Jump to content
Dogomania

Sposób na instynkt myśliwski - czy udało wam się go opanować?


zmierzchnica

Recommended Posts

Pewna dyskusja na forum dogomanii sprawiła, że zaczęłam się nad tym zastanawiać. I chcę zapytać was o rady lub doświadczenia.

Otóż z mojego doświadczenia z psami wynika, że instynkt myśliwski to najtrudniejsza rzecz do opanowania. Miałam i mam spore z tym problemy, toteż w terenie gdzie jest zwierzyna, moje psy są zawsze na smyczy czy na lince.
Moja pierwsza suka, mały kundelek, miała kiedyś takie zapędy, ale dużo szkolenia i nauki odwoływania - i skończyło się. Nie goni saren czy zajęcy, olewa bażanty. Może wszędzie chodzić luzem, nawet jak jej sarna wyskoczy pod nos to najwyżej podskoczy. W lesie i tak na smyczy chodzi, wiadomo, ale na polach itd może być bez.
Druga suka to piesek zdziczały, z działek, o wyglądzie nieco "myśliwskim". Mam ją odkąd miała ok 4 miesiące i ma bardzo silny instynkt myśliwski, który przejawiała od początku. Jeśli zobaczy sarnę to ruszy za nią i nie ma nad nią kontroli. Sprawia mi na spacerach najwięcej problemów ;) Próby uczenia, oduczania, intensywne szkolenie pomogło nad zapanowaniem nad nią, ale jeżeli chodzi o zwierzynę to nie ma szans, by ją odwołać.
Potem Frotek, który jest terrierowaty, nadpobudliwy. Mam go odkąd ma 2 lata, wzięłam go z ulicy, był włóczykijem jakieś dwa miesiące. Odkąd go mam, dostawał świra na widok zwierzyny i to strasznego - kwiczał, trząsł się i usiłował wyrwać. Teraz jest o niebo lepiej, szkolenie i dużo biegania za piłką czy ze mną pozwoliło na uspokojenie go, ale za sarną pogoni, jeśli nagle wyskoczy. Jeżeli ten pierwszy impuls pt "gonić!" minie - uda mi się psa zatrzymać albo jest na smyczy - jest ok, pies się zainteresuje szkoleniem czy smaczkami. Ale pierwszy sygnał jest tak silny, że pies "głuchnie".
Hera ma mniejsze skłonności do gonienia zwierzyny.

No i chciałabym się dowiedzieć: jak myślicie, na ile to kwestia posłuszeństwa, szkolenia, wychowania od szczeniaka, a na ile genów? Czy naprawdę każdego psa da się odwołać od zwierzyny? Macie jakieś doświadczenia, sposoby na posłuszeństwo w terenie? Udało wam się napalonego na zwierzynę psa oduczyć tego zupełnie?

Ja osobiście nie wierzę w to, że pies, któremu zdarzyło się radośnie pogonić sarnę, może stać się 100% pewny. Pogoń to silne uczucia, zachowanie samonagradzające i spełnienie instynktu. Zauważyłam, że psy, które jako młode zwierzaki nie miały okazji pogonić zwierzyny, w późniejszym czasie są mniej napalone na to. Na zasadzie - dopóki pies nie wie, że to fajne, to nie goni. Ale ja mu się raz czy dwa uda, zauważa, że to super i oduczenie go jest trudne.

Jak myślicie?

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 58
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

gdyby bylo tak jak piszesz, polowanie z psem byloby niemozliwe.
to, ze kundel goni sarenki to nie jest instynkt mysliwski, ale zwykle nieposluszenstwo.
skoro u psow hodowanych i selekcjonowanych pod katem cech uzytkowych od wiekow da sie w pelni wypracowac respektowanie zwierzyny (a zaden absolutnie zaden pies nie rodzi sie z ta umiejetnoscia. wiekszosci mlodych pieskow zdarza sie pogonic sarenke czy zajaca. respektowanie nalezy wypracowac), to u kundelka, ktory nawet nie jest w typie rasy, tym bardziej jest to do wypracowania.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zmierzchnica']
Ja osobiście nie wierzę w to, że pies, któremu zdarzyło się radośnie pogonić sarnę, może stać się 100% pewny. [/QUOTE]
w wieku szczylowatym, jak i ja byłam "młoda i głupia" i puszczałam pieska samopas po lesie mój pies pogonił sarnę. w tym momencie ma 5,5 roku i jestem w 100% pewna, że mi za sarną czy inną zwierzyną nie zwieje. mimo, iż pogoni zasmakował.

niektóre psy instynkt mają tak silny, że pomysł gonienia zwierzyny można im wybić z głowy tylko przykrymi dla nich bodźcami, zwłaszcza jeśli nie były od małego uczone pewnych zachowań (czy same uczyły się zachowań przeciwnych do oczekiwanych).

