Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

Jak widać na zdjęciach lek w jego przypadku pomaga i chłopak już stawia łapę nawet przy bieganiu. Mało tego ma taki nawyk,że załatwia się tylko obciążając tą łapę...tej drugiej nie .To wcześniej się przewracał a teraz już siusia prawie stabilnie.

IMG_0241 (800x533).jpg

IMG_0243 (800x533).jpg

IMG_0244 (800x533).jpg

IMG_0245 (800x690).jpg

Posted

nie dostałam maila żadnego :( ostatni mail od Ciebie mam z 24 i 25 marca

jutro dodam zdjęcia pięknego Rejtana !

swoją drogą Rejtan przypomina mi bardzo Flat Coated Retrivera :)

o tutaj przykładowe zdjęcie flata 

flat-coated.jpg

Posted

Dzięki Andzia...szkoda:(

Ale mam poważniejszy problem z Aszą :( Na prześwietleniu wyszło, że  Sunia oprócz wielkiego guza  ma  mniejsze guzy i zwyrodnienie kręgosłupa , ale najbardziej mnie martwi jej zachowanie:(

Nie potrafi się wyluzować i znaleźć miejsca na odpoczynek. Tak jakby uciekała przed samą sobą, co jakiś czas skowycząc przeraźliwie.

Biega tak przez cały dzień  z mordką i ogonem przy ziemi za mną i dopiero jak ja siądę, to ona  staje obok. Wtedy wręcz napiera na mnie,  bardzo chce być głaskana , ale mordka i ogon nadal przy ziemi...tak jakby prosiła aby jej pomóc.

Dostaje leki na stawy, a od dziś dostaje dodatkowo przeciwbólowe...tylko, że nie ma jakoś wielkiej poprawy. Jutro jedzie na dodatkowe badania i trzeba ją umówić na operację usuwania guzów.

Sama nie wiem co jej jest, bo czasami też skowycze, jak czegoś lub kogoś się wystraszy. Obejrzałam i obmacałam ją całą i jedynie co jeszcze znalazłam, to mała ranka pod ogonem, ale nie sądzę że to od tego, tym bardziej że mi pozwala tam dotykać, smarować i psikać octeniseptem. Mało tego pozwoliła mi włożyć sobie czopka propelisowego, bo myślałam iż nie może się załatwić.

Poza tym jest jak mój cień, reaguje na każde wołanie ...w domu jest chyba czysta , bo ciężko to określić . Drzwi mam cały czas otwarte a ona biega cały czas po domu i przed . Aby odpoczęła i się położyła na noc daję ją do boksu i nawet  tam za mną wchodzi.

Jest problem też z dawaniem leków, bo ona nie specjalnie chce jeść ..zaraz wyczuwa po mimo pasztetu itp.Muszę mocno się namęczyć, aby zjadła leki.

Jedyne co je to kocie batony, nawet mięsa gotowanego nie chce.

Tak bardzo bym chciała aby ją nie bolało i była normalną, wesołą sunią.Ale nie wiem co jej jest???

 

ZA to Rejtan od kilku dni się zmienił, jest wesoły, szczekliwy i pełen energii. Bardzo się cieszę, bo był taki smutny . Chyba leki pomagają:)

A to już nowe psiaki:

Młody , bojaźliwy ale już dziś zjadł mi z ręki i pozwala się brać na ręce.Machnie też czasami ogonkiem, ale większość dnia siedzi jeszcze w środku. Kilka dni i  będzie dobrze.Dziś , aby go nie straszyć miał zrobione zdjęcia z daleka. Może będzie Sekret?

 

 

IMG_8817 (503x800).jpg

IMG_8823 (800x671).jpg

IMG_8824 (800x457).jpg

IMG_8825 (503x800).jpg

Posted

Edi jak będziesz mieć chwilkę potwierdź proszę na wątku bazarku, że wpłynęła kwota ;)

 

Z bazarku uzbierała się kwota 109 zł 40 groszy.

Na konto Słodkopiaków wpływa 110 zł !

BARDZO WAM WSZYSTKIM DZIĘKUJE !

 

 

Posted

Przepraszam Marzenko, nie jestem w stanie nic pisać:( Stało się straszne nieszczęście:(

Jutro napiszę wszystko lub prawie, bo nie potrafię jeszcze o tym pisać...zbieram się od 3 dni i ciągle brakuje mi słów:(

Ale będę musiała ze względu na inne psiaki. Niestety...mam obowiązki a takie sytuację wypalają mnie pomału i czuję, że to co robię traci sens.

 

Posted

Przepraszam, że nie napisałam dokładnie i wprowadziłam Was w błąd, ale nie potrafiłam inaczej.

Asza, skradła moje serce od pierwszego momentu, tak bardzo chciałam jej pomóc a tylko doprowadziłam do jej końca:(

Gdyby nie ta operacja, to by żyła i biegała szczęśliwa po moim podwórku a potem po swoim domu.Tak jej obiecałam  i znowu zawiodłam:(

Już nikomu nie ufam, mam wyrzuty sumienia, że jej nie zabrałam po operacji do mnie, że nie siedziałam obok i pilnowałam.

