Jump to content
Dogomania

Terier szkocki - chyba już w nowym domu


beka

Recommended Posts

[quote name='Postronna']Pewność jak wiadomo, można mieć tylko w sprawie śmierci (własnej) i podatków ;)
Ale na forum dobrych ludzi podejrzewanie wszystkich o najgorsze intencje to chyba przesada.
O rzekomym przeroście prostaty nie napisała żadna z osób, które widziały psa...

Ja psicę swoją (czy wspominałam już, że jest najpiękniejsza na świecie?) zabrałam na wystawę raz, w charkterze kibica, żeby się pokolegowała z innymi szkotami i marzę o kolejnym szkocie (o ile się dziewczyna nie obrazi), choć na razie mój budżet nie przewiduje takiego wydatku...[/quote]

Postronna ja nikogo nie oskarzam o zla wole dopoki jego czyny nie zaswiadcza o tym. w tej sytuacji stoje po stronie Oli.

A co do marzen...moim spelnionym marzeniem jest Drop- WNK, bez tatuazu :diabloti: , za to ze schroniska.

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 333
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='Moriaaa']
Nie rozumiem po jaką cholerkę ten wątek ma tyle stron...czy Ola próbowała odebrac psa? Czy jest na wątku ktokolwiek kto coś wie?[/quote]
No właśnie, p. Ola mogła od razu jechać z policją do p. M., skoro uważała, że kroi się jakiś przekręt, a nie rzucać publicznie oskarżenia.

Mam nadzieję, że cała ta sytuacja (podejrzenia, zranione ambicje itd.) nie odbije się na sytuacji psa i nie będzie on musiał np. wrócić na działkę...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Moriaaa']A Beka?

Czy ktoś ma kontakt z Olą? Czy ktoś mógłby jej przekazać, że ma prawo odebrac psa? Sprawa jak dla mnie jest jasna i nie ma co tu gdybac bo wszystko jest czarne na białym. Pies prawnie nalezy do Oli i w każdym momencie ma ona pełne prawo odbioru psiaka. Nie rozumiem po jaką cholerkę ten wątek ma tyle stron...czy Ola próbowała odebrac psa? Czy jest na wątku ktokolwiek kto coś wie?[/QUOTE]


Olka wchodzi na dogo ale nie może pisać. Napewno przeczyta Twojego posta :cool3:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='lamia2']Olka wchodzi na dogo ale nie może pisać. Napewno przeczyta Twojego posta :cool3:[/quote]

To dobrze, choć uważam, że wszystko było jasne przed moim postem...a bicie piany..hmmm..nie mam pojęcia jaki ma cel...może komuś się nudzi?:cool3:

Pies prawnie należy do Oli, więc jeśli ma jakiekolwiek zastrzeżenia co do tego gdzie teraz przebywa, niech ładuje poopkę w samochód i zabiera psiura do siebie..tylko koniecznie z umową adopcyjną ze schroniskiem. Może jeszce poprosić dyrekcję i taki list, że dnia tego i tego pani ta i ta identyfikująca się numerem dowodu tym i tym wyadoptowała ze schroniska tego i tego psa o numerze czipa tym i tym rasy tej a tej z podpisem dyrekcji" no..to tyle..i czekam na rozwój sytuacji ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Ania-Sonia']No właśnie, p. Ola mogła od razu jechać z policją do p. M., skoro uważała, że kroi się jakiś przekręt, a nie rzucać publicznie oskarżenia.
[/quote]

Moglaby i pewno by to zrobila, lecz, niestety nie wie gdzie pani M. przebywa :icon_roc: Skonczylo sie wiec narazie na powiadomieniu policji.

pzdr
GreenEvil

Link to comment
Share on other sites

[quote name='terierowicz']W dobrej wierze dla mojego przyszłego psiaka wolałam kastracji nie dokonywać, myśląc że tak bedzie lepiej dla niego nie chodziło o koszt, który miałam pokryć to nic w porównaniu z tym co trzeba na niego wydac[/quote]
Mysle, ze niepisanym prawem dogomanii sa kastracje psow rasowych przed wydaniem ich do domu docelowego. I to jest glowny punkt. Zbyt wiele jest zlych adopcji, nawet tutaj sie zdarzaly, zeby wypuszczac w swiat takiego psa bez kastracji. I tu nie chodzi o Ciebie, ale o kazdego, kto chcialby takiego przygarnac.
[quote name='terierowicz'] - nie zapominajcie ,ze to psiak adoptowany a właściciel moze sie znalezc, ja musiałabym ostro tłumaczyć dlaczego zrobiłam cos czego on nie zrobił przez 7 lat. Nie znam praw dogomani i nie kieruję sie nimi lecz zdrowym rozsądkiem. [/quote]
Przed nikim nie musialabys sie tlumaczyc. Wiele schronisk wydaje psy dopiero po kastracji. W tym wypadku to dziala tak samo i te paragrafy o wlasnosci nie maja tu zastosowania. My kierujemy sie przede wszystkim zdrowym rozsadkiem. I jesli pies nie jest na ta chwile zdolny do kastracji, to powinien do tego czasu byc w DT i wydany dopiero po.

