Jump to content
Dogomania

Pomaga czy się znęca


ailema

Recommended Posts

I, jak generalnie się z Tobą zgadzam, to w jednym punkcie - nie:

[QUOTE]Przy czym powiem szczerze, że nie liczba jest wyznacznikiem- tylko to co dana osoba może zaoferować zwierzętom. Znam osoby, które mają naprawdę dużo zwierząt i niejak nie pasują na zbieracza i takie które mają mniej, a jednak to już jest patologia...[/QUOTE]

Niestety, przy pewnej ilości zwierząt to ZAWSZE jest patologia.

Osoba która wyadoptowuje "nadmiar" zwierząt ale dla której "normalnym" stanem jest 20 kotów, niewychodzących, w niedużym mieszkaniu JEST animal hoarder, bezsprzecznie.

Adopcje to często listek figowy zbieraczy (albo osób które zaczynają nimi być): ja nie jestem jako ci psychiczni maniacy, ja wyadoptowuję!

A guzik. Ma przepełnienie ale nie zauważa, że je ma. Że zwierzęta męczą się psychicznie, że NAPRAWDĘ nie jest w stanie zapewnić im dobrego bytu.

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 146
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='Berek']I, jak generalnie się z Tobą zgadzam, to w jednym punkcie - nie:



Niestety, przy pewnej ilości zwierząt to ZAWSZE jest patologia.

Osoba która wyadoptowuje "nadmiar" zwierząt ale dla której "normalnym" stanem jest 20 kotów, niewychodzących, w niedużym mieszkaniu JEST animal hoarder, bezsprzecznie.

Adopcje to często listek figowy zbieraczy (albo osób które zaczynają nimi być): ja nie jestem jako ci psychiczni maniacy, ja wyadoptowuję!

A guzik. Ma przepełnienie ale nie zauważa, że je ma. Że zwierzęta męczą się psychicznie, że NAPRAWDĘ nie jest w stanie zapewnić im dobrego bytu.[/QUOTE]

Tylko widzisz, granica jest bardzo trudna do określenia... jest oczywista patologia, powiedzmy 20 niewyprowadzanych psów- ale gdzie jest "norma"? Przy piątym kocie? szóstym psie?
Koty są zwierzakami "trójwymiarowymi"- tzn liczy się nie tylko przestrzeń w metrach kwadratowych, ale i w pionie- i tu już masz duże możliwości, są mieszkania w którym kot nie ma szans nigdzie wskoczyć i takie, gdzie masz istny "małpi gaj", co daje kotom znacznie powiększoną przestrzeń. Są koty, które dobrze się czują w grupie i takie które towarzystwo stada przytłacza.
Jeden człowiek ogarnie naście kotów i jest w stanie zadbać o nie zdrowotnie i psychicznie i inny, który nie da rady z trójką.
Można mieć 10 psów niepatologicznie i trzy zaniedbane i stłamszone- wszytko zależy od opiekuna, ale i psów, ich wielkości, aktywności, potrzeb itd....

Link to comment
Share on other sites

Nie wiem jak to jest przy kotach i zapewne nigdy się nie dowiem - mam na nie alergie, realną faktyczną, dokładniej to na ich sierść... Od razu dostaje ataku astmy przy samym przebywaniu w pomieszczeniu z kotami, z wiekiem mi się pogłębiła.
Jednak zastanawiam się jak to faktycznie jest, bo kiedyś na pewnym 'mądrym kanale' o 'mądrym programie' słyszałam że każdy kot powinien mieć miejsce do swojego rewiru. Dodatkowo kuwety miały być w ilości +1/2 do ilości kotów (ludzie mieli 3 koty, kazał im mieć 4kuwety)?
Czy faktycznie tak jest? Jeśli tak to czy koty nie wychodzące faktycznie powinny być w blokach trzymane w większych ilościach?

Co do psów to, psy są dość specyficzne. One nie ganiają zazwyczaj w mieszkaniu, nie szaleją. Zazwyczaj odpoczywają regenerując siły między szaleństwami na spacerach. Osobiście uważam że niejeden pies blokowy ma lepiej niż ten 'ogrodowy' bo zwyczajnie właściciel jest zmuszony go wyprowadzać i zapewnić odpowiedni socjal + wybieganie. Jednak Psy również powinny mieć swoje legowiska, więc w swoim przypadku (duże psy) nie wyobrażam sobie trzymania w m4 większej ilości psów jak 5 dorosłych dużych.

