Jump to content
Dogomania

Mam kolczatkę, ale waham się jej użyć...


zen1atta

Recommended Posts

[quote name='GAJOS'][B]Znaczenie ma takie, że wprowadzamy nowe narzędzia na których uczymy psa chodzenia na luźnej smyczy[/B] - Najpierw jest korekta słowna, nastepnie szarpnięcie obrożą a dopiero w ostatnim momencie jest korekta kolcami. Po prostu jest to o tyle wygodne, że za 1 razem nawet jak pies się szarpnie znienacka to nie poczuje odrazu kolczatki. Z szelkami szczerze mówiąc nie wiem jak miałbym to zrobić - przypiąć kolce i szelki - i jak trzymać część smyczy odpowiadającej za kolce i część odpowiadającą za szelki tak zeby móc korygować szelkami nie ciągnąc za tę z kolcami? Ale odrazu napiszę, że mam słabą wyobraźnie :)[/QUOTE]
tylko, ze jak mam już kolce to na obroży nie robię korekty tylko od razu na kolcach, bo jak dla mnie to kolce założyć trzeba wtedy, kiedy opcja korekt bez kolców się nie sprawdza, więc skoro wiem, że głos i obroża zostaną zignorowane to od razu jest strzał z kolców, idealnie w miejsce i czas, a nie stopniowanie bodźców. na to był czas przed założeniem kolczatki.
a smycz sobie dzielisz mniej więcej tak, że masz dłuższą część po stronie kolczatki, krótszą po stronie szelek i na tej krótszej psa prowadzasz, a jak jest ku temu powód to działasz dłuższą częścią. to tak samo jak przy obroży, przecież tam też nie trzymasz smyczy równo tylko dłuższa część idzie do kolcy, krótsza do obroży, tylko że w tym wypadku masz wszystko bliżej siebie to aż takiej różnicy w długości nie ma.
a do tego wytłuszczonego to nie zgadzam się w ogóle, bo wychodzę z założenia, że pewne rzeczy można zmienić z miejsca, nie kojarząc tego jedynie z rodzajem uprzęży, jaką zwierzątko aktualnie nosi na sobie;)

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 90
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='zen1atta'][B]Beatrix, [/B]najpierw jest komenda slowna, jak pies jest gluchy, to [B]go przyciagam do siebie[/B] i pies jest na krotkiej smyczy, tak, zeby sam z siebie nie mogl zrobic czegokolwiek (w miedzyczasie jest siad, siada i czeka na reakcje drugiego psa). W przypadku zapachu trzymam go chwile w siadzie az ochlonie i mozemy isc spokojnie dalej - jak sie wroci, to powtarzamy do skutku. W przypadku psow jest roznie, bo nie wszyscy maja swoje na smyczy oraz potrafia je odwolac i nie wszyscy rozumieja, kiedy oddalamy sie w bok i czekamy az pies przejdzie obok. Kiedy inny pies nie przejawia zadnej checi do zabawy/zapoznania sie badz zostanie odwolany, to przejdziemy bez wiekszych problemow obok niego. Sek w tym, ze wystarczy kilka podbiegaczy pod rzad w tygodniu i pies sie zapomina - glupieje, musimy zaczynac wszystko od poczatku.[/QUOTE]
to mu szarpnij obrożą, jak ma Cię w czterech literach i jak zwróci na Ciebie uwagę to wtedy powtórz komendę słowną i pochwal, a następnie nagródź wykonanie. jak głuchnie to trzeba go sprowadzić na ziemię krótko i zwięźle, a nie przyciągać, jak on ma w głowie tylko obcego pieska czy coś tam innego;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zen1atta']
[B]Evel, [/B]chodzilismy i chodzimy, bo chwalimy sobie te metody. Kolczatka jest sprzeczna z zalozeniem, ale jesli mam wybrac bezpieczenstwo wyprowadzajacego (czyli np. mojej mamy) i wprowadzi ona poprawe zachowania psa na trwale, to jej uzyje. Jednoczesnie nie chce aby byla stosowana przez wyprowadzajacych pod moja nieobecnosc, bo moze byc naduzywana badz zle uzywana i zle to wplynie na zachowanie psa.[/QUOTE]

