Jump to content
Dogomania

buuuu ciągle ktoś mnie opiernicza....


Marso

Recommended Posts

tak tylko chciałam sie Wam pożalić...sprzątam po moim psie, a i tak juz kilka razy miałam wykład pt. " psy takie sobie kupuja i potem nasrane w koło", albo że np. mój pies depcze trawe, albo że na pewno szczeka w domu i przeszkadza sąsiadom bo to bydle takie....

a to słodziutki, 6 mies. labradorek;) i nie szczeka prawie wogóle (nie lubi?), no niestety czasami chodzi po trawniku, ale nie rozkopuje go, nie wygryza z niego kwiatków, chodzi zawsze na smyczce jesli widzimy na łace, ze ktos sie zbliza, koło domu -zawsze na smyczy

buuuuuuuuuu czemu mnie sie tak czepiają????Czy wy tez tak macie? Kurcze, co sie dzieje?

Link to comment
Share on other sites

jak byłam latem nad morzem ktoś powiedział, że mam zabrać tego cyt. "ludojada" z wody :D .......ratownik chciał mnie opierniczać, a właściwie już zaczął opier.....ć, że pies zesłał sie na plaży tyle że byłam przygotowana na taką ewentualność i od razu po piesku posprzatałam, po czym to ja opierdzieliłam p.ratownika, że atakuje mnie niczym rozjuszony rotwailer...........powiem szczerze, spotykam się z tyloma oznakami sympatii że te pojedyncze ataki po prostu olewam..........jeśli mieszkasz w blokach i Twój pies załatwia się sąsiadom "pod balkonami" to radziłabym Ci sprzątać, mój pies w 80% załatwia się na własnym ogródku, ale mam sąsiadkę, która nauczyła swojego psa załatwiać się wszędzie tylko nie na swoim ogródku......dobre, co......pewnie świetnie się bawi..... 8)

co do szczekania, różnie to bywa nasza Pepsi lubi sobie poszczekać, ostatnio strasznie obszczekała gościa spisującego stany licznika od gazu, strasznie z siebie dumna była :wink: ale Bila mówiła mi, że jej Bilbas to raczej milczący jest, niby takie same a jednak każdy ma swój charrrakter

Trzymaj siem ciepło.......pozdrawiam

Link to comment
Share on other sites

Pepsi, fakt mieszkam w bloku, ale po psie zawsze sprzatam a przy tym, nauczyłam go załatwiac "grubsze" sprawy na niedalekiej niezagospodarowanej, łączce. Te komentarze to nie komentarze moich bezpośrednich sąsiadów, bo im mój pies nie przeszkadza, tylko zupełnie obcych ludzi....

mieszkam na morzem, ale oczywiscie nad morze nie chodzimy, bo tam to ja sie raz nasłuchałam, a nawet na plaże (było po sezonie) nie zdążyłam wejść... wole pojechac 20 km. za Gdańsk, do znajomych nad jeziora i tam spacerować;)

ja chyba wyglądam po prostu na taką co ją za wszystko mozna opierniczyc:(((

Link to comment
Share on other sites

Marso, nie ma się czym przejmować. Ja też nieszkam w bloku, z psem na kupę i siku chodzę na teren, gdzie można. I też nasłuchałam się różnych taich tekstów. Próbowałam ignorować, ale mam wrażenie, ze takie czepialskie wydrzypyski, to jeszcze bardziej rozjusza. Więc raz czy dwa ja też otworzyłam papę i skończyło się. I nie jestem juz taka grzeczniutka, tym bardziej ze uważam, że nikt nie ma podstaw, żeby sie do mnie przyczepić: Bilbo nie lata luzem po osiedlu, nie hałasuje i nie załatwia się w miejscach niedozwolonych, więc niech ktoś tylko mi coś powie..., to.

Miałam kiedys taką sytuację, że jechał chłopczyk na rowerku, za nim weekendowi rodzice (w dość dużej odległości od jadacego dziecka), dzieciak jedzie i krzyczy "z drogi", więc kazałam małemu usiąść, co też robił, siedział ładnie przy nodze, dzieciak jechał dalej, tyle że się oglądał i parę metrów od nas oczywiście się wywalił. A tatuś na mnie z gebą, że to wina mojego psa (pies na smyczy, siedzi przy nodze, a dzieciak parę metrów od nas). Usłyszałam, że w kagańcu takie powinny chodzić. Dostałam szału, ale powiedziałam kochanemu tatusiowi, że gdyby był tak blisko swojego dziecka, jak ja blisko swojego psa, to mały by teraz nie leżał.

