Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted (edited)

...ponieważ w środku było jeszcze coś do zjedzenia ;).

[IMG]https://lh6.googleusercontent.com/-T_1a78scieU/UB6SP7KQ12I/AAAAAAAAC3Q/N-uN9cwm_Kk/s639/DSC_2170.JPG[/IMG]

Odwieźliśmy kolegę do Łodzi,po drodze mając dwie wątpliwej przyjemności przygody z TIRami, które prawie nas rozpłaszczyły (opowiem innym razem) i pojechaliśmy do Katowic. A po drodze zaliczyliśmy stację benzynową z metalową bramką wpuszczającą do toalety (taką jak w metrze są) :evil_lol: i barem gdzie dostałam obrzydliwą kawę i pleśniejący jabłecznik (fuuuj).
A potem już tylko "home sweet home" :), gdzie białas od razu padł :loveu:...

[IMG]https://lh5.googleusercontent.com/-zFlPwMycFIU/UB6SZaZRqqI/AAAAAAAAC4w/UEOfWZcfAu4/s639/DSC_2174.JPG[/IMG]

...i taki padnięty był przez cały kolejny dzień.

[IMG]https://lh3.googleusercontent.com/-oI1Id2bLtlE/UB6SQ579VII/AAAAAAAAC3U/eui3Q-zaSbo/s512/DSC_2176.JPG[/IMG]

Bo wakacje przecież strasznie męczą ;).

Edited by maciaszek
Posted (edited)

A woda jak z folderu biura podróży!
Jak pokolorowana.:p

I mieliście całą plażę dla siebie. Fajnie tak.

[SIZE=1]Pleśniejący jabłecznik, to mi się zaraz przypomniały naleśniki ze zgerowanym serem
w jakimś schronisku. Niezapomniany smak ;-)
I droga powrotna z atrakcjami, bo ja byłam taka głodna, że zjadłam, mimo, że czułam jakiś dziwny smak.[/SIZE]

Edited by Jasza
Posted

wszęzie dobrze ..ale w domku najlepiej :)
[url]https://lh3.googleusercontent.com/-oI1Id2bLtlE/UB6SQ579VII/AAAAAAAAC3U/eui3Q-zaSbo/s512/DSC_2176.JPG[/url]

fajna ta jeziorna okolica Łodzi

Co do tirów ... w drodze z Katowic na Łódź zawsze przeżywam psychiczne katusze przez tirowców..a teraz wogóle mam awersję do tych pojazdów po tym jak koleżanki córka , zięć i teść omal nie zginęli poturbowani na autostradzie niemieckiej przez tira( ze wschodu Litwa albo Łotwa , zapomniałam )...ona od czerwca w gorsecie , cały czas leży , on już ok , a teść leczy się po wypadku u psychiatry

Posted

Zapraszam na bazarek głównie książkowy, ale nie tylko :).
[url]http://www.dogomania.pl/forum/threads/231558-KSI%C4%84%C5%BBKI*SUSZARKA-LOK%C3%93WKA*POCZT%C3%93WKI-Z-PSAMI*RAMKA-NA-ZDJ%C4%98CIA*itp-*na-3-cele**do-15-09?p=19611404#post19611404[/url]
Poza książkami, podkładka pod mysz, ramka na zdjęcia, kurs jęz. angielskiego, pocztówki z psami i inne fanty :).

  • 2 weeks later...
Posted

[quote name='Jasza']Trzymajcie się.[/QUOTE] Dziękuję :calus:.

[quote name='Alicja']jest nas więcej w takim stanie ....[/QUOTE]:glaszcze:

[quote name='__Lara']Ja ostatnio na nic nie mam czasu :([/QUOTE]Ja czas mam, nie mam, hmmm... nastroju jakby bardziej.


