Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

Kaczki jadam ale lubię te ciemne , biała za tłusta , za to królika nie zjem ...odkąd dowiedzialam sie ze zeżarliśmy w dzieciństwie królika którego dokarmialam na działce u znajomych ... poprostu nie , prędzej bym pawia na stół puściła niż zjadła , to samo mam z cielęciną , ni zjem , nie widzę potrzeby zjadania dzieciaka , dziczyznę jadła , bażanty mieliśmy nie raz , jeszcze jak chodziły na Śląsku jak kury , bo tyle ich było , i jakieś inne dzikie też jadłam ale nie pamiętam co , ani jak smakowalo , bo dzieckiem byłam .

Posted

Jakby mi ktoś dał jakiekolwiek zwierze, które karmiłam czy chociażby widziałam je wcześniej żywe to podziękowałabym....jakoś tak nie wiem, nie mogłabym. Jako dziecko jak jeździłam na wieś do rodziny to nie jadłam mięsa bo miałam świadomość że to kurki i kaczuszki do których codziennie rano chodziłam i z którymi gadałam :evil_lol:

Posted

[quote name='jonQuilla']Jakby mi ktoś dał jakiekolwiek zwierze, które karmiłam czy chociażby widziałam je wcześniej żywe to podziękowałabym....jakoś tak nie wiem, nie mogłabym. Jako dziecko jak jeździłam na wieś do rodziny to nie jadłam mięsa bo miałam świadomość że to kurki i kaczuszki do których codziennie rano chodziłam i z którymi gadałam :evil_lol:[/QUOTE]

no właśnie ..i dlatego do końca życia NIE zjem

Posted

[quote name='Izabela124.']Kaczki są pyszne :loveu: Tak samo jak sarny i dziki :loveu: A królika nigdy nie jadłam[/QUOTE]

Kaczka śmierdzi, sarna ma dla mnie dziwny smak, a smaku dzika i królika nie pamiętam. I nie mam zamiaru :P

Posted

[quote name='Alicja']no właśnie ..i dlatego do końca życia NIE zjem[/QUOTE]

Zawsze mi się przypomina jak moja mama opowiadała że jej znajomi kupili kiedyś świniaka, trzymali go na działce przez dłuższy czas, karmili, dbali itd. Ta świnia rosła i łaziła im po tej działce, nazwali ją Balbina...cała rodzina łącznie z trójką dzieci pokochała Balbinę i jak przyszło co do czego to ten znajomy mojej matki Balbiny nie zabił chociaż z zawodu był rzeźnikiem chociaż już wtedy nie pracował w swoim zawodzie, poprosił znajomego który zabił, poćwiartował i wziął dla siebie bo nikt z rodzinki nie chciał jeść ukochanej świnki ;) Nigdy później nie wpadli na taki genialny pomysł żeby trzymać i dokarmiać świnię xD

[quote name='Aleksandrossa']Witamy się ![/QUOTE]\

Witam :)

[quote name='Angi']Kaczka śmierdzi, sarna ma dla mnie dziwny smak, a smaku dzika i królika nie pamiętam. I nie mam zamiaru :P[/QUOTE]

W ogóle to będziesz się w piekle smażyć za takie osądy...nie dość że zabijane są zwierzęta z powodu Twoich zachcianek to jeszcze śmiesz potem powiedzieć że źle smakują, śmierdzą czy cokolwiek...fuj! wstydź się ;)

Posted

[quote name='Aleks89']...A królik ma fajne mięsko i jest bardzo smaczny[/QUOTE]
Popieram, ale wolę w trakcie jedzenia nie przypominać sobie, ze to było żywe, puszyste zwierzątko:lol:
A sarninę uwielbiam - mniam, aż ślinka sama napływa do ust:lol:

Posted

Ja nawet jakoś się nad tym nie zastanawiam.Jak byłem dzieckiem i dziadek kupował kaczki ,kury i króliki żywe ,które potem sobie rosły ,a potem sie je zabijało.To zawsze kupował mi jedną kaczuszkę ,która była moja :loveu:i nie do zabicia.Tym samym zamykał mi mordę ,żebym się nie darł jak inna kaczka lata bez głowy:lol:

A były jeszcze 2kury takie walnięte Cygana i Agata miały na imię :diabloti: i pasjonowały się mordowaniem gołębi co jakiś usiadł zmęczony lotami ,żeby sie posilić ich żarciem lądował na kompostowniku ,bo roznosiły go w drobny mak....

