Jump to content
Dogomania

Moje i nie moje śmietnikowe kocie biedy


Maruda666

Recommended Posts

  • 5 months later...

Ale długo mnie tutaj nie było  zawstydzony.gif aż  wstyd. Biorę się za reaktywację wątku :)

Na początek trochę wspomnień.

Te które z nami były, ale już odeszły [*], czyli Guciek, Cinieczka, mały Edzio i Maniuś. 

 Gućko  trafił jako zagłodzony, umierający stareńki szkielecik. Umierał z głodu, połamane zęby popsuły się, zrobiła się przetoka do jamy nosowej i dziadzio nie mógł nic zjeść :(  Wbrew początkowym prognozom przeżył jeszcze około 5 lat :) Był najwspanialszym kotem, oazą spokoju, opiekunem dla kolejnych  trafiających do nas kociaków.

Zdjęci nieudane, uszy mi się ścięły, ale to jest cały Guciek :)

Cały Guciek.JPG

Guć w pełnej krasie.JPG

Tu już choreńki :(

 Guciek już choreńki.JPG

To zdjęcie już na pewno było, ale muszę wstawić - Guć i Cinieczka, nierozłączna para :)

Guć i Ciniuta.JPG

  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

19 minut temu, Mysza2 napisał:

Marudko, bardzo dawno Cię nie było, ale dobrze, że jesteś:):)

A zdjęcie Gucia i Cineczki cudne

Myszko, aż mi wstyd, już tyle razy się przymierzałam, że coś powstawiam, ale jakoś nie mogłam. Chyba potrzebowałam trochę czasu po odejściu Gucia i Ciniuty. . Obiecuję, że teraz już będę pisać, a trochę się działo :)

 

Troszkę Ciniuty. Nasza księżniczka :)  

W książeczce miała wpisane Cini-mini. Była już u nas Maruda ( maxi kot), była kota ( midi) i trafiło coś takiego małego, pierwsze co przyszło Soni do głowy to Cini- Mini.  Cinia miała około 6 mies, rokowań też nie miała dobrych -  trafiła z ulicy, z zapaleniem płuc a na zdjęciu wyszły zwłóknienia. Miała mieć do końca życia problemy, na szczęście, nigdy więcej nawet nie zakaszlała. Odeszła w wieku 7 lat z powodu FIPa.

Cinia młodziutka, jeszcze zgrabniutka :)

Cinieczka młodziutka.JPG

Ćiniuta świąteczna.JPG

 

Kilka lat temu Sonka  z wakacji na Mazurach przywiozła te dwie myszy. W opłakanym stanie, z kocim katarem, Edzio miał ogromną przepuklinę pępkową. Zoperowaliśmy brzuszek, odkurowaliśmy. Niestety, Edzio był z nami tylko kilka miesięcy - zmarł na FIPa. Artemidka miała wspaniały domek, ale też cieszyła się nim krótko, około roku. Mała miała białaczkę :(   Oba kociaki trafiły z gospodarstwa agro-turtstycznego, totalnie zaniedbane :( ludzie przyjeżdżają tam ze swoimi kotami i nawet nie wiedzą, czym ryzykują :(

Myszy razem :

Myszki razem.JPG

Edzio:

Pięny Edzio.JPGEdziulka.JPG

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Został jeszcze Maniuś. Dlaczego zabrałam z ulicy Mańka, do dzisiaj nie wiem. Kilka razy przyszedł gdy wystawiałam jedzenie dla ,,dziusów" ale miską nie był za bardzo zainteresowany. Siadał na wprost mnie i rozkazująco miauczał.  Chyba przy trzecim spotkaniu nie wytrzymałam, złapałam kota pod pachę i zabrałam do domu. Tak sobie myślę, że może wiedział, że  będzie potrzebował pomocy i szukał domu. Maniuś był u nas chyba coś około 3 lat, ostatnie miesiące walczyliśmy z mocznicą. 

 

Maniek oaza spokoju.JPG

Maniuś.JPG

Maniuś2.JPG

 

 

 

 

  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

A teraz nasi rezydenci.

