Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

trzymam, trzymam:lol:.Ja na molosach nie pisuje bo się na nich obraziłam:evil_lol:, ale paru dobrych ludków tam jest. Wklej im jak się bedziesz lepiej czuła garść informacji o naszym potforku dobrze?

A jak tam nasz as w rękawie czyli rwpb? hej gdzie jesteś ,odezwij się, wprawdzie mówiłam , że nie będe nalegać ale może kłamałam:eviltong:

  • Replies 3.8k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Top Posters In This Topic

Posted

Witam
Nie zaglądałem tutaj dwa dni i już nie mogłem znaleźć mojego postu. Może odpowiem na wszystko razem. Atos był z nami przez 21 lat. Ostatnie parę lat miał "darowane". Praktycznie żył wtedy na lekarstwach. Musieliśmy go uśpić, bo dostał paraliż na wszystkie łapki. Było to w 2002 roku. Wiem, że żaden inny pies go nie zastąpi. Atosa ktoś wyrzucił na szosę z samochodu. Ja codziennie przejeżdżałem tamtędy do pracy i go zauważyłem. Nie dał się jednak mi podejść. Dopiero po około 2 tygodniach namówiłem dzieciaki i mi go złapały. Dzieci się nie bał. Wyglądał podobnie jak Bandzioch, więcej było skóry, niż psa. Maść miał wtedy zupełnie niebiesko-czarno-białą, dopiero po roku dostał innych kolorów. Był leczony na nosówkę. Leczenie już my dokończyliśmy. Po nosówce został mu tylko czasami zez - szczególnie rano. Był też w podobnym wieku. Z początku traktował siebie jako gościa w domu. Mieliśmy wtedy dwa koty, które zupełnie mu nie przeszkadzały. Po około 2 tygodniach uznał jednak, że to jest jego dom i pierwsze co zrobił to wygonił koty. Na podwórku koty mogły sobie chodzić, mogły też siedzieć razem z nami na ławce przed domem, ale do mieszkania nie miały wstępu. Lubił też bardzo surową kapustę, pietruszkę, marchewkę i wiśnie. Może miał coś z królika? :lol:
Charakter miał z "wyższych sfer". Nawet na początku trzeba go było wołać do jedzenia. Do stołu nawet nie podchodził, nie ściągał też niczego. Z większymi kawałkami nie wiedział co robić. Pamiętam taką sytuację w którąś Wigilię. Dostał wtedy pod choinkę całą wędzonkę. Myśmy się śmieli, a on tylko patrzył na nią, ale jej nie ruszył. Dopiero po pokrojeniu na mniejsze kawałki była jego.
Był też problem z odkurzaczem, bo najpierw trzeba było jego odkurzyć, a jak uznał, że już wystarczy to można było dopiero sprzątać.
Z sobą pozwalał robić wszystko. Nie było problemów z kąpaniem, czesaniem, czy obcinaniem pazurków - takie bezgraniczne zaufanie. Był też chętny do nauki, ale to podobno wrodzona cecha. Nie mogliśmy tylko go nauczyć "daj głos".
Rozpisałem się o Atosie, więc już może starczy.
Na Bandziocha trafiłem przypadkowo na Allegro. Jest naprawdę bardzo podobny do Atosa. Atos też miał duże łapy i wszyscy mówili, że będzie jeszcze rosnąć. Owszem urósł, ale nie aż tyle. Duże łapy pozostały.
Gdzie mieszkam, to już pisałem. Jakby ktoś nie wiedział, to zapraszam na [URL="http://www.wielgowo.pl/"]http://www.wielgowo.pl[/URL] (kryptoreklama). Mieszkam w domu na pierwszym piętrze, więc wymagana jest umiejętność chodzenia po schodach. Nie mam dużego ogrodu, ale podwórek jest spory. Są też dwa psy sąsiada. Psy są małe i łagodne, więc nie będzie problemu. Na spacery do lasu jest jakieś 200 metrów. Zdaję sobie sprawę z tego, że pies wymaga leczenia i opieki. Do najbliższej lecznicy jest 12 km. Pracuje tam taki starszy pan, który Atosa utrzymał do 21 lat. Dobrze byłoby, żebym otrzymał dla niego wszystkie dokumenty z dotychczasowego leczenia. Może to się przydać.

