Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

Leda ma cel czyli psa i możesz ją wieszać do góry nogami ona łeb odwróci i dalej będzie namierzać ;) Leda mimo że tak okropnie się zachowuje do człowieka jest wspaniał, jak widzisz obca osoba robiła z nią co chciała ;) nawet otrzymała pochwałkę żejest idealnym bulkiem dla rodziny z dzieckiem :)

Postępy hhmm jeżeli to tak można nazwać to tak są widoczne. Ale jak na 4 dni pracy to i tak dużo ponieważ sądziłam że gorzej będzie jej szło ;)
Jak sobie przypomnę jak mozolnie jej szło uczenie się siad ;) łapa przyszła łatwo ale druga łapa to koszmar ;)

Posted

U Nas praca z Synkiem,to już będzie całe życie,raz jest lepiej a raz gorzej,od 5 miesięcy Oscar wogóle bez kagańca nie wychodzi,nie dopuszczam wogóle do żadnego kontaktu,a jak mamy po drodze jakiegoś podbiegacza,to albo wycofuję się jak zdążę,albo nogą odpycham napastnika,chyba że jest natrętny i chce nadal atakować,wtedy mam inny skuteczny sposób.I nie obchodzi mnie co inni myślą,jak nie potrafią nad psem zapanować,niech nie puszczają ze smyczy,proste jak drut.
Trzymamy kciuki za Waszą pracę,może u Was będzie lepiej niż u Nas

Posted

[quote name='agutka']Leda ma cel czyli psa i możesz ją wieszać do góry nogami ona łeb odwróci i dalej będzie namierzać ;) Leda mimo że tak okropnie się zachowuje do człowieka jest wspaniał, jak widzisz obca osoba robiła z nią co chciała ;) nawet otrzymała pochwałkę żejest idealnym bulkiem dla rodziny z dzieckiem :)

Postępy hhmm jeżeli to tak można nazwać to tak są widoczne. Ale jak na 4 dni pracy to i tak dużo ponieważ sądziłam że gorzej będzie jej szło ;)
Jak sobie przypomnę jak mozolnie jej szło uczenie się siad ;) łapa przyszła łatwo ale druga łapa to koszmar ;)[/QUOTE]

czyli Toja Leda zachowuje się tak jak wega kiedys - wtedy ona nawet nie musiała psa widzieć ;) wystarczyło, że chwile wcześniej pies szedł korytarzem i jeszcze jego zapach czuła - wyła dosłownie, kręciła w kółko, skakała żeby tylko psa dorwać. Mogłam ją prawie udusić, a dalej wyła :( W takim stanie nic do niej nie docierało - pasztety itp też próbowałam, kończyło się to tym, że ja byłam usmarowana cała, często z rozdartymi spodniami, a ona dalej szalała :( Wtedy właśnie dostała ostatnią szanse - czyli wyjazd do Asi do Szczecina, potem leki i już było lepiej. Bo tamten czas to koszmar był, jak mialam z nią wyjść to tak jak piszesz - trzęsące się ręce i łzy w oczach ;(

Posted

unikatowy- dla nas proste jak drut ale dla większości społeczeństwa już nie :/ dzięki takim podbiegaczom nasze psy robią się agresywne, nie mówię tu o Ledzie ale o Sagacie bo dzięki takim burkom bez smyczy zaczął być bardzo agresywny nawet do suk, z czasem to się unormowało ale jak nie skoryguje to najpierw zaatakuje a nie powącha i sprawdzi psa zamiary. Czasem szłam z Ledą obok nas pies ona była nawet cicho a tu pies niby na smyczy ale ujadający , właściciel zero reakcji bo chyba tak musi być :angryy:

Kajusza- no bardzo podobne zachowania... brak słów... ja spodni jeszcze nie rozdarłam ale w błocie jak po off-roudzie to prawie codziennie jestem :/ jedno szczęście że jak pies z pola widzenia znika to cichnie i ciągnie szukać innego dymu ;)

Posted

[quote name='Kajusza']czyli Toja Leda zachowuje się tak jak wega kiedys - wtedy ona nawet nie musiała psa widzieć ;) wystarczyło, że chwile wcześniej pies szedł korytarzem i jeszcze jego zapach czuła - wyła dosłownie, kręciła w kółko, skakała żeby tylko psa dorwać. Mogłam ją prawie udusić, a dalej wyła :( W takim stanie nic do niej nie docierało - pasztety itp też próbowałam, kończyło się to tym, że ja byłam usmarowana cała, często z rozdartymi spodniami, a ona dalej szalała :( Wtedy właśnie dostała ostatnią szanse - czyli wyjazd do Asi do Szczecina, potem leki i już było lepiej. Bo tamten czas to koszmar był, jak mialam z nią wyjść to tak jak piszesz - trzęsące się ręce i łzy w oczach ;([/QUOTE]