To umów się z raz z dobrym trenerem, który pokaże, jak ostudzić pieska i włączyć mózg z powrotem. Osobiście uważam, że nie da się wyszkolić i wychować każdego psa tylko szkoleniem pozytywnym, a skutki są właśnie takie, jak u Was - przy atrakcyjnym bodźcu mózg off.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zen1atta'][B]Aguja[/B], to nie jest problem szkoleniowca, bo de facto jestem za jego metodami, ale nie wtedy, kiedy warunki są niebezpieczne np. dla wyprowadzającego - przykład: uczymy się chodzenia na luźnej smyczy, pies ciągnie, ruszamy w innym kierunku - metoda jest ok ale nie wtedy, kiedy na chodniku jest sam lód. Ja z tym żyć mogę jakoś, ale studiuję zaocznie, więc w weekendy psa wyprowadza np. moja mama - i głównie dlatego chcę te szarpani wyelimonować jak najszybciej bądź zmniejszyc do totalnego minimum.
Nie wiem, może nie udało mi się zbyt trafnie opisać problemu - pies chodzi na luźnej smyczy i jest posluszny, chyba, że ma przed sobą (np. psa, którego właściciel nie odwoła lub koniecznie chce się przywitać :roll: a po takich perypetiach pies reaguje na kazdego napotkanego psa) bądź minął silny bodziec (np. interesujacy zapach). Poza tymi dwoma wystarczy korekta i pies jest na luźnej smyczy. Nie wymagam od niego chodzenia wyłącznie przy nodze, bo jakby nie patrzeć po mojej pracy - 9 godzin nieobecności - pies musi i chce się przede wszystkim załatwić.
Pies siedzi bite 9 godzin od poniedziałku do piątku sam w domu, więc się nie dziwię, że reaguje na SILNE bodźce. I o radzenie sobie z bardzo silnymi bodźcami mi w tym przypadku chodzi, bo może pozytywne szkolenie w takim przypadku to jednak za mało (chyba, że ma się bardzo dużo wolnego czasu) i trzeba użyć mniej przyjemnych dla psa metod - np. kolce. Z tego również powodu chcę używać kolców z szelkami na wymianę, ponieważ chcę zniechęcić psa do takiej reakcji na wspomniane bodźce.[/QUOTE]

Ale przecież w szkoleniu psa chodzi o to żeby w sytuacjach niebezpiecznych nas słuchał;) Ma słuchać i wykonywać polecenia, a obok może być nawet 10 psów. Jeśli martwisz się tym, że jak jakiś podbiegacz podleci z jazgotem i z niebezpiecznymi zamiarami to żadne kolce nie uspokoją Twojego psa, bo on się tylko broni. Dobrze jest nosić gaz pieprzowy i samemu odganiać natrętów.
Wspomniałam o szkoleniowcu, bo on i ty jesteście osobami, które najlepiej znają psa. Ty jesteś przewodnikiem psiaka a szkoleniowiec osobą, która uczy Cię pracy z psem. Dlatego ja bym się go spytała co sądzi o kolcach na Twoim psie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Aguja'] Jeśli martwisz się tym, że jak jakiś podbiegacz podleci z jazgotem i z niebezpiecznymi zamiarami to żadne kolce nie uspokoją Twojego psa, bo on się tylko broni. Dobrze jest nosić gaz pieprzowy i samemu odganiać natrętów. [/QUOTE]
Nie, żaden podbiegacz nie miał nigdy złych zamiarów - chciał się zapoznać/pobawić, dlatego był natrętny (gdyby którykolwiek był agresywny i właściciel byłby w zasięgu wzroku to miałby spore problemy). I nawet po odciągnięcia psa uwagi natrętniak się nie poddawał - dlatego zabawki, smaki, wszelakie interakcje z mojej strony straciły poniekad swój urok. W tym właśnie tkwi problem, bo metodyka sama w sobie przynosi efekty, ale niesterylne warunki ćwiczenia psują nasza prace i brak z mojej strony wystarczającego czasu wolnego również - bo wystarczyłoby rano i popołudniem unikać godzin szczytu.

