Jump to content
Dogomania

Zafaflona Sintra i jej futrzaki czyli moje małe zoo


Franca81

Recommended Posts

[quote name='(:Buńka:)'] Dlatego Lea jest wyciachana a nad chłopakami się zastanawiam...[/QUOTE]
To się nie zastanawiaj, ciachaj póki możesz. Nie ma na co czekać. Przekonałam się juz o tym nieraz niestety... Za szybko te zwierzaki chorują i odchodzą :(

[quote name='Franca81']Bo "krew" trzeba systematycznie wymieniac u zyworodek. ;) Za duzo juz sie mieszaly te same geny.
[/QUOTE]
U mnie to akurat się w akwa zrobiło dziadostwo bo ja ryby przygarniałam, albo wręcz kupowałam te biedniejsze okazy. Bojków kilka "odrestaurowałam" z całkowitych wraków. Gupiki kupowałam też te ładne, wyjątkowe, nawet mix robiłam taki że samce kupowałam w Krakowie, a samice w Bielsku, ale i tak trzeba było nad tym panować.

Hehe, słodkie te wasze szkolenia :) JUż to widzę oczami wyobraźni :loveu:
A jakbyś się oddalała od niej?
Ja np młodego wzięłam na ten sposób że jak on ze mną sie nie kontaktuje to ja wtedy się odwracam i ulatniam. A wtedy leciiiiii za mną i już jest grzeczniutki :)

Link to comment
Share on other sites

Gdybym sie oddalila to nie zrobiloby to na niej wrazenia. Pewnie nawet by nie zauwazyla. W pracy juz dwa razy nawiala. Raz na dwor i raz na dol do warsztatu (byly otwarte drzwi wejsciowe wiec mogla zwiac na dwor ale poleciala witac sie z pracownikami). Ona 5 minut kogos nie widzi i jak dojrzy to znow leci sie witac. Zupelnie jest inaczej jak nie ma ludzi. Na odludziu jeszcze jej nie puszczalam samopas bo byla za mloda a szczerze mowiac chyba nie chce ryzykowac. Obecnie wychodzi na tasmie 5m. Jak kupie dluga linke to wtedy sprawdze na jakims odludziu.

Jak jestesmy same i nie ma ludzi na widoku to pracuje swietnie. Zna komendy siad, zostan, waruj. Wiec nie ma problemu by siedziala grzecznie jak pakuje jej kusko do wora, wywalam do kontenera czy jak czeka az otworze drzwi. Zna o wiele wiecej komend bo pracuje sie z nia super o ile nie ma obcych ludzi...

Jak ma do "dyspozycji" goscia to potrafi sie z nim "witac" dwie godziny az nie padnie. Potem jak nikt nie wstanie to z 10 minut regeneruje sily i znow zaczyna skakac i szalec do goscia. Pracuje nad siad i zostan ale mloda jest tak wpatrzona w gosci ze szok. Nie przepusci nikomu, wtedy nic na nia nie dziala. Jest nakrecona na maxa tak, ze jak ja stopuje i wie ze nie moze to az sie cala trzesie tak bardzo chcialaby do goscia leciec i po nim skakac....

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Franca81']
Jak ma do "dyspozycji" goscia to potrafi sie z nim "witac" dwie godziny az nie padnie. Potem jak nikt nie wstanie to z 10 minut regeneruje sily i znow zaczyna skakac i szalec do goscia. Pracuje nad siad i zostan ale mloda jest tak wpatrzona w gosci ze szok. Nie przepusci nikomu, wtedy nic na nia nie dziala. Jest nakrecona na maxa tak, ze jak ja stopuje i wie ze nie moze to az sie cala trzesie tak bardzo chcialaby do goscia leciec i po nim skakac....[/QUOTE]
'

Młoda Ciebie ma na co dzień, więc jak widzi nowych ludzi to ją ciągnie do nich. A może spróbuj stopniowo jakoś wprowadzać np jednego obcego człowieka tak, żeby nauczyć ją, aby skupiała się na Tobie wtedy kiedy jest przy innym ludziu?

Link to comment
Share on other sites

To ile ona ma teraz miechów?

