Jump to content
Dogomania

malamutek w agility


zakla

Recommended Posts

Ale tak jak wcześniej napisałam nie do końca rozumiem czego właściwie chcesz skoro popierasz rywalizację a jednocześnie się jej wystrzegasz!
Popieram rywalizację u tych moich przyjaciól, których rywalizacja bawi. Nie mam nic przeciw rywalizacji - po prostu mnie rywalizacja nie bawi. Jasne?

A czego chcę? Tylko zrozumienia i szacunku, że może być ktoś, kto sport traktuje bardzo poważnie, a pomimo to, rywalizacja nie jest dla niego ważna.

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 94
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Flaire, a czy ja gdziekolwiek napisałam, że ja albo mój pies mamy potrzebę wygrywania? Nie, wręcz przeciwnie, ja napisałam, że ktoś musi przegrać, żeby kto inny mógł wygrać. I na tym przede wszystkim polega prawdziwy sport - na zdrowej rywalizacji i umiejętności przegrywania. Wygrywać to nie sztuka, sztuką jest umieć przegrywać. Ale żeby się tego nauczyć, niezbędny jest jeden warunek - trzeba startować w zawodach. :lol:

Link to comment
Share on other sites

Flaire, a czy ja gdziekolwiek napisałam, że ja albo mój pies mamy potrzebę wygrywania?
A gdzie ja napisałam, że macie??? :o Spytałam, czy uważasz, że mój pies ma potrzebę wygrywania z innymi psami, bo napisałaś, że nie biorę pod uwagę potrzeb psa. O co Ci w tym chodziło? Jakich potrzeb nie biorę pod uwagę??? Bo ja zupełnie tego nie rozumiem.
Link to comment
Share on other sites

Spytałam, czy uważasz, że mój pies ma potrzebę wygrywania z innymi psami, bo napisałaś, że nie biorę pod uwagę potrzeb psa. O co Ci w tym chodziło? Jakich potrzeb nie biorę pod uwagę??? Bo ja zupełnie tego nie rozumiem.

Flaire, ani Twój pies, ani mój pies, ani żaden inny pies nie ma świadomości wygranej czy przegranej w agility, bo mieć jej nie może. Nie może więc tym samym mieć potrzeby wygrywania. To tylko nasze ludzkie pojęcie. Mówiąc o potrzebach psa miałam na myśli potrzebę pracy i potrzebę ruchu, która jest różna u różnych ras, ale u wszystkich w jakimś stopniu występuje.

Nie jesteśmy w stanie (w większości) zapewnić naszym psom pracy, do jakiej zostały stworzone, ale możemy zapewnić im jakąś tego namiastkę - im lepszą, tym lepiej. Ja np. specjalnie zmieniłam pory spacerów Emila, żeby mógł spotykać się z taką jedną suczką, która dorównuje mu szybkością - psiaki galopują codziennie kilka kilometrów po parku i aż przyjemnie patrzeć na ich roześmiane pysie. Sama takiej porcji biegania nie byłabym mu w stanie zapewnić.

Jeśli pies ma (albo zgodnie z wzorcem rasy powinien mieć) żywy temperament, jeśli jest (albo powinien być) zwinny, skoczny, to należy mu stworzyć warunki do rozwijania tych cech - agility świetnie się do tego nadaje. A bardziej sportowe niż rekreacyjne podejście po prostu stwarza te warunki częściej i lepiej.

Poza tym na treningach i zawodach agility pies uczy się również wielu pożytecznych umiejętności - np. cierpliwości i opanowania. Bo na etapie zawodów na nagrodę musi poczekać, aż przebiegnie cały tor, bo musi nauczyć się tolerować to, że w danym momencie nie on, tylko inny pies biega po torze i pokonuje "jego" przeszkody.

My mamy nasze ludzkie ograniczenia (wiekowe, sprawnościowe), psy mają swoje psie ograniczenia. To dlatego jeden pies może biegać w 3 różnych kategoriach z 3 różnymi przewodnikami, a jeden przewodnik może również biegać z kikoma różnymi psami - w tej samej kategorii, jeśli psy są na tym samym stopniu zaawansowania, a w różnych kategoriach, jeśli ich poziom zaawansowania się różni. Do przechodzenia na różne poziomy zaawansowania - zarówno w przypadku przewodników, jak i w przypadku psów - rywalizacja bardzo się przydaje.

