Jump to content
Dogomania

Nasza kama z krzyczek-postępujący paraliż,potrzebne porady - Kama za TM


GreenEvil

Recommended Posts

  • Replies 413
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Zalało budynek gospodarczy. Najważniejsze jednak, że świeżo rozbudowywany/remontowany dom udało się uratować.
Cała posesja zryta kołami ciężkiego sprzętu, który co i rusz zakopywał się po osie w błocie.
Przy ratowaniu naszej i ościennej posesji pracowało kilka zastępów Straży Pożarnej. Zainteresowały się też władze gminy, a z-ca wójta koordynował wszystko na miejscu. Zjawiła się nawet lokalna TV. Zawiadomili ich strażacy, którzy wiedzą z autopsji, że w ich obecnosci łatwiej o wyegzekwowanie pewnych działań ze strony szefostwa lokalnego samorządu.
Gdyby nie pomoc władz gminy, nie byłbym w stanie zorganizować nawet piasku. Kiedy dzwoniłem jako zwykły "śmiertelnik", odmawiano mi ze względu na trudne warunki pogodowe. Dopiero wstawiennictwo wspomnianego władaża gminy poskutkowało.
Tak na marginesie - zbliżają się wybory samorządowe, więc prawdopodobnie ten fakt miał spory wpływ na determinację z jaką działał z-ca wójta. Sam wójt olał sprawę (z tego co wiem była to jego ostatnia kadencja, więc nie ma się czemu dziwić ;-)) i stwierdził, że nie da się nic zrobić, tylko trzeba kilka dni poczekać :crazyeye:.
Jak się okazało, warto było walczyć.

Wracając do Kamy...
Na początku dostawała 40mg Encortonu dziennie. Potem zmniejszyliśmy dawkę o połowę, a od dwóch dni kolejny raz, tym razem do 10mg. Przez najbliższe dni będziemy obserwować czy jest ona wystarczająca.
Wczoraj pierwszy raz od bardzo dawna zobaczyliśmy Kamę... biegnącą :lol:.
Oczywiście nie był to sprint, ale i tak jest to sukces, Swoją drogą, miała ważny powód - TZ-ka trzymała w ręcę jej ulubiomy przysmak. W ten sposób ściągamy ją do domu, kiedy sama nie ma na to ochoty. Dużo przebywa na posesji. Kiedy ta była zalana, dokonywałem cudów, żeby psiaki wyspacerować (raczej wyspławiać :shake:).
Bywało, że któreś lgnęło po brzuch w błocie. Najwazniejsze, że póki co niebezpieczeństwo zostało zażegnane...

Link to comment
Share on other sites

Z ostatnich obserwacji wynika, że dawka Encortonu 10mg/dobę w przypadku Kamy jest w równie skuteczna. Następny etap to zejście do 5mg, ale już wspomniane 10mg jest w jej przypadku dawką bardzo małą. Gdyby taka tendencja utrzymała się, Kama nie byłaby tak bardzo narażona na skutki uboczne podawania sterydu.
W międzyczasie skontaktowaliśmy się neurochirurgiem (mieliśmy nawet wyznaczony termin konsultacji), który ma postawić ostateczną diagnozę. Chodzi nam o ustalenie możliwości ingerencji chirurgicznej, ew. opracowanie optymalnego sposobu leczenia (raczej utrzymywania Kamy w jako-takiej formie).
Z powodów opisanych we wcześniejszym poscie do wizyty nie doszło, ale dziś postaram się skontaktować ponownie.
Na obecną chwilę Kama jest wesoła, wszędobylska i jak zwykle w takim przypadku, wścieka się na Dolores. Chętnie spaceruje nawet w odległe krańce posesji. Jest "uśmiechnięta" i skora do pieszczot. I niech już tak pozostanie...

Link to comment
Share on other sites

Wczoraj odbyła się kolejna, prawdopodobnie ostatnia już konsultacja na podstawie posiadanych wyników badań Kamy. Diagnoza brzmi: "nieoperacyjny guz złośliwy".
Dr Arkadiusz Olkowski, mimo stosunkowo młodego wieku uważany jest za jednego z czołowych neurochirurgów. Niestety, w przypadku Kamy medycyna jest bezradna. Pozostaje podawanie jej sterydu, na który póki co bardzo ładnie reaguje. Zeszliśmy nawet do dziennej dawki 5mg Encortonu, a mimo to Kama pozostaje w bardzo dobrej formie. Trudno jest przewidzieć jak dalej rozwinie się sytuacja. Jesteśmy zdania, że należy cieszyć się każdym kolejnym dniem...

