Jump to content
Dogomania

List do premiera RP w sprawie odwoł. Głów. Lek.Wet.oraz wywózek psów do Niemiec


AgaG

Recommended Posts

Na wstępie powiem, żeby było jasne, że nie jestem żadną nacjonalistką - patriotką owszem, ale to nie wyklucza współpracy polsko-niemieckiej. Nie obchodzi mnie to, czy "ręka głaszcząca psa" jest biała, czarna, żółta czy czerwona...czy jest takiej czy innej narodowości, takiego czy innego wyznania - sama uczestniczyłam w kilku adopcjach do obcokrajowców i są to adopcje trafione, choć właściciele tych schronisk, z których owe psy pochodziły nie chcieli za bardzo wyadoptowywać psiaków obcokrajowcom, z prostej przyczyny - brak możliwości kontroli...

Nie mam nic przeciwko wywozu psów za granicę... ale pod pewnymi warunkami... jak np.:
- dokładne znakowanie i dokumentacja zwierząt przewożonych
- jasna i klarowna umowa adopcyjna podpisana w 3 egzemplarzach (dla nowego domu, org. niemieckiej i schroniska w PL) z zastrzeżeniem warunków utrzymania psiaka, obowiązku leczenia oraz kastracji/sterylizacji, jesli z jakichś powodów zabieg ten nie mógłby się odbyć w PL, w owej umowie powinno być również zaznaczone, że pies został adoptowany a nie kupiony!
- wizyty poadopcyjne z dokumentacją pisemną, fotograficzną i najlepiej video mającą potwierdzić powyższe założenia adopcji (wyniki powinny być dostępne zarówno dla strony PL jak i NIEM) - najlepiej jakby np. przy transporcie odpowiednio wyznaczona osoba z PL mogła sprawdzić warunki poprzednich psiaków adoptowanych - w końcu w tak długim transporcie powinien uczesticzyć też ktoś z kręgu weterynarii...
- dokładna i rzetelna dokumentacja (znów - pisemna, foto i video) przewozu - dostępna do wglądu wszystkim zainteresowanym
- kontrola przewozu, warunków w jakich owe psiaki są przechowywane oraz faktycznego stanu zdrowia zwierząt
- podpisanie z org.niemiecką oraz ewentualnym przyszłym domem w Niemczech klauzuli o bezpiecznym powrocie psa do Polski, jeśli znajdzie się jego prawowity właściciel lub/i gdy nie zostaną spełnione warunki zawarte w umowie adopcyjnej
[z góry przepraszam, jeśli pominęłam jakieś inne, istotne aspekty]

Obecna sytuacja jak widać powyższych warunków nie spełnia...skąd więc mamy mieć PEWNOŚĆ, ze to działanie na korzyść tych psów? Wątpliwości, argumentów i pytań z naszej strony oraz braku odpowiedzi i dziwnych, niejasnych sytuacji ze strony zwolenników tych transportów jest jednak za wiele, żeby logicznie myślący człowiek, kochający zwierzęta mógł to wszystko zaakceptować.

[zacznę teraz dzielić ludzi na 2 obozy - strony, co brzmi trochę głupio, ale tak właśnie jest :/ ]

Weszłam na ten wątek przypadkiem... przewertowałam kilkadziesiąt stron... i ku nieszczęściu wszystkich zwolenników DNH, robiących tu zamęt powiem, że nie macie argumentów żeby bronić tej sprawy... zadajecie tylko pytania, na które odpowiedzi z resztą znacie, i które można przeczytać (mnóstwo razy) wertując tych kilkadziesiąt stron.
Zwalacie nasz sprzeciw na narodowość (co pewnie opieracie o przeszłość historyczną - bo niby skąd miałyby być ewentualne uprzedzenia?) i wkółko tylko szowinizm i szowinizm...Ja, nie znając osobiście piszących tu, czytając dziś na świeżo cały ten wątek, nie widzę tu szowinizmu, nacjonalizmu czy huk wie czego...To totalna bzdura - dobro zwierząt jest ponad wszelkimi takimi aspektmi.
Użalacie się, że osoby które nie są zwolennikami wywózek mają do was zle podejście - poczytajcie dokładnie posty, na spokojnie, chłodnym okiem, gwarantuję ze dopatrzycie się jadu, chamstwa i idotycznych wypowiedzi właśnie z waszej strony...
Kłócicie się o kulturę i jakość wypowiedzi... Ja NIE ZNAM NIKOGO udzielającego się w tym wątku (chyba że akurat znam osobiście i nie wiem, że to ktoś z dogo), moją uwagę przykłuwają wypowiedzi najbardziej logiczne, spójne i na poziomie (choć nie zawsze i dla każdego przyjemne :P )... i są to wypowiedzi Psa Wolnego i AgiG (oraz Alexy77, ale do wątku włączyła się niedawno).

Założenia są proste - pomagać zwierzętom nie krzywdząc ich i nie fundując im nieznanych losów, mogących zruinować lub zakończyć ich życie w niewłaściwy sposób.
Obecny wywóz psów z Mielca (i być może nie tylko z Mielca) tym założeniom chyba jednak nie sprostał...już sam transport zagrażał życiu tych biednych stworzonek, a co dopiero wielki znak zapytania jaki wisi nad ich dalszym losem...

więc błagam, jeśli macie jakieś jasne argumenty przeciw tej całej akcji - napiszcie je jasno, a nie tylko próbujecie podbuntować ludzi nie mając nic na swoją obronę - żadnych faktów, dokumentów itd.


Ah, i żeby nikt nie próbował zagrywek typu - co ty możesz wiedzieć, tylko siedzisz przed kompem i faktycznie nie pomagasz zwierzętom, bo widzę że pełno tu takich...
Pracuję w weterynarii; poza 1 kupionym rasowym [oczywiście rodowodowym] kotem, całe stado moich zwierzaków jest uratowany, zgarnięty z ulicy, po przejściach itd.; od zawsze pomagałam bezpańskim zwierzętom jak tylko mogłam; wyadoptowuję zwierzęta właśnie przez siedzenie przy kompie, prowadząc akcje adopcji i rozgłaszając potrzebujące zwierzęta; pracuję w fundacji (choć to niewiele znaczy, bo w tej chwili fundacje jak widać z resztą w powyższych postach, może mieć każdy i nie zawsze faktycznie pomaga zwierzętom); pomagałam charytatywnie w kilku schroniskach; byłam DT dla wielu zwierząt jak tylko mi na to warunki i zdrowie pozwalały.

P.S: widzieliście jak taki przewóz psów do adopcji i sama adopcja wygląda w stanach? Jakby tak wyglądała 'współpraca' schroniska w Mielcu i DNH, nie miałabym raczej sprzeciwu... ( [url]http://www.natchezdemocrat.com/wp-content/uploads/2011/06/061011_HumaneSociety1_ES.jpg[/url] )


Em... nie wrzuca tu nikt do jednego wora WSZYSTKICH adopcji zagranicznych...ja sama mam dobre doświadczenia, ale wiem że są również i te złe... Chodzi o fakt, że psy z Mielca giną masowo, a przynajmniej nikt nie jest w stanie wyjaśnić gdzie się podziały... Transport jest niehumanitarny, psy niesprawdzone (stan zdrowia, znakowanie, dokumenty, poprzedni właściciele, umowy itd), wszędzie mnóstwo wątpliwości o przekrętach, dziwnych, niewyjaśnionych sytuacji...
To nie skłania do dobrych myśli, a jesli ktoś takowe ma co do tych wywozów psów, to musi mieć zachwiania w moralności albo niezdrowo zaawansowaną bezmyślną nadzieję, nakładającą klapki na oczy i zakrywającą fakty.

I jak prosisz by nikt tu nie wrzucał wszystkich adopcji do 1 wora, nie rób tego także Ty sama...nie wszystkie psy miay takie szczęście jak Twoje...ba, pewnie mało które trafiły w ogóle do dobrych domów...

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]P.S: widzieliście jak taki przewóz psów do adopcji i sama adopcja wygląda w stanach? Jakby tak wyglądała 'współpraca' schroniska w Mielcu i DNH, nie miałabym raczej sprzeciwu... ( [url]http://www.natchezdemocrat.com/wp-co...ociety1_ES.jpg[/url] )[/QUOTE]

Draugia, moglabys napisac dokad te psy jada i czy to jest na pokladzie samolotu ?
Link odsyla tylko do zdjecia, podaj prosze link do artykulu Humane Society z tym zdjeciem !
Dziekuje !

Link to comment
Share on other sites

Jesli chodzi o to, co napisalam o stanach, chodzi mi o transport samochodowy, a dokladnie TIRami... Amerykanie (bo nie tylko Humane Society)tak potrafia transportowac psy przez cala Ameryke, do roznych stanow...pod warunkiem, ze psy maja zaklepany dom, sprawdzony i sa na 100% pewni, maja podpisane umowy adopcyjne itd.
Zaraz poszukam czy jeszcze znajde ten artykul, ale to bylo dawno, linka sobie zapisalam wlasnie zeby pokazac znajomym wozacym psy w autach, jak to powinno wygladac...wiec nie obiecuje ze znajde ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Em_'].....Jest mnostwo udanych zagranicznych adopcji, [B]swoje domy znajduja czasami rowniez psy kalekie, stare, bez szans na swoj wlasny domek w PL.[/B] .....

