Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

Supergoga-to co napiszę-wiesz, ale napiszę.
Niekastrowanego psa Misza może zabrac do siebie-tu mamy pewnośc, ale nie znam jak na razie osoby z wakatem, której powierzyłabym tego psa, bo wszyscy zapsieni. Ustaliliśmy na forum pewne zasady-pomożemy, rozreklamujemy, ale warunkiem jest niemożnośc rozmnażania.
Nie mamy żadnej gwarancji, że nie bedzie dokładnie tak jak napisałaś:

[quote]Miałam ochptę powiedzieć, żeby uważała, bo trafi się super dom z ogrodem i..suczką do krycia. A za parę lat pies wyląduje w schronisku.
[/quote]I jak? Mamy sie przyczynić do takiej sytuacji?

Jesli pies u Pani może zostać nawet rok-znaczy nie ma pilnej potrzeby domu, bo jak jest wtedy własciciel zgadza się na kastrację(nawet jak jest facetem:razz:)..

  • Replies 122
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Posted

To jest tak. Pani miała boksery, nie kastrowała i nie rozmnażała. Joya kastrować nie chce, ale to nie znaczy że nowy właściciel nie może tego zrobić. To już będzie jego pies. I jeśli domek będzie wybrany - pies może zostać wykastrowany. Tak myślę.
Powiem Wam, że nieco sie podkurzyłam dzisiaj, bo specjalnie gnałam wczoraj wieczorem na spotkanie z Panią i sesję zdjęciową. Pani prosi o dom dla psa, bo nie daje rady, co widać było.
Ja ją w pewnym sensie rozumiem, kocha psa i chce jak najlepiej, niestety ma mało doświadczenia chyba i jest w swoich zasadach taka nieugięta bądź trudno ją zmusić do czegoś.
Nie chciałam zmuszać, bo to Jej pies, ale żal mi go dlatego chcę pomóc.

Ponieważ wyjeżdżam w sobotę - dlatego podałam namiar na Panią - do bezpośredniego kontaktu. Bo z daleka będzie mi trudno.
Poprosiłam też PaulinęT z Poznania w razie gdyby był dom w okolicy, żeby pojechała z Panią sprawdzić - Paulinę trudno będzie oszukać.

W trakcie rozmowy bardzo postraszyłam Panią rozmnażaczami, któzy później oddają psy do schronisk lub porzucają, dlatego trzeba szukac domu dla takiego psa wśród specjalistów rasy. Mówiłam o rozmnażaniu, o chorobach - nie każdy ma ochpote w późniejszym wieku walczyć o psa leczyć i ratowac, gdyby coś się przypetało.

To nie jest łatwa osoba ale naprawde widać, że zależy jej na Joyu.

Posted

Myślę, że mimo wszystko Misza powinna sama do niej zadzwonić, pogadać jak bordomaniak z bordomaniakiem i - jeśli tylko byłoby to możliwe, przyjechać do Poznania, żeby dać się poznać. Być może, jeśli obie Panie znajdą wspólny język, właścicielka Joya zmieni zdanie.

Posted

Już jestem. Gnałam od obowiązków, jak szalona. Wszystkim borosiowym bardzo dziękuję za mile słowa, bardzo !!! Trochę klapłam, jak przeczytałam. Jednak...spróbuję do Pani sama zadzwonić. Porozmawiać osobiście. Nie powiem, zależy mi jak cholera, bo nie wiem jak dla Pozostałych - dla mnie Joy jest ... no w pierwszej chwili poprostu zamarłam, jest tak podobny do Fredzia. Oczywiście uszanuję, jak się kobieta nie zgodzi. Chociaż serce mi pęknie...
Napiszę, co tam będzie po rozmowie
Trzymajcie kciuki
misza

Posted

Ja jako kolejna osoba potwierdzam ze pies u Miszy miałby najlepiej na swiecie!!!co z tego ze blok rok czasu szybko minie ,a jak trzeba bedzie to Misza będzie Joya na rękach po schodach nosiła:)))
Mam nadzieje że uda sie Pania przekonać że to najlepszy dom jaki mógłybyć i metraż mieszkania nie jest taki ważny.Bordogi to psy rodzinne i potrzebuja bliskości drugiej osoby a nie dużego ogrodu.

