Jump to content
Dogomania

Tosa z otwartymi ranami na łapach. MA JUZ STAŁY DOMEK! Walczy o zdrowie i życie!!!


Nicol

Recommended Posts

[quote name='Wisełka']Też tak myślałam :shake: Ale obie tu jesteśmy nowe jak widzę i powiem Ci że żadna z nas nie spodziewała się doznać tu tak wielkiego szoku!!! A rzeczywistość jest jednak bardzo, bardzo okrutna...
Może nawet nie tyle że nie chcą pomóc psine ile to giga wydatek dla schroniska :-( :-( :-([/quote]


no nowa moze i jestem... ale od jakiegos czasu bywam w kilku wielkopolskich schroniskach.. i wsadzenie psa z otwartymi ranami do boksu i zostawienie go tam, to jest cos, czego nie moge strawic. (oczywiscie mam tu na mysli normalne schroniska.. bo wszyscy wiedzą, ze na warunki niektorych.. np. kolo nasielska, takie cos to bylby lajcik...)
przeciez pies jest chyba w schronisku nienajgorszym, prawda?

w takiej sytuacji, jesli pies warczy, jest agresywny i nie da do siebie podejsc, daje mi sie srodki nasenne, przenosi do gabinetu i leczy!!!!!!!!!!!!!!!!!!

co jest z tym schroniskiem??? a moze czegos nie wiem i nie jestem w temacie..:/

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 212
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='majqa']Weroniu myślę, że kroczysz zbyt idealistyczną drogą. Nie chcę Cię zbijać
z tropu ale przy takim nagromadzeniu psów podobne przypadki nie są odosobnione i to w wielu schroniskach. Niestety...[/quote]


no ja wiem.....:( ale jak tak mozna???????? znam schroniska ktore tez są przepelnione (a ktore nie są..? te w ktorych sie smalec robi np..) i nie do pomyslenia w nich jest, zeby jakis pies sie meczyl !!!!!!!!
i jak widze takie i takie schroniska, to "przepelnienie" nie jest dla mnie zadnym wytlumaczeniem.

a ten piesek na paluchu jest, tak?

Link to comment
Share on other sites

Do góry Kochany!!!! Może ktoś sie nad Tobą zlituje..... :-(:-( póki jeszcze żyjesz......

SZUKAMY PILNIE DOMKU TYMCZASOWEGO, gdzie psiak mógłby dojśc do siebie. Jesli byłoby to w Warszawie to kilku tosomaniaków oferuje swoją pomoc w jego socjalizacji......
znalezienie tego domku to dopiero będzie trudna sprawa :shake:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Betbet']

znalezienie tymczasu wydjae mi sie graniczy z cudem...kto go zabierze skoro on nie da do siebie podejsc?:([/quote]
nie raz już były podobne trudne przypadki na dogo a jednak sie udawało więc trzeba wierzyć, że tak też będzie i tym razem...

Nie ma nikogo na dogo kto zna się na tej rasie, hoduje te psy, ma do nich sentyment...już sama hodowla tego typu rasy skłania do refleksji, że trzeba być i dobrym behawiorystą...
niech sie ktoś zlituje nad biedakiem :(

Link to comment
Share on other sites

[quote name='kako80']nie raz psy w schronie byly grozne a po wyjsciu z klatki okazywaly sie barankami..[/quote]

Mysle ze i tym razem tak by było. Gdyby opatrzyło mu się rany, dało ciepły posiłek, gdyby poczuł sie bezpieczny.... to z pewnością przestałby warczec.
Co do tosomaniaków to ja sie do nich zaliczam.... Niestety mam juz dwie tosy w tym jedna ze schronu, nie mam gdzie wziąć trzeciego, nie mam domu z ogrodem, a jednynie mieszkanie, w dodatku wynajmowane. Juz boję sie czy czasem mnie kiedys z moją dwójka nie wywalą. Niestety większość tosomaniaków jest "zapsiona", taka to miłośc do tej rasy jest, że od jednej tosy lepsze są tylko dwie tosy....
To naprawde cudowna rasa.....

Co do schroniska to boję się ze i tam wkońcu go uśpią :-(:-(, jesli szyko czegos mu nie znajdziemy :shake:

Link to comment
Share on other sites

Ponieważ zostałam "wciągnięta" w problem psa, postaram się odrzucić emocje i napisać wprost.......

Hotele to najczęściej kojce - moim skromnym zdaniem w jego przypadku nie ma to specjalnie sensu........bo jemu potrzebny kontakt i próby porozumienia.
Żaden hotel domowy go nie przyjmie - czemu? bo się będzie bał. I ma rację. Tak naprawdę nie wiemy czemu pies warczy i jakie ma podejście do świata. Może wystarczy ciepła micha i opieka, a moze nie.
Nie znamy przeszłości psa........nie wiemy gdzie był i czemu do schronu trafił. Moze warczenie miało w tym udział.

