Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

Od niedzieli nie poznaję Werki - cicha, spokojna, posłuszna, do psów się nie wyrywa,na moje "nie" reaguje natychmiast. "Nie" dotyczy głównie gonienia ptaszków, nękania jeży, nazbyt wylewnego witania przechodniów (nie każdy sobie życzy, ale urokowi Werki trudno się oprzeć i niewiele osób ma pretensje) i kontaktów z psami. Myślałam nawet, że jest chora albo co, bo i jedzonko jakby przestało jej smakować - zdarza jej się zostawić pół porcji, co jeszcze do niedawna było nie do pomyślenia. Ale nos mokry i zimny, kupy ok, w domu od czasu do czasu zabawa z piszczącą rozgwiazdą (ulubiona zabawka, na początku panicznie jej się bała) albo z Betką (krótka, bo Betka nie wyrabia - trafiła kosa na kamień!), a na dzisiajszym spacerze nawet kijek aportowała. Poza tym wciąż usiłuje upolować myszkę (pochowały się, skubane i na razie tylko "gonimy króliczka"). Skojarzyłam to wszystko z niedzielną wizytą Państwa. Starły się 2 teorie - TŻ uważa, że Werka wyczuła, że chcę się jej pozbyć i najnormalniej w świecie chce udowodnić, że nie zasługuje na to. Ja sobie myślę, że Werka zapałała miłością do Państwa i teraz cierpi, bo nadzieje rozbudzone, a tu dupa blada.
Czekamy cierpliwie, aż wreszcie ten koszmarnie długi weekend się skończy, będą wyniki testu i okaże się, że Werka ma dom! Głowę daję, że tak będzie.
Rozpadało się na dobre. Jeszcze wczoraj tylko mżyło, a dziś równo daje. Werka chyba nie przepada, ja lubię - jakoś się dogadujemy. Tylko ta moja spacerowa kurtka nie nadąża z wyschnięciem od spacerku do spacerku. Brrrrrrr...

  • Replies 483
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Posted

Ciągle pada... I dobrze, przynajmniej zieleni przybywa w zawrotnym tempie.

Doprawdy, Werka jest psem wszechstronnie uzdolnionym. Wiadomo, że tropi i poluje, ale dzisiaj wprawiła mnie w osłupienie, zachwyt i dumę. Na spacerku spotkałyśmy sąsiadkę, czekoladową labkę Fugę. Obie ca dwulatki, obie energiczne i skłonne do zabawy. Do tej pory szalały, spuszczone ze smyczy, do upadłego (chyba upadłej?), ale dzisiaj po kilku minutach wróciły na smycze, bo zaczęło być groźnie. Fuga zbyt nachalnie zaczęła mnie witać i po którejś próbie skoku na moją klatę z gardła Werki wydobył się złowrogi bulgot - wciskała się między nas i wyraźnie odganiała ją ode mnie. Kłów jeszcze nie szczerzyła, ale była bardzo niezadowolona. Pies obronny mi się wreszcie trafił, bo te moje to nie za bardzo. Jeszcze niedawno była niezrównoważoną wariatką. Efekt sterylki? Nie za wcześnie? Ona jest niesamowita.
A poza tym, mimo neverending deszczów, mżawek i siąpień, kleszcze dbają o swoje. Rozumiem - Betka, Mixer i ja mamy prawo załapać kilka na każdym spacerze (zapuszczamy się w najgęstsze chaszcze), ale Werka? Dzisiaj ściągnęłam 2 na spacerze i 3 po powrocie do domu. Na szczęście na złotej lepiej widać.

Posted

[quote name='Yorija']Przecież, dziś upał i słońce.
A jak Wy Ye spacery robicie? Wszyscy razem czy kolejno?[/QUOTE]

Dziś, owszem, nie padało, ale żeby od razu upał i słońce?! Padało wczoraj. Przecież wiesz, że moje "dziś" znaczy "wczoraj".

Spacery robimy osobno - tzn. Werka sama, 2 dzienne i 1 nocny (jakbym wychodziła z całą sforką, niczego bym jej nie nauczyła - ona dość surowa była), dłuuuuuugi spacer z Betką i Mixerem (oni są nierozłączni) i późnym wieczorem TŻ wychodzi z trójcą - Betka, Mixer i Holka. Holka jeździ z TŻ do pracy i jak oni tam teraz spacerują, to do końca nie wiem - sucz mocno się postarzała i woli spać (i to snem kamiennym) niż spacerować. Byle w pracy. A ludzkie baby tak się boją późniejszej emerytury!

Posted

[quote name='agata51']Dziś, owszem, nie padało, ale żeby od razu upał i słońce?! Padało wczoraj. Przecież wiesz, że moje "dziś" znaczy "wczoraj".

