Jump to content
Dogomania

Whippet do (prawie) wszystkiego


Gezowa

Recommended Posts

Super zdjęcia i film :)
Ja chciałam sobie coś z Ottem poskakać amatorsko, ale młodemu się w głowie poprzewracało i przed każdą przeszkodą się zatrzymuje jak wystraszony koń:mad: może jakoś uda mi się zachęcić go, bo jak chce na coś wskoczyć to normalnie jak kot zero problemu :D no ale jak się nie uda to trudno :)

Link to comment
Share on other sites

  • 3 weeks later...

[B]Ana[/B] - Może tyczki są za wysoko? U początkującego psa powinny być w ogóle na ziemi, dopiero z czasem się je podnosi :)

Dawno mnie nie było. Młody 2 tygodnie temu skończył rok :)

[img]http://img.liczniki.org/20130603/P1020165-1370267892.jpg[/img]

[img]http://img.liczniki.org/20130603/P1020172-1370267892.jpg[/img]

[img]http://img.liczniki.org/20130603/P1020181-1370267892.jpg[/img]
Z trudem się powstrzymywał :D
[img]http://img.liczniki.org/20130603/P1020189-1370267892.jpg[/img]

Link to comment
Share on other sites

Dziękujemy za życzonka :)
Ze zdjęciami kiepsko, bo po prostu nie mam czym ich zrobić. Ale znalazłam filmik z pierwszego, czerwcowego treningu...
[video=youtube;EPAPZM2Mw1c]http://www.youtube.com/watch?v=EPAPZM2Mw1c[/video]
Z serii "pracuj do końca" :lol: za bardzo się rozluźniłam, że już koniec, "bo w tunel na pewno wbiegnie" i wszyscy zonk :D moja paskuda.

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...

[img]http://psynafali.pl/agility/wp-content/uploads/2013/04/aedan-portret.jpg[/img]

Trochę odkurzę moją paskudą ;-)

Nie sądziłam, że ten czas tak szybko zleci... 30 lipca upłynął rok odkąd jesteśmy razem, a lada moment dzieciak skończy 15 miesięcy... Pierwszy pies, masa błędów, ogrom doświadczenia i co najważniejsze - rosnąca wciąż i wciąż więź między nim, a mną. Każdy jeden błąd mi wybaczył, a czasami nawet mam wrażenie, że ratuje mi tyłek i myśli za mnie... :evil_lol:. Pamiętam każdy gorszy i lepszy dzień, pierwsze łzy na agility, kiedy pytałam samej siebie: "Czy to ma jakikolwiek sens?", przypływy powera, motywacji: "Damy radę!" tylko po to, żeby wszystko odpłynęło, po wycięciu jakiegoś głupiego, szczeniackiego numeru przez tą paskudę... ;). I pomimo, że czasami miałam (i nadal mam, ale już nie tak bardzo :diabloti:) ochotę powiesić tego cholernika za uszy na jakiejś najwyższej gałęzi w lesie, to szybko jednak stwierdzam, że... nie dam rady się z nim wdrapać tak wysoko :evil_lol: A tak na poważnie - wystarczyło, że przyszedł uchachany od ucha do ucha z takim kompletnie niewinnym wyrazem pyska, z radosnymi iskierkami w ślepiach i cała złość mijała niemal natychmiast... Przez ten rok poznaliśmy się dość dobrze i wiem, że z każdym następnym psem będzie już tylko łatwiej.
Zawsze powtarzałam i będę powtarzać, że charty to wspaniałe "psy", niesamowicie przywiązane do rodziny, inteligentne, aż za bardzo, kiedy nie widzi im się wykonywać w kółko tych samych poleceń - bo i jaki w tym sens? ;) Z całą świadomością powiem jednak, że sport z chartem (a przynajmniej z moim) jest cholernie trudną sztuką. Pomimo tego, że brakowało mi czasami sił i byłam bliska rezygnacji z agility akurat z TYM psem (bo nie będę ukrywać, że swego czasu zastanawiałam się nad "pastuchami"), to wiem, że tak czy siak kolejnym psem będzie chart... I kolejnym też. I każdym następnym. Nie wyobrażam sobie życia z jakimikolwiek innymi psami - charty mają to, czego szukam i przynajmniej jeden osobnik MUSI być w moim psim stadzie.

