Jump to content
Dogomania

Lecter(*) Etna-PIGbullka,Morris-CaneCundel,Lucynka-szczurzynka,Kruszynka-burbulinka


Recommended Posts

Posted

Rasowa przypadlosc czarnych kundli? ;) Lizka pies sportowy dzis byla na treningu Bolta i sie tylko snula i szukala szczescia. Zero zainteresowania, porazka ;)
A z jakim swiatlem ta sigma?

lucynka dziś zaliczyła spacer z 4 większymi psami. w sumie podobało jej się...do czasu aż łapki wpadły w błoto :D

 

sigma 70-200 1:2.8 II macro HSM (światło to chyba to 2.8?)

Posted

 kiedyś było inaczej na tej dogomanii, było faktycznie zainteresowanie psiakami i chciało się pisać i wrzucać zdjęcia i dzielić swoimi troskami czy szczęściem. teraz mam wrażenie, że to wszystko poszło w inną stronę...takie moje przemyślenia ;)

hej :)

to prawda - kiedyś było inaczej... ja wróciłam tu po kilku latach... po 3 ponad chyba...
kawał czasu minął...
i też widzę, że nie to co kiedyś...
i większość "starej" ekipy się jakoś wykruszyła...

 

zaglądłam do Was, bo zobaczyłam psiaka podobnego do Ozziego Ali :)
piękny chłopak!!
i tak sobie czytać zaczęłam.... :)

i wyczytałam o Lecterku, że zmarł na raka :(
bardzo mi przykro... :(:( :(

tym bardziej rozumiem, bo my właśnie walczymy o naszą Zuzię
jeśli to dla Ciebie nie będzie zbyt osobiste czy bolesne pytanie - czy mogę podpytać, co to był za nowotwór?
jaką kurację miał Lecter?

Posted

żeby nie było , że mam focha czy coś ;) to proszę, moje dwie gwiazdy:

 

IMG_1371.JPG

 

IMG_1364.JPG

faktycznie gwiazdy!! obie cudności!! :) aż nie wiem, która bardziej:)

uwielbiam takie wielkie pychole!! :)

Posted

basia, u lectera zdiagnozowano mastocytome złośliwą 3 stopnia. całe ciało miał pokryte guzami, których każdego dnia przybywało. jedne były małe, inne szybko rosły ale najgorsze były takie skupiska guzów, miał takie największe skupisko pod pachą przedniej łapki. guzy pękały, paprały się, lecterek cierpiał, nie chciał jeść. byliśmy we wrocławiu u hildebrandta, zrobiliśmy wszystkie badania, prześwietlenia, usg, no wszystko co możliwe. hildebrandt w konsultacji z kardiologiem (bo lecter miał też chore serce) przepisał encorton, lek na serce i całą masę wspomagających leków. encorton bardzo pomógł na guzy....ale wykończył serce i nerki, mimo leków :( w ciągu ok 2 tygodni pies nam schudł jakieś 6-8 kg z tego co pamiętam i niestety nie dał rady...usypiałam go, gdy był w stanie krytycznym, gdy już nic nie mogło mu pomóc :( także u nas się nie udało, mam nadzieję, że twoja zuzia jest silniejsza.

 

właśnie mija 5 lat od tej naszej wizyty we wrocławiu...4 marca minie 5 odkąd pożegnaliśmy nasze ukochane psisko :(

Posted

Ojej.... to poważnie bardzo...

wycierpiał się pewnie bidulek :(

bardzo mi przykro...

ech... jak to się dzieje, że zwierzaki też dopadają takie paskudztwa :(

 

zapytałam, bo byłam ciekawa, czym Lecterek był leczony...

ale u nas jest zupełnie inny nowotwór - kostniako-mięsak (nowotwór kości)

generalnie bolesny i niestety złośliwy, tylko nie wiemy jeszcze w jakim stopniu - czekamy na wyniki biopsji

nasza Zuzia jest już po operacji i 1szej chemii (dostaje carboplatynę)

póki co jest nieźle, ale boję się przerzutów, bo guz wokół kości i sama kość były paskudne - wszystko się rozpadało, jak wycinali...

na szczęście w płuckach nic nie widać... i mamy nadzieję, że to jednak wczesne stadium...

jakbyś chciała poczytać, to u mnie napisałam więcej

 

miziaki dla Twoich dwóch paszczaków :)

czy duże psiątko to mastiffka?