Link to comment
Share on other sites

Dziewczyny kochane, ale prosiłam o sposoby i rady, a nie o ocenianie. [B]Proszę o czytanie ze zrozumieniem...[/B] O wasze doświadczenia i konkrety. Co to znaczy, że u psa trzeba to wypracować? Jak to się robi? W jaki sposób? Jak wy to robicie i w jaki sposób dane zachowanie uzyskałyście?

Bo ja się nie zgadzam, że każdego psa da się oduczyć pogoni za zwierzyną. Uważam, że i tak dużo uzyskałam z moim psem, skoro dostawał na ich widok świra, a teraz mogę go "zgasić". Jest psem nadpobudliwym, a co innego terrier, co innego wyżeł czy labrador. Terriery z natury mają działać impulsywnie i samodzielnie, znam więc pełno JRT, które uciekają i właściciele robią wszystko, by to wyplenić - ale mimo to, zostaje w psie to nieposłuszeństwo. Tak samo psy pierwotne - naprawdę uważacie, że da się husky'ego tak wyszkolić, by nie pognał za zającem?
Gdybym miała tylko Lukę, mogłabym piać nad tym jaka to jestem super i ekstra szkoleniowiec, bo ona już nie goni zwierzyny, a jako szczyl goniła. Ale jej to minęło, trochę posłuszeństwa i jej przeszło. A z innymi tak nie jest mimo to, że są codziennie szkolone, mają mnóstwo ruchu i posłuszeństwa na co dzień i w parku czy na polach wracają na wołanie, odwołuję je z daleka z zabawy z innymi psami i tak dalej i tak dalej. Co więcej mogę zrobić, żeby nie pognały za zwierzyną? [B]Proszę o rady i konkrety.[/B]

Psy do polowań uczone są od szczeniaka, od małego są oswajane ze zwierzyną, uczone reakcji na ich widok. Mówię o psach, które nigdy pod tym kątem nie były wychowywane, które przyszły do domu już z instynktem. Co z tym zrobić? Jak to wypracować?
[B]
a_niusia[/B]
[QUOTE][COLOR=#000000]to, ze kundel goni sarenki to nie jest instynkt mysliwski, ale zwykle nieposluszenstwo.[/COLOR][/QUOTE]
Jakie masz doświadczenie z mieszańcami różnych ras? Miałaś kiedyś dorosłego psa, nie po wybranych rodzicach, ale totalnego miksa? Jeśli tak, ile czasu zajęło ci wyszkolenie i wyuczenie takiego psa niegonienia zwierzyny i posłuszeństwa?

[B]Beatrx[/B] - jakiej rasy masz psa? Jak uzyskałaś to, że pies się słucha przy zwierzynie? Co to znaczy przykry bodziec, OE, walnięcie smyczą po pysku, kolczatka?

Link to comment
Share on other sites

To może ja się wypowiem.
Miałam doświadczenia z 3 "rasami"
mixem spaniela( suka trafiła do mnie około 2 letnia, totalnie zdziczała, zero kontaktu i bardzo silna potrzeba gonienia, nie tylko zwierzyny)
mix kaukaza (ok. 4 letnia suka, schroniskowa)
pseudo rotek.

Spaniel nigdy do konca swojego zycia nie był w 100% pewnym psem (pomimo przerobienia wszelkich możliwości od OE po gwizdki, nic nie dawało pewności, chociaż podobnie jak u Ciebie jak się zgasiło ten pierwszy bodziec-"gonić" to pies odpuszczał i olewał temat. Z tymże spaniel gonił wszystko, gołębie, koty, ludzi, rowery. Oczywiście praca od podstaw socjalizacja, nauka skupienia i wyciszenia się. Udało się dojść do etapu spokojnego spaceru, i skupienia na mnie, ale w lesie czy nieznanym terenie, suka spacerowała na lince. Po prostu zbyt wielką frajdę jej sprawiała pogoń i pewnie znajdą się ludzie, który stwierdzą, że to moje braki czy nieuctwo, niemniej jednak uważam, że w tym konkretnym przypadku można było tylko zapobiegać a nie leczyć.

Kaukazica, suka która mnie kosztowała najwięcej, pracy i wysiłku, po prostu odpuściła, pewnego dnia, odwołałam od sarenki, która nam wyskoczyła przed nosem i tyle, więcej już nie próbowała. Nie wiem co konkretnie tutaj zadziałało, po prostu sama z siebie przestała ganiać za zwierzakami.

Z rotem takie problemy miałam tylko przez 2 pierwsze leśne spacery, komenda "stop" ćwiczona do upadłego, w każdej możliwej sytuacji, w różnych stopniach natężenia bodźców, od spokojnego pokoju, co centrum miasta , autobusy, tramwaje pociągi, no wszędzie gdzie się dało, i to zatrzymywało psa w każdej sytuacji, tutaj potrzebował 2 powtórzeń. Ale zakładam, że to kwestia "rasy" nigdy nie były to psy do polowań, raczej do obrony i pilnowania, wiec niejako dla niego istotniejsze było moje "bezpieczeństwo" niż gonienie sarenki, czy innego lisa.

