AiP Posted July 20, 2012 Posted July 20, 2012 Witamy się po bardzo długiej przerwie. U Ciapusia wszystko super, jednak mam smutne wiadomości dotyczące Norci... Jest bardzo chora, jej nerki nie filtrują tak, jak powinny - robi siku, ale część toksyn trafia do krwiobiegu :( Na to samo chorowała Kola. U Norci nie jest aż tak źle, jak u Koli, bo wymiotowała tylko żółcią (a nie krwią jak Kola; teraz już nie wymiotuje), ale nie chce jeść. Póki co dostaje kroplówki, ale jeśli po 4 seriach nie zmieni się stan nerek i przede wszystkim nie zacznie jeść to... Nie chcę myśleć, że mogłoby jej zabraknąć... Zrobimy wszystko, żeby jej pomóc, ale nie dopuścimy do tego, aby cierpiała. Trzymajcie proszę bardzo mocno kciuki za moją Malutką :( Quote
snuszak Posted July 21, 2012 Posted July 21, 2012 właśnie dziś myślałam o Was, bo zobaczyłam kejterka na ulicy podobnego do Ciapulka trzymam kciuki za Norcię bardzo bardzo mocno Quote
AiP Posted July 26, 2012 Posted July 26, 2012 Jest mi przeraźliwie smutno... Żal ściska mi serce, łzy cisną się do oczu - to nieprawda, że kiedyś się kończą. Moja Malutka Noreczka odeszła dzisiaj ok godziny 16:00... Jestem załamana. Każdy mówi, że skoro przeżyła już 14 lat, to miała prawo odejść. Gdyby to stało się za rok, dwa lata byłoby tak samo - nie ma dobrego czasu na śmierć. Norcia odeszła w domu, w Rodzinie, która kochała ją ponad życie od pierwszego, do ostatniego oddechu. W Rodzinie, która nie wyrzuciła jej jak niepotrzebnego mebla, kiedy okazało się, że się zestarzała, że niedowidzi i niedosłyszy, że ciężko jej się chodzi, bo ma reumatyzm i że trzeba się nią opiekować jak niemowlakiem. W rodzinie, która nie winiła jej za to, że się zmoczyła, w której nikt nie krzyczał na nią, że "śmierdzi", w której była przytulana i całowana i w której słyszała codziennie, że ktoś ją kocha... Z dumą stwierdzam, że była to moja Rodzina. Boże, tak bardzo ją kocham i już za Nią tęsknię. Wychowywałam się z Norcią, miałam zaledwie 10 lat, kiedy pojawiła się na świecie. Myśl, że przeoczyliśmy symptomy choroby, że ją bagatelizowaliśmy, bo "jest już starszym pieskiem" nie daje mi spokoju... Może gdybyśmy zadziałali wcześniej... Dwa razy uratowaliśmy Jej życie - raz kiedy była malutkim szczeniaczkiem i pożądliły ją pszczoły, drugi, gdy przeszła zabieg sterylizacji. Nie udało się za trzecim razem... Do zobaczenia Moja Księżniczko! Niedługo się spotkamy :( Quote
snuszak Posted July 26, 2012 Posted July 26, 2012 współczuję, niestety wiem jak to jest stracić zwierzę z którym było się od dzieciństwa, strata bardzo boli, a te naście lat minęło zawsze za szybko, trzymajcie się Norcia bądź szczęśliwa za TM tak jak byłaś szczęśliwa ze swoją rodziną Quote
Asia_Rawicz Posted July 26, 2012 Posted July 26, 2012 Jeju Asiu współczuje. Sama to przechodziłam cztery lata temu. Kiedy moja dalmatynka odchodziła za TM. Byłam z nią strasznie zżyta i wiem jak to boli. Z pewnością daliście jej bardzo dużo miłość i cały czas będziecie o niej pamiętać. Trzymaj się:* Quote
