Jump to content
Dogomania

Tosia2

Members
  • Posts

    1995
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by Tosia2

  1. [quote name='Isadora7'][B][SIZE=4]Tak fajnie dlatego Bobik będzie uratowany, oczywiście szczegóły podam (i foty) post factum[/SIZE][/B]. [B][SIZE=4] Temat już dograny[/SIZE][/B]. [CENTER] [SIZE=5][FONT=arial black] [B] STARUSZEK... UMIERA POWOLI W SAMOTNOŚCI Nie pozwól by podzielił los Jasia[/B][/FONT][/SIZE] [URL]http://jamniki.eadopcje.org/[/URL] [/CENTER] [HR][/HR] [FONT=verdana][SIZE=3][B]Bobik[/B] jest starszy, niż ustawa przewiduje. To maleńki jamnikowaty kundelek, nieco przygłuchy, gorzej widzący, ale jednocześnie [B]rozbrajający swoim zachowaniem i wyglądem[/B]. Ma kompleks miski, dlatego zawsze jej pilnuje w sposób nie szkodliwy dla innych psów. [B]Pieszczoch to mało powiedziane – on może nie rozstawać się z człowiekiem i jego ręką![/B] Taka sobie stara skleroza, ale może jakimś wieeeelkim cudem będzie mógł [B]dożyć jeszcze ostatnich dni w SWOIM domku...[/B][/SIZE] [/FONT] [CENTER] [IMG]http://img850.imageshack.us/img850/1104/bobik1.jpg[/IMG] [/CENTER] [CENTER] [/CENTER] [HR][/HR] [SIZE=3][FONT=verdana][B]Ludziska kochajcie starsze jamniki, tak niewiele potrzebują, kącik, miseczkę, kanapę.[/B] W minionym tygodniu za Tęczowy Most pobiegł Jasio z Łodzi – jego błagalne spojrzenie to KRZYK, to wołanie o pomoc... nie zdążylismy... Tak bardzo nam przykro. Błagamy może Bobika zdążymy uratować z Państwa pomocą. Jamniorki / jamniorkowate w schroniskach, przytuliskach umierają. Odchodza zrozpaczone, pełne tęsknoty za człowiekiem - aż do bólu. Uratowane – dają nieograniczone pokłady miłości. Miłości wielkiej i szczerej ... PRAWDZIWEJ.[/FONT][/SIZE][/QUOTE] [COLOR=#000080][B]Witam wszystkich, Postanowiłam zabrać głos w sprawie Bobika, gdyż mam wrażenie, że jest tu jedno wielkie nieporozumienie i pożywka dla charakterystycznych na dogo emocji. Bobik trafił do mojej mamy ponad 2 lata temu po tym, jak jego właściciel trafił do więzienia. Pies naturalnie miał zostać odwieziony do schroniska. Na szczęście do tego nie doszło. Niedawno zadzwoniła do nas Julia, jak sądzę - Yunona oferując pomoc w ogłaszaniu naszych psów. Ucieszyłam się oczywiście, bo to zawsze bezcenne. Przesłałam Jej kilka zdjeć psiaków, m.in. Bobika i Mikusia (dzieki temu znalazł cudowny dom). Miałam wrażenie, że wszystko omówiłyśmy, tzn. warunki na jakich nasze zwierzaki są oddawane do adopcji, jakimi kryteriami się kierujemy, itd. W tej chwili jestem w wielkim szoku czytając, że np. Bobik umiera w samotności! Ok, ja rozumiem, że ktoś chciał wzbudzić litość osób o wielkim sercu do adopcji psiaka, ale nagle zrobiła się z tego mega afera, 10 telefonów dziennie z pretensjami od nie wiem nawet kogo, że my nie chcemy wydać psa, który kona w jakimś schronisku... SZOK po prostu! Bobik mieszka u mojej mamy w domu, jest zdrowy, zadbany, karmiony gotowanym jedzeniem z uwagi na słabe zęby, oczywiście odrobaczony, zaszczepiony i zaczipowany - jak cała reszta. Jest też bardzo wesoły, pilnuje swojej miski, nawet jeśli jest pusta i próbuje rządzić innymi psami. Z wyglądu jest rozbrajający, ale charakterek ma iście jamniczy ;) Yunona widziała Bobika przez kilka minut. Wszystko co o nim wie - wie ode mnie. Bobik zapewne po tych 2 latach jest przekonany o tym, że dom w którym mieszka, to już jest jego dom. Zakładamy jednak, że każdy z naszych zwierzaków