Link to comment
Share on other sites

Pocieszamy się tym, że od pewnego czasu nie obserwujemy pogarszania się jej stanu. Był nawet moment (pisałem o tym w jednym z poprzednich postów), że stan jej się polepszył i to bez udziału jakichkolwiek leków. Również nadspodziewanie mała dawka Encortonu działa w zadowalający sposób. Czasem korci mnie aby odstawić całkiem steryd i zobaczyć w jakim stopniu ulegnie pogorszenie jej stanu. Być może zdecydujemy się na podawanie 5mg Encortonu co 2 dzień.
Powyższe kłóci się z konkluzją lekarza, który po obejrzeniu RTG i MR nie mógł wyjść z podziwu, że Kama chodzi. Jedno jest pewne - Kama ma ogromną wolę życia...

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

U Kamuni ciągła huśtawka, od kilku dni następowało stopniowe pogorszenie, zwiększyliśmy więc dawkę Encortonu, obecnie jest stabilnie, nie obserwujemy istotnych zmian na lepsze, ale jej stan nie pogarsza się.
Ma apetyt, humorek w miarę też. Staje samodzielnie, z chodzeniem gorzej. Mamy jednak nadzieję, że i tym razem nasze Słoneczko okaże się silne i da radę.

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Niestety, z dnia na dzień pogarsza się stan Kamy.
Co gorsze, nie widać reakcji na steryd i to zarówno na Encorton, jak i Dexafort (domięśniowy - wróciliśmy do niego z nadzieją na skuteczniejsze działanie).
Kama jest prawie całkowicie bezwładna. Porusza jedynie głową i przednią częścią tułowia. Wszystkie łapy odmówiły posłuszeństwa. Podniesienie jej z pozycji leżącej wymaga ogromnego wysiłku, a mój kręgosłup również jest w kiepskim stanie. Jednak póki co musimy sobie z tym radzić. Potrzeby fizjologiczne załatwia pod siebie, ale je kontroluje. Jeśli nie przegapimy jej "prośby o spacer", robi to na trawce, ale zdarzyło się jej też zamoczyć posłanie.
Sunia coraz częściej "płacze", choć zwykle ma to charakter sygnalizacji. Czasem chodzi o picie, innym zaś razem o "spacer". Często użala się z powodu bezsilności.
Kiedy pochylamy się nad nią i okazujemy zainteresowanie, staje się spokojniejsza. Świadczy to o tym, ze nie cierpi z powodu bólu i póki co musi nam to wystarczyć za całe pocieszenie...
Od pewnego czasu spotęgowały się objawy neurologiczne w postaci przewlekłych drgawek. O ile kiedyś miały charakter krótkotrwały, teraz są częste i trwają długo.
Mimo to wciąż mamy nadzieję, że podobnie jak w przeszłości, w pewnym momencie nastąpi odbicie od dna i Kama wróci do jako takiej kondycji.
Zdajemy sobie jednak sprawę, ze jej stan jest bardzo poważny, aby nie powiedzieć - beznadziejny... Wciąż jednak wierzymy...

Link to comment
Share on other sites

Kama nie chce jeść, a do picia trzeba ją namawiać. Miałem problem żeby wcisnąć jej trzy małe kawałki parówki z lekarstwem. Cały tułów jest bezwładny, a poruszać może jedynie głową. Obawiam się, że wyczerpaliśmy wszystkie możliwości pomocy i pozostaje czekać...
Podczas ostatniej konsultacji (miesiąc temu) usłyszałem od lekarza, że jego zdaniem to kwestia 2 m-cy. Nie pisałem o tym wcześniej, ponieważ wciąż wierzyłem, że proces ulegnie zahamowaniu.
Jak widać choroba postępuje i raczej nie ma nadziei na poprawę jej stanu.
Jedno jest pewne - nie dopuścimy do tego, aby Kama cierpiała fizycznie. Jeśli zauważymy pierwsze oznaki bólu, będziemy zmuszeni podjąć tę trudną decyzję...

