Jump to content
Dogomania

Dlaczego warto adoptować psa ze schroniska? Metamorfozy str 1-2. Zdj str 329-331.


GrubbaRybba

Recommended Posts

  • Replies 3.5k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

dał sprostowanie do prasy, że niesłusznie na ogólnopolskim wątku padło oskarżenie, że psy się zagryzają z głodu w schronisku, co szarga jego dobre imię. Trochę to lawinę ruszyło, wypowiedział się weterynarz, Urząd, ja poddałam myśl tel. do schroniska w Łęczycy bo się zmiany ARCE podobały.
Całość Wam przeskanuję w czwartek.
A ale o naszej pomocy słowo chyba nie padło.
To co robiłyśmy dziennikarz usłyszał ode mnie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Bazyliah']Orientujecie się, jak psiaki schroniskowe? Jaka jest sytuacja?[/quote]

Nic nie wiem na pewno.
Krążą słuchy, że wet złożył wypowiedzenia. Podobno, jak zwykle winę za to ponosimy my.
Kastracji nie ma, jak nie było.
Adopcji też nie ma. Po tym, jak zmieniłam tytuł wątku, że psy się zagryzają, była jakaś adopcja, ale nie wiem, jaki pies.
Poza tym chyba żaden inny nie znalazł domu od kilku miesięcy.
Nic nie wiem na temat ilości psów ani szczeniaków.

Link to comment
Share on other sites

Kilka miesięcy temu na ogólnopolskim forum internetowym miłośników zwierząt ukazały się niepochlebne opinie na temat miejskiego schroniska dla bezdomnych zwierząt. Zamieścił je anonimowy wolontariusz, którzy pomagał w placówce. Jego zdaniem psy były niedostatecznie odżywiane, dochodziło również do wielu niewyjaśnionych zagryzień. Kierownik schroniska twierdzi, że to nieprawda, a opinie są krzywdzące. Tymczasem ukazane fakty potwierdza tylko lekarz weterynarii. Obecnie jest zagrożenie, że zwierzęta stracą fachową opiekę medyczną, gdyż lekarz złożył wypowiedzenie. Napięta sytuacja i spotęgowana brakiem inwestycji z pewnością odbijają się na zwierzakach. Z powodu zbyt małych środków finansowych kierownik schroniska również rozpatruje możliwość wycofania się z prowadzenia usługi. Tym samym powraca na nowo temat sposobu prowadzenia schroniska i formy jego finansowania.

Dzierżawione schronisko powstało w latach 60-tych ubiegłego stulecia. Na jego terenie znajdują się 23 boksy w części schroniskowej, 11 kwarantanny i 10 szpitalnych, budynek gospodarczy dla 6 pracowników, ponadto mieści się w nim pomieszczenie dla potrzeb weterynarza. Cały obiekt jest ogrzewany. Odrębną jego część stanowi budynek kwarantanny. Schronisko przygotowane jest dla 130 psów, w rzeczywistości liczba ta jest jednak większa. Obecnie w schronisku wraz ze szczeniakami przebywa ponad 150 psów, lokatorami są także odebrane właścicielowi kury. Placówka prowadzi swoją działalność całodobowo.
Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt od 1999 roku, dzierżawione jest wraz z całą infrastrukturą i urządzeniami przez miasto prywatnemu podmiotowi gospodarczemu. Kieruje nim przez te lata Grzegorz Woskowski. Ma za zadanie m. in. stałe wyłapywanie bezdomnych zwierząt z terenu miasta oraz przewożenie i umieszczanie w schronisku, również tych rannych lub skrzywdzonych przez człowieka. Bezpłatne przyjmowanie zwierząt doprowadzonych do placówki. Zapewnienia im odpowiedniej opieki również weterynaryjnej, a także współpracowanie z lekarzem, który przeprowadza na zlecenie magistratu zabiegi sterylizacji, kastracji i czipowania psów. Przekazywanie ich do adopcji. Ale także w szczególnych przypadkach usypianie, włącznie z ślepym miotem. W schronisku można ponadto umieścić swojego pupila za odpowiednią opłatą w tzw. hoteliku.
W 2005 r., na jej prowadzenie miasto przekazało ponad 145 tys. zł, w 2006r., blisko 153 tys. zł, rok później 155 tys. zł.
Pod koniec lutego 2008 r. Grzegorz Haraśny, zastępca prezydenta miasta na piśmie wystawił pozytywną referencję Grzegorzowi Woskowskiemu, kierownikowi Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt działającemu przy ul. Kępa 3. Stwierdził w nim, że: „Usługi wykonywane są z należytą starannością, w sposób profesjonalny oraz zgodnie z obowiązującymi przepisami. Podkreślić przy tym należy dobrą organizację pracy oraz przygotowanie merytoryczne, a także gotowość do działania na każdą interwencję służb i mieszkańców miasta w zakresie przedmiotu umowy„.
Mniej więcej w tym samym czasie Woskowski ponownie wygrał przetarg na prowadzenie schroniska na najbliższe trzy lata. Miasto zabezpieczyło w budżecie na ten cel ok. 200 tys. zł na rok. Jak twierdzi kierownik to zbyt mało, aby schronisko mogło normalnie funkcjonować. Z tego powodu myśli nawet o wypowiedzeniu umowy.

