agata51 Posted May 16, 2013 Posted May 16, 2013 O swoim stanie psychicznym rozpisałam się na pół strony nocką 14.05. Postawiłam końcową kropkę i wtedy dogo zawiesiło swoją działalność - wszystko wcięło, rzecz nie do odtworzenia. Jednym zdaniem - od 18.45 14.05 czuję się parszywie. Tzn. cieszę się, że Werka wreszcie w swoim Domku, ze swoimi Ludźmi - przecież o to szło, a lepiej trafić nie mogła. Będzie jej lepiej niż u mnie, nie mam co do tego cienia wątpliwości. Ale jest mi źle - niepotrzebnie się w tej rudej małpie zakochałam. Dam radę - nie pierwsza to w moim długim życiu rozterka miłosna. Ważne, żeby jej było lżej. Pewnie będzie i to szybciej niż myślę. Do Domku zawiózł Werkę mój syn (przy okazji - dziękuję ci, Bolku, że podsunąłeś Państwu temat "Werka"). piechcia w szpitalu (przy okazji - [B]pozdrawiamy, poskręcaj wreszcie palucha i wracaj do nas!!![/B]), modlicha ratuje zabidzone szczeniaki (jakżeby inaczej!) - nie było wyjścia. Początki były trudne. A niby jakie mogły być? Po wieczornym telefonie pani Kariny jestem już prawie spokojna. Werka po spacerze spokojniejsza, kumplują się z córeczką Polą, podchodzi do Kariny i domaga się głasków. Werka jest tak otwarta na Człowieka, że nie może być źle. A Państwo są tacy na tak, że musi być dobrze. Kurczę, o tej porze zwykle wracałyśmy ze spacerku.... Quote
zula131 Posted May 17, 2013 Posted May 17, 2013 Jestem pełna podziwu dla Ciebie, Agatko i dla wszystkich DT. To cholernie trudne rozstawać się z kimś, komu oddało się kawał serducha... Bądź szczęśliwa, śliczna Werko :loveu: Quote
piechcia15 Posted May 17, 2013 Author Posted May 17, 2013 hellooo już jestem :) ciotka trzymaj się dzielnie. Ja też zawsze beczę jak oddaje "swoje" futrzaki. Werce pewnie jest też ciężko głównie z tego powodu że nie ma teraz swojej psiej watachy :( nigdy sama nie była...dlatego uważam, że już teraz powinniśmy popracować nadtym domkiem, aby wzięli choćby jakieś małe towarzystwo dla WErci :) czy umowa była zpisana? bo jeśli nie to zrobimy to za jakiś czas jak pojedziemy z wizytą do Werki. Agatko, to cooo bierzesz następną ofiarę na dt ?? :) ciotki, a co wy na ty gdyby pieniążki Werki podarować naszemu Basikowi, który jest bez grosza, a hotel do opłaty tuz tuż Quote
agata51 Posted May 19, 2013 Posted May 19, 2013 Jestem już pogodzona z losem i spokojniejsza. Pani Karina dzwoni codziennnie i zdaje relecje, za co jestem jej niewymownie wdzięczna. O czwartku pisałam, w piątek było już dużo lepiej, biegała szczęśliwa po ogrodzie, zaprzyjaźniła się (na razie tylko przez płot) z psem sąsiada - oj, coś mi się zdaje, że będzie z tego jakiś wątek miłosny! Z Polą w świetnej komitywie. A po dzisiejszym telefonie (sobota) jestem już całkowicie spokojna i pewna - to TEN domek. Werka rozkochała w sobie całą rodzinę (a mogło być inaczej?) i widzi mi się, że jest to miłość odwzajemniona. Dwa razy wysmyknęła się z szelek (te szelki zapinane na grzbiecie są do pipla -wiem coś o tym, bo Betka w sekundę potrafi się z nich uwolnić) - pani Karina chodzi na spacery z Werką i Polą w wózku. Były dwie sytuacje, kiedy musiała przypiąć Werkę do czegoś i zająć się dzieckiem. Wystarczyło, że oddaliła się na parę kroków, a Werka wpadła w szał, wyskoczyła z szelek i pognała do Pańci. Czyli jest dobrze - mogłaby pognać gdzieś przed siebie. Myślę, że jeszcze dzień, dwa i Werka będzie mogła biegać luzem - ona nie jest typem uciekinierki, trzyma się człowieka. Mój syn, którego