Jest jeszcze jedna kwestia która mnie zastanawia. Jak to jest przy 'przezwierzęceniu' w mieszkaniu, a chorobach zakaźnych. Tak jak pisałam organizacja pro-zwierzęca trzymała 37kotów w jednym pomieszczeniu, jak zachorował jeden tak i reszta zaczynała chorować - spora część futer zwyczajnie odeszła za TM.


Osobiście uważam że żeby mieć większa ilość zwierząt trzeba mieć zwyczajnie na to warunki, zaplecze finansowe, wytrzymałość psychiczną, siły fizyczne. W przypadku choroby jednego zwierzaka trzeba umieć odpowiednio zająć się resztą, trzeba mieć możliwość odizolowania tego chorego. Trzeba zapewnić odpowiednie doznania, szkolenia, spacery zwierzętom (bardziej piszę o psach, bo nie wiem jak to jest z kotami :eviltong:). Również uważam że poświęcanie 20min na jednego psa to kpina. Owszem psy są stadne i mając większe stadko zajmują się same sobą, jednak będąc przewodnikiem stada nie może być tak żeby starczało nam czasu i sił wyłącznie na karmienie i przymusowe wyprowadzenie.
Jeśli ktoś ma warunki i wie co robi, to czemu nie.

ps. Granic niema, granicę powinien nam podpowiadać zdrowy rozsądek oraz zimna kalkulacja. Powinniśmy zawsze sobie odpowiadać na pytanie 'czy jeśli trafi do mnie jeszcze jedno zwierzę, to ucierpią na tym moje zwierzęta (szczególnie emocjonalnie)'?

Link to comment
Share on other sites

Ulv, ja rozumiem że koty lubią się wspinać, ale... naprawdę są granice, poza którymi rozciąga się duża przestrzeń udręczenia psychicznego.

Pomnę dyskusje na Miau, gdzie szyderstwami i agresją (zadziwiająco dużą - czyżby "uderz w stół, nożyce się odezwą"?) witano moje próby rozmowy o czymś, co się (głupio trochę) nazywa [I]psychicznym dobrostanem[/I] kotów.

Te same osoby, które tak się same sobą zachwycały jako super-pomocnymi, dobrymi ludźmi jacy, a jakże, znają granice poza którymi znajduje się patologia p.t. [B]zbieractwo[/B], oświeconymi, fachowcami i tak dalej - nie zauważały korelacji z faktami opisywanymi w innych topikach.

Że ich koty sikają gdzie się da, tłuką się, wpadają w depresję i chorują.

Żadna z miłych pań [I]oświeconych nie-zbieraczek[/I] :cool3: obarczona kilkunastoma czy kilkudziesięcioma kotami nie dopuszczała do siebie myśli, że w większości te problemy mają jedno, proste podłoże: stres spowodowany przegęszczeniem.

I naprawdę nie jest to kwestia ustawienia milionów drzewek i drapaków.
:-(
To kwestia za dużej ilości osobników na niedużym terytorium.

Z psami też nie jest wcale dużo lżej, choć, jak to słusznie Maron pisze, one przynajmniej wychodzą a w domu są mniej ruchliwe, niż niewychodzące koty.

Ale kwestie wprowadzania do stada nowego osobnika, sprawy liczebności tego stada i całkiem zwyczajnie - naszych możliwości poświęcenia każdemu psu z osobna dostatecznej ilości czasu też są regulowane realnymi wytycznymi, a nie naszym [I]wishful thinking[/I].

Niestety w bardzo zapsionych domach obserwuję smutne zjawisko - tak naprawdę zwierzaki dostają mniej więcej tyle uwagi, ile w - przyjmijmy - przyzwoicie prowadzonym schronisku,

Czas nie jest z gumy, o finansach nie wspomnę.

Nie wystarczy głosić szumne idee rozsądnej pomocy zwierzątkom - wydaje mi się że dużo ludzi w niezauważalny sposób przekracza pewną granicę, którą roboczo nazywam: stopniowym zanikiem empatii.