Wiesz, wydaje mi się że powinnaś ją puszczać bez smyczy jak najwcześniej.
Poprzedniego psa też baliśmy się puszczać i wyszło nam co wyszło - bez smyczy nas olewał, wracał do domu, nie miał za grosz nawyku trzymania się nas.
Waldziora od początku puszczałam, uciekałam, chowałam się. Nawet jak mi poleciał hen do pieska to zostawałam przyczajona za drzewem, nieraz go solidnie nastraszyłam nie pokazując się długo.
Ze skakaniem i witaniem też nie miałam problemów, tak dużo chodziliśmy między ludźmi że mu to zbrzydło. Na początku fakt, był szał, merdanie do każdego, a jeszcze każdy musiał zaciamkać ( a potem ludzie patrzą z wyrzutem jak szczenior skoczy i pobrudzi...),ale się go uczyło że ludzie są i tyle. Wkońcu zaczął olewać, a nawet przestał chcieć kontaktu z obcymi.
A pozwalasz ją głaskać wszystkim wkoło? To też mi się wydaje psa pobudza...a niestety ludziom ciężko zrozumieć że ty w tej chwili chcesz go na sobie choć jeden raz skupić, a głupie ciamkania i okrzyki zachwytu psują cały efekt...

Link to comment
Share on other sites

To jeszcze szczeniqk nad szczeniaki bo ma prawie 4 miesiace qle jest to powoli problemem bo wazy okolo 15 kg.... Na dzialce w domu puszczam ja jak jestesmy same jak dojrze tesciow to zapinam bo oni mmaja luzem biegajacego onka i mala juz raz podleciala i prawie oberwala od onkowatej staruszki.

W pracy mamy niby podworko ale nie moge jej puscic bo po pierwsze istnieje ryzyko ze wpadnie pod auto a po drugie ona leci do bezdomnych kotow. Bo terenu firmowego nie moge zamknac bo klienci czesto przyjezdzaja. Poza tym jest zbyt duzo niebezpiecznych dla niej rzeczy.

Wczesniej nie chodzilam z nia na zadne laki czy pola ze wzgledu na kwarantanne (aczkolwiek mala od razu zaczela z nami jezdzic do pracy ale staralam sie by nie miala dostepu do terenow gdzie sa bezdomne lub dzikie zwierzeta, ktorych u nas w okolicy jest sporo.

Staramy sie wychodzic na osiedle przy pracy ale tam malej nie puszcze bo jak zobaczy dziecko (a blisko jest przedszkole) to poleci do niego i zacznie na nie skakac i jak to szczeniak - podgryzac.... Albo nie daj boze skoczy na jakas staruszke.

Ogolnie obcy ludzie ja mijaja i nie chca glaskac bo widza jaka ona energiczna i jak sie szarpie. Gorzej jest z pracownikami bo niektorzy nie rozumieja jak ich prosze czy zwracam uwage by jej nie wolali, nie cmokali czy nie wydawali jej komend. Jak jestesmy na osiedlu i widze ze ktos sie zbliza to sadzam mala i mowie "zostan", jak poslucha to nagradzam. W pracy nawet jak upierdliwiec ja wola to karze jej siadac ipozwalam sie witac po komendzie "witaj sie". Ale mimo chamskiego juz zwracania uwagi niektorzy mimo iz widza ze mala siada na komende to sami podchodza do niej i wpieprzaja lapy do niej. Bo niestety mam i takie przypadki wsrod pracownikow. Kilku mi pomaga i na nich staram sie ja uczyc.

Zdaje sobie sprawe ze to mlody szczeniak ale wazy coraz wiecej i przede wszystkim skacze. Dlatego juz teraz zauwazam problem i staram sie go zlikwidowac zanim urosnie i bedzie wazyc 30 kg... Bo wtedy to ja bede za nia leciec sie witac ale zebami po chodniku.... Bo nie chce sie obudzic z reka w nocniku gdzie jedynym wtedy racjonalnym wyjsciem oduczania jej zlego nawyku szarpania sie na smyczy bedzie kolczatka..... Wiem jak sie obchodzic z kolczatka tak by wystarczylo kilka sesji i bylby problem z glowy ale chce obejsc sie bez niej.

