Jump to content
Dogomania

zen1atta

Members
  • Posts

    49
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by zen1atta

  1. [quote name='gerta']No właśnie nie chodzi o wykonywanie komend, ale o zmniejszenie ekscytacji, opanowanie emocji. Kolczatka jest potrzebna, jeśli nie zadziałają inne środki. A tu pies wychodzi nabuzowany na spacer - to raz. Siedzi sam w domu 9 godzin - a jest szczeniakiem, no podrostkiem - to dwa. Wyeliminujmy te dwa i wtedy popracujmy nad chodzeniem na smyczy. Moim zdaniem na 99% kolczatka się nie przyda. [/QUOTE] No oczywiscie, masz racje. Rzuce robote i bede przez caly dzien pracowac z psem. Zgadzam sie w 100%, ze kolczatka nie bedzie wtedy potrzebna. Tylko to jest abstrakcyjne podejscie do problemu, bo nijak sie ma do rzeczywistosci. Z psem juz dawno wychodzilaby codziennie sasiadka, bo oferowala pomoc, ale to starsza dama, wiec dla jej i psa bezpieczenstwa dopoki pies nie bedzie chodzil w 99% sytuacji na luznej smyczy, dopoty bedzie siedzial przez 9 godzin w domu (mieszkam sama, psem zajmuje sie moja mama lub kolezanka w weekendy, kiedy jestem na uczelnii). Co do petsittera - biorac pod uwage, ze za spacer zaplace ok. 10-20 zl (zeby sie przynajmniej dojazd zwrocil), to miesiecznie wychodziloby 300-600 zl. Na to mnie po prostu nie stac. Gdyby nie ten fakt, pies juz dawno wychodzilby z taka osoba na spacer. Wbrew Twoim pozorom, mimo uzywania tej strasznej kolczatki, interesuje sie najpierw tymi pozytywniejszymi rozwiazaniami. Co do powrotu do domu po pracy, ja sie z psem nawet nie witam. Wchodze, robie maly obchod. Sprawdzam czy nic nie jest zdemolowane, czy pies sie nie zalatwil, bo rozumiem, ze 9 godzin to duzo i nie robie psu afery z tego powodu (moze dwa razy w miesiacu musze cos sprzatnac), rzuce neutralna pochwale "dobry pies". Nie zakladam psu kolczatki na spacerze zaraz po pracy, jedynie podpinam drugi koniec smyczy do obrozy, bo po "efekcie" kolczatki pies reaguje podobnie na korrekte na obrozy.
  2. [quote name='gerta'] Prosta rzecz, jak siad przed drzwiami może pomóc, pod warunkiem, że osoba wychodząca z psem potrafi zauważyć, w którym momencie z psa "schodzi powietrze". Ale powiem szczerze, że niewiele znam takich osób. Za to sporo takich, które mówią o tym, że siad pod drzwiami nie pomaga ich psom opanować emocji... Ot, po prostu dlatego, że pies siedzi w wysokim pobudzeniu, w środku aż buzuje.[/QUOTE] Ok, przed wyjsciem do pracy. A po powrocie? Pies siedzi 9 godzin sam w domu, wiec ekscytuje sie sama obecnoscia ze mna. Cholernie chce sie zalatwic. Ile mam z nim cwiczyc te wyciszenie przed wyjsciem w takiej sytuacji? I czy to przypadkiem nie jest brutalne, kazac psu siedziec, wykonywac cwiczenia, kiedy cholernie cisnie go na pecherz?
  3. [quote name='gerta']Dwa takie bodźce można doskonale wykorzystać w charakterze nagród za ładne chodzenie na smyczy. Fakt, że po podejściu do inneog psa [B]na luźnej smyczy [/B]nagrodą będzie możliwość zabawy z nim jest doskonałą motywacją do wykonania tego ćwiczenia. (...) Pies to nie maszyna - żeby grzecznie chodził na smyczy trzeba go tego nauczyć i [B]zaspokoić jego potrzeby[/B].[/QUOTE] Poprosze - nie czytaj pobieznie, bo nie chce w kolko pisac o tym samym. Nie mam mozliwosci nagradzac psa zabawa z innym psem, poniewaz inny pies sam podbiegnie do mojego - w tym wlasnie problem. Spokojne przywiatanie sie, oczekiwanie na komende po spuszczeniu ze smyczy aby sie pobawic pies mial juz za soba. Co do zaspakajania podstawowych potrzeb - dlatego m.in. chodze z nim na 2m smyczy, zeby mogl sie spokojnie zalatwic, powachac, itd., o czym bylo juz wspomniane nawiazujac do rozmowy o kantarze w polaczeniu z krotka smycza. Pies ma generalnie codziennie kontakt z innymi psami, bo nie widze problemu, zeby go spuscic ze smyczy (po siad, czekaj, w miedzyczasie zwolnieniu ze smyczy i rownoczesnie zwolnienie z komendy, bo jak nie, to idziemy dalej), kiedy drugi pies jest w miare wychowany. Ma problem, kiedy trafi "swoj na swojego", czyli kiedy drugi pies jest dosc "elektryczny" i potrafi wyrwac w dluga, wtedy moj za nim i zanim pies sie zorientuje, ze sie za daleko oddalil, moze byc juz na ulicy, co jest dla mnie z jasnych powodow czarnym scenariuszem, wiec unikam zabawy z takimi psami.