byłby najszczęśliwszy, gdyby był jeden jedyny, rozpieszczonym oczkiem w głowie i z tego wyłącznie powodu postanowiłam ogłosić Bobika. Zdarzało nam się już nie raz, że jakiś dobry człowiek decydował się na adopcję dziadunia - jednego odwoziłyśmy do Olsztyna, innego do Krakowa (własnym samochodem i na własny koszt). W tym jednak przypadku, nie dość, że próbowano nas okłamać, że Bobik ma mieć właśnie taki idealny domek, a tymczasem, zupełnie przypadkiem dowiedziałyśmy się, że ma wylądować w jakimś innym przytulisku we Wrocławiu. Chyba nie trudno wyobrazić sobie naszą reakcję. Bobik przytulisko już ma, w dodatku bardzo kameralne i domowe wiec tego typu zmiana, to po prostu nonsens i zbyteczny stres dla niego. W zasadzie nie za bardzo rozumiem, dlaczego moją mamę mają drzwi trzasnąć - za co ??? Za to, że robi wszystko co tylko może żeby dbać o "swoje" zwierzaki, za to, że się o nie troszczy, czy może za to, że dzięki wnikliwości i intuicji ma znikomą ilość zwrotów z adopcji? Nigdy nie oddała żadnego zwierzaka przez osoby trzecie, transporty kogokolwiek, ani nawet osobom adoptującym tak do rąk. ZAWSZE zawozi na miejsce osobiście KAŻDE zwierzę i nigdy tego nie zmieni. Dba o te psy, kocha je i ma święte prawo do tego, by decydować o tym komu powierzy je a komu nie. Naprawdę próbuję zrozumieć o co jest ta afera i jakoś nie mogę........ Nie wiem też gdzie na facebooku toczy się wspomniana batalia, ale w razie czego oczywiście można skopiować moją wiadomość tam, jeśli komuś zależy na faktach. Pozdrawiam.[/B][/COLOR]
  2. Guniu, nie wiem kiedy będą nowe zdjecia, a Pani u której jest psiak nie wpusci na posesje nikogo kto nie przyjedzie z nami... To moze dziwnie brzmi, ale ona jest już strasznie zaszczuta przez ludzi którzy uprzykrzają jej życie... Trudno sie temu dziwić... Jest całkiem sama, w drewnianej chatce... Chyba rozumiesz... Jeśli tylko będę miała nowe zdjecia to na pewno je tu wkleję. Natomiast jeśli chodzi o stan zdrowia Jacusia, itd to jest zupełnie bez zmian... Niestety nadal stoi na łańcuchu i im szybciej go opusci tym lepiej...... :( ps. Zuziu, 3 psiaki od Ciebie nadal siedzą u nas... Są fantastyczne, aż dziw bierze że nie ma o nie telefonów...
  3. Goniu, masz wiele racji, jednak dzis o 16 byłam na sekundę dosłowie i tylko na tym wątku... Zobaczyłam co jest grane i rece mi opadły... Postanowołam napisac wieczorem bo w minute bym tego nie zrobiła.... Wybacz, nie bedę tu podawać powodów dla których po prostu nie mam mozliwosci wchodzic na dogo, ale celowo widnieje w moim podpisie nr tel... Tomkowi nr do mojej mamy podałam smsem chyba 2 dni temu nawet, ale on też pracuje i ma jeszcze inne sprawy na głowie i trzeba to uszanować.... Znalezienie domu dla Miłka jest dla mnie marzeniem...i nie chodzi tu oto by była to rezydencja ze skórzaną kanapą.... Tu sie liczy człowiek i bezpieczeństwo psa... Chcę by kiedyś dożył końca w jednym domu, w swoim domu...a do tego niestety potrzeba człowieka odpowiedzialnego.... Drugi wymóg to ogrodzenie - on radzi sobie z siatką 1,8m jak kot.... Innych warunków nie ma, naprawdę do dobrego domu mozemy z nim osobiscie gnać na drugi końec Polski, ale musimy mieć pewnosc że warto.... Ten człowiek jest nieobliczalny, po prostu chory.... Nie powinien mieć psa, który cały dzień ma siedzieć zamknięty w tej nazwijmy to komórce a latem biegać gdzie chce (dla Jacka znaczyłoby to po całej okolicy).....
