Jump to content
Dogomania

misza

Members
  • Posts

    49
  • Joined

  • Last visited

misza's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. Halo, [B]Supergoga[/B] - odezwij się, jak znajdziesz chwilkę. Masz wieści, jak Joy miewa się w nowym domku? I co z kastracją? [B]pozdrawiam[/B] misza
  2. Dobrze, bardzo dobrze. Cieszę się ogromnie i kamień spadł mi z serca. "Supergoga-a co z kastracją? Pisz co i ja-zapodawaj nr konta-podzielimy się kosztami" - napisała Benia. Ja też poproszę o nr konta :) Joy - piseczku - wszystkiego dobrego...
  3. No, to teraz czekam tylko na dobre wieści i mocno trzymam kciuki.
  4. [B]Gonia[/B] - powiedziałam, że pomogę. To pomogę. Dowiedz się proszę, ile będzie kosztował ten zabieg. Daj znać na pw, lub tutaj. Powiedziałam że ten pies jest dla mnie bardzo wazny. I jest, mimo, iż zabrać go nie mogę. Chyba m.in swojej Pani może za to podziękować:razz:. Może zaglądałam w ostatnim czasie sporadycznie - ale zapewiam, nie daltego, że mi się nie chciało. W pracy mam straszny kocioł:-o. Jeśli podjęłaś decyzję o zapłaceniu za zabieg - napewno dorzucę swoje "3 grosze". Niech pies idzie szczęśliwie w dobre ręce. Nerwy masz zszarpane - nie dziwię się:cool3:. Mnie wystarczyły 2 rozmowy + to, co czytałam tutaj - współczuję. Ale jak tu pisały Dziewczyny - nie poddawaj się, nie warto. [B]pozdrawiam Wszystkich[/B] misza
  5. [B]supergoga[/B] - ja myślę, że Paulina dobrze poradziła. Jeśli Jesteś w kontakcie z ewentualnie przyszłą właścicielką z Wrocka, to wyłuszcz jej, o co chodzi i dlaczego pies nie jest pod opieką fundacji. Inez święte słowa napisała - nie zrobimy z Joya psa bezdomnego, w końcu ma swoją Panią teraz:razz:. A tak swoją drogą to ta dziewczyna z Wrocka tez ma świętą cierpliwośc, ze się nie wycofała po tych rozmowach z Panią :shake:. Łeb urywa dziewczyno, łeb urywa poprostu. Czy ja mogę Ci pomóc jakoś? [B]pozdrawiam[/B] monika
  6. [B]supergoga[/B] - chylę czoła. Naprawdę Kobieto, wiele wytrzymałaś!!! Mnie zalała krew:angryy:. Bardzo mi przykro, naprawdę, bo ... Ja przeczytałam i jak Bozię kocham, nie wierzę w to, co ja czytam:-o. Mam ochotę potrząsnąć, mocno i tak zdrowo wytelepać. Masz rację, głową się muru nie przebije. I już:placz: Szkoda, wielka szkoda, że Kobieta nie rozumie, że jej wypieszczony, podobno wykochany piesek może skończyć conajmniej z bardzo chorymi nogami, niezdolnymi do chodzenia - jeśli - nie będzie diagnozy, odpowiedniej diety, a przede wszystkim PRZYGOTOWANYCH, ŚWIADOMYCH WŁAŚCICIELI - zarówno finansowo jak i merytorycznie!!! Ja nie wiem, może Joy sam im powie po kilku miesiącach, ze go łapiny bolą:angryy: no szlag by to trafił :angryy: [B]ściskam Dziewczyny[/B] ps: mam ochotę jeszcze raz zadzwonić do Pani Joya:cool3: czy Panie nie rozumie, że za chwilę może dostać "zwrot" psa pod drzwi, bo się nagle pochoruje - jeśli uczciwie nie przekarze informacji o ewentualnej chorobie psa? To najlepsza z możliwych wersji - bo może być schronisko:shake:
  7. boże, ręce mi opadły:shake:. Przecież i mnie utwierdzała Pani w przekonaniu, że jak się nic godnego nie znajdzie, pies spokojnie zostaje u niej:angryy:. Teraz raptem nie ma co z nim zrobić :-o:-o????? Przecież Pani ma córkę, która mieszka blisko! Czy Ona nie może pomóc chociaż w transporcie psa do veta????? Lepiej dla psa, który chyba w końcu ją zna, nie będzie tak zestresowany. Na litość boską, w końcu to jest nadal ich pies:angryy:. Supergoga, czemu zrzucono to tylko na Ciebie i Paulinę????? Dobrze, że powiedziałaś, jak powiedziałaś. Widzę, że kubeł zimnej wody się należy Pani:roll:. Po za tym ja nie rozumiem - skąd u Pani ta wiara we własną nieomylność - vetem nie jest i ciekawi mnie skąd taka pewność, że Joy dysplazji nie ma?? Nie dziwię Ci się, że się lekko "tlisz", ja już też zaczynam. Ja jutro jadę do swojego veta - poproszę go o pomoc, niech popyta, porozgląda się, powiem, że to bardzo, bardzo pilne. Zostawię ogłoszenie. Niczego nie obiecam - zapytam u Teściów, ale w grę wchodziłby jedynie tymczas i to max 3 tygodnie - tylko u mnie nadal schody w bloku ( po których Joy chodzić nie chce ) i kawał drogi do Lublina:angryy:. oszaleję ps: [B]supergoga[/B], jesli ułatwi Ci to życie - śmiało możesz podawac mój numer telefonu w sprawie Joya. Chętnie "przetrzepię" ewentualnych zgłaszajacych się ... Paulina - no właśnie, jakby Pani podjęła wcześniej zdecydowane kroki, nie byłoby zamieszania i teraz niepotrzebnych nerwów!! Pies siedziałby u mnie spokojnie na dupsku. Teraz, to musztarda po obiedzie. Uprzedzałam, że nie będę długo czekać :(