Mam też prośbę do kogoś z Was. Wyjadę ze Szczecina w sobotę po południu, tak abym trafił pod Warszawę późnym wieczorem. Gdzieś się troszkę prześpię i chciałbym trafić do lecznicy najpóźniej około 8 rano, tak aby wyjechać z powrotem do domu około 10. Czy któreś zmotoryzowane dobre serce mogło by wyjechać po mnie i przeprowadzić mnie przez miasto? Nie chciałbym się zgubić, a podobno Warszawa jest duża...
Pozdrawiam wszystkich

Posted

aaa no proszę, małe molestowanko czasami nie jest złe:eviltong:
cześć rwpb, myślę, że możemy już mniej oficjalnie się do ciebie zwracać.

[COLOR=blue]Atosa ktoś wyrzucił na szosę z samochodu[/COLOR]
[COLOR=black]To prawie tak jak Bandiego, zapewne też ktoś go do tego lasu przywiózł a potem tam zostawił.[/COLOR]
[COLOR=blue]Nie dał się jednak mi podejść.[/COLOR]
[COLOR=black]Tu było inaczej, ale Bandi był tak strasznie zagłodzony że zapewne szukał pomocy.Z drugiej strony jest bardzo przyjacielski sam z siebie.[/COLOR]
[COLOR=blue]Dzieci się nie bał- [/COLOR][COLOR=black]Bandi dzieci lubi, kiedyś Asia pisała że jedna z pań lekarek przyprowadziłą swoje dzieci aby sprawdzić Bandosia i wszystko było ok na spacerku.[/COLOR]
[COLOR=blue]Maść miał wtedy zupełnie niebiesko-czarno-białą, dopiero po roku dostał innych kolorów[/COLOR].- ciekawe, ja na początku też sądziłam że Bandi jest jak dog błekitny, teraz jest czarny i biały, może faktycznie i ta sierść jeszcze ulegnie zmianie kiedy się do końca odbuduje.
[COLOR=blue]Był leczony na nosówkę- [COLOR=black]B[/COLOR][COLOR=black]andi chyba nic oprócz nużeńca nie ma, czekamy jeszcze na ostatnie wyniki, ale trzeba go będzie zaszczepić potem na wściekliznę i te wszystkie inne choroby też by się przydało[/COLOR].[/COLOR]
[COLOR=blue]Po około 2 tygodniach uznał jednak, że to jest jego dom i pierwsze co zrobił to wygonił koty-:lol:.[COLOR=black]Dobre. Testu na kota nie przeprowadzaliśmy bo nie było jak. Myślę jednak, że nasz pieszczoch może objawić podobne cechy, jak się poczuje wreszcie na swoim być może ukaże jakiś lwi pazur[/COLOR].[/COLOR]
[COLOR=blue]Charakter miał z "wyższych sfer". Nawet na początku trzeba go było wołać do jedzenia. Do stołu nawet nie podchodził, nie ściągał też niczego-[/COLOR]
[COLOR=#0000ff][COLOR=black]raczej będzie na odwrót. Bandi uwielbia jeść, ciągle chyba nie zapomniał co to znaczy głód i raczej jestem pewne , że będzie próbował ściągać ze stołu niestety( próbował ukraść świńskie ucho:lol:).Ale może mu minie jak wreszcie stwierdzi że micha będzie na pewno codziennie no i trochę manier trzeba go nauczyć[/COLOR].[/COLOR]
[COLOR=blue]Z większymi kawałkami nie wiedział co robić[/COLOR].- mały off- moja psica połyka większe kawałki bez mrugnięcia okiem.raz wyciągałam jej z gardła kurze skrzydło którym usiłowała się zadławić.A drugi mój piesek kundelek, dostojnie skrobie sobie swoją kostke kawałek po kawałku jak pracowita myszka.
[COLOR=blue]Był też problem z odkurzaczem, bo najpierw trzeba było jego odkurzyć, a jak uznał, że już wystarczy to można było dopiero sprzątać.-:lol::lol::lol:[/COLOR][COLOR=black]testu na odkurzacz również nie robiliśmy[/COLOR]
[COLOR=blue]Z sobą pozwalał robić wszystko. Nie było problemów z kąpaniem, czesaniem, czy obcinaniem pazurków - takie bezgraniczne zaufanie. Był też chętny do nauki, ale to podobno wrodzona cecha[/COLOR].- 100% zgodność z oryginałem:lol:.co do nauki również myśle, że nie będzie problemów.
[COLOR=blue]Atos też miał duże łapy- [/COLOR][COLOR=black]no, właśnie te łapy są bardzo zadziwiające[/COLOR]
[COLOR=blue]wymagana jest umiejętność chodzenia po schodach- [COLOR=black]w lecznicy jest podest i kilka schodków. Bandi umie raczej po nich chodzić[/COLOR].[/COLOR]

