Jump to content
Dogomania

wylew u psa


montana1

Recommended Posts

Ale pogorszenie wzroku może być też powylewowe. I już nie minąć. U mojego psa tak właśnie było - każdy kolejny wylew pogarszał pole widzenia. Tak czytam i się zastanawiam - z tego co opisujesz, ten drugi atak moim zdaniem to nie była padaczka. Bardziej wygląda na mikrowylew, który często jest następstwem wylewu.
Objawy faktycznie mają cechy zespołu przedsionkowego ale to przecież nie musi oznaczać guza mózgu. Zależy, w której jego części był wylew. Mój Vario miał właśnie silny zespół przedsionkowy na skutek wylewu. Za każdym razem. A wylewy miał cztery.

Przy zaburzeniach neurologicznych badanie krwi nie podpowie rozwiązań, ale pozwoli ocenić w jakim ogólnie stanie jest Rex. Ja bym takie zrobiła.

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 242
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Ale w tym rzecz że my siedzimy jak na monie bo nie wiemy co dalej będzie Mama spać nie może ciągle się boi co dalej się wydarzy czy za chwile czy nie i tak samo ja,nie dajemy już rady tego oglądać, śpimy z nim i jak się tylko ruszy to oczy mamy wielkie i trzęsiemy się z nerwów i są to już tak silne nerwy że człowiek obawia się o siebie i o Mamę najbardziej,kto wie co dale może być i ile będziemy się męczyć o ile tego wytrwamy.
Kochani ludzie ja nie mogę się naprawdę pogodzić z tym że to już jego kres i będę go przeżywał bardzooo długo ale niestety pies człowieka nie przeżyje i prędzej czy później musimy znosić jego odejście i ja jestem właśnie w tej diabelnej chwili z którą moje serce walczy ale bez skutku.
Już nie będę miał nigdy psa bo tego przechodzić nie będę ponownie, a kocham te czworo nogi bardzo.
Powiedzcie jak się z tym pogodzić co sobie wpajać do głowy żeby tak nie cierpieć?

Link to comment
Share on other sites

Wiesz co....przede wszystkim walczcie do końca...żebyście potem do końca życia nie wyrzucali sobie, że nie zrobiliście dla niego wszystkiego co mogliście. Mój pies też miał 13 lat, też był w typie owczarka i jak już pisałam miał 4 wylewy. I dopiero po czwartym było widać, że on już nie chce żyć i musiałam podjąć decyzję...

Będziecie wiedzieli kiedy przyjdzie ten dzień, tego się nie da wytłumaczyć, to po prostu widać. Ale nie odbierajcie i sobie i jemu szansy na to, żeby jeszcze jakiś czas spędzić razem.

Link to comment
Share on other sites

Niestety ale już za późno żebym ja sam decydował to było by inaczej ale jest jeszcze moja mama.
Reksio już spoczywa na wieki i nie wiem kiedy się pogodzę z tym. Z tęsknoty cierpienia nie da się opisać.
Jest pochowany na ogrodzie naszym i jak tam pójdziemy to serce będzie bolało strasznie,powiedzcie jak sobie pomóc w tym żeby po tym nie cierpieć psychicznie? jak z tym żyliście przez te pierwsze najgorsze dni???

Edited by darko-1980
Link to comment
Share on other sites

  • 5 months later...