Link to comment
Share on other sites

Pies Ci nie powie że cierpi. Szczególnie taki twardy kundel jak Kama co nawet Krzyczki przeżył. Zrobiliście wszystko, teraz być może pora uwolnić od cierpień ciała znękaną psią duszę.
Wiem, zawsze się myśli że to jeszcze nie już i czeka się na promyk nadziei. Że wstanie, pobiegnie i świeżą trawę następnej wiosny powącha... To nasze ludzkie złudzenia i pragnienia... One chcą biec, ale już za TM.

Link to comment
Share on other sites

Masz rację KWL. Mamy świadomość, że ta chwila zbliża się nieuchronnie...
Kama w dalszym ciągu jest sparaliżowana, choć wrócił jej umiarkowany apetyt i pije normalne ilości wody. Smakołyki powodują, że stawia uchole i pałaszuje je z wielkim animuszem.
Wczoraj wieczorem "gościliśmy" kotkę sąsiada, która przelazła przez ogrodzenie. Kiedy Kama zobaczyła ją jedzącą z miski, starała się za wszelką cenę zbliżyć do niej. Wydaje mi się, że wyprostowała nieco tylne łapy i przesunęła kilkanaście cm. Gdyby była zdrowa, kotek byłby zjedzony razem ze swoją kolacją (takie 2w1) ;).
Noc Kama przespała spokojnie, ale kiedy mnie zobaczyła, jak nad ranem wstałem do łazienki, zaczęła popiskiwać. Kiedy byłem przy niej, było znów O.K. Nie lubi być sama.
Obecnie nie pracuję, więc nie ma z tym większego problemu.

Link to comment
Share on other sites

Kamusia bez większych zmian. Leży bez ruchu, popłakuje z bezsilności, a my razem z nią... jednak noce w większości przesypia. Apetyt ma normalny.
Spróbowaliśmy akupunktury. W środę byliśmy z Kamą w Warszawie u doktor Bałucińskiej, która właśnie tą terapią się zajmuje. Bardzo miła i kontaktowa osoba, nie obiecuje nam cudów, ale bardzo chce Kamie pomóc. Nasza niunia była bardzo grzeczna. Za tydzień umówieni jesteśmy na kolejny seans. Oprócz sterydu Kama zaczęła przyjmować leki izopatyczne, zalecone przez panią doktor.
Mamy wrażenie, że od kilku dni troszkę mocniej trzyma głowę i dziś zaczęła bardzo delikatnie poruszać ogonem.
Zdajemy sobie sprawę, że jej stan jest bardzo poważny, ale chcemy spróbować wszystkiego. Chcemy dać Kamie szansę, bo to bardzo dzielna, kochająca życie sunia. A my kochamy ją. Zasługuje na to.

Link to comment
Share on other sites

Nasza Kamunia odeszła kilkanaście minut temu...

Nie sądziliśmy, że to się dziś stanie... zaczęła płakać, bardzo szybko oddychać... byliśmy przy niej do samego końca. Odeszła tulona i głaskana przez nas oboje, z łapką w naszych dłoniach...

Ona na zawsze pozostanie NASZĄ KAMĄ. Nigdy nie przestaniemy jej kochać.

Na razie nie jestem w stanie napisać więcej...

(*)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='gallegro']Nasza Kamunia odeszła kilkanaście minut temu...

Nie sądziliśmy, że to się dziś stanie... zaczęła płakać, bardzo szybko oddychać... byliśmy przy niej do samego końca. Odeszła tulona i głaskana przez nas oboje, z łapką w naszych dłoniach...

Ona na zawsze pozostanie NASZĄ KAMĄ. Nigdy nie przestaniemy jej kochać.

Na razie nie jestem w stanie napisać więcej...

(*)[/QUOTE]

Tomku jestem z Wami w tych trudnych chwilach. Żadne słowa pociechy tu nie pomogą. Pamiętajmy ją taką jaka była i niech pociesza Was myśl, że uratowaliście ją z obozu śmierci. Przeżyła u Was dobrych, spokojnych kilka lat kochana w ciepłych, domowych warunkach.
Daliście jej wszystko co było można a teraz niech biega szczęśliwa po zielonych łąkach.
Ja jednak myślę, że wprawdzie niewidzialna, ale dalej będzie Wam towarzyszyć w życiu i stać na straży domu

Link to comment
Share on other sites

Bardzo nam brakuje naszego Słonka...