Spacery robimy osobno - tzn. Werka sama, 2 dzienne i 1 nocny (jakbym wychodziła z całą sforką, niczego bym jej nie nauczyła - ona dość surowa była), dłuuuuuugi spacer z Betką i Mixerem (oni są nierozłączni) i późnym wieczorem TŻ wychodzi z trójcą - Betka, Mixer i Holka. Holka jeździ z TŻ do pracy i jak oni tam teraz spacerują, to do końca nie wiem - sucz mocno się postarzała i woli spać (i to snem kamiennym) niż spacerować. Byle w pracy. A ludzkie baby tak się boją późniejszej emerytury![/QUOTE]
No jak to tak? To nocny tylko z Werką?

Posted

Ech, a nasze nocne spacerki dalej masakryczne ... Nie mogę wymienić żarówki, bo
1) za wysoko :(
2) nie mam uprawnienia (od tych spraw jest tylko i wyłącznie pracownik UG, który ma teraz dłuuuugi weekend).
Skąd u Was, w [B]mieście[/B] Łodzi, tyle leśnych stworzeń :crazyeye:? Myszy, jeże, króle... Dino w nocy znajduje tylko sucze siuśki, ew. od czasu do czasu przemknie jakiś kot...

Posted

[quote name='Yorija']No jak to tak? To nocny tylko z Werką?[/QUOTE]

Werka wciąż jest nieco nieokrzesana - jej tylko zapasy w głowie, a moja trójca już się do tego nie nadaje - wspólne spacery z Werką to męczarnia. Mixer nigdy nie był zabawowy i na spacerach ma ważniejsze sprawy do załatwienia, takie bardziej męskie, Holka już prawie całkiem głucha, trzeba jej pilnować, zwłaszcza w nocy, bo jest mocno zdezorientowana i lubi się zgubic, a Betka na smyczy, więc poszaleć za bardzo nie może, a poza tym nie podoba jej się nachalność Werki. Ona tylko z Mixerem się dogaduje, bo z jego strony nic jej nie grozi - toż powtarzam od 6 lat, że trafił mi się anioł nie pies.

[quote name='zula131']Ech, a nasze nocne spacerki dalej masakryczne ... Nie mogę wymienić żarówki, bo
1) za wysoko :(
2) nie mam uprawnienia (od tych spraw jest tylko i wyłącznie pracownik UG, który ma teraz dłuuuugi weekend).
Skąd u Was, w [B]mieście[/B] Łodzi, tyle leśnych stworzeń :crazyeye:? Myszy, jeże, króle... Dino w nocy znajduje tylko sucze siuśki, ew. od czasu do czasu przemknie jakiś kot...[/QUOTE]

Do wkręcenia żarówki trzeba mieć uprawnienia???!!! I ma je tylko pracownik UG (urząd gminy?)??? Za moich czasów wystarczył dozorca. Bez uprawnień, ale żarówkę umiał wkręcić.

I w mieście Łodzi (właściwie w centrum) mamy jeszcze parę dzikich kaczek i spore stadko bażantów. Pojęcia nie mam, jakim cudem przetrwały, ale wciąż są - samiec i jego harem. Jakoś sobie radzą. Ale za rok, dwa, nic tu nie będzie. Może tylko myszki.

zulka, przecież ty mieszkasz w lesie! Tam musi coś być! Widać Dino nie ma instynktu łowieckiego. Miźnij go ode mnie, ok?

Posted

[COLOR=#000080][SIZE=3][I][B]kochani chciałam wszystkich baaardzo gorąco zaprosić na ooogromny bazarek głównie z psimi akcesoriami :) link w podpisie :)[/B][/I][/SIZE][/COLOR]

Posted

[quote name='piechcia15']kleszczy jest masa to fakt!! wczoraj pojechałam do Dropsa na spacer, tarzał się w trawie...jak wstał...chodziły po nim 3 kleszcze [B]a kolejny po mojej nodze ! [/B]blehhhh ohyda[/QUOTE]

Dziękuj bogu, że tylko po nodze i że tylko chodził. Nie ma rady, po każdym spacerze trzeba wziąć prysznic, przetrzepać ubranie, a psy wyczesać. I zakraplać!!! Podobno babeszjoza szaleje. Sama chętnie bym się zakropliła. U Werki niby lepiej widać, ale jednak dwa przeoczyłam. A takie niedopite trupki łatwo się usuwa.

Domek milczy, pewnie czeka na wyniki testu na alergię. Czekam cierpliwie, jestem dobrej myśli, a Werka jest coraz bardziej rewelacyjna. Wczoraj poznała nową koleżankę - półroczną wyżełkę weimarską. Dały czadu. Werka padła pierwsza.

Posted

widzę, że dużo takich młodzików wokół was z którymi Werka może poszaleć :) masz chyba ciut lżejsze teraz życie jak ma gdzie zostawić choć szczyptę swojej energii :)

Posted

Piesków ci u nas co niemiara, i młodych, i starszych - jest z kim poszaleć. Tylko one o innych porach wychodzą i rzadko się spotykamy. Ale dajemy radę - jak nie ma pieska, polujemy na myszki. Zimą szło nam lepiej - widać w trawie łatwiej uciec. Myszki robią Werkę w konia - od stopnienia śniegów ani jednej nie zdołała zamęczyć. Ale ma zajęcie i wraca do domu równie zmęczona jak po szaleństwach z wyżełką weimarską. Upały też robią swoje.