I patrzac na jedna z umiłowanych moich ras, dogi argentynskie, nie wierze, w to, że można w każdym psie wyciszyc takie zapędy, po prostu są psy, które mimo najszczerszych naszych chęci reagują na bodźcce mocniej i szybciej niż inne. A szczególnie jeżeli mamy do czynienia z mixem niewiadomego pochodzenia i możemy sobie tylko gdybac co tam w nim siedzi. Inaczej się pracuje z owczarkiem niemieckim, rotem, wyzłem, seterem czy terierem. I jak dla mnie są po prstu egzemplarze, które bedą pod tym względem niereformowalne.

I odwołujac się do psów typowo myśliwszkich, nie uwierze nigdy, że kazdy jeden szczeniak pracuje tak samo dobrze, i kazdy jeden się nadaje do pracy-polowania. Po prostu jest to bzdura wierutna, bo w każdym miocie są egzemplarze bardziej i mniej "dobre" do takich zajęć.
Znowu wracajac do tych moich DA, zupełnie inna specyfika rasy, zupełnie inne predyspozycje, i zupełnie inaczej wyglada praca z takim zwierzakiem, i tu znowu są egzemplarze wybitnie "polujące" i są takie, które bez problemu zejdą z tropu i odpuszczą. I nie jest to kwestia tylko i wyłacznie prowadzenia. Szczególnie, że miałam okazję obserwować 2 psy należące do tej samej osoby, w dodatku rodzenstwo z jednego miotu.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='motyleqq']też sobie chętnie poczytam ;)[/QUOTE]

Nie tylko ja mam ten problem? ;) Szkoda, że konkretnych rad jest tak mało. Pamiętam, kiedyś szukałam sposobów na dogomanii, to się tylko dowiadywałam, że ktoś oduczył, ale nikt nie umie powiedzieć w sumie jak...

[B]asiak_kasia -[/B] dziękuję za bardzo konkretną odpowiedź! W sumie ja z moimi zamiast "stop" ćwiczę bezwzględne "siad" - jakoś stop, czyli zatrzymanie się, jest dla nich mniej... stopujące. Jak siądą to już nie ruszą, i na wołanie wrócą, jeżeli jest stop, zatrzymają się, spojrzą na mnie i mogłyby pognać dalej. Choć w sumie dawno nie próbowałam ;)

Moja sunia Chibi jest właśnie takim "spanielem" - wszystkiego używam, ale pogoń jest silniejsza niż każda rzecz na ziemi. Chodzi na lince czy na taśmie, bo w terenie nie mogę jej ufać. Z nią jest taki problem, że to pies zdziczały silnie i socjalizację miał fatalną. Także trudno mi ćwiczyć komendy w każdej sytuacji, bo wystarczy, że coś huknie i pies się wyłącza i przestaje się uczyć - słucha się jak robot, ale wpatruje w stronę domu i sztywnieje. To i tak nieźle jak na nią, na początku wychodziła z domu, widziała człowieka 500 m dalej i biegła z powrotem pod kanapę, drżąc ;)

Właśnie mój TZ ma mixa rotta z dobkiem. Pies nieszkolony, niczego nieuczony, a za sarną nie pogna, odwoła się od zająca, olewa zwierzynę. A mnie skręca z zazdrości, bo robię wszystko, by psy oduczyć pogoni, a Neruś radośnie wszystko sobie ma głęboko pod krótkim ogonkiem...

Twoje doświadczenia są bardzo ciekawe :) I zgodzę się z Twoim komentarzem co do psów myśliwskich, także mi się wydaje, że pies psu nierówny. Tak samo jak nie używa się każdego labradora do asystowania niepełnosprawnym, tak pewnie nie każdy pies nadaje się do polowań...

Edited by zmierzchnica
Link to comment
Share on other sites

w sumie, to ja nie nie mam problemu, bo nie spotykam zwierzyny. spotykałyśmy tylko wiewiórki, nawet nie odwoływałam psa, bo nie jest w stanie takiej wiewiórki złapać i nie jest to dla mnie problem. wiewiórka wskakuje na drzewo i pies wraca. goni też koty, ale również nie robi im krzywdy, a nie jest puszczana w miejscach gdzie mogłaby np wpaść pod samochód. wraca po chwili, albo szybciej jeśli kot się nie boi i się do niej odwróci-wtedy Etna ucieka przed kotem ;) sarnę spotkaliśmy raz, była za ogrodzeniem. przyznam, że Etna miała ochotę ją gonić i nieco ogłuchła, ale siatka ją zatrzymała. raz też wytropiła jakiegoś ptaka, bażant to może był, albo coś innego. wypłoszyła go z kryjówki i poszła zająć się swoimi sprawami ;) generalnie nie sądzę, by była w stanie dogonić jakiekolwiek zwierzę i zrobić mu krzywdę. nawet gdyby dogoniła, to jest chyba jednak zbyt wielkim tchórzem ;) no i przede wszystkim-nie lubi kiedy traci mnie z oczu i to dlatego sama zawraca