[COLOR=blue]Zdaję sobie sprawę z tego, że pies wymaga leczenia i opieki.- [COLOR=black]Tak,potrzebne beda jeszcze te kąpiele i może podawanie jakichś leków na wzmocnienie.Jesli trzeba będzie możemy dołożyć się do kosztów całkowitego wyleczenia Bandoska( przynajmniej ja na pewno). Poza tym na razie jest na karmie -kurcze zapomniałam, royal sensitive??? na początku miał biegunki, prawdopodobnie przewód pokarmowy był nadwyrężony od głodówki długotrwałej.Myślę jednka , że w domowych warunkach powolutku mozna byłoby wprowadzać mu jakąś inną dietę jesli byłaby taka wola[/COLOR].[COLOR=black]O[/COLOR][COLOR=black]czywiście dostaniesz całą dokumentację lekarska i ewentualne wskazówki dla nowego doktora co do kontynuacji leczenia[/COLOR][/COLOR][COLOR=red].( Asia czy możesz poprosić panie by przygotowały takie ksero wyników i wszystkiego co byłoby potrzebne?)[/COLOR]

[COLOR=black]Teraz podsumowanie. Powiedz mi rwpb czy jesteś zdecydowany wziąć ( kurcze chciałam napisać Atosa:crazyeye:) Bandoska czy też przyjedziesz na taką wizytę wstępną i dopiero wtedy podejmiesz decyzję? Jeśli to pierwsze to [/COLOR]z mojej strony nie widzę przeciwskazań by nie zaakceptować cię w roli właściciela, brzmisz rozsądnie i budzisz zaufanie.Chcielibyśmy jednak byś podpisał jakś małą umowe adopcyjna, no wiesz, że w razie czego na pewno nie oddasz Bandoska do schronu albo gdzie indziej( przepraszam z góry za te insynuacje ale lepiej to powiedzieć prosto z mostu. Może ci się zmienić sytuacja rodzinna i w ogóle wiele rzeczy może się zdarzyć).No i speaking about family- czy wszyscy członkowie twojej rodziny zgadzają się na Bandoska?
Czy zgodziłbyś się na to aby ktoś kiedyś odwiedził Bandoska, oczywiście nikt by ci po domu nie latał, można by się gdzieś na mieście umówić.No chyba że zostaniesz z nami na forum ale wiem, że nie możemy wymagać abyś nam relacjonował każdy dzień.
Jeśli chodzi o pilotowanie po Warszawie to mam nadzieję, że Asia mogłaby to zrobić.Czy będziesz miał gdzie spać czy też może spróbowalibyśmy poszukać ci jakiegoś noclegu na "waleta". Jeśli wziąłbyś Bandoska to potrzeba by była chyba klatka,nie wiem jak on będzie się w samochodzie zachowywał, został w klatce też przywieziony do lecznicy, na pewno nie możesz go na tylnym siedzenie wieźć jeśli będziesz sam, bo może ci na plecy wskoczyć albo co, lepiej nie ryzykowac. Trzeba by klatkę zorganizować jakoś.Chyba że masz jakiś samochód combi z dużym bagażnikiem. Droga powrotna będzie długa i musiłabyś się nastawić na kilka postojów w trakcie.Dasz sobie sam radę?Na razie to tyle co mi do głowy przychodzi,ale przecież jesteśmy w kontakcie.
Pozdrawiam bardzo serdecznie również.:loveu:

Posted

Wg postu to chyba decyzja została podjęta? :eviltong: Nie gna się ze Szczecina z pespektywą noclegu, żeby psiaka obejrzeć, tylko żeby zabrać do nowego domu.
Trzymam kciukasy!