A skąd takie informacje, ze psy chore, kalekie, stare nie mają szans na swój własny dom w Polsce !!!! ???? To kolejny MIT mający usprawiedliwiac wywóz psów .
Osobiście mogę wskazac co najmniej kilkanaście przypadków (przeważnie bokserów, bo tej rasie pomagam, ale i innych psów również) psów starych, z padaczką, głuchych, z alergia tak wielką, ze spowodowała prawie całkowite wyłysienie , kalekich - operowanych i rehabilitowanych TU W POLSCE , które cieszą sie życiem psa niepełnosprawnego śmigającego na wózku , agresywnych - odpowiednio przygotowanych do adopcji - te wszystkie psy żyją, mając cudowne domy W POLSCE. Proszę więc nie nadużywać stwierdzeń, które są tylko mitem i nie mają pokrycie w rzeczywistości .
A tak przy okazji - to chyba rózne wątki czytamy , bowiem ten dotyczy nie pojedynczych , przygotowanych indywidualnie adopcji (konkretny pies, konkretny dom docelowy znany wcześniej choćby z rozmów i korespondencji, który przesłał swoje dane osobowe do schroniska celem przygotowania umowy adopcyjnej etc.) a masowych wywózek psów z polskich schronisk "w siną dal " za niemiecka granicą z nadzieją, ze MOŻE znajdzie sie chetny do adopcji . Na ile z tych wywiezionych psów czakał wczesniej dom świadomy jaki pies do niego jedzie ??? A co z tymi, które "nie załapały sie" na nawet przypadkowy dom ????

Link to comment
Share on other sites

wellington - poki co nie moge znalezc...ale obiecuję ze jak tylko znajde, dam znac ;)

Faro - jak najbardziej się zgadzam z Tobą...również uczestniczyłam w adopcjach (bezpośrednio i pośrednio) zwierząt starych, trójłapków, ślepaczków, z uszkodzonymi kręgosłupami itd... nieukrywajmy, że takie zwierzęta mają wszędzie taką samą (niestety nie za wielką przeważnie) szansę na adopcję - i tu, w kraju i za granicą.
Nie róbmy z Niemiec raju, a z Polski totalnego dna... wiadomo, że w kwestii zwierząt wiele nam brakuje, ale bez przesady ;)

Link to comment
Share on other sites

No , właśnie ,mi także wciskali kit o psach starych ,chorych o tym ,ze niemcy takie psy chętnie adoptują itd.., o pustych schroniskach ,...
Nasze psy ,z przechowalni wyjeżdżały ,niektóre) nawet po 3 dniach od wyłapania - jak to się ma do odnalezienia wlaściciela , do szczepień . - ano nijak .
Nie zapomnę psiaka ,który siedział wbity w kąt budy :-(:-( - a szanowna pani wywożąca - pakowała go do boksu w samochodzie !! .. - nie mam pojęcia ,jak i czy wogóle przeżył taki stres .. nie , nie widziałam tego , musieliby mnie chyba siłą odciagać od psów... bo bym nie wytrzymała ........
Nie zapominam o Misiu , Murzynku - starym ,ślepym ,głuchym - ok. 16 letnim piesku :-(:-(- on płakal w samochodzie - dlaczego go ruszali z miejsca dla niego znanego ,bezpiecznego , gdzie znał każdy kąt , wszystko było przewidywalne ,znajome , nasze ręce , zapach , - wybacz Murzynku -że Cię nie uratowałam , nie dam rady Was wszystkich uratować !!!- wybaczcie..................
Nie zapomnę Was nigdy .........

proszę wybaczyć , ale te psy miały do nas zaufanie , ....to jest najgorsze ....to uczucie ,ze się zawodzi......nic nie można zrobić ...........
to tak , jakby ktoś wyrwał siłą kawał serca......

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Draugia']wellington - poki co nie moge znalezc...ale obiecuję ze jak tylko znajde, dam znac ;)

Faro - jak najbardziej się zgadzam z Tobą...również uczestniczyłam w adopcjach (bezpośrednio i pośrednio) zwierząt starych, trójłapków, ślepaczków, z uszkodzonymi kręgosłupami itd... nieukrywajmy, że takie zwierzęta mają wszędzie taką samą (niestety nie za wielką przeważnie) szansę na adopcję - i tu, w kraju i za granicą.
Nie róbmy z Niemiec raju, a z Polski totalnego dna... wiadomo, że w kwestii zwierząt wiele nam brakuje, ale bez przesady ;)[/QUOTE]


Bardzo Ci dziekuje za szukanie :)

Link to comment
Share on other sites

No i mam! :D
Pomyliłam się co do artykułu - to akurat współpraca schronisk, a nie wyjazd do nowych domków...ale zaraz i poszukam artykułów o tym, co pisałam powyżej - bo z głowy tego nie wzięłam przecież ;)

Powyższe zdjęcie i artykuł o przewożeniu psiaków TIRami przez Humane Society : [url]http://www.natchezdemocrat.com/2011/06/10/humane-society-makes-space/[/url]

Link to comment
Share on other sites

No i mam troszkę więcej info...

Tu są fotki tego, jak wygląda u nich transport psów (na 1 transport może przypadać nawet ok 70 psów):

[URL="http://www.coveredincathair.com/sites/coveredincathair.com/files/dogs%20copy.jpg"]http://www.coveredincathair.com/sites/coveredincathair.com/files/dogs%20copy.jpg[/URL]

[URL]http://2.bp.blogspot.com/_-Xeoam7wmQ0/S-g2iIij1-I/AAAAAAAABg4/HsTOyJ0yT5E/s1600/pets_llc_truck.jpg[/URL]

[URL]http://www.coveredincathair.com/sites/coveredincathair.com/files/Last%20Chance%20Hwy.jpg[/URL]



A tu strona firmy, która na początku zajmowała się po prostu przewozem na zamówienie, teraz głównie pomaga w adopcjach i przewozi zwierzęta do nowych domków: [URL]http://www.petsllc.net/index.php[/URL] [ współpracują z Shelly Bookwater, która zajmuje się ratowaniem zwierząt "Her network known as Double Dog Rescue identifies dogs that would otherwise be euthanized and gives them a second chance at life in the North. See listings for Shelly's dogs at her site, [B][URL="http://www.southernjeweldogrescue.org/home"]Southern Jewel Dog Rescue[/URL][/B]. " ]

I relacja pani, która w ten sposób adoptowała koty: "At first she thought the dogs were going to shelters, but I told her they all had homes. They were the ones who got off death row and were were safe. She got really choked up. Who wouldn't? I was glad I knew the drill. Watching families who were glued to the doorway, waiting to catch a glimpse of their new dog WAS very moving. The dogs all moved out of their crates, tails wagging, then not quite sure of what to do next. The owner would approach the dog and greet him or her. The dog would look up, run over to them and jump up or bark or give kisses. Everyone laughed or cried or both. It was magic."

Z góry przepraszam, że wszystko po angielsku, jak ktoś sobie życzy, mogę przetłumaczyć...ale angielski jest jednak bardziej uniwersalny niż niemiecki, więc myślę że problemów za bardzo być nie powinno ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='aanka']No , właśnie ,mi także wciskali kit o psach starych ,chorych o tym ,ze niemcy takie psy chętnie adoptują itd.., o pustych schroniskach ,...
Nasze psy ,z przechowalni wyjeżdżały ,niektóre) nawet po 3 dniach od wyłapania - jak to się ma do odnalezienia wlaściciela , do szczepień . - ano nijak .
Nie zapomnę psiaka ,który siedział wbity w kąt budy :-(:-( - a szanowna pani wywożąca - pakowała go do boksu w samochodzie !! .. - nie mam pojęcia ,jak i czy wogóle przeżył taki stres .. nie , nie widziałam tego , musieliby mnie chyba siłą odciagać od psów... bo bym nie wytrzymała ........
Nie zapominam o Misiu , Murzynku - starym ,ślepym ,głuchym - ok. 16 letnim piesku :-(:-(- on płakal w samochodzie - dlaczego go ruszali z miejsca dla niego znanego ,bezpiecznego , gdzie znał każdy kąt , wszystko było przewidywalne ,znajome , nasze ręce , zapach , - wybacz Murzynku -że Cię nie uratowałam , nie dam rady Was wszystkich uratować !!!- wybaczcie..................
Nie zapomnę Was nigdy .........

proszę wybaczyć , ale te psy miały do nas zaufanie , ....to jest najgorsze ....to uczycie ,ze się zawodzi......nic nie można zrobić ...........
to , tak jakby ktoś wyrwał siłą kawał serca......[/QUOTE]

Współczuję i Tobie i psiakom...czy tego właśnie chcą te cudowne osoby, które za wszelką cenę chcą pomóc naszym psiakom? Jeśli chcą RZECZYWIŚCIE pomóc, nikt im nie broni - niech pomagają szukać domów, finansują leczenie tu (jeśli psiaki nie mają PEWNEGO i sprawdzonego domu za granicą) lub domy tymczasowe - tu, gdzie jest to tańsze i odbywa się [U]bez szkody dla zwierząt.[/U]
Swoją drogą, dlaczego Niemcy mieliby się zastanawiać nad zabronieniem przewozu psów do nich (jak to ktoś już wcześniej napisał), jeśli wszystko byłoby w porządku..?

