Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

[quote name='Jasza']Nie marudź Maciaszku...dzisiaj będzie lepiej![/QUOTE]Już sama nie wiem czy mam siłę na marudzenie... Za to mój organizm ma.
Chyba normalnie zacznę jakieś ziółka palić, tfu, pić ;-) albo jogę ćwiczyć od rana do wieczora, bo mój organizm mówi basta! Od tych stresów wszelakich wróciło choróbsko, które miałam kiedyś i wyglądam teraz jakby mnie kto wrzątkiem po twarzy oblał albo jeszcze gorzej. Ech.

[quote name='VitisVini']Te białasy to strasznie filozoficzne maja charakterki i takie nostalgiczne-na depresje mało co pomagają te ich miny.[/QUOTE]Bazyl nie jest na szczęście jakiś mocno nostalgiczny. Raczej więcej rozrywki nam dostarcza niż zadumy. To taka niemotka niegramotna, mimo wieku zachowująca się jak szczeniak ;).

[quote name='VitisVini']W schronie jest taki mały kudłacz,nazywa się nomen omen "Kula" Biega jak szalony a potem tak z rozpędu rzuca się i przewraca na bok,wszystkie 4 łapy sztywno wyciągnięte-w pozie zdechł pies.[/QUOTE]Chętnie bym to zobaczyła. Może jakiś filmik nakręcicie?

[quote name='VitisVini']Lepiej to już było:diabloti:[/QUOTE]Takie właśnie mam poczucie... :(


A wracając do upałów.
Białas wtedy bardzo dużo śpi. I wcale mu się nie dziwię. Co więcej, zazdroszczę mu.
Czasami włazi na łóżko.
Włączamy mu wtedy żabę-nawilżacz, która schłodzoną mgiełkę przez oczęta wypuszcza.
I jest tak:

[URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images8.fotosik.pl/1978/13856f784fafaf85.jpg[/IMG][/URL]

[URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images8.fotosik.pl/1978/c5d0e310f28e5563.jpg[/IMG][/URL]

Posted

Maciaszku bój się Boga,co to za zdjęcie:roflt:Jeszcze ta żaba..Bazyl wygląda jak na wizycie u żaby- patologa...!! :lol!:

A co to za pokrzywka ci wyskoczyła?Może być,że ze stresu.Albo ogórca jakiegoś hiszpańskiego pożarłaś?
maciaszku,jak mawia moja mama z którą wyjątkowo tu się zgodzę [B]"łba se nie urwiesz"

[/B]Taka karma i trzeba cholerę przeczekać.Zioła nie pal bo się wciągniesz.Jakąś twórczość artystyczno-kreatywną polecam-szydełkowanie,malowanie,lepienie- nie macie tam kursów garncarskich w Katowicach ? Słowem,robienie coś "tymi rencami" co skutecznie przesuwa uwagę z głowy do rąk i pozwala wyłączyć"komputerek"

A filmik z Kulą może kiedyś nakręcę,tylko,że trudno mi jedną ręką bo w drugiej to zwykle mam jakiegoś ciągnącego psa .I tak ile ja się namęczę,żeby Bazylkę sfotografować.

Posted

[quote name='VitisVini']Maciaszku bój się Boga, co to za zdjęcie:roflt:Jeszcze ta żaba.. Bazyl wygląda jak na wizycie u żaby - patologa...!! :lol!:[/QUOTE]:evil_lol:
To zrelaksowany, rozkokoszony w pościeli pani, drzemiący, wypoczywający pies, nie widać? ;)
Ale fakt, że gdyby nie lewa łapa, która nie odstaje na bok, to wyglądałby jak ta żaba na stole doświadczalnym studentów medycyny ;).

