Jump to content
Dogomania

Po kastracji - ULGA


Lara

Recommended Posts

[quote name='kinia_w'] Czyli nie mam dostawać zaraz zawału serca? :roll:[/quote]
Na to zawsze masz czas ;)
I tak nie będziesz spała całą noc, tylko będziesz śledzić Muszkiego 8)

A rano pójdziesz do weta, żeby zobaczył czy wszystko jest w najlepszym porządku.

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 1.5k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Drugi kubraczek uszyty, bardziej elegancki ;) Piesu uznał za stosowne najpierw niezwykle radośnie powitać wracającego brata (i się martwię, czy nie zbyt energicznie), po czym znowu zapadł w letarg (i tu się martwię, że powinien już dawno taki nie być). To jakieś chore jest :roll:

Link to comment
Share on other sites

A właśnie, że przespałam noc (prawie) ;) Piesu w ubraniu raną się nie interesuje, raczej tym, które kolana można spokojnie zająć :) W nocy położyłam materac na podłodze, pościel też, a Muszyna po prostu położył się tak, jak zwykle - w nogach :) Jedyne minusy to moja ścierpnięta noga (bo nie chciałam go budzić, żeby się przekręcić na drugi bok) i minimalne niewyspanie, bo co chwilę sprawdzałam, co z psiakiem:)

PS po godzinie: rano dziarsko łaził na spacerku, potem autko i wet. Weterynarz uspokoił, że to nic takiego, goi się pięknie, a to, co ja uznałam za krew na ranie jest krwią pod raną (takie wybroczynki małe). Dla pewnoście nie-lizania rany Muszki został wyposażony w kołnierz, który aktualnie robi za hamulec dla psa, bo Muszki z kołnierzem nie zrobi ani kroku :( Za to na śniadanko rzucił się, jakby jedzenia nie widział przez 2 dni (co jest w sumie prawdą ;) ).

I jeszcze takie pytanko co do tego kołnierza: czy on tak po prostu będzie w nim stał, czy się przyzwyczai? Stoi taki borok ze spuszczoną głową i zdaje się mówić: weź to ode mnie :-?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='kinia_w']czy on tak po prostu będzie w nim stał, czy się przyzwyczai?[/quote]
Pożyjemy- zobaczymy... :lol:
Mój Filip chodził w kołnierzu, kiedy miał oczko operowane i specjalnie się tym nie przejmował, już po kilku minutach od założenia pogodził się ze swym losem.
Natomiast jak założyłam kołnierz Kresce to był koniec świata, obraziła się śmiertelnie, stała taka obrażona na środku pokoju i nie chciała ze mną gadać... :fadein:
Więc uznałam, że skoro cały czas jestem w domu, to wolę jej uważnie pilnować i nie spuszczać z oka, niż męczyć ją w tym kołnierzu... Taka dobra pani jestem ;) Fartuszek wystarczył.

Link to comment
Share on other sites

Kiedy leczyłam Sabinie hot-spota kołnierz okazał się niezbędny - lizała rankę na potęgę, nawet, jak ktos był w poblizu. Nie mialam czasu nic zrobić, bo wciąz musiałam wrzeszczeć "fe!" :roll: Więc uszczęśliwiłam psice kołnierzem :evilbat: Taka w nim była pokorna, jak nigdy :lol: A minę miała, jakbym jej połowe rodziny wymordowała - taki wyrzut był w psim spojrzeniu 8) Na szczęście nie nieruchomiała - problemem było za to obijanie się kołnierzem o meble, drzwi futryny :roll: Ja podskakiwałam na dźwięk takiego zderzenia, a co dopiero biedna sucz - nie dośc, że słuch ma lepszy, to jeszcze huk przy samej łepetynie jej sie rozlegał :( Na szczęscie kiedy tylko przestała ją lizać - ranka szybciutko się wygoiła, dzięki czemu Sabina nie straciła słuchu :roll:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='kinia_w']
I jeszcze takie pytanko co do tego kołnierza: czy on tak po prostu będzie w nim stał, czy się przyzwyczai? Stoi taki borok ze spuszczoną głową i zdaje się mówić: weź to ode mnie :-?[/quote]

przede wszystkim-przeczekaj :D skoro tak się zachowuje, to nie jest źle

kiedy Press dostał "na żywca" kołnierz, pomimo, że byłam ostrożna, momentalnie zareagował gwałtownie i z miejsca wyskoczył na oślep do tyłu, uderzająć się w ścianę głową, aż zadudniło. a mnie serce zamarło na myśl o Jerrym :cry:

wtedy się poddałam. ale po zabiegu okulistycznym na SGGW (po 7 miesiącxach leczenia :evilbat: ) poprosiłam panią dr, żeby założyła kołnierz jeszcze podczas działania narkozy. wiecie, filozofia pod tytułem: "budzę się, mam cos durnego na sobie, ale nie mam siły z tym nawet walczyć"

i zadziałało...dojechał tak 200km do domu, choć wejście nam trochę zajęło...przez pierwsze dni rozbijał się o narozniki, zdzierał meble i tapety, jak w drzwiach zahaczył kołnierzem, to baraniał

a ja udawałam, ze wszystko jest w najlepszym porządku, szczbiotałam, a jak się zahaczył-odchylałam kołnierz, usmiechałam się i szłam dalej

pierwszego dnia, wszedł do domu, siadł....i tak został na parę minut. piszczał, ale doszłam do wniosku, że sam się musi przekonać.