Ajula Posted July 27, 2012 Posted July 27, 2012 współczuję :glaszcze: nas też to kiedyś czeka, ze strachem patrzę, jak Hexi się starzeje, ale myślę sobie, że lepiej, żeby ona odeszła pierwsza, bo my musimy to zrozumieć, jakby było odwrotnie - ona by nie zrozumiała.... Quote
Marylin Posted August 1, 2012 Posted August 1, 2012 [quote name='Ajula']współczuję :glaszcze: nas też to kiedyś czeka, ze strachem patrzę, jak Hexi się starzeje, ale myślę sobie, że lepiej, żeby ona odeszła pierwsza, bo my musimy to zrozumieć, jakby było odwrotnie - ona by nie zrozumiała....[/QUOTE] Asiu nie wiesz nawet jak bardzo Cię rozumiem... Ja - chyba jak my wszyscy miałam Sarę-psią przyjaciółkę dzieciństwa, odeszła 3 lata temu przeżywszy z nami 14 lat. Też parę razy udało nam się ją uratować m.in. jak miała 3 miesiące to udało się nam wyciągnąć z nosówki. Ten ostatni raz się nie udało. Też mi się wydaje, że zlekceważyliśmy pierwsze sygnały... Odeszła, zostawiła ból i pustkę. Nigdy,przenigdy jej nie zapomnimy, a Ajula ma rację... lepiej że ona odeszła pierwsza :-( Norcia - biegaj zdrowa i szczęśliwa za TM! [CENTER][CENTER][COLOR=#000000][B][I][FONT=Comic Sans MS]Barbara Borzymowska[/FONT][/I][/B][B][FONT=Comic Sans MS] [/FONT][/B][/COLOR][/CENTER][CENTER][COLOR=#000000][B][FONT=Comic Sans MS]Moje psie niebo[/FONT][/B][/COLOR][/CENTER][CENTER][COLOR=#000000][B][FONT=Comic Sans MS]Dokąd idą psy, gdy odchodzą? No bo jeśli nie idą do nieba, to przepraszam Cię, Panie Boże, mnie tam także iść nie potrzeba.[/FONT][/B][/COLOR][/CENTER][CENTER][COLOR=#000000][B][FONT=Comic Sans MS]Ja poproszę na inny przystanek tam gdzie merda stado ogonów. Zrezygnuję z anielskich chórów tudzież innych nagród nieboskłonu.[/FONT][/B][/COLOR][/CENTER][CENTER][COLOR=#000000][B][FONT=Comic Sans MS]W moim niebie będą miękkie sierści, nosy, łapy, ogony i kły W moim niebie będę znowu głaskać moje wszystkie pożegnane psy[/FONT][/B][SIZE=3][FONT=Times New Roman] [/FONT][/SIZE][/COLOR][/CENTER][/CENTER] Quote
AiP Posted August 3, 2012 Posted August 3, 2012 To jest takie trudne do zrozumienia - myśleliśmy, że ma poważny reumatyzm, okazało się, że nie jest tak źle, że dobrze się trzyma. Chodziła sobie zadowolona, jadła - zawsze był z niej "francuski piesek", mało co jej smakowało - i była taka szczęśliwa... Pomimo swoich 14 lat... To nam dawało nadzieję na to, że będzie sobie żyła w zdrowiu. A tu taki szok, z dnia na dzień przestała jeść i zwymiotowała - to nas zaalarmowało, bo 3 lata temu tak samo zaczęła się choroba Kolusi :( Moja wspaniała Mama zaopiekowała się Norcią - chyba nikt jej nie kochał tak, jak Mama. To ona pierwsza zauważyła, że z Malutką jest coś nie tak, to Mama jeździła z nią najczęściej do weterynarza i najbardziej przeżyła jej śmierć... Znaleźliśmy jej piękne miejsce, pod brzózką, w tym samym miejscu pochowane są Kolusia i Mona (mój królik, dożył prawie 10 lat). Każda z