A koło nas zamieszkał (chyba zamieszkał, bo coś za często bywa) jakiś debil z dobermanem. Doberman chodzi bez smyczy, bez kagańca i wczoraj wieczorem przypuścił szarżę na Bazyla. TZ (wyposażony w parasolkę) przypuścił szarżę na dobka i ten, na szczęście, po chwili się wycofał. Debilny właściciel niestety nie odpuścił i jeszcze pyskować zaczął, choć jego pies ewidentnie biegł do naszego z zamiarem rzucenia się :shake:.
I co z takimi kretynami robić? Jak się bronić przed takim dupkiem?

Posted

nie zazdroszczę takich sąsiadów :(

nie wiem ..może zrobić zdjęcie jak dobek biega samopas? bo przecież psy w Polsce muszą być albo na smyczy albo w kagańcu ... (a szczególnie te z ras "agresywnych") i SM powinna się tym zająć ..tylko jak ich przekonać? eh

Posted

Maciaszku , ja noszę gaz pieprzowy (żelowy podobno lepszy), nie dam się sponiewierać , odkąd napadły nas 2 kundle i miałam wyszarpany bark , bo Ozzy atakowany chciał się bronić to już nie odpuszczam .

Proszę o głosy w wewnętrznej ankiecie dogo na Bialą Podlaska
[url]http://www.dogomania.pl/forum/threads/232080-KrakVet-wybieramy-kandydata-na-wrzesie%C5%84!/page6#post19664391[/url]

Posted

Gaz pieprzowy (żelowy właśnie) to ja przy sobie noszę. Tylko problem jest taki, że jak podbiega pies, z niezbyt przyjaznymi zamiarami, to Bazyl też przyjazny nie jest i zaczyna się szarpać. A wtedy, jeśli miałabym użyć gazu, musiałabym stanąć przed wyborem: albo mierzę w atakującego gazem albo utrzymuję własnego psa :roll:. Dla mnie duży podbiegający pies to naprawdę spory problem... Przy TZcie białas zachowuje się inaczej, jest spokojniejszy, tylko burczy pod nosem, ale nie szarpie się i nie chce atakować. Wiem, że to w dużej mierze "mój" problem, to znaczy problem we mnie, bo to ja zapewne wysyłam Bazylowi jakieś sygnały motywujące go do rzucania się na atakującego, ja jestem zestresowana, a wręcz przerażona, ale niestety nie jestem w stanie nic z tym zrobić. No i jeszcze jest taka kwestia jak poczucie siły - białas czuje siłę TZta i poza tym, że czuje się przy nim pewniej to wie że za bardzo sobie nie popodskakuje, a ze mną? Kocham go nad życie, ale wiem, że następny pies musi być mniejszy...

Posted

Mój TZ po Ozzym już nie chce mieć psa ( więc niech Ozzy żyje najdłużej jak się da ....) ale ja nie dam rady bez psiaka i pomimo tego że dla mnie duży pies , to PIES ... to takze jesli zdecyduję się z czasem na innego psiaka musi być mniejszy i lżejszy . Niestety , mieszkamy na 4 piętrze , bez windy , lata lecą , ja choruję ... więc piesek bardziej nakolankowy chyba ....

Posted

[quote name='maciaszek']Mój TZ też nieszczególnie do kolejnego psa się pali, wolałby kota. Ale ja też sobie życia bez psa nie wyobrażam...
Więc: pies i kot? :)[/QUOTE]

mój koty ma na nieszczęście w pracy ( muszę pojechać do Urzedu spytać jak załatwić karmę na dokarmianie ...bo kupuję im żarcie ) i wiem , ze na kota byłby chętny ale musiałby osiatkowac balkon ...ale ja psa muszę mieć ... nie wyobrażam sobie bez

Posted

Ja bardzo, bardzo zawsze chciałam dużego psa. Kiedyś.
Ale z róznych praktycznych względów ( mieszkanie na przykład) mały pies ( bądź psy) "pasuje"
bardziej.