i po jakimś czasie nosił ten kołnierz ze 3 tygodnie umiał już nawet aportować w kołnierzu i kompletnie się nim nie przejmował (tylko nasze panele baaardzo ucierpiały :wink: )

i nareszcie udało się oko wyleczyć. człowiek głupi był, trzeba było od razu wpaść na to i nawet bez zabiegu wlepić mu ten kołnierz :evil:

bądź więc dzielna, psiak się przyzwyczai :D


P.S. aczkolwiek nie mogę się powstrzymać przed przytoczeniem przypadku mojej pierwszej suni. ech, ile ona operacji zaliczyła w życiu, to strach się bać.... :roll: rozwaliła chyba ze 4 kołnierze i się poddaliśmy. jak tylko dostawała kołnierz, a my nie widzieliśmy, brała rozpęd i taranowała futrynę. potem wracała na poprzednia pozycję....i znowu rozpęd...huk....za którymś razem kończyło się to trzaskiem pękającego kołnierza :fadein:

Link to comment
Share on other sites

Nie jest źle. Piesu spędza dzień na ogrzewaniu cudzych kolan i na szukaniu takowych, jak mu jakieś spod niego pójdą. Na spacerkach raźno chodzi, w domu udaje emeryta, ale podobno ma prawo tak reagować. Czy kaftanik, czy kołnierz, tak samo jest spokojny, czyli chwilowo jest w kołnierzu, żeby się przyzwyczaił. Zjadł dzisiaj dwa posiłki, jutro idziemy po antybiotyk.

:)

Link to comment
Share on other sites

[b]kinia,[/b]

Ciesze sie, ze jest juz po wszystkim. Czytalam wczesniej topik, gdy byliscie przed zabiegiem. Mocno sciskalam kciuki, gdy byliscie w trakcie. Moj wet mowi, ze yorki z uwagi na swoje gabaryty to pieski specjalnej troski ;) Przy zabiegach wymagaja doswiadczonych wetow i skrupulatnych badan. Dlatego bardzo sie ciesze, ze wszystko u Was przebieglo gladko.
Duzo zdrowka dla piecha i jak najszybszego wygojenia ranek :D

Link to comment
Share on other sites

Właśnie minęła druga doba od kastracji Connyego. Miał nowotwora prawego jąderka. Byłam przerażona tym zabiegiem, bo Conny ma 11 lat, problemy z serduchema i podwyższony mocznik. Przy zabiegu było 2 weterynarzy, bo Conny to pacjent wysokiego ryzyka.

Teraz jest wszystko OK. Pije i ma apetyt.
Nie zakładaliśmy mu kołnierza, bo lekarz powiedział, że nie ma takiej potrzeby. Ma tylko ubrane getry. Świetnie w nich wygląda :P :P :P . Co jakiś czas spogląda w stronę rany, ale nie dotyka jej.

Link to comment
Share on other sites

Już po wszystkim. Szwy ściągnięte, ranka wygląda tak, że widać punkciki, w których były szwy. Piesu po tym, jak 2 dni spał po narkozie, czuł się świetnie, kołnierz zakładany z rzadko, przeważnie śmigał sobie w kaftaniku, raną się nie interesował i to widać w b. ładnym zagojeniu. Jest tylko jedno ale... Przez to ciągłe badanie, kłucie, sprawdzanie u weta czy wszystko jest ok, Muszki ma traumę, jeśli chodzi o weterynarza :( Zbliżamy się do lecznicy, piesu w tym zwrot :( W samej lecznicy urządza histerię, dzisiaj się nawet posiusiał :( i cudem szwy zostały zdjęte :(

Przy okazji mam takie pytanko do właścicieli psiaków po ciachnięciu: można przeczytać, że psiaki po operacji są większymi żarłokami i są bardziej przylepne. Po jakim czasie od operacji takie zmiany następują?

Muszysko od paru dni jest takim pieszczochem, jakim nigdy nie był, łazi, prosi o głaskanie, o wzięcie na kolana, praktycznie nie śpi nigdzie indziej niż wtulony w kogoś, a poza tym co chwilę by coś jadł, siedzi i sępi nad miską, albo jak ktoś je. Czy to może być pod wpływem operacji, czy po prostu stresy takie coś powodują?

Link to comment
Share on other sites

my tez sie wykastrwalismy zaraz po swietach wielkanocnych. Plaster poczatkowo sikal bardziej po damsku tzn nie podsikiwal ciagle tylko siural dlugo... i dlugo... :lol:
Ale teraz sie zmienilo i powrocilo do normy... nie wiem czy aktualnie nie ma cieczek na osiedlu czy to juz powoli go przestaje interesowac ... ale do psow niestety jego stosunek nie zelżal :? dalej sie szarpie i spina na widok psa (a gdyby go puscic to podbiegnie i jak pies nie wykazuje checi ucieczki to ten odrazu luzuje - BURAK jeden !! :evil: ).
Mam wrazenie ,ze tez troche mu spadla forma w porownaniu z ubieglym rokiem. Czy to moze byc skutek kastracji??
ps. z niecierpliwoscia czekamy na dalsze poprawy jego zachowania 8)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...