[B]Evel[/B], powiem tak - pies jest młody (ma 11 miesięcy) i dopiero dojrzewa oraz dorasta. Jego zachowanie nie jest nienaganne (ba! mimo wszystko to bardzo posłuszny pies!), patrząc na fakt, że jest bardzo ciekawski, młody i żwawy mogłabym stwierdzić, że zachowuje się wręcz normalnie. Tak, wg mnie to naturalne, że pies chce powochąc coś bardzo interesującego/nowego bądź zapoznać się z obcym psem bądź przywitać znajomego. Z obserwacji i doświadczenia starsze psy są bardziej pasywne przy takich warunkach.Nie wiem, czy do końca rozumiesz mój problem. Wracam po pracy (minęło 9 godzin) psu chce się cholernie siku i kupę, ponadto jest pewnie znudzony - w jaki sposób chcesz mu właczyć mózg, kiedy nie załatwił swoich podstawowych potrzeb (jesli juz chcemy brnac w tym kierunku to teoria o potrzebach Maslowa sie tu klania)?
Albo ja wymagam od młodego zbyt wiele albo mam cwaniaka, który wie kiedy, gdzie i jak. Umówlimiśmy się z grupą psiarzy, coby pies codziennie miał kontakt z innymi i zabawę oraz umówiliśmy się na spacer z naszym "trenerem" aby przeanalizować zwyczajny spacer.

Edited by zen1atta
Link to comment
Share on other sites

Trzy rzeczy:
- Po pierwsze to, że ogarniesz psa i przestanie Cię szarpać do innych psów nie oznacza, że nie będzie tego robił z Twoją mamą czy koleżanką. Tak naprawdę to Twoja mama powinna ćwiczyć z psem, bo to z tym, jak piszesz, jest problem. Niestety bardzo często jest tak, że pies z każdym z domowników wychodzi na spacery inaczej. Jednego bardziej się słucha, innego olewa, a jeszcze innym poniewiera. Bo może. Tak więc warto to wziąć pod uwagę
- Dwa: Zamiana dotychczasowego ubranka jest bardzo przydatna. Np. jeżeli pies ciągnął na obroży, nowe szelki i od pierwszego spaceru rygor. Tu nie chodzi o to co lepsze, tylko czego pies jeszcze nie zna - łatwiej mu będzie wtedy przyswoić nowe zasady. Później, gdy załapie, można wrócić do obroży. Można i bez takich udziwnień, ale to często pomaga. Nie bez powodu np. zawodnicy psich sportów wprowadzając psy w tryb pracy zakładają im np. łańcuszek czy obrożę służącą tylko i wyłącznie do noszenia w czasie treningów. To wyrabia skojarzenia, rytuały są dla psów bardzo ważne.
- Trzy: to fajnie, że zauważyłaś, że Twojemu psu brakuje ruchu i nowych bodźców. Znudzony młody pies czekający z utęsknieniem na spacer zachowuje się tak jak opisujesz, nie ma w tym nic dziwnego. Trochę nie w porządku byłoby strzelać mu kolcami za to, że wreszcie chce zaspokoić swoje potrzeby. Tak jak piszesz, porządny spacer ze znajomymi, zabawy z przyjaznymi psami, a gdy będziesz już wracać wtedy dopiero wymaganie absolutnego posłuszeństwa i kolce, jeżeli mimo zaspokojonych potrzeb pies ma Cię po prostu w zadzie.

Link to comment
Share on other sites

No to rozumiesz psa, czy nie rozumiesz, masz problem, czy go nie masz, chcesz to zmienić, czy nie, szkolisz pozytywnie, czy na kolcach? Bo chyba się już pogubiłam :)

Zwłaszcza wracając do pierwszego postu:
[quote name='zen1atta']

1. Pies zobaczy innego psa. [B]Wtedy jest głuchy, nie reaguje na siad - na nic.[/B] Czeka, aż drugi pies się nieco zbliży i [B]wyrywa do przodu[/B]. Nie ma szans na spokojne przywitanie się. Kiedy drugi pies nas ominie, mój [B]ciągnie jak traktor [/B]do przodu żeby obwąchać wszystko dookoła.