  4. Nie inaczej, [B]asia_kasia[/B], i my rowniez mamy sie glownie wyciszac. To tez cwiczymy praktycznie codziennie Przyklady: idzie ciekawa osoba dla psa, natezony ruch uliczny, jakis oglos dziwny/halas, dziwne otoczenie, itd. i pies kiedy jest nadmiernie pobudzony ma usiasc (nie zawsze siada, ale przynajmniej stoi w miejscu) i siedzimy/soimy az mu przejdzie. Podczas zwyklego spaceru mozemy to powtarzac 2-10 razy i powtarzamy, bo kolce tu nie pomoga w zaden sposob (przy halasie i ciagnieciu do siebie/w kierunku spaceru pies sie zapiera i BOI isc w ktorymkolwiek kierunku - testowane na obrozy/szelkach). Udalo nam sie np. wycwiczyc przy pasach dla pieszych, ze pies przed nimi siada i czeka na komende "idziemy". Dlatego w takim przypadku nigdy nie uzywam kolcow. Kolce sa po to, zeby pies zrozumial, ze przez ciagniecie nie dotrze pod zadnym warunkiem do innego psa/silnego zapachu bez mojego pozwolenia - bo tych bodzcow nie wyeliminuje z mojego srodowiska na codzien (wiec stopniowanie bodzcow jest bez sensu). Dlugiej linki tez nie uzywamy - smycz 2m jest glownie po to, zeby pies mogl wejsc spokojnie na trawnik i sie zalatwic, bo nie potrafi zalatwic sie po prostu "gdzies" - musi miec warunki na kupke, np. krzaczory. Oczywiscie po ominieciu terenu do zalatwienia sie smycz skracam do 1m.
  5. [quote name='GAJOS']Stąd też musisz wprowadzać stopniowanie bodźców.[/QUOTE] OK, tylko że na niektóre bodźce nie mam żadnego wpływu, chyba że wyjadę z psem na dłuższy czas w odizolowane i sterylne miejsce, co jest dość nierealne, stąd też chęć wprowadzenia innego środka szkoleniowego. Że kolczatka nie jest złotym środkiem i nie rozwiąże moje problemy w trzy sekundy, to również jest dla mnie dość jasne. Jeszcze raz podkreślę - ja mogę z psem ćwiczyć do "usranego" skutku, ale niestety musi z nim co jakiś czas wyjść ktoś inny. I nie wyobrażam sobie sytuacji, kiedy przez stopniowe wprowadzanie bodźców przez zachowanie psa nagle ktoś ma problemy zdrowotne. Teraz jest sucho, więc problem jakby nie jest aktualny, bo nawet ta druga osoba sobie poradzi z ciągnącym psem. Problem jest wtedy, kiedy jest ślisko i nawet bez jakiegokolwiek szarpnięcia można przydzwonić zębami o podłogę. I stąd właśnie chęc wyeliminowania takiego zachowania, żeby pies także w przyszłości nie musiał nosić takich narzędzi na większą skalę. A ja jej nawet codziennie nie musze używać, jedynie wtedy, kiedy pies znowu zgłupieje i zaczynamy od początku - żeby cały proces nieco przyśpieszyć. Czyli na szelkach/obroży wykonujemy standardowo nasze ćwiczenia na jednej części smyczy, a jak nie, no to kolce na drugiej części smyczy. Jak pies znowu zacznie zachowywać się normalnie, to możemy schować kolce i przypiąc drugą część do obroży (szarpnie go za szyję, więc skojarzy z kolcami, ale nie będzie go bolało). Jak już pies naprawdę będzie perfekcyjnie chodził, to smycz będzie przypięta tylko do szelek. Takie jest przynajmniej moje założenie i plan realizacji.