Link to comment
Share on other sites

A może zajrzycie do tego watku i dacie dobre rady;)
[URL]http://www.dogomania.pl/forum/showthread.php?t=73789[/URL]

Juz pisze do Emir ale ona jedyna sama nic nie wskóra.Tym bardziej ,ze ma na głowie likwidowane całe schronisko w Wegrowie i równiez proces.
Moze jakas petycja do władz Torunia.
CZY KTOŚ UMIE WKLEIĆ ARTYKUŁ Z FAKTU

Link to comment
Share on other sites

[quote name='GreenEvil']Moglaby i pewno by to zrobila, lecz, niestety nie wie gdzie pani M. przebywa :icon_roc: Skonczylo sie wiec narazie na powiadomieniu policji.
[/quote]
Aha, beka oddała szkota p. M nie biorąc od nich adresu... ciekawa praktyka...:cool1:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Ania-Sonia']Aha, beka oddała szkota p. M nie biorąc od nich adresu... ciekawa praktyka...:cool1:[/quote]

Znałam adres zakładu a pies jadąc ddo zakładu miał wieczorek wrócić do mnie.
No cóż człowiek sie uczy całe życie....

Link to comment
Share on other sites

[quote name='beka']Znałam adres zakładu a pies jadąc ddo zakładu miał wieczorek wrócić do mnie.
No cóż człowiek sie uczy całe życie....[/quote]
Ja zrozumiałam, że byłaś w tym salonie i towarzyszyłaś "przejęciu" Szkota, tzn. tak zrozumiałam z Twojego posta.
Czyli, postawiono Cię przed faktem dokonanym?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='beka']Cudny jest...a charakter naprawdę midzio :)
Kasiu [B][SIZE=3]dziękuje że go wzięłaś[/SIZE][/B], bo na tej mojej dziłace zaraz wyglądał by jak przed metamorfozą....
[B][SIZE=3]Wiem że oddasz go osobie sprawdzonej na 200%[/SIZE][/B][/quote]


[quote name='beka']Znałam adres zakładu a pies jadąc ddo zakładu miał wieczorek wrócić do mnie.
No cóż człowiek sie uczy całe życie....[/quote]

[B][SIZE=3][COLOR=darkslateblue]Beka... wybacz - powyżej są dwie Twoje wypowiedzi ? jeśli tak - co się zmieniło od tamtej pory ? ?? [/COLOR][/SIZE][/B]
[B][SIZE=3][COLOR=darkslateblue][/COLOR][/SIZE][/B]

Link to comment
Share on other sites

Carolinasckoties - moja wypowiedz dotyczyła odp. na komentarz Ani -soni.

I to prawda w momencie oddawanie psa byłam pewna że pies wieczorem wróci.
I prawdą jest to że po rozmowie z Kasia zostało ustalone że pozostanie u niej bo tam są lepsze warunki, ale to niezmienia faktu że nie znam i nie znałam adresu Kasi (inna rzecz nie pytałam jej o to.)

Link to comment
Share on other sites

Po rozmowie z prawnikiem postanowiliśmy przedstawić sprawę z naszej strony. Pozostawiliśmy Was bez informacji ponieważ nie chcieliśmy zrobić nic, co mgło by utrudnić życie naszemu prawnikowi.
Z tego powodu nie mamy pretensji, że niektórzy z Was, z braku informacji oparli swoje sądy na konfabulacjach.
Przeczytałem między innymi, że pies był dwa tygodnie w schronisku, że do schroniska przekazała go straż miejska i że była jakaś umowa adopcyjna na podstawie której właścicielem psa jest niejaka Ola. Nic z tych rzeczy nie jest prawdą. Zapraszam do przeczytania zamieszczonej chronologii. Ona powinna dużo wyjaśnić. Jest jeszcze kilka szczegółów, ale zdecydowałem się opublikować tylko te informacje na które mam dowody.

Jednocześnie proszę wszystkich, którym udało się opublikować oszczerstwa o kradzieży psa o podanie swoich danych personalnych, żeby było wiadomo kogo wskazać w pozwie. Mam nadzieje, że jeśli mieliście odwagę na publikację oszczerstw tego kalibru, będziecie mieli również odwagę ujawnić się. Jeśli nie, no cóż potrwa to dłużej bo droga będzie dłuższa, ale nic Was nie minie. Chyba najwyższy czas skończyć z bezkarnością wypowiedzi na forach internetowych.