Witajcie,
wiem, że minął rok od czasu chorowania Tiny, której niestety już z nami nie ma, ale może komuś moje informacje będą przydatne, więc opiszę w skrócie co i jak. Prawdopodobnie to nie był wylew...
Środa noc - Tina dostaje "ataku", który na początku jest podejrzeniem padaczki, potem wylewu. Dostaje leki o których pisałam, po 2 dniach wychodzi ze szpitala, bierze w domu leki powoli dochodzi do siebie. Trochę ją znosi w prawo, kręci się w kółko, ale jest. Po kilku dniach chętnie je i sama wychodzi na spacer.
10 dni później noc - Tina dostaje 2 "ataku". Daję lek doodbytniczo jedziemy do szpitala. Przez 4 dni dostaje kroplówkę z glukozą (wożę ją codziennie na kroplówki), na nerki itd bo okazuje się, że nerki wysiadają. W sobotę zaczyna wymiotować krwią i żółcią. W niedziele nie może się podnieść, leży praktycznie, gdy trzymam jej ręcę pod głóką na stole przy kroplówce ona praktycznie na mnie nie patrzy jej stan jest bardzo cieżki. Postanawiam zostawic ją na noc w szpitalu proszę, pomimo ze to niedziela, o badania krwi. Gdy ją zostawiam nawet Mała się nie podnosi, jest straszny stan. O 20 dostaję telefon, że jest sepsa. O 22 telefon, że pies dostał ataku serca jest reanimowana. Pół godziny później Tina umiera - nie udało się jej uratować.
Co się stało? Nie wiemy. Ale to prawdopodobnie nie był wylew, i to nie była padaczka. Lekarze nie wiedzą co to było, wiem, że bezpośrednią przyczyną śmierci było to, że serduszko nie wytrzymało.

Tina miała plamę pod pachą brzydką łuszczącą się skórę. Biopsja wykazała gruczolakoraka. I od tego się zaczęło. Plama się pojawiła po 2 tygodniach 2 ataki a po kolejnych 2 Tinuś odeszła.
Nigdy nie sądziłam, że plama pod pachą może zabrać mi ukochaną sunię. Nigdy nie zapomnę jak bardzo cierpiała, jak ją przytulałam gdy umarła i była taka zmieniona na pyszczku jak nie ona - bardzo cierpiała, bardzo żałuję, że nie umarła przy mnie, że czuła się sama, ale zostawiając ją byłam pewna dwóch rzeczy: że umrze na pewno, ale że jak przyjadę i zdecydujemy się na uśpienie. I byłam pewna tego, że gdybym ją wzięła do domu i cokolwiek by się zadziało plułabym sobie w brodę, że nie umiem pomóc.
Tinuś kocham Cię na pewno się spotkamy a teraz biegaj z przyjaciółmi.