  6. [quote name='evel'](...), a Ty na mnie warczysz, nie wiem właściwie, czemu. [/QUOTE] Przepraszam, nie chcialam, zebys to tak odebrala. Sek w tym, jak sama stwierdzilas, chodzi o stopniowanie danego cwiczenia. Czyli najpierw np. w domu, potem na zewnatrz, potem na zewnatrz z innymi psami, itd. Problem polega na tym, ze wychodzac z psem nie jestem w stanie wprowadzic niektorych rzeczy stopniowo, poniewaz podczas spaceru podbiegnie do nas inny pies, ktory jest nieodwolalny przez wlasciciela (przy zapachu? np. ktos wyrzuci cos dobrego przez okno na trawnik przed klatka, zeby dokarmic bezdomne koty, ktos sie wyrzyga po sobotnich balach, itd., pewnie tez mocz interesujacego psa :roll: na szczescie pies nauczyl sie, ze ma tego nie zjadac) Nauka chodzenia przy nodze przy silnych bodzcach badz spokojnego przywitania idzie z tego powodu poniekad w las. Kiedy wchodze z psem przed i po pracy, wychodza ze swoimi tez inni ludzie. Co z tego, ze bedziemy uczyli sie danej komendy w terenie po 22, 23, kiedy nikogo praktycznie nie ma, skoro spacer wczesniej podbiegacz pokazal psu, ze moze powachac sie z kazdym psem. Mielismy krotki okres, kiedy nie spotkalismy podbiegaczy i moj pies przy widoku innego psa byl psem skupionym na przewodniku. Pies mial na chwile usiasc, po czym w nagrode bawilismy sie - pies komletnie zapomnial o tym drugim psie i kontynuowalismy nasz spacer. Potem pies potrafil wysiedziec i przeczekac bez reakcji, az pies nas minie, po czym zabawka zostala mu rzucana. Pies potrafil tez przejsc obok innego psa na komende przy nodze, wpatrujac sie we mnie i nie zwracajac na cokolwiek uwagi. Potem na spacerze trafila nam sie namolna suczka (badz w tygodniu kilka takich akcji pod rzad - nie pamietam), ktorej wlasciciel nie potrafil odwolac i pies znowu stal sie nieposluszny w bliskim kontakcie.
  7. Twoj pies moze reagowac inaczej, bo moze ma inny charakter. Charakter nie jest utrwalonym zachowaniem, daltego nie warto tu porownywac psa z psem. Pytasz po co kolce? Po to, zeby osoba wychodzaca z psem na spacer nie musiala pewnego dnia wyladowac na pogotowiu ze zlamaniem, bo pies pociagnal w kierunku silnego bodzca - albo zaczne nad tym pracowac, albo bede miec to gleboko i uznam, ze pies to po prostu pies, jak zapewne wiekszosc ludzi w przypadku pewnych zachowan od normy. Ja nad nimi staram sie pracowac i szukam jakiegos rozwiazania. Nic nie usprawiedliwiam, staram sie zrozumiec poniekad zachowanie psa, ktory sie moze faktycznie nudzic i chce w jakis sposob zaspokoic swoje podstawowe potrzeby. A przez to staram sie rowniez poszukac mu zrodla zaspokojenia pewnych potrzeb w spokojnym i bezpiecznym miejscu na codzien. Biore pod uwage fakt, ze takie zachowanie moze wynikac rowniez z mojego bledu i poruszam ta kwestie bardziej w formie pytajacej. Co do opisu problemu - ja z psem pracuje nad jego zachowaniem codziennie (rowniez wg zalecen z niekotrych wypowiedzi tutaj) i staram sie pod koniec kazdego dnia wyciagnac jakies wnioski. Czasami nasza wspolpraca zalezy rowniez od mojego samopoczucia, czasami moze moja obserwacja/opis sytuacji nie jest najdokladniejsza... Bardzo glupie byloby z mojej strony obserwowanie zachowania psa przez kilka miesiecy i nie podejmowania zadnych krokow w tym kierunku, aby dokladnie opisac problem, bo przez to by sie tylko utrwalao. Pies rowniez ma swoje lepsze i gorsze dni, bo w koncu to nie jest automat. Ja go nie usprawiedliwiam, po prostu wychodze z zalozenia, ze to jest wlasnie zywy organizm a nie maszynka do wykonywania polecen. [QUOTE]Prawie roczny pies to już nie jest mały papiś, który nie rozumie, czego się od niego wymaga. Pies jest po szkoleniu, zakładam - udanym, więc ma się słuchać. Jasne, nie jest automatem, ale jeśli Ty nie pozwalasz na coś, to pies nie ma prawa tego zrobić. Więc albo pies jest wychowany (co niekoniecznie jest tożsame z "wyszkolony") albo nie, albo jest posłuszny, albo nie, albo wykonuje komendy albo nie.[/QUOTE] Rozumiem, ze Twoj pies odkad nauczyl sie komendy "Waruj!", to waruje w kazdej sytuacji bez wczesniejszej konfrontacji badz cwiczenia w dosc podobnych warunkach? Raz odeszlas na 3 kroki od psa i Twoj pies waruje do tej pory nawet gdyby bylo trzesienie ziemi? Wybacz sarkazm, ale irytuja mnie lekko takie ogolnikowe regulki. [B]Delph[/B], co do szarpania, ja po kazdym takim spacerze staram sie wypytywac o zachowanie psa. Co do wlaczeniu trybu pracy przez zmiane ubranka, to akurat moj pies sie bardziej sugeruje smycza niz wymina szelek na obroze, dlatego m.in. wyprowadzajacy chodza z nim na smyczy przeznaczona do szkolenia ;)