Wątpliwości i wątpliwości...plus złe doświadczenia - to, co najczęściej się wiąże z tymi transportami...

Link to comment
Share on other sites

Rzeczywiscie chyba czytamy rozne watki. Jezeli do spojnych, logicznych i na poziomie zalicza (Draugia) sie te wlasnie wypowiedzi, ktore wymienila. Np. te o charakterze innej nacji (tu: Niemcow), czyims wyksztalceniu, miejscu zamieszkania, wyzwiska itd. Ale pal szesc, kwestia gustu, internetowe dyskusje maja to do siebie, ze kazdy widzi w nich co innego i forma to ostatnie, czym sie nalezy zajmowac. Choc dziwi, ze uczestnik dyskusji majac raptem 3 posty na dogomanii zaczyna z mety wyzywac innych od kretynek i wszystko jest ok.

Ja rowniez nie znam tu nikogo osobiscie, z wyjatkiem Basi, u ktorej bylam dwa razy wlasnie w sprawie psow, by pomoc tam na miejscu (choc to, ze sie znamy i staram sie jej pomoc, jak moge, nie oznacza, ze sie nie jest “holota”, to taki kwiatek jeden z wielu tu “na poziomie”). Nie mam wiec powodu, by wierzyc “jednej “stronie”, a drugiej nie, lub odwrotnie. Patrze na to, co ktos pisze i jak podchodzi do sprawy. Czy ominela Draugie podawane tu informacje o psach, ktore to informacje z mety uznano za sfalszowane, podrobione, niewiarygodne, zdjecia sfotoszopowane? O zaproszeniu do wgladu w dokumenty? O reakcji na to? Zdjecia parkingow jako dowodu zlego traktowania psow? :-) Czy ominely ja – jak sie okazuje teraz – tylko brane pod uwage “ewentualnosci” sprzedawania psow do laboratoriow? Przeciez od tego sie zaczelo. Wystarczy poczytac pierwsze posty. [B]Ludzie sie teraz panicznie boja jakichkolwiek adopcji zagranicznych albo ukrywaja ich fakt[/B]. To zdaje sie o to chodzilo. TO NIE JEST WRZUCANIE DO JEDNEGO WORA???

Piszemy, Draugio dokladnie o tym samym – o jasnych procedurach. To jednak co innego niz zarzut handlu, oddawania do eksperymentow?

I jeszcze o adopcjach polskich psow kalekich, starych w Polsce (Faro). Tak, masz racje, czasami maja szanse tez i na dom w Polsce. Czy to oznacza, ze nalezy zrezygnowac z tych zagranicznych dla nich? Jaki procent starych, kulawych, slepych, chorych psow idzie w Polsce do adopcji? Nie chce przez to powiedziec, ze zagraniczne adopcje rozwiaza ten problem, ale kazdy dom dla takiego psa jest cenny. Wystarczy sie przejechac po polskiej wsi a niemieckiej, holenderskiej czy pojsc do polskiego schroniska, by zrozumiec, o czym mowie.

No i na koniec, dla obu pan, bo widac jakos nie zalapaly tego, o czym pisze od samego poczatku: moi dobrzy znajomi, od lat poswiecajcy sie pomocy psom i kotom (rowniez polskim), ladujacy w to swoje urlopy, (spora) kase, czas, energie, sily, zycie po prostu temu poswiecili, zostali wlasnie z powodu ich obcego pochodzenia (i tylko dlatego, bo zadnymi adopcjami NIGDY sie nie zajmowali) obrzuceni podejrzeniami o handel, chec handlu. Obcy i pomaga bezinteresownie? Niemozliwe. Podejrzane! Sluze cytatami. [U]Jesli to nie jest wrzucanie do jednego wora, to gratuluje sposobu widzenia.[/U]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Draugia']
Swoją drogą, dlaczego Niemcy mieliby się zastanawiać nad zabronieniem przewozu psów do nich (jak to ktoś już wcześniej napisał), jeśli wszystko byłoby w porządku..?
[/QUOTE]

Wiesz, "ktos tu pisal", ze w Rumunii podniesli oplaty za psy, zeby utrudnic wywoz psow do Niemiec:-). Namnozylo sie tu specjalistow.

A slyszalas o wywozie dziesiatek tysiecy, jesli nie setek, "rasowych" szczeniat na Zachod ze wschodnioeuropejskich "fabryk" przez psie mafie? A slyszalas o (tu i owdzie dopiero planowanym) wprowadzeniu w UE obowiazku chipowania i obowiazkowego rejestrowania wlasciciela? Wlasnie, zeby ukrocic bezprawny handel? Z cala pewnoscia chodzilo o psy schroniskowe z Polski, zalaly przeciez Niemcy.

(swoja droga, gdyby w koncu wladze dostrzegly ostrzej ten problem, nie byloby zle)

Link to comment
Share on other sites

Em, przeczytalam ten watek, w przeciwienstwie do ninektorych, na spokojnie...i dalej potwierdzam to co napisalam w swoim pierwszym poscie w tym watku.
Wybacz, ale to Ty chyba nie widzisz pewnych rzeczy...zobacz na liczbe psow, ktora powedrowala do Niemiec...zobacz na te psy, ktorych zycie w dziwny sposob sie zakonczylo przez te wlasnie 'adopcje'...zwaz rowniez na to, jak psy zostawaly wybrane do tych adopcji i po ilu sluch zaginal. Nie interesuje Cie dlaczego ani ze tak sie wlasnie stalo? Bo mnie owszem.
Piszesz o dokumentach, o zdjeciach...tylko dlaczego zdjecia robione przez DNH odbiegaja od tych, ktore wzbudzily 'nasze' zainteresowanie? Dokumenty latwo sfalszowac, wiec co sie dziwisz, ze ludzie maja i takie watpliwosci, skoro wokol jest wiecej niewiadomych niz faktow?
To, ze ludzie boja sie adopcji zagranicznych, to inna kwestia, o ktorej z reszta pisalam...sama pomagalam w adoptowaniu psow/kotow obcokrajowcom, sama wiozlam psy (lacznei z psami z mojej rodziny) za granice... ale wszystko bylo jasne i sprawdzone na 100%...nie ma obaw, ze nie bedziemy wiedzieli co z tymi psami/kotami sie dalej dzieje.

Jasne procedury, ktorych obie bysmy chcialy jednak tutaj nie byly przestrzegane jak widac, w tym caly problem, nie w adopcjach za granice. Jesli pojawily sie podejrzenia, ze psy byly sprzedawane abo oddawane do laboratoriow, znaczy ze ktos mial powody zeby tak pomyslec, nie sadzisz?

Mowisz, ze znasz z tego watku tylko Basie, a potem nagle mowisz ze Twoi znajomi byli tu obrazani... kogo dokladnie masz na mysli?
Tu przytoczylabym moj powyzszy post, ale nie bede zajmowac wiecej miejsca, kazdy go sobie moze przeczytac ;)

A na koniec powiedzialbym to samo co wellington wczesniej, ale zaraz na mnie naskoczysz... Wiec powiem tak - popatrz na to co Ty robisz, a nie wytykaj tylko innym ludziom. Jak to mowia" zeby miec czysty swiat, trzeba najpierw zaczac sprzatac wlasne podworko". Wiec nie zaslaniaj sie proszed tym, ze ktos tak robi to i ja tak bede. <--- to sie tyczy oczywiscie wrzucania do 1 wora ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Draugia']
A na koniec powiedzialbym to samo co wellington wczesniej, ale zaraz na mnie naskoczysz... Wiec powiem tak - popatrz na to co Ty robisz, a nie wytykaj tylko innym ludziom. Jak to mowia" zeby miec czysty swiat, trzeba najpierw zaczac sprzatac wlasne podworko". Wiec nie zaslaniaj sie proszed tym, ze ktos tak robi to i ja tak bede. <--- to sie tyczy oczywiscie wrzucania do 1 wora ;)[/QUOTE]

To wlasnie wellington zarzucila holenderskiej fundacji (jednak nie przeczytalas watku dokladnie) podejrzane intencje. To, ze tonami od kilku lat zwozili pomoc materialna do Polski (czyli pomagali na miejscu, dokladnie tak, jak wielu sie domaga), jest dla niej podejrzane. Nie ma wg niej bezinteresownej pomocy. Chca handlowac psami pewnie.

Podaj mi przyklady mojego pisania, w ktorym obrazam kogos, wyzywam, to odszczekam i przeprosze. Ja nawet staram sie pisac bezosobowo (monologuje:-)), by zachowac ksztalt dyskusji ogolnej, a nie napadac na kogos personalnie. Odnosze sie do tresci, a nie do osoby. Nikomu nie zarzucam pisania pod wplywem lekarstw (tobie sie podoba poziom autorki takich uwag), nie zabraniam uczestnictwa w dyskusji z powodu kraju zamieszkania, nie wyzywam od furmanow, glupot, kretynek itp, itd. Tak, czasami sie smieje, czy wysmiewam, bo juz doprawdy sprawa parkingow rozlozyla mnie na lopatki.

Nie ma innej metody jak tylko sprawdzenie (chocby wyrywkowe) “podejrzanych adopcji”. Argument sprzedawania psow do laboratoriow na eksperymenty, jak rozumiem, pozostaje w kwestii domyslow, ale jest ok?

