Jump to content
Dogomania

Agresja wobec psow - zaszlo to za daleko


sathori

Recommended Posts

kazdy psiak jest inny, ale w wiekszosci zachowania są podobne. Opis zachowania jej Onka przed atakiem bardziej mi pasuje na zachowania lękowe wobec innych psów z prostej przyczyny. Pies nie potrafi nawiazac kontaktu z innymi psami, bo pewnie nie za wiele sie z nimi bawił od czasu kiedy był zabrany z gniazda. Psy stały na przeciw siebie w bezruchu, zapewnie onek miał podniesieony ogon i najeżoną sierść na karku a mały psiak gapił mu sie głeboko w oczy a przez ułamek sekundy pokazał mu swoje przednie ząbki czego pewnie nie zobaczyłaś. To wystarczyło.
Kastracja to zabieg który nie nauczy psa kontaktu z innymi. Na pewno pomoże dla samego psa, bo kastracja ma same dodatnie działanie, ale nie zawsze wycisza psa. Smakołyki z korektach są bardzo istotne, ale podanie nagrody w nieodpowiedniej chwili odniesie w tym przypadku więcej szkod nie pożytku. Psa musisz stopniowo wdrozyć do świata zabawy, do tego aby nauczył sie berka. Najlepiej wysterylizowana sunia z dobrą socjalizacją nastawianą do wszystkich psów pozytywnie i gotowa umordowac kazdego psa zabawą. Łatwo sie mowi, bo mam u siebie taką mozliwosc ze dobieram sobie, ale moze masz tez taka w otoczeniu. Psy wpierw na szybki godzinny spacer bez zwalniania i zatrzymywaniasie, umeczyc a reszte przyjdzie samo. Pamietac o bezpieczenstwie podczas pierwszej próby czyli kaganiec dla chłopaka, a w pozniejszych kontaktach choc 1 m smycz czy linka bo jak juz niestety dojdzie do zwarcia to nasze rece nie są odporne na zęby psów
Izolowanie psa z agresją od konktaku z innimi psiurami problemu nam nie rozwiąże.
Wiem wiem ,łatwo sie pisze ale trudniej robi.

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 77
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Czasami najprostsze rozwiązania są najlepsze i warto wiedzieć, że pies jest psem i w taki sposób należy go przede wszystkim traktować... oraz pozwolić mu nim być. Warto także zacząć najpierw od siebie, odpowiedzieć sobie na pytanie, czy moje nastawienie, przekonania i nawyki wobec psa są prawidłowe... w momencie, gdy te sprawy się już uporządkuje należy się zająć kwestią wychowania pupila... Ludzie podają na forum "narzędzia" jak naprawić, jak zresocjalizować, jak się zachować... Co Ci z narzędzi, kiedy jednak nie wiesz, którą śrubkę najpierw odkręcić...??? To tak jakbyś złapała kapcia w samochodzie... masz lewarek, masz klucz oraz koło zapasowe, ale nie wiesz jak się do tego prawidłowo zabrać... Z resocjalizacją psów jest podobnie.

Dobra wiadomość jest taka, że Twój pies jest zawsze gotowy na to, aby dogadać się z resztą psich znajomych... Zadaj sobie pytanie, czy Ty jesteś gotowa, aby w to uwierzyć... ? ;) Bo to Ty niestety jesteś tutaj problemem, a nie niesforny onek.

Zacznij zwracać szczegóły jak wygląda Wasza relacja, jak się wobec Ciebie zachowuje, jak zmienia się jego nastawienie w danych chwilach, gdy pojawia się bodziec... co jest tego przyczyną... - jakie Ty masz wtedy emocje, jak wygląda sprawa ćwiczeń, dyscypliny, ciućkania... To jest pies i jego świat wygląda zgoła inaczej niż Twój światopogląd... To co dla Ciebie jest "normalne" dla niego może być rytuałem, to na co Ty nie zwracasz uwagi, dla niego jest bardzo istotne... Czy czuć od Ciebie zapach strachu/paniki, braku pewności siebie... Czy może dumy i poczucia "moje jest lepsze" - wiary we własne możliwości/ Twojej energii - charyzmy bądź jej braku... To wszystko jest dla psa bardzo istotne, dlatego nie każdy pies jest dla każdego odpowiedni... Energiczność jednych może przytłaczać drugich i odwrotnie...

[QUOTE]Wiem wiem ,łatwo sie pisze ale trudniej robi. [/QUOTE]

Dokładnie tak.

Link to comment
Share on other sites

To prawda - nie mial zbyt wielkiego kontaktu z psami, bo jak jeszcze mieszkalismy w Polsce byl jedynym owczarkiem na osiedlu i jedynym 3 razy wiekszym psem, wiec reszta wlascicieli zabierala swoje male psiaki ze strachu przed moim wielkoludem... I do tej pory rzadko sie bawi z psami.

Przeczytalam, ze nie nalezy karac za warczenie, bo warczenie to slyszalny znak dla nas, ze cos dla naszego psa jest zagrozeniem. Mozna go oczywiscie oduczyc warczenia, ale wtedy bedzie to pies, ktory bedzie atakowal bez zadnego uprzedenia i to my bedziemy zaskoczeni, ze pies byl w jednej chwili normalny, a w w drugiej zaatakowal. Dla mnie to ma sens.

Rozmawialam z mama i powiedziala mi, ze odkad pies zaczal nosic kaganiec - zrobil sie zlosliwy do innych psow. Dokladnie takiego slowa uzyla. I powiedziala mi tez, ze po implancie zrobil sie jeszcze gorszy. Wiec moze rzeczywiscie jest jakis efekt uboczny, bo jakby nie bylo to hormony...

Myslalam tez wiele o tym wszystkim i tak mnie natchnelo, ze wiekszosc wszystkich spiec (wliczajac ten ostatni atak) zdarzalo sie blisko wejscia do parku, blisko bramy lub przejscia. A po drugie zawsze zdarzaly sie w parku, do ktorego chodzimy najczesciej. Tak jakby pies zaczal traktowac ten park w ktorym jestesmy codziennie jako jego wlasny park i jako jego pan, krol i wladca nie pozwolil zadnemu innemu psu wchodzic na jego teren. Tymbardziej, ze nasze spacery sa o dziwnych porach i rano bardzo czesto jestesmy jedynym psem w parku (a przynajmniej on tak mysli bo zadnego innego psa nie widzi)
Jesli zabieram go do lasu zachowuje sie tam zupelnie inaczej. Zawsze myslalam, ze to dlatego, ze uwielbia byc w lesie i tak bardzo sie cieszy, ze jest po prostu w dobrym nastroju i jest pozytywnie nastawiony do psow. A moze to po prostu dlatego, ze czuje sie w nim mniej pewnie?

Od czasu tamtego ataku musze przyznac, ze pies zachowuje mi sie jak aniol. Ani razu nie warknal, ani razu nie pokazal zadnej agresji. Przyzwyczail sie nawet do kaganca.
W naszym przypadku noszenie ciasteczek w kieszeni zdzialalo cuda. Przybiega do mnie z taka radoscia i energia. Jak widze psa, zapinam go na smycz i odchodze na bok. Obserwuje go, ale jak tylko torebka zaczyna szelescic skupia sie na mnie. Potem przecisniecie ciastka przez kratki kaganca zajmuje troche czasu, wiec drugi pies zdarzy przejsc i problem znika.

