Jump to content
Dogomania

Pies w miejscu prywatnym


gojka

Recommended Posts

Mamy już temat o psie w miejscach publicznych.Poglądy są podzielone.

A na co według Was można pozwolić psu w miejscu prywatnym?

Co robicie gdy dzwoni listonosz a Wasz piesek za nim nie przepada? Jeśli mieszkacie w domu to czy pozwalacie wejść komuś kto anonsuje się przez domofon a na podwórzu jest Wasz pies, czy może go odwołujecie? A może wchodzący ma sobie sam radzić nawet z miłym ale obskakującym i brudzącym psiakiem?

Czy pozwalacie swojemu pieskowi drzeć japę na wszystkich przechodzących pod Waszym balkonem?

Jak generalnie reagujecie gdy przychodzą znajomi bojący się psa lub zwyczajnie nie lubiący gdy pies na nich skacze czy oszczekuje?

Pogadajmy...

Link to comment
Share on other sites

No ale to przecież zależy totalnie od psa i od osoby, która przychodzi...

 

Jak mam gości, to praktycznie nigdy psa nie zamykam, ale też nie pozwalam mu się z nimi witać dopóki się nie "rozpłaszczą" i nie usiądą.

Do listonoszy, kurierów i tym podobnych w ogóle psa nie wypuszczam - z tego co rozumiem, przyszli do mnie, nie do psa...

Link to comment
Share on other sites

Tez nie za bardzo rozumiem tematu, bo roznych sytuacji jest tysiac i w kazdej mozemy zachowac sie inaczej.

 

Moje psy nie moga nie moga na nikogo szczekac ani skakac. Co sie zdaza, ale walcze z tym i jak zdazy sie skoczyc to przepraszam.

Ale czego nie rozumiesz?

Oczywiście,że sytuacji może być o wiele więcej niż wymieniłam i nawet pomysłu by mi zbrakło na wymyślanie ich.

Te,które podałam wydają mi się najbardziej codzienne,standardowe.

Przecież nie codziennie włamuje się nam złodziej,dzieci dla zabawy dzwonią domofonem czy na podwórze przychodzi sąsiad,który rozrzuca zatrute mięso...

Możecie oczywiście dodać inne sytuacje jakie Wam do głowy przychodzą.

 

Miawko-oczywiście zależy od psa i od człowieka. Ale wydaje ,mi się,że są jakieś ogólne zasady,którymi każdy się kieruje otwierając drzwi obcemu i mając przy sobie psa...

Link to comment
Share on other sites

No tak, ale moze przyjsc do nas ktos zupelnie obcy, ktos w miare obcy lubiacy psy, ktos kto sie ich boi, ktos znajomy kto nie lubi psow, ktos znajomy kto psy lubi. W kazdej z tych sytuacji moje psy moga zachowywac sie inaczej ;)

 

Przychodzi listonosz, to wychodze na klatke schodowa, Pan od licznikow - kaze im siedziec na tylkach bez witania sie. Wlascicielka mieszkania ktora boi sie psow - zamykam je w klatkach. Moj kolega ktory psow nie lubi - nie moga do niego podchodzic, znajomi ktorzy lubia psy - moga sie witac bez skakania, kolezanka ktora psy uwielbia - moga skakac, obsliniac i wogole moze byc szal. Tesciowie - moga sie witac, ale bez skakania itd. ;)

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Generalnie odwołuję psy, bo są żywiołowe i nie każdy lubi tańczącego wokół nóg psa i jego podskoki na wysokość twarzy. Więc wołam, sadzam a jak ktoś chce się bratać z psami to zwalniam psy.
Unikam traktowania psów jako ochrony, najwyżej robią za dzwonek, bo mam zepsuty domofon i jak czekam na kogoś to wywalam psa na podwórze żeby słyszeć czy ktoś nie stoi przed zamkniętą bramą.

Link to comment
Share on other sites

A zauważyliście, że na temat tego co wolno naszym psom w naszych domach najwięcej mają do powiedzenia osoby postronne: sąsiedzi, kurierzy i panowie od liczników?

I nie mam na myśli sytuacji, w których psiaki rzeczywiście utrudniają im życie.

My przy każdym odczycie prądu słyszymy, że psy mają być na łańcuchach, a nie luzem biegać... Chociaż posesja ogrodzona, tabliczka na każdej furtce, a te zamknięte na klucz ( więc i tak facet musi poczekać aż zamkniemy psy i otworzymy furtkę).

Za to nasza anty-psia sąsiadka poszła o krok dalej i kilkakrotnie urządziła nam karczemne awantury o to, że nasze psy nie mają prawa przbywać na naszym - ogrodzonym- terenie. Babka usiłowała nam wmówić, że jest ustawa wg której jeśli ona jest w promieniu 10m od wspólnego ogrodzenia, to psy nie mają prawa byc w polu jej widzenia. A jak będą, to ona może je zastrzelić....

Link to comment
Share on other sites

Ja swojemu psu pozwalam się witać, a potem odsyłam na legowisko.

I ma tam zostać dopóki jej nie pozwalam z niego zejść.

Jest tak tylko dlatego, że ona każdemu przynosi piłki pod nogi i chce się bawić.

Nie każdy jednak chce brać do ręki obślinioną piłkę :D

 

Pomimo mojej wielkiej miłości do zwierząt, to mam jednak pewnych znajomych, którzy przyjeżdżając do mnie z psem, mają zabrać kaganiec.

Jak ja jadę do nich, to zanim do nich wejdę, pies ma być zamknięty.