Przykro mi, ze rozne osoby mialy zle doswiadczenia, rozumiem ich gniew, ale wyciskajacy lzy z oczu argument typu “jak pies sie bal podrozy” czy ze "przechodzil z rak do rak", stad zestresowany, powinien spowodowac natychmiastowe zastopowanie wszelkich adopcji, rowniez polskich. No chyba, ze jak pies jedzie do polskiego domu czy w Polsce przechodzi z rak do rak, to sie nie boi.

Link to comment
Share on other sites

No dobrze, a teraz powiedz mi jaki zwiazek ma moj post pierwszy tu z tym co zarzucala tej holenderskiej fundacji wellington?... zaden? :> napisałam co mysle a propos wrzucania do jednego wora i na prawde nie mam zamiaru sie zaglebiac kto ile razy to zrobil... tak samo jak nie chce mi sie wertowac teraz calego watku zeby pokazac styl wpisow, nie ukrywam ze jak czytalam wczoraj ten watek, najbardziej rzucilo mi sie kilka osob, ktore nadawaly lekki niesmak tej sprawie swoimi wypowiedziami - w tym kregu bylas i Ty... ciesze sie, ze przynajmniej teraz Twoj ton wypowiedzi jest inny :) mam nadzieje ze tak zostanie, bo nie chce sie denerwowac ;) [btw, "Podaj mi przyklady mojego pisania, w ktorym obrazam kogos, wyzywam, to odszczekam i przeprosze" - a czy miałam o to do Ciebie pretensję, że mnie pytasz?]

I tu nie chodzi o sprawdzanie podejrzanych adopcji...powinnismy MIEC PEWNOSC ze KAZDY pies, ktorego wywozimy za granice trafia do domu - moim zdaniem tylko stałego, bo dt mamy i tutaj, tylko brakuje na nie pieniazkow (skoro Niemcy chca pomagac, prosze bardzo, niech finansuja te DT u nas - jak juz pisalam wyzej). Argumenty o handlowaniu i laboratoriach owszem, moze i sa domyslami...ale jak juz powiedzialam, te domysly skads sie musza brac... Moze z braku informacji nt wywiezionych psow? Mysle ze kazdemu, kto sie martwi, mogloby cos takiego przyjsc do glowy...tak samo jak przerobienie na smalec czy mieso... Dlatego uwazam, ze nikt nie powinien sie zloscic na takie domysly, a jesli sie z nimi nie zgadza, niech pokaze dowody ze tak nie jest... beda niepodwazalne DOWODY i nikt nie bedzie sie czepial swoich domyslow.

Akurat argument, ze pies sie bal podrozy (szczegolnie jesli jest starszy, zestresowany, slepy) jest jak najbardziej na miejscu, bo zaznaczmy, ze czesc psow miala niby jechac do DT na nie od razu do DS... i pomysl czy to rzeczywiscie wychodzi na dobre takiemu psu, ze jedzie do DT za granice, jesli moze isc do DT w Polsce i nie przebywac tak dlugiej, stresujacej podrozy? I nie koloryzuj tego prosze mowiac ze taki argument powinien spowodowac zastopowanie adopcji - bo my nawet nie wiemy czy te psy byly adoptowane, czy tylko wywiezione huk wie gdzie i po co... W Polsce jest duzo latwiej zorganizowac zmiane miejsca takiego psiaka bez az takiego stresu... stopniowa aklimatyzacja, poznawanie nowych wlascicieli, krotszy transport. Co, jak oczywiscie musze podkreslic, nie znaczy, ze nie chcemy wyadoptowywac zwierzat do dobrych, zagranicznych domow.
Nie chce mi sie tego znow na inny sposob pisac, wiec prosze, przyjmij do wiadomosci, ze nie mam nic przeciwko wyadoptowaniu psa za granice, pod warunkami opisanymi w moim pierwszym poscie tu. Nie uwazam, ze pomoc materialna z zagranicy jest zla - wrecz przeciwnie. Nie uwazam, ze kazda bezinteresowna pomoc jest nieszczera...nie...ale niech to bedzie pomoc RZECZYWISTA psom, a nie tylko pomoc gminom w pozbyciu sie nadliczbowej ilosci psow ze schronisk. I nie odpowiadam za myslenie wellington, wiec nie musisz mi sie na nia skarzyc ;)

Link to comment
Share on other sites

1. Zwiazek jest zasadniczy: rzucanie podejrzen o handel psami na (krystalicznych) ludzi psom pomogajacym (pomagajacym tylko zaufanym osobom, nigdy gminom), oczernianie bez uzasadnienia, jedynym powodem jest to, ze sa to “obcy”. Jesli nie widzisz zwiazku z niniejszym tematem, nic na to nie poradze.

2. Ton moich wypowiedzi jest od poczatku ten sam. Ty mozesz miec inne wrazenie, nie ma sprawy. A wierz mi, potrafie pisac rownie mocno, jak Pies W., AgaG, ulka33 et consortium, jesli tego nie robie, to jest swiadomy wybor.

3.Cytuje ciebie: “niech pokaze dowody ze tak nie jest... beda niepodwazalne DOWODY i nikt nie bedzie sie czepial swoich domyslow.” Przykro mi, ale to jest jakies kuriozum. Rozumiem, ze nalezy udowadniac swoja niewinnosc? Czyli ktos ma jakies domysly i powinno sie udowadniac temu, kto sobie cos wymysli, ze tak nie jest?
Nie sadzisz, ze kolejnosc powinna byc odwrotna? Ze to raczej zarzucane przestepstwo powinno byc udowodnione? Ja pozostaje przy tym punkcie widzenia od poczatku.

4. Nie przyjmuje twierdzenia, ze jesli Niemcy (czy ktokolwiek) chca pomagac, to niech zrobia to i to tu i tu, jak im grono polskie kaze. A szczegolnie juz finansowac np. domy tymczasowe. Forma pomocy, jej rodzaj i czas powinny byc ustalone we wspolnym porozumieniu i zaufaniu. Powtorze to, co juz napisalam – ja pomagajac psom w Rumunii NA PEWNO nie bede slac tam pieniedzy, a fundacje w kraju, w ktorym mieszkam, owszem, wspieram, i ona tam pomaga. To caly proces psychologiczny, dlaczego ludzie tak wola robic, nie miejsce tu, by go roztrzasac. Ale porownaj to z katasftrofami ludzkimi, czy ludzie wplacaja pieniadze na dany kraj wladzom tego kraju czy glownie organizacjom pomocowym u siebie w kraju.

5. Piszesz “powinnismy MIEC PEWNOSC ze KAZDY pies, ktorego wywozimy za granice trafia do domu”. Za granice i w Polsce. Oczywiscie, tak byloby najlepiej. I temu moglaby sluzyc dyskusja o jasnych procedurach. O praktyce. Robienie akcji, takiej jak ta, sluzy glownie zaostrzeniu atmosfery, a nie szukaniu praktycznych rozwiazan, sluzacych dobru psow. Psow, zwierzat na swiecie do pomocy jest mnostwo, niekoniecznie trzeba pomagac polskim, skoro polscy wolontariusze tak wlasnie podchodza do sprawy: maja domysly, ktore trzeba samemu obalic, a w ogole to najlepiej im slac tylko kase.

6. Naprawde, pisanie o mniejszym czy wiekszym stresie psa np. z powodu podrozy to sa wg mnie puste argumenty. Powtorze, jak przybyl do mnie moj pies z Rumunii: z ulicy do stacji smierci, stamtad do schronu, autem na lotnisko, samolotem do belgii (na lotnisku odbiera sie psy, nie wiem, czy to gorsze czy lepsze niz “parking”), stamtad do domu czlonka fundacji, potem autem do naszego – ostatecznego domu. Szczeniak 4 miesiace, klebek stresu. Powinnismy mu zaoszczedzic tego stresu? Oczywiscie, ze powinno byc wiadomo, dokad pies jedzie, ale: patrz sprawa jasnych procedur, fajnie by bylo o nich podyskutowac, ale to juz mi sie widzi niemozliwe.

7. Jesli odbierasz moje oburzenie jako “skarge” na wellington (na ktora sama sie jakos tam powolalas), a nie jako merytoryczna nieufnosc wobec takiego myslenia jakby nie bylo organizatorki protestu (skad mam miec pewnosc, ze nie zagralo takie myslenie takze wobec innych oskarzanych?), no to powtorze – trudno.

Nie znosze frazesow, komunalow (typu “prawda wyjdzie na jaw”), takiego pisania pod publiczke, lzawego antropomorfizowania odczuc psow. Jestem zdania, ze nawet w konflikcie jest mozliwosc znalezienia wspolnego podejscia (tym bardziej, ze chodzi o cos takiego waznego, jak dobro zwierzat). Przygladam sie argumentom, zarzutom. i staram sie na nie reagowac oczekujac tego samego, a nie oswiadczen typu: jak mieszkasz tu i tu, to sie nie wtracaj, a w ogole to gupia jezdes. Staram sie dzielic swoim doswiadczeniem i uczyc z doswiadczenia innych (juz sie niestety nauczylam, zeby nie slac forsy w ciemno:-). Nie lekcewaze troski innych o psy, choc wyraza sie ona inaczej niz u mnie. Szanuje niezwykle prace polskim wolontariuszy, cuda czynia, staram sie pomagac, jak umiem i moge.
Ale to, co tu sie dzieje: madry Polak po szkodzie i przed kolejna szkoda.