Posted

Jeśli się mogę wtrącić - to weź kogoś ze sobą na tę drogę. Wiozłam swoją sunię z pod Poznania do Krakowa - sama - i nie było :shake: to doświadczenie, ktore polecam. Najpierw pies na mojej głowie. Potem przywiązany szelkami do pasów - zaplatał się - a potem zeżarła mi tapicerkę z drzwi. Dużo mniej stresów dla kierocy i psiaka jak ktoś może miziać czasem zwierzaka.

Obserwuję wątek i aż zazdrosna jestem. Miałam nadzieję że nagle sie jakiś spadek z nieba się przyplącze i kupie wielką posiadłość i takiego przystojniaka przygarnę - no ale coś nie bardzo z tym spadkiem z nienacka.

Bardzo miło słyszeć/czytać że szykuje się - z opowieści rewelacyjny dom dla Bandosika.
Ech żeby aż 21 lat psiak żył to musiał i sam być wyjatkowy i wyjatkowych mieć opiekunów.
serdeczne pozdrowienia

Posted

Bardzo przepraszam, ale osoba, która miała tłumaczyć spotkanie w jednej z firm nie przyjechała z powodu czegośtam i tak nagle okazało się, że ja to przejmuję. Wpadłam tylko przebrać się do domu i jadę. Bardzo przepraszam. Zazwyczaj mam tak, że pracuję rano i po późnym popołudniem do wieczora, a środek dnia mam wolny, ale czasami są takie nagłe przypadki. Jutro np. pracuję do 10 rano i mam 2-3 godziny wolnego. Nie wiem, ile potrzeba czasu na kąpiel Bandiego, ale może jakoś jutro dałabym radę. To jest właśnie praca wolnego strzelca. Przepraszam!

Posted

[COLOR=Blue]VitisVini[/COLOR] - decyzja już zapadła w ubiegłym tygodniu. Umowa oczywiście jak najbardziej wskazana. Odwiedziny też. Postaram się informować w tym wątku o przebiegu leczenia. Co do dalszej Waszej pomocy to jestem za, ale nie finansowo. Proszę mnie zrozumieć. Finanse trudno rozliczyć, a nie chciałbym być posądzony o to, że zarabiam na psiaku. Jeżeli któraś dobra ciocia podeśle paczkę smakołyków, czy taniej załatwi lekarstwa albo preparaty do kąpieli to oczywiście będziemy wdzięczni.

Będę jechać Tico i sam. Chyba psiak się zmieści? Jakoś sobie poradzimy. Jeżeli wyjedziemy z Warszawy przed 11, to około 20 będziemy w domu. Przerwy planuję co jakieś dwie godziny.
Pozdrawiam

Posted

[quote name='rwpb'][COLOR=Blue]VitisVini[/COLOR] - decyzja już zapadła w ubiegłym tygodniu. Umowa oczywiście jak najbardziej wskazana. Odwiedziny też. Postaram się informować w tym wątku o przebiegu leczenia. Co do dalszej Waszej pomocy to jestem za, ale nie finansowo. Proszę mnie zrozumieć. Finanse trudno rozliczyć, a nie chciałbym być posądzony o to, że zarabiam na psiaku. Jeżeli któraś dobra ciocia podeśle paczkę smakołyków, czy taniej załatwi lekarstwa albo preparaty do kąpieli to oczywiście będziemy wdzięczni.

Będę jechać Tico i sam. Chyba psiak się zmieści? Jakoś sobie poradzimy. Jeżeli wyjedziemy z Warszawy przed 11, to około 20 będziemy w domu. Przerwy planuję co jakieś dwie godziny.
Pozdrawiam[/QUOTE]

Śledzę watek psiaka od samiutkiego początku i stwierdzam, po twoich postach, że lepiej trafić nie mógł!
Powodzenia życzę i dłuuuużo szczęścliwych dni razem spędzonych ;)


A także mam nadzieję, na masę foteczek z nowego domku ;)

Pozdrawiam serdecznie

Posted

Wspaniałe wieści ,bardzo się cieszę :multi:życzę wszystkiego najlepszego dla Pana i Bandosia ,ukłony również dla cioteczek które nie dały zginąć słonikowi,pozdrawiam serdecznie :loveu:

Posted

[FONT=Arial][SIZE=2]Coś to dogo znowu zaczyna sie psuć, albo tylu ludzi zasiada po 22 do kompa.[/SIZE][/FONT]
[FONT=Arial][SIZE=2]Rwpb- skoro jesteś zdecydowany to cóż, mogę się tylko cieszyć :lol:. Tak mi się wydaje , że pasujecie do siebie( zajrzałam na stronce i wyśledziłam taki mały artykulik.:eviltong:No i gratulacje , strona ma wszystko co trzeba a nawet więcej .Dobry jesteś z historii swojego kawałka ojczystej ziemi)[/SIZE][/FONT]
[FONT=Arial][SIZE=2]Asia przygotuje wszystko na niedzielę i zajmie się wami(szkoda, że tym razem nie moge już przyjechać).[/SIZE][/FONT]
[FONT=Arial][SIZE=2]Asiu czy mogłabyś również please dowiedzieć się i napisać nam jakie konkretnie preparaty i lekarstwa Bandos będzie potrzebował na dalsze leczenie i w jakich ilościach? Wiem , że wszystkie sprawy z wyekspediowaniem Bandoska spadną teraz na twoją głowę ale pamiętaj o nagrodzie w totolotku.:evil_lol:[/SIZE][/FONT]
[FONT=Arial][SIZE=2]Do Tico Bandos się zmieści ale chyba nie do bagażnika. Gdyby leżał spokojnie to nie będzie problemu, niestety to wielka niewiadoma, trochę się martwię.rwpb czy mógłbyś mi podać numer swojego telefonu na priva( wiesz jak się u nas wysyła taką prywatna wiadomość?)Gdyby coś w drodze się działo , zawsze moglibyśmy jakoś spróbować pomóc. A jaką trasą bedziesz jechał z Warszawy? Weź ze soba jakiś duży koc i kilka szmatek na wszelki wypadek. Smycz i obroże Bandos ma( te w lecznicy to chyba jego co nie Asiu?)[/SIZE][/FONT]
[FONT=Arial]Nie da sie ukryć, ze bardzo się denerwuje jak to wszytko się uda i czy Bandosek dobrze zniesie podróż.Żeby tylko nie uciekł gdzieś na postoju, tfu tfu na psa urok.;)[/FONT]

Posted

Ps.
Póki pamiętam.rwpb, to tak na wszelki wypadek ale pisałeś o tych dwóch pieskach sąsiada. Pamiętaj prosze, że one to już stado tworzą i nie wiadomo jak zareagują na Bandoska i vice versa zresztą.Bo jak na dzień dobry wszyscy się pogryzą to nie będzie udany początek.Bandi to wprawdzie łaciaty anioł:eviltong: ale w końcu samiec i może spróbowac zjeść konkurencję. Wiec bądź ostrożny i zapoznawaj ich powoli, zresztą zasada ograniczonego zaufania w psich kontaktach to dobra zasada jest.
Koniec rad cioci kloci na dziś, ide teraz ogladać ulubionego seriala:smokin:

Posted

Witajcie! Przepraszam że się nie pojawiam, wczoraj dorobiłam się na amen na uczelnianej (przymusowej:diabloti:) wycieczce i dogorywam w łóżku, głos straciłam kompletnie - Panie Rysiu, zadzwonię jutro dobrze?(mam nadzieję że jutro już mi głos wróci) To obgadamy wszystko na niedzielę!:p
Oczywiście wyjadę po Pana w niedzielę raniutko. Bardzo się cieszę!!!
Rozmawiałam już z wetką o wszystkich szczegółach, przygotujemy pełną wyprawkę tzn.miski, posłanko, karmę, smycz i obrożę (bo to wszystko Bandoś już ma) oraz szampony i specyfiki do smarowania (chociaż teraz to już chyba tylko jeden szampon jest potrzebny). Przez jakiś czas Bandi powinien dostawać zastrzyki na podniesienie odporności, ten lek nazywa się chyba zylexis - zastrzyk co 5-7 dni. Kąpiele ma teraz co 3-4 dni. Całą dokumentację Pan dostanie. :p
Niestety jutro jeszcze na pewno muszę zostać w łóżku żeby się wykurować, ale w piątek lub sobotę zrobię z Bandosiem test na auto - zobaczymy czy sam wsiądzie i jak będzie się zachowywać podczas jazdy.