2. Pies coś wyczuje - nie ma bata! Jak zaczyna ciągnąć jak traktor w danym kierunku to nigdy - powtarzam NIGDY! - tam nie idziemy. Zawracamy i idziemy w przeciwną stronę, bądź zawracamy, idziemy kilka kroków, po czym idziemy w danym kierunku (powtarzamy tyle razy aż pies podejdzie na luźnej smyczy).

Powtarzamy to od dobrych dwóch miesięcy i [B]zero poprawy[/B]. Pies jest [B]wylatany[/B], itd. Mamy [B]odpowiednie motywatory[/B], itd.[/QUOTE]

Więc sama widzisz, że gdzieś jest błąd. My nie widzimy Was na spacerze, więc możemy polegać tylko na Twoim opisie. Tak więc - Twój pies się słucha, czy nie?

Wracając na chwilę do potrzeb - mój pies, gdy wychodzimy na spacer nawet po paru godzinach samotności nie jest zwolniony z posłuszeństwa. Ty usprawiedliwiasz "bo młody, bo znudzony, bo coś tam" - OK, wolna wola. Być może wymagasz za dużo, każdy ma inne standardy. Tylko po co w takim razie te kolce...?

Prawie roczny pies to już nie jest mały papiś, który nie rozumie, czego się od niego wymaga. Pies jest po szkoleniu, zakładam - udanym, więc ma się słuchać. Jasne, nie jest automatem, ale jeśli Ty nie pozwalasz na coś, to pies nie ma prawa tego zrobić. Więc albo pies jest wychowany (co niekoniecznie jest tożsame z "wyszkolony") albo nie, albo jest posłuszny, albo nie, albo wykonuje komendy albo nie. Z mojej strony chyba tyle.

Link to comment
Share on other sites

Twoj pies moze reagowac inaczej, bo moze ma inny charakter. Charakter nie jest utrwalonym zachowaniem, daltego nie warto tu porownywac psa z psem. Pytasz po co kolce? Po to, zeby osoba wychodzaca z psem na spacer nie musiala pewnego dnia wyladowac na pogotowiu ze zlamaniem, bo pies pociagnal w kierunku silnego bodzca - albo zaczne nad tym pracowac, albo bede miec to gleboko i uznam, ze pies to po prostu pies, jak zapewne wiekszosc ludzi w przypadku pewnych zachowan od normy. Ja nad nimi staram sie pracowac i szukam jakiegos rozwiazania.
Nic nie usprawiedliwiam, staram sie zrozumiec poniekad zachowanie psa, ktory sie moze faktycznie nudzic i chce w jakis sposob zaspokoic swoje podstawowe potrzeby. A przez to staram sie rowniez poszukac mu zrodla zaspokojenia pewnych potrzeb w spokojnym i bezpiecznym miejscu na codzien. Biore pod uwage fakt, ze takie zachowanie moze wynikac rowniez z mojego bledu i poruszam ta kwestie bardziej w formie pytajacej.


Co do opisu problemu - ja z psem pracuje nad jego zachowaniem codziennie (rowniez wg zalecen z niekotrych wypowiedzi tutaj) i staram sie pod koniec kazdego dnia wyciagnac jakies wnioski. Czasami nasza wspolpraca zalezy rowniez od mojego samopoczucia, czasami moze moja obserwacja/opis sytuacji nie jest najdokladniejsza... Bardzo glupie byloby z mojej strony obserwowanie zachowania psa przez kilka miesiecy i nie podejmowania zadnych krokow w tym kierunku, aby dokladnie opisac problem, bo przez to by sie tylko utrwalao. Pies rowniez ma swoje lepsze i gorsze dni, bo w koncu to nie jest automat. Ja go nie usprawiedliwiam, po prostu wychodze z zalozenia, ze to jest wlasnie zywy organizm a nie maszynka do wykonywania polecen.


