Jump to content
Dogomania

JEDNO SERCE NIE DA RADY ! Serce Pipi i podopieczni w potrzebie!!! (Posty inf. 1-6)


Recommended Posts

Posted

co będzie z tymi małymi dzikuskami?
jeśli wcześnie trafią do domu to szansa na socjalizację, a tak będą dzikie jak Gucio i Saba....

Posted

[quote name='Soema']Gosia jesteś pewna, że z tym nic nie można zrobić?[/QUOTE]

Własnie myslę, co z tym zrobic! Szukam wzoru takich uchwał i nikt na razie mi nie pomógl. skopiowałam też z TVN reportaż o Starachowicach- przedstawie na komisji, [B]jak nie wolno[/B] rozwiazyac sprawy. Ale muszę, jako przeciwagę, pokaza [B]jak trzeba[/B] rozwiazac problem.

Posted

raz haskiego wójt opłacał chyba w jakiejś rodzinie, tak Pipi???
jeśli by dał konkretną pomoc to można pomyśleć......
one prędzej czy później zostaną "upolowane" przez wspaniałych ludzi......może myśliwi, może inny miejscowy sadysta....

Posted

Tak do konca to nie wiem, jak było z ta husky, ale to chyba TOZ białostocki dawał karmę i odrobaczał sukę. Potem, po jakimś czasie zabrali ją do Kuny. Co i jak z nią dalej, tego nie wiem.
A te sunie ze stodoły, to myślę, że jak rzucę na piśmie zgłoszenie do Gminy, to wtedy przyjadą i będą je pędzac tu po polach, a potem, to ja juz się nie dowiem co z nimi się stało. Pewnie tak jak inne przepadną bez wieści.
Jeden pan, nie moge powiedzieć jaki, opowiadał mi, że jak był radnym w gminie, to opłacali hycla i przyjeżdżał, wyłapywał, albo i strzelał, nikogo to nie obchodziło. Płacili za to zeby psów nie było i to wszystko. Ja niestety nie mogę sama pisać i podpierać się kto i co, bo nawet jeśli mi ten ktos opowiedział to i tamto, to nigdy w życiu się nie przyzna do tego, bo żyje i mieszka i jest na stanowisku i nie bedzie nadstawiał karku i się ujawniał, bo dla niego osobiście to też nie jest priorytet życiowy. Ma swoje życie, rodzinę i musi ją utrzymac i cieszył się, że mógł byc radnym, bo miał z tego korzyści. Nie moge powiedzieć więcej, naprawdę, nie mogę, ale wiem dużo o tym co się dzieje, ale nic nie zrobię i wątpię czy ktoś dałby radę z osób "prywatnych". Nie wiem od czego trzebaby tu zacząć, żeby cos zmienić. Wiem, że na pewno nie wypowiem "wojny", bo tez jestem sama i w dodatku dziwaczka, natrętna baba i wariatka. Nikt, ale to nikt nie stanie tu po mojej stronie. Jest masa ludzi, którzy mnie szanują za pomoc tym biednym zwierzętom, ale jak co do czego, woda w usta. Już nie raz prosiłam, żebyśmy wspólnie poszli, pogadali, żeby wstawili się za mną, żeby powiedzieli od siebie, że jest problem, że nie wolno tylko sprzatac, że trzeba pomóc. Nie chcę się narażać, tylko tyle zawsze słyszę. Ludzie chcą spokoju.
Była suka kilka lat temu, którą karmili ludzie, sama widziałam. Siedziała sobie przeważnie przy sklepie, nikomu nic złego nie robiła, ale. . . .zawsze znalazł się taki, który kopnął, przegonił. . . .po jakimś czasie zaczęła rzucac się do mężczyzn, którzy chcieli wejść do sklepu. Oczywiście winna była pani, która karmiła, miała i zresztą ma dobre serce dla zwierzat. Sukę jak sie oszczeniła zabili razem ze szczeniakami. Nie widziałam tego, ale kilka osób, które to widziały opowiadali mi nawet jak pozbyli się tej pięknej, mądrej, biednej suki, w dodatku z dziećmi. Nikt nie pomógł, nawet mnie nie zawołali, bo powiedzieli, że, zacytuję: " kobieto i co byś zrobiła? zawołałabys policję, ha,ha, ha? lepiej siedzieć cicho, to tylko pies, a ty tu żyć musisz, nie ma już i nie ma o czym gadać, sama sobie winna, nie trzeba było napadać na ludzi".
Ja mogę tak pisać i mnożyć przypadki zabijania zwierząt, nawet u włascicieli. Na porządku dziennym tu zabijanie i nikt nie zrobi halo, bo po co się zadzierać, trzeba żyć, a życie jest ciężkie i bez awantur.
Na początku "fiknęłam" jak sie tu wprowadziłam i zabili mi psa, drugiemu widły w plecy wsadzili, jeszcze innemu rzucili strychniny. Przynosili mi pod bramę nieżywe cielaczki albo prosiaczki, takie poronione przes krowę, żeby psy sobie pojadły. Śmierdziało, a psy jadły. Było potem leczenie, bo biegunki, bo zatrucia.
Siedzę cicho, bo się boję, bo jak jestem sama, a potrzebuję pomocy, to nikt nie pomoże, a czasami trzeba np. wyciągnąć auto z rowu ciągnikiem, albo przy sianie, czy przy drzewie itd. . . .
Sytuacja jest bardzo ciężka i ja już teraz nawet nie idę, jak mnie ktos prosi i dzwoni, żebym pojechała, bo tam i tam psa np. katują, albo nie daja jeśc, albo zaczepił się i własciciel boi sie odczepić, to zabije. . . .albo, że suka w ciąży, lub urodziła i prosza zeby zabrac szczeniaki, które już widzą. Nie reaguję, bo sama nie dam rady. Zgłaszanie interwencji nic nie daje, bo wielokrotnie powiedziane było, że ja wymyślam i że maja gorzej. Choć mnie bardzo boli, nie raz tak, że po telefonie jednak pojade i po cichu zaczaje sie i faktycznie widzę ogromna krzywdę, to nie idę, nie reaguję, bo musiałabym zabrać, po prostu ukraść psa, a nie mam jak. Doszłam do wniosku, że muszę się uodpornić na to i jakos żyć. Nie dam rady, nie jestem w stanie pomóc wszystkim. Żyję z Waszej pomocy i na ile mogę, na tyle biorę, ale nie da się więcej.
Zmierzałam do tego, że zmieni się sytuacja, ale dopiero jak gmina i kościół włączyłby się do pomocy. Ksiądz i wójt maja autorytet i mogliby dużo zdziałać nawet rozmowami i prośbami wśród ludzi. Jednak to sa tylko moje mrzonki.
Mam mieszane uczucia, czy walczyć i zostać tu, czy sie poddac i uciekać. Rozsądek mówi, żeby uciekać, a serce żeby zostac i walczyć. Co wybrać? jak walczyć? a gdzie uciekać? I tak źle i tak niedobrze.
Wójt, wójt, wójt i jeszcze raz wojt, musi chcieć!?