Edited by Franca81
Link to comment
Share on other sites

Moze jeszcze wyjasnie dlaczego ten problem az tak znaczaco wyolbrzymiam. Przez sport mam od lat problemy z panewkami w rekach. A jej nagle wyskoki i szarpniecia sa czasem dla mnie baaaardzo bolesnie odczuwane. Jak mnie niespodziewanie szarpnela w piatek jak bylysmy na dworcu to do dzis mnie cholernie boli lewa reka bo mi cos "przeskoczylo" w stawie i naciska na nerwa ze az mam nerwobol do kciuka... A przestawic sie za cholere nie chce. Wiec musze uwazac i unikac niekontrolowanech szarpniec malej bo zapalenie panewki jest koszmarem. O ile wiem kiedy mala wyskoczy jestem w stanie sie przygotowac i wtedy moze sie na smyczy szarpac do woli ale jak zrobi wyskok w bok to juz moze nie byc tak wesolo.

Link to comment
Share on other sites

Myślisz że z tą onką byłby problem?
Ja przy Waldku doszłam do wniosku że psy powinny załatwiać swoje sprawy między sobą i nie ma się co wtykać. Starsze psy ustawiają młodsze, ale krzywdy im nie robią. Gdybym chciała chronić go przed psami, to pierwsze bym nie mogła nigdy w życiu go trzymać z Amorem. Oj nieraz młody leżał na plecach, a mniejszy od niego Amor leżał na nim trzymając go za gardło. Potem wstawał, otrzepywał się i dalej się mu narzucał. Ale traktowałam to zawsze jako swojego rodzaju naukę.

dobrze że uważasz, to jasne, trzeba psa mieć pod okiem szczególnie jak lubi się tak opętańczo witać,ale ja bym ją raczej starała się pomalutku puszczać, cwiczyć przychodzenie "do mnie", nabierać do niej ufności. Nie wiem jak to jest mieć boksera , ale wiem że z pointerem się nam takie coś udało ;) A pointer od boksera chyba bardziej opętany ;)

Szczerze? Uważam że kolczatka wcale nie jest jedynym racjonalnym sposobem nauczenia psa chodzenia przy nodze. Tylko trening i skupienie psa, danie mu do zrozumienia czego od niego oczekujesz- skutkuje. U mnie np bez smyczy chodzi lepiej niż w kolczatce. Może też zależy od ręki która go trzyma bo na kolczatkę daję go rodzicom,a oni jak to oni fruwają i tak. Ja tam jestem mięczak, nie umiem używać ostrych metod szkoleniowych. Zresztą wiem jaki strasznie skrzywdzony psychicznie sie robi Walduś jak go szarpnę i na niego krzyknę. Co innego jak się ma twardszego psa , a nie taką ... jak on :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Franca81']Moze jeszcze wyjasnie dlaczego ten problem az tak znaczaco wyolbrzymiam. Przez sport mam od lat problemy z panewkami w rekach. A jej nagle wyskoki i szarpniecia sa czasem dla mnie baaaardzo bolesnie odczuwane. Jak mnie niespodziewanie szarpnela w piatek jak bylysmy na dworcu to do dzis mnie cholernie boli lewa reka bo mi cos "przeskoczylo" w stawie i naciska na nerwa ze az mam nerwobol do kciuka... A przestawic sie za cholere nie chce. Wiec musze uwazac i unikac niekontrolowanech szarpniec malej bo zapalenie panewki jest koszmarem. O ile wiem kiedy mala wyskoczy jestem w stanie sie przygotowac i wtedy moze sie na smyczy szarpac do woli ale jak zrobi wyskok w bok to juz moze nie byc tak wesolo.[/QUOTE]

Ale każdy pies powinien ładnie chodzić a nie szarpać.
Patrzę czasem na tych ludzi co latają po trawnikach za psami i mi aż ich szkoda. Gdzie przyjemność z tego spaceru?
To jeszcze malec, wiadomo, wybaczy sie jej dużo, ale i tak trzeba już ćwiczyć.
Bez względu na wszystko pies powinien być nauczony chodzić tak żeby jego właścicielowi było z nim przyjemnie wyjść.