[QUOTE]Prawie roczny pies to już nie jest mały papiś, który nie rozumie, czego się od niego wymaga. Pies jest po szkoleniu, zakładam - udanym, więc ma się słuchać. Jasne, nie jest automatem, ale jeśli Ty nie pozwalasz na coś, to pies nie ma prawa tego zrobić. Więc albo pies jest wychowany (co niekoniecznie jest tożsame z "wyszkolony") albo nie, albo jest posłuszny, albo nie, albo wykonuje komendy albo nie.[/QUOTE]
Rozumiem, ze Twoj pies odkad nauczyl sie komendy "Waruj!", to waruje w kazdej sytuacji bez wczesniejszej konfrontacji badz cwiczenia w dosc podobnych warunkach? Raz odeszlas na 3 kroki od psa i Twoj pies waruje do tej pory nawet gdyby bylo trzesienie ziemi? Wybacz sarkazm, ale irytuja mnie lekko takie ogolnikowe regulki.


[B]Delph[/B], co do szarpania, ja po kazdym takim spacerze staram sie wypytywac o zachowanie psa. Co do wlaczeniu trybu pracy przez zmiane ubranka, to akurat moj pies sie bardziej sugeruje smycza niz wymina szelek na obroze, dlatego m.in. wyprowadzajacy chodza z nim na smyczy przeznaczona do szkolenia ;)

Edited by zen1atta
Link to comment
Share on other sites

[quote name='Beatrx']tylko, ze jak mam już kolce to na obroży nie robię korekty tylko od razu na kolcach, bo jak dla mnie to kolce założyć trzeba wtedy, kiedy opcja korekt bez kolców się nie sprawdza, więc skoro wiem, [B]że głos i obroża zostaną zignorowane to od razu jest strzał z kolców[/B], idealnie w miejsce i czas, a nie stopniowanie bodźców. na to był czas przed założeniem kolczatki.[/QUOTE]

OK, z tym że ten pies nie umie chodzić na luźnej smyczy czy to w szelach czy obroży (musi się nauczyć) - Jeżeli już ogarnie i będzie ładnie chodził i właścicelka zdecyduje się na jedno narzędzie (na kolce) to wtedy jest właśnie odpowiednie miejsce i czas na korekty - Szarpnie = Korekta, wtedy psu łatwiej zrozumieć co jest za co.

Po co w ogóle zakładać obroże i kolce? Skoro pies idący na luźnej smyczy nie czuje kolców, a korygowany jest tylko kolcami ?

[quote name='Delph']Trzy rzeczy:
[/QUOTE]

Zgadzam się z tym, podpisując się pod tym obiema rękami i 4 łapami mojego psa.

Poza tym ważny jest sposób wychodzenia : Pies czekający z utęsknieniem na spacer, nakręca się do granic możliwości, do tego człowiek który jeszcze bezsensu dolewa oliwy do ognia mówi 'chcccceeeesz na spaaaacreeeek, chcccccesz" pies "wbija się na obroty" to nie dziwne, że musi rozładować nie dość, że energie szczyla to jeszcze jest dodatkowo pobudzony przez człowieka, staje się głuchy na słowa i odporny na 3x słabsze korekty więc założenie mu kolców OD RAZU jest po prostu nie fair.

zen1atta, musisz już przed wyjściem z domu wyciszyć psa, dać mu przed wyjściem komendy typu siad, waruj, czekaj - otwierasz drzwi pies odrazu nie wyskakuje jak z procy tylko czeka te 20 czy 30 sekund, krok za drzwiami znowu siad, waruj, czekaj ... i tak kilka razy. Wtedy też uczy się Ciebie słuchać będąc pobudzonym, bo jeśli wyuczysz go że słucha się tylko "jak nie ma co robić' to tak jakby nie słuchał się w ogóle.

Edited by GAJOS
Link to comment
Share on other sites

[quote name='zen1atta']
Rozumiem, ze Twoj pies odkad nauczyl sie komendy "Waruj!", to waruje w kazdej sytuacji bez wczesniejszej konfrontacji badz cwiczenia w dosc podobnych warunkach? Raz odeszlas na 3 kroki od psa i Twoj pies waruje do tej pory nawet gdyby bylo trzesienie ziemi? [/QUOTE]

Dla mnie nauka polega właśnie na stopniowaniu bodźców, środowiska itd. Więc tak, jak pies, po tym całym procesie nauczy się, to gdy dostaje komendę to ją wykonuje. Nawet jak jakiś burek do niej podbiega czy drze mordę ku uciesze jego drugiego końca smyczy, wtedy mamy komendę "nie rusz" i choćby skały sra*y, to ma nie ruszać podbiegającego kundla. Ale nie osiągnęłam tego tylko i wyłącznie szkoleniem pozytywnym, choć nadal uważam je za bardzo pomocną formę częściowej pracy z psem, a Ty na mnie warczysz, nie wiem właściwie, czemu.

