Jump to content
Dogomania

Terri - wielki przyjaciel człowieka,szczęśliwy w nowym domu!!!


Agula99

Recommended Posts

  • Replies 1.2k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Sorki, że nie pisałam nic, ale po prostu przy moim dziecięciu się nie da:roll:

U Tercia dobrze, po początkowym sporym stresie, zaczyna się rozkręcać, chwilami podobno mocno z Tinką łobuzują:evil_lol:, pani do mnie dzwoni i zdaje relację z tych jego poczynań, już pare razy pokazał jakim to jest mądralą, oczywiście przytulakiem i miziakiem również
Trzymamy kciuki za dalszą klimatyzację, pańcia Terrego ma się tu zalogować, to myślę, że sama nam tu będzie opisywać Terciowe poczynania.

Link to comment
Share on other sites

Hej wszystkim!
Pozwolę sobie przywitać się z Wami w tym wątku, jako że dotyczy on naszego pieska. Krótko - jestem Iza i wraz z mężem Staszkiem adoptowaliśmy Terriego :)
Tak jak obiecałam, zarejestrowałam się na forum i postaram się w miarę możliwości czasu pisać Wam co tam u Waszego ulubieńca.

Pierwsze chwile po odbiorze były bardzo chaotyczne, pies był wszędzie - w aucie jak jechaliśmy do domu, to aż mąż miał problem z prowadzeniem, bo ja z kolei miałam duży problem, żeby go z tyłu uspokoić. Z Tiną się poznali na zewnątrz i ogólnie wszystko szło gładko.
Problem urodził się dopiero później w domu - niestety, ale Terri okazał nam wszystkie swoje ząbki i warczał. Na moje nieszczęście, refleks mnie zawiódł i nie zdążyłam cofnąć ręki. Jak już pewnie część z Was wie, Terri mnie dziabnął - nie odgryzł mi ręki, ale ślady jednak mam.
Nie było to zbyt przyjemne, jednak widzieliśmy, że jest cały zestersowany, więc daliśmy mu święty, dosłownie, święty spokój. Ale niestety, z automatu załapaliśmy do niego pewien dystans - zarówno ja jak i mąż. W końcu, nic dziwnego, sytuacja mało przyjemna.
W sobotę nic się nie działo, poza tym, że odkryliśmy, że Terri ma złodziejskie korzenie - wszystko co się da, to kradnie i zanosi na swoje miejsce. Oczywiście ubaw mieliśmy spory i rzeczy które ukradł zabieraliśmy mu, bo były to chociażby moje klapki. Ale że nie gryzł, to było spoko.
W niedziele sytuacja warczenia i kłapania zębami się powtórzyła - kiedy Terri ukradł buta mężowi i zaczął go gryźć, ja chciałam mu go zabrać, bo zawarczał i kłapnął zębami na moją rękę (tym razem jednak ja była szybsza). Przemogłam jakieś tak swoje lęki i opory i stanowczo zabrałam mu buta, starając się nie zwracać uwagi na to, że mimo wszystko nie czuję się zbyt komfortowo. Pies nie chciał oddać zdobyczy, ale jak go zabrałam, to nie rzucił się po buta, tylko już normalnie merdał ogonem.

Ogólnie z Terrim - którego przechrzciliśmy na Pratchett ( czyt. Praczet) (tak, od tego pisarza :p ), ponieważ psy myliły się jak je wołaliśmy - Tina, Terri, zbyt podobnie, dalej Terri to Terri, tylko teraz z nazwiskiem (i to jakim!) - wszystko jest w jak najlepszym porządku. Poza warczeniem, gryzieniem i tą niepokojącą "agresją" nie mamy psu nic do zarzucenia. Jest ujmujący i kochany, i przytulaśny.
Momentami Tina troche wariuje, bo zrobiła się bardzo zazdrosna, ale od razu ją gasimy, jak zaczyna przesadzać.

Niemniej jednak, co do sprawy warkotu. Doszliśmy po wielu długich rozmowach i analizie sytuacji, że jego "agresja" póki co jest w momencie próby zbliżenia się, kiedy coś ma - bądź kiedy chcemy mu to zabrać - jak w przypadku buta. Jest to element agresji terytorialnej, bądź też zdobycznej, co świadczy o tym, że pies ma zaburzoną hierarchię w stadzie...

