Jump to content
Dogomania

Norek już w Nowym Domu w Krakowie! :-D


Recommended Posts

Przez tą moją szkołę mam braki w tematach... a tu takie wieści! :(

Dobrze, że oczko nie jest uszkodzone, trzecia powieka w końcu się wyleczy. Musi! 

Wypadki się zdarzają, równie dobrze Brązik mógłby doznać uszkodzeń w czasie walk na wsi jakby tam został. Ale wtedy mogłaby nie nadejść pomoc na czas. A tu ma wspaniałą Waszą opiekę, dom :)

 

PS. Moi rezydenci także doczekali się w końcu takiego tekturowego domku... Ale Polcia zdążyła już go zjeść :D

Link to comment
Share on other sites

Grudniowe leżakowanie;

 

ogrb9.jpg

 

Brąziczek i jego chore oczko (10 grudnia 2015);

 

2d1mt6p.jpg

 

Miciuś vel Wujek Samo Zło;

 

2mowj0w.jpg

 

wczoraj była cotygodniowa kroplówka u weta, a i te szpony już skrócone ;)

 

2u7n720.jpg

 

Oczko Brązia 13 grudnia 2015;

 

14ecqs4.jpg

 

Jakby się trochę oczko naprawiło. Brąź krzepnie, zaczepia Miciusia, nie bardzo już chce ustępować innym ;) pięknie się bawi zabawkami! 

 

idrmuf.jpg

 

No, ale oko normalnie jeszcze nie wygląda.

 

zm16cx.jpg

 

Zdecydowałam, ze przesuniemy ew. wizytę u okulisty. Jeśli się unormuje (co daj, Boże, amen), to wizyta nie będzie potrzebna,
a jeśli nadal 3. powieka nie opadnie całkiem, to konsultacja będzie konieczna.

 

eil4s4.jpg

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

I jak wygląda teraz oczko Brązia ? Mam nadzieję, że jest lepiej :).

trochę lepiej, ale nie całkiem. Oba oczy się różnią. Zobaczymy - przesunęłam wizytę u okulisty na 5 stycznia, zgodnie z sugestiami innego weta, żeby dać czas oku na zdrowienie, a Brąziowi - na okrzepnięcie. Brąź wesół, bawi się, ale oczko nadal inne. Jeśli nadal inne będzie, to w styczniu do weta, skonsultować specjalistycznie.

Link to comment
Share on other sites

Witam w Nowym Roku! 

Dopiero dzisiaj udało mi się wejść na dgm (dotychczas był error...). Okrężną drogą, nie przez własny wątek, jak zazwyczaj. Nic jeszcze nie wiem. Na dodatek na wątku nie ma 90% zdjęć, nie tylko tych pierwszych, z oczywistych względów najważniejszych, ale nawet moich, z zeszłego roku... 
To po co ja to pracowicie wklejam?!
Mam se bloga założyć, czy jak? Szkoda mi Norkowej historii..

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

6 godzin temu, jotpeg napisał:

Witam w Nowym Roku! 

Dopiero dzisiaj udało mi się wejść na dgm (dotychczas był error...). Okrężną drogą, nie przez własny wątek, jak zazwyczaj. Nic jeszcze nie wiem. Na dodatek na wątku nie ma 90% zdjęć, nie tylko tych pierwszych, z oczywistych względów najważniejszych, ale nawet moich, z zeszłego roku... 
To po co ja to pracowicie wklejam?!
Mam se bloga założyć, czy jak? Szkoda mi Norkowej historii..

Znalazłam Was :).  Jotpeg,  dogomania niedługo  może opustoszeje... Pozakładamy blogi, albo się przeniesiemy  ;)  na FB.  U mnie też poginęły zdjęcia. Szkoda naszej pracy. Na innych forach jakoś nic nie ginie.  Po banerku nie można znaleźć wątków, bo ... nie ma banerków. Też mi szkoda tych wszystkich zdjęć, bez których żaden wątek nie jest kompletny.