Link to comment
Share on other sites

Najważniejsze to tworzyć ze swoim psem udany duet. I Wy go tworzycie - czuć to nawet przez dogo :lol: ;) Cóż mi pozostało? Życzyć Wam jak najwięcej chwil radości i sukcesów, a jak najmniej tych dni gorszych (choć one są ważne, dzięki temu można spojrzeć świeżo na psa). Będzie dobrze :loveu: I naprawdę podziwiam Cię, że podjęłaś się wyzwania jakim jest agilitowanie z chartem, naprawdę :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Sonka95']Ale fajnie , że znowu jesteście :multi:[/QUOTE]
W sumie byliśmy cały czas, ale mało się odzywaliśmy, bo jakoś czasu brakowało na sklejenie czegoś sensownego :) Przypuszczam, że znowu zapuszczę galerię, bo od jakiegoś czasu nie mam czym robić zdjęć, jedynie telefonem, ale przyznam, że aż wstyd mi je wstawiać, kiedy są tak słabej jakości...
[quote name='leónowa']Dobrze napisane, fajnie się czyta:loveu:

Jak ten czas szybko leci, a dopiero chwaliłaś się małym pipeciątkiem:-P[/QUOTE]
Chciałam napisać jeszcze więcej, ale stwierdziłam, że nie mam gdzie tego wcisnąć i wyszedł mi mega chaos... a tak zmniejszyłam "mega" do "drobny" :diabloti:

Taaak, też to pamiętam, aż mam uśmiech na twarzy :) Pomimo, że hodowla była naprawdę do d*py, pomimo, że mam dość charakternego psiaka i - nie ukrywajmy - BRZYDKIEGO eksterierowo, to i tak nie żałuję tej decyzji. Nauczył mnie naprawdę wiele, w tym jeszcze większej cierpliwości... Jest jedyny w swoim rodzaju, nawet jeśli czasami mnie zwyczajnie denerwuje (jak dzisiaj... :evil_lol:) i ma chwile, kiedy się totalnie odmóżdża... Nie mogę zapominać, że to jeszcze młody pies i mimo, że naprawdę mocno się ogarnął w porównaniu do tego co było kilka miesięcy temu, to zdarzają mu się jeszcze takie typowo szczeniackie akcje. On naprawdę jak na 14 miesięcy potrafi SUPER pracować. Wiem, że mogłoby być lepiej, ale jestem zadowolona na tę chwilę z tego co już mamy. Trzeba cieszyć się małymi sukcesami i stopniowo wymagać od siebie więcej... Pod względem agility naprawdę nie mam do niego zastrzeżeń, no, może prócz tego, że łatwo traci motywację, bo to jednak chart i jak powtarzam z nim coś po 10 razy to mu się po prostu odechciewa. On musi mieć zrobione maksymalnie trzy razy powtórki, ale porządnie i z super nagrodą - wtedy jest szczęśliwy ;). To ja przeważnie wszystko schrzaniam, zwłaszcza, że mieliśmy miesiąc przerwy i dopiero kilka dni temu wróciliśmy na treningi... Kilka rzeczy wyparowało mi z głowy, więc cofnęliśmy się nieco w postępach... ale nadrobimy, w październiku szykują nam się dwa seminaria, więc będzie power jak nic ;)
We wtorek mamy pierwsze zajęcia frisbee, a we wrześniu planuję dołożyć do tego obedience, żeby nabrał nieco ogłady, a ja doświadczenia i cennych porad. Posyłam gnojka do psiego wojska, a co! :diabloti:
[quote name='Squ']Zmężniał Ci chłopak :smile:[/QUOTE]
Fizycznie - jak najbardziej :) Ale mentalnie... no cóż, wciąż tkwimy w gimnazjum :lol: Pocieszam się tym, że kiedyś mu przejdzie... a przynajmniej mam taką nadzieję :diabloti:
[quote name='Ty$ka']Najważniejsze to tworzyć ze swoim psem udany duet. I Wy go tworzycie - czuć to nawet przez dogo :lol: ;-) Cóż mi pozostało? Życzyć Wam jak najwięcej chwil radości i sukcesów, a jak najmniej tych dni gorszych (choć one są ważne, dzięki temu można spojrzeć świeżo na psa). Będzie dobrze :loveu: I naprawdę podziwiam Cię, że podjęłaś się wyzwania jakim jest agilitowanie z chartem, naprawdę :smile:[/QUOTE]
Wielkie dzięki, naprawdę :)
Gorsze chwile są potrzebne, jak najbardziej, bo pomagają zrozumieć pewne rzeczy. Na ostatnim treningu znowu byłam nieco przybita, bo naprawdę sporo się działo i biegające psy na torze obok, czy robiące slalom przed naszym nosem, były czasami zbyt wielkim rozproszeniem i ze startu po prostu mi się wybijał. On nakręca się tak, że ekscytacja w jednej chwili z zera rośnie do 200%... ale tylko jak nie pracujemy. Widzi po prostu, że inne psy biegają, a nie daj Boże Pańcia biega z innym psem, a nie z nim to już koniec. Jest cały mój i jak Pańcia każe zrobić salto w powietrzu to piesek zrobi... :evil_lol: Gorzej natomiast jest jak zamiast na mnie, nakręci się na inne psy. Nie tyle nie chce pracować, co po prostu w głowie ma tego jednego psa i jak wałkuję z nim coś po raz enty, to on w pewnym momencie stwierdzi, że woli sobie pójść do tego pieska, bo bardzo go zainteresował... Tak, chciałam charta... i nadal chcę. I powiem więcej - z drugim też będę agilitować :diabloti:.