  4. No dobra... Jak wielu z Was wie, od dłuzeszego czasu nie mam mozliwosci wchodzic na dogo, a nie ukrywam, ze Wasze tak śmiałe osądy są wyjatkowo przykre, szczególnie pod adresem osoby która ani nigdy w życiu nie oddała psa na zewnatrz, w prywatnym domu trzyma 30 biednych stworzeń z ulicy, do tego sama je utrzymując i dbajac o nie, rezygnujac z własnego życia czy wygody by dać im schronienie, itd....... Część z Was mnie powinna już na tyle znać zeby zastanowic sie czy nie oddałabym psa z powodu palenia papierosów, to absurd totalny! Być moze koleżanka z którą rozmawiał Tomek coś podobnego palnęła, ale to wpływu na decyzję nie ma najmniejszego, litosci!!!!!!!!! Wizyta odbyła sie o godz. 22... Z językiem na brodzie po 12h pracy.... To chyba świadczy o tym jak cholernie zależy nam by ten pies miał dom.....ale nie moze trafić z deszczu pod rynne! Po pierwsze, uważamy zgodnie że ten człowiek jest [B]NIEZRÓWNOWAŻONY PSYCHICZNIE ![/B] A teraz dlaczego.... Najpierw dzwonił żeby umówić sie na wyjazd po psa (naszym samochodem bo swojego nie ma)... Mama w niedzielę wskazała mu wtorek i przeprosiła oczywiscie że nie od razu, ale jak wiekszosć ludzi pracuje zawodowo... Pan przyjął to do wiadomosci, miło rozmowa sie zakończyła, a ....za 10 min dzwoni znowu i mówi ze on dzwoni w sprawie Jacka i co z tym psem.... Sorry, ale to sie powtórzyło parę razy i dało nam do myslenia... Mimo tego, postanowiłysmy sie nie uprzedzać i sie spotkać.... Na miejscu Pan okazał się sympatyczny i....to wszystko.... To chory człowiek, który żyje w dziwnym świecie, tzn jego gadki nie trzymaja sie kupy....albo cos ukrywa, anie raczej to pierwsze.... Np. [B]opowiadał o synku którego bardzo kocha i o żonie... Kiedy został zapytany o to, czy ona wyraża zgodę na psa, odpowiedział, ze w zasadzie to nie jest jego zona tylko konkubina i nie mieszkają razem, bo ona gdzieś pilnuje mieszkania po babci zeby im nie przepadło... Mama dalej pociągnęła te myśl i zapytała czy na pewno ona nie ma nic przeciwko, czy dziecko miało kontakt ze zwierzętami, itd...a on na to, że w sumie to nie ważne, bo oni sie rozwodzą a wogóle to są w separacji..[/B]..,. Absurdalne to było strasznie.... Opowiadał też jak nie lubił tego ze jego poprzedni pies był strasznie ufny do obcych, wiec [B]zeby tego nie robił on wyrywał mu od tyłu sierść zza ucha - podobno skutkowało [/B]i pies był juz agresywny!!!!!!!!! [B]Opowiadał jak kiedyś jego pies ugryzł go w nos, ale tak dostał w pysk, ze od razu wiedział kto tu rządzi[/B].... [B]Mówił też ze pies miał kiedys przypalane oczy..[/B]. Mama zapytała czy taka informacje dostał adoptując ps az Palucha, a on stwierdził że nie, ze to jego ciotka powiadziałą a ona sie zna na tym...... SZOK PO PROSTU !!! Teraz jeszcze kwestia lokalu.... To ze nie ma własnego mieszkania to jeszcze pikuś.... Mieszka w jednym pomieszczeniu piwnicznym jakby, jakiejś starej kamienicy czynszowej, nawet bez łazienki, czy okna.... Wszedzie sa porozwalane niedopałki papierosów i puszki po piwie,..... Proponuje Wam faktycznie wybrać sie tam i przekonać na własne oczy, ale polecam nie robic tego w pojedynkę i w nocy ;) To tak pokrótce..... Zrozumcie, ze nam naprawdę strasznie zależy na tym by pies miał dom... Kiedy Tomek zadzwonił do mnie z wiadomoscią ze jest ktoś dla Jacka, myślałam ze z radosci spadnę z krzesła....ale przecież nie chodzi o to by z jednej biedy wrzucic go w inna................................... Z mojej strony to tyle...........