Być może ja z racji wieku nigdy nie wyjdę z psami z kategorii A0 czy A1, ale to nie znaczy, że mam w ogóle rezygnować z rywalizacji. Lubię robić dobrze to, co robię, ale nie jestem perfekcjonistką, w każdym razie nie w tej dziedzinie. Perfekcjonizm bardzo utrudnia życie. Uważam, że treningi uwieńczone zawodami, czyli formą sprawdzenia siebie i psa, pozwolą mi lepiej zaspokoić potrzeby ruchowe moich psów, choć i tak pewnie nie zaspokoją ich w pełni.

Link to comment
Share on other sites

To ja się może nieśmiało wtrącę z rana, mimo że Dogo coś szwankuje (dlatego nie będzie ikonek, bo ich nie widzę;)

A ja w pełni rozumiem Flaire. I jak dla mnie, nadejdzie taki dzień w Polsce, że agility będzie trenować 10000 osób. Wtedy stanie się to, co opisuje Flaire, czyli 90% z tych osób będzie przychodziło na treningi dla przyjemności nie myśląc nawet o zawodach. Różnica jest taka, że w Polsce trenuje bardzo mało osób.

W Stanach jest tak jak pisze Flaire. Czyli jest grupa zawodników, którzy trenują 'zawodowo', jeżdżą na zawody, i to oni są motorem rozwoju dyscyliny. Ale 95% trenujących agility to panie w średnim wieku, które z psami wszelkiej maści i pokroju idą w niedzielne popołudnie do parku, gdzie spotykają się z podobnymi paniami, i coś tam skaczą, poprawiają się, ale oprócz tego mają wielki piknik i przyjemne spędzenie czasu. Nawet jak się spotykają na 'agility trial' z paniami z sąsiedniego parku, to często nawet nie ma rywalizacji, miejsc, zwycięzców, tylko wspólne popołudnie w parku.

Wydaje mi się, że w Polsce przez małą popularność dyscypliny brakuje takich miłośników jak Flaire, którzy chętnie pokibicują na zawodach 'zawodnikom', ale sami wolą biegać sobie z psem i nigdy się nie pokazać na zawodach.

Pozdrawiam wszystkich

Link to comment
Share on other sites

Strasznie mi sie to stwierdzenie Sajko spodobalo wiec przytocze je jeszcze raz:

Ale 95% trenujących agility to panie w średnim wieku, które z psami wszelkiej maści i pokroju idą w niedzielne popołudnie do parku, gdzie spotykają się z podobnymi paniami, i coś tam skaczą, poprawiają się, ale oprócz tego mają wielki piknik i przyjemne spędzenie czasu. Nawet jak się spotykają na 'agility trial' z paniami z sąsiedniego parku, to często nawet nie ma rywalizacji, miejsc, zwycięzców, tylko wspólne popołudnie w parku.

Mysle, ze przez ostatni tryb zycia bardzo szybko stane sie ta pania, co to idzie do parku i cos tam skacze z innymi paniami, jednak przede wszystkim niecierpliwie wyczekuje chwili odpoczynku i rozpakowywania niedzielnych koszy piknikowych :lol:

Qrcze ... chyba musze wrocic do treningow :-?

Link to comment
Share on other sites

Mówiąc o potrzebach psa miałam na myśli potrzebę pracy i potrzebę ruchu, która jest różna u różnych ras, ale u wszystkich w jakimś stopniu występuje. [Dalej o tym, że warto z psem trenować i pracować. - przyp. Flaire]

BeataG, ja chyba piszę jakimś innym językiem, niż ten, który Ty czytasz. O tym, że z psem powinno się pracować nie musisz mnie, ani chyba nikogo innego w tym wątku, przekonywać! Ja z moim psem bardzo dużo pracuję na rozmaite sposoby (posłuszeństwo, praca węchowa, agility). Trenuję agility co najmniej dwa razy w tygodniu i nie zamierzam przestawać tego robić! Ale do tego, żeby na serio uprawiać sport, rywalizacja z innymi nie jest potrzebna wcale a wcale - tylko o to mi chodzi. I system amerykański agility bardzo ładnie to ilustruje, więc trzoszkę go opiszę.

