Jump to content
Dogomania

(PE) SZUKAMY 3 KONI - SKRADZIONO WAŁACHA i 2 KLACZE PILNE!!!!!!!!


A.R.S.

Recommended Posts

Każda wiadomość jest lepsza niż brak wiadomości - ta daje nadzieję - dzięki. Trzymam kciuki żeby się udało i mocno w to wierzę - dla Koni przede wszystkim - a i dla Ciebie również. Nie próbuję sobie nawet wyobrazić jak musisz się czuć psychicznie w tej sytuacji. Podziwiam, że zamiast załamania walczysz o nie nadal - jeszcze przy tym akompaniamencie skowyczących z radości hien (przepraszam Hieny). Wiedz, że oprócz tych wspaniałych ludzi, którzy pomagają Ci na miejscu - jest jeszcze wielu co w Ciebie nigdy nie zwątpili i są z Tobą (i Sprawą której poświęcasz swoje życie) całym sercem. Może nie wypowiadają się publicznie (jak i ja dłuższy czas) ale nie ma w tym nic dziwnego - głos tych dla których zwierzaki są ważniejsze niż kasa, prestiż czy popularność zwyczajnie i tak utonął by w tym skowycie. Trzymaj się i rób swoje najlepiej jak możesz - jak zawsze [IMG]http://emoty.blox.pl/resource/23_132_5.gif[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 329
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Proszę, oto zestawienie faktów, starałam się, aby było w miarę szczegółowe.

- pierwszy koń został przywieziony do gospodarstwa w Wieńkowie w
grudniu na zasadach hotelu (umowa ustna), a jako że gospodarz - Henryk
R. - był bardzo chętny użyczać nam odpłatnie miejsc, w
kolejnych miesiącach przyjeżdżały następne konie. Rotacja była spora,
czasem w Wieńkowie mieszkały cztery nasze konie, czasem dziesięć.
Wybudowaliśmy trzy duże boksy, żeby konie miały do nich stały i
swobodny dostęp z łąki, gospodarz miał za zadanie zapewniać im ze
swojej strony tylko wodę i siano w okresie zimowym, a dostęp do
pastwisk (8 hektarów) w okresie letnim oraz podawać przywożoną przeze
mnie paszę dodatkową jeśli oceniłam, że któryś koń tego wymaga

- warunki dla moich koni były bardzo dobre, ale niestety podejście do
swoich zwierząt gospodarze mieli typowo "wiejskie", w związku z czym
dowoziłam karmę dla ich psów i kotów (psy karmili moczonym chlebem,
koty miały łapać myszy), koty odpchliłam, odrobaczyłam i leczyłam z
kociego kataru, a wszystkie kotki z pomocą p.Wandy Sobotki
wysterylizowałam w TOZie, woziłam do weterynarza kózkę z kulawką i
przetrąconą kotkę, wzywałam weterynarza do źrebaka odrzuconego przez
matkę (również z kulawką, czyli ostrym bakteryjnym zapaleniem stawów),
kupiłam dla niego siarę i mleko dla źrebiąt, żeby przeżył

- układ z gospodzarzem runął w gruzach, gdy do Wieńkowa przyjechał
ogier Joanny i Patrycji W., a Henryk R. dopuścił go świadomie i wielokrotnie
do trzech moich klaczy (w tym dwóch później przez niego skradzionych, Brego i staruszki Basi - mam zdjęcia z krycia, zrobione przez
dziewczyny), mimo że dobrze wiedział, że my koni fundacyjnych, ani
innych fundacyjnych zwierząt pod żadnym pozorem nie rozmnażamy!!!

- gdy pojawił się konflikt, gospodarz zgłosił się do TV Szczecin (sterowany prawdopodobnie przez Joannę W.), że ma u siebie "zaniedbane, porzucone przez fundację konie" i nakręcony został idiotyczny reportaż w którym np. pada stwierdzenie, że do koni fundacyjnych nie przyjeżdża kowal, mają zaniedbane kopyta, a na dowód gospodarz... pokazuje nogę swojego konia. Reportarz do obejrzenia w sieci

- u gospodarza zaczynają bywać dwie osoby, pozostające ze mną w
konflikcie: Beata K. oraz Marzena F.; namawiają gospodarza,
żeby oddał (a może odsprzedał?) konie do jakiejś fundacji, tym samym
uświadczając go w błędnym przekonaniu, że może to legalnie zrobić

- w związku z zaistniałą sytuacją w sierpniu zabrałam cztery konie, a
we wrześniu jednego. Trwało to tak długo, ponieważ gospodarz mnożył
problemy, wymagał abym była przy zabieraniu każdego z koni (mieszkam
90 km od Szczecina, do Wieńkowa mam ok 120 km), żebym wystawiała mu
zaświadczenia, rządał weterynarza itd. Kilkakrotnie musiałam odwoływać
przewoźnika. Dwukrotnie konie były zabierane w asyście policji. Ze
względu na odległość (czas, koszty), ustanowiłam notarialnie moim
pełnomocnikiem moją Mamę, która na stałe mieszka w Szczecinie

- w połowie września gospodarz przysłał list, w którym stwierdził, że
zabiera konie, bo mu się należą ze względu na nasz dług (list do wglądu)

- dług wynosił 1.600 zł (6 tygodni, półtora miesiąca) minus koszty,
jakie musiałam ponieść w związku z pokryciem klaczy (usg, środki
poronne), czyli należało mu się jakieś 400 zł i gospodarz dobrze
wiedział, że ze względu na utratę zaufania, dostaje pieniądze
każdorazowo dopiero w momencie odbioru kolejnego konia. On dług ocenił
na 3.550 zł. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że w koszty nie ma już sensu wliczać klaczy Nela, ponieważ Henryk R. pokrył ją już w maju swoim ogierem zimnokrwistym