Dacie radę ;)

Link to comment
Share on other sites

To teraz ja się wypowiem, bo ja wszystko wiedząca jestem:cool3::diabloti:
No i chyba najlepiej cię Franiu rozumiem z naszego teamu bo sama przechodziłam podobne sceny a nawet gorzej bo przecież mam samca co równa się większej sile, mocniejszemu temperamentowi itd. I powiem ci że czasami trzeba wszystkie ciumcianka odrzucić na bok wziąć szmate i przy*****yć w tyłek. A jak to kiedyś ktoś powiedział w mojej galerii "pies nie szklanka się nie potłucze":diabloti:
Ja takiej "drastycznej" dla niektórych metody użyłam dwa razy. Raz kiedy Murzyn przyszedł cały w g***e ze spaceru i Dwa kiedy nie dawałam już rady zapanować nad moim cielakiem... a ważył wtedy już ze 20 kg. Ale po kolei.
Skakanie na ludzi
Ja się cholernie tego bałam bo Rocky miał takie odpały a najbardziej to właśnie obawiałam się starszych ludzi. Skoczył raz na starszą kobitkę i ją przewrócił po czym uradowany przybiegł do mnie. Robiłam coś przy kwiatkach na podwórku a tu baba z wrzaskiem przylatuję że takie bestie się usypia, na łańcuch z nim itd. Już miałam kobitę zbesztać że co mi się w psa wpieprza a tu patrzę aż kolana zdarte. Myślałam że się spalę ze wstydu, przeprosiłam i od tamtej pory wzięłam się poważnie za oduczanie go skakania. Pomogli mi trochę znajomi i sąsiedzi a nawet zwykłe wypady do sklepu. Kiedy Rocky chciał skakać to poprostu podchodziłam np do znajomej zaczynałam z nią rozmawiać, psa całkowicie ignorowałyśmy a żeby obyło się bez skakania stawałam na smycz tak żeby uniemożliwić mu wyskok. Stopniowo zostawiałam mu coraz więcej smyczy do dyspozycji i żeby go okiełznać wydawałam komendę siad. Natomiast kiedy skakał na mnie odwracałam się do niego plecami i ignorowałam a za każdym razem kiedy się uspokajał dostawał smaczka. Doprowadziłam do tego że teraz Rocky prawie nie umie skakać:diabloti:

Chodzenie na smyczy
To dopiero było wyzwanie. Jak był dzidzi to na smyczy i bez smyczy chodził perfekto. Dopiero później mu szajba odbiła. Ciągnął niemiłosiernie i spacer już nie był przyjemnością tylko udręką. No i tak jak napisałaś utrzymać na smyczy 30 czy tak jak mój fafel 32 kg bestie jest dla kobitki niie możliwe!!! No i na jednym ze spacerków mój Rokulek to pańci udowodnił kiedy prawie złamał mi rękę i przeleciałam dwa metry dalej uderzając niemal głową o asfalt. Bosz dobrze, że tego nikt nie widział... chyba:D A mianowicie naszła mojego piecha ochota na witanie sie z jakimś burkiem i moje siły kontra jego nie miały szans. A ważył wtedy "tylko 20 kg". Nerwy mi puściły i dostał smyczą przez tyłek. Do końca spaceru szedł spokojnie a już następnego dnia w domu zawitała piękna kolczatka:diabloti: Tak tak my kochamy kolce:evil_lol: I niech nikt na mnie nie naskakuje że psa w kolczatce prowadzam bo mi się wtedy agresor włącza :mad: Już nie mogę słuchać że psa tym krzywdzę bo jakoś depresji z tego powodu po nim nie widać:D On wręcz to kocha!!! Jak widzi kolce to się cieszy jak oszalały bo wie że to się równa długiemu spacerkowi... sam się nastawie i od razu siada żeby mu ją założyć. Ze spacerami już normalnie nie umiałam sobie poradzić i żeby nasze wypady nie kończyły się glebą kolczatka musiała być. I się nauczył teraz również jest kolczatka ale jest zapinany na normalną obroże. A jednak wie już że się nie ciągnie. Nauka chodzenia na smyczy może się wydawać łatwa komuś kto w życiu nie prowadził boksera czy boksiowego szczeniaka. To nie to samo co kundelki czy setka innych ras. To prowadzenie żywego szczęścia i radości na czymś co zwie się smyczą:D Np moja Lea juz doskonale chodzi na smyczy po kilku tygodniach u mnie a przecież większość spacerów to łąko-polowe bezsmyczowe;) Z Rocky'm bez kolczatki bym sobie nie poradziła i jeśli będzie trzeba Franiu to nie bój się tego zastosować. Boksery mają mocną psychikę i zakładając kolczatkę w żaden sposób małej nie skrzywdzisz! Oczywiście próbuj z całych sił żeby obyło się bez tego ale wież mi że w końcu dojrzejesz do decyzji kolczatkowej jak poczujesz glebę tak jak ja wtedy kiedy mnie Rock'y "uczył latać". A ja też próbowałam go uczyć chodzić ładnie na smyczy pozytywnymi metodami. I stwierdzam że to lipa!