Posted

Zapraszamy na bazarek, z którego dochód będzie przekazany na zwierzaki Pipi :) : [URL]http://www.dogomania.pl/threads/202008-gt-gt-gt-MN%C3%93STWO-JEANS%C3%93W-i-nie-tylko-m.in.-RESERVED-TERRANOVA-na-zwierz%C4%99ta-Pipi-do-16.02-lt-lt[/URL]
Wszystkie ciuszki podarowały Enia i jej siostra. Dzięki :loveu:

Posted

Extra ciuchy, bardzo dziękuję.
Chciałabym pokazać Wam dwa pieski, które wczoraj pchały się do mnie do samochodu i tak bardzo zapadły mi w serce, że nie mogę przestać myslec o nich.
Jechałam z Białegostoku od Erin, bo zamówiła mi puszki dla kotów i właśnie przysłali i jeszcze musiałam załatwic kilka spraw/nazbierało się/. Jadę sobie przez takie miasteczko Suraż i nagle nie wiadomo skąd wyskoczyły dwa psy i zaczęły obszczekiwać samochód. Musiałam się zatrzymac, bo łapały za koła dosłownie. Jechałam powoli, bo akurat było pod górke i ostry zakret. Najpierw odkreciłam okno i zaczęłam na nich krzyczeć, ale one nic, no to się zatrzymałam. Otwieram drzwi, a one żywcem do samochodu. Pewnie wyrzucone, bo były przy stacji paliw, a tam zawsze jakies psy wyrzucają. Potem ich nie ma, bo wiem, że strzelają. Kiedyś poznałam nawet panią ze stacji i opowiadała mi jak ratuje, dokarmia tych biedaków. Nie wiem, czy jeszcze tam pracuje, bo było już zamknięte. Z żalem odjechałam i az sie poryczałam, bo biegły za samochodem jeszcze jakiś czas. Nie miałam nawet nic zeby ich poczęstować, tylko te puszki, więc dałam im jedną na spółkę.
Piękne przytulaki. Myślałam żeby im pomóc, ale jak? Przecież na każdym kroku, wszędzie ich pełno. Czy tak już będzie zawsze?

[IMG]http://images41.fotosik.pl/604/2457abe5a266a749med.jpg[/IMG]

[IMG]http://images46.fotosik.pl/572/ba914f9b02ba46famed.jpg[/IMG]

takie tylko fotki, bo padły baterie
ten czarny to lizał mnie po twarzy i pchał się jakby był mój i wsiadał do swojego auta, widać, że jeszcze nie długo tam sa, bo takie słodziaki ufające człowiekowi, biedne.