Chronologia

[B]02.06.2007[/B] Błąkający się po Wołominie, w okolicach Sikorskiego 97. Szkocik ma trafić do znajdującego się tam schroniska, a właściwie punktu przyjmowania zwierząt. Warto zauważyć, że Szkocik pojawił się w okolicy punktu przyjmowania zwierząt 1.06 lub wręcz 2.06. Pies nie został jednak zarejestrowany w kartotece tego punktu. Został z niego zabrany w tym samym dniu przed wprowadzeniem do ewidencji i z tego co zrozumiałem bez jakichkolwiek badań, szczepień czy innych zabiegów. Schronisko nie wydało żadnych papierów adopcyjnych bo umowa z gminą Wołomin przewiduje adopcję lub przeniesienie do schroniska po 14 dniach. Informacje te uzyskałem później w czasie rozmowy telefonicznej ze schroniskiem. Rozmowę tą mam nagraną.

[B]03.06.2007[/B] Pokazuje się pierwsze ogłoszenie umieszczone na Dogomanii przez Bekę. Pies mieszka u niej na działce, nie ustaliłem czy trafił tam drugiego czy trzeciego, ale to chyba nie ma wielkiego znaczenia. Jak wynika ze zdjęć pies jest „zarośnięty”, chociaż zgodnie z opisem, wesoły i ufny. Pojawia się też informacja, że ma tatuaż ale jest nieczytelny.

[B]05-06-2007[/B] Moja żona proponuje, że wytrymuje psa. Propozycja zostaje przyjęta.

[B]11-06-2007[/B] Pies zostaje zabrany od Beki na trymowanie. Pojechaliśmy po niego do Pyr ulica Puławska Kościół. Po zabiegu okazuje się, że nieczytelność tatuażu powodowana jest stanem czystości psa. Pies jest brudny, ma odparzenia.
Tatuaż, nadwaga oraz to, że pies jest radosny, nie boi się ludzi, innych zwierząt oraz jak zachowuje się w stosunku do dzieci natchnęły nas nadzieją, że pies może mieć właściciela.
Okazuje się, że po trmowaniu pies nie będzie mieszkał w mieszkaniu lub domu ale wraca na działkę Beki. Po rozmowie i zgodzie Beki pies zostaje u nas. W tym samym czasie obdzwaniam związek kynologiczny i w efekcie odnajduję hodowcę psa. Hodowca nie mógł ustalić kto jest właścicielem. Zdarza się, wszak minęło ładnych parę lat. Rozpoczynamy poszukiwanie nowego właściciela dla Szkocika, zgłasza się Pani z Warszawy, i Pani z Krakowa. Pani z Warszawy rezygnuje, Pani z Krakowa dalej jest zainteresowana.

[B]12-06-2007[/B] Zgłasza się Pani z Koszalina, która interesuje się psem w imieniu swojej kuzynki.
Dostaje informacje, że jest już jedna osoba zainteresowana i aktualnie weryfikujemy ją. Ponieważ Pani z Koszalina publikuje informacje, że to ona zabiera szkocika dzwonię do niej i wyjaśniam sprawę. Po rozmowie dostajemy informację, że pies ma być u tej pani wystawiany mnie to niepokoi. Posiadam kopię tego maila.

[B]13-06-2007[/B] Umawiamy się z Terierowiczem na odbiór psa w piątek 15-06. Jednocześnie informujemy, że umowa adopcyjna będzie o tyle kłopotliwa, że zgodnie z kodeksem cywilnym w ciągu 3 lat może znaleźć się właściciel pas i jeśli udowodni swoje prawo do psa będzie musiała go wydać. Na przepis ten zwraca nam uwagę zaprzyjaźniony prawnik. Rozmowy z Terierowiczem są długie. Chce wiedzieć wszystko, co pies ma jeść i co je, jaką powinien mieć obrożę, jakie posłanie i zabawki. Po prostu chce wiedzieć wszystko co tylko się da. Z rozmów wynika, że jest osobą świadomą tego, że pies nie jest młodziutki i że zapewne za jakiś niezbyt odległy czas trzeba będzie częściej pojawiać się u weterynarza.
W Krakowie mamy po za tym masę znajomych, którzy mogą co pewien czas sprawdzić co tam słychać u Szkocia. Wydaje się, że Szkocio znajdzie dom i miłość. Tak się jednak nie dzieje.