Nie odciagam go tez od kontaktu z innymi psami.
Bylismy w tym wyzej wspomnianym lesie. Moj pies biega wolno w kagancu i jak widze ze drugi pies - mniej wiecej podobnej wielkosci biega wolno - nie przywoluje. Po prostu czekam i odchodze.
I Vitus wtedy ma chwile zawahania i ostatecznie decyduje, ze lepiej jest wrocic do mnie i przybiega. Z ta taka radoscia bo znowu dostaje smakolyczka i pelno pochwal, ze dokonal slusznej decyzji

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]Przeczytalam, ze nie nalezy karac za warczenie, bo warczenie to slyszalny znak dla nas, ze cos dla naszego psa jest zagrozeniem. Mozna go oczywiscie oduczyc warczenia, ale wtedy bedzie to pies, ktory bedzie atakowal bez zadnego uprzedenia i to my bedziemy zaskoczeni, ze pies byl w jednej chwili normalny, a w w drugiej zaatakowal. Dla mnie to ma sens.[/QUOTE]

Bzdura... to nie jest kwestia tego, że psa można oduczyć warczenia... Chodzi o wybicie psa ze stanu "chce Ci dokopać" na rzecz... przerwania nieodpowiedniego zachowania - chwilowy szok i trwoga, czyli "co Ty mi robisz" - upomnienie, że tak nie wolno się zachowywać w obecności przewodnika. Przestańcie filozofować, że pies po korekcie przestanie prezentować takie zachowanie jak "warczenie"... Warczenie, to jeden z sygnałów... jeden z wielu, musisz wiedzieć ze jest ich cała masa i warto je poznać ;).

Pytanie za sto punktów, czy komuś wgl to się udało wyeliminować, wyeliminował ktoś kiedyś osobiście warczenie psa na rzecz ataku bez ostrzeżenia...? Nie interesują mnie książki/publikacje/artykuły... Chcę wiedzieć, czy komuś się to udało, mi jeszcze nie :).

Link to comment
Share on other sites

[B]sathori [/B]- jeśli obcy pies podchodzi i Twój warczy, bo chce go ostrzec, żeby nie podłaził - to warczenie ma sens, szczególnie, jeżeli pies potem czeka, czy faktycznie warkot zadziałał. A jak podbiegacz odchodzi to Twój pies daje spokój i zajmuje się sobą. Jeśli jednak warczy np na widok psa na horyzoncie czy nawet jeżeli pies przechodzi obok i olewa Twojego, to nie jest dobry sygnał - przecież obcy nie dąży do kontaktu z Twoim, a Twój i tak chętnie by go przegonił. Takie warczenie na odległość potraktowałabym jako zły sygnał, że pies nie umie sobie poradzić nawet z obecnością innych, oddalonych od niego zwierząt. Osobiście uważam, że zwiększając jego komfort psychiczny i wzmacniając spokojne posłuszeństwo, spowodujesz, że takie warczenie przejdzie samo. Jak pies uzna, że nic złego się nie dzieje to przestanie burczeć, bo po co. Ale jeżeli inny pies dąży do kontaktu, a Twój warczy, to moim zdaniem jest ok - ma prawo sobie nie życzyć wąchanka z przypadkowymi psami.

Bardzo możliwe, że włączył się w nim terytorializm, jak mój Fro miał problem z agresją, to też w nieznanych miejscach odpuszczał. Ale w znanych były odpały .. :shake: Ja właśnie dlatego cały czas zmieniałam trasy spacerów - eksploracja nowych terenów zajmowała umysł psa, poza tym spotykał inne psy i był niepewny, więc nie fikał tak. Myślę, że go to też wiele nauczyło. Szczytem było, jak wzięłam go do innego miasta na "psią akcję" - oooj, jaki był grzeczniutki w gronie obcych psów :evil_lol: Ale ja wiedziałam wtedy, że nad nim panuję, Tobie tego nie polecam oczywiście.

Kaganiec psa ogranicza, dlatego bardziej się denerwuje. Coś mu wisi na pysku, nie może się potencjalnie bronić, jest w ogóle niewygodnie... A tu jeszcze jakieś psy łażą. No to je odgoni, tak w razie czego. Dobrze, że się do niego przyzwyczaił :)

Jak dla mnie: ćwiczenie posłuszeństwa, skupianie psa na sobie, unikanie luzem biegających psów, dużo zabawy i wybiegania. I jeśli to, co Ci napisał jamor, jest możliwe - to byłoby super. Spokojna sunia, która pokaże Twojemu psu, że nie trzeba się bać i w ogóle psy są fajne, jest na wagę złota :)

Link to comment
Share on other sites

Hm... Rzeczywiscie warczy tylko na psy, ktore okazuja jakakolwiek chec podejscia do niego... Lub jesli mijajacy nas pies ma 'odwazna' lub napieta postawe ciala.
Z atakiem wyglada to tak -ze najczesciej oba psy zastygaja w miejscu i jesli tylko tamten zdecyduje sie wycofac - moj naskakuje na niego, albo go goni.

Mam tez wrazenie, ze wysyla falszywe sygnaly uspokajajace (czy tak w ogole mozna?). Jak widzi psa - najczesciej sie kladzie, albo: glowa w dol, spowolnienie kroku - ale mam wrazenie, ze robi to tylko po to, aby uspokoic drugiego psa, namowic go do podejscia blizej, a jak juz wystarczajaco blisko to wtedy na niego naskakuje.

I zdaje sobie sprawe, ze ja jestem problemem bo do spiec dochodzi najczesciej jak ja jestem blisko. Im jestem blizej tym odwazniejszy sie staje. Zawsze sobie tlumaczylam to tym, ze wie, ze jestem blisko, wiec go 'uratuje' w razie czego, wiec moze podskakiwac nawet wiekszym i sielniejszym psom od siebie.
Ta czesc jest dla mnie najtrudniejsza. Moge udawac, ale on i tak pewnie wie, ze w glebi czuje strach, ze jestem uwazna, ze mu nie ufam.

Link to comment
Share on other sites

Łeb w dół, zwolniony krok, przy jednoczesnym napięciu oznacza raczej groźbę, szczególnie jeśli dodatkowo Twój pies wgapia się w tego drugiego. Kładzenie się faktycznie zwykle jest raczej zachęcające... Chyba, że Twój pies "poluje na ofiarę", ale to byłoby niefajne :shake: Myślę, że on musi zrozumieć, że jesteś wymagającym przewodnikiem, nic nie dostaje za darmo, musi poważać Twoje "nie!". Ale na odległość mogę sobie radzić, naprawdę choćby jedno spotkanie z behawiorystą dużo by Ci dało. Wiem, że ciężko się do tego zmusić, zorganizować i wydać pieniądze, ale myślę, że jakby ktoś zobaczył psa na żywo, to o wiele więcej by Ci powiedział. To by Ci na pewno pomogło.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='SAIKO']Bzdura... to nie jest kwestia tego, że psa można oduczyć warczenia... Chodzi o wybicie psa ze stanu "chce Ci dokopać" na rzecz... przerwania nieodpowiedniego zachowania - chwilowy szok i trwoga, czyli "co Ty mi robisz" - upomnienie, że tak nie wolno się zachowywać w obecności przewodnika. Przestańcie filozofować, że pies po korekcie przestanie prezentować takie zachowanie jak "warczenie"... Warczenie, to jeden z sygnałów... jeden z wielu, musisz wiedzieć ze jest ich cała masa i warto je poznać ;).

