Nutusia Posted October 15, 2013 Posted October 15, 2013 No to pięknie! :) A może ją zabierz na uczelnię?... Tak mi się skojarzyło, bo Maron od Izy, która adoptowała naszego Moteusza chadza na wykłady z weterynarii i z Motkiem i ze swoją sunią Coli ;) Oczywiście żartuję... :) Mały dzikusek musi się przekonać, że poza Marysiowym uroczym domkiem i ogródkiem też jest fajny świat i dużo życzliwych takiej psince ludzi :) Quote
Marysia R. Posted October 15, 2013 Author Posted October 15, 2013 Przyznam się, że myślałam o tym. U mnie na wydziale (wydział nauk o zwierzętach) nikogo nie dziwi pies na korytarzu:) Ale musiałabym to ustalić z konkretnymi wykładowcami bo na pewno nie wszyscy podeszli by do tego entuzjastycznie;) Z resztą uczelnia to już jest poziom hard, myślę, że zacząć musimy od spokojniejszych miejsc;) Quote
Marysia R. Posted October 15, 2013 Author Posted October 15, 2013 To też jest jakaś opcja. Aczkolwiek nie wiem czy Borówcia byłaby zachwycona:evil_lol: Quote
Marysia R. Posted October 15, 2013 Author Posted October 15, 2013 Mam pytanie do darczyńców Lunki. Musiałam sama zarejestrować czipa Lunki ponieważ był on wszczepiony po "łapance" i Pani doktor nie mogła tego zrobić. Byłam przekonana, że jeśli ma się konto w bazie SAFE-ANIMAL (którego założenie kosztuje bodajże 40zł) to można rejestrować na to konto kolejne psy bez opłaty. Okazało się, że tak mi się tylko zdawało i musiałam zapłacić za zarejestrowanie Lunki 30zł:roll: Czy zgodzicie się, żeby pokryć ten koszt z pieniędzy które są na koncie Lunki?:oops: Quote
Mattilu Posted October 15, 2013 Posted October 15, 2013 Ja jestem niewielkim darczynca, ale sie jak najbardziej zgadzam, bo czip to wazna rzecz. A ona ma adresowke przy obrozy? Ja bym jej na uczelnie jeszcze nie brala, jak ona taki strachulec - jeszcze Ci gdzies szurnie i szukaj wiatru w polu...najlepsze by bylo kino - spokojnie, cicho i ciemno:evil_lol: Quote
Nutusia Posted October 16, 2013 Posted October 16, 2013 Cholerka z tym chipem... To taka ważna rzecz, że rejestracja powinna być bezpłatna. A tak, niejeden grosza pożałuje i masz babo placek :( Szkoda, bo lecznica mogła zgłosić i po sprawie, ale dr Marta też była przekonana, że można bezpłatnie zarejestrować samemu, mając konto. Bardzo sprawnie spływają wpłaty z mojego bazarku. Maryś, jeśli na już potrzebujesz pieniążków, dawaj znać - przeleję to, co już mam, a potem dopłacę resztę. Do kina... Kiedyś, będąc na feriach w Rabce, zabrałyśmy z Mamą naszą jamniczkę Zalmę do kina (jak dziś pamiętam na "Sprawę Gorgonowej), bo padalec obgryzała poręcz od kanapy w wynajętym pokoju, gdy nas nie było. Wniosłyśmy ją pod kurtką... Elegancko się zwinęła i zasnęła i pewnie nikt by się nie zorientował, gdyby nie fakt, że w pewnym momencie na ekranie zaczął szczekać pies... No i się wydało! ;) Kolejnego przemytu dokonaliśmy z kolejną naszą jamnisią - Pestką. Nie dość, że zabraliśmy ją do Morskiego Oka, bacznie się rozglądając wokoło czy nie ma strażników i częściowo niosąc ją w plecaku, to jeszcze weszliśmy do schroniska na obiad! Była tak padnięta, że zasnęła pod swetrem kamiennym snem i obyło się bez... mandatu :) Quote
ceris Posted October 16, 2013 Posted October 16, 2013 Pozdrawiam Lunkę i Marysię. Poślę parę groszy na bieżące potrzeby. Quote
