Jump to content
Dogomania

Po kastracji - ULGA


Lara

Recommended Posts

  • Replies 1.5k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='Bzikowa']To już jutro.
Boję się jak cholera :placz:
Najbardziej, że zmieni się w leniwą kluchę i będzie mi go żal.
Ale tra być twardym...[/QUOTE]

Nie bój się! nie ma czego;)
W leniwą kluchę się nie zmieni, mój był dzisiaj pierwszy raz na łąkach od czasu kastracji (3 tygodnie) i nawet pofrisbował i biegał za piłką:multi: A biegał szybciej niż przed zabiegiem

Trzymam kciuki za Bzika

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Bzikowa']Kinia, dziękuję. Ja jestem chyba chora psychicznie no, po prostu jest mi niedobrze ze strachu... :shake: Oczywiście irracjonalnego - mam nadzieję.[/quote]
Jesli tak bardzo sie stresujesz to moze cos na uspokojenie by pomoglo? serio mowie, jakaś melisa czy krople?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Bzikowa']Kinia, dziękuję. Ja jestem chyba chora psychicznie no, po prostu jest mi niedobrze ze strachu... :shake: Oczywiście irracjonalnego - mam nadzieję.[/QUOTE]
Wiesz, co ja przed zabiegiem grubego latałam do WC co pięć minut z nerwów. nie wspominając o tym, że nie mogłam skupić się na niczym w szkole:oops:
Nerwy są straszne i wiem, że mówienie że wszystko będzie dobrze i tak nic nie da.
Trzymajcie się!

[quote name='akodirka']pewnie dlatego, ze ma luźno między nogami :evil_lol:[/QUOTE]

hahahahahahaha:evil_lol::evil_lol::evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

Byliśmy w poniedziałek u weta. Okazało się, że z 3 czy 2 szwów został tylko jeden, ale ranka pięknie zagojona, a to co mi się nie bardzo podobało wokół to był stan zapalny skóry, który niestety się przyplątał. Dostaliśmy na niego maść, smaruje i dzisiaj już prawie nie ma śladu. We wtorek była kąpiel, bo Noddy wyglądał już okropnie, od razu lepiej się poczuł.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='AlaNowak']W poniedziałek był zabieg..... Niestety na razie poprawy w zachowaniu nie widzę. Ale może zmieni się z czasem :-([/quote]

niektóre psy podobno wyciszają sie i zmienia sie ich zachowanie dopiero po kilku miesiącach, tak napewno bedzie w naszym przypadku, albo i dłuzej... :shake:

ja sie tak przybieram do tego zabiegu a juz tyle psow z dogo w tym czasie wycieto :razz: znajac zycie to pewnie dopiero w marcu wytne malucha... :shake:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='an1a']To mój jest chyba rzadkością bo żadnemu "chętnemu" nie odpuścił :diabloti:[/quote]
Mój, kilka lat po kastracji, nadal jest macho i nie ma żadnych kompleksów :diabloti:.

[quote name='bzikowa']Boję się jak cholera :placz:
Najbardziej, że zmieni się w leniwą kluchę i będzie mi go żal. [/quote]
Jak masz takie obawy, to pomyśl o Leonku :evil_lol:. On ma obecnie ok. 10-12 lat.

Bezikowa, w mojej lecznicy zawsze jest tak, że oddaję psa na zabieg rano, a odbieram wieczorem. Jest w pełni wybudzony, przytomny, na własnych nogach, pasuje mi to. Kiedyś zostawiłam Monię na jakiś mały zabieg (nawet nie w narkozie, tylko w znieczuleniu miejscowym) i jak się pojawiłam ok. godz. 18-tej, to mi ja oddali z dużą ulgą. Określili ją jako bardzo żywotną i energiczną :evil_lol: i nie chcieli jej już dłużej. A liczyła sobie wtedy jakieś 9 wiosen :diabloti:.

