Jump to content
Dogomania

laursko

Members
  • Posts

    19
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by laursko

  1. laursko

    Francja

    serdeczne dzięki! :) laur [img]http://laurapawela.republika.pl/zarka.jpg[/img]
  2. laursko

    Francja

    dzięki! to się uspokoiłam:) wprawdzie nie na wakacje a na stypendium ale to żadna różnica. A w środkach komunikacji nie można wozić psa? bo będziemy tylko "zawiezieni" samochodem a potem zostajemy same (ja i moja suczka)
  3. laursko

    Francja

    Witam, wlasnie wyjezdzamy do Francji (strasburg) na trzy miesiące, oczywiście pies jedzie z nami, ma juz paszporcik i badania, o czym jeszcze powinnismy wiedziec jadąc akurat do Francji ? Jakieś specjalne "wymagania" francuzów? ktos wie ??? pozdrowienia zara i lara :) [color=blue][size=2][Doklejone - Mod][/size][/color]
  4. A co vet powiedział na popuszcanie moczu...z tego co mi wiadomo to tak szybko po zabiegu nie występuje. Zarze zdarzyło sie tylko raz, prawdopodobnie ma ciągle osłabienie organizmu i mięśni to podobno narazie nic poważnego :) pozdrowienia [img]http://laurapawela.republika.pl/zarka.jpg[/img][img]http://laurapawela.republika.pl/zarulka.jpg[/img]
  5. laursko

    Agresywny.

    Moja suczka często zachowuje się dziwnie (na przykład gryzie, wprawdzie nie nas a ściany :) kiedy coś jej dolega, coś ja boli, jakas choroba się rozwija... pozdrawiam laura ps. może pies się czegos boi? to banał ale warto się zastanowić :)
  6. maniol_ka !! kiedy zostawiałam Zare na zabieg zaczekałam aż wezmą ją na salę, owszem, nie mogłam jednak wejść na salę zabiegową i dobrze, bo bym nie przeżyła. Po zabiegu suczka też spędziła kilka godzin w klinice pod kroplówką, oddałam ją o 14.00 a odebrałam o 20.00 najgorsze jest oddawanie wystraszonego psa, który błaga Cię wzrokiem, żebyś go nie zostawiała w klinice.... ps. nie wiem czy to już możliwe (4 dni po zabiegu) ale dzisiaj Zara nie trzyma moczu...:([/img]
  7. zara operację przeszła wzorowo (nie licząc strachu przed kliniką), juz tego samego wieczorka sama biegała , nie miała zadnych powikłań, wymiotów, więc jesteśmy bardzo szcześliwi. Szybko wraca do siebie, pierwszej nocy nie spała tylko wpatrywała sie w okno nerwowo się kręcąc ale juz wszsytko dobrze. Musi tylko ponosić klosz na główce co dla takiego energicznego psa jest strasznie uciążliwe :) Jakie były objawy? Najpierw napiszę, że lekarz powiedział, że nigdy dotąd nie operował tak młodej suczki (10mc) z tak rozwiniętym ropomaciczem, gdybyśmy zaczekali z tym ze trzy tygodnie pies prawdopodobnie by z tego nie wyszedł....Objawy? Dużo piła i miała ropny, konsystencji białka i koloru , hm.. butaprenu :) i śmierdzący wyciek z narządów rodnych. Na całe szczęście miała ropomacicze z wyciekiem, gdyby choroba nie była widoczna w ten sposób pewnie psa juz by nie było. Cała sprawa rozwinęła się w tydzień, najpierw zauważyliśmy wyciek, potem usg i operacja. To bardzo poważna sprawa.... pozdrawiam laura ps.Maniol_ka! ropomacicze może yć ukryte, ropa zbiera się wtedy w macicy i kiedy zauważysz duży brzuch u suczki często organizm jest juz zatruty. Nasza suczka była pełna energi i jedynymi objawami był wyciek i wzmożone pragnienie. Uf, obserwuj swoją suczkę, nam nieźle napędziła stracha.....
  8. ach,napisze zeby rozladowac swoj stres. moja suczka dopiero co poradzila sobie z cieczka pierwsza, zapaleniem trzeciej powieki a tutaj...nagle zauważyliśmy wyciek z narządów rodnych. usg wykazao ropomacicze, to podobno dosyć dziwne w tym wieku (10 mies.). Dzisiaj idziemy na zabieg sterylizacji. Niby wszystko przeczytałam o sterylizacji i ropomaciczu a jednak jakoś sie boję o mojego psa...o powikłania, o to, że znowu będzie cierpieć...na widok kliniki Zara dostaje nerwowych drgawek i palpitacji, tyle zabiegów już miała....
  9. aż przypomniałam sobie jak nasza psina była mała....ma już 8 miesięcy, tez suczka, więc w razie kłopotów.... :)))) pozdrawiamy Laura i Zara [img]http://laurapawela.republika.pl/zarulka.jpg[/img] [img]http://laurapawela.republika.pl/zarka.jpg[/img]
  10. ja wam coś opowiem, mieszkamy na takim pseudo-luksusowym osiedlu (prawdziwe pseudo:))), nasza suka nie brudzi, czasami my z mężem wracając ze spaceru jesteśmy bardziej brudni:). Nasi sąsiedzi tak nienawidzą psów, że wywiesili nam kartkę (anonimowo oczywiście) na wejściowych drzwiach na której kazali nam "nie wnosić błota na klatkę" (klatka sprzątana codziennie przez pracowników-sprzątaczy). Gdybyśmy nie mieli pieska to pewnie by im błoto nie przeszkadzało, a tak przeszkadza bardziej pies, potem błoto :)) całe szczęście nie pomieszkamy tu długo :) a apropo kupek na chodnikach.....we Wrocławiu nikt się tym nie przejmuje:) to chyba najbardziej zakupione miejsce w Polsce, także jak sprzatasz po piesku to byłabyś naprawdę egzotyką we wro...:) pozdrowienia
  11. ja jestem z Rybnika, ale mieszkam chwilowo w Poznaniu, czasem bywam z pieskiem na śląsku :)
  12. laursko