[quote name='VitisVini']A co to za pokrzywka ci wyskoczyła?Może być,że ze stresu.[/QUOTE]Ze stresu, ze stresu. Na bank. Już raz to miałam. Na tle stresowym właśnie. Tylko wtedy pojawiło się kiedy stresy się już skończyły i łatwiej było z tym walczyć, bo już się tak nie denerwowałam. Teraz jest trudniej... A spokój i niestresowanie się to podstawa w walce z tym świństwem.
To nie pokrzywka, tylko zapalenie skóry. Śmieję się, że naprawdę dobrze dobraliśmy się z Bazylem, bo nawet drożdżaki mamy te same, tzn. z tej samej grupy, tylko inny podtyp ;). Wiedział komu wgramolić się na kolana, gdy przybyłam po jakiegoś białaska :evil_lol:. On ma mallasezia pachydermatitis, a ja mallessezia furfur. Każdy człowiek ma te drugie w swojej skórze i normalnie nie szkodzą. Ale np. właśnie przy stresach uaktywniają się i atakują, powodując między innymi łojotokowe zapalenie skóry.

[quote name='VitisVini']Taka karma i trzeba cholerę przeczekać.[/QUOTE]Staram się, ale dość kiepsko mi idzie :shake:. Moje emocje mnie przerastają. Zwłaszcza, że co rusz nowe przykrości i nerwy się pojawiają, a ciężko o niektórych zapomnieć, żyć potem normalnie i udawać, że nic się nie stało. Chyba powinnam na jakąś terapię pójść...
Poza tym nie wszystko przecież da się przeczekiwać. Są sprawy, które wymagają rozwiązania tu i teraz.

[quote name='VitisVini']Słowem, robienie coś "tymi rencami" co skutecznie przesuwa uwagę z głowy do rąk i pozwala wyłączyć "komputerek"[/QUOTE]Faktycznie zajęcie się czymś pozwoli łatwiej przetrwać przeczekiwanie i da odskocznię psychiczną, ale niestety nie rozwiąże samych problemów. Niektóre są niezależne ode mnie, niektóre dotyczą mnie bezpośrednio i muszę (wcześniej czy później) jakąś decyzję podjąć. A to cholernie trudna decyzja...
Ale rzeczywiście chyba powinnam znaleźć sobie jakiś hobby, zajęcie, które oderwie mnie od tego wszystkiego na chwilę chociaż.

------------

A tak sobie, jakiś czas temu, spały dwie mallesezie ;).

[URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images8.fotosik.pl/1978/1647b0dd14efc6e0.jpg[/IMG][/URL]

[URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images8.fotosik.pl/1978/c9fe808d01c521bd.jpg[/IMG][/URL]

[URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images8.fotosik.pl/1978/e75bd511644903cf.jpg[/IMG][/URL]

[URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images8.fotosik.pl/1978/2eb8038450cad337.jpg[/IMG][/URL]

[URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images8.fotosik.pl/1978/9fe0eefba5cd69df.jpg[/IMG][/URL]

Oj, spać to ja bym teraz mogła 24 godziny na dobę ;). Pewnie mój organizm się tego domaga, bo jak wiadomo w trakcie snu wypoczywa, nie stresuje się i do tego jeszcze się regeneruje.

Posted

[quote name='rufusowa']KAsiu a może Ty w ciąży jesteś? ;)[/QUOTE]Wiedziałam, że ktoś wcześniej czy później to zasugeruje ;). Ale nie, nie jestem w ciąży.
A tak z ciekawości zapytam: ta senność Cię na tą myśl nakierowała czy ta nademocjonalność?
W sytuacjach stresowych zawsze więcej śpię, tego domaga się mój organizm. Widocznie tak odreagowuje. A nademocjonalność miałam zawsze. A teraz sporo nerwowych rzeczy dzieje się w moim najbliższym otoczeniu i często zamiast radości z bliskości kochanych osób mam stres.

[quote name='rufusowa']śmieszna piżamka :)[/QUOTE]Lubię ją. Na nogawkach, od kolan mniej więcej, do samego dołu, są żyrafie nóżki ;).

Posted

A mnie to tutaj troszkę nie było i proszę, ile mam nadrabiania w czytaniu w oglądaniu zdjęć, i nie wiem kogo zacytować, czy Vitis, z żabą patologiem - bo padłam ;-)- czy pochwalić zdjęcia w objęciach, czy pocieszać Maciaszka, czy podpisać się pod słowami Vitis - bo rękodzieła - jak się ma czas na nie - pomagają lepiej niż książki...uff.