  8. [quote name='Aguja'] Jeśli martwisz się tym, że jak jakiś podbiegacz podleci z jazgotem i z niebezpiecznymi zamiarami to żadne kolce nie uspokoją Twojego psa, bo on się tylko broni. Dobrze jest nosić gaz pieprzowy i samemu odganiać natrętów. [/QUOTE] Nie, żaden podbiegacz nie miał nigdy złych zamiarów - chciał się zapoznać/pobawić, dlatego był natrętny (gdyby którykolwiek był agresywny i właściciel byłby w zasięgu wzroku to miałby spore problemy). I nawet po odciągnięcia psa uwagi natrętniak się nie poddawał - dlatego zabawki, smaki, wszelakie interakcje z mojej strony straciły poniekad swój urok. W tym właśnie tkwi problem, bo metodyka sama w sobie przynosi efekty, ale niesterylne warunki ćwiczenia psują nasza prace i brak z mojej strony wystarczającego czasu wolnego również - bo wystarczyłoby rano i popołudniem unikać godzin szczytu. [B]Evel[/B], powiem tak - pies jest młody (ma 11 miesięcy) i dopiero dojrzewa oraz dorasta. Jego zachowanie nie jest nienaganne (ba! mimo wszystko to bardzo posłuszny pies!), patrząc na fakt, że jest bardzo ciekawski, młody i żwawy mogłabym stwierdzić, że zachowuje się wręcz normalnie. Tak, wg mnie to naturalne, że pies chce powochąc coś bardzo interesującego/nowego bądź zapoznać się z obcym psem bądź przywitać znajomego. Z obserwacji i doświadczenia starsze psy są bardziej pasywne przy takich warunkach.Nie wiem, czy do końca rozumiesz mój problem. Wracam po pracy (minęło 9 godzin) psu chce się cholernie siku i kupę, ponadto jest pewnie znudzony - w jaki sposób chcesz mu właczyć mózg, kiedy nie załatwił swoich podstawowych potrzeb (jesli juz chcemy brnac w tym kierunku to teoria o potrzebach Maslowa sie tu klania)? Albo ja wymagam od młodego zbyt wiele albo mam cwaniaka, który wie kiedy, gdzie i jak. Umówlimiśmy się z grupą psiarzy, coby pies codziennie miał kontakt z innymi i zabawę oraz umówiliśmy się na spacer z naszym "trenerem" aby przeanalizować zwyczajny spacer.
  9. [quote name='GAJOS'] A co do stwierdzenia o instynktownym ciąganiu w szelkach, po prostu chodzi o to, że słabiej można kontrolować psa w szelach bo wtedy ciągnie całym ciałem, a w obroży czy kolcach jednak coś go dusi zresztą gdyby na psa autorki szelki działały tak leczniczo to nie byłoby tego wątku. Na obroży pewnie wyrobił sobie nawyk meeega szarpania, a na szelkach też szarpie, tyle, że słabiej. Więc trzeba zacząć od początku.[/QUOTE] Przy wymienionych bodzcach pies ciagnalby na tym i na tym. Pies raz przegryzl swoje stare szelki, wiec w ramach czekania na nowe, chodzlismy na obrozy. O ile pies na szelkach chodzil na luznej smyczy, o tyle na obrozy (bez jakichkolwiek bodzcow) napieral czesto do przodu. Zreszta na samym poczatku chodzilismy tylko na obrozy i wprowadzenie szelek weliminowalo owe napieranie. Co do szelek i kolcow, my mamy dwie smycze, wiec ta krotsza moglaby byc podpieta do szelek, a ta dluzsza do kolcow. Ja chwytam (uzywajac jednej smyczy) na szelkach smycz kilka centymetrow blizej od jej srodka przy szelkach i w przyadku braku reakcji lapie za druga polowe przypieta do kolcow
  10. [B]Beatrix, [/B]najpierw jest komenda slowna, jak pies jest gluchy, to go przyciagam do siebie i pies jest na krotkiej smyczy, tak, zeby sam z siebie nie mogl zrobic czegokolwiek (w miedzyczasie jest siad, siada i czeka na reakcje drugiego psa). W przypadku zapachu trzymam go chwile w siadzie az ochlonie i mozemy isc spokojnie dalej - jak sie wroci, to powtarzamy do skutku. W przypadku psow jest roznie, bo nie wszyscy maja swoje na smyczy oraz potrafia je odwolac i nie wszyscy rozumieja, kiedy oddalamy sie w bok i czekamy az pies przejdzie obok. Kiedy inny pies nie przejawia zadnej checi do zabawy/zapoznania sie badz zostanie odwolany, to przejdziemy bez wiekszych problemow obok niego. Sek w tym, ze wystarczy kilka podbiegaczy pod rzad w tygodniu i pies sie zapomina - glupieje, musimy zaczynac wszystko od poczatku. [B]Evel, [/B]chodzilismy i chodzimy, bo chwalimy sobie te metody. Kolczatka jest sprzeczna z zalozeniem, ale jesli mam wybrac bezpieczenstwo wyprowadzajacego (czyli np. mojej mamy) i wprowadzi ona poprawe zachowania psa na trwale, to jej uzyje. Jednoczesnie nie chce aby byla stosowana przez wyprowadzajacych pod moja nieobecnosc, bo moze byc naduzywana badz zle uzywana i zle to wplynie na zachowanie psa.