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Norek miał w piątek poważną operację; przepuklina, usuwanie zębów i sanacja paszczy oraz utrata jajek. Teraz jest biedny bardzo, plus stres związany z nieustającymi wizytami u wetów. W nocy nie śpimy wcale, pilnujemy pieska. Prosimy o trzymanie kciuków; on ma 13 lat! A może więcej (mniej?). Stan pieska przed operacją oceniony był na bardzo dobry. Teraz jest słaby bardzo i nieszczęśliwy.
Akurat ostatnią osobą, która odwiedziła Norka dzień przed, była Alfa i Zuzia (Halo), czyli dawna opiekunka Norka, która uratowała Norka z azylu. Serdecznie pozdrawiamy!

Miciuś - starość (SKS) po staremu, czyli nieznośny, dzielny staruszek. 

Brąziś - zaliczył wizytę u okulisty. Dr Stefanowicz oglądnął oczka. Okazało się, że oczko z uszkodzoną powieką jest OK, natomiast słabsze jest teoretycznie zdrowe oczko (coś z przeszłości: infekcja/uszkodzenie). Ogólnie Brąź jest w bardzo dobrej formie, bawi się, biega i zadomawia.

Nie mam siły do nowego dogo. W ogóle. Jaki sens ma wklejanie zdjęć, skoro po roku znikną? Zniszczono pracę wielu osób ot, tak.

Link to comment
Share on other sites

Biedny Norasek. Rozumiem, że operacja była konieczna. Dobrze, że już jest po. Norek wydobrzeje i zapomni o przejściach. Kciuki oczywiście trzymamy całą  Muszkieterową ;) ekipą. Mizianki dla całego stadka  :).  Ja też nie mam siły na nowe dogo. U mnie nadal, nie wiedzieć dlaczego, nie funkcjonuje  :(  wklejanie zdjęć poprzez dodawanie plików, czy też inne media. Ze swoich  obserwowanych wątków nie można się dowiedzieć, co i gdzie zostało dodane, trzeba wejść zawsze najpierw na pierwszą stronę. Emotek i banerków  nadal nie ma. Szkoda mi czasu na uzupełnianie  zniszczonych przez te zmiany na lepsze :(  zdjęć na wątku, biorąc pod uwagę to, że za moment zaserwują nam może następne, równie cudowne zmiany. Ej, dogo, dogo, dokąd zmierzasz ?

Link to comment
Share on other sites

Nie wiem czemu dgm tak działa, nie mam siły studiować.

Teraz o Norku. Operacja się udała (chyba), ale opieka pooperacyjna... Nie polecam Krakvetu!!!

3 rzeczy na raz to dużo dla 13-letniego psa. Przepuklina, zęby - to było koniecznie, ale kastracja? Teraz? Mogli to sobie darować. Piesek słaby bardzo, no ale rozumiem, po tak ciężkiej operacji + narkoza, to normalne. Niby na operację umówiliśmy się z dr. Orłem, ale jak zobaczyliśmy, jaka to fabryka, to mieliśmy ochotę wiać z poczekalni, i żałuję, że tego nie zrobiliśmy.
Lekarza operującego nie widzisz na oczy, kto inny zabiera psa, kto inny oddaje, kto inny wizyty kontrolne - na kogo wypadnie. Zły system, obojętny
 bezduszny. Fabryka.

Kilka dni po operacji, piesek je i załatwia się normalnie, ale!!! Norek spuchł, tam gdzie było cięcie. Tak bardzo, że nie mógł się położyć! Tak minęła prawie cała noc, nad ranem pojechaliśmy na nocny dyżur do Krakvetu (tam, gdzie go operowali), dostał furosemid na sikanie. Żeby się odwodnił??
Potem w południe jeszcze jedna wizyta, która nic nie wniosła nowego, oprócz stresu i męki dla psa i dla nas. Wcześniej były wizyty kontrolne pooperacyjne,
ale w Krakvecie to jakieś nieporozumienie jest - za każdym razem trafiasz do innego weta, tłumaczysz od nowa, BEZ SENSU!!!!