Wbrew temu, co pisze Sajko, amerykański agility trial to nie jest imprezka piknikowa w parku, tylko oficjalna próba pracy AKC. Ale te próby są zorganizowane tak, że to, co się liczy najbardziej, to nie (jak u nas) lokata, tylko konkretny wynik psa - liczba uzyskanych punktów. Na podstawie trzech dobrych (zaliczających) wyników na trzech różnych trials, pies przechodzi do następnej klasy umiejętnowściowej. A tych klas jest sporo, więc zawsze jest miejsce do dalszych postępów.

Ale co z powyższego wynika, to że rywalizacja jest głównie z samym sobą - liczy się liczba punktów uzyskana w tej próbie, a nie lokata. I właśnie takie podejście do sportu bardzo, bardzo mi odpowiada. Ja jestem szalenie ambitna jeśli chodzi o wyniki, ale mam niemal zero ambicji jeśli chodzi o lokaty.

Może podam konkretny przykład jak to działa w praktyce. Powiedzmy, że mój pies, w jakichś tam zawodach, zdobył 98 na 100 punktów. Ale tego dnia, 8 innych psów było od niego lepszych, więc na podium nie stanął. Natomiast innego dnia, mojemu psu poszło bardzo kiepsko - dostał tylko 80 punktów. Ale tak się zdarzyło, że tego drugiego dnia, innym psom poszło jeszcze gorzej, może te najlepsze były chore :niewiem:, więc mój pies, z tym kiepskim wynikiem, był na pierwszym miejscu! Co jest dla Was ważniejsze, ten doskonały wynik 98 punktów, czy ta pierwsza lokata z kiepskim wynikiem?

Dla mnie, zdecydowanie większym powodem do dumy jest te 98 punktów. I na tej podstawie opiera się amerykański system. Te 80 punktów, nb, nie jest dostatecznie dużo na zaliczenie, więc w tym konkretnym przykładzie, lokata byłaby zupełnie bez znaczenia. Ale nawet jeśli zmienimy powyższy przykład ciutkę - z tego kiepskiego niezaliczającego wyniku zrobimy ledwo-ledwo zaliczające 85 punktów (i ciągle pierwszą lokatę), to i tak ja zawsze wolę 98 punktów na 9 miejscu niż 85 punktów na pierwszym. I ręczę, że każda osoba uprawiająca ten sport rekreacyjnie w USA myśli tak samo.

BeataG, nie musisz mnie przekonywać, że pies potrzebuje pracować - ja potrzeby ruchu i pracy mojego psa wypełniam na rozmaite sposoby i niektórzy twierdzą, że pracuję z nią zbyt wiele, bo ponad 10 godzin w każdy weekend, plus oczywiście jeszcze trochę w ciągu tygodnia. (Spacerów w tym nie liczę, bo to zabawa, a nie praca - ale spacery oczywiście również jej zapewniam). Ale wszystko to jest dla mnie sportem rekreacyjnym - co to ma wspólnego z rywalizacją czy sportem wyczynowym? NIC! Rywalizacja o lokaty nie jest mojemu psu do czegokolwiek potrzebna - co sama zresztą zauważyłaś. A tylko o to - sport wyczynowy vs rekreacyjny i związaną z nimi rywalizację - w tym wątku chodzi - spójrz wstecz na doskonały komentarz Magdy i Sagi, który, cytowany przeze mnie, rozpoczął tę dyskusję.