A to z kolei traktuje o tym, że... Ciotki jego kochane - strasznie wyniuniałyście Terriego! :D
Prawdą jest, że jest przyzwyczajony do brania na rączki, albo tego, że łapkami opiera się o brzuchy i chce aby go głaskać - niestety psy w ten sposób również bardzo subtelnie zaczynają swoją dominację - drogę ku pozycji alfa. Mamy z nim mnóstwo roboty, bo ta hierarchia jest mocno zaburzona - widać to również na spacerze, bo pies już startował z zębami do innego psa - więc próbuje bronić stada.

Przyznam się szczerze, że w piątek, jak czyściłam rękę po jego ząbkach, to myślelismy, że będziemy musieli go oddać, bo jednak mocno nas wystraszył. Pół nocy ryczałam jak bóbr, analizowaliśmy z mężem całą sytuację - w końcu pies tyle się naczekał na swoją rodzinę, że w zasadzie nie możemy poddać się już na pierwszym zakręcie, więc dostał szansę. Jest bardzo karny i uczy się szybko, więc liczymy na to, że szybko wróci do odpowiedniej pozycji w stadzie. Jednak dużo roboty przed nami.

Najbardziej boimy się, że nie dogada się z psem moich rodziców - bardzo charakternym sznaucerem miniaturką - to jest pies, który rozmawia z nami, powarkując - nie ma w tym jednak nic agresywnego, to jest... hmmm... bardziej takie pomrukiwanie. Boimy się trochę, że jak Pratchett zareaguje na te jego pomruki - ponieważ póki co na każde warknięcie obcego psa odpowiada warczeniem i tak zwanym właśnie startowaniem do osobnika warczącego.

U naszej weterynarz już był i wszystko jest ok. Dzisiaj najpewniej idziemy do fryzjera z naszym włochatym przyjacielem, dodatkowo w tym tygodniu chcemy zaprosić znajomych, żeby zobaczyć jak pies reaguje na obce osoby w domu.

Dzisiaj psy zostały same na czas naszej pracy i modlimy się, żeby za bardzo nie rozniosły domu :)

Jak pisałam, dużo pracy przed nami. Ustaliliśmy kilka "testów" dla Pratchetta, które sprawdzą jak zachowuje się w rożnych sytuacjach, co pozwoli nam ocenić czy jesteśmy w stanie sobie z nim poradzić - pozostaje jeszcze możliwość pójścia na szkolenie, czym już się interesujemy.
Cóż, to w zasadzie chyba tyle na chwilę obecną :)

Pozdrawiamy Was serdecznie :)

Link to comment
Share on other sites

Trochę skołowany jeszcze ten psi łepeczek najwyraźniej. A że teriery ma gdzieś wśród przodków, to charakterny jest i próbuje powalczyć o swoje. Nie wie, że przy tak świadomych opiekunach nie ma szans na zajęcie najwyższej pozycji w stadzie i robienie co mu się spodoba ;)
Życzę cierpliwości, wytrwałości, a to, wraz z ogromem pracy, przyniesie z pewnością oczekiwany efekt w postaci dobrego, przyjacielskiego i karnego Pratchetta :)

Link to comment
Share on other sites

Witamy serdecznie :)
Nutusiu dobrze to ujęłaś, wśród przodków są teriery :D
Wg mnie ze sznaucerem rodziców na 99 procent sie nie dogada, szorstkie z szorstkim raczej nie ma szans :D
natomiast cała reszta , czyli "pozycjonowanie w stadzie" na pewno szybko pójdzie, Tercio jest bardzo mądrym psem, szybko łapie. ja w schronie używałam najprostszego środka jak dokazywał ( np. chodził z ONka Wilma pod boks innego psa i sie na niego wydzierali ) - darłam japę, TERRY NIE i natychmiast odchodził , oczywiście ja do kanciapy, a oni z powrotem pod boks Elvisa, ale na każde NIE reagował, na każde "Terry do boksu" też od razu do niego właził, więc jest bardzo kumaty. Z facetami , mam na myśli innych przedstawicieli swojego gatunku niestety trudno mu się dogadać. Ale weźmy pod uwagę jeszcze to, że jest dopiero jakieś dwa tygodnie bez jajek, aby sie hormony uspokoiły potrzeba ze trzech miesięcy, więc może jeszcze psisko złagodnieć ;)