  11. [B]Aguja[/B], to nie jest problem szkoleniowca, bo de facto jestem za jego metodami, ale nie wtedy, kiedy warunki są niebezpieczne np. dla wyprowadzającego - przykład: uczymy się chodzenia na luźnej smyczy, pies ciągnie, ruszamy w innym kierunku - metoda jest ok ale nie wtedy, kiedy na chodniku jest sam lód. Ja z tym żyć mogę jakoś, ale studiuję zaocznie, więc w weekendy psa wyprowadza np. moja mama - i głównie dlatego chcę te szarpani wyelimonować jak najszybciej bądź zmniejszyc do totalnego minimum. Nie wiem, może nie udało mi się zbyt trafnie opisać problemu - pies chodzi na luźnej smyczy i jest posluszny, chyba, że ma przed sobą (np. psa, którego właściciel nie odwoła lub koniecznie chce się przywitać :roll: a po takich perypetiach pies reaguje na kazdego napotkanego psa) bądź minął silny bodziec (np. interesujacy zapach). Poza tymi dwoma wystarczy korekta i pies jest na luźnej smyczy. Nie wymagam od niego chodzenia wyłącznie przy nodze, bo jakby nie patrzeć po mojej pracy - 9 godzin nieobecności - pies musi i chce się przede wszystkim załatwić. Pies siedzi bite 9 godzin od poniedziałku do piątku sam w domu, więc się nie dziwię, że reaguje na SILNE bodźce. I o radzenie sobie z bardzo silnymi bodźcami mi w tym przypadku chodzi, bo może pozytywne szkolenie w takim przypadku to jednak za mało (chyba, że ma się bardzo dużo wolnego czasu) i trzeba użyć mniej przyjemnych dla psa metod - np. kolce. Z tego również powodu chcę używać kolców z szelkami na wymianę, ponieważ chcę zniechęcić psa do takiej reakcji na wspomniane bodźce. [B]Beatrix[/B], mój pies reaguje podobnie - mniej ciągnie na szelkach niż obroży. Na obroży napiera do przodu, aż charczy, itd. Na szelkach mu swobodniej. Przy czym dopiero teraz jak coś go ciągnie za szyję, to kojarzy to z kolcami i przestaje.
  12. Evel, pies od swojego 3-ciego miesiąca chodzi na szkolenie, więc termin motywacji nie jest nam obcy. Mamy zabawki, mamy dobre smaki, również pies jest wylewnie chwalony. Mamy też piłkę na sznurku w ramach wcześniejszych porad Beatrix. To jest kundel, jego mama jest w ONkowatym typie. Pies nie jest kastratem, bo nie ma jeszcze nawet 12 miesięcy i jeśli kastracja byłaby wskazana przez negatywne zachowanie, to raczej zgodzilibyśmy się na taki zabieg w okolicach 18 miesiąca. Jednak pies jest w kontaktach z innymi psami bezproblemowy, bo miał odpowiednią socjalizację. Nigdy nie poleciał z zębami na innego psa. Poza tym jest dość nadpobudliwy i dość intensywnie reaguje na bodźce zewnętrzne - np. hałas. Ponieważ po kastracji pies traci poniekąd swój zapach i przez to staje się mniej pewny siebie nie garniemy się w kierunku kastracji, ponieważ pies bywa m.in. bojaźliwy. To nie jest tak, że my nic nie robimy, pracujemy codziennie po mojej pracy 2-3h z czego 1,5h na zewnątrz. Starałam się przez długi okres wyeliminować te dwa problemy na spacerze i pies generalnie jest wybiórczo posłuszny. Nienagannie chodzi po kompletnym wylataniu się, tzn. kiedy jest bardzo zmęczony fizycznie. Jednak łatwo sobie wyobrazić, że poranny spacer nie może trwać trwa 1,5 godziny. Dla psa byłby to fenomenalny układ, ale zostańmy realistami - to jest ponad moje siły fizyczne. Nie jestem w stanie też na te krótsze spacery brać ze sobą calego szkoleniowego asortymentu, bo nie będę się tu oszukiwać, wolę sobie te 30 minut dłużej pospać. [QUOTE]Ostatnio miałam okazję wychodzić z ONką, którą bardzo jarają inne psy - jasne komunikaty, super chwalenie za posłuszeństwo, ostre korekty za fikanie i była poprawa, pies przestał tańczyć na smyczy.