- w poniedziałek 21 września powiedział, że konie są i mamy sobie po
nie przyjechać, ale na pytanie kiedy będzie na miejscu - bo przecież
bez jego obecności odbiór koni jest niemożliwy i znów "pocałyjemy klamkę" - nie umiał udzielić odpowiedzi, bo ma rzekomo wiele spraw na głowie; następnego dnia miał wyznaczyć termin odbioru koni

- pomiędzy wtorkiem 22 września, a czwartkiem 24 września telefon
odbiera konkubina, lub jej córka i twierdzą, że gospodarza nie ma, a w
końcu zaczynają udawać, że nic nie słyszą, bo telefon się popsuł; w
końcu telefon zostaje odłączony

- w związku z tym w piątek 25 września jedziemy do Wieńkowa "w
ciemno". Transport (dwa trajlery, żeby zabrać na raz wszystkie konie)
czeka w Trzeszczynie. Gospodarz oznajmia przy bramie, że koni nie ma, bo ktoś je zabrał poprzedniego dnia, a on nie wie kto, bo było ciemno

- udaję się na komendę w Policach, gdzie ok godz. 15 składam zawiadomienie o kradzieży koni

- w sobotę 26 września przez cały dzień objeżdżam - z dwoma innymi
osobami - handlarzy i hodowców koni (w szczególności zimnokrwistych),
zostawiając informację o kradzieży koni i uczulając, że ktoś może
próbować wprowadzić je do obrotu; trafiam na informację, że "trefne"
bydło skupują tzw. Łodziaki, ale ludzie się ich boją i twierdzą, że
nie mają żadnego nr telefonu do tych handlarzy. Przeszukany zostaje
obszar od Kamienia Pomorskiego do Stepnicy oraz okolice Szczecina ze szczególnym uwzględniemiem miejscowości w okolicy Polic

- w niedzielę 27 września wieczorem udaje nam się dodzwonić do
gospodarza, który stwierdza, że konie ma, ale nie odda, że "w ch*
nas wszystkich zrobił", jest agresywny, grozi i znieważa; rozmowa
została zarejestrowana na dyktafonie (jeśli ktoś mnie poinstruuje, jak z normalnej kasetki zgrać to na jakiś cyfrowy nośnik, to nagranie umieszczę w sieci i będziecie sami mogli posłuchać)

- nie wiem, którego dokładnie dnia, ale do Wieńkowa jedzie - bez mojej
wiedzy i zgody - Joanna M., która oferuje gospodarzowi pieniądze
za spłatę koni; wg jej słów ani 3.500 zł, ani 4.000 zł nie skłoniły go
do wydania koni, co rodzi podejrzenia, że nie ma on już kontroli nad
końmi

- w poniedziałek 28 września ok godz. 14 składam kolejne zeznania i
odtwarzam przed komendantem policji materiał z dyktafonu, natomiast na
godz. 18 zostaje wezwany na przesłuchanie Henryk R. Prowadzącym sprawę koni jest aspirant Tomasz Wojciechowski tel. (091)
424 - 75 - 67. W swoim zeznaniu gospodarz stwierdza, że "konie zabrała
fundacja"

- w ogólnopolską akcję poszukiwania skradzionych koni włącza się
Kancelaria Prezydenta i kilka największych organizacji pro zwierzęcych
w Polsce; sprawdzane są rzeźne, punty skupu, targowiska

- w czwartek 01 października Joanna W. udaje się do Kaji
M. i oznajmia, że gospodarz już od dawna miał zamiar sprzedać konie "M. z Dębostrowa", lub jakiemuś "Łodzińskiemu, Łozińskiemu". To drugie kojarzy mi się od razu z tzw. Łodziakami, czyli handlarzami, którzy kiedyś skupowali krowy także od Henryka R., ale nie mam żadnego punktu zaczepienia. Udaje mi się ustalić, że w miejscowości Dębostrów faktycznie mieszka M. i że posiada on konie (hodowla, handel). W godzinach wieczornych udajemy się z policjantami do Dębostrowa i przeprowadzona zostaje rozmowa z M., który owszem konie ma, ale daleko na łąkach, a ponadto ma jeszcze 4 braci, którzy też mają konie. Policja nie jest zainteresowana braćmi
M., ale podejmuje próbę wjechania na łąki. Jest godzina 21,
noc pochmurna, kompletnie nic nie widać, a po kilometrze droga robi
się nieprzejezdna dla radiowozu (samochód osobowy)

- wracamy na komendę, gdzie proszę dyspozytora o patrol z Landroverem,
którym jest szansa wjechać na łąki, ale dostaję odpowiedź odmowną,
mimo iż argumentuję, że jeśli konie znajdują się u któregoś z
Markiewiczów, albo na łąkach, to do rana "znikną"

- w piątek 02 października od wczesnych godzin porannych z pomocą
jeszcze dwóch osób, sprawdzamy łąki M. i wszystkie łąki na
rozlewiskach Odry od strony Jasienicy i Dębostrowa

- przez cały czas prowadzona jest akcja plakatowania, od Wieńkowa
począwszy, poprzez okoliczne miejscowości, aż po Prawobrzeże; w tym
czasie kontaktuję się również z mediami, ukazuje się artykuł w Kurierze

- w poniedziałek 05 października są dwa telefony w sprawie zaginionych
koni, pierwszy: kobieta mówi, że "K. z Niekłończycy
mogą wiedzieć, kto ukradł", a drugi z nr zastrzeżonego - mężczyzna
mówi tylko, że "konie były w Wielgowie" i się rozłącza

- we wtorek 06 października w południe uzupełniam zeznania na policji,
podając również informację o obu telefonach; dzwonię do wszytskich
Zwiazków Hodowców Koni w Polsce i po poinformowaniu o kradzieży,
wysyłam szczegółowe opisy koni wraz ze zdjęciami, ponieważ istnieje
możliwość, że któryś z moich koni zostanie wprowadzony do obrotu, a
nowy właściciel spróbuje wyrobić mu dokumenty