Pozdrawiam Monika

Posted

Głową ręcze za Miszę...to prawdziwy anioł w ludzkim ciele.Nie znajdziecie lepszego właściciela dla psiaka,Misza pokocha go całym swoim wielkim pełnym miłości serduchem.
Pozdrawiam.ewa

Posted

Jestem już po rozmowie z Właścicielką Joy-a. Pani oddzwoniła do mnie, przedstawiłam się, opowiedziałam trochę o sobie, a Pani o Joy-u. Jak się spodziewałam, odległość i schody nie działają na moją korzyść. Przede wszystkim dowiedziałam się, że Joy nie ma dysplazji - i raczej nie sam blok a schody są dla psiaka przeszkodą. Z tego, co mi Pani powiedziała: jest córka tej Pani, która mieszka na 1 piętrze. Pani kilka razy zostawiała u niej psa. Po kilku takich "zostawianiach", Joy postawił opór przed wejściem na schody i podobno żadna siła nie jest go w stanie ruszyć. Zapiera się i nie chce iść. Gdyby nie to, podobno nie byłoby potrzeby szukania dla Joy-a nowego domu. Podzieliłam się z Panią spostrzeżeniem, że być może nie chodzi tu o niechęć do samych schodów - tylko do tego konktretnego miejsca, gdzie go Pańcia zostawiała ( co się pewnie psu nie spodobało ). By może w innym otoczeniu i z nowymi ludźmi wokół ten problem znikłby. Pani potwierdziła, że to prawdopodobne. No przecież nie jedne schody pokonuje - tak myślę. Druga sprawa - odległość, podobno psiak źle to znosi ( jak mój Fred, więc znam to bardzo dobrze z autopsji ). A trzeba byłoby psa przewieźć prawie 460 km w jedną stronę i Pani obawia się, że coś mogłoby mu się stać. No i Pani chciałaby najpierw odwiedzić potencjalny przyszły dom, a do mnie to daleko. Jednak...Pani ma rodzinę gdzieś w okolicach Lublina i przyznała, że gdyby jednak nie pojawił się nikt bardziej odpowiedni, ewentualnie mogłaby po drodze do mnie wstąpić. Podkreslam - ewentualnie. Konkludując: Pani zastanowi się, jednak pierwszeństwo będą miały domy w okolicy ( a w kazdym razie bliżej, niż mój ), domy z ogrodem a nie bloki. Obiecała mi też, że niezależnie od decyzji, jaką podejmie - da mi znać. Zachowa mój numer, adres i dane.
Zapewniłam Panią, że ją rozumiem, że jestem w stanie zapewnić Joy-owi wszystko, oprócz domu z ogrodem ( przez conajmniej rok ) no i przeprowadzki pod Poznań. Prosiłam, żeby pamiętała, że ja jestem. I że będę czekała.
Kurczę, naprawdę wiem, że zależy Pani na dobrym domu, ale ja w rozumieniu "dom" jednak mam na myśli "kochający, dobry właściciel/przyjaciel", a nie do końca metraż :(.
To nic, będę temat śledzić. I czekać na wiadomość....
[B]Dzięki jeszcze raz wszystkim[/B] - tylko Moi Drodzy - problem w tym, że to nie forum dogo trzeba przekonywać o tym, że jestem i dlaczego naprawdę jestem dobrym kandydatem, tylko Właścicielkę Joy-a ( zresztą bardzo miłą Panią, choć faktycznie nieugiętą ).
Niezależnie od czegokolwiek - ja Joy-owi życzę wszystkiego najlepszego i trzymam kciuki ( i choć to może niewłaściwe - tym razem z bardzo osobistych względów )
[B]pozdrawiam[/B]
misza

Posted

Wielka szkoda, ja też próbowałam przekonać Panią, ale się nie dało. W każdym razie nie dokońca.