[/QUOTE] To u mnie raczej nie zadziała. Bo są inni właściciele, którzy nie prowadzą swoich psów na smyczy i te generalnie psują naszą pracę i wg mnie poniekąd doprowadzają do wybiórczego traktowania komend przez mojego psa (uwagi w kierunku, ze sobie nie zycze, aby pies podlatywal do mojego jest jak walka z wiatrakami). Spotykam przewodników z psami, którzy kooperują z nami w spokojnym przywitaniu się. Zresztą mijanki wśród psów ćwiczymy również zawsze na szkoleniu. Nie wiem, jakby to ująć w słowa, ale pies po prostu rozróżnia w międzyczasie ustawkę od spontanu. Pies ma bardzo żwawy charakter, szybko się nakręca i nawet jeśli posadzę psa kilka dobrych metrów przed podbiegaczem i każę mu zostać, a ten drugi nas nie ominie i zechce się przywitać/prowokować to pies się szybko pobudza, bo taki ma charakter/temperament. Z kolczatką na dzien dzisiejszy pracujemy tak, że używamy jej na porannym spacerze (lub przynajmniej jednym krotkim dziennie). Na kolejnych pies jest na obroży i na pociągnięcie/szarpnięcie reaguje podobnie jak na kolcach w powyzej wymienionych momentach*. * wyjatek to zbyt nadpobudliwy bodziec, typu podbiegacz niedajacy nam po paru probach spokoju :roll:
  13. Tak, jak wspominałam, na komendę pies potrafi chodzić przy nodze, która konczy się pochwałą i smakiem. Zaraz powrót do komendy i chodzenie na dłuższym dystansie od poprzedniego... pochwała, nagroda. Pies to potrafi, a jak się zapomni, wystarczy upomnienie w postaci imienia+komenda i pies znowu idzie przy nodze. Nie jest to naturalne chodzenie, pies wpatruje się we mnie... przypomina bardziej chodzenie jak przy nodze jak w obedience. Wyjątek - pies bądź inny silny bodziec... Generalnie zanim użyje kolczatki boję się dwóch rzeczy: 1. zniechęcę psa do współpracy. 2. zniechęcę psa do innych psów - stanie się wobec nich agresywny, bo skojarzy je z efektem kolczatki. Cóż...wypróbujemy tylko i wyłacznie na krótkich spacerach i albo cofniemy się w tył, albo przyniesie to jakiś pozytywny efekt...
  14. [quote name='Tessi&Tola']Każde szarpnięcie skutkuje przywołaniem psa (może być przyciągnięciem, jeśli nie słucha) i i usadzeniem go na zadku na kilkanaście sekund. Potem komenda ruszamy i wybór przeciwnego kierunku niż go zainteresował. W końcu zajarzy, że takie akcje nie kończą się dla niego atrakcyjnie.:p[/QUOTE] W tym właśnie problem. Każde napięcie smyczy skutkuje u mnie zatrzymaniem się w miejscu bądź zmianą kierunku. Przy zatrzymaniu pies ma wrócić i usiąść przy nodze. On to robi... pod warunkiem, że nie pojawią się rozproszenia w podanych punktach - wtedy róbta co chceta, ja mam cię w dupie. Ćwiczymy to od dobrych dwóch/trzech miesięcy w lekkich lub większych rozproszeniach typu ruch uliczny, obcy ludzie, itd., żadnych utrwalonych efektów. Czasami usiądzie przy nodze i zaczeka, aż inny pies go minie... ale to sporadycznie... No i po ominięciu czesto prze do przodu jak ciągnik by obwąchać teren po psie. Oczywiście jak coś wyczuję to zmiana kierunku i do przodu, bądź w tą, w tamtą do skutku... A co do śliskiego podłoża... w sumie zima się kończy, ale chcę to wyeliminować głównie dlatego, że mam zjazdy studenckie w weekendy i z psem wychodzi koleżanka lub moja mama. Nie wiem, może to ze mną jest coś nie tak? Może to normalne u 11-miesięcznego psa i ja po prostu widziwiam? Ale kurde, ćwiczymy praktycznie codziennie i zero efektów... to mnie wkurza...
  15. Zapewne. My używamy albo 1,5m smyczy z amortyzatorem (po rozciągnięciu ok 2m) albo 2m przepinanej. Skrócić mu raczej nie mogę, bo wąchanie, itp., to w końcu część naszego spaceru przed i po pracy. Niestety na osiedlu niezbyt mogę puścić psa ze smyczy... Nadrabiamy to oczywiście i idziemy codzienne w bezludne miejsca.
  16. Mój pies, gdy coś wyczuje, itp., potrafi wyrwać w danym kierunku znienacka - raz mnie wywalił na śniegu. Ma raptem ponad 20kg... wspominam, aby podkreślić te "znienacka". W przeciwna stone do kierunku spaceru, bo pewnie cos ominal :roll: Kantar przekręca głowę psa i nie chcę, żeby przy takim wyrwaniu coś mu się stało, dlatego jestem bardziej ku kolczatce.
