Jump to content
Dogomania

Frodo pojechał do nowego domu!!!! Trzymajcie kciuki!


Xibalba

Recommended Posts

Spokojnego dzioneczka

 a która to psinunia odeszla ... o matko

spij spokojnie niuniu ...

 ech ...

Wciąż nie mogę się uporać z tym wszystkim. Kola miała ok. 2 miesięcy gdy została znaleziona na śmietniku przez dziewczynę, która nie mogła psiny zatrzymać i miała oddać ją do schronu. Nikt nie chciał/ nie mógł przejąć suni. Nie chciałam żeby Kola trafiła do schroniska, więc wzięłam ją do siebie na dt. Została zaszczepiona, odrobaczona. W końcu trafił się dla suni dom, jak mi się wydawało, odpowiedni. Niestety wątpliwości pojawiły się, gdy przyszło do sterylizacji, choć wcześniej oczywiście oni są na tak, podpisali umowę zobowiązującą do sterylizacji. Ludzie zaczęli zwlekać, w pewnym momencie usłyszałam wręcz, że może jednak byłoby dobrze gdyby raz miała małe, ale nie odpuściłam. Powiedziałam, że albo sunia zostanie wysterylizowana albo zostanie im odebrana. Ponieważ wciąż zwlekali bo wciąż nowe wydatki, bo dziecko do szkoły, postanowiłam, że z własnej kieszeni zapłacę za zabieg. Oczywiście zgodzili się. Umówiłam najlepszego weta, wszystko było ustalone, byli na wizycie kontrolnej, byłam w stałym kontakcie z weterynarzem i z opiekunami. Ostatnio dzwoniłam do nich 20.11, było ok. Sterylizacja miała odbyć się w styczniu, więc zadzwoniłam do weta w poniedziałek, pytam czy się umówili na termin. On na to, że nie, więc wkurzona dzwonię do ludzi. Do pani jak to zwykle trudno się dodzwonić, bo pracuje na zmiany, dzwonię do pana a on mi mówi, że pod koniec listopada (ponad miesiąc temu!!!) Kola niezauważenie uciekła z podwórka, po 2 godzinach zorientował się, że jej nie ma i zaczął szukać, szukał przez kilka dni, był w schronisku, pytał ludzi, w końcu poszedł na SM, pokazał zdjęcia i tam mu powiedzieli, że kilka dni temu takiego zabił samochód a zwłoki zabrano do utylizacji.................................................Pani ponoć nie miała odwagi zadzwonić do mnie z taką informacją. Ale miała odwagę zadzwonić gdy zależało jej na adoptowaniu suni.................................Mogę, otrzymać potwierdzenie od tych co zbierają z ulic zwłoki zabitych zwierząt..............tylko ja już nie wiem po co..........................Gdyby miała czipa czy adresatkę, a tak poznali ją po obroży..................Bardzo jest mi źle z tym, że powierzyłam los psiny w ręce takich opiekunów.......naprawdę chciałam dobrze....niby wypadki się zdarzają, a jednak.....chodzi o wszystko, o podejście tych ludzi też.....chciałam dobrze...........postąpiłam tak jak umiałam najlepiej, choć wiem że byli bardziej doświadczeni pomagacze, którzy z jakichś powodów odpuścili sobie Kolę, a teraz zadaję sobie pytanie, czy może gdyby było inaczej, to czy może wszystko wyszłoby inaczej.....Bardzo ciężkie to wszystko....

Link to comment
Share on other sites

Kochana, to strasznie smutne, co piszesz. bardzo Ci współczuje i przytulam. Zrobiłaś wszystko co mogłaś i nikt by więcej nie zrobił dla biednej Koli, niż Ty. Nie jesteśmy wszechmocni, nie sprawdzimy wszystkich ewentualności, nie wygramy z LOSEM, który pisze swoje własne scenariusze, nie uwzględniając naszych spraw i pragnień :( Ci ludzie, też chyba kochali psiaka, szukali jej wszędzie kilka dni. A że nie mieli odwagi przyznać się do niedopilnowania psa? Cóż, nie mieli odwagi cywilnej, a może - zwłaszcza ta Pani - nie potrafiła o swojej też przecież stracie - rozmawiać, bo to był ból, nie tylko wstyd?

Nie można zarzucać sobie, że się przegrało z LOSEM :(. Może to fatalizm, może realizm......LOS jest silniejszy od nas...

.Przytulam i pocieszam kolejny raz. Jest jeszcze bardzo wiele psów, którym pomożesz. Pamiętaj o tym - cmok :)

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Kochana, to strasznie smutne, co piszesz. bardzo Ci współczuje i przytulam. Zrobiłaś wszystko co mogłaś i nikt by więcej nie zrobił dla biednej Koli, niż Ty. Nie jesteśmy wszechmocni, nie sprawdzimy wszystkich ewentualności, nie wygramy z LOSEM, który pisze swoje własne scenariusze, nie uwzględniając naszych spraw i pragnień :( Ci ludzie, też chyba kochali psiaka, szukali jej wszędzie kilka dni. A że nie mieli odwagi przyznać się do niedopilnowania psa? Cóż, nie mieli odwagi cywilnej, a może - zwłaszcza ta Pani - nie potrafiła o swojej też przecież stracie - rozmawiać, bo to był ból, nie tylko wstyd?

Nie można zarzucać sobie, że się przegrało z LOSEM :(. Może to fatalizm, może realizm......LOS jest silniejszy od nas...