Link to comment
Share on other sites

i o tym własnie pisałam. zbieracz na początku jest bardziej empatyczny od średniej krajowej, kocha zwierzęta. potem też kocha, ale potem zaczyna się dyskomfort, który oczywiście trzeba znieść, bo lepszy dyskomfort, niż ew. krzywda kolejnego przygarniętego bezdomnego, trudno, a potem juz jest zanik empatii i świadomości, że z dyskomfortu robi sie "źle" i "bardzo źle". to proces, bardzo długi.

Link to comment
Share on other sites

Ja miałam sama wątpliwości przy 4rtym psie na DT.
Moje psy w domu to albo zachowują się jak by ich nie było, albo bawią się w dużym pokoju kłapiąc zębami. Szaman jest dominujące adhd, Magia uległa lekko niepewna siebie. Trafiła do mnie suka na DT (u mnie warunek jest jeden - pies ma przynajmniej tolerować inne psy, nie musi ich kochać) która niby akceptowała psy. Zaraz po tym jak do nas przyjechała i zapoznawała się z Szamanem od razu zaczęła wyskakiwać do niego z zębami, myśleliśmy że może wystraszona skoro była w kojcu z innym psem i niby było ok.
Zabraliśmy do domu, po czym zaczął się terror! Suka miała totalnie niespójny charakter, zaborcza, lękliwa, zazdrosna, agresywna do psów :shake:... Mieliśmy psy lękliwe, zaborcze, czy nawet z lekką agresją do innych (jeden na psy, jedna do ludzi). Z tamtymi przypadkami sobie poradziliśmy. Tą sukę nauczyliśmy sporo od załatwiania się na zewnątrz (wpierw na chodnik bo trawy się bała, później na trawę), po większe zaufanie do ludzi, po podstawowe komendy, itp itd. Jednak w żaden sposób nie chciała ignorować naszych psów. Szamana szanowała, Jeanne się bała, ale Magia była jej obiektem agresji. Za wszelką cenę próbowała ją wyeliminować ze stada, na co Szaman reagował równie agresywnie w stosunku do tej suki.

Ogólnie odgłosy jak byśmy urządzali walki psów... I właśnie wtedy zwątpiłam czy ma to sens, czy warto ryzykować i narażać nasze psy... Zdecydowaliśmy się że spróbujemy z następnym, jak się powtórzy taki problem to rezygnujemy, jeśli jakikolwiek z naszych psów poczuje dyskomfort. Tak się na szczęście nie stało, Magia polubiła następną sunię i jeszcze następną. Nie było wojen, nie było spięć, pomimo że Szaman nowe suki bardzo mocno obserwował. Dosłownie je śledził na każdym kroku i pilnował by nie podchodziły do Magii.

Się rozpisałam :oops:, tak więc przejdę do sedna sprawy. Pomaganie uzależnia, człowiek uzależnia się od szkolenia nowych psów, od wyprowadzania ich na prostą, od przygotowywania do adopcji. Tak samo człowiek się przyzwyczaja, kocha psy które do niego trafiają i ma wiele wątpliwości w stosunku do nowych przyszłych opiekunów. Jednak u mnie jak na razie włącza się czerwone światełko i jakby by pies nie był wspaniały to nie zostanie ze mną na stałe, zwyczajnie mam inne plany względem swoich psów. Wolę psa zabrać na dodatkowe szkolenie. Nie mogę wybierać między wykarmieniem 3 psów porządną karmą, a 4 psów śmieciówkami.
To jest właśnie moje światełko - komfort moich zwierząt. Uważam że każdy powinien mieć tego typu światełko, linię której nie pozwoli sobie nigdy przekroczyć. Inaczej zaczyna się chora sytuacja :shake:

Link to comment
Share on other sites

Miałam sukę starą (8-12lat, ciężko było dokładnie określić), średniej urody z problemami stawowymi, super lękliwą która atakowała nawet swój cień, nienawidziła obcych i ich atakowała, nie cierpiała dzieci, moje psy ją omijały szerokim łukiem uznając widocznie że jest niebezpieczna i niestabilna. Naprawdę sporo pracy w nią włożyliśmy, w trakcie której nawet mojego ojca upierniczyła. Przez pierwszy miesiąc wszystkich chętnych 'zniechęcałam' mówiąc że pies na dzień dzisiejszy nie nadaje się do adopcji, bo tak właśnie było.
Gdy przyjechali ludzie chętni na adopcje jej to po X razy upewnialiśmy się czy na pewno ją chcą, czy są pewni, czy zdają sobie sprawę jakie ma suka problemy. Pojechali oglądnąć jeszcze jedną w schronisku i stwierdzili że wolą naszą.
Tak po około 2m-c Duma została adoptowana, przez pierwsze 3m-c nie mieli z nią żadnych problemów. Później miała nawrót, jednak właściciele świetni :loveu: z pomocą behawiorysty -z powrotem ją 'naprostowali'. Suka dalej nie lubi obcych, jednak właścicieli kocha, a oni ją.
Dodam że to był nasz 4-rty pies, a 2gi dorosły na DT. Po niej wręcz uwierzyłam że mogę dalej pomagać na miarę swoich możliwości.