Marysia R. Posted October 16, 2013 Author Posted October 16, 2013 [quote name='ceris']Pozdrawiam Lunkę i Marysię. Poślę parę groszy na bieżące potrzeby.[/QUOTE] Dziękujemy i odpozdrawiamy;) Nutusiu spokojnie, Lunka ma w tej chwili na koncie ponad 100zł więc nie ma pośpiechu:) Wczoraj już nie dałam rady zdać relacji z wizyty. Lunka jest już właściwie zdrowa ale ponieważ krtań jest jeszcze podrażniona pan doktor zalecił podawać przez dwa tygodnie witaminę C. Z wizytę nie zapłaciłam nic (bardzo dziękuję panu doktorowi), witaminę kupiłam dzisiaj i zapłaciłam 4,90zł:) Byłam też pozytywnie zaskoczona ponieważ po wyjściu z lecznicy postawiłam Lunkę na ziemi i mała przespacerowała się za mną (obawiałam się, że przywrze do ziemi i nie będzie chciała się ruszyć), nawet ogonek był chwilami był podniesiony do góry. Co prawda kiedy weszła na trawę to postanowiła się tam schować i zostać ale przeniosłam ją z powrotem na chodnik i sama wróciła ze mną do samochodu:) I co ważne nie zwymiotowała w samochodzie co zdarzyło jej się ostatnie dwa razy. Podejrzewałam, że ma chorobę lokomocyjną ale wygląda na to, że było to związane z dużym stresem. Zresztą w samochodzie jest bardzo grzeczna (wożę ją już bez transportera bo się w nim nie mieści). Zwija się w kłębek na siedzeniu obok mnie i sobie przysypia:) Quote
Mattilu Posted October 16, 2013 Posted October 16, 2013 Ale ja jakos przywiazujesz, prawda? Zeby Ci nie wyskoczyla, jak tylko drzwi otworzysz... Moja jamniczka tez chodzila ze mna do kina (przesypiala zwinieta w klebek caly film) i na uczelnie (tu bylo gorzej, bo kolezanki na wykladach chcialy glaskac ;) ). Quote
Nutusia Posted October 17, 2013 Posted October 17, 2013 Dzielny Maleńtas! :) Musimy się umawiać na spacerki "po mieście" z tymi naszymi dzikuskami (Ty z Lunką, a ja z Alutką) ;) Nie wiem tylko czy zdążymy, bo ja za tydzień wyjeżdżam na 3 tygodnie i mocno liczę na to, że po powrocie liczebność tymczasów różnej maści się zmniejszy ;) Quote
Marysia R. Posted October 18, 2013 Author Posted October 18, 2013 Ech, wczoraj Nutusia miała dzień z przygodami a dzisiaj przyszła kolej na mnie:roll: Wracałam sobie spokojnie z uczelni tak jak zawsze - przyjechałam pociągiem z Warszawy do Nowego Dworu i przesiadłam się w samochód żeby dotrzeć do domu. No więc spokojnie wsiadłam w samochód wyjechałam z parkingu przy dworcu i zatrzymałam się na skrzyżowaniu czekając na "lukę" między jadącymi samochodami, żeby skręcić w lewo. Ruch był spory i w pewnym momencie po drugiej stronie jezdni, mniej więcej na przeciwko mojego samochodu pojawił się pies, który w sposób zdecydowanie niefrasobliwy wlazł na jezdnię między samochody! Zamarłam ale jakimś cudem udało mi się przejść przez jezdnię i nie zostać potrąconym. Kawałek jeszcze szedł po jezdni wzdłuż chodnika i w końcu wszedł na chodnik i ruszył w stronę parkingu pod Kauflandem. Ja w tym czasie skręciłam i ruszyłam w stronę domu ale zdążyłam przejechać jedno skrzyżowanie i zawróciłam bo po tym co zobaczyłam po prostu nie mogłam go tam zostawić. Wróciłam się, zaparkowałam i poszłam na przystanek autobusowy na którym właśnie jakaś pani częstowała psiaka kebabem:razz: Z niewielką nadzieją na