Jump to content
Dogomania

Chora miłość do zwierząt (?) *Genowefa i Jan*Police*Szczecin*


MagYa^^

Recommended Posts

:crazyeye: szczecinianka :crazyeye:

To tu trzeba jakoś odpowiednio sformułować tytuł i post i myśleć co z tym wszystkim zrobić, jak pomóc aby nie zaszkodzić..

[U]szczecinianko, nie wiem czy cytować twoje wypowiedzi nt. sytuacji tam panującej, czy wspomożecie odpowiednim słowem, które umieszczę na początku.[/U]

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 130
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

KOSZMAR:shake::shake::shake::shake: Nawet jak si[I]ę[/I] im psy zabierze to i tak wezmą następne!!
To nie jest miłość do zwierzaków to po prostu zajęcie na " stare lata" tylko tak wykrzywione psychicznie !! To jest tego pana "hodowla"
Jednak zgłosiłabym do sprawdzenia czy psy są szczepione pw wsciekliźnie . Nie wiemy co tam sie dzieje jak" sie pieski pogryzą" albo uciekną i nie wiadomo gdzie były a to sie moze zdarzać. Wscieklizny teraz u dzikich zwierxząt mniej ale jednak.. gdyby tam sie zdarzyło jakies pogryzienie to nie zauważą ,ze jest cos nie tak ( ze wzgledu na ograniczony horyzont pod tym wzgledem , wiedza swoje i już).
Biedne zwierzaki ( psy bo koty to chyba OK MAJĄ ?)

Link to comment
Share on other sites

no dobra...psy nie są katowane, są najedzone itp
ale w jakiejs ustawie jest wzmianka o tym ze psy mieszkające w budach powinny miec
-odpowiedni kąt dachu budy
-przynajmniej dwa razy wzruszaną słomę
nie pamiętam dokładnie co tam było:oops:
po drugie w ustawie o ochronie zwierząt jest przepis prawny mówiący ze znęcaniem się nad zwierzętami jest np trzymanie psa na uwięzi która uniemożliwia mu przyjmowanie naturalnych pozycji
nie wiem jak dokładnie wygladają te psy ale cięzko jest poruszać się na 1m łańcuchu
chyba ze te psy mogą swobodnie wejść do budy i mają dostęp do misek to kicha:shake:
nawet odebranie psów...co to da?
wezmą następne.....a wygląda mi to na typowych kolekcjonerów

Link to comment
Share on other sites

Nie wiem co powiedzieć! Samo stwierdzenie,że trzeba je natychmiast zabrać nic nie daje,bo gdzie je umieścić?...jak uniemożliwić tym ludziom dalszą pseudoopiekę nad następnymi psami?:shake:
To straszne...ale pomoc tym ludziom będzie skutkowała tym,że oni będą wnosić żądania ,na jotę nie poprawiając sytuacji psów..."bo wiedzą najlepiej i ...kochają najlepiej!"

Moim zdaniem istnieje mała nadzieja na poprawę sytuacji psów...to postraszenie ich ustawą o której wspomniałyście!Jeśli to dobrzy aktorzy trzeba ...[B]zagrać z nimi![/B]Coś w rodzaju...rozumiemy Wasze obawy,dlatego ostrzegamy...bo można się do was doczepić i zabrać psy!Tego przecież nie chcemy...to wystarczy tylko np.przedłużyć łańcuchy,uwiązać na dworze....

Może taka gierka...rozumiejących,przestrzegających przed"złymi ludźmi","a po reportażu to ich wielu"...mogłaby choć trochę poprawić sytuację psów.

Myślę,że jednak będziecie miał... w ostateczności...dwa wyjścia
...albo zapomnieć i udać,że nie ma sprawy
...albo jednak zabrać te psy.

Ci ludzie nawet jeśli się dadzą trochę podejść,to i tak szybko zaczną eskalować żądania,albo... Was wyrzucą nie mając z Was korzyści.

Link to comment
Share on other sites

M. twierdzi, że szczeniaki nie żyją. Dowiedziałam się, że on jeździ na rowerze po okolicznych wsiach i "zbiera" z nich psy. Tzn. jeździł, bo teraz to on nawet ledwo chodzi o kulach. A psów podobno systematycznie przybywa, nie mam pojęcia JAK on to robi.

Załatwiliśmy żwir, którym w sobotę my, wolontariusze TOZ wysypiemy wybiegi dla psów, żeby nie siedziały w błocie po kolana. Każde wolne ręce się przydadzą, zapraszam do pomocy. Do tego szczepienia na wścieki, co będzie pretekstem do zrobienia każdemu psu zdjęcia i zdiagnozowania, czy w ogóle nadaje się do ewentualnej adopcji. Wiemy, że to nic, ale co więcej możemy?

Prawda jest taka, że każdy kto odwiedzi to miejsce ma w głowie pustkę a jedyne pomysły na rozwiązanie problemu okazują się niezgodne z prawem.