Link to comment
Share on other sites

Z onka bylby problem bo juz ma na sumieniu jamniczke. Niefortunnie ja zlapala i bylo po niej... Onka nie toleruje innych psow juz kiedys sasiadka przyszla z malym szczeniorkiem "boksera" a ona chciala sie rzucic. Problemem jest glownie stan zdrowia onki. Ona ma 14 lat i problemy z tylnimi lapami (dysplazja stawow bardzo zaawansowana oraz problemy neurologiczne). Ledwo chodzi bo juz jej sie lapy placza (prawdopodobnie do zimy bedzie trzeba podjac ta najgosza decyzje... Dlatego nie puszcze malej bo jak skoczy na onke i ja to zaboli to moze posunas sie z zebami bardzo daleko. A wtedy chociazby miala tylnie lapy ciagnac za soba to nie odpusci. A w kontakcie z innymi psami mala lubi skakac na nie (boksery sie bawia calym cialem, lubia sie obijac i taranowac).

Co do przydeptywania smyczy to wykorzystuje to bo tak najlatwiej jest zapanowac nad skakaniem. Ale zanim zalapie to wiele wody musi uplynac. ;)

Chce mala wyszkolic bez kolczatki taki sobie postawilam cel. A z pozwalaniem szarpania to byla przenosnia bo jestem zawsze konsekwentna w psim szkoleniu. ;)

Na chwile obecna nie puszcze malej ze smyczy bo skoro tak sie ekscytuje ludzmi ze ja nie istnieje to sie mija z celem. Pracujemy nad przywolaniem caly czas i w roznych sytuacjach ale dla niej obecnie swiat jest wazniejszy. Nie wymagam by prawie 4 miesieczne szczenie sie mnie sluchalo bo to jest zywiolowy, radosny, ciekawski bokser i tak jak na rase przystalo kochajacy ludzi ponad wszystko. Ale jestem taka, ze staram sie analizowac jej zachowania i starac sie przewidywac jak to dalej sie rozwinie. Szkolilam psa ze stwiedzonym adhd i wiem, ze musze juz teraz zaczac opanowywac jej ekscytacje ludzmi bo pozniej moze byc gorzej.

Nawet jak zostaje sama w domu (w weekendy staram sie ja zamykac tak na dwie godzinki ) to wlaczam kamere i analizuje jej zachowanie. Jak byla zamykana w pokoju to zaczynala podgryzac (na caly dom jej nie moge wypuscic bo wszelkie kable z akwa sa na wierzchu na razie), zdecydowalam sie na klatke i juz widze roznice bo jak zostaje sama w jakimkolwiek pomieszczeniu (nie jest zamknieta w klatce) to znacznie mniej interesuje sie podgryzaniem. Ale zaczynala takze wyc wiec wstawilam jej radio i juz nie probowala wyc nawet mniej "stekala". W klatce znacznie bardziej sie wycisza.