Jeśli chodzi o kastrację - rozmawiałam z wetką i na razie zabiegu nie można przeprowadzić, nawet gdybyśmy bardzo chcieli. Najpierw trzeba Bandośkowi skórę do końca wyleczyć.
Bandi w tej chwili nie zaraża, minimalne ryzyko byłoby w sytuacji gdyby non-stop przebywał w pomieszczeniu z innym psem, spałyby razem na posłaniu, ocieraly się stale o siebie itp. W normalnych kontaktach na spacerze czy na podwórku nie ma niebezpieczeństwa.

Pozdrawiam Pana serdecznie, będziemy w kontakcie!:p

PS.Wilejkaros, dziękuję za chęci! Jeśli dzisiaj się uda to wspaniale! Adres to ul.Kosiarzy 37 lok.70, to jest przy samej Al. Wilanowskiej, lecznica nazywa się Wila Vet. Można przyjechać o każdej porze. Ja niestety teraz się nie nadaję do niczego:placz:.

Posted

:multi: Cieszę się bardzo, że Bandi znalazł tak szybko swojego człowieka, a do tego tak odpowiedzialnego :loveu: Dziękuję Rwpb za te posty :lol: Przyznam, że na początku byłam sceptyczna, obawiałam się, że wybór padł tylko ze względu na podobieństwo do Atosa, ale teraz już jestem pewna, że lepiej chyba nie mógł trafić :multi: Nadal nie mogę uwierzyć w to szczęście ;) I oczywiście oczekuję relacji i zdjęć z nowego domku :razz:

[quote name='AśkaK']ale w piątek lub sobotę zrobię z Bandosiem test na auto - zobaczymy czy sam wsiądzie i jak będzie się zachowywać podczas jazdy.[/quote]
Asia, wybieram się do robaczka w piątek, ale dopiero po pracy, może się spotkamy? :razz: Na pw odpiszę Ci jutro, bo dziś już padam na ryjek, ale generalnie zgadzam się z Tobą we wszystkim :evil_lol: ;) Jutro muszę poszukać i wydrukować wzór umowy adopcyjnej i zawiozę do lecznicy.

[quote name='VitisVini']Hop hop ludki, do niedzieli daleko, kto ma wirtualnie wyprowadzać Bandoska przez ten czas? To ja idę z nim na nocny patrol :ghost_2::ak-shot:[/quote]
Już nie trzeba hopać, domek czeka :multi: A w piątek mój pożegnalny spacerek z Bandosiem :cool1:

Posted

Dziewczyny, przepraszam, ale dzisiaj zupełnie niespodziewanie poproszono mnioe o uczestniczenie w adopcji (która nie doszła do skutku i chyba dobrze), a po pracy wróciłam po 23, bo czekałam na szczeniaki z Ostrowii. Przepraszam, ze zawiodłam, ale tak zcasem jest, że jak dużo czasu, to nic się nie dzieje, a jak mniej, to wszystko na raz. Cieszę się, ze domek jest!

Posted

Asiu jeśli wpłynęły na Twoje konto jeszcze jakieś wpłaty z allegro to podaj mi proszę bo ludziki pytają się mnie czy wpłynęły ich pieniażki a ja nie wiem co odpisywać im...:roll: ;)

Posted

[quote name='Paula_']
Asia, wybieram się do robaczka w piątek, ale dopiero po pracy, może się spotkamy? :razz: Na pw odpiszę Ci jutro, bo dziś już padam na ryjek, ale generalnie zgadzam się z Tobą we wszystkim :evil_lol: ;) Jutro muszę poszukać i wydrukować wzór umowy adopcyjnej i zawiozę do lecznicy.[/quote]
Hej Paolka, jutro chyba niestety też nie dam rady:oops:, jadę na antybiotykach a mama robi mi zakupy i wychodzi z psami.
Ale w sobotę będę na 100% niezależnie od samopoczucia, żeby wszystko omówić z wetkami i przygotować Bandośka na przyjazd nowego Pana.:p Super jak zostawisz dwie umowy w lecznicy, mi się drukarka popsuła.:roll:

Wilejkaros, czasem tak bywa że wszystko niespodziewanie nam się na głowę zwala, dziś Bandoska wykąpią wetki.

Czy ma ktoś pod ręką dane AFN żeby podać w lecznicy do wypisania fakturki?Nie mogę znaleźć ich wątku.:oops:

Fidelek, jak mam sobie pojedzie to wypiszę wszystkie wpłaty.:p

Oj, będzie płacz w niedzielę...

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...