We wrześniu 2005  Sonka ze spaceru z Cezarem przyniosła .... no właśnie, co przyniosła?  Było to takie małe, że wet stwierdził, że to kotka, więc została Kaśką. Przez pół roku walczyliśmy ze świerzbem, pchłami i kocim katarem. W międzyczasie okazało się, że Kaśka to nie Kaśka, tylko Szprot ;) a potem został przemianowany na Szeryfa. 

   Jest najmniejszy z całego stada, to chyba wynik ciężkiego dzieciństwa i niedożywienia na początku swej  życiowej drogi. Jest kotem neurotycznym, zdystansowanym nieco do reszty kotów. Szeryf i Palikota to koty, które nie życzą sobie towarzystwa reszty przy misce, do snu też układają się raczej daleko od innych. Do tego wszystkiego Szeryfowi wydaje się, że jest przywódcą stada ;), 

 Trochę Szeryfa:

Szeryf w całej krasie.JPG

 

Szeryf zadziorny.JPG

Szercio po zakropelkowaniu na pchełki :)

Szeryf tyranozaurus rex.JPG

 

Nie byłam pewna, czy to Maruda, czy Szeryf, ale Sonka daje głowę, że to Szer.

Szeryf pozuje.JPG

Szeryf jako but.JPG

 

  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

No i Mała Kota, czyli Palikota. Zabrana z meliny. Prawie łysa, zagłodzona, zapchlona chyba tak jak Szeryf na początku, do tego jeszcze z alergią na pchły i zanikami mięśni w tylnych łapkach. W zamyśle miała być towarzyszką zabaw Szeryfa - jako że Szer męczył przeokrutnie naszego Cezarka ( ten z mojego awatarka). Niestety oboje mają usposobienie raczej samotnicze ;)

 Tu jeszcze na melinie :(

Palikota na melinie.JPG

Palikota piękna.JPG

 

Palikota siedząca.JPG

 

Marudzia :)

 

Łaziła za nami ( ja i Cezar na spacerach) prawie pół roku - nie wiem za kim bardziej :) W końcu w Dzień Kota w 2008r  wieczorem wzięłam kocicę pod pachę i do domu. Darła się przeokrutnie. Wet oglądając ją na drugi dzień stwierdził, że była pobita - myślę, że na podstawie jej wrzasków przy każdym dotknięciu. Opierając się na tym, można powiedzieć, że jest cały czas bita ;)

Marudzia.JPG

Maruda z biedronki.JPG

  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

19 godzin temu, joanka40 napisał:

Piękna fotorelacja, piękne koty :)

Czy ja dobre te strzałki reputacyjne klikam ?

Tzn. klikam te zielone, to chyba dobrze ?

Wcześniej było chyba lubię to, a ta reputacja w głowie mi miesza.

 

Asiu dobrze klikasz :) Tylko nie wiem na ile tych kliknięć wystarczy ;) -  pewnie tak jak polubienia , w ograniczonej ilości ;)

   Większość zdjęć wcześniej już pewnie była, ale skoro wszystko poznikało, to dla przypomnienia.

    Ktoś wie, czy te obserwowane można ustawić w kolejności pojawiania się nowych postów??  Usiłowałam to rozgryźć i wykasowałam sobie całą pierwszą stronę obserwowanych wątków :( .

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

No i dalej,  w kolejności w jakiej  do nas trafiały :)

 Kolejnym kotem był Rysiek, ale o Rysiaczku, napiszę później.

 Rysiek trafił do nas w wiosną 2008, a jesienią przyprowadził nam pod blok panienkę - Kropeczkę. Jako że nie kastrowana, skończyło się sterylką aborcyjną no i oczywiści została. Jakieś dwa miesiące potem zabrałyśmy z ulicy Ciniutę . Ten 2008 jakiś taki u nas obfitujący w koty - trafiły aż cztery.

