Jump to content
Dogomania

Szczeniak po parwo nie żyje :(, Katowice


Jaaga

Recommended Posts

Szczeniaczek chory na parwowirozę z wątku:[URL]http://www.dogomania.pl/forum/showthread.php?t=56312[/URL] pilnie dziś potrzebuje domu tymczasowego na czas dojścia do siebie po chorobie. Zabrałam go z katowickiego schroniska i umieściłam w klinice w Dąbrowie G. Tam przebywa już 11 dni i muszę dziś go odebrać.
Do mnie nie może trafić bo mam własne szczenięta, dla których byłby śmiertelnym zagrożeniem.
Muszę go więc odwieźć do schroniska:placz: . Po chorobie jest bardzo wychudzony, musi dostawac specjalne jedzenie i pobyt w schronisku może oznaczać dla niego smierć i być zaprzepaszczeniem naszych i jego wysiłków, żeby wyzdrowiał.
Niestety umieszczenie go w hoteliku nie wchodzi w grę, bo nikt nie przyjmie mi psa bez szczepień i po takiej chorobie.

Szczeniaczek to chłopczyk w wielku ok. 5 miesięcy, malutki, czarny podpalany. Będzie ważył ok. 3 kg. Wygląda jak skrzyzowanie jamniczka z ratlerkiem.
Osobie, która zaopiekowałaby się nim dam dla malucha karmę, jaką powinien jeść.
Maluszka ogłaszam, są zainteresowane nim osoby, ale nikt nie chce go bezpośrednio z kliniki, takiego zabiedzonego:shake: .
Pomóżcie proszę, jestem bezsilna. nie spodziewałam się, że kiedyś nadejdzie dzień, w którym zamiast zabrać psa ze schronu, będę musiała go tam oddać.

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 52
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Szukam pomocy dla tego szczeniaka i jedynym odzewem był nieprzyjemny telefon od pani, która ponoć też przez dogo szuka domów psom. Dowiedziałam się, że jestem nieodpowiedzialna, bo skoro zabiera się psa ze schroniska, to zapewnia mu się dom, a jeśli mam swoje szczeniaki i nie moge go zabrać do siebie, to nie powinnam go wogóle zabierać ze schroniska. Dziękuję za uświadomienie. Oczywiście ta pani pomocy ze swojej strony nie zaoferowała, ale chociaż uświadomiła mnie odnośnie mojej nieodpowiedzialności. Dostało sie tez p. kierownik schroniska jak mogła takiej osobie, jak ja wydać szczenię.
Teraz już wiem, że mam przechodzić obojętnie koło szczenięcia w stanie przedagonalnym, bo zabranie go do lekarza, opłacenie pobytu tam i leczenia to za mało, zeby pomóc . Dzięki tej sytuacji dowiedziałam się również, ze muszę liczyć tylko na siebie i że nie mogę zwracać uwagi na czyjes obietnice pomocy.
Teraz ograniczę się do użalania się nad psami w potrzebie, bo to wygodne i bezpieczne, a sumienie uspokoję podbijaniem wątków.

Link to comment
Share on other sites

Bardzo mi przykro, Jaago, że kolejna osoba dostała kopa za swoje serce i chęć pomocy oraz zaangażowanie czasu i pieniędzy, że o emocjach nie wspomnę.
Mam takie dwa motta na dziś: "Nie przejmuj się swoją rolą, bo i tak cię up...", a tak już zupełnie prywatnie, absolutnie intymnie: "nienawidzę siebie... z wzajemnością!" właśnie za to, że chciałąm dobrze, że nadgorliwość to mój grzech podstawowy i że i tak wyjdzie na to, że nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu...
JA mam włąśnie takie odczucia na swój temat, ale widzę, że i Ty podobne...

Link to comment
Share on other sites

Zdjęcia malucha po jedenastu dniach walki o życie:
[URL=http://imageshack.us][IMG]http://img480.imageshack.us/img480/3763/dsc07031qj6.jpg[/IMG][/URL]

[URL=http://imageshack.us][IMG]http://img480.imageshack.us/img480/4998/dsc07035xn7.jpg[/IMG][/URL]

Link to comment
Share on other sites

ja limit wyczerpałam też... dziś stałam w otwartym na oścież oknie, obok mnie 2 koty na parapecie, Platon i Chapi na wewnętrznej stronie tegoż... Inka wspięła się na moje plecy jak 60 kg papużka... Szkoda, że ktoś telewizji nie sprowadził wtedy, kiedy zachęcałam sąsiadki wracające z kościoła do wzięcia psiaka... :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

Szczeniak jest u mnie na strychu. myślałam, ze we wtorek dam go do schoniska, bo przez święta nie będzie tam lekarza, personelu, tylko dyżurny pracownik. Jednak nie wiem, czy nie zaniosę go wcześniej. Na strychu jest zimno, mały dzis zrobił kupę ze skrzepami krwi. Nie ma kto nawet po nim sprzątać, bo kazdy kontakt z nim czy jego odchodami grozi przeniesieniem wirusa na nasze szczenięta. jeden mój szczeniak jest bardzo maleńki i niezbyt dobrze się czuje. Nie mogę go przez to szczepić zaszczepić. Obawiam sie, zeby nie stał się ofiarą ratowania tamtego malucha. Mojemu nic nie pomogłoby, gdyby się zaraził, bo waży 35 dkg.

Link to comment
Share on other sites

Ratujcie maluszka:placz:

Mam pewnego pomysła, ale to jest tak wątpliwy pomysł, że na razie nie zdradzę szczegółów:shake:

Napiszcie mi tylko, czy mały już wyszedł z parwo czy to nadal trwa?
I czy jeśli będzie miał kontakt z wirusem to zachoruje ponownie czy już nie? Zdaje się że powinien być uodporniony?

Link to comment
Share on other sites

Własnie rozmawialam z moją p. doktor. Mały może być nosicielem nawet do końca życia. On już nie zachoruje ponownie na tą chorobę.
Z choroby już wyszedł, krew w postaci skrzepków moze jeszcze pojawiac się w kale, ale szczenię już normalnie funkcjonuje. Je i pije sam bez problemów. Niestety, dziś muszę oddac go do schroniska, bo jest ogromne prawdopodobieństwo, ze przeniosę wirusa na moje szczeniaki. Jedyne, co mogę zrobić, to co dzień zanosić mu kurczaka, żeby choć dostawał dobre jedzenie. Oczywiście, kiedy trafi do schroniska, to nadal będzie potrzebował dobrego domu, a gdyby trafił się choć DT, to moge go stamtąd zabrać.
Pomysł każdy jest w tej sytuacji cenny, więc proszę o szczegóły.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...