Nevada Posted April 23, 2011 Posted April 23, 2011 Pipi kochana! Spokojnych, zdrowych Świąt! I dla Wszystkich Cioteczek wspierających naszych mniejszych braci :-) [IMG]http://www.ekartki.pl/cards_files/34/34052_kartki-wielkanocne-84.jpg[/IMG] Quote
doris66 Posted April 24, 2011 Posted April 24, 2011 Ale się Rudziowi poszczęściło. Ciesze się, ale jak pies nie jest dziki i dowie się o nim więcej ludzi to zawsze ma szanse. Szkoda że Ruda ( Pipi wie o kogo chodzi ) jest półdzika, może dlatego jej historia zakończyła się smutno. Rudzio trzymaj się. Quote
Mani2000 Posted April 24, 2011 Posted April 24, 2011 Wesołych świąt wszystkim dogomaniakom\czką :):) Quote
Pipi Posted April 25, 2011 Author Posted April 25, 2011 Dziękuję za życzenia Świateczne. Doris66, nie pisz proszę, ze historia Rudej sie zakonczyla, bo przeciez ona jest, zyje i zobaczysz ze jeszcze bedzie "nasza". Tobie przede wszystkim tego baaaardzo życzę. Dziś piękna pogoda i mamy juz zaliczony spacer do lasu. Psy, przeszczęśliwe i nawet Cezar był z nami i pilnował się bardzo. Napadli tylko na starszych ludzi, ale ci, ku memu zdziwieniu byli bardzo mili, pogłaskali pieski a mnie zyczyli dobrze. Jacys przyjezdni chyba, ale słyszeli o mnie. Pogadalismy z pół godziny, a co psy wyprawiały w tym czasie? nie musze chyba mowić. Za chwile druga tura, bo wszystkie razem nie mogly iść, bo nie ma zgody, zwłaszcza na wolności. No i Świętowania ciąg dalszyyyyyy. Wesołych Świąt Kochani. Quote
Mani2000 Posted April 25, 2011 Posted April 25, 2011 i żeby psy zostały takie szczęśliwe!:loveu::loveu: Quote
Pipi Posted April 25, 2011 Author Posted April 25, 2011 Sluchajcie jestem na ulicy Nowogrodzka 2C i pod blokiem od strony balkonów jest kotka z czterema kociakami. Ma posłanko zrobione na okienku piwnicznym i smaży sie na sloncu. Kotka dzika i kociaki dopiero co otworzyly oczki. Są sliczne, ale fucza i sa dzikie. Jestem zrozpaczona, bo kotami opiekowała sie kobieta, która jest już umierajaca. Byłam u niej w domu, widziałam i jest bez kontaktu. Mąz tej pani powiedział ze nie opiekuje sie juz tymi kotami. Zainteresowałam się, bo zobaczyłam z balkonu, że dzieci podchodzą do tej kotki i gnebią ja biedną . ona broni, fuczy i uważam ze dlugo one nie pozyja jak tam zostaną. Zrobię zdjęcia, ale nie wiem czy bateria nie padnie. Sluchajcie, jak pomoc tej kotce? Za godzine musze jechac do domu, a to jest w Białymstoku. Do siebie nie bardzo zebym brala, bo kk u mnie przeciez byl. Troche strach. Co robić? Quote
Pipi Posted April 25, 2011 Author Posted April 25, 2011 Sluchajcie jestem na ulicy Nowogrodzka 2C i pod blokiem od strony balkonów jest kotka z czterema kociakami. Ma posłanko zrobione na okienku piwnicznym i smaży sie na sloncu. Kotka dzika i kociaki dopiero co otworzyly oczki. Są sliczne, ale fucza i sa dzikie. Jestem zrozpaczona, bo kotami opiekowała sie kobieta, która jest już umierajaca. Byłam u niej w domu, widziałam i jest bez kontaktu. Mąz tej pani powiedział ze nie opiekuje sie juz tymi kotami. Zainteresowałam się, bo zobaczyłam z balkonu, że dzieci podchodzą do tej kotki i gnebią ja biedną . ona broni, fuczy i uważam ze dlugo one nie pozyja jak tam zostaną. Zrobię zdjęcia, ale nie wiem czy bateria nie padnie. Sluchajcie, jak pomoc tej kotce? Za godzine musze jechac do domu, a to jest w Białymstoku. Do siebie nie bardzo zebym brala, bo kk u mnie przeciez byl. Troche strach. Co robić? Quote
Mani2000 Posted April 25, 2011 Posted April 25, 2011 zadzwoń do schronu jak jest! a jak nie to nie wiem Quote
Erin32 Posted April 25, 2011 Posted April 25, 2011 U nas nie ma schroniska dla kotów. Zresztą te dla psów ...skoda gadać :( Pipi, nie wiem, co poradzić - do mnie też nie ma jak. Quote