Posted

O to to, znałam jedną Agatę w podstawówce, ale do dziś ją pamiętam :diabloti:

Choć pewnie są i sympatyczne Agaty :evil_lol:

Posted

[quote name='Amber']O to to, znałam jedną Agatę w podstawówce, ale do dziś ją pamiętam :diabloti:

Choć pewnie są i sympatyczne Agaty :evil_lol:[/QUOTE]

myślisz :hmmmm: nie uwierzę póki nie spotkam a żyjąc tyle lat jeszcze nie spotkałam , akurat to zawsze na fałszywce trafiam

Posted

A tam gadacie bzdury :) Moja siostra mieszkająca w IRL ma na imię Agata i jest bardzo sympatycznym człowieczkiem, do wszystkich się uśmiecha, z wszystkimi gada i ogólnie ma łatwość w nawiązywaniu kontaktów bo ludzie z reguły ją odbierają pozytywnie. Jej ciemna strona mocy czasami się uaktywnia ale to musi ktoś ją zezłościć...jest typem narwanego nerwusa, lubi sobie rzucić talerzem i pokrzyczeć :evil_lol:

Posted

Pewnie większość widziała na fejsbóczku ale co tam, będę taka hojna że pozwolę Wam cieszyć oczy dalej tą jakże piękną fotą, której zrobienie mi zajęło z 15 minut podczas których nagadałam, naprosiłam i nagroziłam się jak głupia a w dodatku byłam obiektem szydery koleżanki, która miała niebywały ubaw z tego jak pieski świetnie ze mną współpracują :evil_lol: W końcu się poddałam :)

[IMG]http://i687.photobucket.com/albums/vv233/jonQuilla123/903485_528620107184502_1672667818_o_zpsa40579f7.jpg?t=1365763288[/IMG]

Posted

[quote name='jonQuilla']na koleżankę, która głośno się śmiała i rozpraszała mi tym samym modelki :mad:[/QUOTE]
Żadnego szacunku dla sztuki :shake: :lol:

Posted

ooo widziałam :)
[url]http://i687.photobucket.com/albums/vv233/jonQuilla123/903485_528620107184502_1672667818_o_zpsa40579f7.jpg?t=1365763288[/url]

to twoja siostra to jakiś ewenement
Moja kuzynka miała koleżankę w pracy którą na dyżurach też ja kiedyś poznałam ....fajna , wesoła ....ale kapuś jak się potem okazało , sąsiadki córka ...niezłe ziółko , koleżanka w szkole , dala popalić prawie całej klasie ....dużo by wymieniać

Posted

[quote name='Alicja']Żonkilka , czemu ten żłób cię zwolnił ??[/QUOTE]