Miałam sukę młodą, śliczną, prawie bezproblemową (z początku zachowywała się jak by miała autyzm, dosłownie odcięta od świata + 0 emocji) którą zapewniali nas że pójdzie na dniach, góra tydzień. Zrobiliśmy wyjątek bo bierzemy psy duże, a ta była zdecydowanie średnia. Suka u nas prawie miesiąc była, telefonów sporo, ludzie w większości oszołomy :roll:. Jak szybko przyszła im ochota na psa, tak szybko im się odechciewało. Z kilkoma mieliśmy umówione spotkanie, łaskawie jedna osoba napisała sms że dziś jednak nie może i również kontakt się urwał.

Mi się wydaje że to czy pies pójdzie czy nie zależy wyłącznie od szczęścia. Ogłoszenie może widzieć 1000 osób które się nie zainteresują, lub 1 konkretna która się zakocha mimo wszystko, mimo problemów jakie pies ma - byle tylko świadomie.
No i fakt że ma się nie adopcyjnego psa, wcale nie oznacza że nie można wziąć jeszcze 1, 2, 5 kolejnych. Tu jest właśnie to o czym mówię że trzeba sobie wyznaczyć granicę i nigdy jej nie przekraczać. Ostatnia suka była wprost idealna, mimo tego że bardzo ciężko emocjonalnie nam to przyszło to ją wyadoptowaliśmy.

Link to comment
Share on other sites

no, o mojego wredniaka nikt nie pyta, raz pytali. ale ja go proponuję wszędzie, gdzie chca psa do pilnowania, bo on to uwielbia, to sens jego życia. ale nikt nie wieży, ze 8kg pies jest miszczem ochroniarskim i mysz sie nie prześlizgnie. nie mówiąc o człowieku - rąbie w kostkę i nie ma zmiłuj.

Link to comment
Share on other sites

Ludzie nie wierzą bo to mały pies to co on człowiekowi zrobić może, taka jest mentalność. Ja osobiście nie musiałam psów ogłaszać i się tym zajmować, na szczęście bo bym nie wiedziała gdzie ręce włożyć. Do nas zawsze należało zrobienie opisu + zdjęcia, lub spotkanie z podesłanym fotografem.
Swoją drogą nawet ja sama jak bym brała psa do pilnowania to cichego i ogromnego :diabloti:.

Link to comment
Share on other sites

No fakt, z adopcjami to trochę loteria jest ;)

A wracając do zagadnienia, to co opisuje Berek, to niekoniecznie zbieractwo. Tzn nie należy mylić zbieractwa z byciem złym DT. Zbieractwo, jak sama nazwa wskazuje jest niejako formą kolekcjonerstwa, a można nie zbierać zwierzaków i nadal robić im krzywdę....
Ostatnio ze słyszenia zetknęłam się z DT, w którym babka nie szczepi kotów (bo to złe i szkodliwe), nie odrobacza, wydaje na łapu capu, koty często chorują i umierają- ona w żadnym wypadku nie zbiera kotów, natomiast szkodzi im co najmniej jak "zwykły" zbieracz, bo nie dość, że szkodzi kotom jako takim, to na dodatek zniechęca ludzi do adopcji i krzywdzi ich kiedy ich nowy kot umiera....

Natomiast można nie mieć w zasadzie przekocenia czy przepsienia i być zbieraczem i to nawet bardzo patologicznym- tak jak facet z Wrocka , od którego TOZ zabrał jedynie 6 kotów, a w zamrażarce było martwych 5 kotów.... I o boziu, on tak przecież strasznie kochał zwierzaczki, a tu mu pozabierali jego "dzieci". Nieważne, że żyły w koszmarnych warunkach.