Naturalnie to nie oznacza, że psa nalezy tak zostawić. Nikt normalny go nie zaadoptuje - ma szansę u debili leczących kompleksy albo u poszukiwaczy psów do walk.
Możliwości są na początek dwie:
- spacer z wolontariuszem i sprawdzienie reakcji, zachowań. Jak reaguje na inne zwierzęta, czy warczy z lęku, boi się, ze znów ktos zada ból......itp
- umieszczenie go w hotelu z zapleczem treserkim. Znam osobiście taki jeden. Już napisałam i czekam na odpowiedź. Impreza droższa..........ale najbezpieczniejsza i dająca psu największe szanse......

Link to comment
Share on other sites

Pisałam już o tym, że powinno się zacząć od obcowania z wolontariuszem, choćby małymi krokami do celu, oswojenia psa z daną twarzą, której być może zechce zaufać. Do spacerów póki co nie sięgałam. Dopiero wtedy da się stwierdzić, czy jest szansa na coś więcej.

Link to comment
Share on other sites

Ja też mam takiego jednego pośrednio na mojej głowie.
Generalna zasada - trzeba się wykazywać rosądkiem. Przecież same doskonale wiecie posrednicząc w adopcji, czy nawet umieszczeniu psa w hotelu, stajemy się współodpowiedzialne.
Kiedyś był taki przypadek - pies pozornie do rany przyłoż, bezproblemowy. Na spacerach anioł......a wystarczyło, ze robiło się ciemno i rzucał się na wszystkie zwierzęta. Psy, koty - żadna różnica. I to jak się rzucał. Kto wie, moze był tak szkolony........

Ludzie to straszne bestie, a psy są często przez te bestie odchowywane. Wbrew pozorom spacer daje czesto mniej sytuacji stresowych niż próby zaprzyjaźnienia w boksie........samo zamknięcie, ograniczenie ruchu - już wywołuje inne reakcje u psa. Ale się nie wymadrzam. Nie znam gościa osobiście:-) to co tak będę gdybać.

Link to comment
Share on other sites

Ludziee!!! nie wolontariusze! nie domy tymczasowe i nie hotele!!!!

na początek trzeba cos zrobić, żeby go w tym schronie podleczyli! tzn jego łapy!!! bo dopoki bedzie go bolało, to lipa ze spacerami , wolontariuszami itp..:(

przecież niech mu dadzą środki nasenne i opatrzą łapy nooooooooo!!!!


:( ;(

Link to comment
Share on other sites

Szczerze mówiąc nie wiem jak rozwiązać sprawę jego łap. :roll: Jednorazowo opatrzeć OK ale opatrunki zakryte trzeba zmieniać. Rany, jeśli z jakichś względów trzyma się odkryte, też trzeba pielęgnować. Nie bardzo wiem, jak by miało to wyglądać? Takie rany goją się długo. Co zabieg pielęgnacyjny to proch nasenny, spowalniający, jak zwał tak zwał??? Serducho mu padnie szybciej niż rany się zabliźnią.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='majqa']Pisałam już o tym, że powinno się zacząć od obcowania z wolontariuszem, choćby małymi krokami do celu, oswojenia psa z daną twarzą, której być może zechce zaufać. Do spacerów póki co nie sięgałam. Dopiero wtedy da się stwierdzić, czy jest szansa na coś więcej.[/quote]
jestem za, to dobry pomysł, napisałam tez pw do szkoleniowca jacola żeby zajrzał i dał kilka fachowych wskazówek, mam nadzieję, że sie odezwie...

Link to comment
Share on other sites

Weronia, zgadzam się, ze łapy to priorytet, ale one będą wymagały przemywania a kolejno osuszana 3-4 razy dziennie (optymalnie moczenia w rostworze Rivanolu i osuszania), a do tego nie będziesz go usypiać 3-4 razy dziennie, a nawet 2... Zdobyć jego zaufanie to nie jest ciężka sprawa. Zauważcie, że ten pies nie rzuca się na kraty, nie zaczepia... On warczy ostrzegaczo, ze strachu... Wolontariusz-człowiek który nie boi się dużych psów, który ma doświadczenie z trudnymi psami w krótkim czasie zdobędzie jego zaufanie. Tosa to pier dumny i wyniosły, on z godnością godzi sie na swój los i tę godnosć chce zachować do końca... Dlatego dom tymczasowy czy hotel to dla niego jedyna szansa na normalne życie. Daje to nam czas na psychiczne wyprostowanie tego psa, by stał się w pełni adopcyjny. Należałoby poza samymi odwiedzinami, chodzic z nim na kontaktowe spacery-z komendami, zabierać na ulicę czy do samochodu, tak by możliwie najlepiej przygotować go do adopcji... Jestem pewna że jest to w pełni realne, choc na pewno czasochłonne i wymaga duzego zacięcia i motywacji... Dopóki nie uda nam sie załatwic miejsca tymczasowego, jakakolwiek pomoc wolontariuszy jest potrzebna, ktoś musi się z tym psem zaprzyjaźnić, bo schronisko nie da rady się nim zając.... Nie liczyłabym na to... Wcześniej czy później nieufny, powarkujący pies tych gabarytów, w dodatku z listy ras niebezpiecznych (nie wiem kto ją tworzył) trafi pod igłę na bank..... :placz:
W tej chwili Tosomaniacy na forum szacują swoje siły finansowe pod kątem hotelu, ale to mega kasa.... :(

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...