Główny problem, brak pieniędzy

Z tym już od 10 lat zmaga się obecny kierownik, który ma ogromny wkład w rozwój schroniska. Jak sam twierdzi, gdy przejmował nad nim kierownictwo w 1999 r., od nieistniejącego już Zakładu Robót Publicznych, w przytulisku znajdowało się aż 270 psów, które ze względu na przepełnienie bardzo często się zagryzały. Na terenie funkcjonowały wybiegi dla 60 zwierząt, nie było kwarantanny, szpital składał się z zaledwie dwóch boksów, psy biegały luzem po placu, przetrzymywane były również w pomieszczeniu prowizorycznej kuchni. Nad wszystkim sprawowało władzę wtedy Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami. — Schronisko na prawdę wyglądało tragicznie — wspomina Woskowski. — Jednak przez kolejne lata udało się nam sposobem gospodarczym wiele zmienić. Założyliśmy m. in. centralne ogrzewanie, zgodnie z wymogami ustawy o ochronie zwierząt stworzyliśmy w końcu kwarantannę, wyłożyliśmy w szpitalu jeden boks płytkami, naprawiliśmy zdewastowany płot betonowy, zrobiliśmy odpływy we wszystkich boksach, podciągnęliśmy także nowa nitkę wodną.
Jak dodaje Woskowski w tym czasie przerobiony został ponadto sanitariat, praktycznie od podstaw powstała kuchnia, pomieszczenie socjalne. Wciąż modernizowany jest także gabinet dla weterynarza, obecnie trwa jego wyposażanie. Ściągnięta została ponadto używana chłodnia. — To wszystko udało się nam stworzyć dzięki wykorzystaniu materiałów pozyskanych, również z odzysku — mówi kierownik. — Klatki, siatki metalowe i furtki własnymi siłami wykonaliśmy praktycznie ze złomu. Dodatkowe pieniądze przeznaczone tylko na inwestycje pozyskiwaliśmy dzięki usługom wykonywanym dla Opoczna i naszych gmin ościennych. Nie bez znaczenia była również pomoc bezinteresownych ludzi — dodaje.
Prowadzenie robót systemem gospodarczym prowadzono przez 4 lata. Dzisiaj nie ma przyzwolenia na to Inżyniera Miasta, który sprawuje kontrolę nad schroniskiem. Jak twierdzi Woskowski to odbija się „czkawką” na rozwoju placówki. — Podpisana przeze mnie umowa mówi jasno — tłumaczy. — Mam utrzymywać aktualny stan urządzeń schroniska, nie wolno mi na jego terenie inwestować. Zresztą nawet gdybym chciał to nie mam za co — dodaje.
Na najbliższe trzy lata działalności kierownik zażądał od miasta 240 tys. zł, rocznie. Po negocjacjach suma ta została zmniejszona o 40 tys. zł. Pomimo, że Woskowski jeszcze nie przeprowadził dokładnej analizy, już obawia się, że takie środki nie wystarczą na normalną działalność. Koszty bowiem nie obejmują tylko opiekę nad zwierzętami, ale także m. in. media, pracowników, w tym weterynarza, utrzymanie i eksploatację samochodu no i oczywiście zarobek dzierżawcy. — Boję się, że może mi nie wystarczyć nawet na moją pensję — mówi. — A trzeba dodać, że nie wiadomo czy nie wzrośnie np. koszt utrzymania pracowników lub obowiązek szkolenia ich w zakresie BHP. Już nawet nie będę wspominał o niezbędnych inwestycjach.
Tymczasem miasto nie przeznaczy większych środków. — W budżecie radni zabezpieczyli tylko taką kwotę, która podlega waloryzacji — tłumaczy Barbara Misiurska, naczelnik wydziału inżyniera miasta. — Zresztą pierwszy przetarg musieliśmy z tego powodu unieważnić, gdyż nie mieliśmy oczekiwanych środków finansowych. Przy drugim podejściu się udało. Obecna kwota jest ryczałtem i nie będzie podwyższana w ramach potrzeb. Musimy wziąć pod uwagę, że prowadzenie schroniska jest usługą i osoba, która tego się podjęła musiała wcześniej skalkulować koszty.
Jak twierdzi Misiurska, nie prawdą jest, że dzierżawca nie może inwestować w schronisko. — Każdy wniosek będziemy rozpatrywać — mówi. — Pamiętajmy jednak, że nie może on przybrać formy samowoli budowlanej, tym bardziej, że posiadamy dokumentację modernizacji schroniska — dodaje.
Ta powstała pod koniec 2007 r., a jej realizację obliczono w tamtym czasie na 800 tys. zł. Dużą suma inwestycji spowodowała, że projekt wypadł z ubiegłorocznego i obecnego budżetu. Kiedy zostanie wykonana? Nie wiadomo. Zadanie jednak trafiło do wieloletniego planu inwestycyjnego na lata 2008-2010.