Link to comment
Share on other sites

Flaire, no to faktycznie mówimy zupełnie różnymi językami. Bo dla mnie zawody, to nie tylko, a nawet nie przede wszystkim rywalizacja o lokaty. Dla mnie to okazja do tego, żeby spotkać ludzi i psy z innych klubów, a nawet z tego samego klubu, ale trenujących w innych dniach czy godzinach. To okazja, żeby popatrzeć, jak pracują z psami, żeby może się czegoś od nich nauczyć, żeby również wychwycić ich błędy i np. uświadomić sobie, że ja popełniam te same (bo własnych błędów w trakcie biegu często się nie dostrzega). To również okazja do spotkań towarzyskich z ludźmi myślącymi podobnie jak ja, do porozmawiania z nimi o naszej wspólnej pasji, czyli o psach, nawet niekoniecznie tylko o naszych własnych, ale także bardziej generalnie. Okazja do tego, żeby nasze psy gdzieś tam w przerwie, czy po zakończeniu zawodów pobawiły się razem itp. Bo wiesz, Flaire, zarówno ja, jak i mój pies jesteśmy zwierzętami towarzyskimi, a na co dzień nie ma zbyt wielu okazji do takich większych spotkań. Dlatego np. byłam z psem na zlocie belgomaniaków i będę na kolejnych, dlatego nie mogę się już doczekać, kiedy będę mogła uczestniczyć w zawodach z psem, bo na razie bywałam tylko jako widz i bez psa.

Link to comment
Share on other sites

Żeby dalej uświadomić coponiektórych, jak serio biorę ten sport, to jeszcze powiem Wam, że jako jedna z nielicznych osób w grupach Cavano nie opuszczałam prawie nigdy treningów. Co to znaczy? Ano tyle, że nawet kiedy Misi nie było (bo była w USA), przychodziłam na treningi i biegałam z Wirtusiem (moim wirtualnym pieskiem :wink: ) lub z Monią (którą Mokka mi czasami pożyczała).

Myślę, że Wirtuś szczególnie ma ogromny potencjał na zawodnika :wink: , ale przewodnika ma do chrzanu, a poza tym, jak już pisałam, mnie zawody nie specjalnie interesują... Ale może wezmę go do USA i tam będę startować w agility trials...

Aaa, jeszcze jedna rzecz, o której zapomniałam napisać odnośnie agility trials. Trzykrotne zaliczenie na danym poziomie nie tylko daje psu prawo do startowania w wyższej klasie, ale również daje mu tytuł (jaki - zależy od klasy), który jest "wpisany do rodowodu". I właśnie zbieranie tych tytułów jest celem znakomitej większości osób, startujących w agility trials.

Link to comment
Share on other sites

Wiesz, Flaire, to mnie wychodzi z tego, że Ty tak naprawdę "buntujesz się" nie przeciwko samym zawodom (bo jak rozumiem w USA te próby też nie odbywają się w próżni i zawsze jakieś psy wypadają lepiej, a jakieś gorzej), tylko przeciwko obowiązującemu w Polsce regulaminowi uzyskiwania poszczególnych "stopni wtajemniczenia" w agility. A to już przecież zupełnie inna bajka...

Link to comment
Share on other sites

Flaire, no to faktycznie mówimy zupełnie różnymi językami. Bo dla mnie zawody, to nie tylko, a nawet nie przede wszystkim rywalizacja o lokaty.
No to nareszcie zaczynamy chyba mówić podobnym językiem! Dokładnie o to mi chodzi i o tym piszę od początku - PRZECZYTAJ!!! - że dla mnie rywalizacja jest zupełnie niepotrzebna, ani żeby trenować z psem, ani żeby spotykać się z innymi entuzjastami! I zamiast spotkań typu zawody dużo bardziej odpowiadają mi zloty, seminaria, czy, jak w USA, "trials" (które, jak pisałam, są możliwością przetestowania umiejętności, ale główny nacisk jest na indywidualne oceny, nie na lokaty). A tych w Polsce jest bardzo niewiele.

