Bonsai Posted February 23, 2015 Author Posted February 23, 2015 Poszukuję kogoś do wizyty przedadopcyjnej w Poznaniu koło M1, dla Etny lub Gucia (w pierwszej kolejności podoba im się Etna, ale powiedziałam, że w piątek będzie wiadomo,czy jej sprawa jest aktualna). Znacie kogoś godnego polecenia? Quote
Poker Posted February 23, 2015 Posted February 23, 2015 Chyba z Poznania jest supergoga, caryca 26, juli88, What May NN,Maciek777 Quote
Bonsai Posted February 23, 2015 Author Posted February 23, 2015 Masz na myśli Bejotko, skąd dzwonili? Z ogłoszenia z "Mojego psa". Quote
Bonsai Posted February 23, 2015 Author Posted February 23, 2015 Skuteczność Twoich ogłoszeń i tak ciężko byłoby przebić. :) Quote
Bejotka Posted February 23, 2015 Posted February 23, 2015 To jednak dzwonią ludziska trochę? :) Przebieraj w nich jak w ulęgałkach, nie sztuka bowiem psa wyadoptować, sztuką jest dobrze wyadoptować :) Zresztą Ty wiesz najlepiej :) Quote
Bonsai Posted February 23, 2015 Author Posted February 23, 2015 Tak, trochę się ruszyło (odpukać, by nie zapeszyć!) z tymi telefonami :)Też wolę poczekać dłużej na dobry dom, zwłaszcza, gdy pies jest bezpieczny (jak np. Etna). W przytulisku też jest teraz ciut lepiej, odkąd jest więcej wolontariuszy, ale zawsze zostaje element niepewności w postaci gminy - pies może przez nich trafić w niezbyt odpowiednie ręce. Dlatego zawsze mam nadzieję, że "wyprzedzę" gminę.Póki co domy trafiają się naprawdę fajne, mam jednak trochę obaw co do adopcji Lupusa, ale trzeba być dobrej myśli.Poza tym jakiś czas temu stworzyłam ankiete przedadopcyjną, teraz wracam do tego pomysłu, zwłaszcza, gdy jest trochę więcej telefonów z Mojego psa - to jednak pozwala zrobić jako-taki sort. Quote
Nutusia Posted February 24, 2015 Posted February 24, 2015 Ankieta przedadopcyjna jest bardzo pomocna. Potem nawet łatwiej jest przeprowadzić wizytę :) Quote
LILUtosi Posted February 24, 2015 Posted February 24, 2015 Ja byłam zawsze przeciwna wysyłaniu ankiet . Dlaczego ? Zadajemy tam pytania, na które ludzie maja czas odpowiedzieć, więc siedzą całą rodziną i wymyślają co chcemy usłyszeć. W trakcie wizyty pa już wiedzą jak mają mówić. Bez tego przygotowania odpowiadali by spontanicznie. Teraz jestem na tak ale tylko pytania które ciężko zadać wprost oraz konkrety typu wiek, mieszkanie czy dom, ilość osób zamieszkujących itd Quote
Bonsai Posted February 24, 2015 Author Posted February 24, 2015 Ja byłam zawsze przeciwna wysyłaniu ankiet . Dlaczego ? Zadajemy tam pytania, na które ludzie maja czas odpowiedzieć, więc siedzą całą rodziną i wymyślają co chcemy usłyszeć. W trakcie wizyty pa już wiedzą jak mają mówić. Bez tego przygotowania odpowiadali by spontanicznie.Teraz jestem na tak ale tylko pytania które ciężko zadać wprost oraz konkrety typu wiek, mieszkanie czy dom, ilość osób zamieszkujących itd Tak, zgadzam się. :) Jest jeszcze inna opcja - podać ankietę na wizycie p/a.Fajną ankietę widziałam kiedyś z Dogs Trust. Gdzieś zrobiłam jej fotkę, jak znajdę, to wkleję. Quote
Poker Posted February 24, 2015 Posted February 24, 2015 Nigdy nie wysyłam ankiety przedadopcyjnej. Słowo pisane czasem rodzi niepotrzebne niedomówienia. Rozmowa to rozmowa. Wstępnej selekcji można dokonać w pierwszym kontakcie telefonicznym. LILU, czy coś się zmieniło z gryzieniem przez Etnę? Quote
LILUtosi Posted February 24, 2015 Posted February 24, 2015 hm, dzisiaj latarkę szperacza dokończyła, wyrzuciłam też siedzisko. ;-) Quote
Bonsai Posted February 24, 2015 Author Posted February 24, 2015 Dziś Bejotko dzwonił do mnie pan w sprawie Bońka z Twojego ogłoszenia. Powiedziałam, że ogłoszenie jest aktualne i poprosiłam o telefon o 18:00, bo akurat nie mogłam rozmawiać, ale już nie oddzwonił. :( Quote