Pytanie za sto punktów, czy komuś wgl to się udało wyeliminować, wyeliminował ktoś kiedyś osobiście warczenie psa na rzecz ataku bez ostrzeżenia...? Nie interesują mnie książki/publikacje/artykuły... Chcę wiedzieć, czy komuś się to udało, mi jeszcze nie :).[/QUOTE]


Ja moją ostro karcę za warczenie i efekt jest tylko taki: nie warczy+nie rzuca się. Gdy pozwalałam jej warczeć przy bliskim kontakcie z innym psem efekt był taki że warczała na inne psy juz z daleka.

Dlatego też sceptycznie podchodzę do rad "nie karć za warczenie". Co innego gdy pies warknie bo inny pies jest nachalny, ale jak pies warczy w sytuacji gdy inny po prostu się z nim wita to coś jest nie halo i moim zdaniem jak najbardziej należy mu się korekta.


Nie widzimy Twojego psa, może to mieć tak jak twierdzi jamor- podłoże lękowe. Zresztą opisane przez Ciebie zachowanie polegające na tłamszeniu innego psa gdy się wycofuje bardzo mi przypomina zachowanie mojej suki sprzed 2 lat- ona zgrywała hojraka, jak się inny pies stawiał to wpadała w histerię ale uciekała, a jak się jej wystraszył to go zaciekle tłamsiła.

Moja też łapała (i łapie dalej czasami) tzw przyczajkę na inne psy (szła na "przykurczu", czając się, uszy do przodu, cała napięta) - u nas szkoleniowiec to zinterpretował jako zachowanie w stylu "jestem małym pieskiem, nie rób mi krzywdy, ALE tylko spróbuj to ci pokaze" :lol:
Moja suka to histeryczna alfa, może Twój pies też ma problem w tym stylu?

Jak dla mnie to najlepiej byłoby jednak skorzystać z tego szkoleniowca. Łatwo po prostu popełnić mase błędów, zwłaszcza przy psie lękowym (jeśli Twój taki jest)- widzę to po sobie, a zawsze miałam sie za osobe, ktora wie cos tam o psach i sobie z wychowaniem poradzi. No i byla mala zagwózdka przy mojej rudej.

Link to comment
Share on other sites

Wczoraj mielismy pierwsze spotkanie z trenerem.
Jestem troszke zawiedziona poniewaz nie dowiedzialam sie co jest powodem takiego zachowania. Jedynie przypuszczenia.

Wniosek jest nastepujacy: Agresja mojego psa ma podloze lekowe (co bylo dla mnie szokiem). Na ten niefortunny atak moglo sie nalozyc kilka rzeczy:
1. Brak socjalizacji i juz wczesniejsze przypadki spiec z psami
2. Stres zwiazany z podroza do moich rodzicow i brak mojej osoby
3. Slabosc charakteru mojej mamy, ktorej 'nie trzeba sluchac' i brak mojego autorytetu, wiec pies musial wziasc sprawy we wlasne lapy - co znacznie pogorszylo jego stosunki z psami
4. Ze wzgledu na warunki panujace wtedy w parku mogl sie w nim obudzic instynkt predatora.
5. To juz jest punkt dodany przeze mnie - jest to pies obronny i potraktowal tego malego psa jako zagrozenie.
ostatnio spotkalam w parku pana z dwoma wielkoludami. Porozmawialismy, ale nasze psy sie nie polubily. Na poczatku bylo spokojnie, ale potem jeden z jego psow zaczal szczekac, wiec i moj zaczal szczekac i zrobilo sie za glosno. Pan od razu skomentowal, ze moj pies po porstu broni mnie przed dwoma wielkimi samcami.
I jak tak popatrze na ta sytuacje z parku to moze rzeczywiscie mogl mnie wtedy chciec obronic - ciemno, jestem ja i moj znajomy a tu nagle przy wejsciu pojawia sie pies nie wiadomo skad i ani nie widac jego wlascicieli...
A poniewaz to bylo krotko po przywiezieniu go od rodzicow, moze jeszcze byl w tym nastroju, ze to on sie musi kontrolowac sytuacje tak jak to bylo z mama, a nie na odwrot.

Co wiecej dowiedzialam sie paru ciekawych rzeczy o sygnalach uspokajajacych.
Moj pies wysyla ich mnostwo a ja ich nie widzialam. To, ze wachal trawe - ja odbieralam jako wachanie miejsca, w ktorym przed chwila stal ten wlasnie pies. Nie widzialam tez, ze sie oblizuje, poniewaz po pierwsze ma kaganiec a po drugie zazwyczaj jest nieco z przodu.
Myslalam tez, ze sygnaly uspokajajace znacza: nie boj sie, mam pokojowe zamiary, chce tylko podejsc i sie przywitac.
A tymczasem znacza one (albo tez): jestem zestresowany, nie czuje sie dobrze w tej sytuacji - zabierz mnie stad.
Moj pies musial miec doswiadczenia, gdy jego sygnaly nie byly czytelne przez drugiego psa wiec teraz ich nie stosuje, tylko od razu przechodzi do ataku lub szczekania.
Naszym zadaniem, tzn moim zadaniem jest wylapywanie tych sygnalow, nagradzanie i odciaganie go od nerwowej sytuacji po to aby mu pokazac, ze nie musi atakowac, moze wysylac sygnaly bo ja je odczytam

Nie jest tragiczne - trener byl pod wrazeniem naszej pracy i tego jak pies jest na mnie skupiony (klania sie kurs obiedience, ktory zrobilismy pare lat temu. Widocznie jeszcze nie zapomnial) i byl rowniez pod wrazeniem naszych postepow. Od ataku minely moze 2-3 tygodnie a jak na razie udalo mi sie wyeliminowac warczenie, co wg trenera - czasami zabiera o wiele wiele dluzej innym trenerom.
Powiedzial tez ze Vitus zachowuje sie lepiej, niz wiekszosc owczarkow jakie on spotkal

Mam zamiar pracowac nad tymi sygnalami i jak sie uspokoji - bedziemy mogli socjalizowac z 4 olbrzymimi sukami tego trenera. Na razie byla zbyt spieta sytuacja i nie wyszlo.
Moze tez zmienimy diete z powrotem na barf?

I dowiedzialam sie rowniez, ze kastracja nie koniecznie bedzie lekiem na cale zlo. Ze moze rowniez zaszkodzic.
Jesli pies jest agresywny ze strachu to testosteron doda mu nieco pewnosci siebie. Jesli zabierzemy ten testosteron - moze juz w ogole byc bardzo lekliwy, tchorzliwy i agresywny

to chyba tyle

Link to comment
Share on other sites

Super, że pracujecie i że jest lepiej. Przedstawione przez trenera propozycje wyglądają rozsądnie. Zwróć tylko jeszcze szczególną uwagę na punkt o "instynkcie predatora". Nikt jeszcze tu o tym nie wspomniał, a moim zdaniem to, że atakuje mniejsze psy oraz te, które zaczynają uciekać może świadczyć o problemie z instynktem łowieckim. To jest zupełnie inna bajka i równolegle z pracą nad polepszeniem zachowań socjalnych powinnaś zająć się jego popędami. Nad tym pracuje się inaczej, dlatego o tym piszę, porozmawiaj z trenerem.