- w środę 07 października dostaję rano telefon z informacją, że pod
koniec września moje konie były widziane w Wielgowie, w związku z czym
udaję się niezwłocznie do tej miejscowości w towarzystwie dwóch
znajomych osób. Informatorem jest Jarosław H., który
23, bądź 24 września sprzedał Łodziakom swoją źrebicę. Ładując konia,
zobaczył na ich samochodzie trzy moje konie. Wg jego słów moje konie
widziało więcej osób i podał mi nazwiska: Mieczysław Ł., który
sprzedał Łodziakom pięć odsadów, Cz. i C. - obaj
także z Wielgowa

- jeden z Łodziaków to Mariusz K.; miał on powiedzieć, że kupili te konie "pod Policami za 5.000 zł"

- większość z ludzi, z którymi rozmawiałam przez cały czas trwania
poszukiwań, boi się mówić o Łodziakach, używając określenia "mafia" i
twierdząc, że jak za dużo powiedzą, to "nóż w plecy", albo "stodoła
się spali"; jednocześnie potwierdzają, że Łodziaki wprowadzają do
obrotu (zarówno skupują, jak i sprzedają) niekolczykowane bydło i
"lewe" świnie, a na konie mają "plik paszportów". Jeden z mężczyzn
powiedział, że w Wieńkowie jakiś czas temu zginęły z łąki byki i
powiązał to z bytnością Łodziaków, ale "nikt nikogo za rękę nie
złapał". Niestety, nie widzę szans, by któryś z rozmówców potwierdził
swoje słowa przed policją - jedni się boją, inni nie chcą być "ciągani
po sądach", a jeszcze inni po prostu nielegalnie kupili / sprzedali
zwierzę

- tego samego dnia w godzinach popołudniowych spotykam się z dwoma
detektywami i omawiamy możliwe kierunki dalszego działania

[I]edit[/I]
[I]oczywiście, że reportaż, a nie reportarz...[/I]

Link to comment
Share on other sites

"- pierwszy koń został przywieziony do gospodarstwa w Wieńkowie w
grudniu na zasadach hotelu (umowa ustna), a jako że gospodarz - Henryk
R. - był bardzo chętny użyczać nam odpłatnie miejsc, w
kolejnych miesiącach przyjeżdżały następne konie. Rotacja była spora,
czasem w Wieńkowie mieszkały cztery nasze konie, czasem dziesięć.
Wybudowaliśmy trzy duże boksy, żeby konie miały do nich stały i
swobodny dostęp z łąki, gospodarz miał za zadanie zapewniać im ze
swojej strony tylko wodę i siano w okresie zimowym, a dostęp do
pastwisk (8 hektarów) w okresie letnim oraz podawać przywożoną przeze
mnie paszę dodatkową jeśli oceniłam, że któryś koń tego wymaga"

Rozmawiałysmy parokrotnie na temat trzymania koni PE w Wienkowie - nigdy nie ukrywałam przed Tobą ,że tego posunięcia nie rozumiem. Miało to sens tylko i wyłącznie w przypadku Dagusia gdzie pilne trzeba było znalesc konikowi suche miejsce.


"- układ z gospodzarzem runął w gruzach, gdy do Wieńkowa przyjechał
ogier Joanny i Patrycji W., a Henryk R. dopuścił go świadomie i wielokrotnie
do trzech moich klaczy (w tym dwóch później przez niego skradzionych, Brego i staruszki Basi - mam zdjęcia z krycia, zrobione przez
dziewczyny), mimo że dobrze wiedział, że my koni fundacyjnych, ani
innych fundacyjnych zwierząt pod żadnym pozorem nie rozmnażamy!!!"

Jak tylko się o tym dowiedziałas NATYCHMIAST trzeba było zabrac koniki a nie czekac na Bog wie co!!!






warunki dla moich koni były bardzo dobre, ale niestety podejście do
swoich zwierząt gospodarze mieli typowo "wiejskie", w związku z czym
dowoziłam karmę dla ich psów i kotów (psy karmili moczonym chlebem,
koty miały łapać myszy), koty odpchliłam, odrobaczyłam i leczyłam z
kociego kataru, a wszystkie kotki z pomocą p.Wandy Sobotki
wysterylizowałam w TOZie, woziłam do weterynarza kózkę z kulawką i
przetrąconą kotkę, wzywałam weterynarza do źrebaka odrzuconego przez
matkę (również z kulawką, czyli ostrym bakteryjnym zapaleniem stawów),
kupiłam dla niego siarę i mleko dla źrebiąt, żeby przeżył"

Czyżbyś tych warunków nie miała w Moryniu. Po kiego było budowac boksy w obcym gospodarstwie, inwestowac w nie swoje. Przecież ty masz kilkanscie hektarów ziemi, pastwiska i lasy.
Sama piszesz ,że wiedziałas o podejsciu takim a nie innym Gospodarza do zwierząt wieć jak mogłas trzymac tam swoje konie!!???

."- w ogólnopolską akcję poszukiwania skradzionych koni włącza się
Kancelaria Prezydenta i kilka największych organizacji pro zwierzęcych
w Polsce; sprawdzane są rzeźne, punty skupu, targowiska"

No tużeś już przesadziła. O ile wierzę w pomoc innych organizacji pozwierzęcych (rozmwaiłam z p Dorotą) a otyle daj sopkój Kancelarii Prezydenta. Daruj nam czytanie reszty wyjasnien, bo szukanie własnych zwierząt jest poprostu oczywiste a same wiemy jak było i jest naprawdę.
Mnóstwo błędów. Powiedz szczerze- po cholereę było Ci to Wienkowo????
Po co tzrymałas konie u Rolnika, miałas wczesniej zdanie na temat tego typu ludzi?!! Wiedziałas czym to się może skonczyc>

Link to comment
Share on other sites

Prawda historia i akcja jakich mało w filmach akcji czy sensacji.