 No i Kropeczka, najlepsza modelka :)

Kropeczka.JPG

kropa przy kompie.JPG

 

 Kropa w ulubionej pozycji :)

Kropa do góry kołami.JPG

 

 

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Kilka lat po Kropce przyszedł Guć, a po kolejnym roku Lolek. Lolek wychował się  w okolicach naszego śmietnika(  większość kotów zgarniałam stamtąd). Mieszkał tak około 5 lat. Wyglądał dziwnie - taki jakiś grubawy,  cały czas polegujący i taki jakiś ,, podkurczony". Spod śmietnika przeniósł się pod naszą klatkę schodową i tam najczęściej leżał. W końcu pewnego zimowego dnia mąż wracając ze sklepu przyniósł  go do domu. Lolek ma niedoczynność tarczycy, stąd jego wygląd i spowolnienie.  Wyniki ma już w sumie dobre, ale waga zamiast spaść wzrosła - Lolek je, śpi, myje się i zaczyna cykl od nowa. Ostatnio ostro się za niego biorę -  już jest na mnie obrażony, bo mu miskę od ust zabieram ;)

 Pierwsze dni Lola u nas - widać tę jego dziwną postawę :Lplek1.JPG

Lol x.JPG

Lol balkonowy :)

Lol kwiatuszek.JPG

Lplek2.JPG

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

No i jeszcze Jaśko. W grudniu 2014 odłowiony na wsi razem z bratem. Nie udało nam się złapać matki, która co rusz tam rodziła i niestety krótko potem zniknęła, tak jak znikały wszystkie kocięta z jej wcześniejszych miotów :(

  Bąbel, brat Jaśka szybko został kotem domowym i po miesiącu pojechał do swojego nowego domku. Jaśkowi nadal do tego daleko :( Przez pierwsze  miesiące w ogóle go nie widywaliśmy, mieszkał w wersalce. Teraz, dzięki zaangażowaniu Gucia, a po odejściu Gućka Lolka, który przejął nad nim opiekę, Jaśko jest kotem domowym, ale pasował by mu dom bez ludzi - Jaśko potrzebuje człowieka tylko do podania jedzenia. Można wprawdzie już koło niego przechodzić, uwielbia też męża poduszkę, ale na widok wyciąganej ręki,  może już nie ucieka w panice, ale przezornie  wycofuje się na z góry upatrzone pozycje ;)

Początkowy okres po wyjściu z kanapy - tutaj jeszcze z Ciniutą.

Pasące się koty.JPG

Jaśko.JPG

 

Na ten moment czekałam prawie rok - Jaśko na kocim posłanku, nie uciekł na mój widok, ba mogłam się nawet w miarę zbliżyć. Ale te oczy mówią - nie zbliżaj się bardziej , bo ucieknę  :( 

Jaśko na kociej podusi.JPG

Czyż oni nie są podobni :) Jaśko z Lolkiem, lustrzane odbicieJaśko  i Lol.JPG

 

 

 

Jaśko śliczny.JPG

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Jeszcze kilka słów o Ryśku i praktycznie  streściłam tych kilka lat od początku wątku. Nie mam chyba już zdjęć kilkunastu kociąt i kotek od pani Krysi, które wyadoptowaliśmy  jeszcze razem z TOZem - część rudasów była u nas, Gucio i Ciniutka  troskliwie je niańczyli :)

 Rysiek trafił do nas latem, krótko po Marudzie. Miał chyba za dwa miesiące. Maruda, wtedy ledwo co po sterylce, praktycznie go wychowała, nawet wykarmiła własnym mlekiem :)  Trochę później, już jesienią matkowała też  Kropce i Ciniucie, ale Ryśka traktowała jak własne dziecko:)  Ryśko, po kilku latach przeprowadził się  do mojej mamy i tam jest do dzisiaj :)

Tu  malutki z Marudą. W tle jeszcze nasz Cezarek :)Rysiek z Marudą..JPG

I tu już w Cieszynie, u mojej mamy 

Rysiek u babci.JPG

 

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

No i teraz to co działo się od jesieni ubiegłego roku.