rzadko widywała, był z nią kilka razy na spacerze, spuszczał ze smyczy i zawsze wracali do domu w komplecie. Co jeszcze? Werka może mieć problem z zachowaniem smukłej sylwetki. Pola podkarmia ją paluszkami - "jeden dla mnie, jeden dla pieska". Ale jak tu nagle zabronić tego dziecku, skoro jest uczone, że trzeba się dzielić? A Werka, jak już zacznie szaleć w parku 3 maja z tamtejszymi psiakami, o nadwadze zapomni. Wysłałam piechci 2 zdjęcia z Domku. Wstawi, jak tylko nauczy się klikać którymś z palców lewej ręki. [quote name='piechcia15']hellooo już jestem :) ciotka trzymaj się dzielnie. Ja też zawsze beczę jak oddaje "swoje" futrzaki. Werce pewnie jest też ciężko głównie z tego powodu że nie ma teraz swojej psiej watachy :( nigdy sama nie była...dlatego uważam, że już teraz powinniśmy popracować nadtym domkiem, aby wzięli choćby jakieś małe towarzystwo dla WErci :) czy umowa była zpisana? bo jeśli nie to zrobimy to za jakiś czas jak pojedziemy z wizytą do Werki. [FONT=arial]Agatko, to cooo bierzesz następną ofiarę na dt ?? :)[/FONT] ciotki, a co wy na ty gdyby pieniążki Werki podarować naszemu Basikowi, który jest bez grosza, a hotel do opłaty tuz tuż[/QUOTE] Trzymam się, ciotka. Ale brakuje mi Werki jak cholera. A nad domkiem nie pracuj, póki co, zajmij się swoim palcem. Werce towarzystwa nie potrzeba - ma już swoją watahę. [FONT=arial black]Agatko, to cooo bierzesz następną ofiarę na dt [/FONT]?? :) piechcia, ja cię proszę, zapomnij na razie o moim istnieniu, dobrze? Co najmniej na pół roku. Quote
piechcia15 Posted May 19, 2013 Author Posted May 19, 2013 (edited) piechcia się szybko uczy i proszę bardzo tadammmm :) [IMG]https://lh3.googleusercontent.com/-OPzKCsEdzhc/UZil_BpqEJI/AAAAAAAAGHk/fkhV7ZgqdYw/s640/mms_img-656689200.jpg[/IMG] Edited May 23, 2013 by piechcia15 Quote
agata51 Posted May 19, 2013 Posted May 19, 2013 (edited) piechcia, dziękuję za wstawienie zdjęć :loveu: Palec jakoś to przeżył? Biedna Wercia, nie może jeszcze szaleć z pieskami. Już niedługo, suniu. Matko, jaka ona piękna! Edited May 20, 2013 by agata51 Quote
agata51 Posted May 20, 2013 Posted May 20, 2013 (edited) [quote name='zula131']Jestem pełna podziwu dla Ciebie, Agatko i dla wszystkich DT. To cholernie trudne rozstawać się z kimś, komu oddało się kawał serducha... Bądź szczęśliwa, śliczna Werko :loveu:[/QUOTE] zula, nie mnie podziwiaj, tylko te dziewczyny, które, zamiast spędzać weekendy jak ja w młodości, jeżdżą po jakichś dziwnych miejscach, wynajdują i ratują wszystko, co się da i jeszcze dokładają do tego interesu. A ja? Ja jestem tylko DT. Najbardziej przy przekazywaniu psa do DS boli nie to, co ja czuję, tylko to, co czuje pies - znów porzucony, myślał, że jest już w domku a tu sru - znów go nie chcą, znów nowe miejsce. Na chwilę, na pół roku czy na zawsze? [quote name='kasia14']Cudowne wieści, lepiej być nie mogło! :)[/QUOTE] Też tak myślę. Edited May 21, 2013 by agata51 Quote
agata51 Posted May 21, 2013 Posted May 21, 2013 Żadnych wieści, ale nie mogę w końcu wymagać, żeby Domek codziennie relację składał. Ciekawe, jak Werka zniosła wyjścia Państwa do pracy. Odczekam deczko i zadzwonię, bo nie wytrzymam. Brakuje mi lisicy polarnej. Za to myszki szaleją ze szczęścia. Quote
