Jump to content
Dogomania

Bursztynek - odszedł 7.11.2008 :''''''(


__Lara

Recommended Posts

A oto Twoje zdjęcia:

[URL=http://www.fotosik.pl][IMG]http://images48.fotosik.pl/46/0d8e24b8f3bae9e6med.jpg[/IMG][/URL]

[URL=http://www.fotosik.pl][IMG]http://images26.fotosik.pl/310/ac35bc0e56776fd6med.jpg[/IMG][/URL]

[URL=http://www.fotosik.pl][IMG]http://images37.fotosik.pl/45/a921b5515429cad0med.jpg[/IMG][/URL]

[URL=http://www.fotosik.pl][IMG]http://images35.fotosik.pl/46/da88fdb6ec6f0b9dmed.jpg[/IMG][/URL]

[URL=http://www.fotosik.pl][IMG]http://images29.fotosik.pl/310/02dac354b43a730cmed.jpg[/IMG][/URL]

[U][B]Niech wszyscy zobaczą jakim byłeś PIĘKNYM JAMNIKIEM![/B][/U]

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 240
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Mój kochany [SIZE=4][U][B]Bursztynek[/B][/U][/SIZE]. Urodziłeś się [U]12.04.1996 roku[/U]. Zabraliśmy Cię gdy miałeś 3 miesiące. Byłeś taki malutki. Gdy przyszłam po Ciebie to tylko ciągle spałeś, taki śpioszek. Potem niosłam Cię w kocyku na rękach do domu. Na początku wiele płakałeś, piszczałeś, byłeś zagubiony. Ale z biegiem czasu nas pokochałeś, a my Ciebie. Zdrowo rosłeś, byłeś pięknym jamnikiem. Tyle osób się Tobą zachwycało! miałeś taką piękną błyszczącą sierść.

Byłeś takim pojętnym psem! Mój ukochany przyjaciel! Lubiłeś w lato kopać krety na działce, dziury w ziemi, kopce. Uwielbiałeś się wygrzewać na słonku. Szedłeś wtedy na balkon albo werandę na działce i się wygrzewałeś, trzeba Ci było kocyk pościelić żebyś się położył.

Tyle ze mną byłeś gdy się uczyłam! Gdy się przygotowywałam do matury, do wszystkich ważnych egzaminów, sprawdzianów. Leżałeś sobie koło mnie. Albo przychodziłeś do mojego pokoju, kładłeś się na podłodze i sobie słodko lulałeś.

A tak nie lubiłeś wody! Te kąpiele...tak zawsze piszczałeś, cały blok Cię słyszał. Raz wyskoczyłeś cały w pianie i uciekłeś do pokoju.
Każdą kałużę omijałeś. Nigdy nie wchodziłeś na mokrą trawę, zroszoną rosą. Woda to był Twój wróg nr 1.

Rosłeś sobie i rosłeś Bursztynku, a ja myślałam, że będziesz zawsze ze mną.

I tak nagle zacząłeś się dziwnie czuć. Były to Święta Bożego Narodzenia 2007 roku. Leżałeś i tak ciężko oddychałeś przez nosek. Potem Ci to przeszło. Ale ja już wtedy byłam tym zaniepokojona. Zresztą już wcześniej szybko się męczyłeś przy zabawie. Schudłeś w ciągu ostatnich 2 lat, wysmuklałeś. Bardzo dużo piłeś.

Twój stan pogorszył się przez następne miesiące. Dostawałeś ataków: przewracałeś się na ziemię, cały drżałeś, przy tym siusiałeś. Często kaszlałeś. Do tego przychodziłeś do mnie w nocy, wchodziłeś na mnie i się we mnie wtulałeś, jakbyś się czegoś bał, tak bardzo....

Udaliśmy się z Tobą do weterynarza. I nie było dobrze :( Żołądek powiększony 4 - krotnie, powiększona wątroba, powiększone serce :(
Dostaliśmy pierwsze leki. Tak bardzo się już wtedy martwiłam, ale nie wiedziałam, że to aż tak niebezpieczne. A choroba już wcześniej podstępnie rozwijała się przez kilka lat, nie dając o sobie znać.