Dzisiaj spędziliśmy 6 godzin w lasach i nad jeziorem. Poszliśmy na ulubioną polankę, gdzie Pańcia porzucała trochę frisbee (nadal rzuca koślawo, ale nie mówcie jej tego), więc jest kilka filmików, które później wrzucimy ;)

Link to comment
Share on other sites

Uwielbiam Ciebie czytać, naprawdę :) Widać, że jesteś szczęśliwa z tym rozrabiaką. Szczerze mówiąc u nas też jest ciężko z motywacją, pies ma fajne dni, kiedy super pracuje, a potem długo długo nic, ma mnie głęboko w poważaniu... tylko, że ja w przeciwieństwie do Ciebie dlatego teraz będę celować w pastuchy, nie chcę jeszcze raz tego samego przechodzić :). A przynajmniej nie z takim natężeniem jak teraz ;).

Wow, 6h, bardzo impnujący czas. U nas bardzo gorąco, szykowałam długi spacer, ale na ten moment stwierdziłam, że co psa będę męczyć - pójdziemy na 2h i też będzie happy. Szczególnie, że nie przepadamy za upałami. Twój to jednak krótkowłosy jest i chyba mu łatwiej przeżyć taką pogodę :P. W takim razie czekam na filmiki.

Link to comment
Share on other sites

Wiesz, nawet jak czasami powiedziałam coś głupiego, przykładowo: "nigdy więcej nie chcę charta", to było to powiedziane pod wpływem impulsu, kiedy np. gnojek przyprawił mnie o stan przedzawałowy i postanowił ni z tego i z owego wybrać się na samotny spacer... Co prawda nie na kilka godzin, a kilka minut, co nie zmienia faktu, że ten jeden raz po prostu mnie przeraził, bo byłam pewna, że do mnie nie wróci, że wyczaił kota albo innego psa i "za wszelką cenę chciał się przywitać". Nigdy czegoś podobnego nie robił... i dlatego w tym okresie jest nieprzewidywalny, momentami ma takie siano w głowie, tak durne pomysły, że to jest po prostu poezja... I też miałam takie chwile, kiedy na serio planowałam pastucha na drugiego psa, bo po prostu byłam zmęczona całym tym procesem nakręcania gnojka na mnie, na pracę, na zabawę... Brakowało mi sił na niego jednego, a co dopiero na dwa takie diabły... ale wiem, że po tym psie z każdym innym będzie już łatwiej. Pierwszy jest zawsze takim eksperymentem, przy drugim już nie popełnimy tych samych błędów ;). Jak pisałam wcześniej - pastuch jest u mnie nadal aktualny i kiedyś na pewno wzięłabym takiego mudika, chociażby dla nowego doświadczenia; psa, który pracuje sam z siebie, który oczekuje tej pracy. Problem jest taki, że nie mam zielonego pojęcia czy byłabym w stanie żyć z takim psem na co dzień. Do tej decyzji pewnie jeszcze dojrzeję, czasu mam sporo, bo przynajmniej 6 lat ;).