Posted

[quote name='Pipi']Extra ciuchy, bardzo dziękuję.
Chciałabym pokazać Wam dwa pieski, które wczoraj pchały się do mnie do samochodu i tak bardzo zapadły mi w serce, że nie mogę przestać myslec o nich.
Jechałam z Białegostoku od Erin, bo zamówiła mi puszki dla kotów i właśnie przysłali i jeszcze musiałam załatwic kilka spraw/nazbierało się/. Jadę sobie przez takie miasteczko Suraż i nagle nie wiadomo skąd wyskoczyły dwa psy i zaczęły obszczekiwać samochód. Musiałam się zatrzymac, bo łapały za koła dosłownie. Jechałam powoli, bo akurat było pod górke i ostry zakret. Najpierw odkreciłam okno i zaczęłam na nich krzyczeć, ale one nic, no to się zatrzymałam. Otwieram drzwi, a one żywcem do samochodu. Pewnie wyrzucone, bo były przy stacji paliw, a tam zawsze jakies psy wyrzucają. Potem ich nie ma, bo wiem, że strzelają. Kiedyś poznałam nawet panią ze stacji i opowiadała mi jak ratuje, dokarmia tych biedaków. Nie wiem, czy jeszcze tam pracuje, bo było już zamknięte. Z żalem odjechałam i az sie poryczałam, bo biegły za samochodem jeszcze jakiś czas. Nie miałam nawet nic zeby ich poczęstować, tylko te puszki, więc dałam im jedną na spółkę.
Piękne przytulaki. Myślałam żeby im pomóc, ale jak? Przecież na każdym kroku, wszędzie ich pełno. Czy tak już będzie zawsze?

[IMG]http://images41.fotosik.pl/604/2457abe5a266a749med.jpg[/IMG]

[IMG]http://images46.fotosik.pl/572/ba914f9b02ba46famed.jpg[/IMG]

takie tylko fotki, bo padły baterie
ten czarny to lizał mnie po twarzy i pchał się jakby był mój i wsiadał do swojego auta, widać, że jeszcze nie długo tam sa, bo takie słodziaki ufające człowiekowi, biedne.[/QUOTE]

[B]Pipi[/B] piesek z drugiego zdjęcia już bezpieczny. Dziś go zabrałyśmy.
O tym czarnym mi opowiadano, że jest bardzo chudy, ale nie widziałyśmy go w ogóle.

Posted

Mam nowego psa:placz::angryy::mad::crazyeye::shake::evil_lol:
To jest k... mieszkanie na wiosce, pies mały i domowy, albo pół-domowy
Jutro się pochwalę bliżej

Posted

[quote name='Iza.'][url]http://images46.fotosik.pl/572/ba914f9b02ba46famed.jpg[/url]
tego pieska monia3a zabrała do siebie, więcej info na wątku białostockim[/QUOTE]
Naprawdę? o jejku, ale wiadomość. Fajnie, że już bezpieczny. Szkoda tylko czarnuszka, on taki przylepek. To znaczy, że jednak bezdomniaki? Joanna83, dziękuję za info i że go zabrałyście.

Randa, wiem ze masz staruszka, dziś Evelin mi mówiła - współczuję, ale się ciesze ze bezpieczny, dziękuję.
Co się dzieje w zimie? to co będzie w wakacje?

Posted

Oj można, mozna. Jak serce sie kraje? Nie raz, to tak ciężko jest bardzo, że ja nie daję rady się skupić na niczym. Wielka niemoc, bezsilność, ale trzeba z tym zyć, bo nie da sie inaczej.
Czarnulek na pewno teraz sam. Wyglądali na przyjaciół. Dzisiaj będe jechać tamtędy, to popatrzę czy jest. Oni dla mnie wyskoczyli tak nagle pod koła, że gdybym jechała szybko, to kto wie? mogłam porządnie skaleczyć, albo i zabić. Tam jest bardzo niebezpiecznie.

Posted

To Fafik, nie jest taki stary 4-5 lat na oko, przebojowy, taki dzielny mały piesek, tylko że się komuś znudził
[URL="http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/785babecf137c623.html"][URL=http://www.fotosik.pl][IMG]http://images47.fotosik.pl/616/785babecf137c623med.jpg[/IMG][/URL]
[/URL]

Posted

Muszę go wykastrować i będę ogłaszać, słodziak z niego. Jak dziś przyjechałam do domu to się cieszył najbardziej z moich psów, wiszczał z radości i skakał pod brodę. Łazi za mną krok w krok. Jak wyjeżdżam to wyskakuje przez płot i se łazi gdzie chce.Zaopatrzyłam go w obrożę, żeby był pies właścicielski. Z moimi psami ok, tylko chciałby być pierwszy przed wszystkimi po głaski.

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...