Jasne, że życie mam ciut lżejsze. Nie muszę brodzić w głębokim śniegu i odpadło to wieczne
ubieranie, rozbieranie, przebieranie. Brrrrrr! Teraz będę narzekać na upały. Mnie trudno dogodzić.

Werka, póki co, nie boi się burzy. To dobrze, bo ciasno by nam było w czwórkę (Holka głuchawa i ślepawa - burzy nie rejestruje) w mojej niedużej łazience. Cholera, uwielbiam burze i wszelkie nawałnice, a teraz, zamiast podziwiać, siedzę na sedesie i rozwiązuję krzyżówki. Ta nasza pierwsza burza była, na szczęście, krótka - zdążyłam rozwiązać tylko jedną.

Kurczę, co z tym domkiem!?

Posted

Ja już ten ostatni spacer wymusiłam telefonicznie. Nie umiem i nie chcę być nachalna. To domkowi powinno zależeć. Żeby chociaż zadzwonili - "spoko, jesteśmy zdecydowani, czekamy tylko na wyniki testu". A w międzyczasie mogliby wziąć Werkę na spacer. Już beze mnie. Daleko nie mają. Ale może ja zbyt wiele od ludzi wymagam.

A Werka to bardziej do budy się nadaje niż do willi z kanapą i basenem. Wczoraj pobyłam trochę na dogo, przy otwartym balkonie, bo cudnie było. Koło 3. kliknęłam "zamknij", Mixer na kanapie, Betka u TŻ, Holka na swoim. Już chciałam i balkon zamknąć, ale bzy tak pięknie pachniały, więc wyszłam na ostatniego (akurat!) papierosa. Patrzę, a tu Werka zwinięta w kółeczko śpi słodkim snem. Aż żal było budzić.

Posted

[quote name='Yorija']Na balkonie spała?[/QUOTE]

Jak aniołek. Niechętnie wróciła do mieszkania. Gdyby nie tramwaje pod oknami (przeszkadzają TŻ) i zamiłowanie psiorstwa do obszczekiwania wszystkiego, co rusza się na dole (przypuszczam, że może przeszkadzać sąsiadom), w ogóle nie zamykałabym balkonu.

[quote name='piechcia15']hehe udana jest :) beton nagrzany to spała na balkonie :)[/QUOTE]

Sprawdzę dzisiaj, czy musi mieć nagrzany balkon. Do 3. niedaleczko.

Tak sobie myślę, że gdyby domek zrezygnował, zawiadomiłby. Widać tych wyników jeszcze nie ma. Poza tym państwo dopiero co się przeprowadzili, pani Karina napomknęła, że w ogródku jeszcze bałagan i chciałaby uprzątnąć. Che, che, pewnie wizyty przedadopcyjnej się boi!

Oj, naszalała się Werka przez weekend! Wychodziłyśmy o nieco innych porach i zawarłyśmy nowe znajomości. Zaczęło się od zająca, który nagle wyskoczył mi spod stóp w miejscu, w którym nie powinno go być. Miałam nadzieję, że Werka nie zauważy - akurat! Pognała za nim, nie było jej jakiś czas, ale wróciła. Po chwili zjawił się bigiel. Chwila gonitwy, bigiel wyniuchał trop, pognał, Werka za nim. Wróciła. Po bigla pani ganiała dobre 200 m. Na smyczy wrócił do domu, Werka grzecznie się pożegnała i poszłyśmy dalej. I na koniec rewelacja - półtoraroczny buldog francuski. Takiego czadu nawet z wyżełką weimarską nie było! A dzisiaj natknęłyśmy się na panią z trzema niedużymi pieskami, z którą spotykamy się dość często, ale do tej pory starałyśmy się unikać bezpośrednich kontaktów. Zaproponowałam, żeby pieski wreszcie się poznały. Dwa zostały przy pani, z Werką szalał Czaruś. Werka szybko miała go dosyć - Czaruś jajeczny coś sobie ubzdurał - Werka nie za bardzo wiedziała, o co mu chodzi. W końcu miała dość tych samczych zalotów i przybiegła u u mego boku szukać ratunku. Kochana!

Posted

ciociu Agatko szykuj się... Dzwoniła do mnie Pani od Werki i jesteśmy umówione na podpisanie umowy adopcyjnej w czw.tak ok 18, bo ja pracuję do 17. W pt ma wolne więc chciałaby więcej czasu poświęcić Werce. Przyjadę do was po pracy. Tylko jak możesz to poświęć jakiś kocyk czy szmatkę aby Werka miała swój zapach i mogła to zabrać na pierwsze dni do domku. Chyba, że masz jeszcze tą paskudną kołdrę :)

Posted

krcze mi się pogmatwało i dla mnie jutro jest ten czwartek
Agato - ja siedzę do białego rana - pisz, dzwoń, wysyłaj fluidy jak będziesz chciała :-)
gratuluję! i trzymam kciuki

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...