Link to comment
Share on other sites

a ja przyznam szczerze, że mam problem
a niewielkie doświadczenie z psami

mam mieszańca nie wiadomo czego (z wyglądu troszkę podobny do łajki zachodniosyberyjskiej)
w górach czy w lesie -zawsze mam go na smyczy czy na lince

zawołany -zasadniczo wraca, ale ... nie jest to automatyczne; to nie jest u niego odruch-to jest w ogóle pies, który najpierw myśli, a potem wykonuje polecenia
(mam drugiego psa -który reaguje zupełnie inaczej)
w parku nie spuszczam go - bo jest w stanie złapać wiewiórkę zanim ja ją w ogóle zauważę- on ma ją w łapach
żadnej nie zrobił krzywdy -ale spuszczałam go z linką, żeby zobaczyć -bo wszyscy mówili, że pies nie da rady złapać wiewiórki

góry. przyroda, las, przestrzeń -robią na nim niesamowite wrażenie

Link to comment
Share on other sites

M oj pies ma silnie rozwinięty instynkt i ma silne pragnienie polowania na wszystko co ucieka,obce,dzikie.Jeżeli zdołam odwrócić jego uwagę albo powiedzieć "fe" w odpowiednim momencie to się opanuje.Jeśli jest jednak nakręcony to nie mam 100% gwarancji.Nie puszczam go luzem więc nie mam tego problemu. Nie znam chyba żadnego bulteriera,ktory zawolany przybiega za 1wszym razem jeśli nie ma się w dłoni smaka bądź zabawki.
Może da się to wypracować u pewnych ras (myśliwskich),ale myślę,że niektóre są dość krnąbrne i po prostu nie wszysko da się od nich wyegzekwować.Moj pies nie wykonuje poleceń z automatu tylko najpierw chwile sie zastanawia i dopiero po uplywie chwili wykonuje polecenie.

Link to comment
Share on other sites

Właśnie do tego zmierzam są rasy, które nie myślą i nie kwestionują poleceń, a są takie (kochane moloski:loveu:), które mają swój rozum, myślą, kombinują i wcale nie jest dla nich polecenie przewodnika bezwzględne. I z takim psem pracuje się zupełnie inaczej niż z owczarkiem. A już zupełnie inaczej wygląda praca z psem po przejściach-gdzie leży socjal, i najpierw tego psa trzeba nauczyć bycia psem, a nie zdziczałym futrem.
Wcale się też nie usprawiedliwiam, bo żadna ze mnie alfa czy omega, ale po prostu trochę tych psów mi się przez ręce przewinęło i wiem, że co przypadek to historia.

Ze spanielem przerobiłam wszystko, serio przez 9 lat jej życia przetestowałyśmy naprawde różne sposoby, knyfy i teorie. To był mój pierwszy "dorosły" pies, wiec przetestowałam na niej wszelkie teorie. I pewnie dało by się ją naprostować, ale zwyczajnie nie starczyło czasu, chociaż jako 11 letnia schorowana babcia, i tak miała powera w tyłku i potrafiła za sarenką dać dyla. Wiec w jej przypadku linka to było jedyne pewne rozwiązanie, i niestety ten typ już tak miał. To była nagroda sama w sobie, z resztą dla niej gonienie gryzaka, piłki czy latanie za flirtpol'em to był sens życia. Gonic, gonic, gonić. I oczywiście mogła bym jej to odebrać i "wyciszyć", ale czy jest sens robić z psa maszynkę do wykonywania komend, totalnie bez żadnych popędów? :roll:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='asiak_kasia'] I oczywiście mogła bym jej to odebrać i "wyciszyć", ale czy jest sens robić z psa maszynkę do wykonywania komend, totalnie bez żadnych popędów? :roll:[/QUOTE]

nie rozumiem. chyba nie chcesz powiedzieć, że oduczenie psa gonienia zwierzyny jest wypraniem go z wszelkich popędów?

Link to comment
Share on other sites

ja znam bulteriery, ktore nawet nie wiedza, ze mozna dostac smaczka w nagrode, a mimo to sa w pelni odwolywalne.
zreszta bulterier to nie jest pies, ktory jest w stanie taka sarenke dogonic. badzmy szczerzy.
a to nieco ulatwia zadanie.


owszem tak: mam psy po konkretnych rodzicach. w pierwszym przypadku po rodzicach i dziadkach intensywnie polujacych. suka ma totalnego zajoba na prace. w drugim przypadku po rodzicach konkursowych czyli takich z certyfikatami uzytkowosci. rowniez ma bardzo fajny instynkt i do tego jest straszliwie uparta.
naprawde uwazacie, ze pies po polujacych przodkach, selekcjonowany pod katem cech uzytkowych jest latwiejszy w obsludze niz mieszaniec?
ja mam zupelnie inne zdanie.