Stan żołądka się poprawił. Dostałeś specjalną karmę. Specjalne leki na wątrobę, leki na serce - vetmedin już do końca życia. Potem doszły leki odwadniające. I nie było źle. Widzieliśmy poprawę. Chociaż bywały dni lepsze i gorsze. Raz miałeś taką ochotę się bawić, większą nawet niż kiedyś, a raz leżałeś osowiały, bez życia.

Od około sierpnia 2008 roku było coraz gorzej. Chudłeś w oczach. Urodziłeś się jako pierwszy, byłeś jamnikiem dobrze umięśnionym, waga 12kg. Potem ważyłeś 9kg, 8kg, 7,5kg, 7,0kg.... mimo, że ataki przeszły to zaczynałeś miewać duszności. Już wcześnie były właściwie, ale teraz zaczęły się nasilać. Czasami stałeś cały dzień i całą noc na kocyku, nie mogłeś się położyć, bo uciskająca wątroba dodatkowo by utrudniała oddychanie. Tak się męczyłeś! Ale wracały dni lepsze. Wierzyłam, że będzie lepiej!

W październiku 2008 roku miałeś 2 cudowne tygodnie. Tak dobrze się wtedy czułeś! Zero duszności, radość życia, chęć do zabawy, jedzenia! Tak się wtedy cieszyłam Bursztynku!

Ale potem okazało się, że była to poprawa przed najgorszym.

Twój stan drastycznie się pogorszył na początku listopada. Przedostatnia wizyta u lekarza: powiększone obie komory serca, powiększona wątroba ( z powodu martwicy jej części, rosła cały czas, nie była dotleniona odpowiednio przez Twoje słabe serduszko,więc częściowo zamierała, częściowo rosła jeszcze bardziej), wątroba uciskała na tchawicę, zanik mięśni i krążenia w tylnich łapkach, obrzęk płuc (zbyt mała ilość tlenu, woda w pęcherzykach płucnych - leki na odwodnienie już nie pomagały...). Do tego ogromne wychudzenie, ważyłeś wtedy 6,5kg :-( same kości i nic więcej :( nie mogłeś się położyć, ciągle stałeś, głęboko oddychałeś, nosek Ci się cały rozchylał. Nic nie jadłeś, dławiłeś się przy każdym kęsku jedzenia. Potem też przy piciu wody. W ogóle nie schodziłeś z koca, z tapczanu, nie miałeś sił...Pani weterynarz dała nam straszną wiadomość: trzeba Ci skrócić te męczarnie :( pożyjesz najwyżej miesiąc, [U][B]najwyżej [/B][/U]:( ale umrzesz w strasznych męczarniach, roztwierając pyszczek i dusząc się, nie mogąc złapać powietrza :(

Jak się biłam z tymi myślami, co teraz :( ale nie mogłam patrzeć na Twoje cierpienie :( z jednej strony chciałam żebyś żył, ale nie chciałam być egoistką, patrzącą jak strasznie się męczysz, nie zasłużyłeś na to.

Czekaliśmy jeszcze kilka dni, było tam samo albo coraz gorzej, zacząłeś oddychać pyszczkiem :( był to dla nas sygnał, że czas się pożegnać Bursztynku :( :placz: nie zniosłabym myśli, że miałbyś się udusić, i to przez mój egoizm :( Tak wykończyła Cię choroba serca - kardiomiopatia :( Przespałam z Tobą ostanią noc, a właściwie czuwałam przy Tobie. Stałeś na łapkach prawie całą noc, słaniałeś się na nóżkach :( nad ranem gdy się obudziłam to leżałeś i spałeś. Ale byłeś taki słaby! gdy leżałeś potem na swoim kocyku to pyszczek leciał Ci sam do dołu, nie mogłeś go utrzymać :(

I nadszedł ten straszny moment :( Nie mogłam z Tobą pójść do środka, bo bym tego nie zniosła, pożegnałam się z Tobą w aucie, a Ty potem popatrzyłeś się na mnie tym smutnym i przestraszonym wzrokiem gdy byłeś już poza autem, to był Twoje ostatnie spojrzenie w moją stronę....