Jak tam - Mallesezie?
Lepiej?
Bo mi dzisiaj lepiej trochę.
Wczoraj - kiszka.

Aaa - a propos jeszcze tego oczym pisała Vitis Vini - kiedyś miałam rzeczywiście taki sposób na poważne chandry - malowałam.
Pomagało.
Ale jak teraz kiedyś sprobowałam odrestaurować pasję i ogony mi zaczęły farby zjadać i wosk z pokruszonych świeczek, to odpuściłam.
Zostawię sobie resztki tęsknoty za pięknem na starość ;-)

Posted

Jakby się znalazło mądrego psychologa to terapia jest dobra, ale takich nie ma- moja chrześniaczka pętała się po wszystkich gabinetach psychoterapeutycznych trójmiasta i jedyne co można by o tym powiedzieć to "lekarzu lecz się sam".A tania przyjemność to to nie była.To już lepszy tzw "coaching"- ja byłam onegdaj na kursach unijnych i mieliśmy tam fajną trenerkę,paru ciekawych rzeczy się o sobie dowiedziałam-a myślałam,że nic mnie już nie zaskoczy:lol:.Ale coaching jest indywidualnie piekielnie drogi.

Maciaszku,a ty sobie czasem jakiś wspólnych drożdży i bakterii z Bazylkiem nie wyhodowałaś??- bo to jest jak najbardziej możliwe.Owszem niby inny szczep ale jakoś oboje macie podobnie zachwianą odporność.To może na chwilę przestań z nim sypiać co?;)

Faktycznie te wszystkie dobre rady na kłopoty typu"odnajdź w sobie wewnętrzne dziecko,przestań się przejmować,ciesz się każdą chwilą,itd itp" to sobie można w kalosze wsadzić-ale prawda jest też taka,że nikt za ciebie maciaszku decyzji nie podejmie.Udawanie,że nic się nie stało kończy się u ciebie pokrzywką,organizm nie jest głupi i musi tą truciznę z siebie wyrzucić albo poważniej się rozchorujesz w końcu.
Jeśli masz okres" klinicznej bezdecyzyjności"to koniecznie powinnaś zrobić sobie przerwę od wszelkiego myślenia,odstawić wszelkie problemy na bok i np. zacząć biegać10 km dziennie albo robić coś innego kompletnie nie związanego z dotychczasowym życiem.Oderwany przymusem od przeżuwania problemów umysł odpocznie a potem może cię zaskoczy i podsunie rozwiązania -choć nie mówię,że będą łatwe,bo tak dobrze to chyba nikt w życiu nie ma,ale podjęcie decyzji to już 3/4sukcesu.Dziękuje za uwagę i powodzenia.;)

Potrzebujesz pomocy pisz na maila "twój_ psychol_terapeuta.wp.pl:laugh2_2:

Posted

[quote name='Jasza']Jak tam - Mallesezie?
Lepiej?[/QUOTE]Niestety... :shake:
Już mam trochę dość pytań w stylu "ojejku, co ci się stało?", "słońce cię tak spaliło?", "o kurcze, co masz na twarzy?"... Potrafię takie rzeczy olewać, ale kiedy wszyscy pytają albo wpatrują się we mnie jak w ufoluda to przychodzą takie chwile, że mam dość. Poza tym z twarzy złazi mi na szyję i na tułów...

[quote name='Jasza']Bo mi dzisiaj lepiej trochę.
Wczoraj - kiszka.[/QUOTE]:glaszcze:

[quote name='Polari'] Poproszę więcej fotek[/QUOTE]Ciężko będzie, bo białas albo śpi zmęczony upałami albo ja nie mam nastroju na focenie albo jedno i drugie jednocześnie. Ale postaram się jakieś zdjęcia porobić.