naszych Dziewczynek ma swój kamień. Moje kochane Aniołki... A wczoraj stało się znowu coś strasznego, nie wiem czy to prawo serii, czy jakaś zła siła się na nas mści. Sąsiedzi wyjechali na wakacje i zostawili swojego psa nawet nie prosząc nas o opiekę. Oczywiście i ja i Paweł jesteśmy tak gorliwi, jak i bezczelni, więc wchodzimy do nich na podwórko i karmimy psiaka, nalewamy świeżej wody, głaszczemy go i przytulamy (wieczorami przyjeżdża matka sąsiada, chyba jedyna osoba, która się troszczy o pieska, bo jak ci psychole są w domu to pies siedzi przywiązany na krótkim sznurku, a teraz biega "samopas" po naprawdę dużym podwórku). Niestety piesio ma gdzieś w płocie dziurę i pomimo tego, że mu podłożyłam kamienie w kilku miejscach i tak się przeciska... Jak tylko usłyszy mój głos to wychodzi. Wczoraj właśnie to zrobił - pech chciał, że akurat w tym samym momencie wróciłam rowerem z zakupami, a Paweł przyszedł ze swoim chrześniakiem (lat 5). Patrzę, biegnie Kola (nawet imię po mojej Księżniczce pomałpowali i dali chłopakowi), a z lewej strony jedzie samochód. Krzyczę do niego, żeby nie wybiegał, już chcę oprzeć rower i podejść, złapać go, gdy w sekundę Ciapek się nam wysmyknął w furtce, podbiegł do mnie, żeby się przywitać i nagle zobaczył psa sąsiadów... Nie wiem jak mogliśmy się tak zagapić, przecież z Małym trzeba uważać, bo jak może to zwiewa, przecież to wiemy, pilnujemy a tu taka kicha... Wyskoczył jak z procy, nie zdążyliśmy nic zrobić, staliśmy jak sparaliżowani. Z jednej strony biegł Kola, z drugiej Ciapek, wprost pod samochód! To trwało może sekundę, nawet roweru nie rzuciłam. Wydarliśmy się tak, że sąsiadka, mieszkająca na sąsiedniej ulicy wybiegła z domu. Boże mój, serce mi stanęło, kiedy Ciapek wbiegł wprost pod nadjeżdżający samochód! Wprost pod koła! Zakotłowało się, zapiszczał, a ja prawie zemdlałam pod tą cholerną furtką, myślałam, że leży tam, że jest połamany albo... Ale on podkulił ogon, uciekł, cały brudny, wystraszył się. Paweł pobiegł za nim, ja zostałam z tym dzieckiem, które na wszystko patrzyło, jakiś horror. Zaklaskałam w ręce, Paweł zawołał Ciapka i się zatrzymał, nawet w tych nerwach wiedział, że będzie z nami bezpieczny. Paweł wziął go na ręce, zaniósł do domu. Ja się popłakałam z nerwów, tak się bałam, że naszemu Malutkiemu mogło się coś stać. Ciało mi tak drżało, że nie mogłam ustać na nogach. Przez naszą głupotę, przez nasze zaniedbanie, nie wiem jak bym Wam spojrzała w oczy, gdyby coś się stało :( W domu go obmacaliśmy, sprawdziliśmy co się stało i NIC! Nic mu nie jest, dosłownie samochód zdarł mu tylko kawałek sierści z ogonka... Nawet krew mu nie leciała! Dostał się pomiędzy dwa koła, tylko po ogonie mu przejechało. Gdyby przesunął się o parę centymetrów albo gdyby to był samochód osobowy (a nie bus) Ciapka by już z nami nie było... Wystraszył się nasz Misiuś kochany, ale naprawdę nic mu nie jest, tylko do bramy nie podchodzi. Odkaziłam mu ten goły kawałek skóry, spryskałam panthenolem (czego nienawidzi) i jest OK. Obserwujemy go, bo gdyby cokolwiek nas zaniepokoiło wsiadamy w samochód i jedziemy do weterynarza. Jestem wyrodną panią, przepraszam Was :( Quote