Tak krzyczałam w aucie, nie mogłam tego znieść, że odszedł mój Bursztynek :( mój ukochany, najlepszy przyjaciel :( po 12 latach i 7 miesiącach :( nie mogłam Cię już uratować, tak mi przykro :( Twoje serduszko było takie słabe, takie umęczone, pompowało krew, ale już nie było w stanie utrzymać innych narządów przy życiu :( tak szybko przestało bić :(

Odeszłeś 7.11.2008r., około godziny 14:20...3 dni przed moimi urodzinami :( były to najgorsze urodziny w moim życiu :(

Za niedługo miną 2 miesiące jak Cię nie ma, a ja tak strasznie tęsknię za Tobą :( tyle już płakałam, zwłaszcza w nocy, gdy często do mnie przychodziłeś :( tak mi brakuje Twojego futerka, zapachu, spojrzenia :(

Posadziłam Ci niedawno kwiatuszka w Ogrodzie Szczęśliwości [URL="http://www.dognet.pl/flower.php?fid=8974"]Ogród Psiej Szczęśliwości[/URL] .

Ciągle myślę o Tobie. Będziesz zawsze w moim sercu, na zawsze :( Bardzo mi Ciebie brakuje, ale wiem, że się kiedyś Bursztynku spotkamy, ja to WIEM!
Pan Bóg nie chciałby żeby mi Ciebie brakowało tam, gdzie ma być sama radość i szczęście.

Link to comment
Share on other sites

Tu Bursztynek młodszy:

[URL=http://www.fotosik.pl][IMG]http://images40.fotosik.pl/45/60f424e985cf6585med.jpg[/IMG][/URL]

[URL=http://www.fotosik.pl][IMG]http://images29.fotosik.pl/310/e6fee45f09e384b4med.jpg[/IMG][/URL]

[URL=http://www.fotosik.pl][IMG]http://images44.fotosik.pl/46/b3488a451cfef24emed.jpg[/IMG][/URL]

[URL=http://www.fotosik.pl][IMG]http://images47.fotosik.pl/46/cf66b88fe744a024med.jpg[/IMG][/URL]

[URL=http://www.fotosik.pl][IMG]http://images32.fotosik.pl/430/2d20824613edd73amed.jpg[/IMG][/URL]

Link to comment
Share on other sites

[URL=http://www.fotosik.pl][IMG]http://images30.fotosik.pl/310/9317af47572a2084med.jpg[/IMG][/URL]

[URL=http://www.fotosik.pl][IMG]http://images43.fotosik.pl/46/3cb766768f65479amed.jpg[/IMG][/URL]

[URL=http://www.fotosik.pl][IMG]http://images26.fotosik.pl/310/22730d99d779782emed.jpg[/IMG][/URL]

[URL=http://www.fotosik.pl][IMG]http://images33.fotosik.pl/435/a09e12de2c99eaacmed.jpg[/IMG][/URL]

[URL=http://www.fotosik.pl][IMG]http://images32.fotosik.pl/430/dc0b1f77d877f051med.jpg[/IMG][/URL]

Link to comment
Share on other sites

Bursztynek chory :((((( :

[URL=http://www.fotosik.pl][IMG]http://images50.fotosik.pl/46/77b37ccc437b944cmed.jpg[/IMG][/URL]

[URL=http://www.fotosik.pl][IMG]http://images34.fotosik.pl/430/4c19f8ec35a61443med.jpg[/IMG][/URL]

[URL=http://www.fotosik.pl][IMG]http://images43.fotosik.pl/46/9ce3055988f69a22med.jpg[/IMG][/URL]

[URL=http://www.fotosik.pl][IMG]http://images31.fotosik.pl/430/a3ed563183344892med.jpg[/IMG][/URL]

[URL=http://www.fotosik.pl][IMG]http://images39.fotosik.pl/46/b47af4355d503596med.jpg[/IMG][/URL]

Link to comment
Share on other sites

[URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images32.fotosik.pl/430/40d0f836e7de8881med.jpg[/IMG][/URL]

[URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images32.fotosik.pl/430/9317e1a801bba57amed.jpg[/IMG][/URL]

[URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images42.fotosik.pl/46/c109c0805fdaba8emed.jpg[/IMG][/URL]

[URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images32.fotosik.pl/430/db816bdff554c177med.jpg[/IMG][/URL]

[URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images34.fotosik.pl/430/2ea6fb945b807489med.jpg[/IMG][/URL]

Zdjęcia nie oddają tego w jakim był strasznym stanie, jak strasznie był wychudzony....:-(:-(:-(:placz::placz::placz:

Link to comment
Share on other sites

Edunio mój poprzedni jamnis długowłosy odszedł za TM 6 sierpnia 2002 toku. Do dzisiaj tesknię, do dzisiaj mam łzy w oczach gdy wspominam. W sercu na zawsze. Uratował mnie Rambo (po smierci Edunia zabrało mnie pogotowie) - nie dałąbym rady bez niego.

Trzymaj się - Bursztynek w twoim sercu zostanie na zawsze jak mój Edunio (też ma kwiatka na dognecie).

Link to comment
Share on other sites

Chociaż to bardzo smutne co się stało z Twoim pieskiem, to pamiętaj, że jest wiele innych takich "Bursztynków", które czekają na dom. Jak podarujesz dom i rodzinę innemu pieskowi, z pewnością łatwiej ci będzie po odejściu Bursztyna.

Być może pieski celowo żyją krócej niż ludzie, właśnie po to, aby ludzie w swoim życiu mogli się zaopiekować więcej niż jednym psiakiem.

Link to comment
Share on other sites

Bardzo ci wspolczuje i swietnie rozumiem, 21 sierpnia pozegnalam swoja 15,5 letnia owczarke, wspanialego przyjaciela. Nie moglam tez patrzec na jej meczarnie, tez chudla, siusiala i kupkala pod siebie, a potem doszedl krwiomocz. Dwa dni przed moimi urodzinami podjelam te smutna decyzje i zawolalam weta do domu, bylam przy niej do konca, pomoglam jej przejsc teczowy most. Gdy wet ja zabral, to lezalam i wylam na jej poslaniu.
Wiem jak to boli, minely 4 miesiace a ciagle czuje skurcz na mysl o Niej.
Trzymaj sie i wszyscy niestety przezywamy to predzej czy pozniej, One sa juz szczesliwe i zdrowe i czekaja az kiedys mi dolaczymy do nich i pojdziemy razem na dlugi spacer

Link to comment
Share on other sites

[B]Dziękuję wszystkim za słowa wsparcia! wiele dla mnie znaczą, naprawdę. Chciałam się podzielić tym wszystkim żeby było łatwiej.[/B]

[quote name='Monday']Chociaż to bardzo smutne co się stało z Twoim pieskiem, to pamiętaj, że jest wiele innych takich "Bursztynków", które czekają na dom. Jak podarujesz dom i rodzinę innemu pieskowi, z pewnością łatwiej ci będzie po odejściu Bursztyna.

Być może pieski celowo żyją krócej niż ludzie, właśnie po to, aby ludzie w swoim życiu mogli się zaopiekować więcej niż jednym psiakiem.[/quote]

Ja bym bardzo chciała mieć nowego pieska, przygarnąć jakąś bidę ze schroniska, jak widzę jamniki siedzące w schroniskach to mi się serce kraje :( ale niestety, nie mieszkam jeszcze we własnym domu, rodzice mi nie pozwalają mieć nowego psa :( żadnych zwierząt więcej, jedynie to chomika mi pozwolili mieć, ale to nie to samo :( dlatego czekam z utęsknieniem jak się już wyprowadzę do własnego mieszkania i wezmę i pieska i kotka, to moje marzenie! może już niedługo....

Napewno by mi było łatwiej to znieść gdybym mogła się zaopiekować innym pieskiem, kotkiem, zajęłoby mi to czas, a pamięć o Bursztynku i tak by została. No ale niestety głową muru nie przebije...:(

Jedyne co mogę na tę chwilę to pomagać w adopcji innym bidom ze schroniska :(

Link to comment
Share on other sites

:calus: Przytulam mocno!

Bursztynek na pewno jest Wam bardzo wdzięczny za podjętą decyzję - nie cierpi i pewnie biega szczęśliwy za TM.
I macha do Ciebie ogonkiem, tam z góry :).