I jako ciekawostka, [B]SAIKO[/B]:

[quote name='SAIKO']Pytanie za sto punktów, czy komuś wgl to się udało wyeliminować, wyeliminował ktoś kiedyś osobiście warczenie psa na rzecz ataku bez ostrzeżenia...? Nie interesują mnie książki/publikacje/artykuły... Chcę wiedzieć, czy komuś się to udało, mi jeszcze nie :).[/QUOTE]
Mojemu sąsiadowi się udało. Wprał przynajmniej dwukrotnie (o tylu sytuacjach mi mówił) swojemu terierowi za warczenie na niego, kolejnym razem już sam pojechał na szycie. I od tej pory nie mógł nawet zbliżyć do psa ręki, żeby przypiąć mu smycz do obroży (właściciel piorąc psa trzymał go za kark i przyciskał do ziemi). Pies atakował bez ostrzeżenia, w ułamku sekundy, zero sygnałów. Sprawdziliśmy z ciekawości z TZ'tem, bo pies miał jechać na uśpienie, TZ ma piękną bliznę, pies trzymał jego dłoń w uścisku parę minut. Bawił się z TZ'tem piłką, dał się nawet podnieść na ręce bez problemu, był rozluźniony, a w momencie próby sięgnięcia do obroży złapał. I tak dobrze, bo właściciela po złapaniu również szarpał. Na szczęście udało się problem rozwiązać, pies żyje i ma się dobrze. Ja też swojego czasu się popisałam i wyeliminowałam u swojego psa (na szczęście szybko to odkręciłam) warczenie na nowego szczeniaka w domu. Przestał warczeć i zaczął go karcić zębami. Na szczęście w bezpieczny sposób, ale to było głupie, bo szczenior był socjalny i wystarczyłaby mu nauczka w postaci owarczenia. Oczywiście weź poprawkę, że wszystkie te sytuacje nie mają nic wspólnego z problemem [B]sathori[/B], absolutnie nie twierdzę, że jej psu nie należy się korekta. Nie wiem tego, psa nie widziałam, piszę tylko przykłady jako ciekawostkę i dowód, że każda sytuacja jest inna i wymaga innego podejścia.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='sathori']
I dowiedzialam sie rowniez, ze kastracja nie koniecznie bedzie lekiem na cale zlo. Ze moze rowniez zaszkodzic.
Jesli pies jest agresywny ze strachu to testosteron doda mu nieco pewnosci siebie. Jesli zabierzemy ten testosteron - moze juz w ogole byc bardzo lekliwy, tchorzliwy i agresywny

to chyba tyle[/QUOTE]


Identyczną rzecz usłyszałam od naszego szkoleniowca. Doradza ludziom z lękliwymi psami jak najpoźniejszą kastrację/sterylizację- właśnie dla dodania psu pewności siebie. Do tego jeszcze poleca szkolenie łupowe, jak najsilniejsze nakręcenie psa na szarpak/piłkę i inne. To bardzo się przydaje- jak się psa nakręci to świata nie widzi poza swoim panem i tym przedmiotem, co zdecydowanie ułatwia spacery.


Czyli jednak jamor miał rację ;)

Prawda jest taka że, z tego co widzę, agresja najczęściej ma podłoże lękowe.


Ćwiczcie, na pewno będą efekty- sporo już pracy sama odwaliłaś, masz psa skupionego na Tobie, a to też wcale nie jest łatwe do wypracowania osobom, które dopiero się biorą za prostowanie błędów wychowawczych.

Link to comment
Share on other sites

Też się spotkałam z oduczeniem psa warczenia na rzecz gryzienia... warczenie to naturalne zachowanie psa, komunikat - karcenie za to psa np. korektą jest perfidnym ignorowaniem jego sygnałów i prowokacją do ataku. Nie polecam. Tylko wzmaga agresję.

Co do tych osób piszących o kolczatce i innych rzeczach typu: " pies musi wiedzieć że tak nie może" albo "musisz stanowczo pokazać, że Ci sie to nie podoba" - ludzie, jest masa psów które miałyby w d. Wasze "nie podoba mi się to", nie bojących się konsekwencji typu szarpanie, krzyk, a nawet bicie... wiele psów, które mają twardy charakter kompletnie nie przejmie się takim czymś, a tylko wzmocni agresję. Ponadto pies, który jest nakręcony dużo słabiej reaguje na ból... adrenalina robi swoje. Trzeba znaleźć przyczynę problemu i pracować nad nim. Nie mówię, że korekty są nieskuteczne, ale nie można po prostu stwierdzić, że jak się psu pokaże jego miejsce, to wszystko wróci do normy... bardzo często pokazanie psu, że jakieś zachowanie nam się nie podoba, nie daje żadnego skutku... bo są psy, zwłaszcza jeśli ktoś nie ma wypracowanego autorytetu, którym to kompletnie zwisa i będą dążyć do swego.
Widziałam przypadek psa, który nie chciał zejść z kanapy. Warczał przy próbie zgonienia go. Próby zastraszania, bicia nie robiły na nim żadnego wrażenia, był gotowy naprawdę zaatakować. I co w takiej sytuacji zrobić? lać psa do upadłego? Od razu mówię, że ja się tym przypadkiem nie zajmowałam... mówię, co widziałam. Trzeba znaleźć sposób na psa... nie ma złotego środka.

sathori, myślę że trafiliście na godnego uwagi szkoleniowca. Życzę powodzenia w pracy z psiakiem.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Milka__']Też się spotkałam z oduczeniem psa warczenia na rzecz gryzienia... warczenie to naturalne zachowanie psa, komunikat - karcenie za to psa np. korektą jest perfidnym ignorowaniem jego sygnałów i prowokacją do ataku. Nie polecam. Tylko wzmaga agresję.

Co do tych osób piszących o kolczatce i innych rzeczach typu: " pies musi wiedzieć że tak nie może" albo "musisz stanowczo pokazać, że Ci sie to nie podoba" - ludzie, jest masa psów które miałyby w d. Wasze "nie podoba mi się to", nie bojących się konsekwencji typu szarpanie, krzyk, a nawet bicie... wiele psów, które mają twardy charakter kompletnie nie przejmie się takim czymś, a tylko wzmocni agresję. Ponadto pies, który jest nakręcony dużo słabiej reaguje na ból... adrenalina robi swoje. Trzeba znaleźć przyczynę problemu i pracować nad nim. Nie mówię, że korekty są nieskuteczne, ale nie można po prostu stwierdzić, że jak się psu pokaże jego miejsce, to wszystko wróci do normy... bardzo często pokazanie psu, że jakieś zachowanie nam się nie podoba, nie daje żadnego skutku... bo są psy, zwłaszcza jeśli ktoś nie ma wypracowanego autorytetu, którym to kompletnie zwisa i będą dążyć do swego.
Widziałam przypadek psa, który nie chciał zejść z kanapy. Warczał przy próbie zgonienia go. Próby zastraszania, bicia nie robiły na nim żadnego wrażenia, był gotowy naprawdę zaatakować. I co w takiej sytuacji zrobić? lać psa do upadłego? Od razu mówię, że ja się tym przypadkiem nie zajmowałam... mówię, co widziałam. Trzeba znaleźć sposób na psa... nie ma złotego środka.

sathori, myślę że trafiliście na godnego uwagi szkoleniowca. Życzę powodzenia w pracy z psiakiem.[/QUOTE]

Jeśli dla ciebie szarpanie, krzyk, próby zastraszenia czy bicia to to samo co korekta to nie mamy o czym mówić. Nikt tu nie napisał, że na tego psa to na pewno tylko taka czy siaka metoda, wszyscy doradzają szkoleniowca, który dostosuje metodę do psa. Ja mojego psa potrafię skarcić zwykłym "fe", a uświadomienie suce co znaczy "fe" odbywało się właśnie przy pomocy korekt.
I UWAGA- korekty były na...szelkach! no na pewno mega ją to bolało, zwłaszcza że ma szelki z dodatkową poduszką na klacie i pod łapami.



