Jump to content
Dogomania

Guz sutka u 14-letniej suni


Betty

Recommended Posts

  • Replies 464
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Uff, noc była ciężka :roll: Co chwila się budziłam, bo psica spac nie mogła, łaziła, popiskiwała mi nad uchem, próbowała wleźc na jedną z kanap w salonie... Nad ranem obudził mnie straszny dźwięk - wylizywanie :o Jak otoworzyłam oczy, to sie przeraziłam. Cała podłoga była w plamkach krwi. Na dodatek kołnierz zamiast siedzieć na psim łbie leżał sobie w kącie :roll: Bałam sie, że Sabina sobie rane jęzorem rozwaliła. Na szczęście jednak nie, a wylizywała tylko krew z podłogi :roll:
Dzis już Sabinka nie krwawi, chętnie wyszła rano na dwór, jednak siusiu nie zrobiła (ja chyba też zacznyma miec obsesję :wink: ). Koło południa z apetytem wsunęła troszkę żarełka.

Jesteśmy już po wizycie kontrolnej u weta. Z ranami (bo sa dwie, jedna z powodu usunięcia guza z resztą sutków, a druga malutka na żebrach, gdzie był kolejny guzek) wszystko ok.
Czka mnie zadanie bojowe - podanie jej jutro i w niedzielę zastrzyków :-? Bo niestety w weekend jesteśmy bez transportu, a do weta mamy za daleko, żeby na piechotę drałować... Brrrr. już się boję, czy dam radę :roll:

No i mam złą wiadomośc - znalazłam kolejnego guzka!!! :( Maleńki, na grzbiecie, koło nasady ogona. Kurdę, a przed zabiegiem kilka razy ją bardzo dokładnie obmacałam!!! I nic nie wyczułam :x
Weterynarz dziś obmacał, powiedział, że jest przyczepiony do skóry, a nie do mięśni i na razie nic z tym nie trzeba robić, tylko obserwować, czy się nie powiększa. Ale po rekonwalescencji na wszelki wyadek wezmę Sabę do innego weterynarza :roll:

Link to comment
Share on other sites

[b]Flaire[/b], dzięki, ale mam nadzieję, że dam sobie radę. Zastrzyki są podskórne, więc to chyba żadna filozofia... W sumie marzyłam kiedyś o weterynarii, teraz mam szanse sie wykazać :wink:

[size=2]Ale na wszelki wypadek prześlij mi swój numer telefonu :wink: I napisz o której ewentulanie mogłabyć podjechać. Jeden zastrzyk mam podac o 15, drugi o 18... Ale w razie czego oczywiście jakoś by się to wypośrodkowało.[/size]

Link to comment
Share on other sites

Pomóżcie :bigcry:
Koleżanka wymacała u mojej suczy guzka. Poszłam do weta - kazał czekać aż się skończy laktacja. Urojona ustąpiła. Macałam ją po cycyorach i ........... przerażenie. Ok. 10 guzków. Najmniejsze jak ziarenka, największy wielkości orzecha włoskiego. Byłam przekonana że są tylkodwa Albo tych innych nie czułam, bo cycory pełne mleka, albo ich nie było. Wet kazał wycinać plus sterylka. Nie mówił o razdnych badaniach. Co ja mam do kur... nędzy robić???????????????????????
Jakie badania????????????? Czy to mogą być resztki pokarmu? Suka jest młoda (nie ma jeszcze dwóch lat), choć nie wiem czy to coś zmienia. Czy zwloka jej bardzo zaszkodzi?????? Mam trudną sytuację życiową i mogę ją operować ok 10 listopada dopiero. Pomocy, bo ocipieję ze strachu :wallbash: :wallbash: :wallbash: :wallbash: :wallbash:

Link to comment
Share on other sites

Moja rada - POCZEKAJ trochę. Kiedy ta urojona się skończyła? Czy cycochy już CAŁKOWICIE wchłonięte?

Znam sunię, której cycochy były pełne guzów, jak u Twojej, wet był zaniepokojony, radził biopsję, ale póki co, zapisał ostrą dietę wegetariańską, żeby cycochy się wchłonęły. No i po kilku tygodniach wszystkie guzy znikły... Tamta sunia też była młodziutka (bokserka) i była pewnie po szczeniakach (była znaleziona z takimi wiszącymi cycami).