Link to comment
Share on other sites

1. Jednak dalej uważam, że jest ten brak związku - Holandia i pomoc materialna od niej to nie wywózka psów do Niemiec, nie uważasz?
3. Brak wyjaśnień, niejasna sytuacja i psy o których słuch zaginął, to wg Ciebie argumenty, które nie istnieją? Jak tak, to przykro mi, że na prawdę nie jesteś zainteresowana tymi psami, które już wyjechały, a o których nie wiemy nic...i pojadą kolejne, które również zaginął...co wtedy? dalej nie będzie Cię to przejmowało? Dla mnie liczba 555 jest porażająca, a z tego co wyszło, psów wyjechało dużo więcej...
Poza tym, to normalne, że jeśli ktoś zostaje oskarżony, to wcale nie oznacza że musi być winny - musi mieć 'tylko' dowody potwierdzające swą niewinność. Tak jest w większości spraw, chyba niewiele jest takich, gdzie wszystko wiadomo od razu i oskarżony dostaje wszystko podane na talerzu...(podaję z przykładów, z którymi się spotkałam...nie żebym się jakimś znawcą prawa mianowała :P )
4. Owszem - zasady pomocy powinny być [U]jasno i dokładnie[/U] określone przez obie strony, jak również powinny być one przestrzegane. Tu, jeśli nawet ktoś wspomniał o jakichkolwiek zasadach, z przestrzeganiem ich jest raczej ciężko... Ja nie mówię, że Niemcy mają wpłacać pieniądze naszym gminom, broń bosze! Niech ten DNH jak chce, zajmuje się pomaganiem naszym psom dalej - ludzie mogą im przelewać pieniądze, proszę bardzo...tylko niech ta organizacja rzeczywiście pomaga...jak faktycznie chcą pomagać i ta pomoc jest bezinteresowna, dlaczego mają nie finansować leczenia i dt u nas? Nie muszą płacić gminom przecież...Dlaczego nie miałoby tak być? Po co wozić te biedne psy tam, skoro mogłyby otrzymać taką samą pomoc tu? Nie chodzi o to, że 'polskie grono' tak karze, chodzi o dobro zwierząt.
5. Ty na prawdę chyba nie rozumiesz czegoś... o psach z Mielca słuch zaginął...czy wolontariusze mają na to przymykać oko? czy ktokolwiek z nas ma na to przymykać oko? i dlaczego? Bo przybył Niemiec, nasz wybawca i dzięki niemu pozbyliśmy się tylu psów? Dziękuję za takie coś...

Jakby wszystko w tych wywozach było takie super, to skąd by się brały tutaj przypuszczenia że może być inaczej?
Jeśli komuś nie zgadza się coś co robię, wystarczy że zapyta i mu odpowiem dlaczego i co konkretnie robię, jakie są tego efekty itd...dlaczego miałabym to ukrywać? Jakbym to ukrywała, znaczyłoby że coś jest nie tak, nieprawdaż? Czy to nie jest przypadkiem podobna sytuacja?

6. Napisałam, że nie wszystkie psy miały tyle szczęścia co Twoje... mój pies też miał sporo stresu zanim do mnie trafił, ale było wiadomo, że pies nie jedzie nie wiadomo gdzie i pod czyją opiekę... nikt go nie wysyłał gdzieś tam do DT jeśli był ugadany DT bliżej, jeśli zajęła się nim fundacja, wszystko było udokumentowane, sprawdzone itd...
I mimo wszystko uważam, że psiak 4 miesięczny chyba jednak nie ma aż tylu powodów dla których nie mógłby jechać aż takiej trasy niż stary, schorowany i ślepy pies...jakby chociaż jechał do pewnego domku, to możnaby było ryzykować, ale tak...? moim zdaniem bez sensu.

7. Chyba masz już uczulenie na wellington :D napisała tylko, że przytoczyłabym jej słowa (proszem panioł, proszem panioł, a on dłubie w nosie!), nie powoływałam się na jej opinię o fundacji holenderskiej, więc już się chyba za bardzo nakręcasz ;)
Wszyscy mamy swoje rozumy...ja przynajmniej biorę pod uwagę wszystko co tu się pisze, i swój osąd wydaję na podstawie własnych przemyśleń... dlaczego miałabym tylko małpować czyjeś opinie, nie mając własnych argumentów?

I znów się powtarzasz, mówiąc mi (żeby nie było że się skarżysz :] ) o tym, że ten czy tamten to napisał to czy to, co Cię uraziło...kolejny już raz widzę jak to robisz... przykro mi, że Cię ktoś uraził, ale nic z tym przecież nie zrobię :P

Wydaję mi się że w obecnej sytuacji Polak jest po prostu dociekliwy i zapobiegawczy... i wcale się takiemu podejściu nie dziwię i wcale go nie neguję.

Tak samo jak wydaję mi się, że tak Ty jak i my chcemy pomóc zwierzakom...pomagajmy więc z głową, nie lekceważąc wszystkich niepewności czy podejrzanych sytuacji. Żeby to zrobić trzeba byłoby albo zakazać wywózek psów do Niemiec lub/i w końcu powołać kogoś, kto sprawdzi, czy na pewno wszystko jest zorganizowane jak trzeba, bez żadnych machlojek... Z tego, co widzę, właśnie tego się tyczy ten wątek i list do premiera. Nikt nie chce nikomu zrobić na złość, tylko chce dbać o te biedne psiaki, bo same się nie obronią... Takie moje zdanie :)

P.S Em, chyba sobie wszystko wyjaśniłyśmy, więc proponuję wrócić wątek wszystkim uczestnikom...chyba że zostałyśmy już tylko my 2...? :D

Link to comment
Share on other sites

ad 1. Dokladnie tak uwazam. To zapytaj teraz, ale nie mnie – jak ta osobka ten zwiazek znalazla, by rozpuszczac takie podejrzenia? (alergie na tego typu postepowanie owszem mam). I w jakim celu? Zdaje sie, ze sie domyslam.

ad 2. Ja tu widzialam jakies informacje o “wywiezionych” psach, wszystkie uznano z mety za niewiarygodne. Zaproszenie do wgladu w dokumenty odrzucono. Jedynym dowodem maja byc upublicznione prywatne dane osob, u ktorych psy przebywaja, dane zreszta, ktore tez mozna sfalszowac? To jak mozna cos wyjasniac?

ad 4. O tym juz wielokrotnie pisalam – czym innym jest wplacic pare groszy i zapomniec, czym innym widziec psiaka, np. swojego i chciec pomagac (wiecjej, stale) innym psom, ktore zostaly. Glownie z ludzi, ktorzy zetkneli sie osobiscie z dzialalnoscia jakiejs organizacji, rekrutuja sie nastepni pomagajacy. Zapomnij jednak, ze ludzie beda wplacac pieniadze wysylane w pewnym sensie w “nieznane”. To po prostu nie do wiary, czego wy sie domagacie. To kompletne niezrozumienie tego procesu. Dlaczego PAH zbiera w Polsce a pomaga m.in. zagranica? A nie wysyla tylko wygodnie komputerem kasy np. do Afryki do jakiejs ichniej organizacji?
Dlaczego polskie (bezplatne) domy tymczasowe biora psy, zamiast placic zaoszczedzona kase komus na pomoc?

Jest mnostwo form pomocy (np. wakacje weterynarzy w danym miejscu, za skromny wikt i opierunek, ktorzy codziennie “tasmowo” wrecz sterylizuja wiele psow i kotow, pomgaja im studenci chetnie zaliczajacy taka praktyke, za darmo, przy okazji poznajac kraj i ludzi; sa fundacje, ktore wlasnie inwestuja finansowo w lokalne przedsiewziecia sluzace zwierzetom, ale i ludziom – miejsce pracy, budowa bo ja wiem studni, oplacenie stalych pracownikow - opiekunow zwierzat, musza jednak miec kontrole nad wydatkami /sprobuj polskim wolontariuszom taka kontrole zaproponowac, oburza sie, ze nikt im nie bedzie narzucac warunkow/). Czy urlop spedzony przy budowie/odnowie schroniska (sic!). Domy tymczasowe dla bid z zagranicy (jesli mi powiesz, ze lepiej, by taka osoba placila domowi tymczasowemu w innym kraju, zamiast samej to organizowac, to zapewniam cie, ze to nie jest rozwiazanie).
To wszystko jest mozliwe przy innym podejsciu – nastawieniu sie na wspolprace i poddaniu sie kontroli, bo ci, ktorzy to robia, sami sa kontrolowani i rozliczani. Tylko w ten sposob mozna cos osiagnac. Jesli jednak robi sie tego typu rozrobe, to raczej fundacje beda uciekac niz chciec pomagac.

Nawet nie masz pojecia, ile czasu, energii, kosztuje zbudowanie dobrej wspolpracy, zaufania, podtrzymania kontaktu, dotrzymania warunkow wspolpracy. Jak trudno znalezc ludzi, zeby sie dogadac. To nie zapobiegliwosc i dociekliwosc, jak piszesz, ale roszczeniowosc i podejrzliwosc, i brak dalekosieznego myslenia, powoduje sytuacje takie, jak te.

ad czegos tam
Nic mnie nie urazilo, za dobrze znam internet, zeby nie wiedziec, jak i co sie w nim pisze. Zwrocilam ci uwage na wg mnie twoja niekonskwencje w podejsciu, raz piszesz, ze czyjs poziom wypowiedzi jest wysoki czy jakos tak, w przeciwienstwie do mojego, na moje dictum i przyklady piszesz, ze skarze. No faktycznie “plose pani”- poziom.