  17. Witam, otóż mam problem z psem, który bywa dość uparty. Ale generalnie - pies chodzi na luźnej smyczy na szelkach (na obroży parł do przodu, charczał, itd., więc zmieniliśmy obrożę na szelki i zauważyliśmy poprawę). Smycz jest zazwyczaj w luzna, czasem lekko napięta - pies nie ciągnie. Pies jest chwalony, nagradzany, na komendę idzie przy nodze. Problem pojawia się gdy: 1. Pies zobaczy innego psa. Wtedy jest głuchy, nie reaguje na siad - na nic. Czeka, aż drugi pies się nieco zbliży i wyrywa do przodu. Nie ma szans na spokojne przywitanie się. Kiedy drugi pies nas ominie, mój ciągnie jak traktor do przodu żeby obwąchać wszystko dookoła. 2. Pies coś wyczuje - nie ma bata! Jak zaczyna ciągnąć jak traktor w danym kierunku to nigdy - powtarzam NIGDY! - tam nie idziemy. Zawracamy i idziemy w przeciwną stronę, bądź zawracamy, idziemy kilka kroków, po czym idziemy w danym kierunku (powtarzamy tyle razy aż pies podejdzie na luźnej smyczy). Powtarzamy to od dobrych dwóch miesięcy i zero poprawy. Pies jest wylatany, itd. Mamy odpowiednie motywatory, itd. Mi kończą się pomysły i nie wiem, czy nie sięgnąć po kolczatkę, bo naprawdę chwilami sytuacje były niebezpieczne (lód, śnieg), a powyższe zachowanie na smyczy chcę wyeliminować. Pies nie musi iść przy nodze, ważne aby nie ciągnął w danych momentach! Kolczatkę chcielibyśmy używać w ten sposób - jeden koniec smyczy jest podpięty do szelek, drugi do kolczatki. Kiedy pies lekko ciągnie/napina smycz - korekta na szelkach. Kiedy pies ciągnie uparcie - korekta kolczatką. Nie wiem co robić i kończą mi się powoli pomysły... Ktoś poradzi?
  18. Dziękuję za wypowiedzi. Zdecydowałam się, że kupię 10pak w promocji (5 takich i 5 takich), żeby się przekonać na własnej skórze. CSy nie są dla nas za miękkie, może ciut za twarde, a czytaliśmy opinię, że te dyski są skierowane głównie do zawodów (stąd competition - cpt. obvious) niżeli treningów. Pewnie chodzi m.in. o te niszczące się szybko krawędzie. Mój pies w locie chętniej łapał gumopodobne dyski Nobby, mi się lepiej rzucało oczywiście CSami, więc Fastbacki będą chyba dla nas w sam raz. A że mało wytrzymują, no cóż, chyba na początku ważniejsza jest nauka techniki rzutu i krótki trening dla psa. A mi osobiście łatwiej trenować będzie 10cioma Fastbackami na raz niż 2ma Jawzzami... Tak przynajmniej ten wybór sobę tłumaczę ;)
  19. Przepraszam, asia_kasia, ze odpisuje dopiero dzisiaj. Coz, po przeprowadzce nie mam nawet nozy a co dopiero akcesorii/akcesoriow(?) do wypiekow. Praca "za grosze", wiec dopiero dzisiaj mialam okazje cos upiec :) Zamiast watrobki uzylam innych skladnikow typu pasztet (bo szczerze mowiac nie chcialo mi sie jej ciac o 20-tej ). Uzylismy przed chwila ciasteczek na dluzszym spacerze, kiedy cwiczymy m.in "do mnie", itd., bo o tej porze malo rozproszen... No FENOMENALNIE! Tylko jednak wymieszam ciasteczka z sucha karma, coby psiak sie nie przyzwyczail ;) Szkoda, ze nikt nie wpadl na to, zeby w saszetkach byly dwie komory - jedna na "zwyczajne" smaki i druga na bonusy ;) Zmienilismy tez nasze wspolne spacery... Rano wychodzimy jedynie na kilkanascie minut (jak bedzie po sesji, to to sie zmieni, bo aktualnie wole z egoistycznych powodow dluzej pospac ;) ). Po pracy znowu krotki spacer i obiad, potem spacer ok. 30 minutowy w kagancu dla urozmaicenia. Potem dlugi spacer aby pocwiczyc wlasnie przywolanie, itp., bo pozna pora praktycznie zadnych psow i innych rozproszen na horyzoncie. Probowalismy w miedzyczasie popracowac z linka, to byla jedna wielka katastrofa. Pierwszy raz kiedy wyszlismy na lince w rozproszeniach akurat pojawila sie suczka, o ktorej wspominalam. Podbiegla z nikad... Pies zaczal sie z nia bawic, a ze byl snieg, to linka wyslizgnela sie spod buta. Pies za suczka...Zaczal sie z nia bawic, ok, po pewnym czasie przestanie byc gluchy ;) Schowalam sie za samachod, zawolalam, pies przyszedl... Tyle ze suczka za nim... Zabawa od nowa... No rece mi opadly... ;) To byl pierwszy i ostatni raz i linka wyladowala w koszu :lol: Najwyrazniej mam psa "robotnika" i pomysle nad plecakiem, coby jeszcze bardziej urozmaicic wspolna prace. Planujemy tez w najblizszym czasie zmierzyc sie z najwieksza fobia - autobusami. M.in. dlatego teraz cwiczymy z kagancem ;) PS wybaczcie brak polskich ogonkow i kreseczek, niestety w domu posiadam komputer z niemieckim sytemem i klawiatura.