Więc ja bym tak właśnie zrobiła. Wymacaj jej te guzy dokładnie i narysuj sobie diagramik. Każdy opisz pod względem wielkości - porównaj do czegoś, jak ziarnko grochu czy winogrono. Potem dieta - nie podawaj nic poza niskokalorycznymi jarzynami (kalafior, cukinia, pomidory, ogórki) - poza tym absolutnie nic przez, na początek, 10 dni. Po tych dziesięciu dniach pomacaj te cyce znów (w międzyczasie nie dotykaj) i porównaj z tym, co zapisałaś. Ja zgaduję, że guzy zaczną znikać.

Link to comment
Share on other sites

Na moje oko to się skończyła. Cyce wyschnięte, nie wiszą. Nie umiem powiedzieć kiedy się skończyła, bo to się jednak rozłożyło w czasie. Urojoną przechodziła źle, ale wet nie zalecił hormonów. Sama sobie odciągała pokarm, nie wiem czy to ma jakieś znaczenie. :oops: Guzki stosunkowo miękkie, tak jakby coś "pływało" pod paluchami.
Flaire ona jest na diecie niskotłuszczowej (Royal), bo bardzo tyła mając urojoną. Z wegetariańską może być ciężko, bo sucz ma kompleks psa głodzonego. Żre wszystko jak leci. Mogę próbować... Niepokoi mnie podejście weta. W tak młodym wieku badań się nie robi??? Bo nawet mi nie proponował, tylko, że od razu ciąć. Idziemy do weta w niedzielę (jeszcze przeziębienie :roll: ), więc będę rozmawiać. Tylko sama nie wiem o co pytać :bigcry:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='tarantino100']Nie umiem powiedzieć kiedy się skończyła, bo to się jednak rozłożyło w czasie. [/quote]Mnie bardziej chodziło o to, czy to było tydzień temu, czy trzy miesiące... Dopiero co, czy już jakiś czas temu.

[quote name='tarantino100']Guzki stosunkowo miękkie, tak jakby coś "pływało" pod paluchami. [/quote]Czy są przytwierdzone do brzucha, czy luźne?

[quote name='tarantino100']Niepokoi mnie podejście weta. W tak młodym wieku badań się nie robi??? Bo nawet mi nie proponował, tylko, że od razu ciąć. Idziemy do weta w niedzielę (jeszcze przeziębienie :roll: ), więc będę rozmawiać. Tylko sama nie wiem o co pytać :bigcry:[/quote]tarantino100, jak napisała asher, możesz spróbować zrobić biopsję. To wskaże, z jakiego rodzaju tkanki składają się te guzy. Skąd jesteś? Jeżeli nie podoba Ci się podejście tego weta, to spróbuj znaleźć innego. Szczególnie w takim przypadku warto poszukać drugiej opinii. Ale przynajmniej sterylka to na pewno dobra rada.

Link to comment
Share on other sites

Uffff, dziś spełniło sie moje dziecięce marzenie... robiłam zastrzyki :multi: :lol:
Poszło mi całkiem nieźle, co prawda pierwsza próba się nie powiodła, chyba wkłułąm się za głęboko, sucz zapiszczała jak próbowałam wstrzyknąć lek, ale wkłułam się ponownie i poooszło!
Antybiotyk, kóry był gęsty, więc trudniejszy do zaaplikowania wstrzyknęłam już bez żadnego problemu.
Jestem z siebie dumna i mam nadzieję, że wy też 8) :wink:

Sucz czuje się nadspodziewanie dobrze. Apetyt ma nieziemski, ma ochotę na zabawę, chętnie chodzi na spacery i wcale nie chce z nich wracać, a najchętniej poruszałaby się galopem :roll:

Acha i cieszy się na widok kołnierza pooperacyjnego, a jeszcze bardziej się cieszy, jak wkłada weń łeb :roll: :lol:

[size=2][b]Flaire[/b], tak się zastanawiam, czy nie byłoby lepiej wydzielić wątek Sabiny do odrębnego topiku...? Nie dlatego, że mi przeszkadzają posty na temat innych psiaków, a dlatego, że w gąszczu moich opisów mogą te inne wątki zaginąć [/size] :oops:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='asher']
Jestem z siebie dumna i mam nadzieję, że wy też 8) :wink: [/quote]
Jeszcze jak! Duma i podziw dla Ciebie mnie rozpiera :D [size=2] Jak swego czasu pani wet zapytała, wręczając mi ampułki, czy będę robić zastrzyki, to tylko zapytałam :o "O której mam jutro przyjechać?" [/size]
[quote]Sucz czuje się nadspodziewanie dobrze. [/quote]
Spodziewanie! Już chyba przywykła do operacji, to już dla niej nie dziwota ;)

Dzielna Sabinka!!!! :kciuki:

Link to comment
Share on other sites

Przepraszam, że się wcinam w temat. Pytam, bo mnie to trochę przerasta. Byłam dziś u weta. Niestety rokowania nie są dobre. Po podanym antybiotyku (sucz była też pozdziębiona), guzki się nie zmniejszył. Nie są to zatem raczej stany zapalne, resztki pokarmu, itd. wet orzekł, że ze względu na ich ziarnistość, prawdopodobnie dwa z nich wyglądają na .... :cry: Nawet tego nie wymówię. Oczywiście może to być niezłośliwe, ale i może się uzłośliwić. Kolejna wizyta w środe.

Sprawę konsultowałam z innymi wetami, niestety mają podobne zdanie. Operacja przewidywana na po 10 listopada. Wcześniej się nie da. Co do sterylki to naprawdę miałam ją w planach. Sucz przyszła do mnie w czerwcu i zaraz na wstępie dostała cieczki (pierwszej). Po cieczce pojawiła się urojona, którą przechodziła fatalnie (obfita laktacja, senność, tycie). Nie mogłam jej ciachnąć wcześniej, naprawdę. Ale i tak mam wyrzuty sumienia. Smutno mi...

Dziękuję za Wasze odpowiedzi

Link to comment
Share on other sites

[b]Tarnatino[/b], przede wszystkim nie panikuj :wink: Wiem, jak okropnie się człowiek czuje, kiedy usłyszy od weterynarza taką wieśc, ale nie każdy nowotwór to wyrok!
Jeśli lekarz ma pewnośc, że to nowotwór, to przed zabiegiem zrób suni RTG płuc (tam najczęściej się rak przeczuca w pierwszej kolejności, a kiedy płuca są zaatakowane, to operacja nie ma już sensu), zrób też szczegółowe badania krwi (żeby sprawdzić, czy narządy wewnętrzne działają jak nalezy - bo tam tez paskudztwo mogło powędrować, no i ogólną kondycję suki) i ewentualnie USG jamy brzusznej, równiez po to by sprawdzić, czy przerzutów nie ma.
Przed operacją, ze względu na narkozę sprawdź też czy suka nie ma problemów kardiologicznych.

A podczas operacji niech lekarz pobierze materiał do badania histopatologicznego, żeby dowiedzieć się z ajkim konkretnie nowotworem macie do czynienia.
Wysterylizuj tez sunię przy okazji!

Jaki zakres będzie miała operacja? Czy będzieci od razu usuwać wszystko, łącznie z listwą mlekową (czyli sutkami) i węzłami chłonnymi? Jeśli tak, a guzy sa po obu stronach sutków, to pamiętaj, że raczej nie tnie się jednej i drugiej strony na raz, tylko rozkłada to na dwa zabiegi.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='tarantino100']wet orzekł, że ze względu na ich ziarnistość, prawdopodobnie dwa z nich wyglądają na .... :cry: Nawet tego nie wymówię. [/quote] tarantino100, ja mogę Ci tylko powiedzieć, że u bokserki, o której pisałam było podobnie. Młoda sucz, bardzo dużo guzów po ciąży (nie wiemy, czy prawdziwej, czy urojonej). Wet doradzał biopsję, właścicielka w końcu jej nie zrobiła (moim zdaniem to był błąd), natomiast wszystkie guzy z czasem się wchłonęły. :o Tak że ja radziłabym jednak biopsję tych najniebezpieczniej wyglądających guzów.