Tak, ja o 7 się zwlokłam z wyra (a raczej brutalnie mnie obudzili :diabloti:) i po 8 wyjechaliśmy z rodzicami. Oni z misją "grzyby", a ja "wybiegać porządnie psa". Jakoś udało nam się to pogodzić ze sobą. I jestem strasznie uchachana, bo trzy tygodnie temu młody po raz pierwszy... pływał! Już myślałam, że przez całe lato to będzie tylko takie smętne brodzenie przy brzegu, a od jakiegoś czasu głupek sam się rzuca do wody i nie chodzi w niej już jak paralityk :D.
Ale powiem ci szczerze, że my też nie przepadamy za upałami... Whippety niby lubią się wygrzewać jak mają dostęp do cienia, coby w razie potrzeby po prostu się schować. A jak jest ciepło to on cały dzień po prostu śpi, aż do późnego wieczoru, kiedy idziemy na spacer... a jaki wtedy radosny jest, aż miło na niego patrzeć, nawet jeśli zaraz ma cię wkurzyć... :lol:

Edited by Gezowa
Link to comment
Share on other sites

Rozumiem Cię doskonale. Ja często czułam bezsilność wobec swojego kundla i naprawdę nieraz przez niego płakałam czy się złościłam, bo mi poleciał za sarną... może nie miałam z nim bardzo dużych problemów, nie chcę z siebie robić ofiary, no ale nie ukrywam, że dość długo zajęło mi nauczenie psa odwołania od tropów i zwierząt. I się udało, o dziwo obyło się bez OE czy kolców, na szczęście ;). Tak czy inaczej uważam, że mój pies też ma siano we łbie, rzadko chce współpracować... tzn. inaczej: lubi pracować z człowiekiem, ale na spacerze przede wszystkim idzie załatwić swoje sprawy, do mnie melduje się raz na jakiś czas, czasami coś wykona (krótki trening) i jest szczęśliwy. To indywidualista jest, z którego chcę coś wykrzesać. Choć zdaję sobie sprawę, że pewnie nie jest tak niezależny jak chart - dlatego w życiu nie zdecydowałabym się na "chudzielca". Choć ostatnio mnie mój kundel bardzo pozytywnie zaskakuje, a przecież mieszka ze mną ponad 4,5roku. Coraz częściej wybiera mnie zamiast kolejnej kupki trawy do obsikania czy dołka do wykopania... co mnie cieszy niezmiernie, ale nie - drugiego takiego psa bez popędów nie chcę. Inna rzecz, że jest to o czym Ty piszesz... pierwszy pies to eksperyment. I jestem pewna, że jego brak popędów łupu, aportowania, chęci współpracy to wypracowałam sobie sama w pewnej mierze. Tak czy inaczej - ja chcę psa bardziej nakierowanego na człowieka. M. nie jest zły, tylko po prostu źle go wychowałam, ma złe nawyki, nie lubi też szarpać, aportować, nie umie bawić się zabawkami, a smaczki nie są tak atrakcyjne w terenie... no co tu się dziwić :). Dlatego mój pies w przyszłości to ozzik. Myślałam nad borderem, ale to jednak nie to - zbyt miękki, zbyt pobudliwy i jeszcze te przyczajki. Mudiki są świetne, ale chyba bym oszalała przez ich szczekanie :lol: Jeszcze kocham ONy użytki, no i hovki - ale te raczej pozostaną w sferze moich marzeń. Mam jednak nadzieję, że Ty spełnisz swoje marzenia. :) I o charcie, i o mudiku.