powodzenie zapytałam czy nie zna tego psa ale jak łatwo się było domyślić odpowiedź była negatywna. Zawołałam więc delikwenta, podszedł ale nie cofnął się kiedy wyciągnęłam rękę. Więc wróciła się do samochodu i przyniosłam kanapkę. Psiak zjadł kanapkę i już bez problemu pozwolił się złapać za kolczatkę, którą miał na szyi. Przywiązałam mu więc do tejże kolczatki sznurek i zaprowadziłam do samochodu Bez problemu wsiadł i w czasie jazdy próbował się władować na siedzenie. Pojechałam do lecznicy modląc się w duchu, żeby miał czip. Niestety moje nadzieje okazały się płonne. Psiak czipa nie miał, ani pani doktor ani pan doktor nigdy wcześniej go nie widzieli. Pies uroczy, średniej wielkości, w biało-rude łaty, lekko szorstkowłosy (myślę, że gdzieś wśród swoich przodków miał wyżła), niezwykle towarzyski i przyjazny. Przy tym wszystkim brudny, zapchlony i z kilkoma kleszczami. No i cóż znalazłam się w położeniu dość nie ciekawym, stercząc w lecznicy z psem na sznurku i ze świadomością, że w domu czeka na mnie sześć psów i siódmy nie wchodzi w rachubę:shake: Pan doktor stwierdził, że wyjścia mamy dwa: albo wypuszczam go z powrotem tam gdzie złapałam (która to opcja nie wchodziła w grę) albo dzwonimy na Straż Miejską, żeby zabrali psa do schroniska w NDM. No i tak też zrobiliśmy. Niestety Straż, kiedy dowiedziała się, że nie jestem z Nowego Dworu stwierdziła, że po psa nie przyjadą bo nie mają pewności czy nie przywiozłam go od siebie ze wsi! Pan strażnik zapytał pana doktora czy wie ile kosztuje miast utrzymanie psa w schronisku i kazał psa wypuścić... Sytuacja robiła się coraz bardziej nieciekawa. Siedzieliśmy wszyscy w poczekalni i myśleliśmy intensywnie "co teraz?". Ale Pani doktor Marta zdecydowała się spróbować jeszcze raz. Zadzwoniła do Straży i powiedziała, że pies został wypuszczony ale trzeba było go z powrotem złapać bo biegał między samochodami i stwarzał zagrożenie. Pan strażnik powiedział, że w takim razie dobrze, przyjadą ale żeby na następny raz powiedzieć ludziom, żeby nie przyprowadzali bezdomnych psów do lecznicy tylko dzwonili z ulicy, że błąka się pies. W tej sytuacji zostawiłam psa w lecznicy żeby tam poczekał na przyjazd Straży. Jakąś godzinkę temu dzwoniłam, strażnicy psa zabrali. Nie powiem żebym czuła się z tym dobrze, że psiak pojechał do schroniska:shake: Co prawda schron w NDM nie jest "zły" ale zawsze to schron. Może powinnam zabrać go do siebie i na cito szukać mu DT. Ale miałam świadomość, że szanse na znalezienie DT są znikome... Chciałabym "namierzyć" psiaka w schronie i ogłaszać go szukając DT/DS. To naprawdę fajny, młody psiak. Ech... Quote
Marysia R. Posted October 19, 2013 Author Posted October 19, 2013 Lunka napędziła mi dzisiaj niezłego stracha. Ale żeby czytający nie musieli również tego przeżywać od razu na początku napiszę, że wszystko się dobrze skończyło;) Rano byłam z psiakami w ogrodzie, kiedy zdecydowałam się wrócić zawołałam towarzystwo i ruszyłam w stronę frontu domu, do drzwi. I kiedy wyszłam z za rogu z przerażeniem stwierdziłam, że mam otwartą bramę! Niestety psy też to zauważyły i natychmiast popędziły w tamtą stronę, żeby wybrać się na samodzielny spacerek. A Luna oczywiście razem ze wszystkimi. Dopadłam do