  5. Dziekuje Pati za odstąpienie domku... Napisz o nim coś jak możesz... Zdjecia aktualne psiulków ładne są bardzo potrzebne... One sie mało wyróżniają z tłumu dlatego fotki muszą być super... Baloo ma sie swietnie i też jest już u siebie :)
  6. Przepraszam Was ze nie mnie nie ma na Dogo juz od dłuzszego czasu, ale tak na razie musi być... w miarę możliwosci zastępuje mnie Anetek 1oo na całe szczescie... Laki jest już od pewnego czasu w swoim domu u Pani która odwiedzała go w lecznicy. Mieszka w Warszawie, czuje sie swietnie... :) Niestety dług nie jest jeszcze spłacony w całosci (dług za tego i innego psa otarł sie o 3000zł w tej lecznicy - no ale co było zrobić.... Jeśli były zwierzęta które potrzebowały pomocy....), ale mam nadzieje ze jakoś sie uda uzbierać.... P.Ela z Fundacji całymi godzinami stoi w różnych miejscach i kwestuje z puszką... Grosik do grosza i mam nadzieje że sie uda... :) Został jeszcze 1000 o ile wiem.... Najważniejsze ze śliczny Laki wreszcie ma szczęście ;)
  7. Bez zmian... Pilnie musimy go gdzieś umieścic, bo lada moment wyladuje w schronisku, co w jego stanie było by tragedia....podobnie jak buda w której żył.... DT/DS NIEZWYKLE PILNIE POSZUKIWANY !!!!!!!! Proszę o pomoc w ogłoszeniach, please!
  8. Przepraszam, że dopiero teraz, ale bardzo poźno dzis wróciłam, z resztą z psiego powodu.../ Słuchajcie, powiem tak... Umówiłysmy sie z tym Panem oczywiscie, mamy jego adres wiec postaramy sie przejechać obok jakoś, itd....ale póki co badźcie powściągliwi w radosci żeby np nie zapeszyc... Niestety mamy pewne obawy o których Tomku Ci powiem najlepiej telefonicznie, bo padam na twarz i nie mam siły już pisać... Jedno Wam obiecuję - domek na pewno sprawdzimy, nie bedziemy sie czepiać bez sensu ale jest kwestia która należy tu bezwzględnie sprawdzić...