[quote name='VitisVini']Maciaszku,a ty sobie czasem jakiś wspólnych drożdży i bakterii z Bazylkiem nie wyhodowałaś??- bo to jest jak najbardziej możliwe.Owszem niby inny szczep ale jakoś oboje macie podobnie zachwianą odporność.[/QUOTE]Od kiedy Bazyl zaczął mieć problemy to już kilku wetów pytałam o to czy jego mallessezie mogą mnie zarazić i odpowiedź zawsze brzmiała, że nie. A znowuż moje mallessezie nie mogą przeleźć na niego. Myślę, że problem jest właśnie w tej zachwianej odporności.

[quote name='VitisVini']To może na chwilę przestań z nim sypiać co?;-)[/QUOTE]O nie! Nie ma takie możliwości ;). To chyba jedyny chłop, z którym nigdy nie przestanę sypiać :loveu:.

[quote name='VitisVini']Oderwany przymusem od przeżuwania problemów umysł odpocznie a potem może cię zaskoczy i podsunie rozwiązania -choć nie mówię,że będą łatwe,bo tak dobrze to chyba nikt w życiu nie ma,ale podjęcie decyzji to już 3/4sukcesu.[/QUOTE]Zawsze w takich chwilach myślę, że chętnie bym gdzieś wyjechała, poszlajać się po Polsce, oderwać się od codzienności, nie odbierać telefonów. I nigdy nie starcza mi odwagi na taką samotną eskapadę. Może tak naprawdę wcale nie chcę być sama? A może brak mi odwagi do podejmowania wyzwań? Pewnie jedno i drugie. To drugie na pewno. Tak czy inaczej z jakiegokolwiek wyjazdu na razie nici. Urlop najwcześniej w lipcu. A do tej pory tak dużo może się zmienić, że wtedy nie dam rady wyjechać...
Na razie z przyjemnością chodzę do pracy. Nigdy nie myślałam, że będę się cieszyć wychodząc do roboty...:roll: :razz:.

[quote name='VitisVini']Dziękuje za uwagę i powodzenia.;-)[/QUOTE]Proszę i dziękuję :loveu:.

Posted

[quote name='maciaszek']

Zawsze w takich chwilach myślę, że chętnie bym gdzieś wyjechała, poszlajać się po Polsce, oderwać się od codzienności, nie odbierać telefonów. I nigdy nie starcza mi odwagi na taką samotną eskapadę. Może tak naprawdę wcale nie chcę być sama? A może brak mi odwagi do podejmowania wyzwań? Pewnie jedno i drugie. To drugie na pewno. [/QUOTE]

Samotność nie jest taka zła maciaszku.Trzeba tylko być bardzo zmęczonym.
A specjalnie dla ciebie ten przepiękny wiersz,żebyś nie ustała w drodze szukając swojej wyspy...
[SIZE=4][SIZE=2]William Butler Yeats[/SIZE].[/SIZE][I][I][B]The Lake Isle of Innisfree

[/B][/I][/I]Wstanę i pójdę, pójdę, gdzie wyspa Innisfree,
I będzie tam lepianka z gliny i z witek wierzb
Fasoli dziewięć rzędów i ul; i każdy z dni
Brzęczenie pszczół wypełni aż po zmierzch.

I będę sam, i będzie spokój - bo on jak miód
Sączy się z chmur poranku na łąki, gdzie dzwoni świerszcz;
A noc to migot gwiazd, a dzień to biały żar wód
A zmrok - jaskółczy puch, królicza sierść.

Wstanę i pójdę, pójdę bo słyszę dzień i noc
Plusk fal o brzeg jeziora, puls mojej własnej krwi,
I nad szarością ulic wciąż woła mnie ten głos
I chce bym szedł, bym szedł do Innisfree

Posted

Dzięki :smile:.

Uprzedzam, że poniższy tekst nie o białasie i tylko dla wytrwałych ;).