Poradźcie w takim razie, robić ogłoszenia, allegro, alegratki itp - czy lepiej nie i szukac przez psiowatych. Boję się że w allegro chętnych na psa i nie dokońca pewnych może się trafić wielu.
Poradźcie proszę!!!

Posted

Kochana, myślę, że jednak przez psiowatych. Przede wszystkim dlatego, że Pani bez najmniejszych oporów tłumaczy, że nie chce i nie chciałaby kastrować! Ja rozumiem, ale w dobrym znaczeniu tego słowa. A jestem pewna, ze po ogłoszeniu na gratce i allegro mogłoby się trafić conajmniej kilku dobrych oszukiwaczy/pseudohodowców.
Takie jest moje zdanie, a naprawdę los tego psiaka wyjątkowo leży mi na sercu.
Decyzja oczywiście nie należy do mnie, to tylko moje zdanie
pozdrawiam
misza

Posted

Dzięki Misza, potwierdziłas tylko moje zdanie. Tak właśnie myślałam dając tylko info o Joyu na dogomanii a MonikaP na bordozym forum.

Mam prosbę - czy możesz podnosic czasem , zaglądać, pomóc - mnie od soboty do 2.09 nie będzie - zaszyta w górskim odludziu będę się wyciszać, bez dostępu do zdobyczy techniki.

Posted

masz to jak w banku:lol:. Oczywiście, że będę pilnowała, co się dzieje w sprawach Joy-a ( przecież jest "bliźniakiem" mojego Fredzia ;) ). Jeśli trzeba będzie w jakikolwiek sposób pomóc w jego temacie - pomogę.
Kurczę, nie mogłam od wczoraj dostać się na dogo :angryy:
pozdrawiam Wszystkich serdecznie
misza

Posted

Prawda, [B]Hakerku[/B], że śliczny jest :loveu:. Nie potrafię przekleić zdjęć, a chętnie zrobilabym to ( żeby dogo też mogło dostrzec podobieństwa Joya z moim Fredziem :crazyeye:).
To będziemy działać...Joy - pieseczku, byle komu napewno się nie dostaniesz:mad:;)

Posted

Kurde frak.
jaka szkoda, że tak fajny dom bordomaniaka (Misza :) ) może przejść Joyowi koło nosa...
Bo blok... i co? ja tez w bloku moja czeredę trzymam i na szczęśliwych wyglądają...

Ja w każdym bądż razie póki co jestem i jak będzie potrzeba będę wyjątkowo podejrzliwa ;-)

Posted

Bywa [B]Paulina [/B].... może nie był mi pisany :(. Ale w takim wypadku, jeśli o mnie chodzi będę najgorszym sitem i filtrem :) :) :). Tak jak pisałam, byle komu go nie oddamy
Kochany rudzielec ....
pozdrawiam :)

Posted

[quote name='misza']Prawda, [B]Hakerku[/B], że śliczny jest :loveu:. Nie potrafię przekleić zdjęć, a chętnie zrobilabym to ( żeby dogo też mogło dostrzec podobieństwa Joya z moim Fredziem :crazyeye:).
To będziemy działać...Joy - pieseczku, byle komu napewno się nie dostaniesz:mad:;)[/quote]

Misza jak chcesz zdjęcia wrzucić to skopiuj linka z jakimś zdjęciem Fredzia z naszego forum i wklej tutaj. Powinno się udać :)