What May NN Posted August 3, 2012 Posted August 3, 2012 Współczuję przeżycia! Niestety tak to czasami bywa - splot nieszczęśliwych wypadków. Dobrze, że się nic nie stało. Ja bym jednak pojechała z małym do weta.. tak na wszelki wypadek. Może być w szoku! Quote
snuszak Posted August 4, 2012 Posted August 4, 2012 również współczuję stresów, szoku i to wszystko jeszcze zaraz po śmierci Noreczki i nie nie zgodzę się, że jesteś wyrodną panią biednego Ciapka, wypadki się zdarzają, mając takiego urwisa jak Ciapek trzeba by mieć oczy dookoła głowy, nawet najlepszym rodzicom zdarzają się wypadki dzieci, nad wszystkim nigdy nie zapanujemy, dobrze że Ciapol miał dużo szczęścia sprawdźcie czy z nim wszystko ok, a ja bym sobie życzyła większej ilości takich osób, które adoptują od nas psy, piszą z taką czułością o swoich podopiecznych a jak dzieje się coś złego to napiszą a nie skrywają tego przed wszystkimi trzymajcie się! Quote
What May NN Posted August 4, 2012 Posted August 4, 2012 [quote name='snuszkak']również współczuję stresów, szoku i to wszystko jeszcze zaraz po śmierci Noreczki i nie nie zgodzę się, że jesteś wyrodną panią biednego Ciapka, wypadki się zdarzają, mając takiego urwisa jak Ciapek trzeba by mieć oczy dookoła głowy, nawet najlepszym rodzicom zdarzają się wypadki dzieci, nad wszystkim nigdy nie zapanujemy, dobrze że Ciapol miał dużo szczęścia sprawdźcie czy z nim wszystko ok, a ja bym sobie życzyła większej ilości takich osób, które adoptują od nas psy, piszą z taką czułością o swoich podopiecznych a jak dzieje się coś złego to napiszą a nie skrywają tego przed wszystkimi trzymajcie się![/QUOTE] zgadzam się w 100% :-) czekamy na wieści czy nadal wszystko ok z urwisem! Quote
AiP Posted August 4, 2012 Posted August 4, 2012 Wszystko w porządku, Mały je, wychodzi na spacery, nawet tarza się w trawie. Na pewno jest jeszcze wystraszony, widać po nim, że jest taki przygaszony. I jednak nam się ten ogon nie podoba, nie możemy go dokładnie obejrzeć, bo Ciapek się wykręca, nie chce żebyśmy go dotykali - może być obolały. W związku z tym i tak pójdziemy z nim do weterynarza, bo może się okazać, że jeśli nie jest złamany to np. obity albo coś, nie znamy się przecież na tym. Ech :shake: Quote
Ajula Posted August 4, 2012 Posted August 4, 2012 [quote name='snuszkak'] i nie nie zgodzę się, że jesteś wyrodną panią biednego Ciapka, wypadki się zdarzają, mając takiego urwisa jak Ciapek trzeba by mieć oczy dookoła głowy, nawet najlepszym rodzicom zdarzają się wypadki dzieci, nad wszystkim nigdy nie zapanujemy, dobrze że Ciapol miał dużo szczęścia sprawdźcie czy z nim wszystko ok, a ja bym sobie życzyła większej ilości takich osób, które adoptują od nas psy, piszą z taką czułością o swoich