[B]14-06-2007[/B] Dowiaduję się, że niejaka Ola chce natychmiast odzyskać Szkocika, bo ma go wykastrować. Próbuję zadzwonić i porozmawiać trafiam na arogancję i furię. Pani po drugiej stronie trzaska słuchawką. Dzwonię do Beki, ale nie otrzymuję pomocy.
Godzina 13:27 dzwoni osoba z nr telefonu 608607... i przedstawia chęć adopcji psa; otrzymuje informację, że w piątek między 13 - 15 jesteśmy umówieni z Terierowiczem.
Coś mnie tknęło - zaczynam zbierać informacje o poprzednich losach psa. Dodzwaniam się do punktu przyjęć czyli schroniska w Wołominie. Przeprowadzam krótką rozmowę, która pozwala ustalić, że właśnie tam zaczęła się sprawa ze szkocikiem. To co usłyszałem niepokoi mnie, ale niestety nie nagrywam tej rozmowy. Ustalenia z tej rozmowy opisałem pod datą 02-06-2007.
Odbieram telefon z informacją, że jak nie oddamy psa to zostanie odebrany przez policję. Zapraszam rozmówcę z policją ponieważ nie widzę żadnych podstaw prawnych do wydania psa nieznanej osobie, zwłaszcza, że zgodnie z tym co powiedziało mi schronisko zabranie psa odbywa się bez jakiejkolwiek dokumentacji.
Chwilę później dzwonię ponownie do schroniska w Wołominie, tym razem rozmowa jest nagrywana. Po za informacjami, które uzyskałem poprzednio dowiaduję się, że kilkanaście minut po pierwszej rozmowie do schroniska przyszła kobieta, która wzięła psa 02.06 i zażądała dokumentu świadczącego o tym, że zabrała psa ze schroniska. Z tego co zrozumiałem z rozmowy nie jest to umowa adopcyjna tylko informacja, że ona zabrała jakiegoś tam psa ze schroniska w dniu 02-06.2007. Nie ustaliłem niestety jaka jest data wystawienia dokumentu. Podkreślam, że rozmowę ze schroniskiem mam nagraną.

Wieczorem rozpoczyna się akcja szkalująca moją żonę i oskarżająca ją o kradzież psa i próbę jego sprzedania. Dowiadujemy się o niej w środku nocy.

[B]15-06-2007[/B] Oszczercza akcja trwa w najlepsze na Allegro i innych serwisach. Dzwonimy do Krakowa i wstrzymujemy przekazanie psa.
Po publikacji wypowiedzi Terierowicza, Ola dzwoni do Niego z informacją, że pies przecież i tak będzie z nim mieszkał.
Godzina 12:07 dzwoni osoba z numeru telefonu 608607... i nie przedstawiając się informuje żonę, że dzwoni w imieniu Oli. Żona informuje, że kolejne rozmowy będą się toczyć w obecności prawnika.
Wstrzymujemy się z publikacją jakichkolwiek informacji dotyczących bezpośrednio sprawy. Piątek nie jest dniem dobrym na takie akcje, więc jedyne co udało nam się zrobić to zablokować posty na większości for dyskusyjnych i na Allegro. Jednocześnie większość for zabezpieczyło posty z oszczerstwami oraz numery IP i daty postów.

[B]16-06-2007[/B] godz. 5:20 rano, żona otrzymuje SMS'a od Oli następującej treści: "Mnie tez zalezy by szkocikjak najszybciej trafil do dobrego domu i jezeli bedzie Pani chciala zalatwic to polubownie to prosze o tel pod numer 608607..."

[B]18-06-2007[/B] Sprawa u mecenasa. My próbujemy skontaktować się z Panią Aleksandrą, w celu uzyskania informacji o jednostce Policji, która prowadzi rzekome postępowanie wobec nas w celu złożenia zeznań w sprawie. Nikt nie odbiera telefonu, wysyłam SMSa, również nie utrzymuję odpowiedzi.

[B]19-06-2007[/B] Po analizie sprawy przez prawnika podjęliśmy decyzję o skierowaniu sprawy do prokuratury o ustalenie sprawców.

To tyle wydarzeń.

Warto zauważyć, że żona nigdy osobiście nie poznała Oli, oprócz kwestii kastracji i piania z zachwytu nad nowym wyglądem psa nie było kwestii stanu zdrowia. Z tego co wiem Ola jest studentką weterynarii. Nie bardzo rozumiem czemu nie obejrzała psa albo zrobiła to bardzo powierzchownie. Nie zostały także wykonane podstawowe procedury jak na przykład szczepienie na wściekliznę.

Ola i Beki nie podjęły próby odnalezienia właściciela. Zajęły się znalezieniem nowego domu i kastracji.

Proszę osoby posiadające orzeczenie lekarza weterynarii o wskazaniu kastracji psa o przesłanie skanu na nasz email. Jednocześnie proszę o informację, który komisariat policji prowadzi postępowanie przeciw mojej żonie. Jak pisałem chętnie złożę zeznania w tej sprawie.

Nie rozumiem jaki cel przyświeca Oli i Beki aby zabierać psy ze schroniska i umieszczać je na działce ogrodzonej, niezamieszkałej, porośniętej chaszczami, oddalonej od innych posesji, z budami i bez człowieka.

Co do rozmnażania przez nas zwierząt zapraszam do warszawskiego oddziału ZKwP i obejrzenie kart naszych suk. Proponuję również zapoznanie się z umowami sprzedaży naszych szczeniąt, które są wyjątkowo restrykcyjne.

Link to comment
Share on other sites

w wolominie z tego co ja wiem jest hycel( w sumie punktem przetrzymywania zwierzat tez to mozna nazwac) i od niego raczej psiaki sie odkupuje...wiec tego tez najpierw bym sie dowiedziala...

[URL="http://www.dogomania.pl/forum/member.php?u=13052"]quadrupedium[/URL] ja dalej nie rozumiem dlaczego pies nie trafil do oli skoro tego chciala no i co takiego zlego jest w kastracji starego psa?