Dziś nastąpiło wyraźne pogorszenie jej stanu.
Jeszcze wczoraj obserwowaliśmy lekką poprawę (przynajmniej tak nam się wydawało) pod postacią delikatnego poruszania ogonem. Łudziliśmy się nadzieją, że to efekt nowych leków i akupunktury, na którą zdecydowaliśmy się kilka dni temu. Już wtedy wiedzieliśmy, że sytuacja jest raczej beznadziejna, ale musieliśmy mieć absolutną pewność. Ostatnie dwie noce Kama przespała spokojnie, a marudzeniem sygnalizowała jedynie potrzeby i niewygody. Jeśli się załatwiła, napiła wody i miała sucho pod pysiem (doskwierał jej ślinotok), była spokojna i potrafiła czasem uciąć sobie drzemkę w ciągu dnia.
Niestety, dziś było inaczej...
Popiskiwała tak, jakby cierpiała ból. Kłapała przy tym pyszczkiem, w wyniku czego pokaleczyła sobie język. Od tej pory nie chciała jeść i pić. Był to dla nas sygnał, że musimy przerwać jej cierpienie, tym bardziej, że na długotrwałą poprawę jej stanu i tak praktycznie nie było szansy.
Właśnie z TZ-ką podjęliśmy ten trudny dla nas temat, kiedy Kama zaczęła się dziwnie zachowywać. Okazało się, że to agonia...
Wyglądało to tak, jakby chciała "wyręczyć" nas w podjęciu tej "trudnej" decyzji.
Możliwe też, że chciała dać szansę TZ-ce na pożegnanie się, ponieważ ta za niecałą godzinę miała wyjechać na weekend.
W ostatnich minutach patrzyła na nas swoimi mądrymi oczyma...
Pozostała dojmująca pustka :-(.
Jej posłanie jeszcze długo zostanie na swoim miejscu...
Oboje z TZ-ką bardzo ją kochaliśmy... i kochać będziemy, ponieważ Kama na zawsze zamieszkała w naszych sercach...

Link to comment
Share on other sites

['] Bądź szczęśliwa za TM Kamuś, przeżyłaś Krzyczki, trafiłaś do kochających ludzi na ostatnie miesiące.
Zrobiliście wszystko, dziękuje Wam za to że walczyliście o Kamę do końca. Odeszła pańska i kochana, to bardzo ważne.

Link to comment
Share on other sites

W imieniu Kamy oraz własnym, chcielibyśmy podziękować wszystkim, którzy ją uratowali od śmierci, kiedy ta po raz pierwszy upominała się o Nią, leżąca na zimnym betonie schroniskowego boksu. Dziękujemy również tym, którzy nie bacząc na wszelkie przeciwności, zabrali ją z tego "piekła", leczyli i szukali dla niej domu. Dziękujemy też tym wszystkim, którzy kibicowali Kamie na wątku, zarówno w chwilach radosnych, jak i tych pełnych cierpienia czy smutku.
My zaś z TZ-ką, ze swej strony pragniemy podziękować za zaufanie i powierzenie naszej opiece tej wyjątkowej, kochanej psiny.
Przez niemal 3 lata Kama dostarczyła nam wielu szczęśliwych chwil pełnych wzruszeń.
Brakować nam będzie jej mądrego spojrzenia.
Serce rosło, kiedy patrzyło się na tę dorodną, szczęśliwą sunię.
TZ-ka żartowała nieraz, że to jej pies (w końcu był to prezent pod choinkę), a Kama zdawała się potwierdzać to swoim zachowaniem. Była w nią wpatrzona jak w obrazek, a kiedy TZ-ka wracała z pracy, wyrazom radości nie było końca.
Kama zapadła nam głęboko w serca i pozostanie w nich do końca naszych dni...