W ciągu tego dnia byliśmy 3 razy (!) u weterynarza, najpierw 2 wizyty w Krakvecie, potem nasz weterynarz.

Po tych 2 wizytach w czwartek, 21 stycznia, pies nadal opuchnięty, po południu decydujemy więc, i jedziemy do naszego stałego weta, dr. Szpeyera. Przerażeni. Wet ogląda psa, daje 2 zastrzyki (antybiotyk o długim działaniu i steryd). Z każdą godziną jest lepiej, w piątek, na następny dzień, pies wraca do życia, bardzo powoli, ale wraca. Wylewa się z Norka mnóstwo jakiegoś płynu, chyba osocza, robią się 2 ranki, przez które to wycieka, i tak ma być.
Nie śpimy, czuwamy, na noc preparujemy ubranko a'la pacjent psychiatryka. Klosz absolutnie odpada, Norek się w nim nie położy, a dyszy jakby miał atak serca. Kaganiec odpada, Norek zastyga jak posąg, i tak trwa nieruchomo bez życia. Hannibal Lecter z takimi poczciwymi oczkami? Odpada. Pozostaje fifraczek
z prześcieradła.

Teraz odzyskuje siły, jeszcze zdjęcie szwów, i wygojenie ranek na brzuchu. Pilnowanie cały czas, bo odzyskuje siły i majstruje przy brzuszku.

Co to było? Albo taka reakcja na operację i narkozę, albo alergia na szwy chirurgiczne, co się czasem zdarza. 

Jest ciężko, bo w tle bezustanna starość Miciusia (kroplówki w tym tygodniu w domu, my trzymamy, igłę wkłuwa sąsiadka-fachowiec, Miciek awanturuje się), kłopoty z oczkiem Brązika (już jest dobrze), brak snu, a teraz Noruś - oddajesz na operację kipiącego energią psa (z dobrymi wynikami badań), musisz zaufać lekarzom, a potem dzieje się coś takiego. Wiem, że to się mogło zdarzyć wszędzie, u naszego weta też, ale ten brak wsparcia i opieki, brak informacji, jak postępować... Biorą taką kasę (kwota była drastycznie inna od tej, na którą się umawialiśmy) za zabiegi, i koniec końców zostajesz sam z cierpiącym psem.

Link to comment
Share on other sites

Ogromnie Wam współczuję tego, co przeżyliście. Ja uciekłam z Krakvetu, masz rację, to fabryka. Po co kastrowali 13-letniego psa?? Chyba dla kasy! Mila sterylizowana przez dr Orła przez 4 dni ledwo żyła, nic nie jadła, a cięcie było na ok. 8 cm! Poza tym nie wiem jak teraz, ale mieli fatalne narkozy, wymioty po nich przez kilkanaście godzin, to standard (nie tylko u mojego pas). Szkoda, że się nie porozumiałyśmy wcześniej. Wspaniała dr Hajnrych z ludzkim podejściem i niesamowitymi umiejętnościami chirurgicznymi i wspaniałą wiedza medyczną, pomogłaby Norkowi na pewno. On sterylizowała Pusię, cięcie miało ok. 1,5 cm, Pusia na drugi dzień już bawiła się z Milą. Mila miała w ostatnim roku dwie ciężkie operacje, a czuła się od razu rewelacyjnie, narkozy jakby wcale nie było. 

Trzymam kciuki, żeby Norek wrócił szybko do całkowitego zdrowia, a to zdjęcie powyżej rewelacja, można przepaść na amen.

U nas też nie wesoło, Miluni zaczyna się pogarszać, dziś zauważyłam trochę krwi w moczu.. To straszne patrzeć na psa i wiedzieć, że to ostatnie wspólne chwile.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...