  9. Koleżanka była własnie w banku... Nie została jeszcze zaksiegowana wpłata na Teresinka.... Nie dobrze, bo każda doba to 50 zł dla tych bezduszników.... ale cóż... Przekonałam sie juz nie raz, ze przelew potrafi isć kilka dni miedzy bankami.... :( Wyobraźcie sobie, jaka to była sytuacja.... Cała poczekalinia ludzi, moja mama mówiaca bardzo głosno by wszyscy słyszeli.... Kobieta opiekująca się Teresinkiem, która z resztą go dowoziła tam, chciała podpisać zobowiazanie, ze należnosc zostanie lada dzień wpłacona, chciała zostawic nawet swój dowód osobisty, a te potwory nawet nie pozwoliły zajrzeć do psa..... To sie w głowie nie mieści! Juz nie mówiac o tym, ze maja puszke na leczenie bezdomnych zwierząt... Zapytani na jakie wiec zwierzęta te pieniadze są przeznaczone, odpowiedzieli bezczelnie ze na takie które ktoś wrzuci i wychodzim, czyli widac ze to nasza wina, bo nie uciekłysmy.... Żenada po prostu............. ....a pamietam, jak byłam 2 lata temu tam z teściem i jego sunią, kiedy zostawiliśmy duzo kasy za jej leczenie.....rany.....ale nam w 4 litery wchodzili................................:angryy:
  10. Na Gagarina przeszli samych siebie... Choć zawsze ze wszystkich zobowiazań Fundacja wywiazywała sie do końca, to wyobraźcie sobie, ze moja mama przed chwila pojechała po psiaka, mówiac, ze dziś zebralismy pieniażki na jego operację, ze najdalej trzy dni potrzeba na to by należnosć znalazła sie u nich........ a oni stwierdzili, ze dopóki kasy nie bedzie psa nie wydadzą !!! :crazyeye: Jednocześnie postawa i teksty w ironicznym tonie ze strony lekarzy były ponizej krytyki...... Oczywiscie każda kolejna doba u nich bedzie liczona dalej jako 50zł ! Po prostu brak słów................................
  11. [quote name='malicja']podpinam sie pod zapytania agat..chyba potrzebne beda pieniadze na pokrycie kosztow pobytu w lecznicy?[/quote] Dokładnie... Każda doba na Gagarina to 50zł, na Podleśnej licznik bedzie bił dalej, o ile wiem na 35zł doba... Wieczorem ok. 20 mały powinien być w lecznicy juz... Co do zarzutu o nie zrobienie badań krwi przed zabiegiem to powiem szczerze, ze w większosci lecznic się z tym spotykałam....ale za to na Podleśnej po raz pierwszy z badaniem serca przed sterylizacją np.... Generalnie nie wnikam, bo zawsze znajdzie się zdanie za i przeciw.... ;) Co do kwestii rozważań o schronisku, dalej uważam to za bezcelowe... Jeśli chodzi o koszta, to niestety zakup materiałów, chocby gestej siatki plus robocizna niosą za sobą spore koszta....
  12. Nazywa sie Teresinek....od imienia kobiety która go uratowała....
  13. Nie pisałam celowo skad jest psiak, gdyż uważam to za zbedne, a obawiam sie zbytniej dyskusji która oddali nas jedynie od tematu.... Prawda jest taka, ze w każdym schronie, niemal każdego dnia wyciągane sa zwłoki zwierząt..... On był sam w boksie, ale i to go nie uchroniło.... :( Teraz najważniejszy jest DT, bo powrót po tym wszystkim, dla psa po operacji, na to zimno, itd byłby katastrofą...... Jutro Teresinka przewieziemy do lecznicy ANIMA na Podleśna, gdzie bedzie miał naprawdę dobrą opiekę.... Tu lekarze są inni... Nie mógł tam pojechać od razu, bo miejsce zajmował inny bezdomny psiaczek, który choć już miał jechac do schroniska, spotkał sie z przychylnoscią lekarzy i był znacznie dłuzej niz gmina zapłaciła......a co najważniejsze..... uradowany lekarz (szef lecznicy) zadzwonił dzis do nas z wiadomoscia, ze znalazł mu bardzo dobry dom.....z resztą nie jemu pierwszemu..... ;) Nawet sam adoptował od nas suczkę ;) W razie czego, od jutra mozna go tam odwiedzać..... :)
  14. Zachary..........Ja po prostu nie wiem co powiedzieć!!! Ta wiadomosc odebrała mi mowę!!! Nie ma takich słów które wyraziłyby to jak strasznie jestem Ci wdzieczna !!!!!!!!!!!! Teresinek to naprawdę wspaniały psiak, jego zycie to był jeden wielki pech..... Dzis miałyśmy niemiłą rozmowe z lekarzami na Gagarina.... Nawet dla Fundacji nie liczą taniej, choc to pies bezdomny a dla takich teoretycznie maja puszke do której ludzie wrzucaja pieniadze.... Niestety nie było innego wyjscia, tu się liczył czas a w naszej zaprzyjaźnionej lecznicy nie było miejsca.... Jutro jednak zostanie przewieziony na Podleśną. Zrobię nowe zdjecia, juz po operacji (za która policzyli szalenie drogo, ale nie było na to wpływu.... Kiedy rozmawiałyśmy z lekarzem o tym by policzył ją jak dla psa bezdomnego, potrzebujacego, to zaczą mówić cos o zebraniu konsylium w tej sprawie pod koniec tyg....a pies był w tak tragicznym stanie, ze by tego nie preżył...nie mówiąc juz o jego cierpieniu.... Strasznie sie na nich zawiodłam.....