Link to comment
Share on other sites

Cześć Iza,
w pełni zgadzam się z
Tobą w kwestii rozpoznania zachowań Pratchetta. Jeśli dodać do
tego fakt, że ostatnio wiele się w jego życiu się działo z
pewnością nie masz łatwej sytuacji. Widziałam go kilka razy
podczas pobytu u brata, oczywiście był kochany - jako pies i
rozpiesczcany przez rodzinę brata jako biedny Teruś, który dwa
lata spędził w schronie. Tymczasem on wykorzytał ich postawę i
zdominował towarzystwo. Dostawał smakołyki za nic, albo co gorsze
za to, że wspiął się na brzuch bratanicy "on taki słodki i
chce ciasteczko". A w schronie było tak samo, widziałam go
kilka razy i za każdym razem ta wspinaczka. Przytulisko to
specyficzne miejsce, monotonność życia, brak domu z jego specyfiką
utrwaliło w Praczecie pewne nawyki. Jeśli chodzi o kastrację, to
zrobiona w tym wieku niweluje wyłącznie popęd rozrodu, nie tępi
ew. agresji, dominacji, za to niestety może być przyczyną lęków.
Dlatego w Skandynawii słyszeć nie chcą o kastracji psów, suczki
nie maja problemów z psychiką po sterylce. To nie jest moja radosna
twórczość, to naukowe teorie, które moim zdaniem są zasadne.
Miałam w hotelu kilka psów, które w różnym wieku zostały
wykastrowane i sami widzieliśmy jak zmienia się zachowanie psa, lękliwośc, zmutek, osowiałość..
Zgadzam się, że kastracja wykonana między 1-1,5 roku, u psa który
jest dominujący, agresywny może przynieść efekt w postaci
obniżenia ego, ale nie musi. Amerykanie sterylizują psy w wieku
3-4-5 mies, to barbarzyństwo, ale chodzi im o pozostawienie u psa
psychiki szczeniaka, młodego psa, zapominają, że w tym wieku pies
kształtuje się także fizycznie i sterylizacja hamuje ten rozwój.
Słowem nie jest to wszystko takie proste. Jeśli mogę coś radzić.
Kupiłabym plastikowy ( nie szmaciany w którym pies nie może
swobodnie oddychać) - wygodny - kaganiec i powoli przyzwyczajała
Praczeta do niego. Mając Go w kagańcu będziesz mogła spokojnie,
bez lęku, który sam wraca do Ciebie bo Cię ugryzł, egzekwować od
niego poprawne zachowanie i ustawić hierarchię w Waszym stadzie. Potem kaganiec nie będzie potrzebny, ale teraz mozesz go użyć by bezwzględnie, spokojnie i konsekwentnie wymagać.
Masz intuicję i wiedzę i jestem spokojna, że sobie poradzisz. W
pełni popieram szkolenie, to bezpieczeństwo psa, Twoje i oczywiście
bardzo ważny element budowania hierarchii. Ja tez byłam pogryziona
i wiem jak ciężko " w środku" pozbyć się takiego lęku.
Na razie pozdrawiam serdecznie i jeśli zechcesz zapytać o szczegóły
dzwoń lub pisz.

Edited by Jadwinia
Link to comment
Share on other sites

Nie wiem..nie podoba mi sie pomysł z kagańcem, Terry jest bardzo kumaty, mysle, że i bez kagańca uda się z nim efektywnie pracowac i wyegzekwować dobre zachowanie, Terry nie jest az takim agresorem, pierwszy dzień w nowym domu był wyjątkowo stresujący stąd ten incydent z ugryzieniem, nie powinno do tego więcej razy dojść.
A jak tam wczoraj "chałupa" po waszej nieobecności ?? rozniesiona???

Link to comment
Share on other sites

Renatko,
warczenie się powtórzyło, to nie był incydent, ja myślę, że Iza musi sie czuć pewnie by ustawić hierarchię, a tu widać, ze nie ma tej pewności, i wcale się nie dziwę.Warczenie nie może "trwać" bo to utrwala psa w świadomości, że to jest metoda, "kiedy warczę dają mi spokój", "ugryzłem i wycofała się, a więc działa!!"" itp. Kaganiec ma byc pomocny na początku, potem, kiedy zrobimy psu jasność nie będzie potrzeby, to mądry psiak i szybko załapie o co chodzi.
Ja zrobiłabym tak: jeśłi zawarczy kłade go na boku i trzymam póki się nie uspokoi, potem puszczam, w kagańcu jest po prostu bezpiecznie, spacyfikować psa łatwiej kiedy nie może ugryżć i nie dzieję się psu krzywda.