Po cholerę to Wienkowo- wiedziałas jak Rolnik traktuje zwierzaki- i pomimo tego trzymałas tam konie fundacyjne ( tak fundacyjne choc paszporty mają wystawione na Ciebie i umowy sprzedaży też) fundacyjne bo podarowane lub kupione z pieniędzy zbiórkowych.
Nie liczyłas się ze zdaniem innych.
Wiedziałas również ,że pan H często trzymał i hodował zwierzaki w celach konsumpcyjnych. Wiedziałas -prawda? I w takim miejscu trzymałas konie???

A kopyto pokazane w reportażu - to kopyto było BASI- PRAWDA?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Faza']"- No tużeś już przesadziła. O ile wierzę w pomoc innych organizacji pozwierzęcych (rozmwaiłam z p Dorotą) a otyle daj sopkój Kancelarii Prezydenta. >[/quote]
Moniko w dniu kiedy objeżdżałyśmy województwo zachodniopomorskie, osobiście miłam możliwość rozmawiania z pełnomocnikiem ds. ochrony zwierząt przy prezydencie, Kariną Schwerzler.
Więc potwierdzam, że na początku działań mających na celu znalezienie koni, w całą akcję zaangażowana była Kancelaria Prezydenta w osobie P. Kariny Schwerzler.
Spostrzeżenia obiektywne;)

Link to comment
Share on other sites

z tego co pamietam, a reportazu juz na swoim komputerze nie mam, to kopyto bylo pokazywane konia o ciemnych nogach. Ani Basia, ani Brego ciemnych nog nie mialy. Moge sie mylic, bo naprawde juz tego nie pamietam, ale wiem ze to bylo wtedy oczywiste ze Baska to nie jest.

Co do Wieńkowa, wydaje mi sie, ze juz nie ma co plakac nad rozlanym mlekiem. Bylo Wieńkowo, trudno. Cos jednak kierowalo Sandra, zeby konie tam staly. W koncu ludzie ze Szczecina mieli do tych koni blizej niz do Morynia i jednak woleli przyjezdzac tam, anizeli do Morynia. Sama wolalam jezdzic do Wieńkowa robiac 20km niz do Morynia robiac 100km. To, dlaczego konie tam staly, jest naprawde kwestia sporna i wydaje mi sie, ze nie ma co juz dyskutowac na ten tamat.

Druga sprawa, Nela. Weterynarz stwierdzil 5 miesiąc. Mogl sie pomylic o miesiac, ale nie o dwa. Kary krył kobyly mniej wiecej pomiedzy 12 a 20 lipca, więc siłą rzeczy nie moze byc takiej rozbieznosci w kryciu. Nawet jakby byla w 4 miesiacu to czerwiec w gre nie wchodzi jezeli chodzi o Karego :( Szkoda Neli, naprawde. Ale jezeli zrebak naprawde będzie po Aresie to sprawy nie mozna tak zostawic. Mozna miec zal jedynie o to, ze zaden wet nie zbadal Neli zaraz po informacji o kryciu Karym, moze jeszcze bylaby szansa, zeby dac srodki poronne.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='katlis']Moniko w dniu kiedy objeżdżałyśmy województwo zachodniopomorskie, osobiście miłam możliwość rozmawiania z pełnomocnikiem ds. ochrony zwierząt przy prezydencie, Kariną Schwerzler.
Więc potwierdzam, że na początku działań mających na celu znalezienie koni, w całą akcję zaangażowana była Kancelaria Prezydenta w osobie P. Kariny Schwerzler.
Spostrzeżenia obiektywne;)[/quote]

To trzeba pisac tak jak Ty to zrobiałas. Miałam przyjemnosc rozmawiać z panią Krystyną ale .... sory pomimo ,że jest Ona rzecznikiem w sprawie zwierząt nie jest Ona reperezentantem całego biura prezydenta i pisanie okolnikowo ,że akcja szukania koni PE jest wspomagana (czy pomaga) kancelaria Prezydenta jest grubą przesadą.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Cudak']Kim jest p. Krystyna?



Widocznie mam więcej zajęcia niż ty, bo udzielam się tylko na jednym forum.
Ty masz czas skakać od forum do forum i wymyślać coraz to nowsze kłamstwa. Nawet na wątek Maksa weszłaś tylko po to, żeby odstraszyć potencjalnych wpłacających na weta dla tego konia :roll: Naprawdę masz ważną misję...[/quote]

Zgadza sie a tą moją misją jest.......???? No pomysl Justynko ,pomysl...
A i nadużywasz słowa kłamstwa , proszę zerknąc na znaczenie tego słowka.
Mam nie mowiła ,że to niegrzecznie Kogos tak denerwowac?;)

Link to comment
Share on other sites

Wiecie co :angryy: :mad: Macie zamiar wszystkie wątki na dogo obskoczyć z tymi zjadliwymi postami które oprócz was tak naprawdę nikogo nie obchodzą ? Myślałam,że coś nowego w sprawie się zdarzyło a widzę,że po prostu sprzeczki przeniosły się piętro niżej :roll: Proponuję żebyście się spotkały się w cztery oczy skoro macie sobie tak wiele do powiedzienia, albo pogadajcie sobie przez skype :eviltong:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Herspri']Wiecie co :angryy: :mad: Macie zamiar wszystkie wątki na dogo obskoczyć z tymi zjadliwymi postami które oprócz was tak naprawdę nikogo nie obchodzą ? Myślałam,że coś nowego w sprawie się zdarzyło a widzę,że po prostu sprzeczki przeniosły się piętro niżej :roll: Proponuję żebyście się spotkały się w cztery oczy skoro macie sobie tak wiele do powiedzienia, albo pogadajcie sobie przez skype :eviltong:[/quote]
To jest myśl :D