  15. W tej chwili jest juz po amputacji.... :( Nie mogliśmy juz dłuzej czekać, gdyż po prostu pies by tego nie przeżyl... Martwica postępowała.... Wyprosiliśmy lekarzy by dali nam kilka dni na zebranie pieniedzy........ Nr konta jest na pierwszej stronie w 2 poscie.... Teresinek jest nadal przestraszony, źle znosi ciasną, metalową klatkę... Bardzo potrzebuje DT w którym dojdzie do siebie.... On może nie jest najpiekniejszy, zwyczajny burek moznma powiedzieć, ale nawet nie wiecie jak on sie garnął do ludzi, jak strasznie pragnąl dotyku człowieka.... Biedak 3 lata czekał na dom.... Błagam, nie pozwólmy mu wrócic do schronu !!!!
  16. [COLOR=Green][B][SIZE=4]Błagamy Was o pomoc dla Teresinka... To nieduzy, uroczy i nieco nieśmiały piesek, który miał bardzo cieżkie zycie..... Teraz stało sie tym gorsze, że psiak uległ potwornemu wypadkowi ( psy ze schroniska z boksu obok wyszarpywały mu ją tak mocno, że wyrwały po prostu kawałek po kawałku odrywała się od żyjącego jeszcze psa....) [/SIZE][/B][/COLOR] [SIZE=4][COLOR=Red]Pies wycierpiał nieziemskie katusze... Nikt nie wie jak długo to trwało, nikt nie wie , nie umie sobie wyobrazic co czuło to maleństwo gdy wielkie psy atakowały, a on był tak bezbronny i tylko wciągany w ogrodzenie..... To prawdziwy dramat, w wyniku którego [B][U]pies ma gnijącą, cuchnącą ranę, jest przestraszony, nie ma czucia zupełnie, końcówki nerów poszarpane, zerwane ścięgna, rozcharatane kości w kilku miejscach.......[/U][/B] Nawet obcinanie pazurów przez lekarza DO KOŃCA nie uroniło już nawet kroplki krwi.... [/COLOR][/SIZE] [SIZE=4][COLOR=DarkOrchid]Łapy nie da sie juz uratować...... Teresinek do końca zycia bedzie kaleką.... [/COLOR][/SIZE] [SIZE=4][COLOR=DarkOrange]Nie byliśmy w stanie go uśpić, gdyz przez swoje ok. 4 letnie zycie za duzo zła go spotkało, za długo tesknił za człowiekiem, za jego dotykiem, bo po takiej traumie nigdy go nie zaznał.....[/COLOR][/SIZE] [SIZE=4][COLOR=Magenta]Psiak przebywa w Warszawie w lecznicy przy ul. Gagarina. Koszt opercji to aż 670zł !!! Każda doba w szpitalu to 50zł..... Nie mamy takich pieniedzy, dlatego luiczymy na Waszą pomoc !!!!!!!!!![/COLOR][/SIZE] [COLOR=DarkRed][B][SIZE=4]PRIORYTETEM JEST TEŻ DOM TYMCZASOWY DLA NIEGO. PSIAK W LECZNICY ZOSTANIE TYLKO KILKA DNI.....A POTEM WRACA DO SCHRONISKA... WRACA DO KLATKI W KTÓREJ PREŻYŁ NJGORSZE CHWILE SWOJEGO ŻYCIA......... Błagam... Jeśli ktos moze dac mu dom albo pomóc w przetrzymaniu do momentu adopcji niech koniecznie sie z nami skontaktuje : [/SIZE][/B][/COLOR] [SIZE=4][COLOR=Black]501 147 350 508 430 284[/COLOR][/SIZE] [U][B][SIZE=4]Nr konta do przelewu:[/SIZE][/B][/U] [SIZE=4][B]Konto bankowe fundacji CANIS: [B]PKO BP II O/ Warszawa 96 1020 1026 0000 1602 0102 2938[/B][/B][/SIZE] [COLOR=RoyalBlue][B]W tytule : Dla Teresinka[/B][/COLOR] Wpłacając pieniądze przez internet numer konta piszemy bez