Link to comment
Share on other sites

Witam. Przeczytałam cały wątek, gdyż niestety zaczął dotyczyć mojej Kajtusi. Opiszę po kolei. Kajtusia to kundelka, ma minimum 18 lat (jesat ze schroniska, nie wiem dokładnie). Od paru lat nie widzi, chyba też bardzo mało słyszy. ale nauczyła się tak funkcjonować. Chodzimy na spacerki koło bloku, je, załatwia się, spokojnie śpi. Z leków dostaje Cimalgex na stawy.Tzn. tak było do niedawna. Zaczęło się zmieniać w ostatnich dniach lutego. Sunia dostała nagle wieczorem, już zasypiając ataku bardzo podobnego do padaczkowego. Trwał parę minut, po czym wszystko wróciło do normy. Dzwoniłam rano do weta, powiedział, żeby obserwować, bo czasem u staruszków zdarza się taki atak sporadycznie. Przez prawie dwa tygodnie było dobrze. Po czym Kajtusia nagle przestała siusiać. Nie siusiała prawie całą dobę. Bałam się, że to nerki. Ale okazało się, że nie, wyniki nerkowe ok, USG nerek też. Natomiast wyszło bardzo wysokie ciśnienie, norma przekroczona przeszło półtora razy. To podobno może wywoływać problemy z oddawaniem moczu. Sunia zaczęła dostawać leki na obniżenie ciśnienia. Chwilę to trwało, zanim udało się optymalnie ustawić dawki, ale potam znowu było dobrze. W środę Kajtuni nagle spuchł pyszczek. Cały. Pomyślałam, że to od kamienia nazębnego. Nawet dzwoniłam do weta czy nie dałoby się jej tego kamienia wyczyścić, ale powiedział, że z jej problemami nie będzie jej wprowadzał w narkozę. Dostała antybiotyk. Spuchlizna przeszła. Ale sunia zaczęła tracić apetyt. Miałam w tym tygodniu któregoś dnia znowu wybrać się z nią do lekarza. Tymczasem od wczoraj (jak zwykle w weekend, kiedy jest ograniczony wybór wetów) zaczęły się problemy. Kajtusia zrobiła się niesamowicie pobudzona. Odkąd się postarzała, zawsze dużo spała, a wczoraj cały dzień nerwowo krążyła po mieszkanu. W nocy zrobiło się jeszcze gorzej. Wpadała na meble, głową parła na przeszkody i piszczała nie potrafiąc wyminąć. Chwilami chwiała się na łapkach. Rano nadal to samo. Była wykończona, ale wciąż pobudzona. Chwilami uspokajała się dosłownie na maksimum 10 minut, jakby zlekka drzemała i znowu to samo. Bardzo dużo siusiała po mieszkaniu, chociaż raczej świadomie, zrobiła też soporo kupy, takiej dość smolistej. Nic od wczoraj nie je. Byłam z nią oczywiście u lekarza. Stwierdził po objawach tzw zespół przedsionkowy (prawdopodobnie spowodowany nie za dużym na szczęście wylewem. Patrząc jak sunia męczy się byłam gotowa pomóc jej odejść, ale doktor stwierdził, że ma szanse. Dostała antybiotyk (bo miała jeszcze gorączkę, 39,4), witaminy, jakiś środek przeciwzapalny i kroplówkę z płynu wieloelektrolitowego. Podobno powinna dostać steryd, ale w związku z gorączką wet bał się podać. Poza tym dał receptę na nivalin, i mam kupić Carsivan, bo akurat nie mieli (sunia dostawała już zamiennie za carsivan tańszy pentohexal). Po powrocie od weta Kajtusia jeszcze trochę tak nerwowo się kręciła, potem bardzo zwolniła, ułożyłam ją na legowisku i od co najmniej pół godziny wreszcie śpi oddychając spokojnie. Wet powiedział, że decydujące będzie najbliższe 24 godziny. Mieszkam sama, chodzę do pracy i strach zostawić samego tak chorego psa. Na jutro wzięłam na siłę urlop (wkurzając tym szefa). Mam nadzieję, że potem będzie mogła zostawać, z pracy nie zrezygnuję, nie mogę. Jutro jedziemy z Kajtunią do naszego, zaufanego weta. Zobaczymy, co on powie. Na razie modlę się o spokojną noc.
Aha, jeśli chodzi o objawy, na podstawie których wet postawił diagnozę to: pobudzenie, napieranie na przeszkody, chwiejny chód, opadająca prawa powieka, lekko przechylona w prawo głowa, słaby kontakt, nie reagowała niemal nawet na zastrzyki, jakby jej było wszystko jedno, to się jej nie zdarza)
Proszę o kciuki za małą (dobre słowo też się przyda).

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Dołączam się do grona właścicieli psów po wylewie. Dzisiaj moja dwunastoletnia suka dostała pierwszego wylewu. Wizyta u lekarza weterynarii zaliczona, sterydy podane, leki do odebrania w przeciągu następnych dwóch dni.
Interesuje mnie, jak prawidłowo podjąć opiekę nad psem po wylewie?
Najprawdopodobniej kolejne wylewy to kwestia czasu. Co robić, gdy kolejny wylew się pojawi?

[B]psokot, [/B]jak sytuacja wygląda u Ciebie? Minęły cztery dni od Twojego wpisu.

Link to comment
Share on other sites

Niestety wylewowi nie można zapobiec. Masz rację, że kolejny się pojawi prędzej czy później.
Jak już będzie z sunią wszystko ok, możesz podawać jej leki poprawiające krążenie mózgowe. I w zasadzie to tyle.
W przypadku każdego wylewu, również kolejnego, najważniejsze jest szybkie podanie właściwych leków i spokój.
Trzymam kciuki, żeby Wasze psy szybko z tego wyszły.

Aaaa, jeszcze jedno. Jedzenie i woda powinny być umieszczone na podwyższeniu. Albo jakiś podest albo specjalny stojak na miski - żeby nie musiały się schylać w trakcie jedzenia.