Od babsztyla ze Żmigrodu też były zabierane zwierzaki, i w zasadzie o przepsieniu nie ma mowy, ale warunki w jakich żyły zwierzaki... a babon ewidentna zbieraczka, ściągała psy skąd się dało.
O macie dokumentację, to fotki z interwencji sprzed ośmiu lat:

[url]https://www.facebook.com/poprostuania/media_set?set=a.689080661115988.1073741832.100000421811759&type=3[/url]

A to z 2011:
[url]http://www.toz.wroclaw.pl/702.xml[/url]

------------

A tak swoją drogą z pewnym niepokojem obserwuję niektóre szanowane fundacje, bo chwilami ich działania zaczynają podpadać pod zbieractwo :(

Link to comment
Share on other sites

[quote name='sleepingbyday']a bo ty chcesz, zeby intruz wszedł i się zdziwił ;-).[/QUOTE]

Bo taki dla mnie powinien być pies idealny, mało szczekać, być zrównoważony i w razie konieczności upie**** nogi przy samej d**** :loveu:. Jak ktoś mi mówi że pies szczekający jest fajnym alarmem to się pukam w głowę, mam szczekacza w domu który nie raz doprowadza domowników do 'stanu przed zawałowego'. Jeszcze jak wydrze japę to nie potrafi jej zamknąć. Na szczęście ma obrożę na wibracje i to ją uspokoiło, teraz tylko czasem szczeknie, elektryką nie dostaję. Chociaż i na to byliśmy przygotowani....

[quote name='ulvhedinn']
A tak swoją drogą z pewnym niepokojem obserwuję niektóre szanowane fundacje, bo chwilami ich działania zaczynają podpadać pod zbieractwo :([/QUOTE]

Ja przez to co widziałam w 'lokalnej organizacji pro-zwierzęcej' zerwałam z nimi kontakt, patologia dla mnie to była i nadal jest. Mnóstwo osób o tym myśli, ale nikt głośno nie mówi. Jak ktoś odważy się głośno powiedzieć to jest zlinczowany przez co niektórych, obrażany, wyzywany i uważany za debila. Uważany za złego człowieka bo jak to zwierzętom oni pomagają - a ty co robisz?
Teraz współpracowałam przez ostatni rok ze schroniskiem w szczecinie (wolontariuszami) i w dużej mierze jestem zadowolona ze współpracy, chociaż nie z każdym wolontariuszem. Ostatnio nie mogliśmy doprosić się leków dla umierającego po woli psa na lamblię :roll:... przez prawie miesiąc prosiliśmy. Dopiero jak zadzwoniliśmy do innej wolontariuszki z błaganiem (dosłownie) o leki to przyszły następnego dnia.

Link to comment
Share on other sites

właśnie,zapodaj link do tej wibrującej obroży, co? to moje 8 kg to beznadziejny podbiegacz, na zasadzie, że wszystko po horyzont to jego i bronic potrzebuje. ciut ukróciłam, ale jednak nawyk silny (i geny), więc te 8kg często na smyczy i w kagańcu, żeby tyłka inny mpsom nie zawracał. na święta siostra szwagra o swojej once opowiadała - onka wyprowadziła sięz domu na ogródeczek i wracać nie chce, ale też zadziorna do psów i pomogła elektryzna obroża z funkcja wibracji właśnie. mozna kupić samą wibracyjną? może taniej będzie?

ulv,tego na fb nie widzę, ale jedno jest pewne - zbieracz będzie zbierał.zabierzesz jedne psy, dorobi sie kolejnej kolekcji.syzyfowa praca, no bo realnie ubezwłasnowolnienie i leczenie to mżonki.