Link to comment
Share on other sites

Tu TZ-ka Tomka
Kamusia była niewiarygodnie cudownym stworzeniem. Dla nas była członkiem rodziny i najlepszym Przyjacielem.
Można powiedzieć, że była to miłość od pierwszego wejrzenia, bo gdy trafiłam przypadkiem na wątek Xeni (Kamy), serce rozpadło mi się na kawałki i już wiedziałam, że ona musi trafić do nas.
Gdy ją do nas przywiozłam, taką wychudzoną, zabiedzoną, pokochaliśmy ją od razu. Psiaki zaakceptowały ją bez problemu. Dopiero potem, gdy Kamunia odżyła, zaczęły się walki z Dorotką o to, kto tu rządzi...
Po kilku miesiącach pobytu Kamy w naszym domu, wiedziałam już, że nikomu jej nie oddam...
Choć "szukaliśmy" dla niej domku, wiedziałam, że żaden nie spełni moich wymagań i Kama pozostanie u nas... wieczorami tuliłyśmy się i szeptałam jej, że nigdy jej nikomu nie oddam, bo bardzo ją kocham...
TZ zrozumiał co się święci i... w Wigilię zaprowadził mnie do kuchni, gdzie rezydowała Kama i powiedział "tu masz jeszcze jeden prezent". To był najpiękniejszy i najcudowniejszy prezent gwiazdkowy, jaki kiedykolwiek dostałam. Dziękuję Kochanie...

Gdy odchodzi najlepszy Przyjaciel, to tak, jakby ktoś wyrywał człowiekowi kawał serca bez znieczulenia...
Czuliśmy do końca ciepło jej łapki w dłoniach, do końca głaskaliśmy kochaną głowę, aż zasnęła...

Nie spodziewaliśmy się, że to nastąpi JUŻ. Kama w sobotę po południu czuła się jak zwykle ostatnio, była trochę marudna, ale przez ostatni tydzień takie zachowanie było normą więc nie zauważyliśmy, że umiera...
Godzinę przed śmiercią Tomek wyniósł ją na trawkę, leżała na kocyku, pod kołderką, zrobiłam jej zdjęcie, bo tak słodko wyglądała otulona różową falbanką kołderki...
Potem wróciła do domu, na posłanie, zaczęliśmy właśnie rozmawiać z Tomkiem o tym, że nie widać poprawy, że psiak prawdopodobnie cierpi, zastanawialiśmy się czy ją nie boli... po raz pierwszy rozmawialiśmy o tym, że być może będziemy zmuszeni skrócić jej cierpienia i że oboje nie wyobrażamy sobie tej chwili...
A Kama w tym czasie odchodziła. Tomek ułożył ją na łapkach, tak jak lubiła, na ogół uspokajała się wtedy. Ale tym razem tak nie było. Zauważyłam, że główka wpada jej między poduszki i podeszłam... Kama oddychała szybko i miała jakby "czkawkę", zawołałam Tomka...
W ciągu 10 minut nasza Najukochańsza, Najwierniejsza Przyjaciółka odeszła...
Do dziś nie możemy w to uwierzyć...

Chcemy wierzyć, że jest nadal z nami, chociaż już w innym wymiarze...

Kamuś, zawsze będziemy Cię kochać.

Link to comment
Share on other sites

[I][COLOR=seagreen]Dookoła noc się stała, księżyc się rozgościł,[/COLOR][/I]
[I][COLOR=#2e8b57]jeszcze Ci nie powiedziałam wszystkich słów miłości.[/COLOR][/I]
[I][COLOR=#2e8b57]Jeszcze z Tobą nie zdążyłam na najdalsze gwiazdy,[/COLOR][/I]
[I][COLOR=#2e8b57]jeszcze Ci nie wymyśliłam najpiękniejszej nazwy.[/COLOR][/I]
[I][COLOR=#2e8b57][/COLOR][/I]
[I][COLOR=#2e8b57]Ale teraz z moich ramion zrobię Ci kołyskę,[/COLOR][/I]
[I][COLOR=#2e8b57]niech Cię, Kamuś nie poranią leśne trawy niskie...[/COLOR][/I]
[I][COLOR=#2e8b57][/COLOR][/I]
[I][COLOR=#2e8b57]A Ty śpij, a Ty śpij, zanurz się z noc ciemną, a Ty śnij, a Ty śnij, śnij, ze jesteś ze mną...[/COLOR][/I]
[I][COLOR=#2e8b57][/COLOR][/I]
[COLOR=black](*) do zobaczenia Kochanie[/COLOR]

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...