Link to comment
Share on other sites

Coz.. Widze ze zabraklo wspolpracy z obu stron.. A szkoda. Szkoda, ze nie przeszedl przez schronisko i to nie ono wydalo psa. Wtedy byloby wszystko jasne. A psy wydaje sie do nowego domu po wyjasnieniu calej sytuacji. Wiec trzeba bylo trzymac tego psa u siebie do czasu wyjasnienia a nie szukac mu szybko domu. Dalej uwazam, ze nie powinien byc wydawany bez kastracji. I jesli faktycznie sa wskazania medyczne to tym bardziej. Nie rozumiem tego uporu. Przeciez wszystko mozna bylo zrobic spokojniej i sie dogadac. A tu jakies cyrki wyprawiacie... Jakos nie ma takich problemow w przypadku kundelkow.. :cool1: Czy to tak trudno cos ustalic? Trzeba od razu straszyc sie sadami? Nie lepiej normalnie porozmawiac? Widze, ze idziemy za Ameryka.. :roll:

Link to comment
Share on other sites

[FONT=Courier New][COLOR=magenta]aż się uśmiechnełam jak to przeczytałam :lol: [/COLOR][/FONT]
[FONT=Courier New][COLOR=magenta]to może teraz ja przedstawię moją wersję wydarzeń :razz: [/COLOR][/FONT]
[FONT=Courier New][COLOR=magenta][/COLOR][/FONT]
[FONT=Courier New][COLOR=magenta]dzwoniąc do Państwa M. powołaliśmy się na rzesze ludzi ze światka kynologicznego nie tylko z naszej rasy czy z innych ras ale również sędziów międzynarodowych którzy bardzo dobrze nas znają, niektórzy nawet byli u nas wielokrotnie i mogli zobaczyć jak traktujemy psy i że nie robimy biznesu na psach co można sprawdzić w ZK o/Koszalin (nasze suczki nie mają zrobionych tylko i wyłącznie 3 wystaw do hodowlanki jak również nie są rozmnażane co roku pomimo tego iż mamy do tego prawo ponieważ zezwala na to regulamin hodowli)[/COLOR][/FONT]
[FONT=Courier New][COLOR=magenta]Niestety Państwo M. nawet nie pofatygowali się zadzwonić do tych osób z zapytaniem kim jesteśmy :shake: nie wspominając już o tym iż mogli zadzwonić chociażby do naszej koleżanki która hoduje szkociki i ma duże osiągnięcia wystawowo-hodowlane :cool1: [/COLOR][/FONT]
[FONT=Courier New][COLOR=magenta]Pisząc pm'a do Beki chciałyśmy aby wiedziała, że pies nie trafi do pseudohodowli ani jakiegoś rozmnażacza tym bardziej, że działamy w Związku już kupe lat i szkoda by było to zaprzepaścić [/COLOR][/FONT]
[FONT=Courier New][COLOR=magenta]nawet nie myślałyśmy o tym aby psa w tym wieku rozmnażać :crazyeye: [/COLOR][/FONT]
[FONT=Courier New][COLOR=magenta]tym bardziej, że na naszym terenie nie ma suczek tej rasy ani żadnej hodowli ale cóż widocznie Państwo M. za krótko siedzą w tej rasie i nawet się nie orientują gdzie są hodowle a gdzie ich nie ma :lol: [/COLOR][/FONT]
[FONT=Courier New][COLOR=magenta]Tym bardziej dziwi mnie ich reakcja ponieważ sami proponowali podanie psa na wystawę w Szczecinie przez jakiegoś wspólnego znajomego niestety do adopcji nie doszło ponieważ po pm'ie zostaliśmy skreśleni z listy kandydatów ze względu na to, iż Państwu M. nawet nie chciało się sprawdzić i zadzwonić chociaż do jednej osoby z wymienionej listy a było w czym wybrać :cool1: [/COLOR][/FONT]
[FONT=Courier New][COLOR=#ff00ff][/COLOR][/FONT]
[FONT=Courier New][COLOR=#ff00ff]Pragnę nadmienić, iż nasza kuzynka jest osobą odpowiedzialną i dlatego usłyszawszy całą historię szkocika i to jak zostaliśmy potraktowani przez Państwa M. jak również to jak została potraktowana przez nich Ola rezygnuje z adopcji w/w psa i nie chce mieć z Państwem nic wspólnego :cool1: [/COLOR][/FONT]