Link to comment
Share on other sites

Każdy szczeniak jest inny i każdy inaczej reaguje na inne rzeczy. Dobrze że mają wspaniałych właścicieli:cool3: i że chce nam się pracować z tymi "głupolkami". Serio, ja nas podziwiam bardzo. Paula wzięła szkieletka teraz ma paróweczke;) Ile osób by się zdecydowało na takie coś?
Ty się nie poddajesz tylko trenujesz tego żywioła małego a dużo osób już by mogło zrezygnować i by wyrosło niezrównoważone cuś. Ja też mam ADHD którego nikt nie chciał i przez ponad 2 lata było to to bezdomne. Majeczka w 8 miesiącu i dzielnie spaceruje ze swoim wodnomaniakiem:D
W ogóle dogomaniaczki z nas pełną gebą:loveu::multi:

Link to comment
Share on other sites

Bo najwazniejsze to wiedziec na co sie piszemy wybierajac starszego psa lub jakie ma predyspozycje dana rasa przy szczeniaku i starszaku. Ja wiedzialam co to "bokser" i z czym to sie je. :diabloti: Wiec nie ma placzu, lamentow czy mysli komu by podrzucic tego malego diabla. Szczerze mowiac to ciesze sie ze mamy nad czym pracowac. Bo to pikus w porownaniu z agresja "dominacyjna" czy lekliwoscia. Najwazniejsze ze mala pod kopula ma wszystko ok. :cool1: A moim zadaniem jest pomoc jej dorosnac bez popelniania bledow wychowawczych. Stad to walkowanie jej zachowania wobec ludzi. ;)

Dzis mala pokazala charakterek! Nawarczala na kotke jak ta chciala sprawdzic co Sintra ma w misce. Oczywiscie nie chwalilam jej za to ale nawet troche spodobala mi sie jej reakcja. Wolalabym by pozwolila kotce podejsc do miski ale i tak nie jest zle. Jak kotka podeszla to Sintra tak niby warczac niby piszczac starala sie odgonic kotke ale nawet nie wstala. Jak tak jeczaco powarkiwala to zaczela sie trzasc. I tu widze plus bo stara sie panowac nad emocjami i choc nigdy nie byla karcona przy misce to wiedziala ze robi zle (dla mnie to zachowanie daje taka jakby wskazowke jej przyszlych reakcji w kontaktach z innymi upierdliwymi psami. Bo to jej pierwsza reakcja na stresujaca dla niej sytuacje). Nie starala sie fizycznie jej odgonic a jedynie dzwiekowo dac do zrozumienia ze jej sie to nie podoba.
Miski z woda maja wspolne i tu nie ma zadnych problemow. Potrafia czasem pic razem z jednej mimo ze obok jest druga. Oczywiscie ja moge zabierac miske ile chce, moge w niej gmerac w nieskonczonosc a mloda odsuwa sie troszke do tylu i spokojnie czeka. Jak przyjada dzieciaki na wakacje to mlodej bede wpajac, ze dzieciaki tez maja do tego prawo a ona nie bedzie na tym stratna. ;) Niech sie uczy za mlodu bo w koncu male Franie chyba tez beda u nas w domu. Tak troszke zawialo teoriami "samcow alfa" ale mam to w nosie. Moj pies ma wiedziec, ze jak ktokolwiek wklada rece do jej miski to nie jest to zagrozenie a wrecz jest pozytywne bo zawsze cos zyska. Ja chce miec dzieci z calymi rekami (a jak wdadza sie we mnie to na bank beda wpychac lapska wszedzie).

Skoro kotka wyznacza jej granice to i Sintra ma do tego pelne prawo oczywiscie w granicach rozsadku. ;)

Edited by Franca81
Link to comment
Share on other sites

[quote name='Franca81']

Co do przydeptywania smyczy to wykorzystuje to bo tak najlatwiej jest zapanowac nad skakaniem. Ale zanim zalapie to wiele wody musi uplynac. ;) [/QUOTE]

Na skakanie pomaga ponoc wystawienie psu nogi tak żeby klatką się nadział na kolano. Rzecz jasna trzeba mieć obskakiwanego przygotowanego. Metoda szkoleniowa podobno rewelacja, u mnie się nie sprawdziła na tych psach które mnie obskakiwały. Może mam za miękkie kolana.