No tak... czasem można połączyć pasje rodziców z pasjami naszymi. Choć jak moi wychodzą na spacer z nami to nas spowalniają, narzekają, że za szybko idziemy, że czemu niby lasem :lol: Tak czy inaczej fajne jest to, że z psem można robić coś i to jeszcze łączyć z innym hobby. Ja tak ostatnio mam z psem i harcerstwem. Na początku wiele ryzykowałam i szczerze boję się, gdy wezmę pierwszy raz psa na obóz (dzieci go zamęczą :P), ale z drugiej strony jestem dobrej myśli. O, a ja myślałam, że charty dobrze znoszą upały. Bo mój w taką pogodę też leży plackiem i ani myśli wstać, trenować, spacerować czy robić cokolwiek innego. I gratuluję pluskania się w wodzie - bardzo Wam tego zazdroszczę, bo po pierwsze my bajoro mamy kawałek, a po drugie mój unika wody jak ognia :lol:

Link to comment
Share on other sites

Wiecie co? Dziwiłam sie strasznie jak Ty$ka pisała, że zmienia zdanie co do przszłej rasy psa, przez tyle lat kochając pónocniaki i marząc o takim, a nagle zapragnęła mieć owczarka. I na tym skończyłabym, gdyby nie to, że mnie spotyka to samo, marząc, czekając na ukochanego molosa, po drodze udało mi sie pooglądać różne owczarki w akcji i gdzies tam zaświtało w główce, że to właśnie to czego chcę, co chcę robić z psem, to mnie spełni. Jakie to wszystko dziwne, jak niespodziewanie sie układa, dzisiaj chcem jednego, jutro drugiego. Od niedawna coś mi się uwidziało z tym owczarkiem i jako następnego psa brałabym coś celując w belgi, owczarki niemieckie. Szokuję sama siebie;)

Link to comment
Share on other sites

Twoje wpisy motywacji do pracy dodają. Musisz więcej pisać ! O ! :lol:
Widać żeście zgraną drużyną, kurcze tak oglądałam wcześniejsze filmiki jak Aedan miał chyba 5 mies. to mi się tak idealny widzi, tak umie wszystko. Super pies ! Mam nadzieje że i mojego kiedyś tak ogarnę. ;)
Mam nadzieje, że z Isaackie będziemy mogli liczyć kiedyś na jakiś spacer z Wami, jako że z tego samego miasta jesteśmy. :eviltong:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Ty$ka']Rozumiem Cię doskonale. Ja często czułam bezsilność wobec swojego kundla i naprawdę nieraz przez niego płakałam czy się złościłam, bo mi poleciał za sarną... może nie miałam z nim bardzo dużych problemów, nie chcę z siebie robić ofiary, no ale nie ukrywam, że dość długo zajęło mi nauczenie psa odwołania od tropów i zwierząt. I się udało, o dziwo obyło się bez OE czy kolców, na szczęście ;-). Tak czy inaczej uważam, że mój pies też ma siano we łbie, rzadko chce współpracować... tzn. inaczej: lubi pracować z człowiekiem, ale na spacerze przede wszystkim idzie załatwić swoje sprawy, do mnie melduje się raz na jakiś czas, czasami coś wykona (krótki trening) i jest szczęśliwy. To indywidualista jest, z którego chcę coś wykrzesać. Choć zdaję sobie sprawę, że pewnie nie jest tak niezależny jak chart - dlatego w życiu nie zdecydowałabym się na "chudzielca". Choć ostatnio mnie mój kundel bardzo pozytywnie zaskakuje, a przecież mieszka ze mną ponad 4,5roku. Coraz częściej wybiera mnie zamiast kolejnej kupki trawy do obsikania czy dołka do wykopania... co mnie cieszy niezmiernie, ale nie - drugiego takiego psa bez popędów nie chcę. Inna rzecz, że jest to o czym Ty piszesz... pierwszy pies to eksperyment. I jestem pewna, że jego brak popędów łupu, aportowania, chęci współpracy to wypracowałam sobie sama w pewnej mierze. Tak czy inaczej - ja chcę psa bardziej nakierowanego na człowieka. M. nie jest zły, tylko po prostu źle go wychowałam, ma złe nawyki, nie lubi też szarpać, aportować, nie umie bawić się zabawkami, a smaczki nie są tak atrakcyjne w terenie... no co tu się dziwić :smile:. Dlatego mój pies w przyszłości to ozzik. Myślałam nad borderem, ale to jednak nie to - zbyt miękki, zbyt pobudliwy i jeszcze te przyczajki. Mudiki są świetne, ale chyba bym oszalała przez ich szczekanie :lol: Jeszcze kocham ONy użytki, no i hovki - ale te raczej pozostaną w sferze moich marzeń. Mam jednak nadzieję, że Ty spełnisz swoje marzenia. :smile: I o charcie, i o mudiku.