Link to comment
Share on other sites

Ja mam taką, bo miała być antyszczekowa:
[url]http://www.easypet.pl/cat116-id1738-lekka-obroza-ograniczajaca-szczekanie-psa-easypet-no-bark-60.aspx[/url]

Wiem że mają mniejsze, jednak moja suka to 20kg. Używam wyłącznie na wibracje i działa na szczęście, jednak naprawdę byliśmy gotowi w razie czego zapodać jej impuls :shake:. Mam ojca po zawale, a ta szczeka naprawdę z zaskoczenia (gdzie reszta psów siedzi cicho), do tego takim głosikiem...
W tej obroży można ustawić poziom wychwytywania dźwięków i np nie reagować na samo buczenie czy warczenie, a wyłącznie na szczekanie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='sleepingbyday']
ulv,tego na fb nie widzę, ale jedno jest pewne - zbieracz będzie zbierał.zabierzesz jedne psy, dorobi sie kolejnej kolekcji.syzyfowa praca, no bo realnie ubezwłasnowolnienie i leczenie to mżonki.[/QUOTE]
No w tym przypadku na naszą i psów korzyść zadziałał wiek baby i jej zniedołężnienie ;)

Wkleję kilka fotek z FB :

[IMG]https://fbcdn-sphotos-h-a.akamaihd.net/hphotos-ak-frc1/t1/1441249_689081174449270_1985776970_n.jpg[/IMG]

[IMG]https://scontent-b-cdg.xx.fbcdn.net/hphotos-prn2/t1/1374748_689081234449264_312291797_n.jpg[/IMG]

[IMG]https://fbcdn-sphotos-d-a.akamaihd.net/hphotos-ak-frc3/t1/1450294_689081281115926_656180587_n.jpg[/IMG]

[IMG]https://fbcdn-sphotos-c-a.akamaihd.net/hphotos-ak-frc3/t1/1465396_689081121115942_302481743_n.jpg[/IMG]

[IMG]https://fbcdn-sphotos-c-a.akamaihd.net/hphotos-ak-ash3/t1/1460008_689091881114866_493734286_n.jpg[/IMG]

Edited by ulvhedinn
Link to comment
Share on other sites

[quote]A tak swoją drogą z pewnym niepokojem obserwuję niektóre szanowane fundacje, bo chwilami ich działania zaczynają podpadać pod zbieractwo :-([/quote]

[QUOTE]
Ja przez to co widziałam w 'lokalnej organizacji pro-zwierzęcej' zerwałam z nimi kontakt, patologia dla mnie to była i nadal jest. Mnóstwo osób o tym myśli, ale nikt głośno nie mówi. Jak ktoś odważy się głośno powiedzieć to jest zlinczowany przez co niektórych, obrażany, wyzywany i uważany za debila. Uważany za złego człowieka bo jak to zwierzętom oni pomagają - a ty co robisz?
[/QUOTE]

Zauważyłyście ciekawe zjawisko, ale nie wiem czy wiecie jak wielkie jest parcie na organizacje by tak właśnie robiły?
i to naciski zarówno ze strony osób szukających pomocy dla konkretnego psa jak i szeroko rozumianego "środowiska"

Jak weźmiemy psa - to jesteśmy super, inna sprawa, że przez moment, bo za chwilę nikt o psie nie pamięta, wszak jest zaopiekowany - fundacja go wzięła i karmi manną z nieba

ale jak odmówimy pomocy z powodu braku miejsca i możliwości... uuuu.. to słodko nie jest, robi sie fundacji negatywny pijar, bo jak tak mogą robić? są od pomagania to niech się nie lenią!!!
trzeba mieć twardą d..pę, żeby to wytrzymać i nie dać się wrobić w "wymuszone zbieractwo"

Link to comment
Share on other sites

Nie wiem jak jest w przeciętnej fundacji, wiem jak w tej organizacji 'pro-zwierzęcej' wygląda 'za kotarą'. Jestem lekko przerażona ich poczynaniami...

Bądźmy szczerzy jeśli tak poczynają organizacje 'pro-zwierzęce', to jakim później prawem wytyka się takie samo postępowanie osobie prywatnej. Tak nie powinno być. Branie masy zwierząt z ulicy, wykupywanie ze schroniska szczeniaków pod pretekstem że tam im jest źle (gdzie schronisko świeżo otwarte, boksy grzane, wet na miejscu, duże wybiegi, psy szczepione, a i ludzie adoptujący szczeniaki zawsze się znajdą), wydawanie nieodpowiedzialnym ludziom zwierząt, kłamanie odnośnie zachowania psa i jego charakteru, brak jakiegokolwiek wkładu w wychowanie psów... Miska i kawałek podłogi to nie wszystko - tyle samo dostają psy w schronisku, a i w nowym schronisku mają lepiej niż w tej oganizacji.
Nie sztuką jest nabrać masę zwierząt i jakiś procent wyadoptować, jakiś procent zdechnie na choroby wirusowe, a reszta będzie siedzieć do śmierci w 'zajebistych warunkach'. Sztuką jest wziąć kilka zwierzaków i je przygotować do odpowiedzialnej adopcji, tak żeby przyszły właściciel był zadowolony, a i zwierze było bezpieczne i kochane.