Przeczytałam wszystko i przypomniało mi się jak odchodziły nasze domowe jamniki. Oba chorowały, oba zostały uśpione. Przy obydwu byłam w tych ostatnich chwilach... :-( Za obydwoma tęskniłam i płakałam. Z czasem ból przechodzi i pozostają wspomnienia.
Życzę Ci, żeby ból jak najszybciej minął!

[quote name='__Lara']Jedyne co mogę na tę chwilę to pomagać w adopcji innym bidom ze schroniska :([/quote]I robisz to wyśmienicie! Wielkie dzięki :loveu:.

Link to comment
Share on other sites

Dzięki Maciaszek! :angel: to wielkie słowa wsparcia :) potem biłam się z myślami, kilka dni po śmierci Bursztyna, czy dobrze zrobiłam. Ale teraz wiem, że tak, nie miał już szans wyzdrowieć, a nie zasłużył na to by przechodzić takie męki. Wolałam żeby umarł naturalnie, ale niestety nie dało się :(

Dziś znowu pokłóciłam się z rodzicami o psa, ehhhh. Kocham zwierzęta, kontakt z nimi daje mi wiele radości, masę radości. :Dog_run::wolfie: Co zrobić....:wallbash::niewiem:

Dzięki temu przynajmniej zobaczyłam jak wiele jest nieszczęścia wokół, ile zwierząt bezdomnych, cierpiących, ile potrzebuje naszej pomocy.
Dlatego jakbym dorwała kogoś katującego zwierzę albo wyrzucającego to.....:onfire::chainsaw::baddevil::snipersm::2gunfire::x:evil::-x

Link to comment
Share on other sites

A mi łzy lecą po policzkach:-(:-(
Nie mogę powstrzymac smutku...
Laro.Tak cudownie o NIM piszesz.Tyle miłości pokazujesz....
On na zawsze bedzie z Tobą.Do końca Twojego zycia.Potem juz tylko będzie radość i szczęśćie z ponownego spotkania.

Podobnie odchodził mój jamnis Dzekuś
[*]

Link to comment
Share on other sites

:( ale niestety, nie mieszkam jeszcze we własnym domu, rodzice mi nie pozwalają mieć nowego psa :( żadnych zwierząt więcej,



Niestety Laro, w tym przypadku jedynym rozwiązaniem jest postawienie rodziców przed faktem dokonanym i wejście z nimi w krótkotrwały konflikt z powodu przygarnięcia pieska pomimo ich sprzeciwów. Przecież z domu Cię nie wyrzucą. Zapewnisz ich, że jak będziesz się wyprowadzała, to psiak wyprowadza się z Tobą. Czasami trzeba postępować nie fair [IMG]http://static.dogomania.pl/forum/images/icons/icon7.gif[/IMG] Przecież wiadome jest, że rodzice do nowego pieska przywykną.
Ja tak zrobiłam pół roku temu:razz:

zyczę powodzenia !!!!

Link to comment
Share on other sites

[B]Monday[/B] nie szalej. Chcesz żeby Lara zamieszkała w schronisku z pieskami ;). To o czym piszesz z pewnością ma jakiś sens ale ludzie są różni a ja znam domy gdzie konflikt jest długotrwały bo już dobrze kilkuletni. My też jesteśmy zwierzętami stadnymi i dopóki nie mieszkamy u siebie trzeba iść na kompromis. Z resztą jak już mieszkamy u siebie też niestety.
Lara jest bardzo sensowną, pełnoletnią młodą osobą i myślę, że podejmie dobrą decyzję.

U mnie jest podobna sytuacja chociaż całkiem odwrotna. Bo to ja jestem rodzicem. Jak przygaduję w domu, że możeby tak jakiegoś pudelka na tymczas to moje dzieci (czyt: 17-letni syn) mówi: "NIE ! bo będę musiał wstawać o 5. rano, żeby zdążyć wyprowadzić całe stado!" i ma rację. No i co ja mam biedna mama zrobić :placz: jak wiem, że to jest wspólny obowiązek bo wszyscy pracujemy lub się uczymy.