wczesniej mielismy wyzla, ktory pierwsze dwa lata zycia spedzil przy budzie bity i glodzony-zerowy socjal, zerowe posluszenstwo oraz kundla o totalnie nie wiadomym pochodzeniu.
oba psy wyszly "na ludzi".

jesli chodzi o osluszenstwo "spacerowe", to ja totalnie nie widze problemu. pies posluszny powinien sie od sarny odwolac.
oczywiscie-moze wystartowac, ale zawolany powinien wrocic.
inaczej sprawa sie ma w przypadku psow mysliwskich, ktore maja zwierzyne respektowac. kiedys taki pies obrywal srutem. dzis sa lepsze metody.

przede wszystkim jednak psa trzeba uczyc przy zwierzynie spokoju. tego nauczylam sie od bardzo doswiadczonej w szkoleniu psow mysliwskich osoby. to jest podstawa. nie "odwracac uwagi podawawaniem lapki". przeciwnie-zwracac uwage psa na zapach, nazywac ten zapach po imieniu i nagradzac zachowywanie spokoju przy tym zapachu. sama mam suke, ktora trzeba bylo trzymac bardzo dlugo za pierwszym razem w warowaniu az zluzowala. ale praca poplaca.

zaznaczam, ze kazdej z mich suk zdarzylo sie sarne pogonic. nikt nie trzymal ich w oogrodku, kiedy dorastaly.
ale sa to psy, ktore chodza z nami do pracy-najczesciej w tereny pelne zwierzyny i nie mozemy sobie pozwolic na to, zeby popierdzielaly w sina dal za sarenkami.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='motyleqq']nie rozumiem. chyba nie chcesz powiedzieć, że oduczenie psa gonienia zwierzyny jest wypraniem go z wszelkich popędów?[/QUOTE]

Nie, nie chce powiedzieć, że wykluczenie pogoni, to wypranie z popędów, odniosłam to do mojego spaniela, dla którego instynkt pogoni to było to COŚ. Dlatego zamieniałam ganianie za kotkami, na ganianie za gryzakiem. Miałam na myśli, totalne wyciszenie tej "pogoni" w sensie, nie gonimy się nic, niczego, nigdy. Dla spanielicy to byłby koniec świata.
Skrót myślowy-Dzisiaj się próbuje z psów obronnych zrobić misie i przytulanki itd itp. Każdy pies jest idealny dla dzieci, do bloku, i w ogóle to najlepiej żeby pieski się tylko wyglądem różniły, a tak poza tym wszystkie są tak samo superaśne.:roll:

I podobnie uważam, że pies nie ma prawa gonić wszystkiego i kiedy ma na to ochotę. Dlatego w ogóle ten temat powstał, żeby znaleźć sposób, podzielić się informacjami, kto jak swojego psa tego oduczył. Z tymże, ja twierdze, że są takie przypadki, u których jest to bardzo trudne, żeby nie powiedzieć, że niemożliwe.
W mojej opinii łatwiej się pracuję z psem po polujących rodzicach, bo wiesz czego się spodziewać, jak pracować, świadomie się takiego psa wzięło. A mix trafiający niejako przypadkiem jest zagadką.

[B]a_niusia[/B]. Tylko problem jest jeden, nie każdy ma wiedzę i doświadczenie z psami polującymi i jest w stanie nauczyć tego "szacunku" do zwierzyny, ja zwyczajnie w świecie, nawet nie wiem jak miała bym oswoić psa z zapachem sarny, która widujemy raz na bardzo długi okres czasu. I dla mnie rozwiązaniem była linka, bo po prostu były sytuacje, kiedy psu nie ufałam.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='a_niusia']ja zanim zaczelam uczyc psy tego szacunku, nauczlam je posluszenstwa.
i "zwyklemu" psu to calkowicie wystarcza, aby zawrocic z pogoni za sarna.[/QUOTE]

No właśnie nie bardzo, skoro znam ogrom "ogarniętych psów", wracających na wołanie, z niezłym socjalem i wpojonymi komendami, które mają ze zwierzyną problem. Naprawdę dużo zależy od psa. Miałam mnóstwo psów, bo często jestem domem tymczasowym. To naprawdę bardzo uczy pokory. Jak mówię, moja Luka zwierzyny nie goni i już. Miałam mixa jamnika, który na sarny nawet nie spojrzał, jak wyszły z krzaków, bo miał piłkę zamiast mózgu. Miałam 3 małe tymczasowiczki, którym nawet do głowy nie przyszła pogoń za czymkolwiek - totalnie wyprane z instynktu. Teraz mam znowu suczkę na DT, która trzyma się nogi, w ogóle nie węszy za zwierzyną, nawet kiedy idziemy przez tereny, gdzie jest pełno saren i moje psy węszą jak oszalałe. Niczego ja ich nie uczyłam, tak już mają w genach, że nie ruszają zwierzyny.

