed klatką schodową pewnemu panu wyleciały dokumenty z rąk i zamarł wyraźnie spłoszony....
Okazało się, że był to nowy administrator domu i miał na imię.... Tadeusz....

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...