Link to comment
Share on other sites

Kilka impresji na temat tego co przeczytałam:
Ola - od dawna zajmujaca sie pomaganiem bezpańskim psom - mimo, ze [B]sama nie miała miejsca ani mozliwosci - wzieła (adoptowała?)[/B] [B]zabiedzonego i niemłodego szkota - umiesciła go na działce u Beki....[/B] Rozumiem, ze zajecie sie sierscia zarosnietego szkocika wymagało umiejetnosci albo nakładów finansowych i wymagało to czasu. Ale nie moge pojac - [B]pies miał odparzenia i zapuszczone uszy, w których był tatuaż umożliwiajacy identyfikacje psa - dlaczego odpowiedzialna osoba, ktora wzieła psa pod swoja opieke i zamierzała znaleźć mu dom albo włascicieli nie zaczeła od tego?[/B] Czy przerastało to mozliwości studentki weterynarii? :crazyeye:
Dziewczyny zaczeły ogłaszac psa i pojawili sie ludzie, miłośnicy rasy, ktorzy bezinteresownie zafundowali psu fryzjera i to dobrego (mysle, ze była to raczej kosztowna usługa). A do tego zaoferowali mu tymczas - lepsze warunki i opieke, ktorej nie miał. Beka na to przystała i powierzyła im psa, przy czym nie wzieła nawet ich adresu. :-o
Ale nowi opiekunowie pozostawali w kontakcie telefonicznym - co wiecej ZIDENTYFIKOWALI psa, odczytali rzekomo nieczytelny tatuaz, znalezli hodowce, probowali odnalezc włascicielapsa. Poza tym szukali docelowego domu oraz wspolpracowali z Beką przy selekcji kandytatow na docelowych opiekunów szkocika.
Znalazły sie dwa obiecujace domy i siłą rzeczy - jedni z potencjalnych chetnych musieli obejsc sie smakiem (teraz dolewaja oliwy do ognia). Drugi dom - juz juz miało dojsc do przekazania im psa - kiedy Ola wystrzelila z grubej rury - publicznie oskarzajac tymczasowych opiekunow szkota o kradziez i chec sprzedazy psa. Nie bede komentowac, bo słow brak.. :roll:
O ile rozumiem przyczyna bezpardonowego ataku była kastracja..
Rozumiem argumenty na rzecz kastracji. Choc zastanawia mnie skad pojawila sie wersja o wskazaniach medycznych - czyzby Ola, ktora nie zadbala o uszy i bolesne oparzenia psa - zbadala psu prostate:-o Ale mniejsza z tym - starszym psom na pewno kastracja słuzy, na pewno tez byłaby w tym wypadku zabezpieczeniem przed ewentualnym wykorzystaniem psa w celach pseudohodowlanych, wiec jest to postulat słuszny - tylko za cholere nie rozumiem dlaczego odpowiedzialna osoba, ktorej zalezy na dobru psa - chcac zabezpieczyc psa przed wykorzystywaniem w celach pseudohodowlanych - w TAKI sposob potraktowala ludzi, ktorzy tyle dla niego zrobili, na jakiej podstawie ich oskarza i przypisuje im złe intencje:crazyeye:
I pal licho prawo, kwestie 2 tygodni czy 3 lat - nie o to chodzi - tylko o to żeby szkocik miał dobry dom, kochajacych, odpowiedzialnych opiekunow..
I jakos dziwnie mam wrazenie, ze Ola od poczatku do konca postepowała po prostu nieodpowiedzialnie... A dobrymi chceciami to pieklo jest wybrukowane:roll:
W jedynym miejscu, w ktorym chciala zrobic cos odpowiedzialnego - tzn zadbac o to zeby szkocik do nowego domu poszedl wykastrowany - zabrała sie do tego jak kot do jeża, w sposob wiecej niz nieodpowiedzialny... Przeciez mozna było o tym rozmawiac, rozwazyc argumenty obu stron - znalezc wyjscie, a nie na dzien dobry z gory przyjac zalozenie, ze ktos kto nie chce kastrowac ma zle intencje! I z całym szacunkiem, ale mam wrazenie, ze dla szkocika byłoby lepiej gdyby Ola go nigdy nie ratowała, bo to jest wylewanie dziecka z kapiela. W ten sposob stracila cala racje jaka miala..