Myślę, że teraz, na takim wyjeździe, nie chciałabym być sama dlatego, że wtedy nie da się uciec od myśli i analiz, oderwać się od problemów, zapomnieć. No chyba, że tyle się dzieje, że człowiek nie ma czasu ani ochoty myśleć ;).
Wiem, że samotność nie jest zła. Bardzo ją lubię. Nawet bardziej niż z ludźmi obcowanie. Taka "nienormalna" byłam zawsze, od maleńkości. Samotność i cisza mnie porządkują, pozwalają odetchnąć, rozwinąć wyobraźnię, spojrzeć w głąb siebie, namierzyć swoje potrzeby, zrozumieć lepiej innych, zdystansować się. Pod warunkiem, że nie ma zbyt wielu problemów na raz. Bo wtedy i w mojej głowie jest wielki bałagan...
Jako dziecko bardzo lubiłam bawić się sama, nigdy się nie nudziłam i nigdy mnie nie ciągnęło do tego, by bawić się w grupie. Nigdy nie lubiłam zbiorowisk ludzkich, gier zespołowych do dziś nienawidzę, do pracy w grupie też się nie nadaję. Pod tym względem jestem zdecydowaną indywidualistką i samotnikiem. Nie potrafiłam i do dziś nie potrafię się też odnaleźć w większej grupie osób, nie lubiłam w związku z tym i nie lubię imprez wszelakich czy innych zbiorowisk ludzkich. A jak już muszę się w nich znaleźć to najczęściej staję na uboczu (obserwator?), cicha i na powrót nieśmiała, choć potrafię też być "normalna", ale jakoś to mnie nie kręci. W szkole zawsze siedziałam w ostatniej ławce (żeby mieć wszystko pod kontrolą?). Zawsze miałam z trójkę-czwórkę znajomych, z którymi czasami spędzałam wspólnie czas, nigdy nie była to większa liczba osób. Z takimi bliższymi ludźmi lubię pobyć, pogadać, wspólnie coś zrobić. Ale nie za często (za to raz a porządnie długo) ;). Zamiast iść na studiach na imprezę, wolałam w domu książkę poczytać. Do dziś nie przepadam za gośćmi w domu, wyznaję angielską zasadę "my home is my castle", a jak zamek to z przytupem! - z fosą i mostem zwodzonym ;). Chyba nadawałabym się na pustelnika ;-). Tylko takiego, który raz na tydzień wyjdzie do świata na kilka godzin i czasami coś w necie skrobnie. Potrafię mieć i mam dobry kontakt z ludźmi, ale nie ciągnie mnie do nich. Zawsze byłam bardziej obserwatorem niż uczestnikiem. Lubię być z boku. Co nie oznacza, że nie przeżywam. Ale wtedy nie biorę wszystkiego tak bardzo do siebie. To bycie "z boku" daje mi równowagę psychiczną. Ale niestety są dziedziny/sprawy, które mnie wciągają i nie potrafię z nich wyjść, stanąć na uboczu. I to chyba strasznie mnie zżera, wyniszcza.
Zawsze marzyłam o domku na drzewie, gdzie będę mogła wleźć, choćby na pół godziny i odciąć się od świata, powiedzieć "teraz mnie nie ma". Mam nadzieję, że kiedyś to marzenie zrealizuję i nawet jeśli będę miała 90 lat to sobie w takim domku posiedzę, choćbym miała windę zamontować, żeby się do niego dostać ;-). Jako dziecko siadywałam na szafie, pod biurkiem albo w takim szmacianym domku na stelażu. Lubiłam się tak "odizolować". Mogłam się co prawda po prostu zamknąć w pokoju i nikt by mi nie przeszkadzał, ale to wgramolenie się na szafę dawało mi takie (tak myślę) symboliczne poczucie izolacji, przy jednoczesnym uczestniczeniu w tym, co się w domu dzieje (drzwi do pokoju zostawały otwarte, chyba że chciałam się odciąć na maksa, to wtedy je zamykałam). A może czasami był to też taki rodzaj ucieczki? Wejdę sobie na szafę, wezmę książkę, zaszyję się i świat ze swoimi problemami zniknie... Ale to chyba potrzebne właśnie jest, bo daje oddech, dystans i nie pozwala zwariować. I chyba takiej szafy/antresoli/dziecięcego domku mi brakuje. I równowagi między bliskością kochanych osób a samotnością.
Jako nastolatka, chodziłam na wakacjach na samotne spacery do lasu. Wtedy jakoś się nie bałam (za mało doświadczeń? zbyt mała wyobraźnia w tej materii?), teraz mam cykora i źle mi z tym, bo chętnie bym sobie na takie spacery połaziła, to ogromnie mnie relaksuje.
A paradoksalnie, przy tej dużej potrzebie samotności, często swoje myśli i poglądy w pełni formułuję mówiąc. Łatwiej mi zastanawiać się nad czymś, analizować to w rozmowie, gdy po prostu słyszę swoje myśli. Może czasami szukam potwierdzenia a czasami potrzebuję oponenta, żeby skrystalizować poglądy. W każdym razie muszę się słyszeć ;). Dlatego często zdarza mi się mówić samej do siebie (albo do Bazyla ;)). Nawet na głosy :evil_lol:. Taki teatrzyk :evil_lol:.