Ty początkowo broniłaś roli rywalizacji ("Flaire, można podnosić swój poziom rywalizując z samym sobą, ale znacznie łatwiej jest to robić, gdy rywalizuje się z innymi "), a teraz piszesz, że nawet w zawodach odgrywa ona najwyżej drugorzędną rolę. Super! Czyli powolutku dochodzisz do punktu wyjściowego, tej pamiętnej i doskonałej analizy Magdy i Sagi, do której już nie raz odsyłałam, a którą pozwolę sobie znów zacytować, bo o to chodzi w całej tej dyskusji:

Potrzebujemy więcej fajnych imprez, zawodów klubowych i nieoficjalnych

bo

Trzeba rozdzielić rekreację od sportu, lub lepiej rekreacyjny sport od wyczynu.

Sport rekreacyjny rywalizację jak najbardziej dopuszcza, ale jej nie wymaga, podczas gdy sport wyczynowy polega na rywalizacji. Ja chcę uprawiać tylko sport rekreacyjny i zgadzam się z Magdą, że powinny to być dwie różne sprawy.

Link to comment
Share on other sites

Wiesz, Flaire, to mnie wychodzi z tego, że Ty tak naprawdę "buntujesz się" nie przeciwko samym zawodom (bo jak rozumiem w USA te próby też nie odbywają się w próżni i zawsze jakieś psy wypadają lepiej, a jakieś gorzej), tylko przeciwko obowiązującemu w Polsce regulaminowi uzyskiwania poszczególnych "stopni wtajemniczenia" w agility.
Nie, to jeszcze nie całkiem to, choć widzę początki zrozumienia :wink: . Jak już pisałam, w USA również są rozmaite klasy, czyli "stopnie wtajemniczenia".

Teraz muszę wyjść, co da mi okazję do zastanowienia się raz jeszcze, jak wyjaśnić różnicę... :wink:

Link to comment
Share on other sites

O rany! Ale tu dyskusja rozgorzała! :wink: A ja troche zbocze z tematu, bo nie lubie sie kłócić i zniechęcać do siebie ludzi, wiec podziekuje Elce za dodanie otuchy, że Żwirek sie chyba czegoś uczy(i ja zresztą też:)). I powiem, że se dzisiaj w kakadu kupiłam pejcz, specjalnie na tor, bo ostatnio bylo mi z takim o wiele wygodniej:)

Elka, a po ilu mniejwiecej treningach bedzie ten sezon? Bo jak se tak obliczylam, to np. w klubie FORT zapewniają, ze po 10 pies moze brac udzial w zawodach dla początkujących, a po 20 dla tych b.zaawansowanych. I znowu dodam, ze sie pytam z ciekawosci :P

Link to comment
Share on other sites

Flaire, nie tylko "początkowo" broniłam rywalizacji - bronię jej nadal. Uważam, że rywalizacja jest potrzebna, choć dla mnie osobiście, jak słusznie wychwyciłaś, odgrywa ona rolę drugorzędną. Ale drugorzędną - to nie znaczy żadną.

A co do cytowanej przez Ciebie wypowiedzi Magdy i Sagi - moim zdaniem u nas agility dopiero zaczyna się rozwijać i do sportu wyczynowego nam daleko. My właśnie na razie mamy (i to ciągle jeszcze w niewielkich ilościach) prawie wyłącznie imprezy klubowe, "piknikowe", nieoficjalne. Bo jaki to sport wyczynowy, skoro trenuje się raz czy 2 razy w tygodniu, jeśli zawody odbywają się kilka razy w roku itp. A ja wiem, o czym mówię, bo - jak pisałam wcześniej - w dzieciństwie trenowałam wyczynowo pływanie - 2 razy dziennie po godzinie 6 dni w tygodniu (w niedzielę zawsze były jakieś zawody, co najmniej klubowe), a starsi trenowali jeszcze więcej. Więc u nas naprawdę jeszcze nie ma czego rozdzielać, bo u nas na razie ten sport jest wyłącznie rekreacyjny.

Link to comment
Share on other sites

Flaire, 'agility trials' były moje w cudzysłowiu;) po prostu chodziło mi o samo spotkanie, a nie jak się ono nazywa. Beata, i właśnie o tym piszę- jak będziemy mieli 10000 zawodników, to będą grupy wyczynowe, startujące w zawodach i pchające postęp dyscypliny, ale będzie też większość, którzy będą chcieli miło weekend z psem spędzić i pobiegać.