podopiecznych a jak dzieje się coś złego to napiszą a nie skrywają tego przed wszystkimi trzymajcie się![/QUOTE] podpisuję się pod tym, moja Hexi też mi raz uciekła i gnała za kotem przez ulicę, za blokami, aż mi z oczu zginęła i nie wiedziałam, gdzie jest......a ja chyba nigdy w życiu tak szybko nie biegłam jak wtedy za nią, krzyczałam i jednocześnie łzy mi same z przerażenia leciały, na szczęście nic się nie stało :roll: dobrze, że Ciapkowi nic się nie stało Quote
AiP Posted August 10, 2012 Posted August 10, 2012 Kochane Ciocie! Nie martwcie się o Ciapusia, wszystko jest w jak najlepszym porządku. Można powiedzieć, że nasz Malutki "doszedł do siebie" - wesoło merda ogonem, zaczepia nas do zabawy, apetyt ma za 6 psów, tarza się w trawie (i na panelach). Po wypadku ogonek mu opadł i dlatego tak się martwiliśmy, że może być złamany. Okazało się jednak, że wszystko OK i Ciapuś znowu prezentuje się dumnie z zakręconym ogonkiem. Bez tego szczegółu wygląda jak nie on! Oczywiście jest to tylko nic nieznaczący detal, bo kochamy Go za coś innego, ale prawdziwy macho musi się prezentować ;) Nie pozwalamy mu lizać rany, bo kiedy ją sobie rozlizywał i wygryzał nie chciała się goić. Teraz ma w jednym miejscu strupek, a na pozostałej części ładną różową skórkę. No i chętniej daje się "obłapiać" w celu obejrzenia ogonka. Pozdrawiamy serdecznie! Quote
snuszak Posted August 10, 2012 Posted August 10, 2012 Uffff :):) no to super, zaraz zapomnicie razem z Ciapkiem o całej sprawie - tego Wam życzę! Quote
snuszak Posted August 10, 2012 Posted August 10, 2012 a własnie! może by tak zdjęcie z wolnej chwili? bo dawno chłopaczek nie szczerzył do nas ząbków :) Quote
AiP Posted August 11, 2012 Posted August 11, 2012 Faktycznie dawno nie dodawałam żadnych zdjęć. Wrzucam zatem parę fotek wykonanych telefonem komórkowym (jakość nie jest zachwycająca). Nasz aparat ostatnio "świruje" i muszę przerzucić zdjęcia na netbooka - inaczej się nie da... Na aparacie mamy zdjęcie Ciapkowej rany ogonowej, więc jak się z tym uporam to Wam pokażę. Wszystkie zdjęcia pochodzą z wojaży Ciapusia i naszych :) Strzeszynek: [IMG]https://lh6.googleusercontent.com/-gKnQ-VuliYY/UCY0CvgRLOI/AAAAAAAAAJk/LxjQiIhV5zA/s640/20120509250.jpg[/IMG] Morasko: [IMG]https://lh3.googleusercontent.com/-20oW3GZ7GOA/UCY0MUXzvjI/AAAAAAAAAJw/XTIJ9vnab4Y/s640/20120530274.jpg[/IMG] Cytadela: [IMG]https://lh3.googleusercontent.com/-QnHhh0NhWKc/UCY0Sm3OuoI/AAAAAAAAAKA/wcP0Z8rm968/s512/20120707330.jpg[/IMG] I na zakończenie smaczek - Ciapo na wybiegu z innymi psami! Na dodatek przedstawicielami znienawidzonej przez niego rasy ;) [IMG]https://lh6.googleusercontent.com/-he37AJ7L4Ek/UCY0-CajOAI/AAAAAAAAAKE/uhu4zhLSELE/s640/20120628313.jpg[/IMG] Znalazłam też zdjęcie mojej Księżniczki malutkiej, wykonane w 2004 roku :( Śpij spokojnie Noreczko... [IMG]https://lh6.googleusercontent.com/-yRQb-olLTYA/UCY19DMvC_I/AAAAAAAAAKg/1EZR4fFSzEg/s512/Norusia.jpeg[/IMG] Quote