bramy kiedy towarzystwo było już na zewnątrz i grzecznie zawołałam je, żeby wróciły do środka. No i Pestka, Figa, Jagoda i Czika równie grzecznie posłuchały. Ale niestety Borówka uwielbia takie samodzielne spacerki i kiedy czasami udaj jej się uciec to nigdy nie marnuje okazji. Nigdy nie oddala się daleko, pochodzi sobie, powącha, poje trawę i wraca. No i tak samo zrobiła tym razem. A Lunka kiedy zobaczyła, że Borówa poleciała w pole to stwierdziła, że ona razem z nią. Ja zamknęłam bramę i wyskoczyłam na zewnątrz. Zaczęłam nawoływać małą i nawet ruszyła w moją stronę ale pech chciał, że zamieszanie usłyszał pies moich sąsiadów - wielki jak niedźwiedź owczarek środkowoazjatycki. No i Lunka się go przestraszyła a żeby dotrzeć do mnie musiałaby koło niego przyjść. Więc usiadła na miedzy i nie wiedziała co ze sobą zrobić. Powolutku, cały czas do niej mówiąc ruszyłam w jej stronę. Na szczęście bez problemu pozwoliła mi do siebie podejść, zaczęła się cieszyć więc złapałam uciekiniera i zaniosłam do domu. Tak więc wszystko skończyło się dobrze ale strachu się najadłam co niemiara. Brama otworzyła się prawdopodobnie dlatego, że panowie, którzy wybierają szambo nie zamknęli jej porządnie a ja nie zwróciłam na to uwagi. A ponieważ dzisiaj wiał silny wiatr to w końcu brama się uchyliła. Co do ostatniego pytania Mattilu, o przywiązywanie w samochodzie (przepraszam ale jakoś mi umknęło:oops:) to tak przekładam smycz pod zagłówkiem ale też nie otwieram drzwi puki nie trzymam smyczy w ręku:) Quote
Mattilu Posted October 19, 2013 Posted October 19, 2013 O rany, ale sie u Ciebie dzieje! Czlowiek nie zna dnia ani godziny...Dobrze, ze Lunka juz tak sie do Ciebie przywiazala, ze czekala na Ciebie :) Nie martw sie o tego drugiego psa, moze Lunka szybko pojdzie do domku i bedziesz mogla wziac kolejnego tymczasa ;) A moze ciocie Nutusia i kiejciu cos wymysla? Quote
malagos Posted October 19, 2013 Posted October 19, 2013 [quote name='Nutusia']Dzielny Maleńtas! :) Musimy się umawiać na spacerki "po mieście" z tymi naszymi dzikuskami (Ty z Lunką, a ja z Alutką) ;) Nie wiem tylko czy zdążymy, bo ja za tydzień wyjeżdżam na 3 tygodnie i mocno liczę na to, że po powrocie liczebność tymczasów różnej maści się zmniejszy ;)[/QUOTE] Do Starbucksa z nimi!!! Quote
Kejciu Posted October 20, 2013 Posted October 20, 2013 Ja nie mam możliwości wzięcia psa na tymczas - pozatym zadzowniła do mnie już wczoraj Marysia z prośbą abym sie dowiedziala co z psiakiem - napisałam do Agnieszki ze schroniska i poprosiłam aby przydzieliła go do ogłoszeń Marysi bo mnie o to prosiła i Aga się zgodziła - Marysia ma się zająć ogłaszaniem psiaka w necie - podesłałam jej linka ze zdjęciami jakie zrobiło schronisko i opisem do ogłoszeń - ja wczoraj wróciłam z wakacji i mam straszne zaległości mailowe - samych maili mam ponad 380 ( połowa pewnie reklamy ale przejrzeć trzeba ) więc chwilę mi zajmie zanim się poogarniam. Jedno jest pewne jeśli pies trafił do schronu to DT raczej już nie wchodzi w grę chyba że adopcja ale DT lyb BDT raczej już nie a oto i on: [URL]https://www.facebook.com/media/set/?set=a.613874065322782.1073742082.165209940189199&type=3[/URL] Quote