Amor taki był. Tyle że Amor wszystko robił bezgłośnie. Nigdy nie miał żadnych oznak ekscytacji zeby piszczeć, szczekać, zawsze kamienna mina i nagle pac zębami mnie w nogę : wchodzę do windy, wdychnął powietrze, wywęszył że jechał sąsiad z psem i buch szarpać mnie za nogawki - nieraz jeszcze nie wyszłam a już wracałam się opatrywać..., idę osiedlem a on mi się nagle wpijał w udo bo hen w oddali bokser idzie...
Pierwszy raz też dostal mi ataku padaczki właśnie stojac na psa... Pamiętam to jak dziś, stał wyprężony i nagle się przewrócił jakby mu kto nogi podciął, na początek myslałam że się może obrożą przydusił ale jak zobaczyłam że mu ślina z pyska cieknie i jest sztywny,to myślałam że umiera, potem go przetrzepało, a na koniec nie wstał nawet samodzielnie - musiałam go już do domu przynieść.
Teraz przeanalizowałam agutki słowa i zastanawiam się czy jego padaczka i serce to nie właśnie efekt tej notorycznej piany na wszystko. A on był jaki był - wychodził z bloku i już szukał dymu, nie był nawet w stanie się wysikać pod blokiem bo czekał kiedy wyjdzie jakiś rywal...W dodatku jak dostał szału to był nie do opanowania, przez lata walczylam z nim wszelkimi sposobami, nie podziałały smaki, kolczatka, dławiki,kagańce, kantary, szarpanie, uspokajanie, odwracanie uwagi, a gdy wpadł w furię jedynym ratunkiem było podniesienie go do góry za skórę na karku - i nie po to żeby on się uspokoił, a po to żeby nie złapał mnie ani nikogo obok , a łapał wszystko łącznie z betonowymi słupami, które też próbował "szarpać".
Ja nigdy o uśpieniu Amora nie myślałam,choć było mi to sugerowane, ale skorośmy wychowali potwora to mieliśmy go na głowie. Żałuję tylko że nie zaczęłam z nim pracować wcześniej, wtedy jeszcze nie wiedziało się o metodach, że psu mozna podawać tabletki, że chodzi się z nim na szkolenie itd... Teraz wiem że postąpiłabym zupełnie inaczej i pewnie Amor byłby inny...

Posted

Majko Sagat ma podobnie tylko że prze bardzo bliskim kontakcie z psem gdy nie mógł go dopaść gryzł mnie ;) mam powyżej kolana ślad tzn bliznę
cztery wtopione kły ... rana paskudnie się goiła i mam pamiątkę na całe życie . Z Sagatem jest o tyle trudniej że on się boi wielu rzeczy i jaka kolwiek praca czy zły ruch bardzo go zniechęca więc zakładam kaganiec tak żebym kiedyś znowu nie miała 4 kłów ;)

Posted

[quote name='qmu']no jak tak sobie tu poczytałam to normalnie, o ja pitole szok :crazyeye:[/QUOTE]


ciesz się że masz tak wspaniałego psa ;)
a tak poważnie to niestety takie są realia tyczy się to ttb jak i zwykłych kundelków ;) u ludzi też mamy psycholi, maniaków i innych stworkowatych ;)