    Mała prośba

    w zasadzie trochę juz minęło...i jak Bilbo???zdrów? bo moja jakiś czas temu chodziła w kołnieżu, ale jest w niej tyle energii, że szybko kołnież pękł :) pisz, pisz :)
  13. no własnie....ja ten sam problem przerabiam ze swoją suczką. zawsze słuchała teraz mnie olewa. może ma jakąś fazę buntu młodzieńczego...jak sobie poradzisz to daj znać, może podpowiesz mi jakiś sposób :) trzymamy kciuki.
  14. dzieki, dzięki....wszystkie te metody stosuję, oprócz jazdy niskopodłowgowym autobusem, mąż czasami bierze psa do pracy i jedzie autobusem i z tego, co mówił, autobus na nią wcale źle nie działa :) zaczęłam więc od spokojnego wchodzenia do garażu (z kieszenią przysmaków), bo nawet to było stresujące. ale juz jutro musimy zrobić 200km, czyli całe nauki w las....jesteśmy jednak dobrej myśli :) ...a kosteczka zawsze czeka na tylnim siedzeniu ale chyba jest za słabą "nagrodą" za przykrą jazdę. No i nigdy nie dostaje żarcia przez jazdą, tej kosteczki w samochodzie też nie ruszy, tylko sobie powąchuje ze smutkiem, ach //// :)
  15. Bartek! ja Cię rozumiem, bo właśnie ostatnią godzinę spędziałam na próbach zwabienia do siebie psa, który mi uciekł. w ogóle się mna nie przejmuje, komendy zmieniałam juz chyba trzy razy. nic. dlatego też tracę cierpliwość. a Tobie się udało?????
  16. mądre psisko z twojego Diablo :), my mamy troche więcej problemów. też próbowałam brać Zarę na przednie siedzenie, ale to nie pomagało. oczywiście już zauważyłam,że nie znosi hamowań ostrych i ruszania z jedynki oraz dynamicznej jazdy, staram się jak mogę, ale jak tu po Poznaniu nie wrzucać jedynki w ciągłych korkach? i ostro nie hamować? Myślę, że będziemy próbowali powolnymi kroczkami ja przyzwyczajać, chociaż w zasadzie tak rbiliśmy, niestety kilka razy podczas przyswajania psa do samochodu musieliśmy ruszyć w długą trasę, cała robota na nic. Zara tak czy siak nie nawidzi samochodu, ale staramy się jak możemy. najgorsze jest to, że jest już silna i wystarczająco duża i ciężka, że nie daję sobie rady z "wciaganiem" psa do auta, kiedy piesek zapiera się ze wszech sił :))) pozdrowienia:) jak umieścić zdjęcie ? próbuję i nic :) udało się !:))
  17. cześć, my też dodawaliśmy wapń do karmy pieska (labradorek, ma obecnie 7 miesięcy), nie chcę wiązać tych faktów, ale jest po zabiegu na dysplazję. pierwszy weterynarz mówił nam, ze należyć dodawać do karmy wapń, bo pies rośnie i potrzebuje. inny weterynarz z kolei nam odradzał...trudno cokolwiek powiedzieć. my karmimy pieska od półtorej miesiąca specjalną karmą (podejrzewam, że mówimy o tej samej) i jets wszystko dobrze (no...). w każdym bądź razie przekarmianie pieska napewno może pogłębiac dysplazję, a jeśli piesek juz ją ma to faktycznie wapno moze nie być najlepszym pomysłem (u naszego było zagrożenie zbyt szybkiego zrostu czy przerostu czy nadmiernej produkcji tkanki.) ach, lepiej skończyc studia weterynaryjne :) trzymaj się i skonsultuj jeszcze z kims zaufanym (łatwo powiedzieć?) L.