Ludziom jest wygodnie złapać za telefon i podać gdzie jest zwierze do zabrania, ale to właśnie organizacja powinna wiedzieć ile zwierząt może wziąć. Nie powinno być też sytuacji że jednego psa odmówią pomimo że przymarza do ziemi, a na drugi dzień biorą sobie innego bardziej adopcyjnego :roll:... Miejsce dla zwierzaka jest, albo go niema. Wtedy i ludziom było by łatwiej zrozumieć że miejsc nie ma, a pies zostanie odwieziony do schroniska - ale darcie się na kogoś przez telefon że ma sobie wziąć psa do domu jest już poniżej wszelkiej krytyki. Ludzie oczekując pomocy liczą że chociaż im się poda ten telefon gdzie mają dzwonić by psa ktoś zgarnął. Bo niekiedy jest sytuacja podbramkowa, stoi się przy danym złapanym ostatkami sił psie żeby nie wpadł pod samochód, mając wklepany numer organizacji która teoretycznie zajmuje się zwierzętami. Dostając taki tekst, no sorry. Dzięki takim zachowaniom wymiera empatia, człowiek myśli 'i tak nic nie pomogą, a ja nie mam jak'. Tylko wtedy z kolei jest puszczany tekst typu 'tyle osób przeszło obok i nikt nawet nie zadzwonił po nas', a no nie zadzwonił nauczony już że sensu to niema.

Piszę dość ogólnikowo, bo to co widziałam przez niecały rok.... można by książkę o tym napisać :angryy:...

Link to comment
Share on other sites

W sytuacjach podbramkowych zazwyczaj organizacja pomaga. Ale niestety ludzie często żądają pomocy dla zwierzaka, także w sytuacji, gdzie spokojnie mogliby to zrobić sami, mają możliwości, albo wogóle nie zamierzają ruszyć palcem, a całe dobre serduszko wyraża się w postawie "weźmy i zróbcie".
Aha i nie dotyczy to tylko formalnych organizacji, osób prywatnie działających też.
I owszem, cholera mnie strzela, kiedy słyszę "no pani ma już 7 piesków to jeden chyba nie zrobi różnicy, a ja nie mogę bo mam swojego (przy czym nie, nie jest to krwiożerczy amstaff w kawalerce, tylko średni kundelek w dużym domu z ogrodem). Albo dzwoni dziunia, no bo są takie biedne kociaczki i ona patrzyć na to nie może że chore i głodne i zmarznięte. No to pytam łagodnie, czy nie mogłąby ich zabrać chociaż do łazienki, ze możemy pomóc w karmie, weterynarzu i adopcjach, ale u nas szpilki nie wciśniemy. No ale dziunia ma swojego kota, więc absolutnie nie może tej łazienki zająć, a że w dt fundacyjnych jest po kilkanaście kotów i w czort następnych zgłoszeń....

A już szczególna cholera jest kiedy ktoś a)nie może uwierzyć że działam prywatnie b)że TAK, kurr... mam pracę i życie osobiste i nie zawsze mogę polecieć na drugi koniec miasta c)nikt mi za to nie płaci (przecież AŻ takich kretynów nie ma....), d)nie nie mam domu z gumy e)kasę na weta i zarcie muszę zdobywać sama.
A jak już uwierzy to zawsze pozostaje szantażyk emocjonalny "no naprawdę nie pomoże pani zwierzątku, a co jak on umrze"...

Natomiast ja nie mówię o sytuacjach, gdzie fundacja/dt/stowarzyszenie zgarnia zwierzaka w nagłej pilnej potrzebie, o ile jednoczesnie szuka domów, dba o zwierzaki.
Raczej o tym, że część "działaczy" bierze bez ładu i składu zwierzaki, nie mając na nie warunków, bywa, że ściągając je z drugiego końca Polski, że często nie wydaje do adopcji, że "gra" zwierzętami "medialnymi" w paskudny sposób, a zwierzaki "niemedialne" idą w odstawkę.....

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...