Posted

Ojej.... to poważnie bardzo...

wycierpiał się pewnie bidulek :(

bardzo mi przykro...

ech... jak to się dzieje, że zwierzaki też dopadają takie paskudztwa :(

 

zapytałam, bo byłam ciekawa, czym Lecterek był leczony...

ale u nas jest zupełnie inny nowotwór - kostniako-mięsak (nowotwór kości)

generalnie bolesny i niestety złośliwy, tylko nie wiemy jeszcze w jakim stopniu - czekamy na wyniki biopsji

nasza Zuzia jest już po operacji i 1szej chemii (dostaje carboplatynę)

póki co jest nieźle, ale boję się przerzutów, bo guz wokół kości i sama kość były paskudne - wszystko się rozpadało, jak wycinali...

na szczęście w płuckach nic nie widać... i mamy nadzieję, że to jednak wczesne stadium...

jakbyś chciała poczytać, to u mnie napisałam więcej

 

miziaki dla Twoich dwóch paszczaków :)

czy duże psiątko to mastiffka?

próbowałam wczoraj trochę u was poczytać ale ciągle coś mnie rozpraszało, ale doczytałam, że to kostniako-mięsak. zastanowiło mnie dlaczego wet nie zdecydował się na amputację łapy, właśnie po to, by dziadostwo nie rozeszło się dalej. na pocieszenie napiszę ci, że w schronisku w szczecinku był pies z tym samym nowotworem (kostniako-mięsak umiejscowionym w pyszczku), też amstaff, staruszek. wycięli mu tego guza i pies jeszcze długo żył...właśnie nie mogę sobie przypomnieć, czy dan już jest za TM czy wciąż żyje....kurcze, skleroza.

 

młoda to boerboelka, czyli masz rację-mastiff.

Posted

próbowałam wczoraj trochę u was poczytać ale ciągle coś mnie rozpraszało, ale doczytałam, że to kostniako-mięsak. zastanowiło mnie dlaczego wet nie zdecydował się na amputację łapy, właśnie po to, by dziadostwo nie rozeszło się dalej. na pocieszenie napiszę ci, że w schronisku w szczecinku był pies z tym samym nowotworem (kostniako-mięsak umiejscowionym w pyszczku), też amstaff, staruszek. wycięli mu tego guza i pies jeszcze długo żył...właśnie nie mogę sobie przypomnieć, czy dan już jest za TM czy wciąż żyje....kurcze, skleroza.

 

młoda to boerboelka, czyli masz rację-mastiff.

Amputacja miała być ostatecznością - próbowaliśmy robić wszystko, żeby oszczędzić łapę, o ile to możliwe, bez narażania jej zdrowia.
Od niedawna jest opcja operacji (nowość) - coś na zasadzie przeszczepu - gdzie wycinają chorą część kości z guzem + margines zdrowej kości
i w to miejsce wstawiają biomateriał - zgodny biologicznie - na tytanowej szynie.
Obserwujemy Zuzię stale, jest ciągle pod opieką lekarzy - gdyby było podejrzenie, że cokolwiek złego zacznie się dziać - wtedy amputujemy.

Na razie operacja się udała (podobno w ogóle 2ga taka w Polsce), lekarze są zadowoleni - mamy nadzieję, że ta przeszczepiona kość z biomateriału się przyjmie i wszystko będzie dobrze.

Podjęliśmy wspólnie decyzję z onkologiem i ortopedą/chirurgiem (bardzo dobry lekarz, znany w Wawie), że jeśli będą jakiekolwiek powikłania - to wówczas amputujemy. Powiedzieli też, że w czasie operacji zobaczą, jak to wygląda - i gdyby nowotwór był bardziej rozprzestrzeniony, to automatycznie przeszliby do amputacji.

Obawiali się tylko, czy nowotwór nie krąży gdzieś dalej (nie w samej nodze, tylko ogólnie w organizmie) - ze względu na to, że guz wyglądał tak paskudnie. Ale jeśli tak, to chemia powinna to załatwić - i taką mamy nadzieję.

 

To pocieszające, że inny psiak z taką samą chorobą pożył sobie długo :)

Mamy nadzieję, że Zuzi też uda się pokonać chorobę.

Szansa jest... nie wiadomo 1 na ile - ale jest.

 

A Zuzia to nie amstaffka :)
Z paszczy wygląda jak amstaff i umaszczenie podobne, ale z postury to bardziej tosa.

Taki hit mix przygarnięty :)
52 kg waży prawie - jak na amstaffa zdecydowanie za duża:)

 

a Twoja młoda jest cudna!!

piękności!! :*:*

a druga - ile ma latek? bo młoda czytałam, że 5 mcy tak?