To była bardzo kochana sunia, tyle było w niej pokory,  radości, była  towarzyska ... nawet inne psy bardzo lubiła .I ten łebek pochylony, aby ją głaskać.

Cudowna!!! 

Zbyt dużo sobie wyobraziłam dobrego co ją czeka a tu....:( 

Nie mogę patrzeć na jej boks, mój dom i podwórko...bo 2 dni przed jej oddaniem była u mnie w domu.

Co to za pomoc, jak takie kochane psy zamiast  w domach lądują w .....:(

 

Może ktoś będzie miał do mnie pretensje, ale mam to teraz gdzieś. Bo prawda jest  taka, iż jedne psy tylko toleruję i z obowiązku się nimi opiekuję( całe szczęście to tylko jednostki), inne lubię a jeszcze inne kocham...i tak pokochałam Aszę, od pierwszego jej pochylenia łebka.I akurat tak mam ...ogromnego pecha , że tym niektórym, kochanym psiakom nie pomagam tak jakbym chciała....odchodzą. A przecież przytulisko robiłam właśnie dla takich psiaków.

Pomijam tu moje aniołki Rozy i Lordzika ...bo to nie o nich temat...ale Aszka,Azirka( w adopcji) Randuś, Hektorek, Wasabuś, Asik, Szon i 2 sunieczki (które były tylko kilka godzin) nie żyją :(

To po jakiego pierona to robię??//szkodząc !!!

 

Poza tym też nie mam dobrych wiadomości:(

Odebrałam Abcię i pan przywiózł Zadrę, której dawali mnóstwo szans ...już nie uciekała, tylko zdemolowała im kompletnie podwórko, powynosiła i pogryzła wszystkie buty na dwór  ...itp a na koniec pogryzła pana:(

Co do Abby, to też nie mam słów:( Pani Agnieszka z Krakowa ul. Obozowa83 powinna trafić na czarne kwiatki. NIby płacze i chce Abbę odzyskać, ale powiem brzydko !!!! Niech się wypcha!!!!

Tyle moich żali ....

Dziękuję Wszystkim za dobre słowa, troszkę pomagają.....chociaż straciłam zaufanie do większości osób...to zawsze świadomość, że jednak mam obok siebie osoby, którym jeszcze mogę zawsze ufać jest budujące. Tylko co z tego, kiedy ja sama niszczę to co najlepsze i najkochańsze.

Nigdy tego nie zrozumiem i nigdy się z tym nie pogodzę.

Andzia, nawet nie wiem dlaczego tak się stało, dlaczego tak na prawdę Asza odeszła....nie ważne, nie chcę słuchać tłumaczeń , bo to już nic nie zmieni:( Ja podjęłam decyzję o operacji:(

 

 

 

Posted

Nie przepraszaj.

stronę się zaktualizuje, jak przyjdzie na to czas.

 

Co do Aszy - nie ma w tym Twojej winy! Ciężko tu szukać winnego...można by zacząć od jakiegoś jej właściciela - bo jakiegoś kiedyś miała...Ty zdecydowałaś się pomóc Aszy, dałaś jej dom, opiekę i wszystko co potrzebowała...zdecydowałaś się na operację z dobrych powodów - z takim guzem i tak nie miała by dobrego, życia ! To nie Ty popełniłaś błąd...decyzję o operacji podjął weterynarz...znaczy wydał zgodę na nią i ją przeprowadził. Mógł przecież odmówić, jeśli uważałby, że Sunia do operacji się nie nadaje..Ciężko jednakże mówić tu też o jego winie, nie dopilnował? popełnił błąd? Czy po prostu takie głupie, zrządzenie wrednego losu :( Może  Asza byłą w zbyt złej kondycji na operację? Skąd Ty to mogłaś wiedzieć....Nie mogłaś! Chciałaś dobrze i kierowałaś się pewnie nie tylko sercem, ale i rozumem - każdy by postąpił tak samo - jest guz, to trza operować i tyle...Nie ma co gdybać...CZasu nie cofniemy, a nawet jeśliby się dało...to nie wiadomo, czy inna decyzja, nie byłaby gorsza.

Asza dostała u Ciebie miłość, której może nie znała, a napewno niezmiernie jej tej miłości brakowało. Na tym się skup - właśnie na tych uczuciach, które masz dla każdego psa (nawet dla tych, których jak mówisz " tylko tolerujesz"), na tym, co dajesz tym psom bezinteresownie ! One to czują...i nawet jak się coś nie udaje, to powinnaś wiedzieć - nie odchodziły one bezdomne - bo one wszystkie - Rando, Szon, Wasabi, Hektor (oraz inni) mieli dom u Ciebie, a na pewno w Twoim sercu. I kiedy ludzie ich zawiedli, to nikt inny, jak TY przywróciłaś im wiarę w ludzkie serce.