AiP Posted August 11, 2012 Posted August 11, 2012 Jeszcze kilka zdjęć, w ramach porządkowania aparatu. W czasie upałów Ciapuś zawsze znajdzie miejsce, w którym jest mu chłodniej: [IMG]https://lh3.googleusercontent.com/-5M6X9yWxtks/UCaOuR57eEI/AAAAAAAAALc/LUorHcAtF9A/s512/P1070580.JPG[/IMG] Mały mierzył nawet muchę przed ślubem: [IMG]https://lh6.googleusercontent.com/-Q07FMldWxUM/UCaOV0IUsLI/AAAAAAAAAK4/ff2kdPrePKI/s512/P1070574.JPG[/IMG] A tu już po wypadku - widać, jaki był przestraszony i smutny :( [IMG]https://lh3.googleusercontent.com/-Y9UhX5fmsa0/UCaOcS3vq-I/AAAAAAAAALA/6jvGTCM3_Cs/s512/P1070582.JPG[/IMG] I na koniec porównanie obrażeń powypadkowych - na I zdjęciu tuż po uderzeniu, a na II teraz (na dzień dzisiejszy). Widać jak ładnie się goi: [IMG]https://lh6.googleusercontent.com/-e3-k-RMV3fg/UCaOk1l830I/AAAAAAAAALM/_sGP-KM9_I4/s512/P1070581.JPG[/IMG] [IMG]https://lh3.googleusercontent.com/-KRGp6VzGppc/UCaOo2HFwOI/AAAAAAAAALU/rjgXJr2xB5c/s512/P1070627.JPG[/IMG] Quote
Asia_Rawicz Posted August 11, 2012 Posted August 11, 2012 Widać, że ranka dobrze się goi:) A Ciapek w muszce wygląda rewelacyjnie:) Pozdrowienia dla Was:* Quote
Ajula Posted August 11, 2012 Posted August 11, 2012 Ciapek jest szczęściarz, że trafił do Was, widać, jak bardzo go kochacie a mucha pasuje mu super :) Quote
AiP Posted August 12, 2012 Posted August 12, 2012 My też jesteśmy szczęściarzami :) I tak sobie pomyśleliśmy, że gdyby Mały trafił do jakiejś starszej, mało aktywnej osoby to nie byłby w 100% szczęśliwy... Nie odmawiamy nikomu prawa do posiadania psa, broń Boże! Ale nie każdy pies "pasuje" do każdego. Ciapuś tak uwielbia spacery i przebywanie na świeżym powietrzu, że mieszkając w bloku musimy się nieźle natrudzić, żeby zapewnić mu odpowiednio wysoką dawkę ruchu. Chodzimy z nim na spacery 3 razy dziennie (czasami 4) i jeśli pogoda dopisuje bywa, że jeden taki spacer trwa 3 godziny. Oczywiście z odpoczynkiem i piciem ;) Nie uważam tego za jakiś wielki wyczyn, po prostu żyjąc z Ciapkiem musimy mu zapewnić możliwie jak najbardziej optymalne warunki. A że nasz piesio nie jest typowo nakolankowym pieszczochem? Tym lepiej, jesteśmy zdrowsi i jeszcze aktywniejsi niż dotychczas :) A Mały oczywiście uwielbia się również przytulać, przesiadywać na kolanach albo na balkonie (skąd może obszczekiwać inne psy :cool3:), więc resztę czasu spędza na takich rozrywkach. Najlepiej mu w Rawiczu - ogród do dyspozycji 24h, każdy go rozpieszcza, a i tak wychodzi na spacery, bo na ogrodzie kupy nie zrobi. Taki gagatek! Quote
snuszak Posted August 13, 2012 Posted August 13, 2012 do wesela się zagoi :) w tym przypadku to powiedzenie idealnie pasuje, a mucha genialna! elegancki kawaler jak nic :) Quote
AiP Posted August 22, 2012 Posted August 22, 2012 Po rance nie ma ani śladu :) Tylko ogonek wygląda śmiesznie, bo jest goły w tym miejscu, ale sierść już zaczyna odrastać :multi: Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.