Poza tym- tak, mam nie karcić mojego psa za to że łapie spinę i warczy na psa który po prostu sobie koło niego przechodzi/chce się z nim przywitać?
W przypadku mojej suki właśnie takie były rady pozytywnych szkoleniowców- efekt mizerny bo suka uznała że może sobie warczeć zawczasu, a od tego tylko mały krok był do wściekłego rzucania się na smyczy na widok innego psa. Wpychanie w nią smakołyków, wieczne oczy dookoła głowy i ogólna spina żeby w razie czego się odwrócić i uniknąć innego psa, gdy widzę że ona się denerwuje= zero efektów na pewnym etapie. Pomogło jedynie na darcie ryja, nie polepszyło jej zachowania w bezpośrednim kontakcie z innym psem.

Jest masa psów na które same metody pozytywne nie działają, a przynajmniej nie przynoszą tak szybkich efektów jak ich połączenie z korektami. Prawda jest taka, że szkolenie czy resocjalizacja psa to złożony etap, nie polega jedynie na stosowaniu korekt/ wpychaniu smakoli, ale zwłaszcza na wyrabianiu sobie więzi z psem.


Ja o oduczeniu warczenia na rzecz gryzienia spotkałam się jedynie w opowieściach i wszystkie dotyczyły kwestii warczenia psa na człowieka, a nie na innego przedstawiciela swojego gatunku.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Milka__']
Co do tych osób piszących o kolczatce i innych rzeczach typu: " [B]pies musi wiedzieć że tak nie może[/B]" albo "[B]musisz stanowczo pokazać, że Ci sie to nie podoba[/B]" - ludzie, jest masa psów które miałyby w d. Wasze "nie podoba mi się to", nie bojących się konsekwencji typu szarpanie, krzyk, a nawet bicie... wiele psów, które mają twardy charakter kompletnie nie przejmie się takim czymś, a tylko wzmocni agresję. Ponadto pies, który jest nakręcony dużo słabiej reaguje na ból... adrenalina robi swoje. Trzeba znaleźć przyczynę problemu i pracować nad nim. Nie mówię, że korekty są nieskuteczne, ale nie można po prostu stwierdzić, że jak się psu pokaże jego miejsce, to wszystko wróci do normy... bardzo często pokazanie psu, że jakieś zachowanie nam się nie podoba, nie daje żadnego skutku... bo są psy, zwłaszcza jeśli ktoś nie ma wypracowanego autorytetu, którym to kompletnie zwisa i będą dążyć do swego.
Widziałam przypadek psa, który nie chciał zejść z kanapy. Warczał przy próbie zgonienia go. Próby zastraszania, bicia nie robiły na nim żadnego wrażenia, był gotowy naprawdę zaatakować. I co w takiej sytuacji zrobić? lać psa do upadłego? Od razu mówię, że ja się tym przypadkiem nie zajmowałam... mówię, co widziałam. Trzeba znaleźć sposób na psa... nie ma złotego środka.[/QUOTE]

Wiem, że ludzie mają z tym problem, zwłaszcza "frakcja pozytywistów", ale dobrze dobrane i wyważone pod konkretnego osobnika korekty potrafią zdziałać cuda i trzymać psa w ryzach nawet na sporą odległość od przewodnika. I korektą na pewno nie jest szarpanie, bicie czy wrzaski, co najwyżej można albo zgasić psa całkiem, albo spowodować, że piesek nam się odwinie i pojedziemy na ostry dyżur :loveu:

I owszem, postawienie jasnych dla psa granic często bardzo ogranicza problemy, jakie ludzie mają z psami. Do tego dokładamy korygowanie zachowań niepożądanych, wzmacnianie pozytywne zachowań pożądanych i już :)

Co do laba - podejrzewam, że to przypadek rozbuchanego pieska, który nie ma wytyczonych żadnych zasad i granic, a gdy był malutki, to było urocze, gdy się wspinał na kanapę. I po pierwsze bym mu obcięła wszystkie przywileje, po drugie nauczyła komendy 'zejdź' i respektowała jej wykonanie. Nie powiem jak, bo nie ma jednej receptury na wszystkie psy ;) nie byłoby to jednak ani "lanie do upadłego" ani tym bardziej "zastraszanie".

[quote name='klaki91']J Ja mojego psa potrafię skarcić zwykłym "fe", a uświadomienie suce co znaczy "fe" odbywało się właśnie przy pomocy korekt.
I UWAGA- korekty były na...szelkach! [/QUOTE]

Wiem, że to już jest dziwne z tymi podobieństwami, ale u nas jest identycznie :cool1: Pies na samo "ej!" jest w stanie się ogarnąć, a korekty dostawał na szelkach, bo niestety obroża czy dławiki i inne cuda nie wchodziły w grę ze względów zdrowotnych.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evel']
Wiem, że to już jest dziwne z tymi podobieństwami, ale u nas jest identycznie :cool1: Pies na samo "ej!" jest w stanie się ogarnąć, a korekty dostawał na szelkach, bo niestety obroża czy dławiki i inne cuda nie wchodziły w grę ze względów zdrowotnych.[/QUOTE]

No proszę :cool3: u nas to samo- szkoleniowiec po pierwszym spotkaniu (na obroży) stwierdził, że u niej łańcuszek/kolczatka czy nawet sama obroża nie ma sensu bo raz, że może jej zrobić krzywdę, dwa- potrzeba było "nacisku" na inne części ciała, bo szyję miała dość nieczułą i nie robiło to na niej większego wrażenia.