[quote name='Franca81'] Chce mala wyszkolic bez kolczatki taki sobie postawilam cel. A z pozwalaniem szarpania to byla przenosnia bo jestem zawsze konsekwentna w psim szkoleniu. ;)[/QUOTE]
:thumbs:
Da się. Tylko trzeba mieć konsekwencji dużoooo.
Wyszkól to będziemy opijać sukces ;)
Z tego co widuję boksery całkiem ładnie chodzą na smyczy. Naprawdę są takie cięzkie w szkoleniu?
Ja wiem ze radość jest ogromnaaaaaa i miłość do świata wielkaaaaa, ale aż tak źle jak podrosną?


Pomalutku, dojdziecie do wprawy. Szczegolnie że wiesz co robisz ;)
A z linką byś się bała puszczać? Widzę że niektórzy tak puszczają i potem w razie jakby nadeptują.
Myślisz że aż tak by straciła kontakt z rzeczywistością?

Ej... to wychodzi na to że Waldek nie jest takim znów cięzkim psem , puściliśmy go nieumiejętnie na hardcor i jeszcze go mamy :evil_lol:

Klatka pomaga. Ja już byłam pewna że on nam zniszczy cały dom, aż klatka go olśniła.

Za kotkę brawo. Ktoś musi tej arystokratycznej rasie wyznaczać granice...Wstyd gdyby uciekała przed kotem jak to niektóre wielkie potężne samce robią...:diabloti:

Link to comment
Share on other sites

Rozpraszaczem u bokserow jest ich zywiolowosc jesli mala by byla lasa na smakolyki to wtedy nie byloby problemu bo zrobilaby wszystko za smaczka. Ale az tak lasa nie jest. Pancia nadal obmysla strategie i jutro kupie jej aromatyczna prawdziwa kielbase (wykosztuje sie bo ona to z 35zl za kg ale roznica kolosalna). Moze na kielbase taka bedzie lepiej bo psich ciasteczek to jak jestesmy same to niebiansko chodzi przy nodze (w domu oczywiscie bo go zna) ale poza domem to z pyska jej wylatuja a ona nawet trgo nie zauwaza a zwykle to nawet nie reaguje jak jej dam nawet pod nos.


No ja mam nadzieje,cze bedziemy opijac. :drink1: innej opcji nie widze. ;)

Na lince bede puszczac tylko musze ja kupic. ;)

Edited by Franca81
Link to comment
Share on other sites

Ja lince nie ufam, próbowałam, nie pomogło, podobnie jak smaczki. Ale ja miałam ekstremalny poziom nieposłuszeństwa, więc możesz brać poprawkę na to co o tym piszę. Ja tylko zaproponuję jak najwięcej chodzenia bez smyczy. Do tego ja potrafiłam przez cały spacer się słówkiem do psa nie odezwać, skręcałam w najmniej oczekiwanym momencie. Pies uczy się pilnowania człowieka, że nie będzie informowany gdzie się właściciel udaje, pies musi wiedzieć, że ma za tobą podążać, nie będziesz na niego czekać .

Link to comment
Share on other sites

Jak będzie starsza to tak można robić ale na chwilę obecną mała będzie mieć mnie głęboko w d... :roll: Bez smyczy jej nie puszczę bo poleci do ludzi i zacznie po nich skakać. A ja bym się wkur... jakby mnie zaczął obskakiwać 15 kg szczeniak. Bym opier... i to równiutko za nieupilnowanie psa i zabrudzenie mi spodni. :eviltong:

Link to comment
Share on other sites

Ale tu nie chodzi o to, żebyś poszła do parku pełnego ludzi i wymuszała na niej bezwzględne skupienie na tobie. Zacznijcie od miejsc mało uczęszczanych przez ludzi, niech od początku uczy się podążania za tobą,. Stopniowo można przechodzić do bardziej zaludnionych miejsc, jak już będzie miała zakodowane w główce, że ma się pilnować, mieć na oku i nie oddalać. Dla mnie to podstawa jeśli chcesz, żeby olewała innych ludzi. Latając bez smyczy gdy zobaczysz innego człowieka możesz się odwrócić i odejść, bez wołania jej, na początku efektów nie będzie, wiem, że się boisz, że kogoś staranuje, ale lepiej zacząc póki nei waży tych 30 kg i np. ze znajomymi ćwiczyć.