No, ale w końcu coś konkretnego. Czyli jak Twoja suka łapała trop, kazałaś jej leżeć, aż się nie wyciszyła? Tak za każdym razem, aż do totalnego spokoju?
No i opowiedz: Twoje psy idą luzem w lesie. Wyskakuje im sarna, tak z 10 metrów od nich. Biegnie dalej. Twoje psy nie zareagują? Pogonią, ale jak tylko zawołasz wrócą? Jeśli ruszą za nią, po ilu metrach zawrócą, jak tylko je odwołasz?
Moje psy pogoniłyby zwierzynę i wróciły po chwili, ale mi chodzi raczej o to, żeby dało się je powstrzymać przed podjęciem pogoni. No i tu nie wierzę, że mi się uda, ale kto wie, może...

No i moje kundle też "na ludzi" wyszły tak ogólnie, zrobiły ogromne postępy z tych dzikusów i agresorów (w przypadku Frotka), którymi były. Tak czy siak jestem z nich dumna, bo wiem, ile musiały się nauczyć i ile szkolenia wymagało, by były takimi psami, jakimi są. Ale Fro i Chibi mają silny instynkt pogoni za zwierzyną. Przekierowuję to na piłkę, zabawki itd i aportują z prawdziwą pasją, to jest fajne. Jednak sarna jest dla nich lepsza od piłki i to mnie gnębi.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='asiak_kasia']
Tylko problem jest jeden, nie każdy ma wiedzę i doświadczenie z psami polującymi i jest w stanie nauczyć tego "szacunku" do zwierzyny, ja zwyczajnie w świecie, nawet nie wiem jak miała bym oswoić psa z zapachem sarny, która widujemy raz na bardzo długi okres czasu. I dla mnie rozwiązaniem była linka, bo po prostu były sytuacje, kiedy psu nie ufałam.[/QUOTE]
Tylko psy "niepolujące" zazwyczaj nie kierują się w pogoni zapachem. Biegną, bo coś ucieka, widzą to i fajnie byłoby to pogonić.
Jeżeli chodzi o oduczenie pogoni, to dla mnie jest to jednoznaczne z bezwzględnym odwołaniem psa. Nie ma nic złego w tym, ze pies sie zrywa, biegnie około 10 metrów, następnie uprzednio odwołany wraca. Moim zdaniem prawie niemożliwym jest aby pies z prawdziwym instynktem myśliwskim nie podejmował pogoni za zwierzyną, ale prawidłowym mechanizmem jest zarzucenie pogoni na rzecz komendy przewodnika. Poza tym niejednokrotnie sam przewodnik jest zaskoczony tym, że "coś mu wyskoczyło", dlatego też wypracować nalezy nie samo niepodejmowanie pogoni, a odwracanie od niej uwagi i wracanie na[B] pojedyncza [/B]komende.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Kyu']Tylko psy "niepolujące" zazwyczaj nie kierują się w pogoni zapachem. Biegną, bo coś ucieka, widzą to i fajnie byłoby to pogonić.
Jeżeli chodzi o oduczenie pogoni, to dla mnie jest to jednoznaczne z bezwzględnym odwołaniem psa. Nie ma nic złego w tym, ze pies sie zrywa, biegnie około 10 metrów, następnie uprzednio odwołany wraca. Moim zdaniem prawie niemożliwym jest aby pies z prawdziwym instynktem myśliwskim nie podejmował pogoni za zwierzyną, ale prawidłowym mechanizmem jest zarzucenie pogoni na rzecz komendy przewodnika. Poza tym niejednokrotnie sam przewodnik jest zaskoczony tym, że "coś mu wyskoczyło", dlatego też wypracować nalezy nie samo niepodejmowanie pogoni, a odwracanie od niej uwagi i wracanie na[B] pojedyncza [/B]komende.[/QUOTE]

czyli co jak wyzly zaliczaja ft, na ktorych za pogonienie sarenki jest eliminacja?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zmierzchnica']No właśnie nie bardzo, skoro znam ogrom "ogarniętych psów", wracających na wołanie, z niezłym socjalem i wpojonymi komendami, które mają ze zwierzyną problem. Naprawdę dużo zależy od psa. Miałam mnóstwo psów, bo często jestem domem tymczasowym. To naprawdę bardzo uczy pokory. Jak mówię, moja Luka zwierzyny nie goni i już. Miałam mixa jamnika, który na sarny nawet nie spojrzał, jak wyszły z krzaków, bo miał piłkę zamiast mózgu. Miałam 3 małe tymczasowiczki, którym nawet do głowy nie przyszła pogoń za czymkolwiek - totalnie wyprane z instynktu. Teraz mam znowu suczkę na DT, która trzyma się nogi, w ogóle nie węszy za zwierzyną, nawet kiedy idziemy przez tereny, gdzie jest pełno saren i moje psy węszą jak oszalałe. Niczego ja ich nie uczyłam, tak już mają w genach, że nie ruszają zwierzyny.