Link to comment
Share on other sites

[quote name='katlis']...w całą akcję zaangażowana była Kancelaria Prezydenta w osobie P. Kariny Schwerzler..[/quote]. [quote name='Faza']...Miałam przyjemnosc rozmawiać z panią Krystyną ale .... ..[/quote]. [quote name='Cudak']Kim jest p. Krystyna? ...[/quote]. Wygląda na literówkę (tyle, że sporo liter się pomyliło :) ) Ale odnoszę wrażenie, ze piszecie o tej samej osobie (?) Zaraz pewnie zawita tu jakiś bardzo operatywny obywatel i pouczy mnie (oraz wszystkich przy okazji) co, kiedy i jak Fundacja [B]powinna....[/B] Jak dla mnie .... Dziewczyna "stanęła na uszach" żeby nieszczęściu zaradzić - nie jestem pewny czy starczyło by mi samozaparcia żeby akcję poszukiwań na taką skalę rozkręcić - raczej nie. Wiem aż za dobrze (z własnych doświadczeń) jak trudno jest namówić ludzi ze wsi do jakichkolwiek zeznań - nawet jak doskonale wiedzą kto i co. Jeżeli jeszcze dodatkowo chodzi o kogoś kogo się obawiają (wójt, policjant, myśliwy) - czyli "władza" - albo lokalny łobuz czy inny "zadymiarz". To już 0 szans. Niestety bez dowodów (czyt. zeznań) nie wiele można zdziałać - a zarejestrowane dyktafonami (ew. komórką) rozmowy - jak sam się przekonałem - prokurator np. owszem - odsłuchuje - tyle, że na jego decyzję pozostają bez wpływu. [quote name='Herspri']... Macie zamiar wszystkie wątki na dogo obskoczyć z tymi zjadliwymi postami które oprócz was tak naprawdę nikogo nie obchodzą ? Myślałam,że coś nowego w sprawie się zdarzyło a widzę,że .[/quote]. Mają Dziewczyny "coś do siebie" - prawie wszyscy wiedzą już nawet co (czy tego chcą czy nie :) ) Myślę, że kiedyś Im przejdzie - w końcu obie kochają zwierzaki. A coś nowego w sprawie? - dla mnie najlepsze "nowe" było by jakby konie się znalazły - ale już widzę :(:(:( [B]Monia[/B] - abstrahując już od tego, że (i jak) Tomek reklamuje mnie nawet ŚK (naprawdę mu w oko wpadłem :) - To nadal uważam, że trzymanie koni w Wieńkowie miało swój sens (uzasadniony ekonomicznie = z korzyścią dla reszty). Przypomnij sobie całe te fotorelacje - jaka kupa ludzi tam jeździła - - każdy coś przywiózł, coś zrobił... Do Morynia docierało jednak znacznie mniej. Już kiedyś na ten temat się wypowiadałem - pamiętasz pewnie ( z moją hipotetyczną fundacją) - nie wiem na ile trafiłem z oceną (nie jestem Sandrą i nie wiem jak myśli). Ale sens w tym był. Natomiast nie zgadzam się absolutnie z tezą, że taki układ jak wyszedł (i tragedia) był do przewidzenia. Mnóstwo ludzi (u mnie w okolicy też) trzyma swoje konie "u chłopa" - i mimo iż "delikwent" swoje własne na "mięcho" chowa - to o tego "miastowego" dba uczciwie. Wie, że to "kasa" i dodatkowo najczęściej boi się podpaść bo ... "obsmarują i następny nie przyjdzie". A taki "występ sceniczny" jak nam ten gość odstawił przed kamera (i kimś tam jeszcze "wizytującym" ;) - świadczy wyraźnie, że umiał "się sprzedać". Mógł więc spokojnie "tiutiutać" kiedy było trzeba a świństwa (które wyszły dopiero po czasie) robić jak nikt nie widział. Nabrał Sandrę? - nie tylko - wielu innych też ! Twoje wypowiedzi przybrały formę "a nie mówiłam" - zwróć uwagę, że jest to forma sporo łatwiejsza niż próba sprostania wszystkiemu na bieżąco i na miejscu. Łatwo się z niej również wycofać - jak się nie sprawdzą "prognozy" - zwyczajnie wtedy przestaje się mówić. Masz wiele żalu do Sandry (jak widzę) - ale też chyba dużo podziwu (mam nadzieję) za to co wielokrotnie już dotąd zrobiła - i się udało mimo różnych przeciwieństw. Do jakiegoś stopnia jestem w stanie zrozumieć Twoje rozczarowanie - każdy ma prawo postrzegać rzeczywistość po swojemu. Nie podoba mi się jednak [B]i to bardzo[/B] kierunek jaki przyjmują dyskusje na innych forach. "należy wyciągnąć konsekwencje, ukarać, odebrać - skarbowy, dowody... itp". Pomijając już oczywistą "gryzącą w oczy" wendettę różnych ludzi - do czego to ma prowadzić? Inne fundacje (?!) przejmą zwierzęta? zajmą się lepiej? A co? mało jest zwierząt do "zajmowania się"? Wiesz co? - może jedni się "zajmują" lepiej - może inni gorzej - ale mnóstwo jest stworzeń którymi NIKT SIĘ NIE ZAJMUJE - !!! I ja osobiście uważam, że czy Sandra zajmuje się lepiej czy gorzej - ale się zajmuje - i zdecydowanie mądrzej będzie jak ci "lepsi" zajmą się następnymi (które tego bardzo potrzebują) zamiast blokować swoje starannie wyliczone miejsca tymi - co już mają (jaki by nie był - ale DOM). Czy w interesie zwierząt (ogółu) jest go rozpiep...ć? Piszesz wszędzie, że nie przyłożysz ręki do tego - mimo, ze wielu "miłośników" stara się wywrzeć nacisk. Cóż dla mnie to dużo. Sam postępuję w podobny sposób (a w każdym razie staram się) - jeżeli coś nie spełnia moich oczekiwań - odwrócę się, odpuszczę - ale nie rozp...szę czegoś czego sam nie będę w stanie zastąpić - wypełnić luki. Odwieczna wymiana zdań z moim synem - "Tato - to jest g..no, tandeta, złom... A umiesz zrobić lepsze ?......- TO NIE PSUJ !!!". Łał - znów "elaborat" - Tomek mnie zlinczuje :):):)