Link to comment
Share on other sites

Ja rozumiem o co Tobie chodzi. ;) Po prostu mam dziś jakiś gorszy dzień i tak mi się napisało. U nas problemem jest też to, że nie mamy zbytnio niezaludnionych terenów w pobliżu pracy. A do domu wracamy zwykle koło 20 więc też nie ma zbytnio szans pójść gdzieś w las. Tym bardziej że u nas zwierzyny pełno (koty, lisy, dziki i bezdomne psy).

W czasie pracy też nie mogę się oddalać od firmy więc szalejemy przed firmą na trawce no ale co rusz klienci przyjeżdżają a gdybym ich zaczęła wciągać w szkolenie psa to by mi się po uszach od szefów oberwało. Więc szkolimy się na tyle ile możemy i w warunkach jakie mamy. ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='leónowa']Ja tylko zaproponuję jak najwięcej chodzenia bez smyczy. Do tego ja potrafiłam przez cały spacer się słówkiem do psa nie odezwać, skręcałam w najmniej oczekiwanym momencie. Pies uczy się pilnowania człowieka, że nie będzie informowany gdzie się właściciel udaje, pies musi wiedzieć, że ma za tobą podążać, nie będziesz na niego czekać .[/QUOTE]

O to to to. Dokładnie to samo robilismy.
Czasem trzeba psa nastraszyć, zniknąć. Szczenięta naprawdę się dobrze trzymają. Popróbuj. Wydaje mi się że im wcześniej zaczniesz uczyć takiej "samodzielności" tym wam łatwiej będzie. Z liną o tyle dobrze że możesz ją nadepnąć w momencie kiedy pies ci zaczyna się probować oddalić.

Skakanie na ludzi to jest problem, ale myślę że ci choć jeden obskoczony wybaczy.
W kazdym razie oduczaj.
A czy ktoś w domu jej tego nie nauczył?
Waldek też próbował na początku na nas skakać, ale kilka razy rąbnąl na plecy i dostał o pe er i mu przeszło.

Link to comment
Share on other sites

Nigdy jej na to nie pozwalaliśmy ona tak między innymi radość okazuje. Bo to ekspresyjna dziewczyna. :evil_lol:

No dobra, żeby nie było nakroiłam smakowitej kiełbasy i puściłam młodą na terenie firmy. I chowałam się za samochody. Jak byłyśmy same to szukała. Jak pojawił się pracownik to miała mnie w d.... :eviltong: Mogłam sobie iść do biura i wypić kawkę a ona by nie zauważyła. No ale będziemy tak robić codziennie, może w końcu coś jej w tym móżdżku się zmieni. Ale muszę uważać bo ona jeszcze wszystko do pyska bierze a u nas bardzo dużo małych metalowych kawałków leży i w firmie i przed nią - i to jest główny powód dlaczego cholernie boję się ją tu puszczać...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Franca81']Moze jeszcze wyjasnie dlaczego ten problem az tak znaczaco wyolbrzymiam. Przez sport mam od lat problemy z panewkami w rekach. A jej nagle wyskoki i szarpniecia sa czasem dla mnie baaaardzo bolesnie odczuwane. Jak mnie niespodziewanie szarpnela w piatek jak bylysmy na dworcu to do dzis mnie cholernie boli lewa reka bo mi cos "przeskoczylo" w stawie i naciska na nerwa ze az mam nerwobol do kciuka... A przestawic sie za cholere nie chce. Wiec musze uwazac i unikac niekontrolowanech szarpniec malej bo zapalenie panewki jest koszmarem. O ile wiem kiedy mala wyskoczy jestem w stanie sie przygotowac i wtedy moze sie na smyczy szarpac do woli ale jak zrobi wyskok w bok to juz moze nie byc tak wesolo.[/QUOTE]

A może spróbuj tak, że zaangażuj jakiegoś znajomego i z nim na początek trenujcie, że niby się spotykacie i on ma nie zwracać uwagi na psiaka dopóki ona nie usiądzie i się nie uspokoi, dopiero jak to zrobi to wtedy się nią zająć i tak w kółko dopóki nie załapie, że bardziej opłaca się być grzecznym i siedzieć na miejscu niż skakać?

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...