Zreszta na t e r i e r k o w i e przeprowadzilismy ostatnio kilka rasowych adopcji, psy znalazly cudowne domy, nikt nikogo na razie nie sterylizowal i jakos jestem dziwnie pewna, ze nikt nikogo nie bedzie nieodpowiedzialnie rozmnazal. Nie dajmy sie zwariowac - to nie jest york czy golden... Jeszcze na dogo - jeden airedale znalazł docelowy dom w hodowli, ma tam wspaniala emeryture, jest zadbany i kochany, ale moge dac wam na pismie, ze jego opiekunka majac 3 piekne reproduktory nie bedzie produkowac miotow za pomoca Dziadka :roflt:
Moze niektorym do głowy nie przyszlo, ale na swiecie sa takze uczciwi ludzie i uczciwi hodowcy. Nawet zdarzaja sie tacy dziwni hodowcy, ktorzy majac w domu utytułowanego reproduktora jezdza na krycia gdzie indziej, placac za to ciezkie pieniadze... Nie wszyscy zajmuja sie produkcja szczeniat (z papierami czy bez), niektorzy po prostu HODUJĄ!
I z tego co tu przeczytałam - mam nieodparte wrazenie, ze wolalabym aby adopcjami psów rasowych zajmowali sie ludzie zwiazani z dana rasa, ludzie, ktorzy znaja specyfike danej rasy, wiedza na ile jest "chodliwa", na ile trzeba sie zabezpieczac, no i najwazniejsze - jakie warunki powinien spełniac potencjalny własciciel i odsiac osoby nieodpowiednie. Odpowiedzialny hodowca miedzy innymi tym własnie sie zajmuje - selekcja chetnych (czesto nawet ta selekcja konczy sie tak, ze szczeniak trafia za mniejsze pieniadze, ale do domu, ktory lepiej rokuje od tego, ktory oferuje wieksze pieniadze). Czesto jest nawet tak, ze najlepsze psy ida całkiem za darmo, ale do zaufanych ludzi! Co wiecej - hodowcy moga miec w zanadrzu potencjalnych chetnych na takiego bezdomnego..
I tu Ola - wzór odpowiedzialnosci - zaprzepascila te szanse, publicznie obrzucajac błotem ludzi, ktorzy odpowiedzialnie zaopiekowali sie psem i zajeli szukaniem dla niego odpowiedniego domu.
A to czy nowym dom oferuje pseudohodowca w koncu latwo sprawdzic - wystarczy pojechac, mozna zastrzec sobie w umowie adopcyjnej prawo do wizji lokalnej, do niezapowiedzianego nalotu i oceny opieki jaka ma pies..
I jest jeszcze jedna sprawa - ewentualnego wystawiania psa, ktorego pochodzenie jest znane, ktory został zidentyfikowany na podstawie tatuazu. Nie wiem jak to wyglada formalnie - teoretycznie ten pies ma prawo do rodowodu. Szkopuł w tym, ze do wyrobienia rodowodu i rejestracji w Zwiazku niezbedna jest metryka. Teoretycznie jest mozliwe wyrobienie duplikatu metryki, ale do tego przy braku pierwotnego wlasciciela i umowy sprzedazy psa - potrzebna jest wspolpraca z hodowca, ktory musialby albo sam wystapic o duplikat, albo oficjalnie w Zwiazku scedowac to prawo na obecnego wlasciciela psa. Tylko nie wiem czy w tym wypadku wspolpraca z hodowca jest mozliwa..
I jeszcze sprawa rozmnazania - nikt tego nie wzial dotad pod uwage, ale byc moze ten pies ma takie pochodzenie i wyglad, ze rzeczywiscie warto by było go powystawiac, byc moze niesie takie geny, ktore warto by było przekazac dalej.. Hodowla nie polega na łaczeniu ze soba przedstawicieli danej rasy, ale wybranych, wyselekcjonowanych osobnikow. Niektore psy nie sa po prostu przedstawicielami danej rasy, ale wynikiem długoletniej selekcji - przemyslanej pracy hodowlanej. Stop pseudohodowcom brzmi pieknie i slusznie, ale sama ostatnio trafilam na suke z wyjatkowym rodowodem, ktora niesie historyczne dla mojej rasy geny i tak sobie pomyslalam, gdyby ta historia była o niej - byłoby niepowetowana strata - gdyby ktos ot tak na wszelki wypadek ja wysterylizował... Oczywiscie mało prawdopodobne jest to, ze nasz szkocik jest takim wybitnym szkotem, ale nawet gdyby nie był - to czy nie byłoby pieknie - gdyby po tych wszystkich przejsciach jego historia znalazła szczesliwe zakonczenie na ringu honorowym? Ot tak dla pokazania, ze znalezli sie dobrzy ludzie, ktorzy nie dopuscili zeby zmarnial w schronisku? Tylko, ze bez jajek on na ten ring nigdy by nie trafil. Pisze o tym wszystkim z jednym zasadniczym zastrzezeniem - szkocik jest zdrowy i nie ma wskazan medycznych do kastracji, a tego o ile przeczytalam - caly czas nie wiemy..
Ehh... niestety zyjemy w kraju gdzie łatwo rzuca sie bezpodstawne oskarzenia, ot tak oczernia sie ludzi, a niewinny człowiek musi udowadniac, ze nie jest jeleniem - teraz z zalem stwierdzam, ze to zarazliwe...

P.S. Znam przypadek foxa, ktory został oddany przez własciciela do schroniska, razem z metryka. Jego nowy własciciel zarejestowal go w Zwiazku, zaczal chodzic na wystawy, zrobił z nim championat - oczywiscie ten pies był mlody, zdrowy i mial jaja...
Znam przypadek foksiczki, ktora cała zime błakała sie na dworze, w koncu ktos ja złapał, po tatuazu odnalazł hodowce. Hodowca wiedzac komu ja sprzedal - dowiedzial sie jak do tego doszlo - suczka tułała sie po smierci wlasciciela - sama, bez opieki bardzo długi czas. Oczywiscie hodowca znalazł jej nowy dom.