  8. nie szkodzi. Mam nadzieję, że się u Ciebie wszystko pozytywnie rozwiąże. Oki, ja w każdym razie poczekam jeszcze chwilkę na odpowiedź od Ciebie. "Dowiem się tez o weta, ale nie wiem, czy Pani będzie chciała jechać z psem - istatnio twierdziła że pies jest pod opieką weta i dostaje witaminy na te swoje łapiny. Dlatego, znając Pani charakter - nie wiem jaka będzie decyzja" - no właśni, Pani decyzja :roll:. Ciężka "współpraca" nam się "wyszykowała", a szkoda...Tym razem będę konsekwentna :roll: z troski o psa i o siebie. Ja też nie przezyłabym kolejnej straty psa albo konieczności oddawania go po krótkim pobycie... z własnej głupoty:shake: pozdrawiam serdecznie m.
  9. supergoga, dostałaś ode mnie wiadomość???? pozdrawiam m
  10. Cześć. Sorki, że się nie odzywałam chwilkę dłuższą, ale nie do końca moja wina, bo mi dogo nie chodziło, albo tak, że się zawieszało... Tak, zgadza się, rozmawiałam z Panią Joya. Rozmawiałyśmy, ja uczciwie powiedziłam, że byłam pewna że Joy do mnie nie trafi, więc rozglądałam się dalej. Taka była zresztą umowa między nami. Ja bardzo Panią poprosiłam, zeby Ona przemyślała jeszcze raz kwestię kastracji. Że to nie jest okaleczenie, tylko gwarancja że Joy trafi do właściwych rąk. Tylko wtedy ja "podpiszę" się pod ogłaszaniem psa, inaczej boję się brać za to odpowiedzialność. Będziemy jeszcze w kontakcie. Będę pisała Wam o wszystkim [B]pozdrawiam[/B] m. [B]Supergoga[/B], nie denerwuj się, kochana. Czasem tak bywa, że dopiero czas daje ludziom do myślenia...
  11. nie wiedziałam w sumie, gdzie to napisać - znalazłam ten temat... A że zapewne jutro już na niego nie będę mogła trafić ;), to poprosiłam o kontakt na priva...Ja jestem i zaganiana ostatnio i sklerotyczna się zrobiłam...;)
  12. hej, pozdrawiam wszystkich ja właściwie informacyjnie - jeśli ktoś będzie potrzebował jakichś weterynaryjnych preparatów wspomagających pracę nerek, bardzo proszę o kontakt na priva. W połowie czerwca odszedł mój pies...zostały mi po nim pełne opakowania leków ( z jednego opakowania ubyła chyba jedna tabletka ). Niestety, nie mam ich w zasięgu teraz - żeby podać ich nazwy ( a niestety nie pamiętam ). Jutro będę miała nazwy i wieczorkiem, po 21:30 siadam do kompa. Odpiszę napewno każdemu i chętnie mogę przekazać. [B]pozdrawiam[/B] m.
  13. no, i super. Bo moim zdaniem "odsyłanie" kasy nie zmienia faktu, ze to było szeroko zakrojone oszustwo :angryy: . Ciekawa jestem, co by było, gdyby się ktoś "nie kapnął" mówiąc kolokwialnie - że te wszystkie fotki tych piesków to jeden wielki bajer. I potrzebna im pomoc to kit poprostu. Ano, pieniążki zostałyby "przytulone" i tyle. Inez, pewnie, że się skontakuję - bo kurna jego raz, ja się nie zniechęcę do pomocy ( czy finansowej, czy lekowej ), ale ile osób dzięki "pani blue" się wycofa, tego nie wie nikt. I szlag mnie trafia, bo jak zwykle nie człowiek ucierpi tylko i tak juz skrzywdzone zwierzęta. A to mnie zabolał najbardziej :mad: W głowie mi się nie miesci, jakim trzeba być padalcem, zeby na taki poysł wpaść i żerować na dobrych sercach ludzi :angryy:
  14. no...to i ja się odzywam. I jestem niemiłosiernie wściekła!! Orżnęła i mnie. Cudownie!!! Bandytyzm normalnie. Mam jej adres - wysyłałam jej leki i preparaty wspomagające leczenie...dla Czarusia. I maile też zachowałam od "pani blue". Niebieski ptaszek nie ma co...powinien być chyba "ptaszkiem na uwięzi"....
×
×
  • Create New...