Edited by Jadwinia
Link to comment
Share on other sites

Ja to tak czytam i oczom nie wierzę. Przyjmuje oczywiście do wiadomości to co się stało ale nigdy, przenigdy nie powiem, że Terry jest agresorem który ma chodzić w kagańcu. Zapraszam wszystkich żeby cofnęli sie do strony 21 i zobaczyli, czy tak zachowuje się agresor. Nigdy wcześniej i nigdy potem Terry nie dał nam do zrozumienia, że stanowi dla nas jakiekolwiek zagrożenie, nigdy nie czułam sie niekomfortowo w jego towarzystwie, osobiście całowałam go niejednokrotnie po pysiu i robilam takie rzeczy, na które w żaden sposob by nie pozwolił sobie pies agresywny. Wiem co to lęk przed ugryzieniem bo tego doświadczyłam i dla mnie teraz Heidi w przytulisku jest takim niepewnym psem ale Terry - przenigdy. Ja też uważam jak majuska , że to była incydentalna sprawa, widziałam Terrego dzień wcześniej kiedy byłam sie z nim pożegnać, był niezwykle radosny i przeszczęśliwy w swoim nowym otoczeniu. Córka brata Jadwini tez go przytulala, całowała - a przecież był to dla niej zupelnie obcy pies ktorego poznala raptem kilka dni wcześniej i zapytajcie ją, czy się cokolwiek bała. Terry poczuł sie u nich bezpieczny i szczęsliwy, mam wrażenie że poczuł,się na swoim miejscu, miał 2 kompanki do towarzystwa, ogród i ludzi ktorzy wyjątkowo mu spasowali. A tutaj pojawia się ktos obcy i porywa go z tej krainy szczęsliwości, wiezie setki kilometrów, znowu inni ludzie, inny dom, inny pies....Uwierzcie, można mieć wszystkiego dośc w tym momencie, tyle zmian, nowych twarzy, zapachów, głosów.....i można poczuc się niepewnym, zagrożonym i mieć wszystkiego dośc. Jestem przekonana, że kiedy Terry pozna nowa rodzinę i ją zaakceptuje, to taki incydent nigdy więcej się nie powtórzy.
Dla mnie ten pies zawsze pozostanie uroczym i kochanym Terrym, wyjątkowo mądrym i pojętnym który niedługo załapie że jest u siebie i będzie szczęśliwy i da szczęście swoim najbliższym.

Link to comment
Share on other sites

Wiem, że cięzko Ci to zaakceptować, ale to jest pies. Ciebie, Beciu, poznał jako starą znajomą ze schroniska, gdzie przez długi czas tkwił w pewnym schemacie. Ostatnie dni były w jego życiu dość szczególne i reaguje na to tak jak potrafi. To my powinniśmy skorygować to zachowanie. Człowiek w sytuacji stresu, zagrożenia, też reaguje czasem tzw. złym nastrojem, albo wręcz wybuchnie. Tu jest podobnie. Iza nie jest nowicjuszką psich tematów. A przypomnij sobie pierwszą adopcję...pies musi mieć czas by zaakceptować nowe otoczenie, mieszkanie w bloku stawarza ograniczenia, zbytnia bliskość może powodować niepewność a nawet lęk. W ogrodzie ma się gdzie wycofać , u brata miał spory kawał ogrodu i czas by - kiedy on zechce podejśc do nowego człowieka. Teraz, kiedy już ugryzł, warknął i zobaczył, że to działa, trzeba mu ustawić stado i będzie OK. Ja wierzę, ze dla Was w schronie był super, ale tam nie wymaga sie od psa zbyt wiele, wejście do kojca i co jesczce?. W domu jest tysiąc powodów by pokazać charakter. Kurier też mówił mi, że to piesek z tzw. średnim kontaktem, sporo ostatnio przeszedł i przede wszystkim to spowodowało, że trochę nerwowo reaguje na rzeczywistość. Pierwsza odopcja, gdzie warknął - potwierdza niejako, że kolejny raz spróbował tej samej metody. Osobiscie nie widze nic złego w tym, ze człowiek zabezpiecza się przed ew. ugryzieniem bo nie ulega kwestii, że coś z tym trzeba zrobić - dla dobra wszystkich. Przyjedziesz do mnie?

Edited by Jadwinia
Link to comment
Share on other sites

Racja pewnie leży gdzieś... pośrodku ;)

Mój Lesio został wykastrowany w wieku 7 lat i oczom wierzyć nie mogłam, jak bardzo zmienił się na lepsze! Stał się radośniejszy, chętniej się bawił, zrobił się bardziej kontaktowy. A zatem nie uogólniajmy i nie ustawiajmy wszystkich przypadków w jednym szeregu.