No tak... czasem można połączyć pasje rodziców z pasjami naszymi. Choć jak moi wychodzą na spacer z nami to nas spowalniają, narzekają, że za szybko idziemy, że czemu niby lasem :lol: Tak czy inaczej fajne jest to, że z psem można robić coś i to jeszcze łączyć z innym hobby. Ja tak ostatnio mam z psem i harcerstwem. Na początku wiele ryzykowałam i szczerze boję się, gdy wezmę pierwszy raz psa na obóz (dzieci go zamęczą :P), ale z drugiej strony jestem dobrej myśli. O, a ja myślałam, że charty dobrze znoszą upały. Bo mój w taką pogodę też leży plackiem i ani myśli wstać, trenować, spacerować czy robić cokolwiek innego. I gratuluję pluskania się w wodzie - bardzo Wam tego zazdroszczę, bo po pierwsze my bajoro mamy kawałek, a po drugie mój unika wody jak ognia :lol:[/QUOTE]
Haha, mi mudiki nie przeszkadzają darciem japy, bo powiem ci, że mam coś podobnego z tą paskudą... ;) Może nie aż na taką skalę, ale jak jest mega podekscytowany to drze się strasznie. Plus, że potrafi się uciszyć, kiedy staje się to dla mnie denerwujące, bo wyobraź sobie późny wieczór, godzina 23... a tego nagle złapie szajba i zaczyna się drzeć... :diabloti:
Co do odwoływania to doskonale cię rozumiem... u nas idealnie jest na łąkach, na plaży, czy na takim piaskowym terenie, gdzie chodziłam z nim od małego. Może skojarzył sobie te miejsca z pracą, bo nawet jak dostanie głupawki to nie mam problemu z odwołaniem go. Ale w lesie potrafi być nieznośny, bo tam jest już masa innych zapachów i gdyby był luzem, na 90% nie byłabym w stanie go odwołać... Może inaczej: pisząc "odwołać" chodzi mi o jego natychmiastowy zwrot i przyjście. Bo uciec nie ucieknie, po prostu będzie sobie węszył dookoła i za którymś razem mooooże zareaguje na wołanie, a to nie jest fajne... Także my przez okres buntu przypięci znowu do linki i wałkujemy przywołanie od nowa.
Ja miałam też inaczej, może łatwiej niż ty z tego względu, że od 3 miesiąca chodzę z nim na agility i tam mieliśmy przez pół roku wbijaną motywację, ogrom cennych porad itd... podejrzewam, że gdybym była z tym sama to wyglądałoby to ZNACZNIE gorzej... Szykowałam się na psa kilka lat, myślałam, że wiem wystarczająco, a tu zonk... Wiedza teoretyczna nie jest równa tej praktycznej ;)

Z tym upałem to bym nie generalizowała :) Pewnie dla saluki i azawakh'a upały nie stanowią żadnego problemu przez wgląd na ich pochodzenie :)

A Ozziki znam tylko dwa... te nasze klubowe sucze. I jak tak patrze na nie i zaraz na bordery to nawet taki laik jak ja zauważa różnice w charakterze (w wyglądzie są bardziej oczywiste :diabloti:). Czyli nie jest ze mną aż tak źle... :lol: Haha, śmieszy mnie to, że chyba na pierwszej stronie galerii sama pisałam o ozziku jako drugim psie... Tyle, że to nie jest kompletnie rasa dla mnie.