Zakla, to nie jest tak, że po 10 treningach każdy pies może startować w zawodach. Moje pierwsze 10 treningów w życiu odbyłam w Forcie (pozdrowienia dla Iwony:) to przez nią zaraziłam się agility), ale Bari to i po 20 się nie nadawał na zawody. On potrzebował więcej czasu i tyle. Zresztą slalomu do tej pory ta główka nie kapuje:/ A z Drago po 5-tym treningu śmiało poszłabym na zawody dla początkujących i nie bylibyśmy bez szans:) Każdy pies ma swój własny moment, w którym główka 'zaskakuje' na czym ten sport polega.

Link to comment
Share on other sites

Zakla, to nie jest tak, że po 10 treningach każdy pies może startować w zawodach. Moje pierwsze 10 treningów w życiu odbyłam w Forcie (pozdrowienia dla Iwony:) to przez nią zaraziłam się agility), ale Bari to i po 20 się nie nadawał na zawody. On potrzebował więcej czasu i tyle. Zresztą slalomu do tej pory ta główka nie kapuje:/ A z Drago po 5-tym treningu śmiało poszłabym na zawody dla początkujących i nie bylibyśmy bez szans:) Każdy pies ma swój własny moment, w którym główka 'zaskakuje' na czym ten sport polega.

Dzienx za info. Mam nadzieje, ze ja z moim AM załapiemy o co w tym sporcie chodzi w ciągu roku:P A co do slalomu, to mielismy okazje "spróbowac" go na jednym tylko treningu(a bylismy aż na trzech:P) i tak jakos za trzecim razem Żwir załapał, ze trzeba od czasu do czasu skrecac, a wczesniej gdybym nie zlapala, to by sie wszystkie tyczki przewrocily, bo Ż postanowił zawrócić w samym środku slalomu:D

A teraz mam pytanko kiedy zaczyna sie nastepnysezon i jakie są wogole sezony agilitowe??? :Dog_run:

Link to comment
Share on other sites

Zakla

w tym roku z zawodów w Polsce są tylko Mistrzostwa Polski w których jeszcze nie wystartujecie! :D

Natsępny sezon zaczyna się na wiosb\nę we Wrocławiu a do tego czasu napewno będzicie biegać tak, że spokojnie będziecie mogli wystartować! :D

Link to comment
Share on other sites

Uważam, że rywalizacja jest potrzebna

A ja Ci powtarzam po raz n-ty, że mnie rywalizacja nie jest potrzebna. Ja potrafię uszanować, że Tobie jest; dlaczego nie potrafisz zrobić dla mnie tego samego? Dlaczego, zamiast pisać, że rywalizacja jest potrzebna, nie możesz napisać, że Ty jej potrzebujesz, nawet jeśli drugorzędnie?

Więcej: ja wolę ten rekreacyjny sport trenować pośród ludzi, którzy również nie potrzebują rywalizacji między sobą. I mam nadzieję, że uda mi się to zrobić w Polsce, że nie tylko w USA znajdę podobnie myślące osoby. Ale może w końcu jest to różnica kulturowa - na to wskazywałaby ta dyskusja, gdzie wyraźnie nie potrafię nawet wytłumaczyć, o co mi chodzi. :niewiem:

Dziś miałam długi dzień, ale może jutro postaram się dalej wyjaśnić, o co chodzi z tymi próbami w USA.

P.S. To, że poziom naszych polskich "wyczynowców" jest kiepski i że być może mało trenują (bo tak naprawdę, to ja nie wiem, ile trenują, ani nawet ile trenować powinni) nie zmienia ich celu i motywacji, a gdy piszę, że wolę trenować pośród ludzi, którzy nie potrzebują rywalizacji, to właśnie różnice w celach i motywacjach mi chodzi. Ty tej różnicy być może nie odczuwasz, bo, jak pisałaś, uważasz, że rywalizacja jest potrzebna. Ale ja ją odczuwam bardzo wyraźnie.