Poker Posted February 24, 2015 Posted February 24, 2015 Może z kolei on nie mógł ,a potem było za późno. Ciągle chcę być optymistką. Dokończyła latarkę , a siedzisko też? Gryzie w takim samym nasileniu? Nie żadnej poprawy ? Quote
LILUtosi Posted February 24, 2015 Posted February 24, 2015 Gryzie jak jej się nudzi dłuższy czas. Już nie kradnie jak ja jestem. Quote
Mela Jakimiuk Posted February 24, 2015 Posted February 24, 2015 Tak, miejmy nadzieje, ze i Bońkowi sie poszczęsci. Quote
Nutusia Posted February 25, 2015 Posted February 25, 2015 Zawsze jest problem jak nie możemy akurat rozmawiać, bo ludzie miewają po kilka "typów" i dzwonią dalej... A i tak w górze jest zapisane kto na kogo w życiu trafi ;) :) Quote
Bonsai Posted February 25, 2015 Author Posted February 25, 2015 No wiem, niestety taki jest "koszt" robienia tego w ramach wolontariatu. Przy czym zauważyłam, że efekt jest podobny, gdy odbieram i mówię, że nie mogę rozmawiać lub nie odbieram i oddzwaniam. Po prostu ludziom musi zależeć. Tym bardziej dla takiego psa jak Boniek, który wciąż wymaga naprawdę sporo pracy. Quote
Bonsai Posted February 26, 2015 Author Posted February 26, 2015 Martwimy się o Lupusa. Na spotkaniu w przytulisku Państwo sprawiali całkiem dobre wrażenie, jedyną obawą dziewczyn było to, czy dogada się z małym pieskiem - rezydentem. Państwo obejrzeli psa, następnego dnia pojechali do gminy i go adoptowali. Magda następnego dnia do adopcji zadzwoniła do nich zapytać jak się miewa Lupus, jak się dogaduje z drugim psem. Po rozmowie napisała tak: "była spina z malym psem, pogryzl tego psa... masakra... pies jest ranny... na co ja mowie - ze jak najszybciej z malym do weterynarza... ona na to - na ten moment nie stac nas na wizyte... ze tylko przemyla mu woda utleniona... zapytalam jak jedzenie... ona na to - ze rozwoza chleb po wsi i to, co im zostaje moczą w wodzie i mu dają... uswiadomilam jej, ze lupus jest z wielkim apetytem i ze powinien jesc sporo konkretow... niby wiedzą... na ten moment lupus jest po spacerze... niby chodzil na smyczy, ale bylo ciezko... podobno sie motal, krecil, dzikowal... pieski są izolowane od siebie... jedyny plus - ma dobry kontakt z nimi i ich dziecmi... dziewczyny... nie wiem co mam myslec o tym wszystkim... miedzy wierszami dali do zrozumienia, ze daje im popalic, ale zapytalam, czy dadza rade... odp, ze postarają sie... Boję się, że nie stac ich na Lupusa... a jesli chodzi o kontakt z tym maly pieskiem, to juz mi szkoda malca..." Niestety jesteśmy w kropce. Dzwonił jeszcze jeden pan w sprawie Lupusa i myślałam, czy nie zrobić podmianki, ale rozmawiałam z nim i doszłam do wniosku, że nie takiego psa szuka. Charakterem bardziej odpowiada mu Aston i w sobotę przyjedzie go poznać i zapoznać z jego suką. Do przytuliska boimy się go odwieźć, bo nie wiadomo co im do łbów strzeli, gdy zorientują się, że pies już trzeci raz wraca do przytuliska. Na razie doszłyśmy do wniosku, że Magda przedzwoni do nich raz jeszcze dzisiaj i umówi się na wizytę poadopcyjną. Jeżeli nie znajdziemy nic dla niego (a na razie na to wygląda), to po prostu będziemy często do niego zaglądać i obserwować jego stan fizyczny i psychiczny. W każdym razie liczymy, że ktoś jeszcze zadzwoni w jego sprawie... Jeżeli macie jakieś pomysły jak wyjśc z tej patowej sytuacji, dajcie znać. Quote
Nutusia Posted February 26, 2015 Posted February 26, 2015 Matko moja - nie zawieźć pogryzionego psa do weta?... I ten chleb moczony w wodzie. Po co ludziom drugi pies, jak na porządne zaopiekowanie jednego ich nie stać?!?!? :( Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.