Zabierzemy jakiegoś psa, a M. na to miejsce weźmie 3 inne. Paragrafów na to nie ma. Znęcanie się nad zwierzakiem to zadawanie albo świadome dopuszczanie do zadawania bólu lub cierpień. Więc jesteśmy bezradni.

Nie wyobrażam sobie jak te wszystkie psy mogłyby trafić do szczecińskiego schroniska, biorąc pod uwagę przepełnienie, pozażerałyby się w ciągu tygodnia.

Czekam na pomysły, sugestie... Dziękuję, że tu zaglądacie.

Link to comment
Share on other sites

Jesteście dzielni ,że próbujecie zwierzakom pomoc jak można.
Na zabranie psow i tak jakoś trzeba sie przygotowac bo "opiekunowie " wieczni nie są .Najgorzej jak staną sie zupełnie niewydolni fizycznie a nadal mentalnie będą się upierać ,ze zajmują się zwierzakami:-(. Znam właśnie takie sytuacje - rozpacz.

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...
  • 1 month later...
  • 4 weeks later...

Z tego co wiem, sa trzy osoby, ktore stale od dluzszego czasu pomagaja z psami. Wiedza, ze sytuacje jest delikatna i dlugo zajelo im zdobycie zaufania tych panstwa. Ostatnio (w maju) udalo im sie wyciagnac 3 szczeniaki.

[IMG]http://img216.imageshack.us/img216/4905/szczeniaki1.jpg[/IMG]

To dwie z tych suczek. Trzecia byla wyrwana sila, bo w trakcie wydawania, pan M sie rozmyslil. Wszystkie maja nowe domki. Oni tez za bardzo nie wiedza jak uratowac wszystkie psy, szczegolnie ze pana M czekala operacja, po ktorej nie wiadomo czy dalej moze sie opiekowac psami. Takie mam wiadomosci z poczatku maja, od tego czasu moglo sie duzo zmienic ale fakt, oni niestety nie ufaja nikomu z TOZ-u. Wolontariuszki niestety popisaly sie kilka razy nietaktem lub brakiem zrozumienia, cierpliowsci. Zeby nie bylo, to sa slowa zaslyszane wlasnie od tych znajomych, ni emieli powodu klamac.

Link to comment
Share on other sites

Według planów żwir został wysypany, w każdym boksie było po kilka taczek gówna, właściwie ciężko to opisać. Cały czas dajemy jedzenie dla psów, proszek na odrobaczenie, odpchlenie.

[quote]oni niestety nie ufaja nikomu z TOZ-u. Wolontariuszki niestety popisaly sie kilka razy nietaktem lub brakiem zrozumienia, cierpliowsci. Zeby nie bylo, to sa slowa zaslyszane wlasnie od tych znajomych, ni emieli powodu klamac.[/quote]
Oni nie ufają nikomu, kto powie, że jest związany z jakąś organizacją, fundacją, wiedzieliśmy to już na starcie, dlatego nikt od nas nie mówił im, że jesteśmy z TOZu, nawet przy wysypywaniu żwiru, kiedy przyjechało kilkanaście osób. Cały czas uczymy się na błędach, podejrzewam, że chodzi o wolontariuszki TOZ Police, które bardzo, bardzo, bardzo im pomagały(pomagają?) i w pewnym momencie z tego co kojarzę spróbowały z nimi ostro, ale niestety nie wyszło.
Teraz 3 osoby działają ostro, bo wspólnie stwierdziliśmy, że lepiej w tę stronę, niech im zaufają niż jak ma przyjeżdżać do nich 20 osób, z których żadnej nie zapamiętają.

3 szczeniaki rzecztwiście zostały przechwycone, były w domach tymczasowych, mają już nowych właścicieli.

Naszym wolontariuszkom udało się przejąć jednego psa - ugryzł M. albo pokazał mu zęby, M. się zirytował i kazał go zabierać, choć kiedy dziewczyny pakowały psa do auta dziadek zmienił zdanie i ruszył na nie wymachując kulami i krzycząc. To nieobliczalny człowiek.

Link to comment
Share on other sites

[quote]A dziadek po operacji?[/quote]
Był w szpitalu, ale czy miał operację tego nie powiem, bo nie wiem. :shake: Jak on umrze, p.Gienia, która jest przez niego szykanowana z pewnością odda psy, bo teraz, kiedy dziadek opada już z sił to ona musi wszystkiego doglądać. Odda psy i pytanie co dalej? Nie dysponujemy miejscem dla tak dużej liczby zwierząt, jedynym wyjściem będzie schron. Dodatkowym problemem jest to, że mają same duże psy... Jest tylko jeden mały mieszkający w domu.