Link to comment
Share on other sites

Wokół pieniędzy...

To nie jedyny problem schroniska. W okresie jesiennym anonimowy wolontariusz, który pomagał w tomaszowskiej placówce, zamieścił w internecie niepochlebną opinię o tomaszowskim przytulisku. Stwierdził on, że psy nie były odpowiednio odżywiane, ponadto dochodziło do zwiększonej ilości zagryzień. Woskowski nic nie wiedział o wpisie, jak tłumaczy dowiedział się o tym całkiem przypadkowo. — W pewnym momencie zauważyłem, że coraz częściej dzwonią do mnie ludzie z dziwnym nastawieniem, którzy ostatecznie chcieli adoptować psiaka — mówi. — Później pokazano o co im chodziło. Dziwi nie to, że taki wpis zamieściły wolontariuszki współpracujące z tomaszowskim schroniskiem. Kto choć raz odwiedził placówkę wie doskonale jakie panują tu warunki. Nie ma luksusów, ale bezdomne psy przebywają w godziwych warunkach. Z pewnością nie głodują. Codziennie gotujemy im strawę składającą się z mielonego mięsa i kaszy. Średnio na jednego psa przypada ok. 2 kg karmy.
Kierownik sceptycznie odnosi się także do zarzutów pogryzień. Jak twierdzi, te zdarzają się sporadycznie jak w innych tego typu placówkach. - Jestem pewien jednak, że osoby, które zrobiły mi taka przykrość nie miały złych intencji - mówi. - Pewnie miały nawet dobrą wolę. Czasami bywa tak, że ktoś kto przyjdzie do naszego schroniska doznaje szoku. W zderzeniu z rzeczywistością pryska jego idealistyczne wyobrażenie problemu.
Tymczasem lekarz weterynarii Maciej Kejna, który zatrudniony jest na podstawie umowy zlecenia na opiekę nad zwierzętami przez schronisko, a także przez magistrat na kastrację, sterylizację i czipowanie, twierdzi, że autor wpisu mógł mieć do tego podstawy. - W okresie jesiennym kierownik w ogóle nie dbał o sposób odżywiania psów - twierdzi. - Później podpisał umowę na dostarczanie skrawków mięsa z jednym z zakładem z Rawy, otrzymał również znaczącą ilość puszek z karmą. Jednak przed zimą były chudsze niż normalnie. Ponadto faktycznie dochodziło w tamtym czasie do zwiększonej ilość zagryzień.
Nam nie udało się dotrzeć do autora internetowago wpisu. Inny wolontariusz, który chce pozostać anonimowy, zauważa inne problemy schroniska. - Po tym wpisie, kierownik traktuje nas z nieufnością, a my chcemy na prawdę pomóc tym zwierzakom - mówi. - Pan Woskowski musi jednak dopuszczać opinie i innych. My mamy przecież wiedzę na ten temat i wiemy jak pracują wzorowe schroniska w kraju i zagranicą. Trzeba zrozumieć, że psy powinny mieć wybiegi, trzeba z nimi wychodzić na spacery, aby poznać każdego zwierzaka. Ponadto należy zrozumieć sens domów tymczasowych. W ten sposób przygotowujemy psa do adopcji. Oczywiście należy śledzić dalszy jego los, kontaktować się z osobami, które go adoptowały, kazać przysyłać zdjęcia. Jeżeli nie uda się adopcja próbować z innymi ludźmi. Adopcja nie może się kończyć na wciśnięciu człowiekowi psa i wypchnięciu ich za bramę schroniska - dodaje.
Ponadto wolontariuszka wskazuje, że w dzisiejszych czasach należy odważnie wyjść do sponsorów.
Dzięki zapalonym miłośnikom udało się nawiązać współpracę z działaczami z Holandii, którzy do schroniska przysyłali już dużą ilość bardzo pomocnych rzeczy. W ten spoób udało się pozyskać ogromne ilości karmy, plastikowe legowiska, kołdry, koce, leki, środki opatrunkowe a nawet karcher. Ponadto obcokrajowcy adoptowali już kilka psiaków. Na przywóz czeka także stół do gabinetu weterynaryjnego. Grzegorz Woskowski, zdaje sobie sprawę, że istnieją różne drogi działania. Nie na wszystkie jednak ma czas. - Muszę się zajmować przecież wszystkim - mówi. - Ze względu na małą pracowników, jestem zmuszony, jeździć do interwencji. To pochłania naprawdę dużą ilość czasu.
Tymczasem wolontariusz twierdzi z troską. - Może kogoś z nas uniosły emocje - mówi. - Ale jest wiele rzeczy, którymi chcielibyśmy się zająć. Nie wyobrażam sobie, że brama schroniska zostanie dla nas zamknięta.