Link to comment
Share on other sites

Niezamierzałam brać udziału w tych przepychankach ale po przeczytaniu steku pomówień pod moim adresem zmuszona jestem napisać kilka uwag
"...układ z gospodzarzem runął w gruzach, gdy do Wieńkowa przyjechał
ogier Joanny i Patrycji ..." Gospodarz nasłuchał się od p.sandry jakim prawem mógł przyjąć do hotelu konia bez jej zgody. p. sandra czuła się włascicielem gospodarstwa w Wienkowie?? bo nie rozumiem(pewno inni też nie bardzo) Czy ja byłam winna że p. Sandra uwierzyła w swoją wielkośc i nie odbierała tel od gospodarza, że traktowała go jako wiejskiego głupka który nic nie wie, nic nie rozumie i ma siedzieć cicho na swojej wsi.
Proponuje troche pokory i szacunku dla innych, a życie bedzie prostsze.

- gdy pojawił się konflikt, gospodarz zgłosił się do TV Szczecin (sterowany prawdopodobnie przez Joannę W)--widać jak p.sandra traktuje gospodarza, uważa że musi być przez kogoś sterowany, bo nie ma swojego rozumu ?A to że ja u swojego konia jestem codziennie w przeciwieństwie do p.sandry która przez 5 miesięcy była 3-4 razy, to nie znaczy że ja do czegoś kogos namawiam. Ja szanuje ludzi, szanuje gospodarza i jego rodzinę- bo to bardzo mili i zaradni ludzie.

- w czwartek 01 października Joanna W. udaje się do Kaji
M. i oznajmia, że gospodarz już od dawna miał zamiar sprzedać konie "
Dziwna kobieto ogarnij sie, a gdzie ja to niby sie udałam do tej twojej Kaji, ja pracuje na 2 etety,prowadze dom,codziennie zajmuje sie swoimi końmi i co ?miałam jeszcze szukać po mieście twojej adwokatki Kaji.Pierw zastanów się co wymyślasz a potem pisz , nie odwrotnie.

Jeśli w dalszym ciagu p.Sandra bedzie wymyślac takie steki wymyslonych bzdur to spotkamy sie w sądzie bo ja nie mam zamiaru puszczać mimo uszu ataków pod moim i mojej rodziny adresem.

Jeszcze inna sprawa na co poszły moje pieniądze które wpłaciłam w maju na uratowanie 2 klaczy?? bo klacze nie zostały wykupione a pieniądze wcięło

Kolejna sprawa -próba wywiezienia Rewira z Wienkowa, o czym raczej chyba nikt nie wie ,prawie by się skonczyła bardzo nieszczęśliwie. Tak sie bronił przed wywiezieniem. W bardzo wielkim skrócie- po ponad godzinnej walce z koniem aby wszedł do przyczepy, koń leżał na podwórzu cały spocony,spieniony, ledwo zipał i przewożnik musiał polewac go wodą żeby nie doszło do najgorszego. A p.Sandra przez telefon zmuszała przewoźnika zeby za wszelką cene zabrał konia. Ten sprzeciwił się .Koń kilka dni dochodził do siebie. A jakim to cudem Rewir ma dług u gospodarza, jesli p. Sandra otrzymywała pieniądze na ten cel??I przez cały pobyt w Wieńkowie nie otrzymał żadnej paszy, tylko trawa. Czy to jest odpowiednie wyżywienie dla chorego konia?(rorer)

A teraz kilka słów do Kaji
Czemu taka smutna zapłakana buźka że mój koń nie jest ojcem żrebaka Neli?? CZyżby wet pokrzyżował wasze jakies "milutkie" plany??
CZy może chciałyscie miec zrebaka z super genami po moim genialnym koniu??

Link to comment
Share on other sites

[quote name='urwisek'] Wygląda na literówkę (...)[/quote]

Widzisz, Urwis, gdyby "dziewczyna stanęła na uszach", zabrałaby konie już przy pierwszych poważniejszych objawach kryzysu. To jest: jeśli dobrze zrozumiałem, w czerwcu. To, że teraz robi się wokół zaginięcia wielkie "halo" z pitoleniem o Kancelarii Prezydenta i ogólnopolskim zakazie uboju nie zmienia faktu, że gdyby w owym czerwcu były podjęte oczywiste działania, nie byłoby sprawy w ogóle.

Czy fundacja w okresie 2006-2009 działała legalnie ?
Czy fundacja miała stałe dochody ? Czy miała dochody jej założycielka ? Czy był wdrożony w życie jakiś pomysł na częściowe choćby finansowanie się tej o.m.c fundacji ? Czy może wszystko sprowadzało się do sponsoringu ?
Czy pieniądze od darczyńców były jakkolwiek ewidencjonowane, kwitowane, rozliczane ?
Czy były zaległości finansowe wobec właściciela Wieńkowa ?
Czy była zwłoka w zabraniu stamtąd koni mimo niewłaściwych warunków ?

Z rozmaitych wypowiedzi sympatyków, eks-sympatyków i samej założycielki wynika dla mnie, że na wszystkie pytania odpowiedź brzmi: nie. Więc sorki, jeśli tak jest, to wszystko to było działanie bez ładu, składu, planu, należytej staranności i zabezpieczenia finansowego. A efekt: zniknięcie 3 koni.