  20. [quote name='filodendron']No a jak Ty myślałaś? :evil_lol: [URL]http://i52.tinypic.com/317jp1t.jpg[/URL][/QUOTE] Mi niedawno trafił się cały szkielet z walającymi się resztkami w takiej postaci... brrr... dzięki za przpomnienie.
  21. Witam, czy jest kolosalna różnica między zwykłym Fastbackiem a Fastback Flex? My dopiero zaczynamy i chcielibyśmy poszerzyć ilość dysków. Pies łapie bez problemu w locie dyski z serii CS, ale te do ćwiczenia, szarpania, itd. się niestety nie nadają. Fastback jest dużo twardszy od dysku CS?
  22. Staruszek w typie ON szuka domu: [url]http://www.dogomania.pl/forum/threads/239048-SZCZĘŚCIARZ-staruszek-do-którego-los-się-nie-uśmiecha-szuka-domu[/url]!
  23. [B]SPRZEDAM [/B]"Aria, do mnie!" - 10zł "Aria, równaj!" - 15zł + 5zł przesyłka (za jedną lub komplet) Książki praktycznie nowe. Zainteresowanych proszę na priv. 100% ze sprzedazy zostanie przeznaczone na [URL="http://www.dogomania.pl/forum/threads/239048-SZCZ%C4%98%C5%9ACIARZ-staruszek-do-kt%C3%B3rego-los-si%C4%99-nie-u%C5%9Bmiecha-szuka-domu"]tego psa w potrzebie[/URL]
  24. Witam, mam pytanie odnośnie kagańca Chopo Pro (z białą poduszką), jeśli koniec poduszki znajduje się tuż przy nosie, to kaganiec nie jest przypadkiem za długi? Wiecie, pies tam ma dość delikatną skórkę i nie chcę, żeby dostał jakichś otarć...
  25. [quote name='rozi'] I w dodatku nie wiedziałam, że podbiegacze [B]psują[/B], podbiegacze były podbiegaczami, (...).[/QUOTE] Odniosę się do tego urywku, wyrwanego z kontekstu, [B]Rozi[/B]. Tak, podbiegacze psują. Ćwiczę z psem chodzenie na luźnej smyczy, podbiega podbiegacz i pies zaczyna się z nim bawić, ciągnąc na smyczy. Czyli nasze pierwsze kroki w rozproszeniach poszły w las i musimy się cofnąć do poprzedniego kroku. Ja odwrócę uwagę psa od podbiegacza, ale podbiegacz może być namolny. Jak jest to większy pies, to puszczam swojego ze smyczy - a niech się bawią, ja nie będę się szarpać. Przy mniejszych psach, typu np. York, psa trzymam na smyczy, bo mój pies podczas zabawy pracuje głównie łapami i mógłby przewrócić Twojego na ziemię i nadepnąć. Pomijając, że bardzo nieprzyjemne jest utrzymywanie takiego psa na smyczy, to jeszcze nauka poszła nieco w las. Ja osobiście pracuję, a co drugi weekend mam studenckie zloty, więc przez taki bzdet tracę drogocenny czas. Twój młody psiak potrzebuje socjalizacji - ok, umów się z innymi psiarzami z Twojej okolicy na wspólne spacery i zabawy między psami. I to nie tyczy się tylko psów, które chodzą bez smyczy, ale również tych, które na smyczy mijają sie w bliskim kontakcie. "Oj, one się tylko przywitają ze sobą i lecimy dalej!" ... Wychodzi na to, że ucząc się czegoś z psem w terenie muszę wychodzic na spacery po 23... A o 6-tej rano pobódka ;) Także nie dziw się, że niektórym nawet te przyjaźnie nastawione podbiegacze w ramach socjalizacji działają niektórym na nerwy ;) PS u mnie w bloku są przynajmniej dwa Yorki, które biegają luzem. Nie mam żadnych pretensji do właścicieli, że chodzą z nimi bez smyczy, ALE... wystarczyłoby przypiąć psa do smyczy/flexi, a kiedy zobaczy drugiego psa na horyzoncie - porozumieć się w człowiekiem, tak, by ten miał czas stosownie zareagować. Mój pies przed przywitaniem się z Twoim usiadłby na moment, potem puściłabym go ze smyczy, żeby się z nim pobawił. Istnieje znaczna różnica między spontanicznym przywitaniem się a zaplanowanym. Przynajmniej dla mnie, bo wtedy mogę Ci w spokoju wytłumaczyć, że przywitanie sie mojego psa z Twoim to żadna nauka socjalizacji dla Twojego... wręcz przeciwnie, Twój tylko się wytraszy, bo jak wspominałam - mój pies pracuje łapami i jest trochę większy.
×
×
  • Create New...