Ale przyznaję się bez bicia- ja na początku byłam pod wielkim wrażeniem metod pozytywnych (z wyjątkiem klikera, ale go nie doceniam zapewne bo nie jest mi w sumie potrzebny), bardzo mi pomogły na początkowym etapie, kolczatka, łancuszek czy nawet krótka korekta na obroży wydawały mi się bestialstwem, ale jestem wręcz przekonana, że gdyby mi ktoś wcześniej pokazał jak fajnie można ułożyć psa stosując równolegle korekty i bardzo mocne wzmacnianie pożądanego zachowania to pewnie ruda byłaby o wiele mniej irytująca chwilami. Człowiek się uczy na własnych błędach ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='klaki91']Jeśli dla ciebie szarpanie, krzyk, próby zastraszenia czy bicia to to samo co korekta to nie mamy o czym mówić.[/QUOTE]

Rzecz oczywista, że to nie to samo - niestety nie dla wszystkich, bo wielu szkoleniowców preferujących przemoc używa tej nazwy w celu usprawiedliwienia tego, co robią. Miałam na myśli tych, którzy uważają bezsensowne szarpanie czy próby rzekomego "ustawienia psa" za konieczność i jedyne wyjście by pies się nas słuchał, nie zważając na podłoże zachowania - bo agresja agresji nie równa. Jeżeli ma podłoże lękowe szarpaniem narobi się jeszcze większego bagna, prawda?
Żeby nie było niejasności - ja preferuję zdecydowanie pozytywne metody, ale nie wykluczam całkowicie korekt. Sama ich też nieraz używam (mój pies też śmiga w szelkach), ale wiem, że one się nie sprawdzą w każdej sytuacji. Mój pies też ma problem z agresją, nie kontroluje emocji i na smyczy się nakręca - gdybym go szarpnęła w sytuacji kiedy się spina to jestem na 100 % pewna że będzie się rzucał. Kiedy jest w amoku, nie ma na to rady - nie wiem jakiej siły musiałabym użyć, żeby go z niego wytrącić, dlatego tego nie zrobię, bo to byłoby równoznaczne ze zrobieniem mu krzywdy. Natomiast korekta się sprawdza w momencie kiedy mnie pociągnie na smyczy. Komendę "nie wolno" również dobrze zna, ale nie zareaguje na nią w najwyższej fazie nakręcenia, dlatego na to mam po prostu inne sposoby. U niego akurat im mniej emocji i im bardziej jest wyciszony tym lepiej i na tym się skupiamy.

[quote]Jest masa psów na które same metody pozytywne nie działają, a przynajmniej nie przynoszą tak szybkich efektów jak ich połączenie z korektami. Prawda jest taka, że szkolenie czy resocjalizacja psa to złożony etap, nie polega jedynie na stosowaniu korekt/ wpychaniu smakoli, ale zwłaszcza na wyrabianiu sobie więzi z psem.[/quote]
Tu się zgodzę. Dobrze ujęte.

klaki91. moja wypowiedź nie była kierowana konkretnie do Ciebie, nie wiem czemu tak pomyślałaś. Chodziło mi tylko o to, że wiele osób uważa "wyrobienie sobie pozycji", "pokazanie psu że coś nam się nie podoba (taaa, a on się tym przejmuje i zaprzestaje niepożądanych zachowań)" jako lek na całe zło. Jest problem = Twój pies się nie słucha, jest źle ułożony, nie pokazałaś mu że tak nie wolno, blablabla... a gdzie miejsce na lęk, traumatyczne przezycia, braki w socjalizacji, zmiany w otoczeniu itp.? Mam wrażenie że niektórzy uważają, że niegrzeczny pies to zły pies i trzeba mu pokazać jego miejsce, żeby się opamiętał... a niestety tak łatwo nie ma. Do każdego trzeba podejść indywidualnie i przede wszystkim pracować: systematycznie i cierpliwie. Granice oczywiście tez muszą być wyznaczone i konsekwentnie egzekwowane. Nieraz wystarczy zbudowanie zaufania, a czasem po prostu nagrodzenie dobrego zachowania niekiedy podparte korektą... nie można wszystkich psów wrzucać do jednego wora.
Cóż, ja mam takie psychologiczne podejście do psów. Psia psychika mnie zawsze fascynowała... i nie mówię, że potrafię sobie poradzić ze wszystkimi psimi problemami. Ja tylko staram się je zrozumieć.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Milka__']
Widziałam przypadek psa, który nie chciał zejść z kanapy. Warczał przy próbie zgonienia go. Próby zastraszania, bicia nie robiły na nim żadnego wrażenia, był gotowy naprawdę zaatakować. I co w takiej sytuacji zrobić? lać psa do upadłego? Od razu mówię, że ja się tym przypadkiem nie zajmowałam... mówię, co widziałam. Trzeba znaleźć sposób na psa... nie ma złotego środka.[/QUOTE]
cóż... w momencie, jakby mi to zejście z kanapy było potrzebne na już to psa bym skusiła smakołykiem, w ogóle nie kojarząc tego z kanapą albo zabawą piłką, albo wyjściem na spacer. a jakby już psa na kanapie nie było to i owszem, pokazałabym mu, jak ma się zachowywać i na kanapę bez pozwolenia by już nie wlazł.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Milka__'] Jeżeli ma podłoże lękowe szarpaniem narobi się jeszcze większego bagna, prawda?[/QUOTE]
niekoniecznie. mój pies za czasów szczyla został pogryziony przez pitta czy asta, olbrzymiego, czarnego samca. potem reagował agresją na każdego napotkanego, dużego, czarnego psa, po prostu ze strachu. a ze na pustkowiu niestety nie mieszkamy, a on pieskiem małym nie jest to musiałam mu dość szybko wybić z głowy tego typu zachowanie i tu pomogły korekty. oczywiście nie było to na zasadzie: idziemy, pies reaguje agresją, dostaje w łeb i nic poza tym, ale korekty były elementem w pracy nad moim psem. i nie narobiły większego bagna.

Link to comment
Share on other sites

[quote]cóż... w momencie, jakby mi to zejście z kanapy było potrzebne na już to psa bym skusiła smakołykiem, w ogóle nie kojarząc tego z kanapą albo zabawą piłką, albo wyjściem na spacer. a jakby już psa na kanapie nie było to i owszem, pokazałabym mu, jak ma się zachowywać i na kanapę bez pozwolenia by już nie wlazł.[/quote]

Owszem, też bym tak zrobiła, ale ja to pytanie "co zrobić" kierowałam do osób według których psa wychowuje się na zasadzie podporządkowania. Bo krew mnie nieraz zalewa jak ktoś mi wciska ciemnotę, że mam sobie podporzadkować psa albo gada, nie daj Boże, że "ja bym sobie nie pozwolił...." . To ja pytam, jakbyś sobie nie pozwolił? Nie podają konkretnych sposobów, tylko durnowato gadają...

[quote]niekoniecznie. mój pies za czasów szczyla został pogryziony przez pitta czy asta, olbrzymiego, czarnego samca. potem reagował agresją na każdego napotkanego, dużego, czarnego psa, po prostu ze strachu. a ze na pustkowiu niestety nie mieszkamy, a on pieskiem małym nie jest to musiałam mu dość szybko wybić z głowy tego typu zachowanie i tu pomogły korekty. oczywiście nie było to na zasadzie: idziemy, pies reaguje agresją, dostaje w łeb i nic poza tym, ale korekty były elementem w pracy nad moim psem. i nie narobiły większego bagna. [/quote]

Tak, ale połączyłaś to z pracą. I widocznie u Ciebie korekta w takiej sytuacji się sprawdziła - to najważniejsze. U mnie nie wypaliło. Ale w momencie gdy tej agresji jeszcze nie ma, a ktoś próbuje zachowanie psa typu napinanie smyczy, jeżenie się albo oszczekiwanie karcić, to może pogorszyć sprawę.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Milka__']Bo krew mnie nieraz zalewa jak ktoś mi wciska ciemnotę, że mam sobie podporzadkować psa albo gada, nie daj Boże, że "ja bym sobie nie pozwolił...." . To ja pytam, jakbyś sobie nie pozwolił? Nie podają konkretnych sposobów, tylko durnowato gadają...[/QUOTE]

Konkrety? Proszę. Jak moja suka postanowiła się zburczeć na TŻta za to, że postanowił sobie usiąść koło mnie na kanapie, gdzie leżała Jej Królewska Mość, to poleciała lotem koszącym przez pokój. Także tak, są pewne rzeczy, których się nie toleruje i na które ja bym sobie nie pozwoliła. Nigdy więcej nie próbowała grozić mojemu facetowi, ale do tak mocnego skarcenia psa wydaje mi się, że trzeba mieć z nim odpowiednią więź zbudowaną od podstaw. Nie zrozum mnie źle, nie polecam nikomu stosowania przemocy wobec psa, ale zapytałaś, więc odpowiedziałam.