Fiwan78 Posted May 22, 2013 Posted May 22, 2013 Witam, pierwszy raz na tym forum. Szybko piszę, bo wracam do pracy. Wera jest u nas i ma się świetnie. Trochę nieufna, ale z dnia na dzień przyzwyczaja się do nas. Mogę powiedzieć, ze jest najlepszym przyjacielem naszej córki :). Nie miałem pojęcia, ze tak dużo dobrych ludzi pomagało jej w tym trudnym czasie. Bardzo za to dziękuję wszystkim za pomoc w imieniu nas wszystkich i przede wszystkim Wery. Dziekujemy pani Agacie, ale jednocześnie współczujemy, bo w Werze można się zakochać. Bedziemy informować o postępach. Dzięki i pozdrawiam Quote
piechcia15 Posted May 23, 2013 Author Posted May 23, 2013 ooo witamy nowych dogomaniaków :) fajnie,że tu przybyliście. pozdrowienia dla Werki :) Quote
*zaba* Posted May 24, 2013 Posted May 24, 2013 Witamy Domek Werci i z przyjemnoscia od czasu do czasu poczytamy co tam u Werki, u Was slychac. Zdjatkiem rowniez nie pogardzimy ;) Quote
agata51 Posted May 24, 2013 Posted May 24, 2013 Obecność Domku na wątku - bezcenna! Nie ma to jak wiadomości z pierwszej ręki. Dziękuję. Współczujcie mi, współczujcie - minął tydzień, a ja wciąż obolała! Fizycznie doszłam już do siebie, więc zafundowałam sobie wnuchę na weekend. Tego pamiętnego czwartkowego popołudnia, cała rozdygotana otwieram drzwi, w drzwiach syn z wnuchą. I słyszę od progu: "Baba, przyjechałam, żeby cię pocieszyć, bo tata mówił, że będziesz smutna". Tata zabrał Werkę, a Dagny pocieszała. Jutro pójdziemy sobie na spacer z Betką i Mixerem i potaplamy się w kałużach. Uwielbiamy! Tylko te kleszcze! Jak uchronoć przed nimi dziecko? Bo to, co nas dopada to jedno, a to, co psy podrzucają nam na kanapę - drugie. Jeszcze mnie swędzi to, co wyrwałam z żebra ze 2 tygodnie temu, a wczoraj o 3 w nocy dopadłam następnego. Poszło mi gorzej - coś tam w rance zostało i swędzi w czwórnasób. Przy okazji, zaopatrzcie się w maść ichtiolową - podobno tylko ona usuwa to coś, co zostaje. Zastosowałam, dam znać, czy podziałało. Ja już nie wiem, gdzie na spacer z psami wychodzić. Syn spaceruje w Parku Staromiejskim, suka jeszcze ani jednego kleszcza nie złapała. Jak ktoś mieszka w okolicach - polecam. Dla mnie troszkę za daleko. A jak tam z kleszczami w Parku 3 Maja? Dobranoc. Wnucha wcześnie wstaje. Quote
Yorija Posted May 26, 2013 Posted May 26, 2013 ja psicy na szyję wpakowałam śmierdolocą obrożę i od tego czasu nie było ani jednego kleszcza chyba, że kleszcze wywiało z naszgo lasku Quote
agata51 Posted May 27, 2013 Posted May 27, 2013 (edited) [quote name='Yorija']ja psicy na szyję wpakowałam śmierdolocą obrożę i od tego czasu nie było ani jednego kleszcza chyba, że kleszcze wywiało z naszgo lasku[/QUOTE] A czy te "nieśmierdolące" są równie skuteczne? Bo ja tego zapachu znieść nie mogę. Trudno mi wyobrazić sobie reakcję mojego organizmy na trzy takie obroże w domu. Ale jak nie będzie wyjścia, zaryzykuję. I jeszcze czwartą kupię - dla siebie. Wieści z Domku krzepiące: Werka coraz bardziej czuje się jak u siebie, podłoga i materacyk już jej nie wystarczają - zaczyna zajmować kanapy. Podchodzi, prosi o mizianko, a potem, tak jakoś wychodzi, że jedna łapka ląduje na kanapie, potem druga i w końcu reszta Werki. Ukochała dziecko, bawi się z nim na dywaniku (przy okazji podwędziła mu i uznała za swoje kilka zabawek) i nic a nic mu nie dokucza. Za to podszczypuje Pańcię, zabawowo, ma się rozumieć. Znam te zabawy - do tej pory mam po nich siniaki. Wciąż chodzi na smyczy, ale za to nie miała dotąd ani jednego kleszcza - tam pewnie regularniej strzygą trawniki niż na terenach UŁ. Domku, jak coś pokręciłam, proszę o sprostowanie. Edited May 27, 2013 by agata51 Quote