Dla mnie kwestia jest prosta. Jeśli pies Ciebie ignoruje to nie masz odpowiednich motywatorów albo siły przebicia do psiego mózgu. Przecież możecie wyjść na spacer, jeśli psu się bardzo chce to zazwyczaj załatwi swoje potrzeby w krótkim czasie od wyjścia, a potem idzie przy nodze do momentu, gdzie możesz go puścić czy tam dać mu więcej swobody. Jeśli ciągnie - korygujesz, wracasz, robisz w tył zwrot i idziesz gdzie indziej, przecież sama pisałaś, że to robisz. Jeśli wpada w stan "nic nie widzę, nic nie słyszę, bo PIESEK" to to wymaga korekty.

Swoją drogą, próbowałaś barowania?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evel']Dla mnie nauka polega właśnie na stopniowaniu bodźców, środowiska itd. Więc tak, jak pies, po tym całym procesie nauczy się, to gdy dostaje komendę to ją wykonuje. Nawet jak jakiś burek do niej podbiega czy drze mordę ku uciesze jego drugiego końca smyczy, wtedy mamy komendę "nie rusz" i choćby skały sra*y, to ma nie ruszać podbiegającego kundla. Ale nie osiągnęłam tego tylko i wyłącznie szkoleniem pozytywnym, choć nadal uważam je za bardzo pomocną formę częściowej pracy z psem, a Ty na mnie warczysz, nie wiem właściwie, czemu.

Dla mnie kwestia jest prosta. Jeśli pies Ciebie ignoruje to nie masz odpowiednich motywatorów albo siły przebicia do psiego mózgu. Przecież możecie wyjść na spacer, jeśli psu się bardzo chce to zazwyczaj załatwi swoje potrzeby w krótkim czasie od wyjścia, a potem idzie przy nodze do momentu, gdzie możesz go puścić czy tam dać mu więcej swobody. Jeśli ciągnie - korygujesz, wracasz, robisz w tył zwrot i idziesz gdzie indziej, przecież sama pisałaś, że to robisz. Jeśli wpada w stan "nic nie widzę, nic nie słyszę, bo PIESEK" to to wymaga korekty.

Swoją drogą, próbowałaś barowania?[/QUOTE]

Zgadzam się, pies ma wykonywać komendy bezwarunkowo, a nie tylko gdy mu się nudzi i chce dostać smakołyka.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='GAJOS']Po co w ogóle zakładać obroże i kolce? Skoro pies idący na luźnej smyczy nie czuje kolców, a korygowany jest tylko kolcami ?[/QUOTE]
bo kolce mają służyć do korekt złego zachowania, są narzędziem treningowym, a nie obrożą spacerową. idziesz sobie normalnie na obroży, czasem pieskowi zdarzy się ruszyć głową, coś powąchać kawałek dalej niż wąchał sekundę wcześniej, odejść kawałek dalej, ale nie ciągnąć i po co wtedy kolce? niepotrzebne, bo spokojnie można sobie z tym na obroży poradzić, a jak pies "sam się skoryguje" na kolcach to może to powodować u niego frustrację, bo okazuje się, że nie wolno niczego, jedynie iść tuż przy nodze, bo jak się zrobi cokolwiek innego to zaraz boli. a kolce założone tuż za uszami bolą, niezależnie czy szarpniesz czy lekko pociągniesz. dlatego nosi się zestaw obroża plus kolce, żeby w razie np. wyskoku do innego psa nasze zwierzątko skorygować kolcami, a nie trzymać go na nich non stop.