Evelin Posted April 25, 2011 Posted April 25, 2011 I co z kociarnią? Chyba należałoby na spokojnie Kotkowo powiadomić.. Ta Agata z Kotkowa nie raz już pomagała... Jak minęły święta Pipi? Już na jednym watku się chwalilam,że załapałam infekcję (z katarem i złym samopoczuciem),mordowałam się przez całe świeta, jak się polepszyło,to trzeba iść do roboty... Quote
Pipi Posted April 26, 2011 Author Posted April 26, 2011 Evelin, niedobrze. . . .chyba już drugi raz w tym roku jesteś chora? zdrówka życzę kochana. Od pacjentów moze łapiesz infekcję? U mnie pierwszy dzień Świąt minął spokojnie, ale za to wczoraj????? o matko, prawie cały dzień biegałam co chwilę do tych kotków. Kilka razy rozmawialam z ludźmi opiekujacymi się i z sąsiadami? Jedni krzyczęłi z balkonu do mnie żebym nie słuchała tej kobiety, opiekunki, tylko je zabierała bo i tak potrują. Mówili, że kobieta nie sprzata, że zaraz będą muchy, że śmierdzi. . . Zaraz napiszę do kotkowa. Nie mozna tych kotów tak zostawić. Moze oni odbiorą bo mają do tego prawo? koty sa bezdomne, tylko trzeba albo wykraść, albo wytłumaczyc kobiecie, ze powinna oddać. Nie chciałam na siłę, bo mnie o jej ostatniej woli zagięła i było mi jakoś przykro. Nie dałam rady ot tak po prostu zabrać, kiedy człowiek jest śmiertelnie chory. Kociakom nie udało sie zrobic zdjęcia, bo cień zasłania i ona sama przykrywała je sobą. Są śliczne, nie wyglądają na chore. Matka chuda, choć jest dobrze karmiona. Pewnie ma robaki. Pani opiekunka z tych, co uważają, że nie trzeba. Przeciwniczka sterylizacji. Jednak jak zaczęłam tłumaczyc, to słuchała z uwagą i powiedziała, ze trzeba będzie kiedyś wykastrować. [IMG]http://www.empikfoto.pl/albumy11/628612/1202032/40154273_p4252521.jpg[/IMG] a to jest stołówka kocia, obok okienka gdzie jest kotka [IMG]http://www.empikfoto.pl/albumy11/628612/1202032/40154292_p4252522.jpg[/IMG] Quote
Pipi Posted April 26, 2011 Author Posted April 26, 2011 Muszę jeszcze wyjaśnic jedną rzecz. Pisałam w pierwszym poście o kotach, że kobieta jest chora na raka i byłam u niej i jest juz bez kontaktu. Jednak okazało sie po jakiejś godzinie, dwie, kiedy poszłam pod ten blok po raz kolejny, że kobieta pokazała się w oknie i całkiem kontaktowa, przytomna. Po raz pierwszy, kiedy byłam u niej w mieszkaniu pewnie spała bardzo mocno, a mąż wprowadził mnie w błąd i powiedział, że jej stan jest bardzo cięzki i już dni policzone. Kiedy potem podeszła do okna i zaczęłysmy rozmawiać, powiedziała mi, że jest po chemii i po wlewach i na morfinie juz żyje i mnie przeprasza, ale nie słyszała, ze ja byłam, bo po zastrzyku spała. Napisałam to tak jakoś niezrozumiale, za co przepraszam. Mysle, ze teraz trochę bardziej jasne ze kobieta jest b. chora, ale jeszcze jakos karmi te koty. Mąż jej mnie nie znał i tak powiedział. Tak czy inaczej ta pani juz duzo im nie pomoze.Mowi do mnie ze pilnuje tych kotkow, ale jak dziewczynka kotkę tłukła patykiem i ja wyszłam i ludzi sie nazbierało i wreszcie poszłam do niej, to nic nie widziała i nie słyszała. Nie jest w stanie ciągle pilnować, a mąż nie interesuje się raczej kotami. Okropnie zła sytuacja i trudna. Quote
enia Posted April 26, 2011 Posted April 26, 2011 do tozu nie ma co pisać, i tak nie pomogą, [B]Irena załóż wątek na miau[/B], może kotkowo pomoże? do ciebie male nie mogą trafić, bo wiadomo masz kk i może coś innego, pamietasz małe? trzeba małe ratować, kote ciachnąć i niech tam sobie żyje... Quote