No, ale w końcu coś konkretnego. Czyli jak Twoja suka łapała trop, kazałaś jej leżeć, aż się nie wyciszyła? Tak za każdym razem, aż do totalnego spokoju?
No i opowiedz: Twoje psy idą luzem w lesie. Wyskakuje im sarna, tak z 10 metrów od nich. Biegnie dalej. Twoje psy nie zareagują? Pogonią, ale jak tylko zawołasz wrócą? Jeśli ruszą za nią, po ilu metrach zawrócą, jak tylko je odwołasz?
Moje psy pogoniłyby zwierzynę i wróciły po chwili, ale mi chodzi raczej o to, żeby dało się je powstrzymać przed podjęciem pogoni. No i tu nie wierzę, że mi się uda, ale kto wie, może...

No i moje kundle też "na ludzi" wyszły tak ogólnie, zrobiły ogromne postępy z tych dzikusów i agresorów (w przypadku Frotka), którymi były. Tak czy siak jestem z nich dumna, bo wiem, ile musiały się nauczyć i ile szkolenia wymagało, by były takimi psami, jakimi są. Ale Fro i Chibi mają silny instynkt pogoni za zwierzyną. Przekierowuję to na piłkę, zabawki itd i aportują z prawdziwą pasją, to jest fajne. Jednak sarna jest dla nich lepsza od piłki i to mnie gnębi.[/QUOTE]

nie tylko kazalam jej lezec. trzymalam ja na boku az do totalnego spokoju i mowilam jej do znudzenia "fee, sarna". az do odruchu wymiotnego. za pierwszym razem trzesla mi sie na glebie prawie godzine i w ogole nie byla w stanie sie polozyc-taka miala zajarke.

inna sytuacja jest, kiedy psy pracuja na polu i sa pod stala kontrola.
a inna, kiedy maja luzny spacer, na ktorym biegaja i robia sobie co chca.

jesli chodzi o lasy, to zgodnie z prawem nie wolno w nich puszczac psow luzem. czy ktos to robi czy nie, to juz nie jest dyskusja na ten watek.

jakis czas temu mialam taka sytuacje: psy cos tam sobie robily w krzakach, wypadl koziolek tak blisko nas, ze widzialam zylki w jego oczach. a ja nie mialam nawet ze soba gwizdka, bo zapomnialam z chaty. wydarlam sie strasznie ostro i glosno "gdzie?!!" i zadna z nich nawet nie ruszyla. a nastepnie obie zostaly przywarowane na uspokojenie i dostaly komende "naprzod", aby im dobitnie powiedziec, ze za tym kozlem nie biegniemy.

kiedy mialam podobna sytuacje tylko ze starszym psem, to od razu sama sie przywarowala mimo ze to bylo dla nie masakrycznie trudne.

bardzo, bardzo wielu mysliwych uczy swoje psy warowania na odleglosc na gwizdy. moje psy jeszcze tego nie umieja.


poza ty jesli ktos chce wyeliminowac sarenki, to jest jeszcze obroza elektryczna. madrze uzyta poskutkuje. niemadrze uzyta niezapobiegnie gonieniu.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='a_niusia']nie tylko kazalam jej lezec. trzymalam ja na boku az do totalnego spokoju i mowilam jej do znudzenia "fee, sarna". az do odruchu wymiotnego. za pierwszym razem trzesla mi sie na glebie prawie godzine i w ogole nie byla w stanie sie polozyc-taka miala zajarke.

inna sytuacja jest, kiedy psy pracuja na polu i sa pod stala kontrola.
a inna, kiedy maja luzny spacer, na ktorym biegaja i robia sobie co chca.

jesli chodzi o lasy, to zgodnie z prawem nie wolno w nich puszczac psow luzem. czy ktos to robi czy nie, to juz nie jest dyskusja na ten watek.

jakis czas temu mialam taka sytuacje: psy cos tam sobie robily w krzakach, wypadl koziolek tak blisko nas, ze widzialam zylki w jego oczach. a ja nie mialam nawet ze soba gwizdka, bo zapomnialam z chaty. wydarlam sie strasznie ostro i glosno "gdzie?!!" i zadna z nich nawet nie ruszyla. a nastepnie obie zostaly przywarowane na uspokojenie i dostaly komende "naprzod", aby im dobitnie powiedziec, ze za tym kozlem nie biegniemy.

kiedy mialam podobna sytuacje tylko ze starszym psem, to od razu sama sie przywarowala mimo ze to bylo dla nie masakrycznie trudne.

bardzo, bardzo wielu mysliwych uczy swoje psy warowania na odleglosc na gwizdy. moje psy jeszcze tego nie umieja.


poza ty jesli ktos chce wyeliminowac sarenki, to jest jeszcze obroza elektryczna. madrze uzyta poskutkuje. niemadrze uzyta niezapobiegnie gonieniu.[/QUOTE]