Link to comment
Share on other sites

a ja nadal mam wątpliwości z tymi kolcami... chyba jednak ten kantar bardziej mi się podoba, moje są nauczone w nim łazić (bo nie zakładam im nigdy kagańców na wiosce, tylko kantar - nie muszę potem na polach dźwigać kagańców) i nie zauważyłam, by kiedykolwiek korekta je bolała a jest bardzo skuteczna... pewnie kwestia przyzwyczajenia, ale mnie nie przekonują kolce... zanim nie odkryłam kantara wszystkie psy łaziły na zwykłych obrożach, ale zawsze na krótkiej smyczy... moim zdaniem jednak przy nauce spacerów najwazniejsza jest ta krótka smycz - reszta to tylko dodatki... moje już tak są nauczone łazić na krótko, że po każdym spacerze spodnie w okolicy kolan mam zawsze czarne od ich ocierania się, ale to mi pasuje... tak właśnie powinien iść pies na spacerze - od biegania ma pole...

Link to comment
Share on other sites

właśnie tak, dlatego ja preferuję kantary:p
choć znam opinie, że właściwie zastosowana kolczatka nie zadaje psu dużego bólu a tak zwany celny ból, punktowy i przez to jest bardziej skuteczna... nie wiem, sądzę że pies nauczy się na każdym narzędziu, kwestia właściciela - co woli zastosować...

Link to comment
Share on other sites

tylko, że kantar też nie jest super narzędziem, bo o ile kolczatka zadaje ból w momencie, jak jej używamy, to kantar działa non stop po założeniu, niezależnie czy pies robi coś złego czy nie. dlatego ja osobiście jestem za kolcami, nie kantarem.

Link to comment
Share on other sites

kantar zadziała jeśli pies pociągnie, w przeciwnym wypadku nie ma jak... moje psy idą tuż przy nodze, smycz wisi luźno, więc jej przypięcie do kantara w niczym psu nie przeszkadza... ja jestem zadowolona z tego narzędzia i psy chyba też... na polach kantary ściągam, jednego psa przypinam na flexi do obroży a drugi jest luzem... te 10 minut, które zajmuje nam dojście na wybieg mają iść przy nodze i tak też jest...
zgadzam się z jednym - kantar plus flexi (długa smycz) to pomyłka, tak samo jak kolczatka plus flexi (długa smycz)...
nie mam nic przeciwko rozsądnie użytej kolczatce, ale osobiście bałabym się zranienia psa, bo nie mam żadnego doświadczenia w jej używaniu... nie mówie jednak, że jest złym narzędziem...

Link to comment
Share on other sites

jak pies pociągnie to go kantar ściągnie, zaciśnie się na ryjku i owszem, ale po samym założeniu pies jest non stop w tym "karcącym" chwycie. wiem po moim, bo sprawiłam mu kiedyś kantar, żeby nie ciągnął, bo to takie super narzędzie polecane przez pozytywistów. i owszem, pies nie ciągnął tylko lazł za mną, łapa za łapą, z głową przy ziemi i patrzył się spode łba, a to jakoś nie wydało mi się odpowiednim rozwiązaniem, więc zaczęłam czytać na ten temat i już wiem, dlaczego kantar z rozbrykanego zwierzątka zrobił potulną owieczkę.
a żeby było ciekawiej, sama obroża założona tuż za uszami potrafi zdziałać cuda, no ale też nie w pozytywny sposób.

Link to comment
Share on other sites

nie mam takich doświadczeń - pies z dobrze dopasowanym kantarem nie jest w chwycie, nie większym niż pies w kagańcu - może szczekać, ziewać, pić... nie może się ociągać ani iść przodem, bo wtedy kantar się zaciśnie, to prawda, ale pies który wie jak to działa, szybko uczy się dostosowywać do tempa spaceru i nie ma z tym problemu... powiem więcej, jak jadę z psami na spacer rowerem w nowe miesce, to też przypinam je do kantarów i na elastycznej lince świetnie się to sprawdza... mam pewność, że nie zrobią skoku w bok a one wiedzą, że muszą pilnować tempa... nie mam z tym żadnego problemu...
po spacerze na pysku nie ma nawet śladu po kantarze - sierść się nie wyciera, ani nawet nie ugniata... dla mnie jest to bardzo przydatne urządzenie...