Nie zawsze idealnie

Zdaniem wielu obserwatorów, w umowie na prowadzenie schroniska jest kilka nieprzemyślanych punktów. Jednym z najważniejszych jest forma zatrudnienia przez kierownictwo placówki lekarza weterynarii, którego zadaniem jest opieka nad zwierzętami. Teoretycznie taka osoba powinna sprawować pewną formę nadzoru. Jak pokazuje jednak tomaszowski przykład czasami dochodzi do ostrych różnic zdań. Nie jest bowiem tajemnica, że obecny lekarz jest skonfliktowany z Woskowskim. - Czasami mamy odmienne priorytety - mówi Maciej Kejna. - Często ma to związek z tym, że dla mnie najważniejsze jest tylko dobro zwierząt. Nie interesują mnie problemy pana Woskowskiego, który nie jest łatwym partnerem. Nie oznacza to jednak, że nie szanuję jego zdania, przecież ja pracuję w schronisku dopiero rok, kierownik zaś prowadzi działalność od ponad dziesięciu lat.
Maciej Kejna oprócz umowy ze schroniskiem ma podpisana z magistratem na kastrację, sterylizację z magistratem. Zabieg przechodzą obowiązkowo psy, które przeznaczone są do adopcji. Przeprowadzany jest on jednak w gabinecie prywatnym lekarza na Wąwale. a to budzi wątpliwości Woskowskiego. - Nie rozumiem dlaczego muszę ponosić koszty dowożenia zwierząt - mówi. - Przecież w sumie jest to 18 kilometrów. Pomijając to, dlaczego psy muszą znosić dodatkowy stres związany z podróżą.
Kejna odpowiada jasno. - Bo w schronisku nie ma jeszcze warunków do takich zabiegów - mówi. - choć moim zdaniem docelowo powinny być takie stworzone.
Rozwiązać nieporozumienie nie udało się nawet pracownikom z wydziału Inżyniera Miasta. Lekarz złożył wymówienie. Być może można było uniknąć takiej sytuacji, gdyby lekarza nadzorującego zdrowie zwierząt zatrudniło nie schronisko, ale magistrat. - Może powinniśmy rozważyć takie rozwiązanie - przyznaje naczelnik Misiurska.