Wiem, że Ci ciężko, rozumiem, ale nie powinnaś siebie obwiniać! Popatrz ilu psom pomogłaś ! Wiem, że najbardziej bolą Ci co od nas odchodzą, którym nie zdołaliśmy pomóc...ale to ( że tak bardzo brzydko się wyrażę) są wyjątki od reguły ! Dziesiątki psów dzięki Tobie ma wspaniałe domy ! Dziesiątki dostało od Ciebie szansę, choć wszyscy inni mieli ich głęboko gdzieś....Tylko dzięki Tobie te psy żyją...a jest ich na prawdę wiele.

 

Czasem jakaś adopcja się nie udaję...to też znam z autopsji. Nie mamy wpływu na to niestety, nie ważne jak bardzo chcemy dobrze wybrać dom...ludzie są jacy są - a czasem potrafią nieźle udawać. Tylko potem wychodzi szydło z worka...tutaj jednak znów wychodzi myśl - nie ważne, że ludzie są źli/nieodpowiedni/nieodpowiedzialni - psy mają Ciebie i zawsze znajdziesz dla nich miejsce.

 

Mam nadzieje, że pomimo straty i tego wszystkiego zrozumiesz, że to co robisz jest...czymś wspaniałym i podziwiam Cię za to !

 

teraz praktyczna część...bo życie idzie dalej i niestety nie można się na długo zatrzymywać - żeby nie zgubić swojego celu..

Przywrócić Abbę i Zadrę na stronę tak?

Grzecznie czekam na informację o nowych psiakach, oraz wieści, czy któryś ze "starych bywalców" znalazł dom ostatnio, został wykastrowany itp.

 

I miałam jeszcze o coś spytać, ale wyleciało mi z głowy :( jak se przypomnę, to się odezwę.

 

PS. pracuje teraz co dzień 6-15, więc ciężko mnie złapać pod telefonem...bo wstaje o 4 rano, wychodzę z domu ok 5, wracam ok 15-16 wtedy mam spacer z psami, potem trochę pracy na ogrodzie ( zachciało nam się ładnego ogródka, to teraz mam nie dość że wydatki to brak czasu na cokolwiek..ale warto się poświęcić by było ładnie!) tak, że w domu jestem około 18-19 ..akurat pora kolacji...byle do maja!

 

Aha, pomimo tego, bazarek się powoli toczy, ale jakoś mało kto zagląda niestety ...może w maju będzie  lepiej...moja też w tym wina, bo nie mam za bardzo nawet jak go podrzucać..

 

No i znajdę jeszcze chwilę by poogłaszać psiaki na olx, ale to jak mi kiedyś napiszesz, jakiego psiaka, na jakie miasto ogłaszać.

 

 

Posted

Marzenko jak zwykle pięknie napisałaś, ale to i tak nie zmieni tego, że nie dopilnowałam i Asza przez to musiała odejść:( 

A te chwile, co dostała ode mnie to chwilunie zaledwie, co w jej życiu, pełnego samego zła...nic nie znaczą. To przeze mnie zaznała strasznego bólu i może gdybym ją wcześniej zabrała ...może by żyła..... Niestety popełniłam błąd i przez mój błąd Asza cierpiała. I tak na prawdę więcej bólu zaznała niż przyjemności.

A poza tym pamięta się tylko te złe rzeczy...nie dobre.

Mimo tego, co mam teraz w sercu to muszę przestawić się na inne myślenie ...bo tak trzeba i wiem, że Ty kochana to rozumiesz i tym pięknym tekstem chcesz doprowadzić wszystko do normalności. Masz dobre serduszko i to ja Ciebie podziwiam za wszystko...tylko , że może za rzadko to mówię. 

Ale zawsze mogę na Ciebie liczyć a psiaki i inne zwierzaki mają szczęście jak mogą poznać Ciebie, bo Jesteś taka nierealnie dobra i nawet nigdy przez sekundę mi nie przyszło do głowy, że coś jest w Tobie złe. A jestem bardzo wymagająca i krytycznie oceniam innych.

Ale to może nienajlepsze miejsce na te słowa, bo to wątek psiaków i dlatego muszę się pozbierać i chociaż ,,próbować'' coś dobrego zrobić ....dla nich.

Marzenko daj na stronę obie a zdejmij Bolko i Kintusia. Chyba też Bystrego..bo cisza. Zadzwonię jeszcze ..i spytam.

Mamy 4 nowe psy i zdjęcia mają tylko 2.Tylko ,że wrócą do nas jakoś na dniach, to im zrobię.

 

 

 

Posted

To Sekret na spacerze. Teraz już chodzi dobrze na smyczy, ale zaczynał od szelek i róznie to bywało. Jest przyjacielski do wszystkich...psiaków też.Młody (10miesięcy), po wszystkich zabiegach . Taki grzeczny, pozytywny psiak i przepraszający za wszystko. Uroczy, ale jeszcze nie nabrał pewności siebie na tyle by się całkowicie wyzbyć strachu. Także, trzeba być jeszcze ostrożnym  i delikatnym w kontakcie z Sekretem.  Na zdjęciach też Hanusia i Sajmon.

IMG_8857 (800x533).jpg

IMG_8869 (800x533).jpg

IMG_8875 (800x533).jpg

IMG_8880 (800x745).jpg

IMG_8881 (800x646).jpg

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...