U nas przygoda z wodą zaczęła się od wrzucania smaczków na brzegu :evil_lol: Później przeszliśmy na patyczki to moczył się najpierw do klatki piersiowej i wreszcie pobijał swój rekord stopniowo, aż w końcu sam łeb wystawał z wody. Serio, do czasu pierwszego pływania, byłam pewna, że on po prostu nie potrafi machać łapami pod wodą... :lol:.
[quote name='leónowa']Wiecie co? Dziwiłam sie strasznie jak Ty$ka pisała, że zmienia zdanie co do przszłej rasy psa, przez tyle lat kochając pónocniaki i marząc o takim, a nagle zapragnęła mieć owczarka. I na tym skończyłabym, gdyby nie to, że mnie spotyka to samo, marząc, czekając na ukochanego molosa, po drodze udało mi sie pooglądać różne owczarki w akcji i gdzies tam zaświtało w główce, że to właśnie to czego chcę, co chcę robić z psem, to mnie spełni. Jakie to wszystko dziwne, jak niespodziewanie sie układa, dzisiaj chcem jednego, jutro drugiego. Od niedawna coś mi się uwidziało z tym owczarkiem i jako następnego psa brałabym coś celując w belgi, owczarki niemieckie. Szokuję sama siebie;-)[/QUOTE]
Haha, a jak było ze mną? Borzoj, borzoj, borzoj, podenco, faraon, faraon, faraon, borzoj, faraon, mudi, borzoj i ostatecznie stanęło na drugim whippecie ;) Borzoj, mudi, faraon i podenco nadal są moim marzeniem i pewnie w podobnej kolejności będę je spełniać... Chciałam psa z predyspozycjami do agility (czyli odpada np. dog niemiecki :lol:), ale im tak dłużej siedziałam i myślałam to stwierdziłam, że przecież whippet jest fajny do agility... Jasne, ma inną budowę niż np. border, nie będzie się zakręcał tak ciasno na boczkach, ale to nie czyni go w żadnym wypadku gorszym. To naprawdę cudowne psy... I cieszy mnie każdy chart, nawet malutki charcik włoski w sporcie. Na IABC (International All Breeds Cup) w tym roku był charcik włoski w A3 i podobno śmigał aż miło... A więc można :)
[quote name='jmcp94']Twoje wpisy motywacji do pracy dodają. Musisz więcej pisać ! O ! :lol:
Widać żeście zgraną drużyną, kurcze tak oglądałam wcześniejsze filmiki jak Aedan miał chyba 5 mies. to mi się tak idealny widzi, tak umie wszystko. Super pies ! Mam nadzieje że i mojego kiedyś tak ogarnę. ;-)
Mam nadzieje, że z Isaackie będziemy mogli liczyć kiedyś na jakiś spacer z Wami, jako że z tego samego miasta jesteśmy. :eviltong:[/QUOTE]
My się chyba wszyscy wzajemnie motywujemy :diabloti: ale to dobrze :)
Oj, nam do ogarnięcia jeszcze sporo brakuje... Nie jest taki idealny jakby się mogło wydawać, ale pracujemy nad tym i myślę, że kiedyś będę mogła powiedzieć o nim głośno i całkiem szczerze: "to jest mój ideał psa!" :cool3:
Tak, właśnie czekałam na odpis w galerii Isaaca, bo chciałam od razu zapytać w jakiej dzielnicy mieszkacie! :) Dopiero wczoraj się skapowałam, że w profilu macie pięknie wpisane "Gdańsk" i aż mi się oczy zaświeciły :D Ja mieszkam na Wiszących Ogrodach, to takie małe osiedle między Kokoszkami, a Jasieniem, jakieś 30 minut do centrum mam (autobusem, samochodem 7), więc nie ma większego problemu z dojazdem gdziekolwiek.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='leónowa']Wiecie co? Dziwiłam sie strasznie jak Ty$ka pisała, że zmienia zdanie co do przszłej rasy psa, przez tyle lat kochając pónocniaki i marząc o takim, a nagle zapragnęła mieć owczarka. I na tym skończyłabym, gdyby nie to, że mnie spotyka to samo, marząc, czekając na ukochanego molosa, po drodze udało mi sie pooglądać różne owczarki w akcji i gdzies tam zaświtało w główce, że to właśnie to czego chcę, co chcę robić z psem, to mnie spełni. Jakie to wszystko dziwne, jak niespodziewanie sie układa, dzisiaj chcem jednego, jutro drugiego. Od niedawna coś mi się uwidziało z tym owczarkiem i jako następnego psa brałabym coś celując w belgi, owczarki niemieckie. Szokuję sama siebie;)[/QUOTE]
Cóż... sama się zdziwiłam swoją chwiejnością, zarzucałam to trochę dziecinnością, umiejętnością przechodzenia ze skrajności w skrajność i długo biłam się z myślami. I długo błądziłam, myśląc że oszukuję sama siebie, że przecież północniaki są moim marzeniem, a nie jakieś owczarki. Myślałam, że samo przejdzie. Nie przeszło. Zrozumiałam natomiast, że priorytety czasem w życiu się zmieniają, że na dłuższą metę męczyłabym się z indywidualnościami, jakimi są haszczaki czy gronki. Zrozumiałam, że przecież mój pies nie spełnia do końca moich oczekiwań, że przez ostatni rok bardziej chciałam północniaka, by udowodnić światu, że z nimi też można frisbować i robić cuda wianki jak z borderami (choć wiem teraz, że to bez sensu, bo to byłaby katorga dla mnie i dla psa :lol:), zobaczyłam, że wkurza mnie ta niezależność, więc po co się męczyć? Otworzyłam oczy po prostu. Jednak to było strasznie trudne. Dla mnie samej. Już pomijam fakt, że ludzie mogli o mnie pomyśleć, że jestem dziecinna i kapryśna, że zmieniam zdanie, co chwila - no trudno, sama bym tak pomyślała o nastolatce, która nagle oznajmia, że zamiast V gr., bierze się za I. :eviltong: Jednak przecież na razie nie mam żadnego psa oprócz swojego kundla, żadnego nie skrzywdziłam. Obserwuję różne psy, długo rozmyślam czy to na pewno dobry wybór i jak widzę psy podczas IPO, obiedence, tropienia czy frisbee to wiem, że to jest to. I to chcę robić z psem na dośc wysokim poziomie. Jak wyjdzie i czy czasem coś się nie zmieni - zobaczymy. Ja mam czas. Przynajmniej jeszcze z 3lata :P.