Na pytanie, czy w interesie ogółu zwierząt jest rozpiep...ć takie fundacje odpowiem: tak. W interesie ogółu zwierząt jest robić to z każdą osobą lub organizacją, która swoją działalnością bezpośrednio lub pośrednio doprowadza np. do znikania zwierząt oraz do powstawania sytuacji, w której mnóstwo ludzi słysząc o nieprawidłowościach, rezygnuje z udzielania się przy jakiejkolwiek pomocy. A takich ludzi jest coraz więcej. I nie, nie dzięki nagłaśnianiu spraw takich, jak ta, lecz przez to, że "ktoś" do powstania takich spraw doprowadza.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Greven']Proszę, oto zestawienie faktów, starałam się, aby było w miarę szczegółowe.

- gdy pojawił się konflikt, gospodarz zgłosił się do TV Szczecin (sterowany prawdopodobnie przez Joannę W.), że ma u siebie "zaniedbane, porzucone przez fundację konie" i nakręcony został idiotyczny reportaż w którym np. pada stwierdzenie, że do koni fundacyjnych nie przyjeżdża kowal, mają zaniedbane kopyta, a na dowód gospodarz... pokazuje nogę swojego konia. Reportarz do obejrzenia w sieci

- u gospodarza zaczynają bywać dwie osoby, pozostające ze mną w
konflikcie: Beata K. oraz Marzena F.; namawiają gospodarza,
żeby oddał (a może odsprzedał?) konie do jakiejś fundacji, tym samym
uświadczając go w błędnym przekonaniu, że może to legalnie zrobić

[I]edit[/I]
[I]...[/I][/quote]

O... greven, pojechałaś sobie po omacku:)
..namawiają gospodarza żeby oddał itd.. Jesteś manipulantką i najwyraźniej sprawa o jedno pomówienie ci nie wystarcza, odpuściłam moją sprawę i widzę,że to był błąd,szybciutko poczułaś się bezpieczna w swych kiepskich manipulacjach wrabiania innych w twe brudy, takich pomawiaczy nie odstępuje się ani na krok:) i szybciutko naprawiłam swój zły ruch. Póki co to udaje ci się przy tych naszych polskich sądach:) ale to kwestia czasu, nie czy,tylko kiedy. Dołożę i to pomówienie, jeśli trzeba będzie to i P. Joanna nie będzie ci dłużna.
P. Joanno, jeśli zdecyduje się Pani o podanie do sądu greven- jesteśmy razem.
Kajula: cichutko siedzisz ostatnio:) Rozumie się, ale tak na boku: to były kopyta Rewira, on ma ciemnie gniade nogi, tamte jego grubaski też były gniade,ale łapki mają jak talerze do 50 cm pizzy. Zauważyłaś ten szczegół? Z resztą na QW w temacie ( już w spamie) Pro Equo w Tv na str 12 i klka dalej 15/16 sa foty, co tu jeszcze dywagować, czyje to łapki.
,,Uczył Marcin Marcina a sam..'' itd Moja była klacz miała o niebo w lepszym stanie kopyta ,a jaki pasztet napisałaś?
Mały tasiemiec:
[COLOR=#202020]Owszem, bywałam w tym gospodarstwie, ale zupełnie z innych powodów- przyjeżdżałam tam do czasowo postawionej tam kobyłki przyuczanej do bryczki, a że przy okazji pogadałam z chłopem, to każdy ma prawo, szczególnie kiedy ogladał ciekawe kroniki o PE. P. H. R. przyznał, że nie będzie trzymał darmozjadów w nieskończoność, poczeka jeszcze trochę.. (ta moja rozmowa miała m-sce ok w poł. sierpnia ,po tej hańbiącej kronice w TV) Potem w m-cu wrześniu nie byłam tam absolutnie ani razu, jedynie konik tam bywał i przekazywał info na forum o tym co powiedział mu gospodarz- a mówił to samo- nie ma kontaktu z S. ani S, ani kasy, milczenie, wyciągnęła co lepsze konie( fakt) a reszta to ,,już obleci" i że coś z nimi wreszcie zrobi! Takie niepokojące wieści przekazywał konik na QW, ludzie zaczęli więc ,,pukać " do S. w tej sprawie, chcieli cokolwiek skonfrontować, oczywiście głucha cisza..konik dzwonił do Tary, Tara rzeczywiście przyznała,że w razie W przygarnie te konie ,ja sprawdziłam tę wiadomość konika( rozmawiałam z TARĄ)dając namiary na Sandrę, o co prosili, a reszta... to już nie moja broszka. I ten-veronique to zabolało najwidoczniej,że coś o niej bez niej, że ludzie śmiali kontrolować jej poczynania? Że podejmowane są próby pomocy,ale tym razem nie S. bryluje w pomocy wyciągając czyjeś konie z ,,bagna"od nie odpowiedzialnego właściciela, tylko najwidoczniej ONA SAMA takowym się stała. Non stop była cisza, alarm podniosła dopiero kiedy na forach netowych było już głośno od pewnego czasu o zniknięciu zwierząt, nagle Pani się pojawiła i angażuje Kancelarię Prezydenta? Hahaha, teraz to po ptakach..Myślcie co chcecie, my miejscowi jesteśmy na bierząco, niestety,wszelkie znaki na ziemi i niebie mówia przeciwko S. Co by teraz nie wyjaśniała- to po ptakach.. I jedyną bajeczkę jaką może skonstruować,a która nie ma racji bytu w realu to mój/ i innych udział w kradzieży koni! Jaki żal. Jak zauważycie może- to z naszej str. dzwoniono po fudacjach, a tymczasem trafiły?.. no właśnie z info ten_veronique wyraźnie widać ,że pod nóż. [/COLOR]
[COLOR=#202020]Facet nie chciał widocznie juz czekać na ruch S. ( z Tarą S. najwyraźniej się nie polubiła) i coś zrobił, ale co z kim i jak? W tej kwestii oświadczam -wiem tyle co Wy. Jedyną prawdę - zna tylko sam ten_veronique i p. H.R. [/COLOR]