Link to comment
Share on other sites

A ja Ci powtarzam po raz n-ty, że mnie rywalizacja nie jest potrzebna. Ja potrafię uszanować, że Tobie jest; dlaczego nie potrafisz zrobić dla mnie tego samego? Dlaczego, zamiast pisać, że rywalizacja jest potrzebna, nie możesz napisać, że Ty jej potrzebujesz, nawet jeśli drugorzędnie?

Dlatego, że moim zdaniem rywalizacja jest potrzebna ogólnie, do rozwoju agility jako sportu, bo na razie ten sport jest u nas jeszcze w powijakach. I nie zmienia mojego zdania fakt, że wśród trenujących ten sport są takie osoby jak Ty, którym na rywalizacji nie zależy w ogóle, czy takie jak ja, które rywalizację traktują jako rzecz drugorzędną.

Tak jak napisała wyżej Elka - nikt nie zmusza Ciebie ani mnie do udziału w zawodach, również nikt nam nie zabroni trenować, gdy w zawodach nie będziemy brać udziału. Ja wybieram trenowanie z udziałem w zawodach, Ty wolisz trenować i w zawodach nie uczestniczyć. I masz do tego prawo.

Ale zupełnie nie mogę zrozumieć, dlaczego nie odpowiada Ci trenowanie wśród osób, które chcą brać udział w zawodach. Czy chęć rywalizacji (zdrowej oczywiście) jest jakąś skazą charakteru? Przecież u niektórych osób to jest wręcz odruch. Czy nie spotkałaś się z takimi sytuacjami, gdy np. kilkanaście osób pływa sobie w jeziorze, a 2-3 z nich nagle postanawiają się ścigać? Albo grupa ludzi gra w siatkówkę plażową i w pewnym momencie ktoś proponuje "rozegrajmy mecz"? Czy to jakaś zbrodnia?

Jeśli chodzi o regulamin uzyskiwania w agility kolejnych stopni, to faktycznie mógłby być on lepszy - np. powinien uzależniać przejście do następnej kategorii wyłącznie od liczby czystych przebiegów w poprzedniej, a nie również od lokat na zawodach. I dlatego napisałam, że to inna bajka. Ale nie neguję przez to potrzeby samych zawodów.

Link to comment
Share on other sites

A ja w pełni rozumiem, że chce się przebywać i trenować z ludźmi podobnie myślącymi! Ja lubię rywalizację, dlatego trenuję w klubie. Ale w pełni rozumiem ludzi, którzy jej nie lubią i wolą trenować z ludźmi podzielającymi ich pasje! Gram w siatkówkę plażową zupełnie rekreacyjnie, i wolę grać z ludźmi grającymi z tym samym podejściem co ja (mimo, że co nie co umiem, czyli nie jestem najgorsza dlatego tak twierdzę). W tym nie lubię rywalizacji, bo nie po to w to gram. I nie grywam z ludźmi, którzy traktują siatkę bardzo poważnie. Ale moim konikiem jest snowboard, i jazda z ludźmi którzy jeżdżą po to, żeby tylko zjechać z górki po prostu mnie męczy. I to na tyle, myślę, że w tej dyskusji już wszystko powiedzane.

Link to comment
Share on other sites

Haniu, ja tez cie rozumiem. Zreszta wiem o tym dobrze bo rozmawialysmy o tej sprawie osobiscie.

Ja z moim psiurem wzielam udzial w jednych zawodach i zrozumialam ze na razie to nie dla mnie a tym bardziej dla mojego psa, ktory jednak ciezko zniosl cala te atmosfere i widze ze jej sie to nie podobalo, za bardzo ja to stresowalo.

Dlatego tez patrzac na dobro i potrzeby psa, ktory wciaz lubi skakac wolalabym cwiczyc rekreacyjnie, "niesportowo" i tez raczej w grupie osob ktore nie nastawiaja sie na zawody. Ale nie wiem czy taka grupa w ogole istnieje. Zreszta ja jestem taki osiolek ze wole sie uczyc powoli - malymi kroczkami a nie wszystkiego na raz, bo inaczej trace kontrole nad tym co robie i w koncu nie wychodzi. Zreszta te moje spostrzezenia pojawily sie wlasnie w trakcie treningow, w praktyce.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...