Link to comment
Share on other sites

Leki poprawiające krążenie mózgowe odbieramy jutro. Z czego wytłumaczył mi lekarz weterynarii, mają one poprawić krążenie krwii w kapilarach w mózgu. Dostanę je do ręki to będę wiedziała więcej.
Odnośnie pożywienia oraz wody na podwyższeniu, to moja suka je i pije na leżąco, co zauważyłam ostatnio. Zadbam o to, aby mimo wszystko umieścić miski wyżej, by nie musiała się tak nachylać.

Ah, i rozumując z Twojej wypowiedzi, po każdym wylewie nie muszę udawać się z psem do kliniki (ewentualnie tylko w bardzo złożonych wylewach)? Ten przedwczorajszy był słaby i suka wróciła bardzo szybko do siebie.

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...

[quote name='Skyy']Leki poprawiające krążenie mózgowe odbieramy jutro. Z czego wytłumaczył mi lekarz weterynarii, mają one poprawić krążenie krwii w kapilarach w mózgu./.../
Ah, i rozumując z Twojej wypowiedzi, po każdym wylewie nie muszę udawać się z psem do kliniki (ewentualnie tylko w bardzo złożonych wylewach)? Ten przedwczorajszy był słaby i suka wróciła bardzo szybko do siebie.[/QUOTE]

Skyy, możesz napisac co to za leki?

Link to comment
Share on other sites

Szczerze nie jestem w stanie napisać, co dokładnie dostaje moja suka. Nie ma mnie w domu, nie ja odbierałam lek, brak etykietu na opakowaniu. Wiem, że jest w postaci płynu i z opisu mojej mamy, pachnie jak krople żołądkowe.
Muszę zadzwonić do kliniki i dopytać.

Link to comment
Share on other sites

  • 3 months later...

Czesc Kochani. Mojego pieska tez dopadl wylew, na szczescie dzisiaj byla u nas Pani dr i stwierdzila,ze nie jest juz tak zle. Wczoraj bylismy u innej i nie widziala oczoplasu, pomimo tego,ze jej mowilam, ze cos takiego zaobserwowalam w aucie jak do niej jechalam z psem. Piesek ma na imie Pongo ,ma. 13Lat i jest juz po ciezkiej babeszji,po ktorej juz byl praktycznie sztywny... na szczescie wyszedl z tego..a teraz to... wczoraj sie przewracal, dalam mu sama kroplowke w domu w nocy (jestem samotna ale szczesliwa mama 2letniej corci),bo tylko to nam dala na moja wyrazna prosbe ta zla i nie doswiadczona Pani wet... przesiedzialam z nim pol nocy, wychodzilam z nim na siusiu,bo popuszcza, ale nad ranem musialam isc do corci...na szczescie dobrze spala i nie zauwazyla,ze mnie nie ma ,tak to bysmy obie spaly z psem na kanapie hehe ta zla pani wet stwierdzila,ze nie poda mu sterydow,bo to juz nic u niego nie da!!! Na szczescie dzisiaj ta dobra pani wet (wyciagnela nam psa z babeszji 5lat temu) dala mu steryd i odrazu zauwazyla oczoplas i ze to wylew... piesek juz pije sam wode,nie z mojej dloni i wcina malymi porcjami udko z ryzem i marchewka :) czytalam Wasze wszystkie posty i plakalam. Mam nadzieje,ze nasz piesek troszke pozyje. Jeszcze sie przewraca,ale jest lepiej. Duzo spi..mam nadzieje... pani dr zalecila tez karsivan, po babeszji go przyjmowal,ale niestety na chwile obecna nie stac mnie na jego zakup. Na szczescie furosemid mamy,wiec dajemy w tabletkach, wit b tez, essentiale forte. Pani dr wypisala nam recept. Na steryd i nootropil. Eh, oby bylo dobrze,bo nie wyobrazam sobie,ze moglo by go teraz zabraknac,a corcia tym bardziej,bardzo go kocha,tak samo jak ja. Przepraszam za chaotyczne pisanie,ale nie dosc,ze noc zarwana,to jeszcze od 5.30 stanie,gotowanie dla psiurka jedzenia,wynoszenie go na siusiu,do tego malutka... eh, padam na pysk... a jeszcze 3tyg temu jezdzilam z nim na kroplowki,bo bylo podejrzdnie,ze cos zjadl nie odpowiedniego i strasznie wymiotowal i sie odwadnial i tak caly tydzien 2 razy dziennie, dobrze,ze corcie moglam u kolezanki zostawiac...poszlo w h kasy,do tego karma weterynaryjna hepatic royala...a przeciez to juz mogl byc tzw mikro wylew... zaluje,ze tak pozno tu trafilam...wtedy niestety nasza ta dobra pani wet byla chora i nie mogla malego zbadac,dlatego jezdzilismy do tej byle jakiej,bo u nas ciezko z dobrym wet. Pozdrawiam. Iza