[quote name='Milka__']
Mój pies też ma problem z agresją, nie kontroluje emocji i na smyczy się nakręca - gdybym go szarpnęła w sytuacji kiedy się spina to jestem na 100 % pewna że będzie się rzucał. Kiedy jest w amoku, nie ma na to rady - nie wiem jakiej siły musiałabym użyć, żeby go z niego wytrącić, dlatego tego nie zrobię, bo to byłoby równoznaczne ze zrobieniem mu krzywdy. Natomiast korekta się sprawdza w momencie kiedy mnie pociągnie na smyczy. Komendę "nie wolno" również dobrze zna, ale nie zareaguje na nią w najwyższej fazie nakręcenia, dlatego na to mam po prostu inne sposoby. U niego akurat im mniej emocji i im bardziej jest wyciszony tym lepiej i na tym się skupiamy. [/quote]

Z czystej ciekawości - jak go wtedy opanowujesz?




[quote name='Milka__']wiele osób uważa "wyrobienie sobie pozycji", "pokazanie psu że coś nam się nie podoba (taaa, a on się tym przejmuje i zaprzestaje niepożądanych zachowań)" jako lek na całe zło. Jest problem = Twój pies się nie słucha, jest źle ułożony, nie pokazałaś mu że tak nie wolno, blablabla... a gdzie miejsce na lęk, traumatyczne przezycia, braki w socjalizacji, zmiany w otoczeniu itp.? Mam wrażenie że niektórzy uważają, że niegrzeczny pies to zły pies i trzeba mu pokazać jego miejsce, żeby się opamiętał... a niestety tak łatwo nie ma. Do każdego trzeba podejść indywidualnie i przede wszystkim pracować: systematycznie i cierpliwie. Granice oczywiście tez muszą być wyznaczone i konsekwentnie egzekwowane. Nieraz wystarczy zbudowanie zaufania, a czasem po prostu nagrodzenie dobrego zachowania niekiedy podparte korektą... nie można wszystkich psów wrzucać do jednego wora.
Cóż, ja mam takie psychologiczne podejście do psów. Psia psychika mnie zawsze fascynowała... i nie mówię, że potrafię sobie poradzić ze wszystkimi psimi problemami. Ja tylko staram się je zrozumieć.[/QUOTE]

Jeśli pies ma mocną relację z przewodnikiem, to uwierz, że niezadowolenie przewodnika naprawdę ma znaczenie dla psa. I to nie jest disneyowskie bajanie. Lęk, traumy, braki w socjalizacji - tak, to rzutuje na zachowanie psa, ale go nie "tłumaczy" - przykładowo, pies nie może się rzucać i odstawiać rodeo do innych, bo miał trudne dzieciństwo, bo w tym głowa przewodnika, żeby pies łaskawie się ogarnął bez głupich wyskoków. Jasne, psy są zwierzakami, zwykle najpierw robią, potem myślą, wszystkim zdarzają się błędy, ale nie rozumiem, jak ludzie niewychowanych psów zawsze mają wytłumaczenie "a bo on ze schroniska", "a bo ona to dzieci nie lubi, bo ją nadepnął wnuczek", "a bo on to został pogryziony", przyjmując zachowanie niewłaściwe i naganne za coś niemal naturalnego, bo piesek taki biedny, to niech sobie poużywa.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Milka__']
Tak, ale połączyłaś to z pracą. I widocznie u Ciebie korekta w takiej sytuacji się sprawdziła - to najważniejsze. U mnie nie wypaliło. Ale w momencie gdy tej agresji jeszcze nie ma, a ktoś próbuje zachowanie psa typu napinanie smyczy, jeżenie się albo oszczekiwanie karcić, to może pogorszyć sprawę.[/QUOTE]
no ale jak bez pracy to zrobić? nic nie ma bez pracy tak naprawdę i jeśli ktoś myśli, ze psa zleje dwa razy i będzie miał super grzeczne zwierze to jest idiotą. ja oszczekiwanie i napinanie smyczy karciłam, bo mój pies prawie 40kg wazy i jak on mi będzie na smyczy ciągnął czy się rzucał to mi rękę wyrwie, pod samochód wciągnie albo jeszcze coś w tym stylu zrobi, a więc zagrozi mojemu bezpieczeństwu. i nie miało znaczenia to, ze on to robi lękowo, bo ja nie zamierzałam przez jego lęki stracić zdrowia czy w najgorszym przypadku życia.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evel']Konkrety? Proszę. Jak moja suka postanowiła się zburczeć na TŻta za to, że postanowił sobie usiąść koło mnie na kanapie, gdzie leżała Jej Królewska Mość, to poleciała lotem koszącym przez pokój. Także tak, są pewne rzeczy, których się nie toleruje i na które ja bym sobie nie pozwoliła. Nigdy więcej nie próbowała grozić mojemu facetowi, ale do tak mocnego skarcenia psa wydaje mi się, że trzeba mieć z nim odpowiednią więź zbudowaną od podstaw. Nie zrozum mnie źle, nie polecam nikomu stosowania przemocy wobec psa, ale zapytałaś, więc odpowiedziałam.[/QUOTE]

Cóż, skoro tak zrobiła to należy się zastanowić dlaczego. Może jej relacja z Twoim TŻtem jest nieprawidłowa? Zadziałało - fajnie, ale ja bym tego nie rozwiązała przemocą. Niestety nie każdy pies jest taki, że jak raz "poleci lotem koszącym przez pokój" to potem nie powtórzy zachowania. Pies twardszy psychicznie następnym razem wyprzedzi Twój ruch i może to się niemiło skończyć. Mówię zwłaszcza o dużych, silnych psach.


[quote]Z czystej ciekawości - jak go wtedy opanowujesz?[/quote]

Odchodzę na bok i każę usiąść. Nieraz siedzi, trzęsie się z emocji, ale zadu nie podniesie. Generalnie staram się nie dopuszczać do tego, by taka sytuacja miała miejsce. Skupiam jego uwagę na sobie, smycz wisi wtedy luźno.


[quote]Jeśli pies ma mocną relację z przewodnikiem, to uwierz, że niezadowolenie przewodnika naprawdę ma znaczenie dla psa. I to nie jest disneyowskie bajanie. [/quote]

Owszem, ma, ale w pewnych sytuacjach pies nie myśli racjonalnie, np. gdy jest pobudzony i rządzą nim gwałtowne emocje. Pies może mieć super relację, w pracy np. być mega skupiony, zaangażowany, ale w pewnych sytuacjach nie radzić sobie z emocjami, to jest silniejsze od niego.