Pipi Posted April 26, 2011 Author Posted April 26, 2011 Wątek wczoraj na miejscu założyłam [url]http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=126997&p=7398301#p7398301[/url]. Napisałam też do kotkowa prosbe o pomoc w zabraniu kotów. Od siebie moge pomoc tylko tak, ze jakby udalo sie zabrac te koty, to moge zabrac do siebie do spichlerza, bo to jedyne miejsce, gdzie nie chodza moje kty i jest tam okno i drzwi szczelne. Moge potrzymac jeszcze z tydzien, dwa, aż kocieta zaczna same jesc. Matke ciachne i odwiozę. Kocietom jest juz dt w Warszawie, ale jeszcze nie potwierdzony na forum miau. Wstępnie jednak jest ciocia kochana, ktora same kociki zgodzila się wziąc, ale razem z matką nie da rady. Ja uwazam, ze one za malenkie sa zeby je oddzielac od matki, w dodatku skoro matka jest. Zobaczymy co kotkowo odpisze. Ja sama ze względu na rodzinę nie chcę robić tam awantury. Bo na chama, to mogłam wczoraj ich zabrać, ale było tyle ludzi i kobieta patrząca mi w oczy i rodzina, ktora miala juz dosyc, bo nie byl to normalny spokojny Świąteczny dzien, ze nie zrobiłam tego. Teraz trzesie mnie na mysl, zeby baba nie zabrala gdzies do piwnicy tych kotów, albo do domu, bo wtedy juz nie da sie ich odebrać. Ta kobieta nie nalezy do najmądrzejszych. Tak kocha je, ale to zla milosc, bo nic nie robi zeby im pomoc w zyciu oprócz karmienia. Quote
Patmol Posted April 26, 2011 Posted April 26, 2011 doczytałam na Miau, że kotki zabrane [url=http://smajliki.ru/smilie-438461031.html][img]http://s4.rimg.info/6fc238c341e40ecd9bd05fab211d8223.gif[/img][/url] Quote
Pipi Posted April 26, 2011 Author Posted April 26, 2011 A pamiętacie Rumcajsika? Dostałam zdjęcia mmsem od Bożeny, ale tylko jedno widoczne. Musze w końcu skonfigurować telefon. [IMG]http://www.empikfoto.pl/albumy11/628612/1202032/40162760_rumcio_nochalek.jpg[/IMG] Bożenko, dziękuje. Cudny jest, książę. Quote
Pipi Posted April 26, 2011 Author Posted April 26, 2011 [quote name='Patmol']doczytałam na Miau, że kotki zabrane [url=http://smajliki.ru/smilie-438461031.html][img]http://s4.rimg.info/6fc238c341e40ecd9bd05fab211d8223.gif[/img][/url][/QUOTE] Nie, jeszcze nie, ale będą zabrane. Oby się udało. Quote
Patmol Posted April 26, 2011 Posted April 26, 2011 trzymam kciuki, oby jak najszybciej :diabloti: Quote
doris66 Posted April 26, 2011 Posted April 26, 2011 [quote name='Pipi']Nie, jeszcze nie, ale będą zabrane. Oby się udało.[/QUOTE] Pipi jak ty to robisz kobieto ,ze każdy potrzebujacy zwierzak, który na ciebie trafi od razu zostaje uratowany. Ja rozumiem że serce dobre i takie tam, ale chyba jeszcze jakiś dar szczególny masz do załatwiania czasami "niezałatwialnych" psio-kocich spraw. Ty w aureoli powinnas chodziś, za takie szybkie akcje. Sama juz sie przekonałam, że w takich trudnych sprawach, gdy los zwierzęcia jest niepewny czas jest najwazniejszy i nie ma co czekać Quote
Pipi Posted April 26, 2011 Author Posted April 26, 2011 O matko, przestańcie, aj tam. . . .ja nie lubie siebie za ten długi nochal, który wszystko wyniucha. Akurat tam byłam i wyszłam z mieszkania zeby porozmawiac przez telefon spokojnie. Akurat dziewczynka się napatoczyła z tym kijkiem i się zaczęło. Jak zobaczyłam te kociaki i kotkę wystraszoną, zdenerwowaną, to mi serce stanęło. Najpierw pobiegłam z powrotem do mieszkania brata i opowiedziałam o wszystkim. Okazało sie ze to osiedlowa kocia mama, ale ze jest wlasnie bardzo chora. Nawet jak byla zdrowa, to tylko jesc dawala kotom, nic po za tym. Robila budki, ale jej rozwalają wszystko. Sąsiedzi trują koty, przepędzają je. Źle się dzieje po prostu z tymi kotami. Dziękuję za miłe słowa. Ja gdybym mogła zostałabym zwierzecym policjantem. Widzę więcej niż inni. Jak jadę przez wsie patrzę na podwórka, a ktos inny patrzy przed siebie. Juz tak mam. Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.