Link to comment
Share on other sites

A no i dzisiaj moj tata nakarmil go starym kotletem mielonym.... :( odrazu widzialam,ze sie zle czuje, dalam mu silimarol 70mg i furosemid 40mg...wyszlam z nim na dwor, posiusial i strasznie mu sie odbilo..sam kotlet..myslicie,ze przezyje to? Rano mamy do wet... myslicie,ze da rade temu kotletowi i nie bedzie wymiotowal? A i baczki okropnie cuchnace puszcza

Link to comment
Share on other sites

  • 4 months later...

Witam moja bokserka kilka dni temu miała wylew. Obiawy zaczęły się kilka tygodni wcześniej. Zrobiła się apatyczna. Zaczęło coś się dziać z chodzeniem myślałam że to stawy bo miała już z nimi problemy i momentami przy jedzeniu zaciskała jej się szczęka tak że nie mogła chwycić jedzenia. Dostała antybiotyki i niby przeszło. Minęło kilka dni i dostała pierwszy w swoim życiu atak padaczki:( Ataki powtarzały się jak w zegarku co godzinę. Przez dwa dni miała ich ze dwadzieścia. Po atakach nie widziała, ciągnęło ją na prawa stronę, zataczała się obijała się o wszystko, chodziła jak by ja ktoś nakręcił nie chciała kłaść się spać. Weterynarz kazał dawać Raście pexion przez kilka dni, memotropil dwa razy dziennie i luminalum unia doraźnie. Po kilku dniach ataków już nie ma. Ale dalej jest smutna, apatyczna, nie chce kłaść się spać choć zasypia na stojąco trzeba to robić na przymus, zatacza się, popiskuje jak zabolą ja łapy i cały czas chodzi. Nie woła że chce na dwór zdarzyło jej się kilka razy zesikać w domu. Polepszy jej się, czy to chodzenie i bezsenność jej minie? Najgorzej jest w nocy bo śpi po godzinie a ja razem z nią. Męczymy się wszyscy:( Ma apetyt i dużo pije. Proszę o jakąś radę. Będę bardzo wdzięczna. Pozdrawiam wszystkich :)

Link to comment
Share on other sites

Martin proponuje encorton przez 5dni po 1tabletce plus nootropil 2 razy dziennie do tego jezeli ma problem z cisnieniem i ew serduchem to furosemid 2 razy dziennie po 1tabl. Encorton po 5dniach odstawiasz a nootropil ciagniesz do momentu poprawy dot zaburzenia rownowagi u nas to poszlo szybko i bardzo ladnie sie wchlonelo. Zostalo lekkie przechylenie lebka ale u nas padaczki nie bylo na szczescie. Malo tego specjalna dieta - ryz , drob,marchew - mozesz dac wiecej warzyw ale chofzk przede wszystkim o drob ktory usprawnia regeneracje komórek po wylewie. Ja gotuje miesko z marchwia, lowie wszystko, miesko drobie, marchew drobie i gotuje na tej samej wodzie ryz na taka papke jak potrzeba to dolewam przegotowanej wody podczas gotowania ryzu. Pisz jakby co na maila: [email protected] buziaki dla Was

Link to comment
Share on other sites

A do tego robilam swojemu masaz calegp cialka - zaczynalam od poduszeczek i skupialam sie na lapkach i cale cialo i glowke... Calego masowalam jak malo co chodzil albo i wogole i rehabilitowalam chociaz 2 razy dziennie lapki - zginalam i prostowalam- wszystko delikatnie i intuicyjnie

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...