To sobie walnęłam analizę psychologiczną ;).
Nie ma tego złego.. jakbym kiedyś szła do psychologa to sobie tylko druknę i nie będę musiała języka strzępić ;). A i przeczytać, celem przemyśleń, sobie mogę...

-----------------

Dla równowagi, bo to wszak Bazylkowy blog.
Białas w odwiedzinach. Czyli Bazylątko w mojej pracy.

[URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images8.fotosik.pl/2009/0f02772ff529c97c.jpg[/IMG][/URL]

Posted

No to okazało się, że jestem wytrwała :lol: ale jakoś nie zaskoczona :iloveyou:

Sama jestem typem melancholijnym i posiedziałabym sobie czasem na szafie z książką - tylko która to wytrzyma ? :eviltong:

Urok świata polega na różnorodności :thumbs:

Posted

Ja tam bym się podpisała pod całym tym Twoim "wypracowaniem" Maciaszku.
Tylko u mnie o tyle się zmieniło, że jestem z tego bardzo, ale to bardzo zadowolona.
( A kiedyś się uważałam za dziwaka ;-) )
Jestem odludkiem i mi z tym barrrrdzo dobrze.
Choc uwielbiam wieczorne posiadówki z Damianem i rodzicami, albo z mamą tylko, siedzimy na tarasie, pijemy piwo albo herbatę i gadamy albo obieramy ogórki.
Ale oprócz takich chwil z bliskimi, naprawdę bliskimi, to moje samotnikowanie mi się strasznie podoba, żadnych zbiorowych wypadów, żadnych koncertow, biwaków, ...
[B]Ciesz się tym[/B], że taka jesteś Kasiu!
Znajduj w tym swoją siłę i niezwykłość, traktuj jako coś czego Ci inni mogą zazdrościć.
Nigdy się sama ze sobą nie będziesz nudzić - to coś świetnego!

Posted

[quote name='JOMA']No to okazało się, że jestem wytrwała :lol: [/QUOTE]:klacz::klacz::klacz:

[quote name='JOMA']ale jakoś nie zaskoczona :iloveyou:[/QUOTE]:loveu:

[quote name='JOMA']Sama jestem typem melancholijnym i posiedziałabym sobie czasem na szafie z książką - tylko która to wytrzyma ? :eviltong:[/QUOTE]Wiem, że nie powinnam, ale... :roflt::roflt::roflt: Lubię to Twoje poczucie humoru i dystans do siebie samej ;).

[quote name='Jasza']Ciesz się tym, że taka jesteś Kasiu!
Znajduj w tym swoją siłę i niezwykłość, traktuj jako coś czego Ci inni mogą zazdrościć.
Nigdy się sama ze sobą nie będziesz nudzić - to coś świetnego![/QUOTE]

Ale wszak napisałam:

[quote name='maciaszek']Wiem, że samotność nie jest zła. Bardzo ją lubię. Nawet bardziej niż z ludźmi obcowanie.[/QUOTE]

:)

Choć czasami rzeczywiście brakuje mi takiej niedużej, ale zgranej paczki. Ludzi, z którymi można gdzieś wyskoczyć, zrobić coś fajnego, ale też o poważnych sprawach pogadać czy posmucić się razem. Wtedy jest przyjemniej w życiu i łatwiej.