.Przytulam i pocieszam kolejny raz. Jest jeszcze bardzo wiele psów, którym pomożesz. Pamiętaj o tym - cmok :)

 

Dziękuję bardzo, bardzo mocno za ciepłe słowa :) Mimo wszystko wciąż jak o tym wszystkim myślę, to nie potrafię być dla siebie pobłażliwa, bo to jednak ja w pewnym momencie podjęłam decyzję.... Ja też myślę, że ci ludzie kochali Kolę tak jak tylko umieli, ale wiadomo, że my mamy swoje standardy....z którymi trudno się mierzyć. Weterynarz mówił, że z jego obserwacji wynika, że opiekunom zależy na suni, jednak zawiodłam się na nich, a najbardziej na opiekunce. Była bardzo miła, chętnie rozmawiała, odpowiadała na pytania, jej zachowanie nie budziło zastrzeżeń, kiedy jednak psinka już się u nich znalazła, kontakt nie był już tak miły, czasem wręcz utrudniony, niby ze względu na zmianową pracę, ale przecież zawsze można oddzwonić....pani po prostu zaczęła chyba uważać, że za bardzo ingeruje w sprawę adopcji Koli a moje monitowanie dotyczące sterylizacji było raczej niezbyt mile postrzegane. Poza tym, mimo wszystko, wiedząc o moim zaangażowaniu i przejęciu sprawą adopcji, i pomijając to, że do tego zobowiązywała umowa, uważam, że powinna mnie powiadomić o zdarzeniue, choćby smsem...I niestety w tym konkretnym przypadku, sądzę, że brak informacji nie był wynikiem bólu po stracie czy nawet wstydu a raczej lekceważącego podejścia :( Podwórko było dobrze ogrodzone, wcześniej nie zdarzały się ucieczki, ale jednak czasem może się coś wydarzyć, tak jak wtedy...i co? Psinka nie miała adresatki, nie mówiąc o czipie, i uważam to za zaniedbanie. Poza tym moja szarpanina dotycząca zabiegu sterylizacji, o którym mówiła umowa, i utrudniony kontakt z opiekunką przemawiają na niekorzyść tych państwa niestety i ja już nie dałabym im psa pod opiekę dlatego rozważam umieszczenie pani na CK. Teraz jak myślę o tej adopcji to przez ten cały rok kiedy Kola była u nich, niestety to był tylko rok :( , to zawsze gdy się z nimi kontaktowałam, to czułam jakiś niepokój.....i jeszcze tylko napiszę, że jakiś miesiąc temu miałam taki dziwny, niepokojący, zły sen o Koli, ale myślę sobie, to dlatego, że teraz załatwiam sterylkę dla niej i dużo o niej myślę....a jednak....może psie duszyczki do nas mówią nawet stamtąd............Może kiedyś wrzucę tutaj zdjęcie Koli, ale teraz nie jestem na to gotowa, po prostu nie potrafię patrzeć na jej zdjęcia, bo się rozsypię....

 

Ciociu konfirm dziękuję jeszcze raz za słowa pocieszenia ale też też słowa, które dają siłę. Teraz muszę znaleźć dom dla Frodo, najlepszy i w jak najkrótszym czasie, bo brak człowieka to tragedia dla tego psa.Tego się muszę trzymać i na tym skupić. Dziękuję :)

Link to comment
Share on other sites

Frodziaczku

 ciocia sciska i caluje

 choć z dalekości ..ech ...

 takie zycie  tyle cierpienia wokół nas

 i czasem czlek sni po nocach , myśli i modli

jak wyczynic

 jak wyczarować

 lepszy swiat .....

 zdrowka piesiu i wam dziewczynki

 ze swoimi wszystkimi bidulakmi

 

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

a ja odwiedzam wieczorkiem ;)

Dziękuję za zaglądanie :) Bardzo nam miło!

 

Przy okazji zapraszam wszystkich na bazarek dla trzech psiaków, 1/3 przeznaczam dla Frodo :) jeśli oczywiście będzie co ;) na co liczę bo kolejny miesiąc w hoteliku lada dzień minie i będę musiała uregulować rachunek. Ale wiem, że razem możemy więcej!

Link to comment
Share on other sites

No i stało się. Zadzwonił pierwszy telefon. Pan chce prezent dla 10-letniej córki, mieszkanie w kamienicy, dziecko ponoć ułożone, niby wychowywało się psami...zamiast świnki morskiej czy królika, wolą coś dużego, czyli psa. Jak dla mnie nie wygląda to dobrze :( .....Odpuszczam. I szukam dalej.

Link to comment
Share on other sites

No i stało się. Zadzwonił pierwszy telefon. Pan chce prezent dla 10-letniej córki, mieszkanie w kamienicy, dziecko ponoć ułożone, niby wychowywało się psami...zamiast świnki morskiej czy królika, wolą coś dużego, czyli psa. Jak dla mnie nie wygląda to dobrze :( .....Odpuszczam. I szukam dalej.

 

Myślę, że słusznie. I jak telefon zaczął dzwonić, to będzie dzwonić nadal :). Aż zadzwoni ten właściwy :)

Link to comment
Share on other sites

Myślę, że słusznie. I jak telefon zaczął dzwonić, to będzie dzwonić nadal :). Aż zadzwoni ten właściwy :)

Dzięki za dobre słowo :) Oby tak było, mam nadzieję, że telefon zacznie się częściej odzywać im bliżej będzie wiosny. Zaklinam rzeczywistość dla wszystkich naszych psiaków :)

Link to comment
Share on other sites

Dzisiaj dzwoniłam do hoteliku. Mamy plan żeby z Frodziem zamieszkał inny psiaczek. Tylko musi się znaleźć jakiś kandydat, równie bezproblemowy co Frodzik. Tak właśnie powiedział o Frodziaczku opiekun z hoteliku: pies bezproblemowy. Dlaczego więc wciąż nie zjawia się ten właściwy domek :( Oby los się odmienił...

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...