[quote name='tarantino100']Oczywiście może to być niezłośliwe, ale i może się uzłośliwić.[/quote]Nawet jeśli okaże się, że to komórki nowotworowe, to 50% guzów suktów u suk jest niezłośliwych, więc bądź dobrej myśli. Natomiast usuwa się i jedne, i drugie, więc jeśli biopsja wykaże, że to nowotwór, to musisz ciąć tak czy siak.

Link to comment
Share on other sites

A jak ciąć nie można a guzki są? :(
Moja psina ma 13 lat i słabe serce, jakieś 3 lata temu miałą operację amputacji palca i ledwo wyszła z narkozy.
Tak czy siak za kilka dni mamy w planach odwiedzić weta, ale wiem, że ciąć jej nie można, nie wybudzi się :(
Żebym jeszcze mieszkała w większym mieście :(

Link to comment
Share on other sites

Harpia, zrób biopsję. Może uda si e ustalić, czy to nowotwór złośliwy, czy nie.
Weź też sunię do kardiologa na dokładne badanie serca. Są przecież różne narkozy, może uda się jednak tak ją znieczulić, by zminimlizować ryzyko? Mieszkasz w okolicach Krakowa, tam chyba sa jakieś lecznice z nowoczesnym sprzętem?

Link to comment
Share on other sites

W Krakowie jest narkoza wziewna, pytałam o nią kiedy moja kotka miała miec usuwanego guza, zechcieli za całość ponad 500zł. :o :(

Mam bardzo dobrego weta, ale to mała mieścina i szczytem jest tu RTG i USG, nic więcej nie ma.
Dochodzi problem lokomocji, psica bardzo się denerwuje w samochodach, zadyszka, delirka, duszności.

Jeden wet powiedział "niech żyje dopóki nic jej nie boli" i chyba tego będe się trzymać, guzów jest za dużo i są zbyt rozsiane aby mogły być wycięte przy 2-3 operacjach.

I jeszcze kotka ma guzy, ale tu walczymy ile się da, jest młoda, silna, ale pierwszą operacje przeszła nienajlepiej, trudno się wybudzała.
W poniedziałek konsultacja co dalej.

Link to comment
Share on other sites

  • 3 weeks later...

Wczoraj odebrałam wyniki histopatoligii. Nie jest dobrze :(

Guz sutka:
[i]mieszany złosliwy - carcinosarcoma mammae. Guz rośnie naciekowo i daje przerzuty drogą naczyniową.[/i]

Lekarz powiedział, że to dośc zjadliwe paskudztwo o cechach mięsaka, daje głębokie przerzuty... Na dodatek przez jego niedbalstwo guz siedział w Sabinie dośc długo... Czy na tyle długo, że zdążył powędrować w głąb organizmu - nie wiadomo. Czy nie było mikroprzerzutów, których lekarz nie zdołał usunąć - nie wiadomo. Pozostaje tylko czekać... :(

Guz wycięty z okolicy żeber:
[i]pilomatricoma malignum[/i]

O tym wet nie umiał mi nic powiedziec, musi poszperac w literaturze :roll: Dzięki Hani Rupczewskiej wiem, że to guz złośliwy wywodzący się z macierzy włosa. Póki co pocieszam się tym, co wyczytałam w "Życiu Weterynaryjnym":
[quote name='Życie Weterynaryjne']Guzy z macierzy włosa są w większości
przypadków zmianami niezłośliwymi i jako takie nie dają wznowy po doszczętnym chirurgicznym usunięciu. [b]Nawet guzy uznane w badaniu histopatologicznym za złośliwe mają pomyślne rokowanie (8). W badaniu przeglądowym 80 guzów wywodzących się z mieszków włosowych, spośród których wiele było nowotworami złośliwymi nie stwierdzono występowania wznowy, ani przerzutów odległych po zastosowaniu rutynowego zabiegu chirurgicznego[/b][/quote]Czyli pozostaje miec nadzieję, że ten wet usunął guza "doszczętnie". No i musze jak najszybciej wyciachac Sabinie guzka u nasady ogona.

Ech, smutno mi :(

[size=2]ps. Flaire, zaraz wyskrobię do Ciebie priw...[/size]

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...