Link to comment
Share on other sites

Byłam, widziałam, wąchałam:placz:, rozmawiałam, trochę karmy zawiozłam dla psów i na razie jestem pod wrażeniem - nie wiem, co dalej z tym zrobić:oops: .
W rozmowie sympatyczni oboje, ciepło mówią o swoich więźniach i są pewni, że im pomagają. Dla siebie nie chcą nic - dziadek po rękach całuje i bardzo dziękuje za wszystko, oboje chętnie opowiadają swoje i swoich zwierzaków historie. Uparłam się na sprawdzenie wody - ze studni wyciągają ją dziurawym wiadrem i proszą tylko o duże stare gary na karmę i wodę dla psów. Dziadek nie zgodził się na operację kręgosłupa, bo "sąsiad od tego umarł" ale co kilka dni przychodzi do niego pielęgniarka, lekarz też ich odwiedza a babcia ma leki na serce i nadciśnienie. Co sobota przyjeżdżają do nich znajomi młodzi ludzie i pomagają ale to stanowczo za mało ! Piesków jest ok.30 i z 20 kotów na strychu. Ja mam 4 psy i 3 koty i urwanie głowy z nimi a tam tyle nieszczęścia...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zaneta']Byłam, widziałam, wąchałam:placz:, rozmawiałam, trochę karmy zawiozłam dla psów i na razie jestem pod wrażeniem - nie wiem, co dalej z tym zrobić:oops: .
W rozmowie sympatyczni oboje, ciepło mówią o swoich więźniach i są pewni, że im pomagają. Dla siebie nie chcą nic - dziadek po rękach całuje i bardzo dziękuje za wszystko, oboje chętnie opowiadają swoje i swoich zwierzaków historie. Uparłam się na sprawdzenie wody - ze studni wyciągają ją dziurawym wiadrem i proszą tylko o duże stare gary na karmę i wodę dla psów. Dziadek nie zgodził się na operację kręgosłupa, bo "sąsiad od tego umarł" ale co kilka dni przychodzi do niego pielęgniarka, lekarz też ich odwiedza a babcia ma leki na serce i nadciśnienie. Co sobota przyjeżdżają do nich znajomi młodzi ludzie i pomagają ale to stanowczo za mało ! Piesków jest ok.30 i z 20 kotów na strychu. Ja mam 4 psy i 3 koty i urwanie głowy z nimi a tam tyle nieszczęścia...[/quote]

Wspaniale, że byłaś u tych ludzi :Rose: i przynosisz jakieś wieści... Choć to smutne wieści... :shake: Wiem, że próbują pomagać tym zwierzętom i wydaje im się, iż czynią dobrze... ale ktoś powienien odebrać te zwierzęta... Tylko kto? I gdzie one trafią? Zapewne tam, gdzie nie będzie im lepiej... Oto nasza polska rzeczywistość...

Jeśli będziesz jeszcze u tych ludzi, daj proszę znać...

Link to comment
Share on other sites

[b][size=6][color=red]okolice szczecina!
ProszĘ o pomoc!!![/color][/size][/b]

[quote]
uwaga!!!!!
Sara i fiodor zaginĘŁy!!!!!!!

Wczoraj, 7 lipca 2009 r., ok godziny 17.00 psy poszły na spacer z mężem. Sara biegała luzem po łąkach, fiodor był na smyczy (taśmie 20 metrowej). W pewnym momencie, odgryzł smycz i pobiegł w długą, a sara za nim. Psy zaginęły w okolicach ustowa, kurowa i przecławia koło szczecina, prawdopodobnie pobiegły za dziką zwierzyną. To teren niezamieszkały, ogromny, dziesiątki hektarów pól i łąk, one mogą być wszędzie :-(:-(:-( szukaliśmy do północy, dzisiaj od 5 rano, ale psów ani widu ani słychu. Nie wiem, jak one przeżyły tę noc, sara nigdy nie była poza domem, musi być przerażona :placz:
Powiadomiłam toz w szczecinie, koło łowieckie i schronisko. Agaga21 zrobiła plakat, zaraz będę drukować i rozwieszać gdzie się da. Sąsiadów z osiedla już powiadomiłam.

Jestem załamana :placz::placz::placz: Błagam o pomoc, te psy są dla mnie wszystkim :placz::placz::placz:

Mój nr telefonu 600881691, niestety nie mam dostępu do internetu, teraz jestem u rodziców, aby skopiować plakat, który agata mi wysłała na maila.

Jezu, nie przeżyję, jak coś im się stanie ... :-(

[url="http://www.dogomania.pl/forum/f85/jak-pies-z-psem-czyli-co-nowego-u-fiodora-sary-d-125620/index34.html#post12588630"]jak pies z psem czyli co nowego u fiodora i sary. ;d[/url]


[url="http://www.fotosik.pl/"][img]http://images8.fotosik.pl/38/6a47012ba7a90495.jpg[/img][/url]

[/quote]

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...