piechcia15 Posted May 28, 2013 Author Posted May 28, 2013 takie wieści to miód na moje serce :) Quote
kasia14 Posted May 28, 2013 Posted May 28, 2013 Czyli wszystko się dobrze układa, oby tak dalej :) Quote
agata51 Posted June 3, 2013 Posted June 3, 2013 [quote name='piechcia15']takie wieści to miód na moje serce :)[/QUOTE] Oj tak, tak mało tego miodu! [quote name='kasia14']Czyli wszystko się dobrze układa, oby tak dalej :)[/QUOTE] Układa się fantastycznie. Przypuszczam, że całkiem wymazała mnie już ze swojej psiej pamięci. Psy ponoć pamiętają krótko. Dobrze, że słonia nie miałam na DT. Quote
piechcia15 Posted June 4, 2013 Author Posted June 4, 2013 a ja właśnie myślę że pamiętają długo, odważyłabym się powiedzieć że do śmierci, tyle, że szybko przystosowują się do nowych warunków. Założę się, że gdybyś teraz tam poszła to oszalałaby ze szczęścia i od nowa by tęskniła. Quote
kasia14 Posted June 4, 2013 Posted June 4, 2013 To na pewno inny rodzaj pamięci. One poznają i cieszą się długoo długoo ale jest to gdzieś w podświadomości/instynkcie, na szczęście dość szybko jak na mój gust przestają myślec w naszym stylu '' ja chce wrócić do niej, tęsknie'' tylko właśnie przystosowują się do nowych warunków i sa w nich tak samo szczęśliwe jak w starych :) Tak ja to widzę :) Quote
Yorija Posted June 5, 2013 Posted June 5, 2013 [quote name='agata51']A czy te "nieśmierdolące" są równie skuteczne? Bo ja tego zapachu znieść nie mogę. Trudno mi wyobrazić sobie reakcję mojego organizmy na trzy takie obroże w domu. Ale jak nie będzie wyjścia, zaryzykuję. I jeszcze czwartą kupię - dla siebie. [/QUOTE] To co ja nabyłam miało śmierdzieć przez pierwsze dwa tygodnie a działać ma 6 albo 8 miesięcy. Wyszło mi, że to będzie taniej niż co miesiąc kupować spota. Na duzą sucz to już trzeci miesiąc mi się opłaca. Więc przepękałam te dwa tygodnie. Zresztą jak mi kot śmierdoli to ja już mam tolerancję na jeden smrodek mniej czy więcej. Quote
agata51 Posted June 5, 2013 Posted June 5, 2013 [quote name='Yorija']To co ja nabyłam miało śmierdzieć przez pierwsze dwa tygodnie a działać ma 6 albo 8 miesięcy. Wyszło mi, że to będzie taniej niż co miesiąc kupować spota. Na duzą sucz to już trzeci miesiąc mi się opłaca. Więc przepękałam te dwa tygodnie. Zresztą jak mi kot śmierdoli to ja już mam tolerancję na jeden smrodek mniej czy więcej.[/QUOTE] I jak? Przestała cuchnąć? Działa? Pani napisała, że Wera cały czas domaga się pieszczot. Oj tak, ona to uwielbiała! Tyle, że ja miałam 4 psiory do wypieszczenia. Teraz Werka ma lepiej - jest jedyna do miziania. piechcia, myślę, że możesz wrzucić to ostatnie zdjęcie. Wciąż tęsknię. Kurczę, coś za długo to trwa tym razem. Ciekawe, czy jeszcze kiedyś zapoluje na myszki? Park duży, muszą tam być. Quote
Madzik77 Posted June 6, 2013 Posted June 6, 2013 [SIZE=4][COLOR=#FF0000][FONT=lucida grande]ALARM !! ALARM!!![/FONT] [FONT=lucida grande]Ktoś wczoraj do schroniska w Pabianicach podrzucił 7 mini szczeniaków!!! mają max5 tyg ale nie sa jeszcze samodzielne,potrzebują specjalnego mleka i karmy,n[/FONT][/COLOR][/SIZE][COLOR=#FF0000][FONT=lucida grande][SIZE=4]ajlepiej Royal Starter dla najmłodszych. Musimy je gdzieś zabrać bo tu lada chwila umrą! To dla nich walka o życie!! Może ktoś z was wziąłby choć 2 na wychowanie?Znajdziemy im domy!! To dla nich być albo nie być.Będą małej rasy!! POMOCY [/SIZE][/FONT][/COLOR] Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.