Link to comment
Share on other sites

[COLOR=#202020]skoro już piszemy...cd[/COLOR]
[COLOR=#202020]Dziwi się jeszcze jakim prawem w jej sprawie pukano do innych fundacji? Jakim prawem inne fundacje mają wtrącać się do jej fundacji?... Otóż droga S. Fundacją to Ty nie byłaś, najwyżej prv schroniskiem, od 2, 3 lat dryfowałaś na prv koncie podając jako nazwę fundacji!! Nazwijmy to po imieniu:To jest przestępstwo. Szybciutko założyłaś KRS kiedy w kronikach sierpniowych wyszło na światło dzienne twoje podszywanie się pod legalne fundacje. Dokładnie na pocz września.nagle pojawił się KRS, a ludzie dopytywali się o niego na twym forum od wielu m-cy, tam też zapadła głucha cisza...przemilczanie drażliwych kwestii:) Swoje forum masz non stop zablokowane? Czemu? Wiadomo, co by obcy nie mogli poczytać wielu ciekawych historii. Fundacja mająca nieczynne forum, hańbiącą kronikę, uwikłana w nie rozliczanie się z wydatków, i jeszcze te konie - to mówi samo za siebie, ciągle liczysz na naiwniaków i nie zorientowanych, takowych pełno na forach co widać po w/w postach... TO SĄ FAKTY. Tyle do greven.(Sandra) [/COLOR]
[COLOR=#202020]Napisała też ,że jestem z nią w konflikcie, no cóż,nie ja go zaczęłam( inna stara sprawa) do dziś S. nie ma ochoty jej sprostować, ok:) I wykoncypowała sobie, że m.in. ja brałyśmy udział w tej perfidnej akcji- skradzenia koni, chwyt poniżej pasa, ale cóż, każdy ocenia według swojej miary, sama wsadziła mi ,,nóż w plecy" to teraz wpasowuje mnie w tę układankę- prymitywnie zresztą. Gdyby rzeczywiście udało się nam coś zadziałać- to konie byłyby bezpieczne np w Tarze, tymczasem poszły najprawdopodobnie już z szambem.[/COLOR]
[COLOR=#202020]Tak,żeczywiście chłopina jest tak głupiutki przy mądrości S. że aż potrzebował doradców, i tu wymieniam bo się przewijali:[/COLOR]
[COLOR=#202020]-ja[/COLOR]
[COLOR=#202020]-konikmorski ,potem doszła:[/COLOR]
[COLOR=#202020]-met ( nasza Szkapa) teraz:[/COLOR]
[COLOR=#202020]-Joanna W[/COLOR]
[COLOR=#202020]-kto następny? Przyznać się kto jeszcze doradzał ,,nie rozgarniętemu"[/COLOR]
[COLOR=#202020]panu H.R.? [/COLOR]

Link to comment
Share on other sites

Tu jedna z przed mówczyń powiedziała że można było zapobiec takiemu rozwojowi sprawy, ale nie zrobiono i konie gdzieś zostały wywiezione.
Mam nadzieję że nie na kabanosy.
Zgadzam się dużo ludzi nie chce pomagać zwierzętom i fundacjom, ja osobiście nie zrażam się i będę dalej pomagać.:lol:

Link to comment
Share on other sites

Guest Elżbieta481

Osoba postronna czytająca ten wątek rwie włosy z głowy i wyciąga smutne wnioski.Taką osobą jestem i ja i doszłam do takich myśli:
1.konie znalazły się u gospodarza,który je hotelował.
2.Hotel kosztuje.
3.Powstają długi.Pojawia się pytanie:czy wiedziano o długach?Wpisy tu się
znajdujące dowodzą,że tak.
4.Hotelarz stracił cierpliwość i je sprzedał.Chciał pewnie odzyskać jakieś
pieniądze.Pojawia się pytanie:czy miał prawo je sprzedać?
Czy jeśli nie płaci się za hotel to konie z tzw,,automatu,,przechodzą na własność hotelarza?
Czy wogóle są jakieś umowy zawierane w takich przypadkach?Czy jest odpowiedzialność prawna z tego wnikająca?Czy to jest wszystko załatwiane na zasadzie,,agęba,,?
Jeśli miał to sądzę,że sprzedał je na,,kotlety,,:-(
I nie podobają mi się te wnioski..:shake:
Koni żal..
E

Link to comment
Share on other sites

Guest Elżbieta481

Dług to dług.Czy są umowy zawierane w takich przypadkach?Czy to jest na zasadzie,,agęba,,
Teraz to jak się nie zapłaci za tzw..,,domy tymczasowe dla psów,,to wkurzeni ludzie oddadzą takie psy do schronisk?
Jaka jest odpowiedzialnośc prawna tego człowieka?
Czy u niego są obecnie jakieś konie na,,hotelowaniu,,?
E

Link to comment
Share on other sites

[quote name='waldi481']Dług to dług.Czy są umowy zawierane w takich przypadkach?Czy to jest na zasadzie,,agęba,,
Teraz to jak się nie zapłaci za tzw..,,domy tymczasowe dla psów,,to wkurzeni ludzie oddadzą takie psy do schronisk?
Jaka jest odpowiedzialnośc prawna tego człowieka?
Czy u niego są obecnie jakieś konie na,,hotelowaniu,,?
E[/quote]
Ja to już tylko mam nadzieję, że te konie się znajdą...Chociaż, z drugiej strony to już tak długo trwa.

Link to comment
Share on other sites

Guest Elżbieta481

Ja nie mam nadziei-(tak się to pisze?)Chciałabym tylko,żeby konsekwencje były wyciągnięte wobec tego człowieka.Uważam bowiem,że nie jest w porządku..
A jeśli tam są jakieś konie to się dziwię tym co je tam zawieżli.No bo jakie są gwarancje,że też nie znikną?
Ech..
Elżbieta

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...