Głównym powodem jest kwestia...mobilności i "samowystarczającości" ;-) vel samowystarczalności.
Małego psa zawsze zabiorę pod pachę i zniosę z czwartego piętra. Jak niedomaga, to go mogę zawieźć zawiniętego w koc autobusem ( nie mam prawa jazdy...a z naszym Pajtkiem jeździłyśmy kiedyś z mamą dziennie przez prawie trzy miesiące...gdyby to był duży pies...nie wiem co by było...:-( )

Jak jeszcze mieszkałam z rodzicami, to nasi sąsiedzi ( starsze małżeństwo) mieli duuużą, grubaśną, owczarkowatą Tolę, miłość naszego Pajtonka. Na stare lata poważnie zachorowała, przez wiele tygodni staruszkowie wynosili ją na kocu przed blok żeby się załatwiła, poleżała, przeszła się...Tola nie potrafiła zejść ze schodów...
Gdyby mi się takie coś przydarzyło z Reksem, Miśką -dam radę.
Z dużym psem? :shake:

Maciaszku, sąsiadów nie zazdroszczę. Głupich ludzi bez wyobraźni nie brakuje.
Oby tylko to się jakoś źle nie skończyło, dla jakiegokolwiek psa na Waszym osiedlu. Także dla Dobka.

P.S. Kota też bym chciała :oops:

Posted

no właśnie mnie przeraża starosć dużego psa ..... Harley odszedł w wieku 4 lat więc nie dane mi było poznać jak duży pies funkcjonuje , jak będzie wyglądało schodzenie z 4 piętra ....Kama odeszła jak miała 14 lat ale mieszkanko było na parterze , chyba z 12 schodów , a Kama była spanielką ,ale odchodziła całkowicie sprawna na nóżki ... miała raka

no nic czas pokaże ...oby był dla nas / dla was łaskawy

Posted

Tak, z mniejszym psem na pewno jest łatwiej, pod wieloma względami, ale cóż począć gdy kocha się... molosy ;).
My na szczęście mieszkamy w bloku z windą, ale jak kiedyś rozmawialiśmy o ewentualnej przeprowadzce to jednym z głównych warunków, jaki musiałby być spełniony było mieszkanie na maksymalnie pierwszym piętrze albo w bloku z windą, właśnie ze względu na starość białasa... A najlepiej dom z ogrodem ;).

Stary, ale wciąż jary (!) leniuch pozdrawia!

[img]https://lh3.googleusercontent.com/-9LfA-IFqSRY/UEzFai1sB3I/AAAAAAAADGQ/ADAwca0irSw/s639/Kopia%2520DSC_2530.JPG[/img]

[img]https://lh6.googleusercontent.com/-75tSCGDL6iM/UEzFape3rEI/AAAAAAAADGM/lEsnziL9d9A/s512/Kopia%2520DSC_2531.JPG[/img]

Posted

sama słodycz:loveu:
[url]https://lh3.googleusercontent.com/-9LfA-IFqSRY/UEzFai1sB3I/AAAAAAAADGQ/ADAwca0irSw/s639/Kopia%2520DSC_2530.JPG[/url]

no właśnie ...kocham duże psiaki ...i chyba jedyną alternatywą i kompromisem będzie stafik .... aczkolwiek , marzę by Ozzy żył jeszcze BARDZO długo

Posted

co u Bazylka???

Ja dziś dostałam niemiłą wiadomość, że Gaja uderzając łapą o kamień złamała palec u nogi. Bidna nie potrafi chodzić. Dobrze że dziewczyna brata mieszka na I pietrze. Na razie jest w Paroslach z bratem, ale przez najbliższe tygodnie nie da rady wejść na III piętro.

Niestety dla molosów schody to niby pryszcz ale jak są zdrowe i młode, a co potem????
Małego weźmie się na ręce.

Kocham Gajusię, ale moje serce skradły psie maleństwa, szorściaki i kudłacze.

Gajusia jak się cieszy i macha ogonem to nie raz mi siniaki porobiła, a w wodzie przeorała plecy pazurami. Teraz uważam, żeby jak podpływa do mnie od razu ją odpychać. Zresztą jak się prosi to tez łapeczką tyrpie, a łapeczkę ma nie od parady!

Zresztą Bazyl pewnie nie raz trzasnął Cię ogonkiem czy przeorał pazurkiem...

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...