Posted

Tylko widzisz, psy dorastają i wychowują się zbierając wszystko z otoczenia, zbierając to co im przekazuje ten co je wychowuje (właściwie ludzi też to dotyczy tylko że u psa jakby mniej świadomości). Wg mnie większość psów jest do naprostowania, a wszystko co się dzieje jest zależne od właściciela. Ja całe życie mówiłam że Amor jest trudnym psem, skrzywionym genetycznie, bo wychował się na dziko, u wiejskiej rodzinki gdzie był alkohol i psy na łańcuchach po piwnicach, nie miał socjalu i podstaw, a myśmy nie dali rady z jego trudnym charakterem...Teraz patrzę na to bardziej krytycznie (nawet jeśli to dotyczy mnie) i załamuje mnie stwierdzenie że pies jest trudny, on będzie zły bo tak już ma, bo taka rasa, bo taki charakter, koniec i kropka. Ja z Amorem zaczęłam się dogadywać już pod koniec jego życia,żałuję że tak późno, bo dało się tylko trzeba było skończyć paplać a zacząć coś robić.
Aldek na szczęście jaki popyrtany tak charakterowo jest ok a to co mamy niedopracowane nie jest szkodliwe dla otoczenia. Ale patrzę choćby po osiedlu jak się pieski wyrywają z obroży, wyplątują z szelek, wyrywają właścicielowi smycz z rąk i lecą się gryźć, patrzę na ludzi którzy nie mogą zapanować nad psem a i tak go puszczą i mają w nosie, są jak skończone sieroty które stoją i patrzą jak ich pies napada wszystko po drodze i rozgrzeszają się milionem powodów...
Dlatego też tak bardzo doceniam każdego kto psa trudnego ma, ale pracuje, nosi ten kaganiec itd, bo to jest zwyczajne zabezpieczenie otoczenia. Już naprawdę mam w nosie czy Kowalski umie psa wyciszyć w stresowych sytuacjach, ale jak Kowalski sobie kupuje psa nad którym nie panuje i ten pies wpada mi w dupowatego pointera i przegryza mu gardło to coś jest nie hallo.
Bulllowate mają na pieńku najbardziej u ludzi wiadomo dlaczego,a ja choć do niech nie mam nic, bo trochę z astami i innymi bullowatymi w życiu obcowałam i uważam że zasada jest prosta - pies lubi zadymić, pies ma kaganiec, tak jak to jest u Ciebie.
Jak chodzę z psem to zawsze wpadam na gościa z astem, nie wiem, ten typ gdzieś chyba mieszka koło mnie bo zawsze jak idę to wyskakuje znienacka zza śmietnika osiedlowego i miota się z psem... Ludzie zadbali żeby pies poszedł wszerz i żeby miał dziką siłę, żeby wisiał na drzewach i szarpał opony, ale nie pomysleli chyba żeby go cosik nauczyć. Wiecznie ten gość z tym psem się miota, pies jest na szeleczkach, z których się wyplątuje, kładzie sie na ziemi i nie ruszy, ujada, warczy, dostaje piany a gość nie może go ruszyć z miejsca i stoi przerażony że mu się wyrwie. I szczerze w tym momencie nie interesuje mnie że ten piesek ma coś w genach czy jest "takiej" rasy... W tym momencie interesuje mnie żeby mnie ten piesek nie napadł jak idę z psem przy nodze i w kagańcu i z wózkiem...
Ok, są różne rasy,są różne charaktery, ale przede wszystkim - nad własnym psem trzeba panować.

Wy macie trochę może zawaloną sprawę, bo psy z adopcji, diabli wiedzą co przeszły, Leda (jak mówiłaś) mogła być nawet łańcuchowa itd, ale wierzę że wam się uda, bo da się, tylko trzeba mieć dużo samozaparcia. Najważniejsze że chcecie z tymi psami pracować i zdajecie sobie sprawę z ich możliwości. Dacie radę ;)

Posted

pięknie opisany komentarz ;)
laska na szkoleniu w części teoretycznej napomknęła o empatii srutu tutu padło stwierdzenie że u psów jak i u niektórych gatunków występują psychopaci ;) nie tyczy się to może Ledy czy innego naszego stworka ale jest szansa że może się przytrafić taki szaleniec a my jako obserwatorzy stwierdzimy że pan/i nie panuje nad psem. Prawda taka że w przypadku Sagata nie przykładałam się do szkolenia ale co miałam zrobić jak on straszył się szumu liści :/ tak więc w większej mierze jest nasze niedbalstwo ale i czynniki żle wpływające na psa ;)
p.s. na osiedlu Leda niema kagańca i go nie będzie miała bo inne kundle samopas nie będą mi jej gryzły ;)

Posted

dobra dobra , ja się coś zauważyłam że logicznie nie mogę wysłowić , więc się już nie odzywam:lol:
Chciałam napisać 2 zdania a wyszedł mi elaborat jak zwykle :D Masz już popisane na cały rok ;)

Teraz możesz fotki dodać :eviltong:

Posted

mamusiu, kochasz mnie jeszcze?
[IMG]http://oi42.tinypic.com/2qa7goj.jpg[/IMG]

ząbek

[IMG]http://oi39.tinypic.com/9tzodh.jpg[/IMG]

potrafię nawet nie zjeść smaczka bez pozwolenia :) tak,tak do puki ja patrzę
[IMG]http://oi39.tinypic.com/dw2r2u.jpg[/IMG]

no i troszkę zabawy
[IMG]http://oi44.tinypic.com/121bukh.jpg[/IMG]

Posted

Chyba przytyła troszeńkę na zimę ;)
I pycho jakby się znowu poprawił w kolorystyce.