Link to comment
Share on other sites

[quote]Mój, kilka lat po kastracji, nadal jest macho i nie ma żadnych kompleksów :diabloti:.
[/quote]No przecież wyjątek potwierdza regułę :evil_lol:. Mój border cięty w wieku 8 lat, był zajadły, wręcz agresywny do innych samców. Co prawda jak zaplątał się Burek sąsiadów do nas na podwórko to przy mnie go nie pożarł, ale niemiło było. Gdy suki miały cieczki gwałcił wszystko co sie dało zmemłać między łapami :razz: wliczając w to nawet pusty basen rozporowy wcale nie taki malutki :p. A teraz- kilka miesięcy minęło- ja myslałam,ze takiemu harpaganowi zanim hormony spadną to z pół roku minie- a tu- cisza, spokój. Nasze własne-osobiste suki w "najlepszych dniach" mu pod nosem biegają. On nic.To jest luzik :multi:. A innych psów i ludzi podejrzanie wyglądających nadal nie trawi, a nawet chyba niestety zaczął więcej dziamgać przy płocie :diabloti:. Ale tego to wycięcie jajek niestety nie załatwia. Ciąć nierozmnażalne psy bez skrupułów!!! Nic się nie bać!! Więcej my sobie sami strachu napedzamy niż to jest warte. A mamy spokój, czyste sumienie, mniej niechcianych szylków na tym świecie.
Kastrat sąsiadów- Bigos- choć był ciety w schronie jak był młody, to zakochiwał się w sukach, nie jadł nic nawet tydzień. Ale był "niegroźny" przynajmniej, tyle, że ciągoty mu zostały. Inny znany mi bezjajkowy był cile molestowany przez współdomownika w pełni sprawnego. Także każde zachowanie "po" może byc. Grunt, że nieszkodliwy dla suk, i czasem agresja może opaść. Może, acz nie musi.
ps. My mieliśmy szwy rozpuszczalne. Przesypywałam alantanem, i odkażałam co jakiś czas wodą utlenioną, bo mój kochany wykorzystał moment zdjęcia kołnierza i sobie "poprawił"- szwów nie rozwalił, ale juz przyschnięta rana się rozjatrzyła. U znajomego psa, który latał bez kołnierza i sobie rozlizał totalnie- niestety ból był straszny, pies nie mógł siedzieć, nie dawał sobie maścią posmarować- meksyk po prostu. Kołnierz i suchość- to podstawa szybko zagojonej rany.
powodzenia

Link to comment
Share on other sites

Już po wszystkim.

Poszło gładko tylko ja trochę umierałam ze strachu. Cieszę się, że mam to za sobą - kiedyś i tak musiałabym go ciachnąć a im wcześniej tym lepiej.

Zdjęłam mu kołnierz bo nie chciał spać tylko siedział i się na mnie gapił. Zdjęłam i udał się do swojej klateczki i nawet nie próbuje za bardzo dobierać się do szwu!

[quote name='Mokka']
Jak masz takie obawy, to pomyśl o Leonku :evil_lol:. On ma obecnie ok. 10-12 lat.

Bezikowa, w mojej lecznicy zawsze jest tak, że oddaję psa na zabieg rano, a odbieram wieczorem. Jest w pełni wybudzony, przytomny, na własnych nogach, pasuje mi to. Kiedyś zostawiłam Monię na jakiś mały zabieg (nawet nie w narkozie, tylko w znieczuleniu miejscowym) i jak się pojawiłam ok. godz. 18-tej, to mi ja oddali z dużą ulgą. Określili ją jako bardzo żywotną i energiczną :evil_lol: i nie chcieli jej już dłużej. A liczyła sobie wtedy jakieś 9 wiosen :diabloti:.[/quote]

Leonek posłużył mi jako przykład psa po kastracji w walce na argumenty :cool3:
Ale z niektórymi męskimi 'poglądami' (raczej: zabobonami) nie wygram :roll:

Nie chciałam go tak późno odbierać bo on po narkozie jest czasem nieprzewidywalny. Kiedyś po usuwaniu kamienia z gabinetu obok wyszedł wieeelki wyżeł a moja mała słodka biała kuleczka chciała mu zrobić kuku :evil_lol: Zaraz po wybudzeniu.
Dlatego nie mam zaufania ani do niego ani do obcych ludzi w kwestii psa ;)

A kastrowałam tam gdzie kiedyś nam polecałaś - u dra Mikowa :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Bzikowa']Już po wszystkim.

Poszło gładko tylko ja trochę umierałam ze strachu. Cieszę się, że mam to za sobą - kiedyś i tak musiałabym go ciachnąć a im wcześniej tym lepiej.[/quote]
Cieszymy się razem z Tobą :lol:. To już nieodwracalne, więc nie ma co żałować ;). To se ne wrati...