Posted

witam wszystkich,
widzę spore zainteresowanie naszym kochanym Joyem. Piszę naszym, bo znam osobiście tego pisaka a tym samym jego fantastyczną właścicielkę. Joy jest przesympatycznym i wrażliwym psem, lubianym przez sąsiedztwo i nasze osiedlowe dzieci. Właścicielka jest osobą bardzo przywiązaną, dbającą i szczerze kochającą Joya. Niestety z przyczyn losowych, z ciężkim bólem serca musi rozstać się z psem :(
Życie jest brutalne i to własnie ono zmusza właścicielkę do takiej decyzji- bardzo trudnej decyzji.
Pani Joya chce oddać go do adopcji a nie POZBYĆ SIĘ GO!
Joy i jego Pani szuka kogoś takiego jak Misza. Właścicielka psa rozmawiała z Miszą i jest pewna, że jest ona odpowiedią osobą, która zapewniłaby dobrą opiekę i obdarzyła Joya taka miłością jaka darzy go sama. Jest jednak problem. Pierwszy z nich to odległość. Joy źle znosi wszelkie podróże, nawet te najkrótsze, dlatego nie potrafimy sobie nawet wyobrazić jak biedak mógłby znieść 500 kilometrową wyprawę. Dla niego to potworny stres. Pani Joya znając swojego psa, jego zachowania i reakcje, na samą myśl o takiej podróży sama jest przerażona. Drugi problem to piętro. Joy ma straszne opory by wchodzić po schodach. Nawet stawia opór, by wejśc na pierwsze pietro na którym mieszka jej córka. Teraz ktoś może pomyśleć, że widocznie pies ma jakies uprzedzenia bo być może został źle potraktowany przez kogoś z tego domu. Nie! to nie tak! Wręcz przeciwnie. Córka właścicielki tak samo kocha i dba o tego psiaka. Po prostu ON TAK MA! Proszę zrozuzmcie to! :( To nie jest kaprys właścicielki, tu chodzi o dobro Joya i komfort psychiczny jego Pani.
Podkreślę raz jeszcze, ufamy Miszy i wiemy, że jest taką osobą jakiej szukamy, ale jak sami widzicie wszystkiego nie da się pogodzić.
Zastanawiam się, jaki by w tej sytuacji znaleźć złoty środek? czy w ogóle takowy istnieje? Może wspólnie coś wymyślimy...??
W imieniu swoim i właścicielki Joya serdecznie pozdrawiamy

Posted

Podobieństwo jest uderzające:
[URL="http://img248.imageshack.us/i/obraz018s.jpg/"][B]Joy:[/B][IMG]http://img248.imageshack.us/img248/9205/obraz018s.jpg[/IMG][/URL]

[B]a tu Fred
[*]
[/B][URL=http://img89.imageshack.us/i/freda.jpg/][IMG]http://img89.imageshack.us/img89/5339/freda.jpg[/IMG][/URL]

Posted

[quote name='kajtek_r']witam wszystkich,
widzę spore zainteresowanie naszym kochanym Joyem. Piszę naszym, bo znam osobiście tego pisaka a tym samym jego fantastyczną właścicielkę. Joy jest przesympatycznym i wrażliwym psem, lubianym przez sąsiedztwo i nasze osiedlowe dzieci. Właścicielka jest osobą bardzo przywiązaną, dbającą i szczerze kochającą Joya. Niestety z przyczyn losowych, z ciężkim bólem serca musi rozstać się z psem :(
Życie jest brutalne i to własnie ono zmusza właścicielkę do takiej decyzji- bardzo trudnej decyzji.
Pani Joya chce oddać go do adopcji a nie POZBYĆ SIĘ GO!
Joy i jego Pani szuka kogoś takiego jak Misza. Właścicielka psa rozmawiała z Miszą i jest pewna, że jest ona odpowiedią osobą, która zapewniłaby dobrą opiekę i obdarzyła Joya taka miłością jaka darzy go sama. Jest jednak problem. Pierwszy z nich to odległość. Joy źle znosi wszelkie podróże, nawet te najkrótsze, dlatego nie potrafimy sobie nawet wyobrazić jak biedak mógłby znieść 500 kilometrową wyprawę. Dla niego to potworny stres. Pani Joya znając swojego psa, jego zachowania i reakcje, na samą myśl o takiej podróży sama jest przerażona. Drugi problem to piętro. Joy ma straszne opory by wchodzić po schodach. Nawet stawia opór, by wejśc na pierwsze pietro na którym mieszka jej córka. Teraz ktoś może pomyśleć, że widocznie pies ma jakies uprzedzenia bo być może został źle potraktowany przez kogoś z tego domu. Nie! to nie tak! Wręcz przeciwnie. Córka właścicielki tak samo kocha i dba o tego psiaka. Po prostu ON TAK MA! Proszę zrozuzmcie to! :( To nie jest kaprys właścicielki, tu chodzi o dobro Joya i komfort psychiczny jego Pani.
Podkreślę raz jeszcze, ufamy Miszy i wiemy, że jest taką osobą jakiej szukamy, ale jak sami widzicie wszystkiego nie da się pogodzić.
Zastanawiam się, jaki by w tej sytuacji znaleźć złoty środek? czy w ogóle takowy istnieje? Może wspólnie coś wymyślimy...??
W imieniu swoim i właścicielki Joya serdecznie pozdrawiamy[/quote]