Marysia R. Posted October 20, 2013 Author Posted October 20, 2013 Tak jak napisała Kasia, dzięki jej pomocy zostałam przydzielona do ogłaszania psiaka (który dostał w schronie imię Bigi). Byłam też u niego wczoraj, nie mogłam go wziąć na spacer ze względu na kwarantanne ale wyprowadziłam go na terenie schroniska i wygłaskałam. Mam zamiar go intensywnie ogłosić i w miarę możliwości zaglądać, żeby zabrać go na spacer. I zobaczymy co będzie dalej:) Swoją drogą nie wiem jak wy ale ja uważam, że całkiem przystojne znalezisko mi się trafiło;) A Lunka była dzisiaj na wycieczce w kościele a potem u moich dziadków. Początkowo była bardzo przestraszona, szarpała się na smyczy, chciała się schować gdzieś gdzie nie będzie ludzi ale stopniowo troszkę się uspokoiła, położyła się koło mnie na trawie i grzecznie sobie leżała. Bała się ale nie panicznie i nawet pod koniec zaczęła się ciekawie rozglądać. Potem jedna Pani zachwyciła się małą, cała jej rodzina przyszła ją obejrzeć i Lunka nie czuła się zbyt komfortowo w tej sytuacji - siedziała wtulona na moich rękach i udawała, że jej nie ma. Potem u moich dziadków najpierw schowała się w kącie i nie chciała wyjść ale stopniowo ośmieliła się i zaczęła przemieszczać po mieszkaniu. Jednak jak tylko dziadek nachylał się do niej lub zagadywał odsuwała się na bezpieczną odległość. Tak więc nasz mały strachulec poznał wielki świat:) Quote
Nutusia Posted October 20, 2013 Posted October 20, 2013 Horror w odcinkach na tym wątku ;) Jak mi Marysia wczoraj opowiadała przez tel.,że Lunka nawiała już widziałam nas w... krzakach! :) Dla Bigiego znajdzie się domek - skrzyżowanie pod Kauflandem to marne miejsce dla psa. Okoliczne łąki i chaszcze pełne kleszczy też nie za bardzo :( Quote
Mattilu Posted October 20, 2013 Posted October 20, 2013 Fajnie, ze Lunke oswajasz z wielkim swiatem :) A co do Bigiego - sciskam kciuki zeby ktos sie wkrotce objawil. Quote
Marysia R. Posted October 21, 2013 Author Posted October 21, 2013 Ponieważ nie było sprzeciwu wpisałam do rozliczenia 30zł za rejestrację czipa. Wrzucam też zaległy rachunek za witaminę C (przepraszam, że w drugą stronę). Dół rachunku zasłoniłam bo kupowałam też inny lek, nie dla Lunki, który jest na tym samym rachunku:) [IMG]http://imageshack.us/a/img199/8018/eqg1.jpg[/IMG] Wrzucam też dwa zdjęcia Luniastej pod kościołem;) [IMG]http://imageshack.us/a/img35/6517/zwia.jpg[/IMG] [IMG]http://imageshack.us/a/img9/4927/eeyw.jpg[/IMG] Quote
Nutusia Posted October 21, 2013 Posted October 21, 2013 Na drugiej focie łapencje złożone, jak do modlitwy prawie ;) I widzę, że na wściekłość już się zaszczepiłyście (czy medalik innej panny?) Quote
Marysia R. Posted October 21, 2013 Author Posted October 21, 2013 [quote name='Nutusia']Na drugiej focie łapencje złożone, jak do modlitwy prawie ;) I widzę, że na wściekłość już się zaszczepiłyście (czy medalik innej panny?)[/QUOTE] Tak, Lunka z resztą często tak składa łapki;) Na wściekłość jeszcze nie szczepiłyśmy, medalik (razem z szeleczkami) pożyczony od Figi:) Quote
Nutusia Posted October 21, 2013 Posted October 21, 2013 Szeleczki baaaaaardzo gustowne :) Już jakoś niedługo chyba będzie można ją zaszczepić... Karencja po tym przeziębieniu musi pewnie być. Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.