R.u.d.a jest osobą doświadczoną, ma sporą wiedzę teoretyczną i praktyczną, a przede wszystkim obserwuje teraz Pratchetta w nowym dla niego otoczeniu i sytuacji i z pewnością podejmie wszelkie właściwe działania, by pies jak najszybciej stał się pełnoprawnym członkiem rodziny, znającym w niej swoje miejsce. Powodzenia, Izo! Mocno trzymam za Was kciuki ;)

Link to comment
Share on other sites

widzę że psiak trafił na wspaniałą rodzinę która dobrze o niego zadba... :)
jeżeli chodzi o kaganiec to ja nie mówię nie... aleee...porozmawiałabym o tym ze specjalistą - behawiorystą, dodatkowo takie narzędzie powinno być odpowiednio dobrane do pyszczka psiaka (tak jak to było w przypadku Soni - kaganiec fizjologiczny)

zresztą skoro Sonia dała się wyszkolić i jest teraz super psem to i Waszemu podopiecznemu się uda :) to przecież przy niej pikuś :D
Trzymam kciuki!! Życzę cierpliwości, miłości i jeszcze raz miłości

Link to comment
Share on other sites

Beciu, jeszcze jedno, nie uważam Teriego za psa agresywnego, absolutnie. To charakterny samiec - tak dalej samiec - kastracja byla pół mies. temu, inteligentny psotnik, baczny obserwator, no i marzy się przywództwo w stadzie. Poza tym troche przerosły go ciągłe zmiany. W kwestii kastarcji nie uogólniam jeno pokazuje jej rózne strony, a te pozyzytywne zachowania niestety widziałam bodaj tylko raz.
Ale jaka radość w sercu, że stoimy Izo za Wami murem i trzymamy kciuki.

Link to comment
Share on other sites

Na wstępie, nie odzywam się, ponieważ czas mojej pracy nie jest ograniczony do 8 godzin, a mam mnóstwo roboty, więc nie bardzo mam czas, żeby tu do Was zajrzeć.

Moja mama po wielogodzinnej debacie z nami uruchomiła gorącą linie z osobami, które zajmują się psami na co dzień, więc mamy już wielki plan co do naszego szorstkiego psiaka - który tak w ogóle był w poniedziałek u fryzjera, naszego drugiego weterynarza. Zmniejszył się o połowę :D

Ogólnie powiem Wam tak... ja tam silna baba jestem i uparta, jak osioł, więc psu nie dam sobie wejść na głowę, choćby nawet tak uroczemu. A że nie ukrywam, że mam dominujący chrakter, to i łatwiej mi wpływać na psy. Metoda jest wbrew pozorom prosta - nie odpuszczać, nie pozwalać, nie lekceważyć. Jak pies dominuje, ręka na kark i docisnąć. Początkowo mu się nie podobało, ale na dzień dzisiejszy (a zaczęliśmy w poniedziałek) nie potrzeba zbyt dużej siły, żeby pies leżał na ziemi czy podłodze - i robi to w dość uległy sposób. A to oznacza, że jestem bardziej dominując niż on ;)

Jest problem kiedy nasze potwory widzą innego psa - oczywiście ręka na kark działa i uspokajają się oboje, jednak oczywiście nie każdy używa mózgu, bo na jednym spacerze spotkaliśmy się z parką i wilczurem - panowie nie przypadli sobie do gustu i zaczęli na siebie warczeć, więc mu oczywiście stanowczo - ręka na karczek i... nasze psy spokojne.
Niestety, laska która towarzyszyła właścicielowi wilczka wpadła na pomysł, że skoro pies się rzuca, a my jak te debile stoimy, to psa trzeba spuścić ze smyczy (możecie się łatwo domyślić po co...). Dobrze, że ja tego nie słyszałam, tylko mi mąż później powiedział, bo sama bym jej powiedziała co sądzę na temat jej poziomu. Się wkurzyłam, ale... było minęo ;)

Dom jest cały, nic nie broją. No poza tym, że jak nas nie ma, to śpią na kanapie. Ale to drobiazg. Tak czy owak, jest postęp. Powoli, powoli zmieniamy hierarchię w stadzie i jest już nieco lepiej.

P.S. Sąsiedzi z bloku obok mają imprezę z muzyką z lat 70tych i chyba oba psy nie lubią takiej muzyki i pijanych krzyczących z okien dziadków, bo szczekały :D
P.S.2 - Pan Pratchet dostał na posłanie zielony kocyk i się do niego przytula jak do przytulanki i

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...