[quote]Lęk, traumy, braki w socjalizacji - tak, to rzutuje na zachowanie psa, ale go nie "tłumaczy" - przykładowo, pies nie może się rzucać i odstawiać rodeo do innych, bo miał trudne dzieciństwo, bo w tym głowa przewodnika, żeby pies łaskawie się ogarnął bez głupich wyskoków. Jasne, psy są zwierzakami, zwykle najpierw robią, potem myślą, wszystkim zdarzają się błędy, ale nie rozumiem, jak ludzie niewychowanych psów zawsze mają wytłumaczenie "a bo on ze schroniska", "a bo ona to dzieci nie lubi, bo ją nadepnął wnuczek", "a bo on to został pogryziony", przyjmując zachowanie niewłaściwe i naganne za coś niemal naturalnego, bo piesek taki biedny, to niech sobie poużywa.[/quote]

Ja nigdzie nie napisałam, że złe zachowanie psa powinno się usprawiedliwiać. Nic nie zwalnia nas z odpowiedzialności za psa, bez względu na to, co zwierzę przeszło. Chodzi mi o płytkie podejście niektórych ludzi do sprawy. Wiele osób zamiast eliminować przyczynę skupia się na skutkach i to jest moim zdaniem nie do końca trafne rozwiązanie. Przykładowo przy agresji lękowej warto się skupić na tym by ten strach eliminować, wtedy automatycznie inne zachowania z tym związane zaczną zanikać (oczywiście w połączeniu z pracą np. nagradzając psa za dobre zachowanie w danej sytuacji). Albo pies rzuca się, bo ma nadmiar energii - wtedy należy zapewnić zajęcie psu, zarówno fizyczne jak i umysłowe. Nie traktować problemu agresji jako głównej sprawy, tylko zadać sobie najpierw pytanie: skąd ona pochodzi i jak to naprawić?

Link to comment
Share on other sites

Generalnie ja mam takie podejście, że przemoc rodzi przemoc... są psy, które ulegną, wycofają się, ale są też takie, które swoje zachowanie wzmocnią, staną się rozdrażnione. Jestem dlatego za tym, żeby szukać rozwiązania u podłoża zachowania. Trzeba się wykazać kreatywnością.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Milka__']Cóż, skoro tak zrobiła to należy się zastanowić dlaczego. Może jej relacja z Twoim TŻtem jest nieprawidłowa? Zadziałało - fajnie, ale ja bym tego nie rozwiązała przemocą. Niestety nie każdy pies jest taki, że jak raz "poleci lotem koszącym przez pokój" to potem nie powtórzy zachowania. Pies twardszy psychicznie następnym razem wyprzedzi Twój ruch i może to się niemiło skończyć. Mówię zwłaszcza o dużych, silnych psach.[/QUOTE]

Każdy robi jak uważa. W moim domu pies nie ma prawa okazywać agresji do domowników, a każdy przejaw takowej zostanie stłumiony w zarodku, jeśli trzeba - właśnie w ten sposób. Nie zamierzam psu klikać, jak do kogoś wypruje z mordą, w momencie, gdy z tego zrezygnuje, to nie ten poziom zachowań gdzie można sobie pozwolić na titanie. Moja suka kocha TŻta bardzo, ten epizod był dawno temu, kiedy ona była u mnie jakoś parę miesięcy dopiero i prawdopodobnie chciała się zorientować, co i jak. Nie określałabym tego też jako "przemoc", bo przemoc jest zwykle głupią i bezsensowną agresją podszytą silnymi emocjami, a to była szybka, zamierzona, celowa akcja "na zimno", a po akcji pies przywołany przeszedł się łasić i przylepiać do nas, więc uszczerbek na jego zdrowiu psychicznym nie był chyba aż tak duży :evil_lol:

Twardy psychicznie pies tym bardziej potrzebuje jasnych zasad. Przy nich jest niemal samograjem szkoleniowym. Nie martw się, nie zwykłam się bić z obcym kaukazem nad kością przykładowo ;) ale z owczarami, czasem w różnych dziwnych sytuacjach, idzie mi całkiem dobrze - na początku bywają zgrzyty, jak przy każdych nowych znajomościach, ale staram się psu zawsze pokazać, co jest fajne, a co fajne nie jest.

Czasem nie ma czasu ani okazji na negocjacje. Zresztą każdy właściciel psa wie, na ile sobie może pozwolić. Nie bawię się w Millana, nie wymuszam na obcych psach bezwzględnej uległości, nie prowokuję ich do ataku. Mój pies to trochę inna para kaloszy, właśnie przez więź, jaką z nią mam. Ale i tak są granice, których się nie przekracza bez potrzeby - przykładowo, pies ma prawo w spokoju zjeść kość w kennelu i wie, że nikt jej nie zabierze. W związku z tym, że ona wie, że jej nie zjem, jest w stanie mi tę kość na komendę przynieść. A na początku nie było zbyt różowo, jeśli chodzi o obronę zasobów. I to rzeczywiście odpracowałam "na pozytywnie".


[quote name='Milka__']Owszem, ma, ale w pewnych sytuacjach pies nie myśli racjonalnie, np. gdy jest pobudzony i rządzą nim gwałtowne emocje. Pies może mieć super relację, w pracy np. być mega skupiony, zaangażowany, ale w pewnych sytuacjach nie radzić sobie z emocjami, to jest silniejsze od niego.[/quote]

I tu działa moc dobrze dobranej korekty, jako sygnału wprost do psiego móżdżku, przerywającego negatywne zachowanie. Z tym, że dla jednego psa to będzie syknięcie właściciela, a dla innego strzał kolcami. Plus praca od podstaw nad panowaniem nad emocjami i fazami pobudzenia i wyciszenia.


[quote name='Milka__'] Wiele osób zamiast eliminować przyczynę skupia się na skutkach i to jest moim zdaniem nie do końca trafne rozwiązanie. Przykładowo przy agresji lękowej warto się skupić na tym by ten strach eliminować, wtedy automatycznie inne zachowania z tym związane zaczną zanikać (oczywiście w połączeniu z pracą np. nagradzając psa za dobre zachowanie w danej sytuacji). Albo pies rzuca się, bo ma nadmiar energii - wtedy należy zapewnić zajęcie psu, zarówno fizyczne jak i umysłowe. Nie traktować problemu agresji jako głównej sprawy, tylko zadać sobie najpierw pytanie: skąd ona pochodzi i jak to naprawić?[/QUOTE]

W sumie masz rację, czasem spłyca się problem i eliminuje skutki, a w głowie psa jest nadal to samo. Zadaniem dobrego szkoleniowca jest dotrzeć głębiej i pokazać właścicielowi co robić, żeby problem realnie ograniczyć nie tylko w reakcjach psa, ale także w jego głowie :)

Link to comment
Share on other sites

Może dopiszę, ale coś mi edycja się tnie - wyżej opisany przypadek nie jest w żadnym razie "poradą szkoleniową", więc proszę - nie róbcie tego w domu :evil_lol: Nie, nie polecam nikomu opisanego wyżej sposobu karcenia psa jako remedium na wszelkie agresywne wyskoki, zwłaszcza, jeśli ktoś się zastanawia, jak to zrobić właściwie, albo ma jakieś wątpliwości - wszelkie nieścisłości najlepiej skonsultować ze specjalistą ;) A to jest tylko jeden element z większej "filozofii" wychowywania psa ;)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...