Ogólnie to Ci powiem że bez powodu :)
To dość dziwne miejsce było/jest nadal i oni sobie tam nic z człowieka, takiego zwykłego szaraczka jak ja nie robią. Nie ja pierwsza poleciałam za nic, ostatnio po prostu coś było cicho w kwestii zwolnień, ostatnia fala odbyła się w październiku. Wtedy zwolnili dwie osoby, z którymi pracowałam bezpośrednio na tym samym sklepie, koleżankę (właścicielkę Bessi) i jeszcze jedną dziewczynę którą znałam tak średnio.
W zeszłym roku podczas weekendu majowego obstawili sobie sklepy osobami, które się zgodziły robić za wyższą stawkę...nie spodziewali się jednak że ktoś zadzwoni na policję i zgłosi że sklepy są pootwierane choć nie powinny bo jak wiadomo tylko właściciel może stać...wtedy kazali pozamykać szybko wszystkie sklepy i później już nie ryzykowali. Długo im zajęło bo aż ponad pół roku wymyślenie jak obejść prawo i pod koniec roku zaczęli przyjmować na szkolenia osoby, które będą pracowały na umowę zlecenie dzięki czemu będą mogły w święta tyrać a w dodatku nie należą się takim pracownikom różne inne 'przywileje' :razz: Nie mają premii od utargu chociaż w sumie mało który sklep wyrabiał taką premię bo jebitne progi sobie powymyślali, nie muszą zwracać im kasy za użytkowanie własnej odzieży, nie mają urlopów itp. itd. Taki pracownik to czysty zysk, nie to co ja :diabloti: Póki co nie otwierają żadnego sklepu a wciąż szkolą się nowe osoby na zlecenie więc trzęsą portkami wszyscy stali pracownicy i słusznie bo doszłyśmy z dziewczynami do wniosku że wymienią sobie większość pracowników, może zostawią tych co pracują w firmie po 5 lat albo dłużej chociaż koledze, który robi tam 4 lata zaproponowali przejście na zlecenie...nie zgodził się więc kto wie czy nie jest następny do odstrzału ;) Btw. on pracuje na sklepie, który jest czynny od 15 do 24 czyli pracując po 9h nie ma szans wyrobić swojej normy godzinowej bo przecież nie dyga sam na tym sklepie tylko są w dwójkę i co miesiąc wypisują im wnioski urlopowe na tyle godzin ile im braknie do wyrobienia normy...uczciwie prawda? :evil_lol:
Takich wałków robią mnóstwo na każdym kroku, wszyscy siedzą cicho bo chcą pracować a wśród tych, którzy zostali zwolnieni byli tacy, którzy próbowali im narobić koło dupy ale się nie udało...nie wiadomo czemu ale nawet nie udało się wymóc kontroli sanepidu bądź też zwykłej straży pożarnej.

W ogóle nie spodziewałam się że mnie wyrzucą, miałam cały urlop zaległy z poprzedniego roku także sądziłam że co najwyżej wyślą mnie na urlop (rzecz jasna od razu cały bo tak mają w zwyczaju robić) i wtedy będę szukać innej już pracy żeby po urlopie nie wracać bo często też robili tak że po urlopie dawali od razu wypowiedzenie więc wolałam być już przygotowana na taką ewentualność. Przesiedziałam teraz całą swoją zmianę, inwenturę i po jej zakończeniu poproszona zostałam na zaplecze gdzie dyskretnie mi powiedziała laska z biura (nawet nie ogólna kierowniczka sklepów bo się nie zjawiła) że firma się ze mną żegna, wręczyła mi wypowiedzenie i koniec gadki właściwie. Zapytałam jedynie czy jakiś konkretny powód i powiedziała że niby redukcja etatów ale między nami to im się bardziej opłacają Ci na zlecenie...logiczne, tyle się domyśliłam sama ;) no a nie mogą oficjalnie nazwać mojego zwolnienia redukcją bo nie mogliby nikogo przez jakiś tam okres czasu na moje miejsce zatrudnić.
Przykro było i jest w sumie nadal bo potraktowali mnie jak byle G. ale w sumie wyświadczyli mi poniekąd przysługę bo zasiedziałam się w tej pracy a wszyscy mi mówili że o dupę rozbić pracę na takich zasadach za takie pieniądze...na początku zarabiałam 300-500zł więcej niż ostatnimi czasy, dlatego nie ma co rozpaczać tylko się zmobilizować i poszukać czegoś innego, chociaż jest ciężko...nawet bardzo ale mam nadzieje że się uda chociaż na początek coś tymczasowego.

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...