Link to comment
Share on other sites

[B]Laro[/B], jesteś dzielna że aż hej !
Ja nie potrafiłabym napisać takiego pięknego tekstu, mało tego ja kilka razy się przymierzałam, żeby historię Bursztynka przeczytac do końca.
Cieszy mnie bardzo, że zamiast wypłakiwać się w poduszkę (chociaż taki etap pewno też przechodziłaś) czynnie postanowiłaś odreagować utratę bliskiej istoty. Zobacz ile spraw rozruszałaś ! - nie ma to jak młoda krew !
Rodzicom bym trochę odpuściła bo w końcu każdy inaczej przeżywa utratę bliskich. Proponuję bardziej podstępna taktykę - zachęcać do oglądania piesków pod pretekstem podzielenia się z nimi swoim Hobby - zawsze jest szansa, że się w końcu zakochają :evil_lol:.
A tak w ogóle to [I][U]nic się nie dzieje bez przyczyny [/U][/I]dlatego warto poszukac w obecnej sytuacji pozytywnych stron. Np. gdybyś miała szybciutko następnego pieska to nie miałabyś czasu na schroniskowe?! - i ile by straciły ?!:-(

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Monia70']A mi łzy lecą po policzkach:-(:-(
Nie mogę powstrzymac smutku...
Laro.Tak cudownie o NIM piszesz.Tyle miłości pokazujesz....
On na zawsze bedzie z Tobą.Do końca Twojego zycia.Potem juz tylko będzie radość i szczęśćie z ponownego spotkania.

Podobnie odchodził mój jamnis Dzekuś
[*][/quote]

Dziękuję [B]Monia70 [/B]:-( ja też płakałam jak to pisałam :-( ale to jest mój najlepszy przyjaciel po prostu, chciałam go jakoś upamiętnić. Żeby nie był tylko w moim sercu, ale też by zobaczyli go inni. I tak był bardzo dzielny, ta powiększona wątroba napewno go bolała, bo nam mówiła to pani weterynarz, a on nie skowyczał, nic :( tylko miał takie smutne oczka, bardzo zmęczone, widać w nich było ból, niesety :(

[B]Monday[/B], taka opcja raczej nie wchodzi w grę, tak jak napisała JOMA :( rodzice bardzo boją się kolejnych wydatków jeśli pies okazałby się chory (dużo się naczytaliśmy o chorobie Bursztyna i były takie przypadki, że chorowały psy na kardiomopatię już w wieku 2-3 lat, trzeba je było potem leczyć do końca życia). Ja mam pomysł kiedyś na takie coś: założyć psu konto i np. miesięcznie odkładać 10zł, potem w razie choroby będą fundusze, nazbiera się (chociaż lepiej jakby nie trzeba było z nich korzystać). Poza tym rodzice nie są aż takimi miłośnikami zwierząt jak ja, nie mają może takiej potrzeby żeby mieć kolejnego psa (mama może jeszcze, tata już napewno nie). Proponowałam nawet kota, bo koty też bardzo bardzo lubię, ale zaś mama boi się jego zachowania, wywracania doniczek, chodzenia po firanach, etc. ehhh. Może JOMA ma rację, może to kwestia czasu. Raptem minęły 2 miesiące...no właśnie...dzisiaj minęły dokładnie 2 miesiące jak Bursztyna nie ma :-(:placz: nie ma dnia żebym o nim nie myślała :-( ja z nim miałam taki specyficzny kontakt myślowy, naprawdę, jak się czegoś bał to zawsze do mnie biegł mimo, że to nie ja go żywiłam w domu.

[B]JOMA[/B] również dziękuję za słowa wsparcia, miło mieć dobrych ludzi wokół siebie, zwłaszcza sąsiadów ;) Masz rację, śmierć Bursztyna przyniosła wiele zmian w moim życiu, w sensie takim, że zajęłam się pomocą dla innych zwierzaków i to jest piękne. Naprawdę, mimo, że jest tyle cierpienia to aż chce się żyć, że można tyle pomóc :)

Co do podstępnej taktyki to ją realizuję, mama się zachwyca niektórymi pieskami :D ostatnio jak jej pokazałam taką piekną długowłosą jamniczkę szukającą domu to była zachwycona i zaczęła przebąkiwać, że jeszcze nie teraz czas na nowego psa, więc może coś z tego będzie. Ale napewno jak będzie nowy pies to ja go zabieram potem do siebie :lol:

A co do dt to ja chętnie wyprowadzę jakiegoś pudelka :P

Link to comment
Share on other sites

Obawiam się, że przy następnym pudelku to ja musiałabym się sama wyprowadzić :eviltong:.