Link to comment
Share on other sites

jeśli Twoim psom to nie przeszkadza i działa to okej. mój z samym kantarem na pysku stał i się gapił z miną zbitego psa, a jak ja ruszyłam to człapał łapa za łapą, stąd ja kantarka nie polecam, bo on mi gasił psa samą obecnością na pysku.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Beatrx']bo kolce mają służyć do korekt złego zachowania, są narzędziem treningowym, a nie obrożą spacerową. idziesz sobie normalnie na obroży, czasem pieskowi zdarzy się ruszyć głową, coś powąchać kawałek dalej niż wąchał sekundę wcześniej, odejść kawałek dalej, ale nie ciągnąć i po co wtedy kolce? [/QUOTE]

Wystarczy popuścić smycz? Podejść tam gdzie pies wącha? I po kłopocie? Kolczatka jest wtedy luźna - nie kuje, nie sprawia bólu, nie jest korektą ?

Link to comment
Share on other sites

może to kwestia wprowadzenia zbyt późno? moje tak zareagowały na szelki - założyłam im je tej zimy, bo wymyśliłam, że zamiast trzymać na spacerze dwie smycze i ciągnąć sanki z dzieckiem, mogę to zlecić psom... za cholerę nie wiedziały, o co mi chodzi... nauczyły się, że jak coś ciągnie to trzeba się zatrzymać i nie chciały iść... do tego jeszcze miały wrażenie, że to dziecko je ciągnie, a one z dzieckiem jak z jajkiem, więc nie chciały i koniec... i tak runął mój plan...:placz:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='GAJOS']Wystarczy popuścić smycz? Podejść tam gdzie pies wącha? I po kłopocie? Kolczatka jest wtedy luźna - nie kuje, nie sprawia bólu, nie jest korektą ?[/QUOTE]
hmm... nie rozumiemy się. a jak się smycz skończy i nie ma co popuszczać? albo aktualnie nie chce się włazić na trawnik, gdzie psisko coś wącha? od tego mamy obrożę, żeby można było do niej podczepić smycz i na obroży się z psem komunikować. a kolce mamy od korekt, jak pies robi coś złego.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Tessi&Tola'][B]może to kwestia wprowadzenia zbyt późno[/B]? moje tak zareagowały na szelki - założyłam im je tej zimy, bo wymyśliłam, że zamiast trzymać na spacerze dwie smycze i ciągnąć sanki z dzieckiem, mogę to zlecić psom... za cholerę nie wiedziały, o co mi chodzi... nauczyły się, że jak coś ciągnie to trzeba się zatrzymać i nie chciały iść... do tego jeszcze miały wrażenie, że to dziecko je ciągnie, a one z dzieckiem jak z jajkiem, więc nie chciały i koniec... i tak runął mój plan...:placz:[/QUOTE]
trzeba było szelki przyczepić do sanek, złączyć razem za sobą a psy mieć na smyczy i prowadzić obok siebie, najpierw z pustymi sankami, żeby było lekko ciągnąć, nadać temu słowo np. pull, chwalić za to, a potem posadzić na sankach dziecko i dać tą samą komendę i chwalić za każdy krok.
a co do tego wytłuszczonego: nie sądzę, ze za późno, raczej nie nadaje się to po prostu do mojego psa, bo go kantar gasi, a nie tego oczekuję. pewnie z miesiąc chodzenia na kantarze na każdy spacer zobojętniłby mu go, no ale ja tego nie chcę, bo tak jak wcześniej mówiłam, wiem już czemu tak na niego działał i nie podoba mi się to.

Link to comment
Share on other sites

no pewnie tak trzeba było, ale się nie chciało bawić i się psy zraziło... na smyczy były, tylko dziecko nie bardzo chciało oddać sanki do nauki i od razu wskoczyło do karocy... może w przyszłym roku spróbuję jeszcze raz a w to lato nauczę je chodzenia w szelkach przy rowerze - przy wózku byłoby lepiej ale młoda z wózka już wyrosła, więc niestety...

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...