  18. dziękuję wszystkim za dobre rady :) oczywiście postaram sie w miarę możliwości wypróbowac chociaż:), znam jednak swojego psiaka i mam wrażenie, że ta lokomocyjne historia bardziej występuje na tle psychicznym, niejednokrotnie zastanawialiśmy się z mężem nad tym fenomenem....piesek nawet nie podchodzi do samochodu, nawet w pobliże kilku metrów.... do Kociaka 85 - nasza Zara trzyma się dzielnie, nawet podczas noszenia klosza na główe nic nie było w stanie pochamowac jej naturalnej radości życia :) Na zabieg zdecydowaliśmy się , ponieważ weterynarz przedstawił przed nami czarne wizje. u psiaka dysplazja została stwierdzona w 6 miesiącu, czyli wedle wskazówek weterynarzy, o 2 miesiące za późno by ingerować "nieoperacyjnie". zdecydowaliśmy się od razu, szkoda nam było psa ale szkoda nam tez było nie zareagować na zagrożenia. wybraliśmy, miejmy nadzieję, mniejsze zło. pie nie kulał, bał się schodzić ze schodów i biegał baaardzo dziwnie. Jeżeli o rehabilitację chodzi to wszsytko w porządku, nasz pies to żywioł, jest smutny zawsze tylko chwilę i szybko wraca do zdrowia. :) w każdym bądź razie nauczyliśmy się zasięgac rad u kilku weterynarzy. I wiecie co zauważyliśmy niestety? że najczęściej najważniejsza jest kasa a potem piesek...."nie byłes u nas na zabiegu to nie pytaj o jego konsekwencje, nie my robiliśmy zabieg to nie przychodź do nas po porady w innych sprawach bo to bardzo nieładnie...." czy ktoś może mi podać adres do weterynarza w Poznaniu, który naprawdę kocha labradorki i zna się na ich przypadłościach? pozdrowienia
  19. witam na forum, mamy labradorkę, jest to pierwszy nasz piesek więc wiele musieliśmy się nauczyć. niestety piesek ma same problemy. Najpierw okazało się,że ma chorobe lokomocyjną, zawsze zwymiotuje, więc saochód źle jej się kojarzy (a my z mężęm dużo podróżujemy). Boimy się ,że każda przejażdżka jest dla niej jak kara, bo odchorowuje ją potem dwa dni. Macie jakies sposoby na podobne choroby psa? Dodam, że przysmaki w aucie nie pomagają, pies zapiera się już na sam widok auta lub na słowo samochód. po drugie : ma biedactwo dysplazję - jest juz po zabiegu podcięcia mięśni! straszna sprawa, najgorsze jest to, że teraz wtterynarze nam mówią, że to było niepotrzebne i absolutnie się takich rzeczy nie robi. czy ktoś z was ma podobne problemy ze zdaniem weterynarzy ? (każdy mówi coś innego, a my truchlejemy i wariujemy bo niewiadomo którego posłuchać) po trzecie - teraz naszej suczce wyskoczyła kolejna sprawa - nierówno rosnąca kość przedniej łapy (aż jej łapa spuchła), piszę o tym, bo dzisiaj znowu mamy jechać na zabieg (czyszczenie stawu punkcją pod narkoza oczywiście) i zastanawiam się w zasadzie co my robimy? Czy nie ma innego sposobu na psa tylko chirurgia? Dodam że od zabiegu na dysplazję do dzisiejszego minęły zaledwie 3 tygodnie. no i żeby tego było mało, piesek w ogóle się nie słucha na spacerach, w domu owszem, wykona każde polecenia ale na spacerze po prostu zwiewa i udaje że nie słyszy.... no i takie problemy mamy. Pomożecie?
×
×
  • Create New...