Link to comment
Share on other sites

oj powiem wam ze ja tez sie nasluchalam a mam malego gnojka dopiero miesiac ... nie chodze z nim tak gdzie wszystkie psiaki i kuponki bo nie ma jeszcze wszystkich szczepionek , ale nie chce zeby calkiem zdziczal wiec robie krotkie spacerki po chodnikach glownie w celu przyzwyczajania sie do tirow ktorych panicznie sie boi ... niestety , basterek od kiedy zaczl wychodzic kuponki namietnie zostawia centralnie na chodniku ... no a mi sie dostaje , czasami tlumacze jednej i drugiej babie ze jest malutki , ze nie wezne go w tej chwili pod pache i polece na trawke ale zawsze mam przy sobie gazete czy recznik papierowy ... ale tlumaczenia nic nie daja , zdaje sie ze powinnam machac wszystkim i krzyczec : "uwaga , uwaga , zaraz posprzatam!!!! "

:))))))))))))

Link to comment
Share on other sites

BARBOKLA - na pewno twój "stary" jest przystojny.... Żadna babka w średnim wieku nie przyczepi się do przystojniaka :lol: A wiadomo, te są najbardziej czepliwe z powodu burz hormonów targających nimi. Wiem coś o tym, sama jestem stara jak świat :P

Pozdr. SHIVA & DIABLO

Link to comment
Share on other sites

eee nie ... ja mysle ze marso ma duzo racji, ja chyba tez wygladam na taka co mozna opierniczac , zreszta jest chyba cos w meskim glosie , ja sobie moge obnizac a baster nic , facet powie swoim basem i baster jak aniolek byc moze tak tez dziala na babki hihiihih , no a druga sprawa , jakos jeszcze mi sie nie zdarzylo zeby mnie facet opierniczal .... znaczy co ? baby sie nudza ? :))))))

Link to comment
Share on other sites

ja wam coś opowiem, mieszkamy na takim pseudo-luksusowym osiedlu (prawdziwe pseudo:))), nasza suka nie brudzi, czasami my z mężem wracając ze spaceru jesteśmy bardziej brudni:). Nasi sąsiedzi tak nienawidzą psów, że wywiesili nam kartkę (anonimowo oczywiście) na wejściowych drzwiach na której kazali nam "nie wnosić błota na klatkę" (klatka sprzątana codziennie przez pracowników-sprzątaczy). Gdybyśmy nie mieli pieska to pewnie by im błoto nie przeszkadzało, a tak przeszkadza bardziej pies, potem błoto :))

całe szczęście nie pomieszkamy tu długo :)

a apropo kupek na chodnikach.....we Wrocławiu nikt się tym nie przejmuje:) to chyba najbardziej zakupione miejsce w Polsce, także jak sprzatasz po piesku to byłabyś naprawdę egzotyką we wro...:)

pozdrowienia

zarka.jpg

Link to comment
Share on other sites

No cóż dziwne ze ludzie tak reagują tym bardziej na labradora.

Ja mam goldenice która od chwili kiedy zjawiła sie na osiadlu ( a mieszkam w bloku) stała się ulubienicą wszystkich którzy choć raz ją widzieli.

JEszcze mi się nie przytrafiło żeby ktoś o niej coś złego powiedział.

Zresztą Arga kupke robi tylko na terenach gdzie są wyprpwadzane psy lub też na niezagospodarowanych terenach zielonych. ( główne spacerki)

Raz jeszcze w lato kiedy mała miała bodajże 4 miesiące pojechalismy nad zbiornik wodny- niby zakaz wchodzenia psów do wody a Arga wskoczyła i nikt się nie odezwał ludzie patrzyli jak psina sie ładnie bawi ;) :D

A i u nas w parku jest zakaz spuszczania psów ze smyczy bez kagańców.

Ja zawsze puszczam Arge i chodzi bez kagańca- nie raz mnie straż miejska widziała- to tylko pogadali, pogłaskali psiaka i poszli :o a mojego znajomego z Flatem tak opieprzyli że juz nigdy nie poszedł do parku z Pascalem.

Może to zależy od ludzi... a może mała ma jakis urok osobisty w sobie :)

Link to comment
Share on other sites

Moi Mili,

Co się tyczy kup to ja jestem za. Za zbieraniem po swoim pupilu. Mieszkam w swoim domku i Diablo załatwia się na ogródku. Ja co kilka dni robię akcję zbierania kup. Teraz jest konfortowa sytuacja, bo rankiem są przymarznięte :lol: Myślę, że właściciele piesków, którzy mieszkają w kamienicach albo blokach, gdyby mieli prywatne ogródki, tak jak ja zbieraliby kupy po swoich psach, bo najzwyczajniej przeszkadzałyby im. Więc powinni to robić również w miejscach publicznych. Chciałam mieć psa i mam z wszystkimi "dobrodziejstwami".