Zwrocic watek mozemy, jasne, i tak krecimy sie w kolko od wielu stron, mnie to nie przeszkadza, juz sie w tej dyskusji przyzwyczalam, ze zaraz poleja sie wypowiedzi w twoim odczuciu na poziomie.

Jak na razie z dowodow o (ewentualnosci, ewentualnosci!) wywozeniu psow do niemieckich laboratoriow pojawil sie brak pieczatki waznego weterynarza, fakt przewozu psow busikiem i zatrzymywanie sie tym “blaszakiem” na parkingu.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Alexa77']Cos dla kolektywu eksporterow psow do Niemiec.Dzisiaj w trakcie trwania akcji zbierania datkow prowadzonej przez Niemiecki Tierschutzbund i transmitowanej przez WOX zostalo wyraznie powiedziane ze zamiast sprowadzac masami psy do Niemiec powinno sie tym psom pomagac w ich krajach. W Niemczech sa ogromne ilosci psow ktorym trzeba pomoc powiedzial to Martin Rütter prowadzacy ta akcje.Powiedziano tez ze coraz czesciej wlasciciele pozbywaja sie psow poniewaz nie sa w stanie ich utrzymac.Nasuwa sie oczywiscie pytanie; gdzie laduja psy przywozone z Polski? Wielu na tym watku zadawalo juz to pytanie i nie otrzymalo odpowiedzi.[/QUOTE]
Martin Rütter powiedzial w trakcie tej audycji ze niemieckie schroniska wydaja rocznie ok. 10 tysiecy psow do nowych domow.
Rozumiem ze pozostala reszta kilkuset tysiecy importowanych psow rocznie do Niemiec znajduje ds dzieki obrotnosci niemieckich fundacji ?


Zamieszczam tutaj [B][SIZE="3"]odpowiedz glownego lekarza weterynarii, Janusza Zwiazka :[/SIZE][/B]

[URL=http://imageshack.us/photo/my-images/191/hpim5641x.jpg/][IMG]http://img191.imageshack.us/img191/8597/hpim5641x.jpg[/IMG][/URL]

[URL=http://imageshack.us/photo/my-images/534/hpim5642.jpg/][IMG]http://img534.imageshack.us/img534/9723/hpim5642.jpg[/IMG][/URL]

Link to comment
Share on other sites

[B]wklejam[/B][B] mój głos w sprawie listu otwartego[/B][B] o odwołanie Głównego Lekarza Weterynarii[/B] [B] oraz wstrzymanie niekontrolowanych wysyłek psów do Niemiec[/B], [B]będący[/B] [B]reakcją na otrzymany parę dni temu list od Głównego Lekarza Weterynarii Janusza Związka.
[/B] [COLOR=red]te listy są też już na początku wątku, gdyż foksia i dżekuś udostępniła na nie swój post nr 5
[/COLOR]
Kraków, 6.12.2011 r.

Szanowny Pan Donald Tusk
Prezes Rady Ministrów
[CENTER][B]
Głos w sprawie listu otwartego o odwołanie Głównego Lekarza Weterynarii[/B][B] oraz wstrzymanie niekontrolowanych wysyłek psów do Niemiec[/B]
[/CENTER]



Szanowny Panie Premierze, w dniu 19.10.2011 r. wystosowałam do Pana list otwarty z apelem o natychmiastowe odwołanie z zajmowanego stanowiska Janusza Związka, Głównego Lekarza Weterynarii, oraz podjęcie pilnych działań na rzecz wstrzymania masowych i niekontrolowanych wysyłek psów do Niemiec, pod którym podpisało się 365 sygnatariuszy.
Ponieważ decyzja odnośnie odwołania skompromitowanego Głównego Lekarza Weterynarii leży w Pana wyłącznej kompetencji ustawowej (art. 6 ust. 1 pkt 3 ustawy o Inspekcji Weterynaryjnej) pozwalam sobie z całą mocą przypomnieć nasz apel.

Sprawa jest tym bardziej pilna, że reakcja pisemna, którą Janusz Związek w dniu 15.11.2011 r. przesłał zarówno do mnie, jak i do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów (GIWz.420/AW-51-4/11), nie tylko potwierdza wszystkie zarzuty obrońców zwierząt, ale także naraża kolejne psy na ogromne niebezpieczeństwo, a ponadto świadczy o pożałowania godnej próbie manipulacji i zatajania prawdy zarówno przed sygnatariuszami listu, jak i Panem Premierem.

Na wstępie pozwolę sobie zauważyć, że nasz list otwarty dotyczy sprawy „odwołania Głównego Lekarza Weterynarii i wstrzymania niekontrolowanych wysyłek psów do Niemiec”, a nie - jak pisze Janusz Związek - „wstrzymania wysyłek psów do Niemiec”.

Przypominam, że nasz główny zarzut postawiony w naszym liście otwartym dotyczy stwierdzonych faktów, mówiących że „Inspekcja Weterynaryjna wydając pozwolenia na masowe wywózki psów do Niemiec, nie posiada żadnych umów adopcyjnych, nie ma pojęcia, gdzie trafiają wywożone psy i w ogóle nie monitoruje ich dalszych losów”, które - jak podkreślamy - „pozostają w znacznej mierze nieznane”. Co więcej, wyraziliśmy obawę, że przynajmniej „część z nich nie trafia do niemieckich domów, ale na potrzeby badań laboratoryjnych, albo jako pomoce klinik i szkół weterynaryjnych, a pod szyldem działalności charytatywnej może kryć się także masowy i dochodowy biznes”. Niestety, Główny Lekarz Weterynarii zdaje się nadal nie dostrzegać swojej oczywistej winy oraz błędów i zaniechań, które wymagają podjęcia natychmiastowych działań. Co więcej, zamiast tego w sposób kłamliwy próbuje insynuować wielokrotnie, że nasza akcja dotyczy „adopcji zagranicznych” i powtarza wcześniejsze absurdy.

W naszym liście otwartym stwierdziliśmy m.in., że urzędnicy Inspekcji Weterynaryjnej „swoją bezczynność i ignorancję próbują uzasadniać taką interpretację polskich przepisów, która ma ich zwalniać z jakiejkolwiek odpowiedzialności za losy wywożonych zwierząt”. Z zażenowaniem konstatuję, że Janusz Związek potwierdza tylko taką „linię obrony” i nadal nie przyjmuje do wiadomości, że zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem „Inspekcja Weterynaryjna pełni nadzór nad przestrzeganiem przepisów ustawy o ochronie zwierząt” (art. 34a ustawy o ochronie zwierząt), która zapewnia im m.in. ”humanitarne traktowanie”. Potwierdzenie tego zapisu zawiera art. 5, ust. 5 lit g. ustawy o Inspekcji Weterynaryjnej, a możliwości jego realizacji przez Głównego Lekarza Weterynarii stwarza m.in. art.13.ust. 1 pkt 1 tejże ustawy. W tym kontekście groteskowe są tłumaczenia Janusza Związka, który poszukuje ograniczeń swoich kompetencji w przepisach wspólnotowych, odnośnie „dokumentacji oraz środków transportu”. Żenująca jest też próba zamykania się w ramach jednego z rozporządzeń wykonawczych do ustawy o ochronie zwierząt, czyli aktu podstawowego, jakim jest rozporządzenie Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi „w sprawie szczegółowych wymagań weterynaryjnych dla prowadzenia schronisk dla zwierząt”. Żenująca jest tym bardziej, że Inspekcja Weterynaryjna nie radzi sobie nawet z interpretacją elementarnych wymogów nawet tego rozporządzenia, dopuszczając do sytuacji, że na jeden, rzekomo adopcyjny adres w Niemczech, wydawanych jest nierzadko kilkadziesiąt albo kilkaset psów.

W tym kontekście trudno się dziwić, że Główny Lekarz Weterynarii wielokrotnie zaprzecza samemu sobie odnośnie możliwości weryfikacji losów psów, które w sposób masowy i niekontrolowany wywożone są do Niemiec. Najpierw bowiem stwierdza, iż monitorowanie losów psów wywożonych zagranicę nie leży w jego kompetencji, a następnie zmienia zdanie i stwarza pozory, że usiłuje wyjaśnić tę sprawę w korespondencji z Głównym Lekarzem Weterynarii Republiki Federalnej Niemiec. W dalszej kolejności zaprzecza też samemu sobie, twierdząc z jednej strony, iż „weryfikowane są informacje oraz zbierane są dane w przedmiotowej sprawie”, a z drugiej strony pisząc o „najlepszej wiedzy” swojego niemieckiego odpowiednika i „wywozie adopcyjnym”. Niestety, Janusz Związek nie podaje żadnych konkretów odnośnie losów wywożonych zwierząt. Zamiast tego serwuje tylko urzędniczą nowomowę oraz ogólnikowe zapewnienia i zapowiedzi, z których absolutnie nic nie wynika: ani teraz, ani na przyszłość. Tymczasem nasze stanowisko jest oczywiste i precyzyjne - domagamy się wyjaśnienia losów tysięcy psów, które wywieziono w ostatnich latach do Niemiec z 27 schronisk w Polsce, a w szczególności z tego typu placówek w: Celestynowie, Legnicy, Uciechowie, Dzierżoniowie, Wrocławiu, Jeleniej Górze, Bełchatowie, Pabianicach, Piotrkowie Trybunalskim, Myszkowie, Łodzi, Gorzowie Wielkopolskim, Orzechowcach, Ostródzie, Stargardzie Gdańskim, Lęborku, Dąbrówce, Golczewie, Świnoujściu, Rudzie Śląskiej, Dłużynie Górnej, Przyborówku, Szczecinie, Zelgoszczy, Swarzędzu, Radomsku oraz w Mielcu. Domagamy się owego wyjaśnienia tym bardziej, że w większości z nich zastosowano schemat mielecki, polegający na tym, że polskie schroniska zrzekały się pisemnie prawa do jakiejkolwiek kontroli poadopcyjnej całych transportów wywożonych zwierząt, co jest rozwiązaniem niedopuszczalnym i skandalicznym; stwarzającym pole do najgorszych nadużyć.