Link to comment
Share on other sites

no cóz jeśli jest dobra wola po obu stronach to można wiele wskurać...przykład...sprzedałam dwa szczeniaki do Niemiec sukę i psa...sznaucery olbrzymy do jednej rodziny...po trzech latach dostałam sygnał ze związku , że znaleziono sukę w Polsce przy autostradzie blisko granicy przywiązaną do drzewa... ktoś ją przygarnoł, zanim suka się oswoiła z nowymi opiekunami trochę czasu minęło .po ostrzyżeniu znaleziono tatuaż...po tatuażu trafiono do mnie...nowi opiekunowie udostepnili mi obejrzenie suki..pojechałam do nich z zapewnieniem ,że suki nie zabiorę ale sceduję prawo do opieki i własności na nich ale pod warunkiem zapewnienia należytej opieki...po upewnieniu się że pies jest w dobrych rękach, przebywała już tam pół roku, odtworzyłam metrykę , rodowód... i sunia szczęśliwie bez rozmanarzania dożyła długich lat w nowym domu...

Link to comment
Share on other sites

Prawnym właścicielem psa, jest osoba która kupiła psa zawierając umowę kupna - sprzedaży. Prawnym opiekunem jest osoba której SĄD nadał prawo do opieki nad psem!.
NIE MOŻNA KASTROWAĆ NIE SWOICH PSÓW. PIES MA CZYTELNY TATUAŻ!!!.
Takie jest prawo w Polsce, podoba się czy nie, przestrzegać trzeba!

Nikt w Was nie jest ani prawnym opiekunem, ani prawnym włascicielem!

Gdyby kiedykolwiek takowy się znalazł (właściciel), psa traba mu oddać, a za kastrację wypłacic odszkodowanie. Jeśli właściciel porzuca lub żle się psem opiekuje, grozi mu odpowiedzialnośc karna, ale to już inna chistoria.

Link to comment
Share on other sites

Przeczytaj jeszcze raz przepisy.. Powiadomiono kogo trzeba. Szukano wlasciciela. Hodowca nie ma ochoty go zabrac i nie wie komu sprzedal. Coscie sie tak przyczepili jego jajek?? I co tak wam zalezy, zeby zostaly na miejscu?? Pierwszy raz widze taka walke o psie jajka,.. A tyle psow bylo juz kastrowanych.. Zupelnie nie rozumiem tej afery.. Najwyrazniej komus bardzo zalezy, zeby psa nie kastrowac. Ciekawe czemu..
A pies byl zaniedbany, wiec mozna wnioskowac, ze zostal porzucony. I tyle.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Melba']Prawnym właścicielem psa, jest osoba która kupiła psa zawierając umowę kupna - sprzedaży. Prawnym opiekunem jest osoba której SĄD nadał prawo do opieki nad psem!.
NIE MOŻNA KASTROWAĆ NIE SWOICH PSÓW. PIES MA CZYTELNY TATUAŻ!!!.
Takie jest prawo w Polsce, podoba się czy nie, przestrzegać trzeba!

Nikt w Was nie jest ani prawnym opiekunem, ani prawnym włascicielem!

Gdyby kiedykolwiek takowy się znalazł (właściciel), psa traba mu oddać, a za kastrację wypłacic odszkodowanie. Jeśli właściciel porzuca lub żle się psem opiekuje, grozi mu odpowiedzialnośc karna, ale to już inna chistoria.[/quote]

doprowadzicie do tego ze wiecej psow bedzie umierac w schroniskach, zagryzac sie, umierac- i nikt nawet o nich nie uslyszy. Dlatego Olka wyciagnela szkocika- zeby dotrwal do adopcji.Jestescie na dogo- poczytajcie topiki na psach w potrzebie. Nie ignorujcie tych o kundelkach- bo w nich jest cala prawda o losach psow zagubionych, wyrzuconych itd.
Bez Olki i Beki g....byscie wiedzieli ze taki szkocik wogole istnieje.I mozliwe ze wcale by go nie bylo juz miedzy nami.I to nie jest teoretyzowanie- to sie wlasnie dzieje w tej samej sekundzie w ktorej pisze ten post- gdzies w Polsce, w jakim schronisku, przytulisku....niekoniecznie setki km od was.

Hodowca jak widac ma w .... szkocika- skoro sie nawet nie zainteresowal ze pies wyladowal w schronisku.I tyle na temat tatuazy jako sposobu na odnalezienie wlasciciela.To wlasciciel ma szukac psa- nikt za niego tego nie zrobi.To wlasciciel nie dopilnowal psa.

I patrzac w oczy moich burkow nie sadze zeby im do szczescia byly potrzebne laury w seniorach na wystawie, medale na zawodach psich sportow, czy papiery psa ratownika. Im najbardziej potrzebna jest milosc i akceptacja co by sie nie dzialo, opieka wbrew przeciwnosciom, i pewnosc ze zawsze, zawsze jestesmy rodzina. Gryf to wie- teraz tylko Drop to musi zrozumiec.

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.

×
×
  • Create New...