[quote name='Bzikowa"']
A kastrowałam tam gdzie kiedyś nam polecałaś - u dra Mikowa :)[/quote]
No to był w dobrych rękach :lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Bzikowa']Już po wszystkim.

Poszło gładko tylko ja trochę umierałam ze strachu. Cieszę się, że mam to za sobą - kiedyś i tak musiałabym go ciachnąć a im wcześniej tym lepiej.
[/QUOTE]


Cieszę się, że się udało:multi::multi::multi:
Gratuluję wytrzymania;)

Link to comment
Share on other sites

A jednak coś mnie dręczy... Pies normalnie je i pije. Ale nie bardzo chce chodzić , chyba musi go tam bardzo uwierać bo cały czas by siedział/leżał. Jak go zawołam to niechętnie wychodzi z klatki z ogonem w dół , przejdzie kilka kroków - siada itd. A jak tylko może to wraca do swojej klatki i tam sobie leży. Ale nie jest jakiś ospały czy rozleniwiony, po prostu chyba bardzo mu ten szew przeszkadza, co jakiś czas siada i patrzy na mnie jakby mnie prosił o pomoc. Dodam , że rano byliśmy na krótkim spacerku, wysikał się wreszcie!!!
Pierwsze kilka kroków przeszedł wabiony żarełkiem a potem się rozkręcił i już szedł sam normalnie, oszczekał 2 duże psy i pogonił kota czyli energię ma :)

Mam nadzieję, że to nie jest nic strasznego, że on nie chce chodzić po domu :-( Dzwoniliśmy do lecznicy i pani doktor powiedziała, żeby na razie dać mu spokój i jeśli chce to niech sobie leży, widocznie szew mu przeszkadza. Ale ja nie wiem co myśleć...
Nie żałuję podjętej decyzji bo ma duuużo plusów ale nie słyszałam nigdy o czymś takim u psa po kastracji...:roll: Co myślicie ?

Link to comment
Share on other sites

Bzikowa miałaś kiedyś coś szyte?
Podczas ruchu skóra się rusza i to może go boleć albo swędzieć, mojego swędziało...
Jak już się rozrusza to sie przyzwyczaja do tego, że coś tam mu się naciąga itd.

Nie wiem, ja to tak traktuje. Mój tak miał przez jakieś dwa dni.

Link to comment
Share on other sites

Spoko- mój tez był taki- pierwszy dzień niekoniecznie mu się chciało chodzić, siedział okrakiem, próbował grzebać tu i ówdzie. Ty go pilnuj, bo bez kołnierza- to jest sekunda i potem dużo bardziej psa boli jak jęzorem zacznie tam memłać, niż jak go przetrzymasz w kuble i po paru dniach jest luz- nie boli, może swędzieć troszkę- jak każda gojąca się rana. Moje paskuda z kubełkiem XL poorała mi ściany :diabloti:, po kilku dniach po prostu poszedl i o płot kołnierz potrzaskał, ale i tk na niewiele mu sę to zdało :evil_lol:- zszywacz był grany i dotrwaliśmy.
Ja już się napatrzyłam na znajomego psica, też "nie ruszał"- tylko jak się okazało po dwóch dniach- ani siedzieć, ani stać- wszystko rozpie.....nie było :shake:ani dotknać, posmarować- zero kontaktu z rozhisteryzowanym psiulem. A do tego mniejszy od twojego, dostep do interesika praktycznie żaden był. W takich sytuacjach w nosie mam, że się na mnie futrzak obrazi- trudno- są ważniejsze "interesy"
;)

Link to comment
Share on other sites

Nero też niechętnie chodził, dużo spał i nawet przez 1 dzień nie chciał jeść ;) Siadał bokiem dopóki nie zeszła opuchlizna po zdjęciu szwów.
Czyli ok 2-3 tygodnie ;)
Nie pozwalaj mu się za bardzo rozkręcać, ja na swojego uważałam i nie pozwalałam szaleć. Nawet jak mu się zdarzyło za szybko zejść ze schodów, zapiszczał, bo szwy go pociągnęły.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Angi__']Witam.

Mój pies był kastrowany 6go lutego, tydzień później miał zdjęte szwy. Jednak nadal ma opuchnięty woreczek. Zastanawiam się jak długo taka opuchlizna może się utrzymywać?[/quote]
Swojemu jak liczyłam - ok. 3 tygodnie.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...