 Od lata koczował pod naszą bramą burasek. Nazwałyśmy  go Miszka. Regularnie wieczorami przychodził do miseczki pod śmietnikiem. Miś to dziwny kot - ,mieszkał na drzewie, które rośnie na trawniku pod oknami. Taka rozłożysta choinka, praktycznie  go tam nie było widać. Ile razy wychodziłam zjawiał się nagle nie wiadomo skąd i dopiero po kilku miesiącach mignął mi gdy schodził, między gałęziami - właściwie to zauważyłam tylko jego ucho, ale nareszcie wiedziałam skąd się bierze. 

  W grudniu w końcu trafił do domu. Krótko po kastracji zaczęły się problemy z moczem. Okazało się, że prawdopodobnie ma kamyczki w moczowodach. Dostał rozkurczowo,przeciwbólowo i co tam jeszcze trzeba... i noc mieliśmy z głowy. Jak puściło, to na całego - do godziny trzeciej nad ranem z Miśka lało się czy stał, czy leżał, czy szedł.  Latanina ze ścierami. O trzeciej poddałam się - Miszka trafił do łazienki gdzie mógł sobie sikać do woli. Rano okazało się, że w łazience było suchutko :)

 Miszka nadal jest na Royalu Urinary, ale już kończymy. 

 

 Miszka się przedstawia :)

Tu jeszcze jako kot ,, dzki"

Misiek polny 1.JPG

 

I pierwsze dni u nas:

Misiek po krzesłem 1.JPG

Misiek po krzesłem 2.JPG

Misiek zbój.JPG

Msiek leżący.JPG

 

  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

2 godziny temu, Maruda666 napisał:

Asiu dobrze klikasz :) Tylko nie wiem na ile tych kliknięć wystarczy ;) -  pewnie tak jak polubienia , w ograniczonej ilości ;)

   Większość zdjęć wcześniej już pewnie była, ale skoro wszystko poznikało, to dla przypomnienia.

    Ktoś wie, czy te obserwowane można ustawić w kolejności pojawiania się nowych postów??  Usiłowałam to rozgryźć i wykasowałam sobie całą pierwszą stronę obserwowanych wątków :( .

Danusiu, to dobrze, że te reputacje klikam dobrze.

Co do wątków, też nie rozgryzłam jak je ustawić w kolejności przychodzenia nowych postów.

Relacja w wersji skróconej, od początku wątku - bardzo mi się podoba.

Zdjęcia superowe :)

Tyle kociastych uratowanych, że szok :)

Link to comment
Share on other sites

20 minut temu, joanka40 napisał:

Danusiu, to dobrze, że te reputacje klikam dobrze.

Co do wątków, też nie rozgryzłam jak je ustawić w kolejności przychodzenia nowych postów.

Relacja w wersji skróconej, od początku wątku - bardzo mi się podoba.

Zdjęcia superowe :)

Tyle kociastych uratowanych, że szok :)

Ciężko teraz w tym dogo się połapać. Nie dziw, że coraz więcej ludzi odchodzi. 

 Jeszcze o Miśku - chyba miał w dzieciństwie jakieś problemy neurologiczne - tak przynajmniej twierdzi nasz wet. Sonka od początku też twierdziła, że jakiś taki nie do końca on normalny. Chwilami dziwnie lata mu głowa i chyba zatrzymał się z rozwojem emocjonalnym tak gdzieś na poziomie 1/2 roku.Ma chyba około 3 lat, ale w domu zachowuje się jak młody kociak, chce się bawić ze wszystkimi kotami. Tylko bawi się dziwnie - atakując zębami. Nasze staruszki do tego nie przyzwyczajone, zaczyna się zawierucha, na to wszystko wpada z głośnym wyciem Palikota jako ,, kota szybkiego reagowania w razie zamieszek" - usiłuje rozpędzić to co najczęściej już się skończyło, więc rzuca się na Miśka. Ten w tym momencie czuje się napadnięty, reaguje  normalnie, czyli rzuca się na Palikotę. To wszystko najczęściej działo się między 1 a 2 w nocy - działo się, bo na szczęście trwało to tylko kilka miesięcy.  Dlaczego się to zmieniło i czy zmieniło się na lepsze, napiszę jutro :)

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...