[B]Gezowa[/B], mój też nie jest taki cichy. Jednak nie szczeka non stop. A mudiki, które miałam okazję poznać, to mam wrażenie, że ich powołaniem życia jest darcie ryja :diabloti:. I to jakim głosem. No ukatrupiłabym, mój ma przynajmniej przyjemny głos, taki niski. No i nie szczeka bez sensu - najwyżej z nudów i jak ktoś stoi przy naszym płocie. Tyle. A, no i jeszcze strasznie wyje i jodłuje. Dzisiaj obudziło mnie to jego jołołołooołołoooojołołoooo, ale na moje "cicho bądź" poszedł potulnie do budy i był cicho aż do godz. 9. Potem wstałam, więc mógł sobie szczekać (i tak tego nie robił, bo jak jest gorąco to leży plackiem i ma w poważaniu cały świat) ;). Dlatego mudiki u mnie by chyba długo nie pożyły ze względu na moje uwielbienie ciszy. Choć z kolei ozziki też nie są ciche... no, ale jednak nie drą się bez sensu. ;)

Dlatego nie mogłabym mieć charta ani północniaka. Nie lubię psów, które spitalają ze spacerów i/lub mają w poważaniu właściciela. Teraz mamy to opanowane, więc mój pies rzadko chodzi na smyczy, zawsze jest bez niej, nawet w lesie (taaa... łamię prawo), ale na szczęście się już nie oddala (jest jakieś 2m przede mną, nie dalej niż 3m), melduje co jakiś czas i ładnie się odwołuje od wszystkiego. Choć czasem ma odchyły i potrafi mi spitolić za sarną, to potem jednak tego żałuje :diabloti: i znów jest grzeczny. Poza tym ślicznie wypracowany ma gwizdek, czyli przywołanie awaryjne i ze spokojem go puszczam. My się na smyczy męczymy, dlatego mój drugi pies będzie miał od małego szlifowane przywołanie i będzie psem rasy, która woli przebywać blisko właściciela, charty więc i haszczaki odpadają ;)

Wbrew pozorom ozziki wyglądem mogą się mało różnić od bordera. Mówię tu o versality i użytkach, nawet znawcy rasy czasem mają problem z odróżnieniem. :razz: Aczolwiek faktycznie najpopularniejsze są showy, które baaardzo różnią się od borderów. Mnie charakter BC przeraża, ale jednak chyba najbardziej to ich borderze oko i wszelkie objawy bycia pastuszka, jednak ozziki mają inny styl pracy i mnie to bardziej odpowiada ;).

O, to spróbuję tą metodę, choć jestem pewna, że jakby mu żywe żarcie (czyt. kaczki) pływały to by szybciej było widać efekt pracy - jednak to silniejsza pokusa niż nawet ukochane "sushi" psie. :p Jednak popróbujemy.

Trzymam kciuki, byście jak najwięcej sukcesów zdobywali na agility i w życiu :)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...