Jump to content
Dogomania

"PRZYTULISKO" G"- skrajne zaniedbanie i potworna potrzeba miłości! UŚPILI RUDIEGO !!


Bonsai

Recommended Posts

Tak, trochę się ruszyło (odpukać, by nie zapeszyć!) z tymi telefonami :)

Też wolę poczekać dłużej na dobry dom, zwłaszcza, gdy pies jest bezpieczny (jak np. Etna). W przytulisku też jest teraz ciut lepiej, odkąd jest więcej wolontariuszy, ale zawsze zostaje element niepewności w postaci gminy - pies może przez nich trafić w niezbyt odpowiednie ręce. Dlatego zawsze mam nadzieję, że "wyprzedzę" gminę.

Póki co domy trafiają się naprawdę fajne, mam jednak trochę obaw co do adopcji Lupusa, ale trzeba być dobrej myśli.

Poza tym jakiś czas temu stworzyłam ankiete przedadopcyjną, teraz wracam do tego pomysłu, zwłaszcza, gdy jest trochę więcej telefonów z Mojego psa - to jednak pozwala zrobić jako-taki sort.

Link to comment
Share on other sites

Ja byłam zawsze przeciwna wysyłaniu ankiet . Dlaczego ? Zadajemy tam pytania, na które ludzie maja czas odpowiedzieć, więc siedzą całą rodziną i wymyślają co chcemy usłyszeć. W trakcie wizyty pa już wiedzą jak mają mówić. Bez tego przygotowania odpowiadali by spontanicznie.

Teraz jestem na tak ale tylko pytania które ciężko zadać wprost oraz konkrety typu wiek, mieszkanie czy dom, ilość osób zamieszkujących itd

Link to comment
Share on other sites

Ja byłam zawsze przeciwna wysyłaniu ankiet . Dlaczego ? Zadajemy tam pytania, na które ludzie maja czas odpowiedzieć, więc siedzą całą rodziną i wymyślają co chcemy usłyszeć. W trakcie wizyty pa już wiedzą jak mają mówić. Bez tego przygotowania odpowiadali by spontanicznie.
Teraz jestem na tak ale tylko pytania które ciężko zadać wprost oraz konkrety typu wiek, mieszkanie czy dom, ilość osób zamieszkujących itd


Tak, zgadzam się. :) Jest jeszcze inna opcja - podać ankietę na wizycie p/a.

Fajną ankietę widziałam kiedyś z Dogs Trust. Gdzieś zrobiłam jej fotkę, jak znajdę, to wkleję.
Link to comment
Share on other sites

Nigdy nie wysyłam ankiety przedadopcyjnej.  Słowo pisane czasem rodzi niepotrzebne niedomówienia. Rozmowa to rozmowa. Wstępnej selekcji można dokonać w pierwszym kontakcie telefonicznym.

LILU, czy coś się zmieniło z gryzieniem przez Etnę?

Link to comment
Share on other sites

No wiem, niestety taki jest "koszt" robienia tego w ramach wolontariatu. Przy czym zauważyłam, że efekt jest podobny, gdy odbieram i mówię, że nie mogę rozmawiać lub nie odbieram i oddzwaniam. Po prostu ludziom musi zależeć. Tym bardziej dla takiego psa jak Boniek, który wciąż wymaga naprawdę sporo pracy.

Link to comment
Share on other sites

Martwimy się o Lupusa.

 

Na spotkaniu w przytulisku Państwo sprawiali całkiem dobre wrażenie, jedyną obawą dziewczyn było to, czy dogada się z małym pieskiem - rezydentem. Państwo obejrzeli psa, następnego dnia pojechali do gminy i go adoptowali.

 

Magda następnego dnia do adopcji zadzwoniła do nich zapytać jak się miewa Lupus, jak się dogaduje z drugim psem. Po rozmowie napisała tak: "była spina z malym psem, pogryzl tego psa... masakra... pies jest ranny... na co ja mowie - ze jak najszybciej z malym do weterynarza... ona na to - na ten moment nie stac nas na wizyte... ze tylko przemyla mu woda utleniona... zapytalam jak jedzenie... ona na to - ze rozwoza chleb po wsi i to, co im zostaje moczą w wodzie i mu dają... uswiadomilam jej, ze lupus jest z wielkim apetytem i ze powinien jesc sporo konkretow... niby wiedzą... na ten moment lupus jest po spacerze... niby chodzil na smyczy, ale bylo ciezko... podobno sie motal, krecil, dzikowal... pieski są izolowane od siebie... jedyny plus - ma dobry kontakt z nimi i ich dziecmi... dziewczyny... nie wiem co mam myslec o tym wszystkim... miedzy wierszami dali do zrozumienia, ze daje im popalic, ale zapytalam, czy dadza rade... odp, ze postarają sie...

Boję się, że nie stac ich na Lupusa... a jesli chodzi o kontakt z tym maly pieskiem, to juz mi szkoda malca..."

 

Niestety jesteśmy w kropce. Dzwonił jeszcze jeden pan w sprawie Lupusa i myślałam, czy nie zrobić podmianki, ale rozmawiałam z nim i doszłam do wniosku, że nie takiego psa szuka. Charakterem bardziej odpowiada mu Aston i w sobotę przyjedzie go poznać i zapoznać z jego suką.

 

Do przytuliska boimy się go odwieźć, bo nie wiadomo co im do łbów strzeli, gdy zorientują się, że pies już trzeci raz wraca do przytuliska.

 

Na razie doszłyśmy do wniosku, że Magda przedzwoni do nich raz jeszcze dzisiaj i umówi się na wizytę poadopcyjną. Jeżeli nie znajdziemy nic dla niego (a na razie na to wygląda), to po prostu będziemy często do niego zaglądać i obserwować jego stan fizyczny i psychiczny. W każdym razie liczymy, że ktoś jeszcze zadzwoni w jego sprawie...

 

 

Jeżeli macie jakieś pomysły jak wyjśc z tej patowej sytuacji, dajcie znać.

 

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...