Jestem też zbulwersowana zatajaniem prawdy przez Janusza Związka odnośnie wysyłek psów ze schroniska im. Św. Franciszka z Asyżu w Mielcu. Ku mojemu zdumieniu, Główny Lekarz Weterynarii w swoim piśmie ukrywa fakt, że w latach 2008-2010 wywieziono stąd do Niemiec bez wiedzy i zgody Inspekcji Weterynaryjnej, z oczywistym naruszeniem przepisów prawa, w tym m.in. rozporządzenia Rady (WE) nr 1/2005 z dnia 22 grudnia w sprawie ochrony zwierząt podczas transportu i związanych z tym działań (…) blisko pół tysiąca z ogólnej liczby 555 psów, które trafiły za zachodnią granicę. Szczegółowe informacje na ten temat ujawniła jako pierwsza redaktor Barbara Pawlak z TVP Rzeszów w programie „Pytania do” z 26.10.2011 r.
[URL="http://www.tvp.pl/rzeszow/publicystyka/pytania-do/wideo/2610/5556625"]http://www.tvp.pl/rzeszow/publicystyka/pytania-do/wideo/2610/555[/URL] , a potwierdził je na antenie Powiatowy Lekarz Weterynarii w Mielcu Roman Tomas. Główny Lekarz Weterynarii ukrywa też fakt, że w dalszej kolejności Powiatowy Lekarz Weterynarii złożył w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury, o czym poinformował m.in. mielecki Tygodnik KORSO z dnia 9.11.2011 r., pod jakże wymownym tytułem „Afera z mieleckimi psami w tle”. [URL]http://www.korso.pl/publicystyka/o-t...i-w-tle-5.html[/URL].
Zamiast tego Główny Lekarz Weterynarii w sposób lekceważący dezinformuje Kancelarię Premiera Rady Ministrów, wspominając jedynie o kwestiach transportowych dotyczących tegorocznych wysyłek, które na dodatek za sprawą protestów obrońców zwierząt, odbywały się przynajmniej pod częściową kontrolą opinii publicznej.

Jest to kolejny dowód na totalną kompromitację Janusza Związka i kolejny dowód na to, że utracił on ostatecznie zdolność do sprawowania swojej funkcji. Tym bardziej, że jak wynika z docierających do nas sygnałów, nie tylko niekontrolowany (bo o fikcyjnym charakterze kontroli Inspekcji Weterynaryjnej pisałam powyżej), ale w sposób oczywisty bezprawny i nielegalny przerzut polskich psów do Niemiec (bez jakiegokolwiek zgłoszenia do Inspekcji Weterynaryjnej) miał miejsce nie tylko z Mielca, ale także m.in. ze schroniska w Orzechowcach oraz wielu innych schronisk z naszej listy. Świadczy to z jednej strony o charakterze tego procederu i jego uczestnikach, a z drugiej strony o braku jakiegokolwiek nadzoru Inspekcji Weterynaryjnej nad schroniskami dla bezdomnych zwierząt. Dlatego też w dniu dzisiejszym wystosowałam pisma do wszystkich Powiatowych Lekarzy Weterynarii - właściwych dla schronisk w: Celestynowie, Legnicy, Uciechowie, Dzierżoniowie, Wrocławiu, Jeleniej Górze, Bełchatowie, Pabianicach, Piotrkowie Trybunalskim, Myszkowie, Łodzi, Gorzowie Wielkopolskim, Orzechowcach, Ostródzie, Stargardzie Gdańskim, Lęborku, Dąbrówce, Golczewie, Świnoujściu, Rudzie Śląskiej, Dłużynie Górnej, Przyborówku, Szczecinie, Zelgoszczy, Swarzędzu oraz Radomsku - o szczegółowe sprawdzenie, czy psy były z nich wywożone masowo za wiedzą i zgodą Inspekcji Weterynaryjnej, a także o podjęcie stosownych kroków prawnych wobec stwierdzonych faktów.

Na zakończenie, uwaga natury ogólnej: skompromitowany Główny Lekarz Weterynarii usiłuje usprawiedliwić brak jakiegokolwiek nadzoru Inspekcji Weterynaryjnej nad masowymi i niekontrolowanymi wysyłkami psów do Niemiec także swoim „stanowiskiem”, według którego zagraniczne wywózki są „jednym z lepszych rozwiązań” problemu bezdomności polskich psów i objawia się nawet jako ich „promotor”. Taki pogląd jest równoznaczny z promocją standardów panujących na Ukrainie czy w Rumunii, skąd także wysyła się masowo psy do Niemiec i gdzie władze, zamiast konsekwentnie walczyć z problemem bezdomności, próbują się go pozbyć za wszelką cenę. Mam nadzieję, że Janusz Związek nie będzie już w ten, ani żaden inny sposób, „promować” i kompromitować polskich instytucji państwowych.

W tym miejscu pozwolę sobie jeszcze raz zauważyć, że oprócz natychmiastowego odwołania skompromitowanego Głównego Lekarza Weterynarii, 365 sygnatariuszy listu otwartego domaga się od Pana Premiera także: „podjęcia pilnych działań na rzecz wstrzymania masowych i niekontrolowanych wysyłek psów z polskich schronisk do Niemiec, przynajmniej do czasu jasnych i skutecznych mechanizmów kontrolnych oraz wyjaśnienia wszelkich wątpliwości co do losów tych psów, które już trafiły do Niemiec”.

Z poważaniem
Agnieszka Wypych
Przewodnicząca Komitetu Założycielskiego
Stowarzyszenia „Interwencja dla Zwierząt”



Załączniki:
- List otwarty w sprawie odwołania Głównego Lekarza Weterynarii oraz wstrzymania niekontrolowanych wysyłek psów do Niemiec a dnia 19.10.2011 r.
- Pismo Głównego Lekarza Weterynarii z dnia 15.11.2011 r (GIWz.420/AW-51-4/11)

Do wiadomości:
Posłowie i Senatorowie RP
Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi
Główny Lekarz Weterynarii Republiki Federalnej Niemiec
Media polskie i niemieckie

Link to comment
Share on other sites

Bardzo madrym posunieciem bylo zalozenie Stowarzyszenia "Interwencja dla Zwierzat".Stowarzyszenie domaga sie wyjasnienia losow setek psow wywiezionych z Polski i w ten sposob ukrocenia "wolnej amerykanki" dla handlarzy psami.W Niemczech jest sporo przeciwnikow przywozenia i handlowania psami z Polski i innych krajow wschodniej europy.Problem polega na tym ze interes stal sie lukratywny i handlarzy psami przybywalo jak grzybow po deszczu.Kazde zero moze zalozyc w Niemczech Tierschutzverein wystarczy ze ma siedmiu kompanow i zarejestrowac w sadzie jako e.V.Najgorsze jest to ze tego typu dzialalnoscia zajal sie " abschaum" ktory nie ma nic wspolnego z ochrona zwierzat a po prostu znalazl zrodlo dochodu.Za troche uzywanych lumpow i karmy ktorej nikt nie chce w Niemczech wyworza handlarze masami psy z gminnych schronisk w Polsce i robia z nimi co chca poniewaz w kieszeni maja zrzeczenie sie praw do psa przez Polskie schronisko.Jezeli handlarze mieliby dobre intencje to po co podstawiaja do podpisu takie umowy.To sa gangsterskie metody w ten sposob nie sa nikomu winni wyjasniena co stalo sie z psami i gdzie wyladowaly.Urzedy Niemieckie juz dawno stracily kontrole nad ta sytuacja, wprowadzane sa przepisy uzupelniajace ale to wszystko niewiele zmienia i tak dlugo jak Polacy beda handlarzom umorzliwiac wywozenie masami psow tak dlugo interes bedzie sie krecil.Dlatego czapka z glowy dla tych ktorzy odwazyli sie nareszcie polozyc kres wywozeniu bid z Polski ktore i tak juz w swoim zyciu dosc przeszly.Najgorsze jest jeszcze to ze wsrod pomagierow handlarzy sa tacy ktorzy wyjechali albo uciekli z Polski.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Leila52']Bardzo madrym posunieciem bylo zalozenie Stowarzyszenia "Interwencja dla Zwierzat".Stowarzyszenie domaga sie wyjasnienia losow setek psow wywiezionych z Polski i w ten sposob ukrocenia "wolnej amerykanki" dla handlarzy psami.W Niemczech jest sporo przeciwnikow przywozenia i handlowania psami z Polski i innych krajow wschodniej europy.Problem polega na tym ze interes stal sie lukratywny i handlarzy psami przybywalo jak grzybow po deszczu.Kazde zero moze zalozyc w Niemczech Tierschutzverein wystarczy ze ma siedmiu kompanow i zarejestrowac w sadzie jako e.V.Najgorsze jest to ze tego typu dzialalnoscia zajal sie " abschaum" ktory nie ma nic wspolnego z ochrona zwierzat a po prostu znalazl zrodlo dochodu.Za troche uzywanych lumpow i karmy ktorej nikt nie chce w Niemczech wyworza handlarze masami psy z gminnych schronisk w Polsce i robia z nimi co chca poniewaz w kieszeni maja zrzeczenie sie praw do psa przez Polskie schronisko.Jezeli handlarze mieliby dobre intencje to po co podstawiaja do podpisu takie umowy.To sa gangsterskie metody w ten sposob nie sa nikomu winni wyjasniena co stalo sie z psami i gdzie wyladowaly.Urzedy Niemieckie juz dawno stracily kontrole nad ta sytuacja, wprowadzane sa przepisy uzupelniajace ale to wszystko niewiele zmienia [B]i tak dlugo jak Polacy beda handlarzom umorzliwiac wywozenie masami psow tak dlugo interes bedzie sie krecil.[/B]Dlatego czapka z glowy dla tych ktorzy odwazyli sie nareszcie polozyc kres wywozeniu bid z Polski ktore i tak juz w swoim zyciu dosc przeszly.[B]Najgorsze jest jeszcze to ze wsrod pomagierow handlarzy sa tacy ktorzy wyjechali albo uciekli z Polski.[/B][/QUOTE]
Masz zupelna racje.
[B]W Polsce [/B]musi byc polozony szlaban na wywoz psow i kotow.