Pozdrawiam,

Shiva

Link to comment
Share on other sites

Shiva co racja to racja...........takie "mrożonki" o wiele łatwiej zbierać :wink: ale u mnie nie co parę dni tylko dzień w dzień bo produkcja odchodzi niczym mała manufakturka, co rano leżą cztery misternie wyrzeżbione figurki......zastanawiam się czy Pepsi umie liczyć tylko do czterech jeśli tak to całe szczęście, że nie do dwudziestu :D :wink: :lol: :D

Link to comment
Share on other sites

Zbierać oki -jestem za, ale co dalej mam nsić towar w kieszeni ? bo do pojemników na śmieci wywalać nie wolno.Gdyby w W-wie były wystawione odpowiednie pojemniki przeznaczone na kupki to pewnie większość by chętnie zbierała a tak to mamy upstrzene trawniki . :evil:

Kiedyś akurat przy okazji wbijania w trawniki tabliczek z zakazem zanieczyszczania terenu przez psy jeden pan z administracji powiedział mi jak się zapytałam o takie pojemniki, że nie postawią takowych bo trzeba by mieć pieniądze na firmę, która zajmowałaby się ich opróżnianiem gdyż MPO by się tym na pewno nie zajmowało... :roll: :-?

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...

[quote name='Bila']Miałam kiedys taką sytuację, że jechał chłopczyk na rowerku, za nim weekendowi rodzice (w dość dużej odległości od jadacego dziecka), dzieciak jedzie i krzyczy "z drogi", więc kazałam małemu usiąść, co też robił, siedział ładnie przy nodze, dzieciak jechał dalej, tyle że się oglądał i parę metrów od nas oczywiście się wywalił. A tatuś na mnie z gebą, że to wina mojego psa (pies na smyczy, siedzi przy nodze, a dzieciak parę metrów od nas). Usłyszałam, że w kagańcu takie powinny chodzić. Dostałam szału, ale powiedziałam kochanemu tatusiowi, że gdyby był tak blisko swojego dziecka, jak ja blisko swojego psa, to mały by teraz nie leżał.[/quote]

Bombowe!!! Tak trzymac!
Marso, musisz zaczac budzic "fizyczny respekt" :lol: Wyprostuj sie i cwicz grozna mine przed lustrem na wypadek. A powaznie, to niestety ludzie som goopie i nic na to nie mozemy poradzic. Jest tyle bezinteresownej zlosci w naszym spoleczenstwie, ze nie damy rady uniknac beznadziejnych reakcji ze strony roznych beznadziejnych ludzi. Sama pamietam, jak szlam z Samba i Mikolajem z przedszkola. Samba na smyczy (mamy taka rozwijana 5 metrowa), grzecznie przy nodze, co najwyzej zostawala na chwile przy jakims krzaczku. I widze, ze idzie Paniusia (wyfiokowane pudlo) z synkiem okolo 13 letnim. Paniusia z dzieckiem szla za nami jakies 10 metrow i jak zobaczyla, ze my skrecamy w bok (jak sie okazalo oni szli prosto), to przyspieszyla kroku, zeby nas przed tym naszym skreceniem dogonic i opierniczyc, ze idziemy z psem na smyczy, a ona tu z dzieckiem idzie i sie boi. Ja taaaakie oczy :o (bo juz weszlismy w te boczna uliczke), Samba olala sprawe (doslownie, wiec musialam przystanac :D ), a baba sie pruje. Widac, ze to jej dziecko chetnie podeszloby do Samby, ale boi sie matki. Matka wrzeszczy (jakies 5 metrow od nas), "zeby zabrac tego psa!!!", a wcale jej na drodze nie stalismy. Wkurzylam sie, zmellam przeklenstwo pod nosem, wzielam Mikolaja, Sambe i poszlam sobie.
Nie ma na takich rady. Marso, pomysl sobie, ze takie ludziska som jak takie male pieski, co to pokrywaja strach glosnym, piskliwym szczekaniem. I lapia za nogawki przechodniow.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Samba'][quote name='Bila']Miałam kiedys taką sytuację, że jechał chłopczyk na rowerku, za nim weekendowi rodzice (w dość dużej odległości od jadacego dziecka), dzieciak jedzie i krzyczy "z drogi", więc kazałam małemu usiąść, co też robił, siedział ładnie przy nodze, dzieciak jechał dalej, tyle że się oglądał i parę metrów od nas oczywiście się wywalił. A tatuś na mnie z gebą, że to wina mojego psa (pies na smyczy, siedzi przy nodze, a dzieciak parę metrów od nas). Usłyszałam, że w kagańcu takie powinny chodzić. Dostałam szału, ale powiedziałam kochanemu tatusiowi, że gdyby był tak blisko swojego dziecka, jak ja blisko swojego psa, to mały by teraz nie leżał.[/quote]