Nie wiem czy to dlatego że mi zwróciłaś na to uwagę (choć jak pokazywałaś to aż tak nie widzialam ) ale teraz za każdym razem rzuca mi się w oczy jej poderżnięte gardło.

tak pozatym to jest cudowna jak zwykle , słodka mysza :loveu:

Posted

przytyła?? ona mi schudła strasznie :( żebra na widoku masakra :/ chciałabym aby przytyła od kiedy z diety wykluczyłam tłuszcz barani bo ciężko dostępny to znowu zaczeła zjeżdżać :( mam zamiar zakupić suchą karmę żeby zatuczyć i lepiej mi się karmą nagradzać niż surowym będzie.
Gardziełko strasznie widać ,tam był też grzyb teraz jest zabarwienie i bardziej rzuca się w oczy, za to latem jak gorąco to ma czerwony paseczek ;) sama widzisz co z tym psem było wcześniej :shake: poszukam fotek jej z schronu

Posted

Widziałam na astowym forum jej fotki chyba zaraz po wzięciu.
Kurde, był komuś ten pies potrzebny... :roll:
To jeszcze raz - ją ktoś oddał do schroniska tak? Mam sklerozę, wybacz :P

Co Ty, wygląda ok, żebra jej nie sterczą więc jest dobrze :evil_lol:

A jaką chcesz kupować karmę?

Posted

oj sterczą , z góry to grubości jamniczka(szczupłego)
została wyłapana z ulicy, kilka dni póżniej właściciel po nią się zgłosił- nawet nie wiedział co ma za rasę bo pytał o bullteriera pit bulla:shake:
[url]http://amstaff-pitbull.eu/viewtopic.php?f=71&t=8586&hilit=bulina[/url]

Posted

dziś poszliśmy na dłuższy spacerek razem z synem i futrami, Ledzia bardzo szybko przypomniała jakie okropne są z nią spacery :/ w pewnym momencie jak poślizgnęłam się i upadłam miałam ochotę ją zabić :angryy:
Ale kilka zalet też było ;) pięknie pracowała na jednej polanie gdzie zawsze bzikowała, co prawda wokół nikogo nie było żeby mi psa rozproszyć ale to i tak jakiś tam postęp
[IMG]http://oi42.tinypic.com/2q39qaa.jpg[/IMG]
[IMG]http://oi41.tinypic.com/14cqkih.jpg[/IMG]


a tu uwiecznione ćwiczonko ;)
[IMG]http://oi41.tinypic.com/opusms.jpg[/IMG]

Posted

Rany jak czytam o tych waszych problemach z agresywnymi posami to włos się jeży na glowie. Ludzie ja kilkadziesiąt lat mam psy obronne - 15 lat ONki, od 32 lat mam rottweilery, wszystkie szkolone wysoko na obronne a mimo to wszystkie zawsze, poza komunikacją, chodziły luzem, bez kagańców i nigdy nikomu nie zrobiły krzywdy. Nawet atakowane przez inne psy - jak mniejsze to olewały, jak duże i bardzo agresywne - pacyfikowały ciałem t.zn. zwlaly z nóg, kładły się na psi, nawarczały i puszczały nie gryząc. Ale od szczeniaka wszyatkie socjalizowałam z całym okolicznym światem, uczyłam, że małego się nie rusza, miałam zawsze w domu, nie w kojcu czy budzie i nie wiem co to pies rzucający się na wszystko co się rusza. i nie potrzebowałam pomocy przemądrzalych behaviorystów, tylko dobrych treserów miałam na szkoleniach.

Posted

unikatowy tak ,od dnia barfowania strasznie z wagi zjechała. mój upadek był najbardziej spektakularny gdy wariatka się cieszyła i ciągnęła w stronę lasu a ja na trawie z błotem kulu-lulu ;)

teraz moje pytanko do ciebie ;) czy twoje psy były po przejściach i trafiały do ciebie? czy były z hodowli czy o nieznanym do końca pochodzeniu? piszesz że miałaś od szczeniaka ja niestety bullowatego mam od roku a pies ma 6 lat. Ja osobiście nie znam bulka agresywnego do psów z ON-kami i rotkami było różnie ;) mój behawiorysta jest i trenerem a także jest osobą wyciągającą bulki nieadopcyjne z ich problemu więc ja w tej osobie nie widzę żadnej mądrali . Mój pies nie jest rozwydrzony bo ja nie z tych co popuszczam ona ma poważny problem na spacerze a ja nie mam punktu dotarcia do psa :/ Czasem jej błąd wychowawczy, często brak socjalizacji i bardzo często pies źle dobrany pod względem temperamentu. masa innych czynników ale skoro masz takie doświadczenie w rasach bojowych i stróżujących to ja chyba nie mam potrzeby produkować się tyle ;)

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...