Ok, spróbuję moim psom chyba obrzydzić tropy sarny na amen. Z OE właśnie jest problem z tym stosowaniem, nie znam nikogo, kto umie ją dobrze stosować, a sama nie mam doświadczenia. Nie chciałabym psów razić prądem i jeszcze nie oduczyć tych zachowań... To już lepiej je na lince prowadzić, mnie to nie boli i nie sprawia dużego problemu. Choć marzy mi się odwoływanie psów z pogoni :roll:

W każdym razie dzięki za konkrety :) Fakt, że Frotkowi tą wielką podjarkę i trzęsawkę wybiłam z łba właśnie wywalaniem na grzbiet i trzymaniem aż do uspokojenia, bo mu naprawdę odwalało równo. Jest lepiej, mimo że do ideału daleko ;)

[B]asiak_kasia
[QUOTE][/B][COLOR=#000000]I podobnie uważam, że pies nie ma prawa gonić wszystkiego i kiedy ma na to ochotę. Dlatego w ogóle ten temat powstał, żeby znaleźć sposób, podzielić się informacjami, kto jak swojego psa tego oduczył. Z tymże, ja twierdze, że są takie przypadki, u których jest to bardzo trudne, żeby nie powiedzieć, że niemożliwe. [/COLOR]
[COLOR=#000000]W mojej opinii łatwiej się pracuję z psem po polujących rodzicach, bo wiesz czego się spodziewać, jak pracować, świadomie się takiego psa wzięło. A mix trafiający niejako przypadkiem jest zagadką.[/COLOR]
[B][/QUOTE] [/B]Zgadzam się, są psy niereformowalne.. Szczególnie jak pewne nawyki są bardzo mocno utrwalone, a psu zdarzało się włóczyć samodzielnie i gonić co chciał i jak chciał. Ogólnie jest łatwiej chyba, jak pies od szczeniaka był w domu i po prostu mu się zdarzało za czymś pogonić... Niż jak się bierze psa, który żył jakiś czas na wolności i zakosztował wielu pogoni, czasem może na zasadzie "złapać żeby przeżyć".

Link to comment
Share on other sites

jesli on rzuca sie w pogon i nie wraca tzn ze gdzies cos nie zagralo-moze za wczesnie go puszczalas, moze nie do konca respektuje to, czego mu nie wolno. ciezko radzic na odleglosc nie widzac psa.

warto obserwowac jak pies lapie wiatr, kiedy czuje sarne-jesli go lapie, bo jesli po prostu goni sarny, ktore przypadkowo wypadaja mu "z pod lap" to nie jest zaden instynkt mysliwski.
ja bedac w terenie bezblednie rozpoznaje miejsca, gdzie moga siedziec sarny i po prostu informuje moje slodkie pieseczki, ze dobrze wiem, co im chodzi po glowkach.
dodatkowo jeszcze warowanko przy miejscach, gdzie sarenka lezala w trawie i rowniez nazywanie zapachu i mowienie ze to bardzo zle tu weszyc. pytanie, czy twoj pies kiedys znalazl takie miejsca na polu czy w lesie. jesli nie, tzn ze troche nadmuchujesz ten jego istynkt.

slyszalam tez o smarowaniu psu nosa zapachem sarny czy zajaca (mozna kupic w sklepach internetowych). pies chodzi za tym zapachem iles tam czasu az mu sie "opatrzy". ale nie wiem, czy to dziala-nie probowalam.


kiedys na ystawie widzialam czeska suke, ktora kladla sie na dwa gwizdy w obojetnie jakiej odleglosci od wlascicielki. to jest iedal. taki pies mimo pasji, instynktu nie poleci za sarna. suka oczywiscie polujaca i uzytkowa.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='a_niusia']czyli co jak wyzly zaliczaja ft, na ktorych za pogonienie sarenki jest eliminacja?[/QUOTE]



z tego co mi wiadomo to: [B]Pogoń za zwierzyną łowną nie objętą regulaminem nie dyskwalifikuje psa pod warunkiem, że wróci on natychmiast na wezwanie przewodnika i od nowa podejmie szukanie.
[/B]Drugą część zdania starałam się przekazać moim postem.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Kyu']z tego co mi wiadomo to: [B]Pogoń za zwierzyną łowną nie objętą regulaminem nie dyskwalifikuje psa pod warunkiem, że wróci on natychmiast na wezwanie przewodnika i od nowa podejmie szukanie.
[/B]Drugą część zdania starałam się przekazać moim postem.[/QUOTE]

no wlasnie problem w tym, ze dla wielu sedziow pogon 10metrowa to juz jest eliminacja, bo pies nie wrocil "od razu".

poza tym nie kazdy pies, ktoremu na ft wyskoczy sarna, te sarne goni.
i co? te psy nie maja instynktu? czy po prostu zostaly wlasciwie wyszkolone?

ie istnieje cos takiego jak "wrodzony brak instynktu pogoni za sarna" albo "wrodzone posluszenstwo".

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...