Winne jest społeczeństwo

Tak naprawdę nikt w mieście nie ma pomysłu na rozwiązanie problemu bezdomnych zwierząt. Zainteresowani zaznaczają jednak, że są placówki prawie wzorowe w kraju. Wskazują tu m. in. schronisko w Łęczycy. Postanowiliśmy sprawdzić ten fenomen.
- Jestem bardzo zaskoczony - mówi Sławomir Borowski, dyrektor miejskiej placówki budżetowej Zieleń Miejska w Łęczycy, zajmującej się nie tylko schroniskiem, ale także zieleniom i drogami. - Ostatnia wizyta władz towarzystw miłośników zwierząt z Warszawy orzekła, że mamy schronisko przeciętne.
Podczas rozmowy okazuje się, że w Łęczycy placówka może przyjąć ok. 70 psów (w 2004 r. było ich zaledwie 20), rocznie na jego utrzymanie Zieleń Miejska ma 80 tys. zł. Proporcjonalnie można przyjąć więc, że schronisko w Tomaszowie ma lepsze warunki płacowe w porównaniu z ilością zwierząt. Z małą różnicą. - My co roku inwestujemy w schronisko - mówi Borowski. - Mamy zmodernizowany budynek, a w nim gabinet weterynaryjny, pokoje socjalne. Boksy, w których przebywa maksymalnie do czterech psów, mają wybieg.
Co najdziwniejsze Łęczyca dopiero w tym roku zamierza wprowadzić akcję czipowania. Jednak dyrektora Borowskiego dziwi jedno rozwiązanie, lub jego brak w Tomaszowie. - My jesteśmy wydziałem miejskim - podkreśla. - To pozwala na szukanie oszczędności. Dziwi mnie, że wasze miasto nie angażuje się w takie rozwiązanie - dodaje.
Kierownik Woskowski widzi sens w takim pomyśle, naczelnik Misiurska twierdzi, że to się nie sprawdziło.
Pomimo, że magistrat płaci za zabiegi kastracji, sterylizacji i czipowania psów, projekt może przynieść widoczne rezultaty za wiele lat. Oczywiście pod warunkiem, że będzie on konsekwentnie realizowany i będzie stało za nim prawo. Tymczasem już są znane przykłady kiedy to mieszkaniec adoptował oznaczonego psa, a ten wrócił z maltretowany z powrotem do schroniska. Prokuratura pomimo, że znała personalia właściciela sprawę umorzyła. - Pies nie ma żądnej wartości - powtarza Woskowski. - Można się go pozbyć bez konsekwencji. Rozmnażanie mieszkańców powinno być zabronione, a rasowych odbywać się tylko za przyzwoleniem związków kynologicznych.
Schronisko staje się więc sumieniem całego społeczeństwa. Jest ono konsekwencją tylko naszej nieodpowiedzialności.

Link to comment
Share on other sites

Artykuł mocno nijaki, nic dobrego nie wnoszący. Po kiego rozdmuchiwać publicznie sprawę wolontariuszy i tego kto i co napisał i powiedział. Czemu nie zaprasza się wolontariuszy do pomocy. W dobrych schroniskach na ich renomę pracują osoby ze schroniska i wolontariusze. Jak sobie to wyobraża? Sam będzie robił fotki i ogłoszenia? Czy zatrudni do tego osobę?
Tyle miejsca w poczytnej gazecie zmarnowane na przepychanki...

Link to comment
Share on other sites

Przeczytałam artykuł i nie wiem, co myśleć...
O wolontariuszach nie ma tam prawie nic.
Jest jakieś dziwne wybielanie i usprawiedliwianie kierownika i jego kłótnia z wetem. I kompletne olewactwo UM.

No i co mnie najbardziej rozwaliło...
- "Bezpłatne przyjmowanie zwierząt doprowadzonych do placówki."
A Pluto i inne? Kierownik zawsze powtarza, że to schronisko dla bezdomnych zwierząt, a nie dla niechcianych...
- To, że kierownik nawet nie zauważył, że mu się psy zagryzają. Hmm zauważył wet, zauważyłyśmy my, a on nie... :angryy:
- Nie wspomniano o budach.
- "Boję się, że może mi nie wystarczyć nawet na moją pensję — mówi." W to akurat nie wątpię. :mad:
- "Zapewnienia im odpowiedniej opieki również weterynaryjnej" A rodzeństwo Czestera, które nie przeżyło? A Mina i Burdrys? A Luna z babeszją? Itd...
- "Placówka prowadzi swoją działalność całodobowo." A Asper?

Mam mieszane uczucia...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='beka']Nasza polska rzeczywistośc. Dwóch się kłóci a psy cierpią...[/quote]
Beka to nie do konca tak..., po prostu nie możemy sobie wejść na głowę.
I tak bardzo długo wiele nieczystych zagrywek znosiłyśmy, bardzo.
A psami to martwię się, jak jasna choroba:shake:

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...