Posted

Amputacja miała być ostatecznością - próbowaliśmy robić wszystko, żeby oszczędzić łapę, o ile to możliwe, bez narażania jej zdrowia.
Od niedawna jest opcja operacji (nowość) - coś na zasadzie przeszczepu - gdzie wycinają chorą część kości z guzem + margines zdrowej kości
i w to miejsce wstawiają biomateriał - zgodny biologicznie - na tytanowej szynie.
Obserwujemy Zuzię stale, jest ciągle pod opieką lekarzy - gdyby było podejrzenie, że cokolwiek złego zacznie się dziać - wtedy amputujemy.

Na razie operacja się udała (podobno w ogóle 2ga taka w Polsce), lekarze są zadowoleni - mamy nadzieję, że ta przeszczepiona kość z biomateriału się przyjmie i wszystko będzie dobrze.

Podjęliśmy wspólnie decyzję z onkologiem i ortopedą/chirurgiem (bardzo dobry lekarz, znany w Wawie), że jeśli będą jakiekolwiek powikłania - to wówczas amputujemy. Powiedzieli też, że w czasie operacji zobaczą, jak to wygląda - i gdyby nowotwór był bardziej rozprzestrzeniony, to automatycznie przeszliby do amputacji.

Obawiali się tylko, czy nowotwór nie krąży gdzieś dalej (nie w samej nodze, tylko ogólnie w organizmie) - ze względu na to, że guz wyglądał tak paskudnie. Ale jeśli tak, to chemia powinna to załatwić - i taką mamy nadzieję.

 

To pocieszające, że inny psiak z taką samą chorobą pożył sobie długo :)

Mamy nadzieję, że Zuzi też uda się pokonać chorobę.

Szansa jest... nie wiadomo 1 na ile - ale jest.

 

A Zuzia to nie amstaffka :)
Z paszczy wygląda jak amstaff i umaszczenie podobne, ale z postury to bardziej tosa.

Taki hit mix przygarnięty :)
52 kg waży prawie - jak na amstaffa zdecydowanie za duża:)

 

a Twoja młoda jest cudna!!

piękności!! :*:*

a druga - ile ma latek? bo młoda czytałam, że 5 mcy tak?

doczytałam u was o tych operacjach i opcjach jakie mieliście. oby ten przeszczep się pięknie przyjął. będę za zuzię trzymać kciuki.

 

jeśli chodzi o moją najmłodszą sukę to ma 11 miesięcy, mam jeszcze dwie-ok 4 letnią lucynkę i ok 12 letnią etnę a także 7 letniego morrisa.

Posted

Etna ma nascie lat? Dobrze sie babinka trzyma :)

 

tak, jest u nas już ponad 5 lat. gdy wychodziła ze schroniska w krakowie określili ją na ok 6 lat ale wiadomo, że zawsze się trochę psy w schroniskach odmładza. trzyma się świetnie, ma mnóstwo energii i radości w sobie, co mnie bardzo, bardzo cieszy :)

Młoda jest piekna, super kobitka się z niej zrobiła! :*

dzięki, no zobaczymy co z niej wyrośnie.

Posted

Ja wam mowie...Aga ściemnia z wiekiem Etny i tyle :P

po jej zachowaniu na dworze naprawdę trudno uwierzyć że ma swoje latka. w domu tylko śpi albo sępi, ale na spacerach lub przy swojej piłce jest nie do zdarcia :)

Posted

po jej zachowaniu na dworze naprawdę trudno uwierzyć że ma swoje latka. w domu tylko śpi albo sępi, ale na spacerach lub przy swojej piłce jest nie do zdarcia :)

czyli wariat jeszcze :D

 

nasz paszczak w domu to też raczej głównie spał...

no... chyba, że usłyszała Tysona - psa sąsiadki (taki fajny astek) - to dostawała szału - irokez przez pół grzbietu i wściekała się jak nawiedzona...

nie wiem, jakoś go nie trawi, nie wiem w sumie czemu...
ale jak była na dworzu, to zaraz jej się uruchamiał tryb koparki albo ganiała pod płotem z psami drugich sąsiadów (takie 2 małe srujdki jazgoczące mają :))
a jak pojechaliśmy nad wodę, no to czuła się jak w raju - naprawdę musiała być już mega zmęczona, żeby nie popłynęła kolejny raz za piłką albo kijkiem:)

 

daj jakieś zdjęcia swojej ferajny:)

tak miło patrzeć na dziewczyny:)

Posted

etna też kocha kopać dziury i kąpać się ale chyba najbardziej kocha badyle-byle duże :)

 

 

wyprawa na spacerek :)

całe stado-4szt.

11008415_771283702927235_257567348577502

 

gamoniek

10991315_771283252927280_675327056815621

 

lucynka

10994066_771282772927328_355640288118202

 

lucynka i odi

10991273_771281192927486_800326477861053

 

etna

 

10987627_768650903190515_136978356794424

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...