odstępów: [B]96102010260000160201022938[/B] [IMG]http://img291.imageshack.us/img291/2899/48603799kq5.jpg[/IMG] [IMG]http://img253.imageshack.us/img253/3433/73447120ks4.jpg[/IMG] [IMG]http://img253.imageshack.us/img253/9721/55146610fq7.jpg[/IMG] [IMG]http://img57.imageshack.us/img57/716/87115590xw4.jpg[/IMG] [IMG]http://img135.imageshack.us/img135/531/53207837qy8.jpg[/IMG] [IMG]http://img353.imageshack.us/img353/2028/50884402jh2.jpg[/IMG]
  17. Pati, odesłałam do Ciebie wczoraj ludzi którzy chcieli obejrzeć suczki... Jakbyś ich juz zobaczyła to prosimy o opinie....
  18. Gallegro, nie mam pojecia na czyn stanęło ostatnio (moze Państwo pamietają ;)), ale ja bym po prostu zaczęła od początku... Co do płotu... Milus stoi przy płocie 2,20m z 2 stron i 1,60m z trzeciej.... Bez problemu zapiera sie łapami wisząc w powietrzu na płociei wygladajac na zewnatrz (dlatego zawsze tak patrzy jak odjeżdżamy samochodem)... Trzyma go tylko łańcuch.... Jednak nie wiem, moze jest to kwestia faktu, ze ma jak sie odpychać od drugiego płotu, poza tym są poprzeczne 2 listwy z konstrukcji gdzie moze zawiesić łapę..... ....a od Milusia miałam telefon... Jest szczęśliwy, choc jego czas powoli sie kończy.... Do jego wszystkich schorzeń doszedł jeszcze nowotwór... :( Państwo byli u nas, wziełi całą jego dokumentację medyczna i walczą o niego ile sie da...... Nie moge uwierzyc, ze on znalazł dom........i to taki..... ;)
  19. ...a swoja drogą, moze faktycznie cos w tym jest... Z ręką na sercu mówię, ze szukałam dzis starego maila o poszukiwanym psiaku i otworzyłam wiadomosć od Gallegro włąśnie dotycząca tego domku, z przypomnieniem o stosowaniu sie do zasady ograniczonego zaufania... ;) Zatrzymałam sie na tym i myślałam.... Oczywiscie tej wiadomości po którą weszłam...wcale nie znalazłam.. Potem wchodze na wątek i co widzę?1 Wasze wpisy na ten temat..... :)
  20. Słuchajcie... Powiem Wam tak.... Osobiście byłam daleka od pochopnego skreślania tego domku, nie tylko z uwagi na to, że Jacuś ma marne szanse na adopcję, czy koszmarne warunki bytu, ale również dlatego, ze nie miałam okazji z tymi ludźmi rozmawiac osobiście, a wiem, że moja mama często potrafi skreślić kogoś po pierwszych 3 zdaniach (w większosci przypadków intuicja jej nie zawodzi, ale zdarzyło sie juz że wydobyłam domek "z odzysku" i okazał sie fajny)...O tamtą sprawę się posprzeczałyśmy, a ja nie majac do niczego głowy....odpuściłam.. Ja niestety wtedy nie mogłam sie tym zajać. O mało co nie straciłam dziecka, jak wiesz, ponad 2 tyg spedziałam w szpitalu... Pomimo dobrych chęci nie mogłam się zajać "psimi sprawami"..... Jest jeszcze problem z opiekunką psa... To staruszka, uparta i najmadrzejsza ;) jak większosć staruszek..... Kocha te psy i nie ufa ludziom... i o ile na terenie Wawy nie ma problemów, to adopcje do innych miast traktuje jak sprzeniewierzenie psa.... Powiedzmy jednak, ze