Wszystkie niemieckie stowarzyszenia maja 'pomagierow' lub 'akwizytorow' - jak to ktos b. trafnie nazwal 'przeflancowanych' :) Ktos przeciez musi te sciezki handlowe wydeptac, poszerzac, kontakty w rodzimym jezyku utrzymywac....

C.d.
Buffik, ktory pojechal via Szczecin do Agnieszki Dr.do Hamburga .
Ostatnia strona watku zawiera wiele sprzecznych informacji :
[url]http://www.dogomania.pl/threads/44066-Buffik-mix-sznaucera-POJECHA%C5%81-DO-NIEMIEC-)/page7[/url]

Link to comment
Share on other sites

heh, az sié usmiechnélam czytajác jakze celne i poprawnie wyartukulowane argumenty Draugia. Co wiécej, potrafila bardzo rzeczowo odpowiedziec na bardzo nierzeczowe i chaotyczne mysli Em.

Nasunéla mi sié taka refleksja dziéki tej dyskusji dwóch Pan:
Em_ jest widac osobá mieszkajácá w kraju praworzádnym, gdzie rzeczywiscie to jest nie do przyjécia, zeby mialo miejsce zle traktowanie zwierzát i to na wielká skalé. Cieszy mnie to bardzo i wiem ze kraje skandynawskie (scislé tu: Dania, Norwegia i Szwecja) plus Holandia, sá najlepszymi w Europie jesli chodzi o ogólny szacunek do swoich obywateli i zwierzát. Myslé, ze Em szczerze wierzy, ze wszédzie sá tacy "krystaliczni" ludzie jak ci, z którymi ona wspólpracuje i chcá pomagac zwierzétom, jak i ona.

Niestety widzé ze wiara ta odebrala jej zupelnie obiektywnosc oraz ostrosc widzenia w ocenie rzeczywistej sytuacji, poza granicami jej kraju i dzialalnosci stamtád wychodzácej (oczywiscie do krajów takich jak Polska równiez). Chcialabym zebym mogla cudzych dzialania oceniac bazujác na swojej uczciwosci, którá przypisywalabym automatycznie innym... Nauczylam sié jednak, ze uczciwosc, to nie jest norma i nie nalezy traktowac jej jako "constant"- stalej a juz szukac poláczenia uczciwosci w parze z mádrosciá, to ze swiecá tylko :O Wielu nazywa siebie uczciwymi, ale bardzo niewielu potrafi wyciágac wnioski z obserwacji i uczyc sié zycia, ludzi, czyli tzw. mádrosci zyciowej.

Moja rada dla wierzácych w uczciwosc innych: trzeba szybko uczyc sié na blédach innych, nie tylko wlasnych, bo moze zabraknác nam zycia a i tak umrzemy glupi i naiwni...

Link to comment
Share on other sites

AgaG, uznanie :modla: za kolejny list do premiera - rozbiłaś wypociny GLW w drobny pył i to merytorycznie z podaniem zarówno podstawy prawnej, jak i stanu faktycznego.

Tzw. "odpowiedź" GLW jest kolejnym dowodem na to, że żyjemy w państwie bezprawia, a nasi urzędnicy administracji państwowej są leniwi, niekompetentni, zaś ich własne poglądy świadczą o ich wybitnej ciasnocie umysłowej.
Dosłownie nie do wiary, że tak mierny pracownik zajmuje takie stanowisko, przecież ON SIĘ KOMPLETNIE NIE ZNA NA SWOJEJ ROBOCIE!

Bardzo, bardzo się cieszę, że znalazł się Ktoś, kto poruszył ten ogromnie trudny i wielowątkowy temat masowych wywózek bezdomnych psów do Niemiec.

Link to comment
Share on other sites

Nie podzielam twojego zdania Emilio. Choc oczywiscie wolno ci odbierac moje argumenty jako chaotyczne i nierzeczowe ( tu juz wkraczamy na teren analizy czyjegos pisania, wlasnie tego staralam sie unikac, odnoszac sie jedynie do argumentow, nie personalnie, no ale dobrze, sama tego chcialas), to wlasnie staram sie bardzo trzymac glownej linii – argumentowania za i przeciw. Czasami okraszam to jakimis przykladami z mojego swiata, nie zeby sie wymadrzac, ale przyblizyc moj punkt widzenia. Mam bowiem wrazenie, ze jestesmy z innych kosmosow.

Ale jak swiat (polski) swiatem, to tak juz jest, ze najbardziej niedorzeczne argumenty sa przyjmowane za dobra monete przez zwolennikow danej linii, i odwrotnie. Uwagi na temat charakteru jakiejs nacji, miejsca zamieszkania, wyksztalcenia, obrazliwe posty, wyssane z palca przyklady itp. – wszystko to bylo przyjmowane pozytywnie i jako wklad do meritum przez zwolennikow listu, natomiast jego przeciwnikom, w tej postaci, w jakiej teraz on funkcjonuje, wszystko poczytuje sie za zle. Np. mnie zarzuca sie “chamskie” posty, choc jako zywo nikogo zadnym epitetem nie obdarzylam, z wyjatkiem “specjalistki”:-). Bardzo staralam sie wrecz tego uniknac. Internetowe dyskusje sa prowadzone przez jednostronne okulary. Co widac i po twoim przykladzie. Nie wiem bowiem, jak mozesz wspolpracowac z ludzmi, ktorzy czasami oddaja psy do adopcji zagranica. Sorry, do ewentualnosci laboratorium.

Ja np. przyjmuje list AgiG jako bardzo napastliwy, tak sie po prostu nie pisze chcac osiagnac cel, jakikolowiek by on byl. Napisany wrecz fatalnie, czy sie z nim zgadzam czy nie zgadzam. Stanowczosc nie oznacza takiej stylistyki. Ale to konweniuje z charakterem tej dyskusji, raz sie tu z kims zgodzilam, na co reakcja byla prosba, wrecz blaganie, bym sie z owa dyskutantka nie zgadzala za zadne skarby. Pewnie to dyshonor. [U]Wcale bowiem nie chodzi tu o dyskusje, jak rozwiazac problem, nie o (przyszlosciowe) dobre rozwiazanie, w interesie psow, tylko o to – kto kogo, kto komu bardziej przylozy.[/U] Szable w dlon, wroga gon gon gon.

W jednym masz racje (ups, moze tez nie zyczysz sobie zgadzania sie z toba): nauka nie idzie w las. Zakres zaufania zaweza sie wraz z poznawaniem ludzi, twojej szlachetnej osoby nie wylaczajac. I nie mam na mysli tylko tej dyskusji. Ja jednak, chocby z racji duzego doswiadczenia zyciowego (hm, to eufemizm na wiek:-)) pozwalam sobie wlasnie na duza dawke wlasnego podejscia.

Mialam dobrego znajomego, speca od zwierzat w urzedzie pewnego duzego miasta, z cala pewnoscia wiele z was mialo z nim do czynienia, porzadny facet, choc urzednik. Zawsze mi powtarzal, ze najgorsi sa dzialacze prozwierzecy. Wydaje im sie, ze wystarczy kochac zwierzatka i kierowac sie swoim widzimisie i wlasnym wielkim ego. Klocilam sie z nim zawziecie przez lata, broniac polskich wolontariuszy, ktorzy wg mnie i tak dokonuja cudow, bez nich bylby tu straszny krajobraz.
Niestety, coraz czesciej w duchu przyznaje mu racje.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...