Jest to spowodowane tym, że pies jest agresywny i to nie tylko na swoim terenie.

Potrafił wyskoczyć z zębami do mojego męża, w naszym ogrodzie!

Link to comment
Share on other sites

jak przychodzi ktoś typu listonosz, pan od liczników, to psy zostają za drzwiami. mam taki układ domu, który mi na to pozwala.

 

natomiast znajomi muszą liczyć się z tym, ile mam psów w domu, że psy mam różne, bywa że nikogo nie zapraszam bo akurat mam dzikusa z ulicy, który w danej chwili nie jest gotowy przyjmować gości. w obecnej, stabilnej sytuacji, informuję, do którego psa się nie należy odzywać, zaglądać mu do klatki, a którego można głaskać do woli ;)

Link to comment
Share on other sites

Ja swojemu psu pozwalam się witać, a potem odsyłam na legowisko.

I ma tam zostać dopóki jej nie pozwalam z niego zejść.

Jest tak tylko dlatego, że ona każdemu przynosi piłki pod nogi i chce się bawić.

Nie każdy jednak chce brać do ręki obślinioną piłkę :D

 

 

 

Pojechałam kiedyś we Wrocławiu na wymianę opon. Wchodzę do biura a tu pan mechanik do mnie od razu:

-Lubi pani psy?

-Tak - z lekkim zdziwieniem bo to nie jest typowe pytanie w warsztacie samochodowym.

-To proszę porzucać piłkę mojemu psu - wręczył mi piłkę tenisową, a na zewnątrz już czekał wilczur cały najarany na aportowanie. Pan wymienił mi opony na zimowe, a ja w tym czasie porzucałam piłkę jego psu. Jak dla mnie bardzo miła forma czekania na samochód. Podobno pies codziennie jest "zabawiany" przez przynajmniej kilku klientów warsztatu.

Link to comment
Share on other sites

Pojechałam kiedyś we Wrocławiu na wymianę opon. Wchodzę do biura a tu pan mechanik do mnie od razu:

-Lubi pani psy?

-Tak - z lekkim zdziwieniem bo to nie jest typowe pytanie w warsztacie samochodowym.

-To proszę porzucać piłkę mojemu psu - wręczył mi piłkę tenisową, a na zewnątrz już czekał wilczur cały najarany na aportowanie. Pan wymienił mi opony na zimowe, a ja w tym czasie porzucałam piłkę jego psu. Jak dla mnie bardzo miła forma czekania na samochód. Podobno pies codziennie jest "zabawiany" przez przynajmniej kilku klientów warsztatu.

 

Większość ONów kocha aport :D Moja suka się chyba urodziła z piłką w pysku, bo wtedy zapomina o piciu, jedzeniu, sikaniu....Klapki na oczach i już!

I ja to świetnie rozumiem jeśli chodzi o mojego psa. Kupując ONka, wiedziałam na co się piszę ;)

Jednak nie wszyscy muszą mieć ochotę na rzucanie psu piłki, skoro przyjechali "na kawę".

Jeśli ktoś ma ochotę, ok. Ja jednak uprzedzam (tych co są u mnie pierwszy raz, bo reszta już to wie), że jak już ktoś rzuci piłkę raz, to musi się liczyć z tym, że jeden raz nie starczy :)

Link to comment
Share on other sites

Nasze pieski nie lubia listonosza,traktuja go jak intruza i szczekaja .Nie mam mozliwosci oswojenia ich z listonoszem poniewaz jak wiadomo listonosz zabiegany przychodzi i szybko sie oddala wiec zamykam je w innym pokoju.Wszystkich innych gosci nasza sunia bardzo lubi ,cieszy sie lecz nie obskakuje powacha daje sie poglaskac a gdy ktos jest wyjatkowo przyjazny polize jest bardzo delikatna i spokojna. Natomast zachowanie psa jest inne ,musze troszke rozwinac temat poniewaz jego zachowanie najprawdopodobniej zwiazane jest z jego przeszloscia zanim do mnie trafil .Domyslam sie ,chyba jestem pewna ,ze byl to pies pracujacy z owcami i cos strasznego sie w tym jego dawnym zyciu wydarzylo .Jest odwazny ,madry ,szybko sie uczy ,wierny i posluszny ,ciekawski. Spacerujac po lakach na widok owiec wpada w panike ,kita pod siebie obled w oczach i chce zwiewac ,na widok zagrody gdzie przebywaja owce jeszcze gorzej . No wiec w domu gdy przychodza goscie jest zadowolony ,wacha merda ogonkiem daje sie poglaskac ,gdy goscie ida do kuchni jest niezadowolony stara sie wszystkich tak delikatnie skierowac do duzego pokoju na sofy gdy wszyscy siedza ,kladzie sie i jest spokojny czasem wystawia brzuch do glaskania ( ma sdadko w komplecie we wlasciwym miejscu ) gdy goscie wychodza jest rozpacz,gdy zamkna za soba drzwi szczeka i skacze na drzwi , wyglada to tak ze jest nieszczesliwy bo statko mu zwialo .Oczywiszcie pracuje nad tym ,odwracam jego uwage w takich momentach .

Link to comment
Share on other sites

Nasza pani listonosz znalazła świetny sposób na osiedlowe psy. Kiedy zaczęła tu pracować chodziła z paczką smaczków i jeśli tylko właściciel pozwolił częstowała pieska. Teraz ogromna większość burków bardzo ją lubi. :) Spytałam ją nawet kiedyś czy to nie jest zbyt kosztowne, a ona na to, że się jej opłaci, bo będzie uwielbiana. I faktycznie. :)

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...