moja mama umiałaby ją łopatologicznie przekonać do tego, jeśli domek bedzie w porządku... ;) Dlatego bardzo Cię proszę o sprawdzenie tego domkuraz jeszcze, ze szczególnym uwzględnieniem takich rzeczy jak: - ogrodzenie (Jacek skacze przez nie, po siatce łazi jak kot) - inne psy (samce) - czy Państwo juz tam mieszkają? (mamę przeraziła propozycja od nich, że bedą mieszkać w bloku, a psa wezmą tam gdzie budują dom. Uznała i to było zasadne, ze on po prostu ucieknie jeśli go od tak zostawią i sobie pojadą do mieszkania... Bądź co bądź, on ten łańcuch i ciasnote traktuje jak swój dom..... :() - koty
  21. 508 430 284, bezpośrednio do mnie :) Wykorzystaj konioecznie te wcześniejsze zdjecia szczeniat, są najładniejsze ;)
  22. Trzymajcie cioteczki kciuki, bo mialam dziś tel w sprawie suni - mamusi! Dom z ogrodem w Pruszkowie, Państwo ciut po 40tce, mieli jamnika którego niedawno stracili... Byl z nimi zawsze i wszędzie, spał w łóżku, duzo są w domu, a po sąsiedzku mieszka córka z rodzina.... Podałam nr tel do Pati. Państwo chcieliby sie umówić i zobaczyc suńkę... :) Odezwali sie na mój apel na allegro... Szukali jamnika, ale jak poznali historię naszej mamuni to serce im ścisnęło... ;)
  23. Ten post napisałam jeszcze przed naszą rozmową telefoniczną w dodatku pod wpływem impulsu - zabolało mnie to, ze suni grozi powrót do schroniska... Nie miałam na celu obrażać kogokolwiek, jednak wyraziłam krytykę konkretnych rzeczy... Nie znamy się zupełnie, rozmawiałysmy raz przez tel kiedy ostatnio dzwoniłam do Pani... Sądzę, ze to mała podstawa do tego by wydawała Pani o mnie śmiałe opinie, ale cóż... Naszym zadaniem nie jest wzajemna adoracja. Każda z nas moze mieć określone zdanie na swój temat, jednak nie powinno to mieć wpływu na los suni (raz do nas , jedzie za chwilę juz nie, potem znowu tak).... Zwierząt nam naprawde nie brakuje, jednak szczególnie zaangażowałam sie w Dajtusię i nie chcę dopuscic do tego by stała jej się krzywda. Czujemy się na siłach zapewnic jej odpowiednia opiekę, jak juz mówiłam, zajmuje sie układaniem psów, jak sądze z dobrym skutkiem... Póki co Dajtka po 3 mies dalej sie do adopcji nie nadaje, a to sygnał że należy z nią inaczej pracować... Nie zamierzam Pani do niczego zmuszać. Tak jak powiedziałam, suczka w każdej chwili moze trafić do nas. Bedzie miała kontakt z innymi psami, co uważam za atut w przypadku psa cofniętego. Będzie mieszkała w domu, gdzie pozostanie blisko ludzi... Obawiam sie ze zamkniecie jej u Pani w mieszkaniu w klatce by na siłę ją utrzymać, nie przyblizy jej do adopcji, a najwyzej tylko zestresuje dodatkowo i nauczy załatwiania sie w domu, nie mówiac juz o ewentualnosci ucieczki na spacerze w blokowisku... Jeśli jednak Pani zdaniem to dla niej lepszy los i tak podpowiada Pani sumienie, to pozostaje mi jedynie życzyc powodzenia i pogratulować uporu...
×
×
  • Create New...