[quote name='Jasza']Choc uwielbiam wieczorne posiadówki z Damianem i rodzicami, albo z mamą tylko, siedzimy na tarasie, pijemy piwo albo herbatę i gadamy albo obieramy ogórki.[/QUOTE]Super! I to jest właśnie coś wspaniałego, coś co pozytywnie ładuje człowiekowi akumulatory na dalsze życie.
Bo mieć bliskich, mieć kogo kochać i być kochanym to najważniejsza rzecz na świecie. To daje pozytywnego kopa, pozwala być zadowolonym, daje siłę do działania, do borykania się z przeciwnościami losu, ze złem tego świata.
Taki wieczór z mamą i ogórkami; powrót do domu, w którym ktoś czeka; pies szalejący z radości, bo państwo z pracy przyszli; wspólny wieczór przy filmie; dziecko gramolące się rodzicowi na kolana, żeby się przytulić; świadomość, że nawet jeśli jesteś gdzieś daleko to tam gdzieś jest ktoś, kto o Tobie ciepło myśli i czeka; itd. itp. to jest coś. To jest naprawdę ważne.
Gdyby wszyscy ludzie dostali w swoim życiu tyle miłości ile powinni, gdyby mieli kogo kochać i kochać potrafili to nie byli pokrzywieni, przetrąceni, źli, cały świat byłby lepszy i nie byłoby tylu nieszczęść, tragedii. Bo dobro powstaje tylko z dobrych uczuć.
Gdyby...
Utopia...
Więc cieszmy się przynajmniej tym, co mamy i dbajmy o to, prawda? :)


Ależ mi się ostatnio zbiera na filozofowanie... ;)

-------------------------------

Bazylek, który ma dość tej pogody i kiepsko ją znosi :(, pozdrawia:

[URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images8.fotosik.pl/2009/73ae5f6ade1c31c2.jpg[/IMG][/URL]

Posted

U nas pada. Mam nadzieję, że powietrze się odświeży, białas poczuje się lepiej. Biedak mój maleńki... Nie ma ostatnio za lekko. Męczą go upały i stres państwa też na pewno go męczy :(. Nawet na wieczornym spacerze, kiedy jest już chłodniej, szybko zaczyna ziać i szybko się męczy. Dziadorek mój kochany...

Posted

maciaszku ty lepiej nie pokazuj zdjęć z pracy szefowi bo razem z Bazylem wyglądacie tam na okropnie znudzonych:evil_lol:
Takie podsumowania psychoanalityczne dla samego siebie są bardzo dobre- bo jakoś na "papierze"więcej rzeczy się krystalizuje i werbalizuje.Warto więc to sobie zachować do dalszych analiz. Ale moje miłe panie,mądry człowiek to ciągle się zmienia-chyba nie ma temu końca,dzisiaj pustelnik a jutro może - nie, nie, bynajmniej nie wodzirej ;) -ale np nauczyciel,ktoś kto prowadzi.Jeśli cierpienie ma jakikolwiek sens to chyba tylko taki,że poprzez nie jesteśmy w stanie zrozumieć i pomóc innym.
A dodatkowo według mnie naczelną zasadą rządzącą wszechświatem nie jest szczęście ale rozwój!
Niemniej jednak wieczór z ogórkami to dobra rzecz:lol: Taki bonus od życia.
U nas upały okropne ,Tora też zwiędnięta ,cały dzień leży w budzie.

Posted

Szef, a raczej szefowa, to sobie może nasze z Bazylkiem wyczyny i znudzenia pooglądać na monitoringu, bo mamy takowy w kinie :). Zdjęcia przy tym to pikuś ;).

[URL=http://www.fotosik.pl][IMG]http://images8.fotosik.pl/2009/f3447b51c7ccd885.jpg[/IMG][/URL]

[URL=http://www.fotosik.pl][IMG]http://images8.fotosik.pl/2009/bbbc30ef5ac5c0ca.jpg[/IMG][/URL]

Dzisiaj pada i popaduje. Rano w ogóle nie było słońca i było chłodniej. Białas po raz pierwszy od dłuższego czasu chodził i niuchał, rozglądał się, nie spieszył się do domu. Aż miło było na niego popatrzeć :loveu:. Bo ostatnio, w te upały to tylko wlókł się jak skazaniec i prawie nic go nie interesowało...