Jest takie powiedzenie: [B][I][U]"czas goi rany"[/U][/I][/B] i to jest prawda ale pod warunkiem, że się doda: [B][I][U]"ale zostawia blizny"[/U][/I][/B] Z tym, że z bliznami łatwiej życ.
Tak, że Laro jeszcze dużo przed tobą i życzę ci wytrwałości. Na wszystko w życiu człowieka przychodzi czas przyjdzie i na następnego pieska a może i kotka.

A Bursztynek był świetny. Miał to szczęście, że był kochany i zadbany. Ale jaki mógł być jak miał taką wspaniałą panią :loveu:.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Monday']Muszę przyznać, że takie "nękanie" rodziny pokazywaniem biednych psiaków w potrzebie też jest fajnym sposobem. Tylko, żeby nie przesadzić...żeby nie zaczęło to denerwować rodzinki, bo może być jeszcze gorzej.[/quote]

Spokojnie Monday, nie robię tego aż tak nachalnie :P

Link to comment
Share on other sites

[quote name='JOMA']Obawiam się, że przy następnym pudelku to ja musiałabym się sama wyprowadzić :eviltong:.

Jest takie powiedzenie: [B][I][U]"czas goi rany"[/U][/I][/B] i to jest prawda ale pod warunkiem, że się doda: [B][I][U]"ale zostawia blizny"[/U][/I][/B] Z tym, że z bliznami łatwiej życ.
Tak, że Laro jeszcze dużo przed tobą i życzę ci wytrwałości. Na wszystko w życiu człowieka przychodzi czas przyjdzie i na następnego pieska a może i kotka.

A Bursztynek był świetny. Miał to szczęście, że był kochany i zadbany. Ale jaki mógł być jak miał taką wspaniałą panią :loveu:.[/quote]

Ja wiem, muszę być cierpliwa ;) chociaż łatwo nie jest, ciągle widzę Bursztyna przed oczami.

Ja myślę dzisiaj tak, że nawet jak będę mieć jeszcze jakiegoś psa/ kota lub obydwa na raz, to i tak nie zastąpią miejsca Bursztyna, on był pierwszym psem, wyjątkowym. Tak to czuję. Ale to oczywiście kwestia czasu. Bo ja się szybko przywiązuję :p chociaż coś w tym jest, że ten pierwszy pies jednak szczególnie jest cenny i drogi człowiekowi.

Bursztyn to była moja "Sabaka kochana" :lol: i zawsze będzie.

Link to comment
Share on other sites

  • 4 weeks later...

Piekny psiak, zawsze smutno, jak pies odchodzi, moj najukochanszy Bosik odszedl nie mial jeszcze 8 lat. Odszedl na raka a ja po nim wylam. Odszedl sam, nie dal nam podjac decyzji o uspieniu Go. Bardzo mi przykro, ale trzymaj sie, jeszcze znajdziesz przyjaciela. Ktos mi kiedys powiedzial, ze pies odchodzac wyznacza swojego zastepce. Kiedys przyjdzie do Ciebie ten psiak i pokochasz Go inaczej niz Bursztynka, bo Bursztynka nic nie zastapi, ale zapelni pustke w sercu...czego Ci zycze.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='shirrrapeira']Piekny psiak, zawsze smutno, jak pies odchodzi, moj najukochanszy Bosik odszedl nie mial jeszcze 8 lat. Odszedl na raka a ja po nim wylam. Odszedl sam, nie dal nam podjac decyzji o uspieniu Go. Bardzo mi przykro, ale trzymaj sie, jeszcze znajdziesz przyjaciela. Ktos mi kiedys powiedzial, ze pies odchodzac wyznacza swojego zastepce. Kiedys przyjdzie do Ciebie ten psiak i pokochasz Go inaczej niz Bursztynka, bo Bursztynka nic nie zastapi, ale zapelni pustke w sercu...czego Ci zycze.[/quote]

Dziękuje za ciepłe, miłe słowa wsparcia :lilangel:

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...