Bombowe!!! Tak trzymac!
Marso, musisz zaczac budzic "fizyczny respekt" :lol: Wyprostuj sie i cwicz grozna mine przed lustrem na wypadek. A powaznie, to niestety ludzie som goopie i nic na to nie mozemy poradzic. Jest tyle bezinteresownej zlosci w naszym spoleczenstwie, ze nie damy rady uniknac beznadziejnych reakcji ze strony roznych beznadziejnych ludzi. Sama pamietam, jak szlam z Samba i Mikolajem z przedszkola. Samba na smyczy (mamy taka rozwijana 5 metrowa), grzecznie przy nodze, co najwyzej zostawala na chwile przy jakims krzaczku. I widze, ze idzie Paniusia (wyfiokowane pudlo) z synkiem okolo 13 letnim. Paniusia z dzieckiem szla za nami jakies 10 metrow i jak zobaczyla, ze my skrecamy w bok (jak sie okazalo oni szli prosto), to przyspieszyla kroku, zeby nas przed tym naszym skreceniem dogonic i opierniczyc, ze idziemy z psem na smyczy, a ona tu z dzieckiem idzie i sie boi. Ja taaaakie oczy :o (bo juz weszlismy w te boczna uliczke), Samba olala sprawe (doslownie, wiec musialam przystanac :D ), a baba sie pruje. Widac, ze to jej dziecko chetnie podeszloby do Samby, ale boi sie matki. Matka wrzeszczy (jakies 5 metrow od nas), "zeby zabrac tego psa!!!", a wcale jej na drodze nie stalismy. Wkurzylam sie, zmellam przeklenstwo pod nosem, wzielam Mikolaja, Sambe i poszlam sobie.
Nie ma na takich rady. Marso, pomysl sobie, ze takie ludziska som jak takie male pieski, co to pokrywaja strach glosnym, piskliwym szczekaniem. I lapia za nogawki przechodniow.[/quote]
Aż mnie z wrażenia zatkało. Po prostu słów brak. Mam tylko nadzieję, że nie trafi mi się takie babsko, bo - jako że jestem zodiakalny Byk - pogodny i cierpliwy do czasu, a wtedy już nie ma zmiłuj się uff...

Link to comment
Share on other sites

Ja jestem zodiakalny Rak, i na ogół się "wycofuję" (zwłaszcza jak ktoś ma rację), ale parę razy nie zdzierżyłam i takie wydrzymordy usłyszały ode mnie kilka ciepłych słów. Rozwaliła mnie kiedyś moja mama, która jest chyba ostatnią osobą do tego, żeby się z kimkolwiek wdawać w jakieś pyskówki, ale raz też nie wytrzymała: nasza dozorczyni, mieszkająca naprzeciwko nas, gdy Bilbo się u nas pojawił co jakiś czas miała jakieś problemy, a to że tu z psem nie wolno, ato coś tam. Dzielnie to znosiłyśmy (tym bardziej, że w paru wypadkach miała rację). Ale któregoś dnia mama wraca ze spaceru i mówi, że leżą przed wejściem podarte gazety (takie darmówki roznoszone po wszystkich klatkach) i stwierdziła, że na pewno "Gęgawa" (pseudonim partyzancki dozorczyni w naszym domu) zwali to na naszego psa. Ja naiwnie mówię: mamo przecież on zawsze na smyczy, gdy wchodzimy do bramy i na osiedlu, nie miałby nawet fizycznej możliwości, żeby to zrobić. Poza tym przecież zauważyłabym, gdyby pies przy wychodzeniu z bramy pastwiłby się nad stertą gazet.
Oczywiście mama miała rację i długo nie czekałyśmy, a pod naszymi drzwiami jakoweś okrzyki rozbrzmiewają typu: pojebany pies (Gęgawa słownik ma soczysty i dość ograniczony). Mamę szlag trafił, najpierw pokręciłą się jak lew w klatce, po czym zadzwoniła do drzwi Gęgawy i zapytała grzeczni i uprzejmie: Dlaczego pani twierdzi, że mój pies jest, cytuję, pojebany? Gęgawę zatkało, zarzekała się, że to nie o Bilba chodziło i jakoś od tego czasu nas nie czepia.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Shiva']
Aż mnie z wrażenia zatkało. Po prostu słów brak. Mam tylko nadzieję, że nie trafi mi się takie babsko, bo - jako że jestem zodiakalny Byk - pogodny i cierpliwy do czasu, a wtedy już nie ma zmiłuj się uff...[/quote]

Ale, jezeli sie przypadkiem trafi, to nie krepuj sie i daj upust zlosci, bo to niezdrowo tlamsic w sobie uczucia :lol:

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...