Złotym środkiem jest kastracja-wiadomo wtedy od razu, że zgłaszający chęc adopcji nie ma ukrytych celów i psa weźmie tylko do kochania.
Jesli włascicielka nie da się przekonac-zostają tylko zaprzyjaźnione osoby do adopcji, a tacy jak na razie zapsieni....trzeba szukac krewnych i znajomych królika;)

Posted

A ja powiem tak - w kontekście całego życia, wielu szczęśliwych lat we wspaniałym domu jedna podróż, nawet bardzo źle zniesiona, nie jest w moim odczuciu nie do przejścia. Dodatkowo można pieska odpowiednio przygotować podając mu środki medyczne.
A schody... moja Abi tez odmawiała chodzenia po schodach, bała sie ich mimo ze nigdy nic złego jej nie spotkało. I pokonaliśmy ten problem spokojnym i stanowczym odwrażliwianiem. Ten problem - w doświadczonych rękach - też da sie pokonać.

Tak myślę ;-)

Posted

[quote name='PaulinaT']A ja powiem tak - w kontekście całego życia, wielu szczęśliwych lat we wspaniałym domu jedna podróż, nawet bardzo źle zniesiona, nie jest w moim odczuciu nie do przejścia. Dodatkowo można pieska odpowiednio przygotować podając mu środki medyczne.
A schody... moja Abi tez odmawiała chodzenia po schodach, bała sie ich mimo ze nigdy nic złego jej nie spotkało. I pokonaliśmy ten problem spokojnym i stanowczym odwrażliwianiem. Ten problem - w doświadczonych rękach - też da sie pokonać.

Tak myślę ;-)[/quote]
I dobrze myślisz!!

Posted

uuuu, a jednak...serce zabolało bardzo :(. Inaczej, jak się skakało z forum na forum, ale tak jedna fotka obok drugiej....ech...słuchajcie, brak słów i znowu się oczy zaszkliły...
[B]Kajtek :)[/B]. ja broń Boże nawet przez chwilę nie pomyślałam, że Joyowi coś niedobrego stało się w domu i dlatego ma uprzedzenia przed wejściem po schodach. Chodziło mi o to, że psu nie spodobało się być może to, że Pańcia zostawiła go samego ( choć napewno u znanej i lubianej Córki ). Ale to jednak nie Pańcia była i już. Po za tym sądzę, że być może jednak istnieje jakiś kłopot z tylnymi łapkami ( przynajmniej z tego, co widzę z ustawienia łapek ) i to może sprawiać Joyowi jakiś dyskomfort w chodzeniu po schodach.
I tak, zdecydowanie jak Benia bardzo proszę osobę, która w tej chwili kontaktuje się z Właścicielką Joya, zeby przekonać Panią by przemyślała kwestię kastracji. Podobnie jak Benia uważam, że pewnym intencji można być tylko co do osób, które się zna lub są bardzo dobrze "zinwigilowane" przez fora lub organizacje prozwierzęce. My już z doświadczenia wiemy, że są "specjaliści", którzy potrafią nieźle nakłamać i się wybielać, żeby tylko dostać to, czego chcą. Naprawdę, Joy to łakomy kąsek i trzeba bardzo, bardzo uważać.
[B]Benia[/B] - Jesteś wielka :). Wielkie dzięki za wstawienie fotki :).
Ludzie - dzięki za dobre słowa :) Paulina ;)

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...