Posted

ciekawi mnie dlaczego Da tak żle znoszą upały- bo to nie kwestia wieku, Tora od zawsze ledwo zipie jak jest gorąco.Wydawałoby się,że ta rasa powinna mieć jakieś predyspozycje genetyczne na upały ale nic z tego- zasugerowaliśmy się nazwą "argentyński" - i to od razu kojarzy się z jakimś prawie tropikiem,a przecież mieszanka ras z której wyhodowano DA to najzwyklejsze psy z umiarkowanego klimatu chyba- o ile pamiętam to był tam bokser, dog niemiecki, dog de Bordeaux żadnego likaona w genach.Chyba wszystkie molosy z racji rozmiarów tak źle reagują na ciepło. Bo mój Bułuś to sobie nie żałuje leżenia w skwarze na środku podwórka.
A kaukazy to w ogóle powinny wymrzeć- a jakoś dają radę

Posted

Nie wiem czy wszystkie argentyny tak mają, że upały kiepsko znoszą. Chyba nie, znam takiego, który z upałami radził sobie dobrze. Myślę, że to rzecz nie związana z rasą, a z jakimiś predyspozycjami osobniczymi, że o chorobach nie wspomnę. U Bazyla akurat ma to na pewno związek z chorym sercem.
Teraz odżył troszkę, bo 2 chłodniejsze dni były. Chętnie spaceruje, wącha sobie wszystko, a i w domu jest w lepszej kondycji, choć i tak przez większość czasu śpi ;). Ale to akurat chyba raczej urok dziadorkowatości.

Maskotka brzeżnołóżkowa ;).

[URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images8.fotosik.pl/2078/04e56a7c0a16d000.jpg[/IMG][/URL]

[URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images8.fotosik.pl/2078/9b7056297602964c.jpg[/IMG][/URL]

Muszę się z Wami czymś podzielić. Bo ciągle jestem pod wrażeniem...
Mieliście kiedyś taką sytuację, że poszliście do lekarza z jakąś dolegliwością chorobową, np. bolącą nogą, a on, mimochodem, między pytaniami o to od kiedy boli a zaleceniami co na problem poradzić, podsumował Was lepiej niż niejeden psycholog? Że po 10 minutach rozmowy na temat bolącej nogi powiedział Wam o Was więcej niż niejeden test psychologiczny profesjonalny i na dodatek trafił w sedno? :evil_lol: Do tego zrobił to z takim ciepłym spokojem i uśmiechniętą życzliwością, że przez sekundę nawet nie mieliście pretensji o to, że lekarz zupełnie innej specjalności psychologizuje sobie i coś tam mówi na temat Waszego życia wewnętrznego.
Ja właśnie miałam taką sytuację. Kosmos normalnie jakiś. Pani doktor minęła się chyba z powołaniem... Aż ma się ochotę do niej wrócić ;). Nie wiem czy to nie była najważniejsza wizyta lekarska w moim życiu, bo pomogła mi wiele zrozumieć oraz pobudziła do myślenia.
:)

Posted

Mi raz lekarz powiedział,ze jestem agresywna.:diabloti: Lekarze z reguły mnie nie znoszą, zanim się jeszcze zdążę odezwać.Chyba mam na twarzy wypisane "jestem przemądrzała i znam wszystkie seriale medyczne poza tym osobiście dr. Google":lol:
Dr.Google zresztą,raz uratował mi życie(dosłownie) a raz ocalił od dramatycznych wręcz efektów pojawienia się skutków ubocznych pewnego leku leku.Oczywiście lekarka,która mi go przepisała nawet się na ten temat nie zająknęła.
A poza tym jak to ????-to my tu wyłazimy ze skóry wszyscy,żeby cię pobudzić do myślenia i zrozumienia i co? A potem cała zasługa spada na
jakąś panią doktor.Ja protestuję:mad:
Czemu ten Bazyl taki biały-moja jest brudna jak świntuch. Bazylek nie lubi w piachu leżeć?(na spacerze oczywiście)

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...